Sprawdź nas też tutaj

Felieton

Przegląd aktualnej sceny freestyle’owej |PRZEGLĄD

Opublikowany

 

Za nami już niemal 6 miesięcy obecnego roku i wiele świetnych wolnostylowych bitew. Z kolei przed nami jeszcze dwie największe tegoroczne imprezy i mnóstwo do wygrania. Sprawdźmy więc, kto – bazując na dotychczasowych występach w roku 2016 – będzie przystępował do nich w roli faworyta.

Po bardzo emocjonującym i burzliwym finale WBW 2015, mającym miejsce tuż później WBS-ie oraz kozacko kończącej rok Bitwie o Stocznie przyszedł czas na nową kartę w polskim freestyle’u. Zaczęło się kolejnych 12 miesięcy wolnostylowych bitew, wymyślania co raz to nowych punchline’ów, wszczynania afer i co najważniejsze walki o zwycięstwa oraz tytuły w całej wolnostylowej Polsce.

 

Rok 2016 rozpoczął się od mającej miejsce w Kłodzku Bitwy o Hajs, na której to rządzili nieco bardziej wiekowi i doświadczeni freestyle’owcy, Tymin oraz Peus. Ten pierwszy wygrał całą imprezę, a drugi odpadł po rewelecajnym półfinale z Boberem, w którym to przed przegraną dogrywką- jak przyznaje nawet jego przeciwnik- miał jednak sporą przewagę i w szczególności w pierwszy wejściu pokazał kosmiczną formę. W tej kozacko rozpoczynającej rok bitwie wystąpili także inni przedstawiciele młodego pokolenia tacy jak Ryba, Toczek czy Murzyn, a najdalej zaszedł ten pierwszy, ulegając dopiero Tyminowi po półfinałowej dogrywce.

Kolejną większą tegoroczną imprezą była rozegrana w lutym Bitwa o Świdnicę, w której to przy akompaniamencie żywych instrumentów królował Milu, rozpoczynając swoją świetną passę na battle’owej scenie. Z dobrej strony pokazali się wówczas również finalista Doro, a także po raz kolejny Bober, któremu to udało się zająć trzecią pozycję.

 

Następnie, już w marcu mieliśmy kolejną petardę, jaką była Bitwa o Konin. Znajdującysię w rewelacyjnej formie Milu był zdecydowanie najlepszym zawodnikiem tej imprezy i zwyciężył po finale z niemal równie dobrze radzącym sobie w tym roku Boberem. Z kolei w walce o 3 pozycję wystąpili stylowi gracze- Babinci i Pueblos a górą był ten pierwszy. Z Bitwy o Konin prócz rewelacyjnej dyspozycji zwycięzcy zapamiętamy też z pewnością kozackie wejście Bobera podczas trzyosobowej dogrywki z Rybą i Jędrzejem.

Tuż po imprezie w Koninie freestyle’owcy zawitali do Gniezna. Tam role się odwróciły, a najlepszy dzień wcześniej Milu musiał uznać wyższość Bobera. Mogło się wówczas wydawać, że to ci dwaj panowie zdominują obecny rok na scenie freestyle’owej.

 

Jednak już pierwszego kwietnia w Chrzanowie zwycięstwo przypadło komu innemu. Peus udanie zrewanżował się za porażkę w Kłodzku Boberowi, a w walce o triumf pokonał startującego w tym roku regularnie na bitwach i radzącego sobie całkiem nieźle Pueblosa. Z kolei Bober wygrał walkę o 3 miejsce, w której to pokonał świetnie dysponowanego w kolejnych miesiącach tego roku Toczka.


A już dzień po imprezie w Chrzanowie mogliśmy zobaczyć jak na razie najlepszą wolnostylową imprezę w roku 2016. Bitwa o Trójmiasto to był prawdziwy rozpierdol. Rozstawieni zostali Bośniak, Edzio, Milu, Bober, Czeski, Przemek, Babinci oraz Yowee, a niespodziewanie zwyciężył zdecydowanie najlepszy nie tylko w elimkach, ale i całej bitwie Kaz. W Trójmieście nie obyło siębez sporych zaskoczeń- w pierwszej walce odpadligłówni faworyci, Milu oraz Edzio, a legenda gdańskie sceny, Bośniak, który doszedł aż do półfinału zapowiedział zakończenie freestyle’owej kariery. Za niespodziankę nie można było za to uznać świetnej postawy Bobera oraz Toczka, którzy to spotkali się w półfinale i po raz kolejny zwyciężył zawodnik z Bielska.

Początek kwietnia kojarzony musi być również z buntem freestyle’owców i odwołaniem Bitwy 2 vs 2 w ramach WBW 2016. W jej miejsce odbyła się rozgrywana w tej samej formule Bitwa o Honor, a w niej triumfowali Kenny oraz Toczek. Z tej imprezy zapamiętamy z kolei dużo wesołego, pijanego freestyle’u, spory chaos organizacyjny- czyli krótko mówiąc, hip hop w swojej najczystszej postaci.

 

Powoli zbliżamy się już do końca tego trochę przydługiego opisu dotychczasowych zmagań na scenie freestyle’owej w roku 2016. Stosunkowo niedawno odbyła się także wygrana przez bardzo aktywnego i znajdującego się w tym roku w świetnej dyspozycji Peusa Bitwa o Bielsko, na której to z dobrej strony pokazało się sporo mniej znanych graczy, a nieco zawiedli występujący w roli gospodarzy Pueblos oraz Bober (ten pierwszy zaprezentował się świetnie, lecz odpadł już w pierwszej walce). Z kolei ledwie przed paroma tygodniami rozegrane zostały kozacko obsadzone Bitwy o Koziołki i o Ciechanów.

 

Na nich królowali notujący sporą zwyżkę formy Toczek, a także traktujący freestyle’u już raczej jako formę zabawy stylowy łódzki gracz, Oset. W obu bitwach zapewnili nam oni świetne starcia finałowe i podzielili się triumfami- w Poznaniu zwyciężył Oset, a w Ciechanowie górą był reprezentujący WLW, Toczek.

Na koniec części czysto opisowej warto jeszcze zaznaczyć, że w tym roku odbyły się również imprezy z cyklu Ligi Mistrzów Ceremonii WBW, lecz z wielu różnych przyczyn zostały one po pewnym czasie przerwane. W rozegranych w ramach tego cyklu bitwach triumfowali między innymi Milan, Toczek oraz Babinci.

 

Jak widzicie, dotychczas w roku 2016 na scenie freestyle’owej działo się naprawdę mnóstwo ciekawych rzeczy. Odbyło się sporo kozackich imprez, które wcale nie obfitowały jedynie w denne punchline’y o pannach, pisane pociski i awantury o werdykty. A najlepsze, że to, co już za nami to dopiero przedsmak tego, co wydarzy się w najbliższych miesiącach.

 

Już 18 czerwca odbędzie się długo wyczekiwana Bitwa o Pitos II, na której to organizujący imprezę Duże Pe, rozstawił takich graczy jak Kaz, Milu, Filipek, Pejter, Szyderca, Edzio oraz wracający na freestyle’ową scenę po długiej przerwie 3-6 oraz


zwycięzca WBW 2009 Flint. Pamiętając zeszłoroczny event, możemy byćpewnie,żezbliżająca się bitwa będzie najlepszą z dotychczas rozegrancyh w 2016 roku. Musimy mieć też na uwadzę, że być może odbędzie się na niej pojedynek mających beef Flinta i Filipka, a powrót na scenę wolnostylową legendy sprzed lat, Trzy sześcia zapowiada się przecież więcej niż pasjonująco.

 

Z rozstawionymi zawodnikami z pewnością zaciekle powalczą najlepsi MC’s z elimek. Wielu wierzy, że po raz kolejny na przyjazd do Warszawy skusi się rewelacyjny przed rokiem Feranzo, a ja mam z kolei cichą nadzieję na przybycie będącego ostatnio w kozackiej dyspozycji reprezentanta starej gwardii Peusa, wciąż pokazującego zajebistą stylówkę Oseta, a może nawet i na odwiedzenie stolicy przez mniej aktywnego w minionych miesiącach Mentora.

Prócz nich na Pitosie prawie na pewno nie zabraknie mogącego być nieco rozczarowanym brakiem rozstawienia Bobera, jego strarszego i lepiej rapującego kolegi z Bielska, Pueblosa, notującego znaczką zwyżkę formy po WBW 2015 Babinciego, a także reprezentujących WLW Ryby, Jędrzeja i chyba przede wszystkim będącego ostatnio w mega dyspozycji Toczka. Wcale bym się nie zdziwił, jeśli któryś z ośmiu zawodników, którym uda się przebrnąć przez elimki, okazał się prawdziwym czarnym koniem, a może nawet i zwycięzcą nadchodzącej imprezy. Szczególne nadzieje myślę, że można wiązać z występem Bobera, a także Toczka.

 

Po Bitwie o Pitos najlepsi freestyle’owcy będą mieli parę miesięcy na doszlifowanie formy przed startującym pod koniec września WBW 2016. Do tego czasu jeszcze wiele się może zmienić, więc chyba nie ma sensu bawić się dziś w przewidywania, kto może zostać nowym posiadaczem pasa. Zresztą wcale nie jest pewne, że mistrzowski pas zmieni właściciele, gdyż całkiem prawdopodobne, że zbierający ostatnio falę hejtów za linijki o Włodim Edzio spróbuje zwyciężyć w WBW po raz trzeci z rzędu.

 

Jedno jest pewne- na zbliżającej się wielkimi krokami Bitwie o Pitos zobaczymy konfrontację najlepszych obecnie freestyle’owców młodego pokolenia z nieco starszymi i bardziej utytułowanymi zawodnikami, a już parę miesięcy później na WBW 2016 młodzi zawalczą w swoim gronie o miano najlepszego wolnostylowca w Polsce. Obie teimprezy zapowiadają się więcej niż ciekawie, próżno szukać ich murowanego faworyta, a ich mega wysoki poziom na swoją własną odpowiedzialność mogę sam wam zagwarantować.

 

W polskim freestyle’u dzieje się ostatnio wiele dobrego i naprawdę warto być tego naocznym świadkiem. Stay tuned!


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

 

Felieton

„Sentino przejął majówkę”. Kupionymi wyświetleniami czy botami od komentarzy? – felieton

Scamerski duet postanowił wypromować nowy numer i merch.

Opublikowany

 

Sentino przeżywa drugą młodość, przejmuje majówkę w Polsce – informują rapowe media. Tymczasem to kolejny scam spod szyldu Sentino x Trueman i jego brzydka promocja.

Konflikt Sentino z Truemanem sprzed kilku tygodni był prawdopodobnie tylko sprytnym planem marketingowym dla kilku nagłówków. Chociaż wiemy, jaki jest Sebastian, to przemycanie przez Truemana co chwila informacji o „Casablance”, kiedy są pokłóceni od samego początku źle pachniało. Minęły zaledwie dwa tygodnie, a duet rusza z grubą promocją: nowego numeru, płyty i merchu! W tak krótkim czasie udało się to wszystko zorganizować czy może było to przygotowane już wcześniej? Teraz śmierdzi już tak, jakby w domu zaparkowała ci śmieciarka, a to dalej nie wszystko.

Większość ostatnich numerów Sentino po miesiącu od publikacji ma ok. 150 tys. wyświetleń na Youtube. Nagle pojawia się kawałek „Casablanca”, który otwiera promocję płyty „King Sento 2” i merchu z koszulkami. Po dwóch dniach ma prawie pół miliona odsłon. Dziwne, ale wystarczy spojrzeć do komentarzy, żeby poznać prawdę o tej promocji.

Trapstar i jego wątpliwości

Numer od samego początku jest pompowany przez boty, które piszą także pod nim komentarze dla zwiększenia zasięgu poprzez interakcje. Nie są to tzw. wpisy premium pochodzące z Polski, bo te są kilka razy droższe od tych „turecko-azjatyckich”. To losowe komentarze po angielsku, które co kilka minut pojawiają się masowo pod klipem. Najczęściej powtarzające się to:

  • „You just earned a new subscriber”
  • „I can t stop smiling watching this”
Kupione komentarze pod klipem Sentino

Sentino jak Skolim?

Idziemy dalej. Za produkcje nowego numeru Sentino odpowiada Crackhouse. Bardzo bliscy współpracownicy Skolima, któremu Young Multi zarzucił niedawno, że kupił sobie karierę milionowymi wyświetleniami pod klipami. Dorzucamy do tego Truemana jako menagera i mamy scamerską drużynę marzeń.

Fani porównujący sytuację z Sentino do Skolima

Mimo tego, że nowy numer Sebastiana śmierdzi jak zgniłe jaja, laurka w zaprzyjaźnionych mediach musi się zgadzać:

Przy okazji polecam tekst na temat działalności Sentino i Truemana: Sentino spadł Truemanowi jak z nieba. Uwiarygadnia scamy.

Czytaj dalej

Felieton

GSP „Wars-Sawa” – felieton

„Kim oni są? – krzyczy policjant przesłuchujący Mahatmę”.

Opublikowany

 

Przez

gsp

Warszawa, miasto, gdzie to nie hajs był problemem, tylko do której dziwki pojechać na noc. Gdzie nowe perspektywy, przybierając kształt rysunkowych gwiazdek na nocnym niebie, wlewały się falami światła do naszych spojówek.

Było głośne, niespokojne, niebezpieczne, i choć w tamtym momencie wydawało się nam domem, było właściwie miejscem, by oddychać. Oddychać, ale nie tak zwyczajnie… Oddychać smogiem pełnym konopnego dymu i wydychać rap wypełniony marzeniami o luksusie

Pustelnik, poszukujący spokoju, mógłby go tu odnaleźć jedynie pośród gwaru, wśród szumu dostrzegając linie wewnętrznej ciszy oplatającej jego skronie jak bluszcz… Czemu wcześniej nie dostrzegłeś jej zasięgu? Spoglądał w dal!

A jego oczy? Jakby z bólu utkane, jakby z opalu wykute, wykształcone, by móc wyczuć to, co ukryte, jak opuszki niematerialnych palców, delikatnie muskające kształty pokoju, w którym leżała nago…

Ta, była idealna. Zawsze wolał drogie swemu sercu przyjaciółki od tanich dziwek z Mokotowa i proste towarzystwo złodziei z Woli, od lewackiej młodzieży w kolorowych strojach, towarzystwo starych gangsterów — zawsze uważał, że w pewnym sensie to zagrożenie, ale byli też tacy, których szanował. Na ogół trzeba się ich wystrzegać…

Naprawdę… Okradną was, zabiją, zniszczą wam życie — możecie być pewni. No chyba że macie jakieś w sobie to coś… Takie coś specjalnego, co oni też mają, ale nie wszyscy, którzy to mają, muszą być jak oni… Oni to nie my… My to nie oni…

– Kim oni są? – krzyczy policjant przesłuchujący Mahatmę. A ten tylko, uśmiechając się delikatnie, mówi tonem ledwie głośniejszym od szeptu:

– A kim są „Oni”?

Kondukt pogrzebowy, niczym strumień łez, niosąc z prądem kilkadziesiąt pękniętych serc, wlewał się przez bramę cmentarza.

Większa część osób wyszła zaraz po ceremonii — my jednak zostaliśmy.

Żadne z nas nie mogło się pogodzić, że postanowił odejść.

Zostawił po sobie pustkę, którą jak dziura w płucach do dziś dławi czasem mój oddech.
Żaden opis nie jest w stanie wyrazić cierpienia na obliczu jego matki, gdy zamykano trumnę

Ani wyrazu spojrzenia starego bandziora, gdy zrozumiał, że widzi go ostatni raz…

Dzwony zaczęły uderzać miarowo, a wiatr wybrzmiewał smutną pieśń…

Stary grabarz patrzał bez wyrazu na górę ziemi, którą trzeba było przysypać trumnę…

Za kilka dni postawią tam pomnik… Taki z prawdziwego zdarzenia…

Ale dziś wbili krzyż i położyli na nim kwiaty, by osłonić nagi kurchanik przed wzrokiem przechodniów.

Pomyślałem sobie, że chyba nawet kamieniarz nie przewidział takiego obrotu spraw…

Utwór i krótkie wyjaśnienie:

– Utwór dedykuje moim zmarłym przyjaciołom. Chciałem jeszcze raz zobaczyć was takich jak kiedyś, chciałem by wasze imiona nie poszły w zapomnienie, chciałem by to, że tak młodo odeszliście stało się lekcją dla moich słuchaczy. Lekcją, by cenić życie, a w nim to, co najważniejsze, czyli miłość i przyjaźń… Rest in Peace Bracia [*]… – komentuje GSP, publikując utwór „Wars-Sawa”.

Czytaj dalej

Felieton

Tede i Young Leosia – kolaboracja, która się nie udała?

„Najlepiej brzmi wyciszone” – brzmi jeden z wielu krytycznych komentarzy.

Opublikowany

 

tede young leosia

Tede postanowił na nową płytę „Vox Veritatis” zaprosić same kobiety, wśród których usłyszymy Bambi, Modelki i Young Leosię. Singiel z tą ostatnią ukazał się kilka dni temu i już możemy go podsumować, a właściwie zrobili to słuchacze.

Zarzuty w stronę Tedego i Young Leosi

Zazwyczaj, gdzie się nie pojawi Young Leosia, tam mamy murowany hit z repeat value. Niestety, nie w tym przypadku. Po trzech dniach kawałek z Tede „Więcej miejsca” ma skromne jak na taki duet niecałe 50 tys. wyświetleń klipu. Wynik kiepski i trzeba to otwarcie przyznać. Widać to też po odbiorze: 2 tys. łapek w górę i 400 w dół daje pogląd na to, że coś jest na rzeczy. Po wejściu w komentarze już jest wszystko jasne.

Słuchacze zarzucają Tedemu i Leosi, że nie wykorzystali potencjału współpracy. Numer nie buja tak jak powinien, trudno jest cokolwiek zrozumieć. Pojawiają też wątpliwości co do dobrze zrealizowanego numeru pod względem technicznym, w szczególności do mixu. Teledysk także się większości nie spodobał.

Statystyki klipu

Krytyka w kierunku „Możesz więcej” Tedego i Leosi

Oto kilka najczęściej lajkowanych komentarzy pod wspólnym singlem Tedego i Sary. Duet raczej nie będzie z nich zadowolony:

  • Szczerze, ale to jest chu**we, klip to już żenada całkowita.
  • Stary chłop i nie potrafi nagrać ani jednego kawałka bez wspomnienia o wyimaginowanych hejterach. Rent free.
  • Najlepiej brzmi wyciszone.
  • Szkoda zmarnowanego potencjału na kolabo, jakoś bez wyrazu ten kawałek. Taki po prostu poprawny. Bit też nudny. Z sentymentu włączyłem sobie „Szpanpan” dla porównania i realizacyjnie, dykcyjnie, tekstowo, bitowo – przepaść.
  • Mimo najszczerszych chęci, niewiele rozumiem z części Tedego. Mix w tym kawałku oraz w TSTMF położony. Zapowiada się interesujący album z nawet niezłym replay value, ale niestety niedopracowany technicznie.
  • nie rozumiem ani jednego słowa z tego utworu poza refrenem
  • Kawałek na max dwa przesłuchania. Tedzik top1 dla mnie ale niektóre jego ostatnie kawałki to wielkie iks de.

Propsów jest niewiele

Pozytywnych wpisów na temat kawałka jest niewiele i są to raczej pojedyncze pozycje, które nie cieszą się zbyt dużą popularnością:

  • Ale ta różnica w skillach to jest przepaść.
  • Tede xYL jest Moc. banger. banger.
  • Moja ulubiona piosenka musi być hitem.
  • Super. zajebiste. Mam nadzieję, że kiedyś spotkam TDF-a jeden z ”NIELICZNYCH” Polskich Raperów, których na co dzień słucham.

Z Bambi poszło lepiej, ale też bez fajerwerków

Niedawno sporych echem odbiło się przekazanie przez Tedego „dziedzictwa melanżu” Bambi, czego efektem było nagranie przez tę dwójkę remixu kultowego numeru „Drin za drinem”. Ta wiadomość poszła szeroko w środowisku i spolaryzowała słuchaczy. Kiedy później ukazał się już wspomniany kawałek na kanale Baila Ella, nie wykręcił on jednak spektakularnych liczb. Ponownie obyło się bez viralowości, chociaż potencjał był duży.

Jak zauważył ktoś w komentarzach, to sympatyczne, że nowe pokolenie słuchaczy będzie bawiło się pod ten sam bit, co wiele pokoleń wstecz. Brakuje jednak tych szczytów list przebojów.

Statystyki kooperacji Bambi i Tedego

Czytaj dalej

Felieton

Dwa Sławy – czy dobrze już było? – felieton

Zabawa formą vs wielowymiarowe metafory.

Opublikowany

 

dwa sławy

Od premiery najnowszej płyty Dwóch Sławów minęły już dwa miesiące. Zdążyłam się z nią solidnie osłuchać i dowiedzieć, co dobrze by było opisać. Opinie o projekcie – wprost mówiąc – nie są najlepsze, co duet wziął już na klatę. Moje zdanie jest jednak nieco inne więc zapraszam na łyżkę miodu w beczce dziegciu.

Kryzys wieku średniego?

Zacznę prosto z mostu – uwielbiam ten duet. Na ich wielowymiarowe metafory trzeba kupić drukarkę 3D. Zabawa słowem, luz i humor to cechy, które niewątpliwie muszę im przypisać i wcale nie muszą nikogo do tego przekonywać. Ale, co w sytuacji, gdy masz za sobą dziesięć lat punchline’ów, wszechobecnej beki i hashtagów, a fani czekają? Jasne, możesz zrobić kolejny taki sam album, który i tak nie ma podjazdu do debiutu. Stąd najnowszy projekt Astka i Rada jest totalnie zrozumiały – dajmy im działać i się rozwijać. Kryzys wieku średniego i te sprawy.

Zabawa formą

A tak serio – spodziewaliście się kiedyś, że łódzki duet mógłby zagrać swoje numery na imprezie Świętego Bassu albo zrobi manifest polityczny, który będziecie podśpiewywać pod prysznicem? Chcecie starych Sławów – włączcie „Ludzi Sztosów”, proste. I oczywiście – jak większość z Was – analizowałam ten album na Genusie, łapiąc się za głowę po wytłumaczeniu kolejnego wersu. Jednak… to było dekadę temu. Nikogo zatem nie powinno dziwić, że przyszedł u panów czas na zabawę formą, poniekąd wyniesioną z projektu club2020.

Najwyżej będzie stójka lub parter

Czy „Dobrze by było” jest krążkiem bez treści? Złośliwi powiedzieliby, że tak. Ale obiektywnie patrząc – numery „Myślałem, że będzie gorzej” czy wcześniej wspomniany bez nazwy „To nie jest kraj dla kabrioletów”, mają to, co tygryski lubią najbardziej. Jest więcej śpiewów, autotune’ów i wtyczek niż kiedykolwiek. I dobrze by było trochę odpuścić, wychillować i zaakceptować ten wytwór, spięty słuchaczu. A, że krążek buja i na żywo miałam okazję sama się przekonać na trasie – a jakże! – „Dobrze by było Tour”. Już 4 kwietnia w ich mothership (czytaj w Łodzi) zagrają finałowy koncert więc jeśli w domowym zaciszu denerwują Cię te chłopy, daj im szansę. Najwyżej będzie stójka lub parter.

Czytaj dalej

Felieton

Drugi koncert Quebonafide na Narodowym. Czy to jawne oszustwo? – felieton

Na pewno zachowanie nie po koleżeńsku.

Opublikowany

 

quebonafide

Organizacja pożegnalnego koncertu Quebonafide przypomina zabawę w kotka i myszkę. Na pewno jest brakiem poszanowania dla słuchaczy, którzy kupili bilet i właśnie się dowiedzieli, że ostatni koncert rapera będzie miał kilka dat.

Wyobraźmy sobie sytuację, że kupujemy limitowaną płytę artysty za 200 zł, który deklaruje, że nakład tysiąca sztuk nie będzie nigdy wznawiany. Tymczasem zamiast cieszyć się z „białego kruka” w domu dowiadujemy się jeszcze w dniu zakupu, że z powodu dużego zainteresowania płytą postanowiono dotłoczyć drugi tysiąc egzemplarzy. Podobne do tej sytuacje już się zdarzały, ale płyty były dotłaczane po kilku latach. Tym niemniej, mamy tu do czynienia ze złamaniem umowy między artystą a słuchaczem, czyli ze zwykłym oszustwem.

Pierwszy, drugi… i trzeci – „ostatni koncert” Quebonafide

Podobnie jest z koncertem Quebonafide. W przeciągu bardzo krótkiego czasu, słuchacze mogą czuć się oszukani i to aż dwukrotnie. Za pierwszym razem, kiedy „Ostatni koncert Quebonafide” miał się odbyć online. Po kilku tygodniach, kiedy wykupiono bilety na wydarzenie, dowiedzieliśmy się, że wcale nie będzie to ostatni koncert, bo ostatni odbędzie się dzień później na PGE Narodowym. Kombinacje alpejskie, przesuwanie startu sprzedaży zakupu biletu to temat na zupełnie oddzielny wątek, ale to co się dzisiaj wydarzyło i jak zostały potraktowane osoby, które kupiły bilety na wydarzenie online powinno skończyć się co najmniej bojkotem ze strony odbiorców.

To jednak nie koniec kpin ze słuchaczy.

Pierwszy, drugi i trzeci – „ostatni koncert” Quebonafide

Oszustwo na drugi koncert?

W czwartek, w zaledwie parę godzin bilety na ostatni koncert Quebonafide na Narodowym zostały wyprzedane. Jeżeli ktoś miał szczęście, to po kilku godzinach walki z systemem bileterii i zacinającej się stronie kupił bilety. To nic, że będzie siedział gdzieś za przysłowiowym filarem, w ósmym rzędzie z daleka od sceny. Miał świadomość i satysfakcję, że warto było się pomęczyć, bo miało to być jedyne takie wydarzenie – unikalne, tak przynajmniej go zapewniano. Więc zamiast wcisnąć „Esc” postanowił wziąć nawet to najsłabsze miejsce, bo będzie częścią historii. Nic bardziej mylnego.

Po kilku godzinach ogłoszono, że „ostatni koncert” Quebonafide będzie miał jeszcze jedną datę. Dzień wcześniej raper zagra jeszcze jeden koncert. Dzień wcześniej! Przecież to brzmi jak absurd. Tuż po zakupie biletu, zmieniane są zasady gry i umowy między raperem a słuchaczem. Wygląda to jak celowe działanie i wprowadzenie kupującego bilety w błąd. Który koncert więc będzie tym ostatnim. Ten 27 czy 28 czerwca?

Quebonafide z ostatniego koncertu robi sobie trasę koncertową, choć przy zakupie biletu z nikim się na to nie umawiał. Ba, sugerował unikalne i jedyne tego typu wydarzenie. Tymczasem osoby, które walczyły dzisiaj o bilety będą musiały pocieszyć się zmęczonym artystą po występie dzień wcześniej i zleakowanym koncertem na TikToku.

Opinie słuchaczy
Opinie słuchaczy
Opinie słuchaczy

Czytaj dalej

Popularne

Copyright © Łukasz Kazek dla GlamRap.pl 2011-2025.
(Ta strona może używać Cookies, przeglądanie jej to zgoda na ich używanie.)

error: