Felieton
FELIETON: Od freestyle’owca do rapera

Od podziemnego fightera do gwiazdy rapu, od stówki za wygraną bitwę do miliona ze sprzedaży płyt – to iście hip hopowa droga, o której marzy pewnie każdy młody freestyle’owiec wsiadający co weekend do pociągu na kolejną imprezę.
Jednak w Polsce stosunkowo niewielu udało się przekuć podróże po bitwach w prawdziwy sukces w branży. Zastanawiałem się, czy powinniśmy mówić o tych, którym się powiodło, czy raczej o tych, którzy najmocniej się starają. Na czele mainstreamu nie roi się od rdzennych freestyle’owców i może wynika to stąd, że nie każdy z nich chciał się tam wdrapywać. Jest jednak paru, którzy już dawno zdecydowali się, by rzucić bitwy i zacząć robić hajs. I o tych paru na pewno wszyscy słyszeliście.
Takiego Dioxa zna każdy i każdy, kto oglądał choć parę jego bitew wie, że freestyle’owcem był co najwyżej przeciętnym, i że raczej nie temu zawdzięcza swój sukces na scenie. W ogóle w kontekście drogi od freestyle’owca do rapera nie ma co o nim za dużo rozprawiać, choć wspomnieć wypada.
Ale każdy zna też Te-trisa. I każdy wie też, że był przechujem na bitwach, a w studio dawał radę już od pierwszej podziemnej epki. Tet przebył długą drogę – od kolejki przed Grafenbergiem przez kultowe do dziś nielegale aż do „Lotu 2011” i „Definitywnie”. Nie była to druga na skróty, a podróż prawdziwego hip hopowca. Jak myślę o polskim raperze z krwi i kości to chyba obok Ostrego w pierwszej kolejności przychodzi mi do głowy właśnie Tet.
Z kolei Solar i Białas przebyli chyba jeszcze bardziej iście hip hopową drogę niż ich starszy kolega. Po bitwach w całej Polsce jeździli dobrych parę lat, potem przebijali się podziemnymi mixtepe’ami, by dziś zacząć powoli stanowić o sile mainstreamu. Konsekwencja i jeszcze raz konsekwencja. Chłopaki nigdy nie byli na bitwach najlepsi, nie każdy ich album był dobrze odbierany, a z paru beefów zdecydowanie nie wyszli bez szwanku. I gdzie są teraz? Tam, gdzie chcieli i myślę, że nie żałują żadnej złotówki wydanej na podróże po scenie battle’owej ani choćby jednej ze zwrotek nagranych w studio.
Quebonafide dla wielu być może wziął się znikąd, lecz w rzeczywistości jeszcze trzy/cztery lata temu zapierdalał po bitwach. Już na nich zyskał hype, który potem w studio pomnożył chyba z tysiąckrotnie. Pod tym względem można by go porównywać, do Dioxa, jednak z tą różnicą, że Quebo, krótko bo krótko, ale był zajebistym freestyle’owcem. Już na WBW 2012 pokazywał niemałe umiejętności, a jego pojedynczy, zajawkowy występ na eliminacjach kolejnej edycji mógłby dla Piha i wielu innych służyć jako film instruktażowy pod tytułem „Czym jest hip hop”.
Ta piątka to chyba najbardziej znani i zasłużeni w branży freestyle’owcy, ci którym naprawdę się powiodło. Oprócz nich nie można zapominać o Dużym Pe, mistrzu WBW 2004, który oprócz nagrania paru rapowych albumów i udziału w beffie z Pihem, słynie z organizacji najróżniejszych imprez muzycznych i nagrań w konwencji ragga .
O swoje na scenie od dłuższego czasu walczą też Flint i Theodor i niestety wciąż muszą walczyć, bo są cholernie niedoceniani. Kto pamięta WBW 09 wie, że Flint to jeden z najlepszych freestyle’owców w Polsce, a progres jaki uczynił od tego czasu jest naprawdę ogromny, co zresztą w pełni potwierdza wydana rok temu „Zła Sława”. Theodor też nie odpuszcza i ma się dziś pewnie dużo lepiej niż za czasów, gdy na WBW zmagał się z eliminacjami, by parę lat poźniej po odejściu tuzów zdobyć tytuł wicemistrza. Jednak wiadomo, że obaj chcieliby pewnie od rapu znacznie więcej.
Ci ostatni możliwe, że do dziś zastanawiają się, czy rzeczywiście warto się tak starać. Przykłady ich bardziej rozpoznawalnych kolegów pokazują, że zdecydowanie warto, ale pytanie, które nasuwa mi się na myśl, to, czy bitwy freestyle’owe miały jakikolwiek udział przy osiąganiu przez nich poźniejszego sukcesu w branży?
W praktyce pewnie niewielki (no chyba, że jest się Filipkiem), ale nikt mi nie powie, że tacy Solar i Białas nie ukształtowali się rapowo przez podróże po bitwach. Kto słyszał różnice w linijkach i flow Beezego na początku jego występów na wolno i w szczycie formy, dobrze wie o czym mówię. Także Te-tris od 2004 roku poczynił na bitwach niemałe postępy, a przykładowy Quebo zdobywał na nich pierwsze rapowe doświadczania, które niedługo potem przekuł w jeden z najbardziej niebanalnych styli w Polskiej rapgrze.
Jasne, to wszystko jest i do ukształtowania w studio, ale jak już pisałem dla mnie w drodze od freestyle’owca do mainstream’owego rapera jest coś kurewsko hip hopowego. Tego, czegoś nie widzę w Dioxie i w Quebie raczej też nie, ale w Te-trisie, Białasie, Solarze, Dużym Pe, Flincie czy innych mniej znanych freestyle’owcach starszego pokolenia już jak najbardziej.
To oczywiście gówno prawda, że bitwy dały im promo większe niż label’e, lecz może paradoksalnie dały im coś więcej. To coś można by nazwać „freestyle’owym pazurem”, choć i to określenie zdaje mi się zdecydowanie za mało obszerne. Cotygodniowe pojedynki na scenie ukształtowały w nich prawdziwą pewność siebie, instynkt fightera, charyzmę i nieustępliwość. Słychać to na albumach, w pojedynczych kawałkach, a chyba szczególnie w dissach czy braggowych singlach.
Bitwy musiały im też dać poczucie, że na szczyt idą drogą prawdziwego rapera. Wolny styl to nieodłączna część rapu, a często nawet ta najbardziej zajawkowa. Kto potrafił w tę zajawkę zainwestować czas i pasję, nie myśląc o zyskach, by potem pójść po prawdziwy sukces w branży musi czuć, iż zrobił to w najbardziej naturalny i hip hopowy sposób jak to tylko możliwe.
Dlatego też osobiście mam ogromny sentyment i szacunek do old school’owych freestyle’owców, którzy stopień po stopniu wdrapywali się na szczyt. Widzę w nich prawdziwych zajawkowiczów i ludzi hip hopu. Kibicuje im i mega się cieszę, że choć części z nich udało się przekuć podróże po bitwach w prawdziwy sukces na pełnej farbowanych lisów scenie rapowej.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Felieton
Jongmen wykupił boty? Ścigać powinni też jego grafika – felieton
Jongmen poszedł w ślady Sentino.

Jeden z ostatnich swoich numerów, Sentino postanowił wypromować botami, które dodawały randomowe komentarze i tym samym zwiększały zasięg teledysku. Czy na podobny ruch zdecydował się Jongmen?
Kupione łapki w górę u Jongmena?
Ścigany przez polskie służby listem gończym Jongmen, wiedzie luksusowe życie w Dubaju. Co jakiś czas wypuszcza też nowe numery. Tym razem otrzymaliśmy od niego „Tranquillo” z gościnnym udziałem Palucha. Niestety, już chwilę po premierze coś nieładnie pachnie.
Po godzinie od premiery nowy numer Jongmena ma ponad 2 tys. wyświetleń i 3,2 tys. łapek w górę. Wprawdzie licznik Youtube’a czasami nie wyrabia, to taka ilość łapek w tak krótkim czasie budzi duże wątpliwości. Tym bardziej, że premierę od Jongmena możemy porównać z nowym kawałkiem Gurala, który ukazał się w tym samym czasie:
- Jongmen „Tranquillo”: 2.3k. wyświetleń, 3.2k łapek.
- Gural „Totentanz”: 6k wyświetleń, 900 łapek.


Co kierowało Jongmenem, żeby sięgnąć po boty? Możemy tylko przypuszczać, ale głośno myśląc może to wyglądać tak, że pomysłodawca Jongcoinów zaprosił sobie do numeru Palucha, poważnego gracza z mainstreamu i nie mógł sobie pozwolić na to, żeby ten numer przeszedł bez echa lub miał jakieś skromne zasięgi.
PS. Na czas pisania artykułu Paluch nie włączył się w promocję klipu.
Jongmen – mistrz okładek
To nie koniec nowości od Jongmena i będąc dalej przy premierze nowego singla nie mogę przejść obojętnie wobec jego strony graficznej. Przez lata raper raczył nas ponadprzeciętnymi artworkami, które dodawały uroku jego singlom i płytom. Nic w tej kwestii się nie zmieniło. Raper kontynuuje cały czas współpracę z tym samym grafikiem. Wystarczy spojrzeć na okładkę nowego singla, o której nawet trudno powiedzieć, że powstała na kolanie.
Ciekawi mnie proces komunikacyjny między Jongmenem a grafikiem. Mógł on wyglądać tak:
- Jongmen: Ejj, potrzebuję zajebistą okładkę.
- Grafik: Na kiedy?
- Jongmen: Mordo, za minutę premierą.
- Grafik, Luz mordo…

Gandi Ganda „Goronce wersy płonom” ma godnego następcę. A co na to Paluch, który jednak od lat dba o swoją nieskazitelną identyfikację wizualną? Hmm…

Felieton
Bonus RPK nie chce być patusem z ulicy, więc wydaje płytę… „Głos ulicy” 👀 – felieton
Czego nie rozumiesz?

Bonus RPK postanowił zjeść ciastko i mieć ciastko. Jego działalność po wyjściu z więzienia jest pełna absurdów i sprzeczności.
BGU nie chciał trafić za kraty w związku z wyrokiem za handel narkotykami. W jednym momencie wszystkie antysystemowe hasła przez niego głoszone przestały mieć znaczenie i raper zaczął pojawiać się w mainstreamowych mediach, którymi do tej pory gardził. Przekonywał, że jest niewinny, ale oczy kota ze Shreka nie zrobiły wrażenia na organach ścigania.
Odsiedział niepełny wyrok z zasądzonych ponad 5 lat. Zaraz po wyjściu na wolność rozpoczęła się fala braku konsekwencji w jego działalności. Pokazywanie się z „kanapką hajsu”, kiedy chwilę wcześniej żebrało się każdą złotówkę. W tym przypadku fani szybko wyjaśnili flexownika, dając wyraz swojego niezadowolenia i rugając Bonusa na jego własnych profilach społecznościowych.

Chwilę później kolejna wtopa. Próba przyciągnięcia kupujących na preorder płyty poprzez fejkową ilość osób na stronie. Bonus postanowił ściemnić na stronie z preorderem, że zainteresowanie jego płytą jest naprawdę duże. Oczywiście był to fejk i obok przycisku „Kup teraz” był licznik z losowo pojawiającymi się cyframi, a nie z faktyczną liczbą osób, która była zainteresowana zakupem albumu. Może i kłamstewko, ale zawsze kłamstewko.
Janusz Schwertner znany ze swoich lewicowych poglądów, niedawno bronił polityki migracyjnej, a także atakował Grzegorza Brauna. Z drugiej strony Bonus, który kojarzył się zawsze z prawicowymi poglądami. Ulicznik z zasadami. Nie przeszkodziło mu to jednak w nawiązaniu współpracy z lewicowym dziennikarzem, który napisał mu książkę, żeby spieniężyć pobyt za kratami.
Grande Connection nazwał Bonusa, który trenował też jakiś czas temu z Matą (ojciec Marcin Matczak ma powiązania polityczne) – wspólnikiem systemu. Trudno nie odnieść takiego wrażenia po jego ostatnich ruchach, tym bardziej, że chce on oficjalnie zerwać z ulicą – o czym zaczyna opowiadać w wywiadach.

Najnowsze doniesienia od Bonusa są takie, że przeszkadza mu już bycie ulicznikiem.
– Nie chcę już być uważany za jakiegoś Bonusa-patusa, który siedzi w klimatach ulicznych i ma zamkniętą głowę. Jestem ojcem, mam dzieci, które są wychowane w zupełnie innych czasach. Kiedyś raper miał jakieś swoje ramy, poza które nie wychodził. Dzisiaj rap jest wszędzie. Jeżeli ktoś w tych ramach pozostał, to ciężko mu zaakceptować nową rzeczywistość – wyznał w rozmowie z Newonce.
Bonus dorósł, nie chce być uważany za patusa z bramy, bo taki wizerunek przeszkadza nie tylko w życiu prywatnym, ale też w interesach. Marki nie chcą być kojarzone ze złą ulicą, menelami i penerami. Dlatego szef Ciemnej Strefy włączył najzwyczajniej w świecie tryb „family friendly”. Swoja drogą – świetny ruch i szkoda, że tak późno.
Jak zatem łagodnie obejść się z wiernymi fanami, których przez dekady karmiło się prawilną gadką? Nazwać płytę „Głos ulicy”. To nie żart. Bonus z jednej strony odcina się od ulicy w wywiadach, a z drugiej zapowiada nową płytę zatytułowaną „Głos ulicy”. No chyba sezamkowej w tym wypadku.

Patrząc na kandydatów na prezydenta, dostawiłbym w najbliższej debacie jeszcze jeden pulpit, przy którym znalazłby się Pan Oliwier. Jest idealnym przykładem politycznego bełkotu: jedno mówi, drugie robi.
PS. Więzienie resocjalizuje. Przypadek Artysty Kombinatora potwierdza tę tezę, bo z antysystemowca stał się on przykładnym obywatelem, który nie chce być już ulicznikiem, ale jeszcze chociaż jedną nogą tam zostanie, żeby nie odciąć całkiem pępowiny, przez którą mógłby stracić płynność finansową . Człowiek zasad (zobacz).
Felieton
„Sentino przejął majówkę”. Kupionymi wyświetleniami czy botami od komentarzy? – felieton
Scamerski duet postanowił wypromować nowy numer i merch.

Sentino przeżywa drugą młodość, przejmuje majówkę w Polsce – informują rapowe media. Tymczasem to kolejny scam spod szyldu Sentino x Trueman i jego brzydka promocja.
Konflikt Sentino z Truemanem sprzed kilku tygodni był prawdopodobnie tylko sprytnym planem marketingowym dla kilku nagłówków. Chociaż wiemy, jaki jest Sebastian, to przemycanie przez Truemana co chwila informacji o „Casablance”, kiedy są pokłóceni od samego początku źle pachniało. Minęły zaledwie dwa tygodnie, a duet rusza z grubą promocją: nowego numeru, płyty i merchu! W tak krótkim czasie udało się to wszystko zorganizować czy może było to przygotowane już wcześniej? Teraz śmierdzi już tak, jakby w domu zaparkowała ci śmieciarka, a to dalej nie wszystko.
Większość ostatnich numerów Sentino po miesiącu od publikacji ma ok. 150 tys. wyświetleń na Youtube. Nagle pojawia się kawałek „Casablanca”, który otwiera promocję płyty „King Sento 2” i merchu z koszulkami. Po dwóch dniach ma prawie pół miliona odsłon. Dziwne, ale wystarczy spojrzeć do komentarzy, żeby poznać prawdę o tej promocji.

Numer od samego początku jest pompowany przez boty, które piszą także pod nim komentarze dla zwiększenia zasięgu poprzez interakcje. Nie są to tzw. wpisy premium pochodzące z Polski, bo te są kilka razy droższe od tych „turecko-azjatyckich”. To losowe komentarze po angielsku, które co kilka minut pojawiają się masowo pod klipem. Najczęściej powtarzające się to:
- „You just earned a new subscriber”
- „I can t stop smiling watching this”

Sentino jak Skolim?
Idziemy dalej. Za produkcje nowego numeru Sentino odpowiada Crackhouse. Bardzo bliscy współpracownicy Skolima, któremu Young Multi zarzucił niedawno, że kupił sobie karierę milionowymi wyświetleniami pod klipami. Dorzucamy do tego Truemana jako menagera i mamy scamerską drużynę marzeń.

Mimo tego, że nowy numer Sebastiana śmierdzi jak zgniłe jaja, laurka w zaprzyjaźnionych mediach musi się zgadzać:


Przy okazji polecam tekst na temat działalności Sentino i Truemana: Sentino spadł Truemanowi jak z nieba. Uwiarygadnia scamy.

Warszawa, miasto, gdzie to nie hajs był problemem, tylko do której dziwki pojechać na noc. Gdzie nowe perspektywy, przybierając kształt rysunkowych gwiazdek na nocnym niebie, wlewały się falami światła do naszych spojówek.
Było głośne, niespokojne, niebezpieczne, i choć w tamtym momencie wydawało się nam domem, było właściwie miejscem, by oddychać. Oddychać, ale nie tak zwyczajnie… Oddychać smogiem pełnym konopnego dymu i wydychać rap wypełniony marzeniami o luksusie
Pustelnik, poszukujący spokoju, mógłby go tu odnaleźć jedynie pośród gwaru, wśród szumu dostrzegając linie wewnętrznej ciszy oplatającej jego skronie jak bluszcz… Czemu wcześniej nie dostrzegłeś jej zasięgu? Spoglądał w dal!

A jego oczy? Jakby z bólu utkane, jakby z opalu wykute, wykształcone, by móc wyczuć to, co ukryte, jak opuszki niematerialnych palców, delikatnie muskające kształty pokoju, w którym leżała nago…
Ta, była idealna. Zawsze wolał drogie swemu sercu przyjaciółki od tanich dziwek z Mokotowa i proste towarzystwo złodziei z Woli, od lewackiej młodzieży w kolorowych strojach, towarzystwo starych gangsterów — zawsze uważał, że w pewnym sensie to zagrożenie, ale byli też tacy, których szanował. Na ogół trzeba się ich wystrzegać…
Naprawdę… Okradną was, zabiją, zniszczą wam życie — możecie być pewni. No chyba że macie jakieś w sobie to coś… Takie coś specjalnego, co oni też mają, ale nie wszyscy, którzy to mają, muszą być jak oni… Oni to nie my… My to nie oni…
– Kim oni są? – krzyczy policjant przesłuchujący Mahatmę. A ten tylko, uśmiechając się delikatnie, mówi tonem ledwie głośniejszym od szeptu:
– A kim są „Oni”?

Kondukt pogrzebowy, niczym strumień łez, niosąc z prądem kilkadziesiąt pękniętych serc, wlewał się przez bramę cmentarza.
Większa część osób wyszła zaraz po ceremonii — my jednak zostaliśmy.
Żadne z nas nie mogło się pogodzić, że postanowił odejść.
Zostawił po sobie pustkę, którą jak dziura w płucach do dziś dławi czasem mój oddech.
Żaden opis nie jest w stanie wyrazić cierpienia na obliczu jego matki, gdy zamykano trumnę
Ani wyrazu spojrzenia starego bandziora, gdy zrozumiał, że widzi go ostatni raz…
Dzwony zaczęły uderzać miarowo, a wiatr wybrzmiewał smutną pieśń…
Stary grabarz patrzał bez wyrazu na górę ziemi, którą trzeba było przysypać trumnę…
Za kilka dni postawią tam pomnik… Taki z prawdziwego zdarzenia…
Ale dziś wbili krzyż i położyli na nim kwiaty, by osłonić nagi kurchanik przed wzrokiem przechodniów.
Pomyślałem sobie, że chyba nawet kamieniarz nie przewidział takiego obrotu spraw…
Utwór i krótkie wyjaśnienie:
– Utwór dedykuje moim zmarłym przyjaciołom. Chciałem jeszcze raz zobaczyć was takich jak kiedyś, chciałem by wasze imiona nie poszły w zapomnienie, chciałem by to, że tak młodo odeszliście stało się lekcją dla moich słuchaczy. Lekcją, by cenić życie, a w nim to, co najważniejsze, czyli miłość i przyjaźń… Rest in Peace Bracia [*]… – komentuje GSP, publikując utwór „Wars-Sawa”.
Felieton
Tede i Young Leosia – kolaboracja, która się nie udała?
„Najlepiej brzmi wyciszone” – brzmi jeden z wielu krytycznych komentarzy.

Tede postanowił na nową płytę „Vox Veritatis” zaprosić same kobiety, wśród których usłyszymy Bambi, Modelki i Young Leosię. Singiel z tą ostatnią ukazał się kilka dni temu i już możemy go podsumować, a właściwie zrobili to słuchacze.
Zarzuty w stronę Tedego i Young Leosi
Zazwyczaj, gdzie się nie pojawi Young Leosia, tam mamy murowany hit z repeat value. Niestety, nie w tym przypadku. Po trzech dniach kawałek z Tede „Więcej miejsca” ma skromne jak na taki duet niecałe 50 tys. wyświetleń klipu. Wynik kiepski i trzeba to otwarcie przyznać. Widać to też po odbiorze: 2 tys. łapek w górę i 400 w dół daje pogląd na to, że coś jest na rzeczy. Po wejściu w komentarze już jest wszystko jasne.
Słuchacze zarzucają Tedemu i Leosi, że nie wykorzystali potencjału współpracy. Numer nie buja tak jak powinien, trudno jest cokolwiek zrozumieć. Pojawiają też wątpliwości co do dobrze zrealizowanego numeru pod względem technicznym, w szczególności do mixu. Teledysk także się większości nie spodobał.

Krytyka w kierunku „Możesz więcej” Tedego i Leosi
Oto kilka najczęściej lajkowanych komentarzy pod wspólnym singlem Tedego i Sary. Duet raczej nie będzie z nich zadowolony:
- Szczerze, ale to jest chu**we, klip to już żenada całkowita.
- Stary chłop i nie potrafi nagrać ani jednego kawałka bez wspomnienia o wyimaginowanych hejterach. Rent free.
- Najlepiej brzmi wyciszone.
- Szkoda zmarnowanego potencjału na kolabo, jakoś bez wyrazu ten kawałek. Taki po prostu poprawny. Bit też nudny. Z sentymentu włączyłem sobie „Szpanpan” dla porównania i realizacyjnie, dykcyjnie, tekstowo, bitowo – przepaść.
- Mimo najszczerszych chęci, niewiele rozumiem z części Tedego. Mix w tym kawałku oraz w TSTMF położony. Zapowiada się interesujący album z nawet niezłym replay value, ale niestety niedopracowany technicznie.
- nie rozumiem ani jednego słowa z tego utworu poza refrenem
- Kawałek na max dwa przesłuchania. Tedzik top1 dla mnie ale niektóre jego ostatnie kawałki to wielkie iks de.
Propsów jest niewiele
Pozytywnych wpisów na temat kawałka jest niewiele i są to raczej pojedyncze pozycje, które nie cieszą się zbyt dużą popularnością:
- Ale ta różnica w skillach to jest przepaść.
- Tede xYL jest Moc. banger. banger.
- Moja ulubiona piosenka musi być hitem.
- Super. zajebiste. Mam nadzieję, że kiedyś spotkam TDF-a jeden z ”NIELICZNYCH” Polskich Raperów, których na co dzień słucham.
Z Bambi poszło lepiej, ale też bez fajerwerków
Niedawno sporych echem odbiło się przekazanie przez Tedego „dziedzictwa melanżu” Bambi, czego efektem było nagranie przez tę dwójkę remixu kultowego numeru „Drin za drinem”. Ta wiadomość poszła szeroko w środowisku i spolaryzowała słuchaczy. Kiedy później ukazał się już wspomniany kawałek na kanale Baila Ella, nie wykręcił on jednak spektakularnych liczb. Ponownie obyło się bez viralowości, chociaż potencjał był duży.
Jak zauważył ktoś w komentarzach, to sympatyczne, że nowe pokolenie słuchaczy będzie bawiło się pod ten sam bit, co wiele pokoleń wstecz. Brakuje jednak tych szczytów list przebojów.

-
News4 dni temu
50 Cent zwrócił się do Polaków: „Nie przegapcie tego”
-
News3 dni temu
Łona dissuje: „Nie ma nic gorszego niż rapujący aktor”
-
News2 dni temu
Reklama z udziałem Sokoła ustanowiła rekord wyświetleń
-
News4 dni temu
Fan zrobił mural śp. Joki na szkole podstawowej
-
News1 dzień temu
Zarzuty wobec Peji, że głosował na Trzaskowskiego i jego mocna reakcja
-
News3 dni temu
Ważka G21 nie jest ostry jak maczeta. Przegrana w 20 sekund
-
News2 dni temu
Mata zaatakował TVP w likwidacji
-
News3 dni temu
Suja w niebezpieczeństwie? Słuchacze alarmują w sprawie jego kuchni