Sprawdź nas też tutaj

Felieton

Atak na koncerny, polityków i choroba psychiczna. Co się dzieje z Kanye Westem? |KOMENTARZ

Opublikowany

 

Raper zaatakował największe światowe koncerny i polityków, by chwilę później trafić na obserwację psychiatryczną.

Nie przepadam za teoriami spiskowymi, ale ostatnie wydarzenia związane z Kanye Westem na pewno zasługują na chwilę refleksji. O przemówieniu rapera z Sacramento pisaliśmy kilka tygodni temu. Raper zaatakował Google, Facebooka, a także Baracka Obamę, Hillary Clinton oraz Jaya Z. Amerykańskie media bardzo różnie interpretowały słowa Westa, które wielu osobom nie były na rękę. Przemówienie rapera było komentowane naprawdę szeroko przez większość największych stacji telewizyjnych, dzienników, gazet oraz oczywiście serwisy internetowe. Komentatorzy zapraszani do studia nie byli jednak zbyt przychylnie nastawieni do rapera.

 

Co powiedział Kanye West

Wybory prezydenckie wygrał Donald Trump, jednak jak dziś wiemy, to Hillary Clinto zdobyła o ok. 3 miliony głosów więcej od swojego politycznego rywala. Mimo to przegrała ona wyścig o fotel prezydencki, bo w Stanach obowizązuje skomplikowany sposób wyborów pośrednich, w których decydują głosy elektorskie.

 

Kanye West był więc od samego początku na straconej pozycji, kiedy podczas koncertu w San Jose stwierdził, że jeżeli głosowałby w wyborach, swój głos oddałby na Trumpa. Został wygwizdany. To był jednak dopiero przedsmak przed długim monologiem, o którym dzisiaj informują wszystkie media.

 

Podczas występu w Sacramento, 19 listopada – raper zagrał tylko dwa numery, po czym wygłosił długi monolog nawiązując m.in. do wygranej Trumpa. – Wiele osób będących dziś tutaj czuje się jakby przegrali. Wiecie dlaczego? Dlatego, że Was okłamano. Google Was okłamuje. Facebook Was okłamuje – krzyczał ze sceny raper.  – Wystawiam swoją karierę, moje życie, mój wysoki status społeczny na próbę, kiedy o tym do Was mówię – dodał.

 

Kanye stwierdził, że często zbyt bardzo wczuwamy się w politykę zapominając o tym, kim tak naprawdę jesteśmy. – Chcemy jedynie wygrywać. Pierdolić wygrywanie! Pierdolić luzacki styl! Jestem tu po to, aby przekazać Wam prawdę, nawet jeżeli będę ryzykował własnym życiem, nawet jeśli będę ryzykował swoim sukcesem, własną karierą. Jestem po to, aby przekazać wam prawdę – powtarzał ciągle.

 

– Uczucia się liczą, zgadnijcie dlaczego? Wszyscy w Ameryce środkowej odpadli (odlecieli) demonstrując wszystkim jak to zrobić. Uczucia mają znaczenie bracia. To jest nowy świat. To jest nowy świat Barrack. To jest nowy świat Jay Z. To jest ta aura, to jest przyszłość. W taki sposób należy myśleć abyśmy sprawili, by Ameryka ponownie stała się wspaniała

 

Raper też po raz kolejny nawiązał do rasizmu. – Czarnoskórzy powinni przestać się skupiać na kwestii rasizmu. Ten świat jest pełen rasizmu, tak? Lecz przestańmy się rozpraszać wszystkim i skupiać na tej kwestii w tym samym czasie – powiedział.

 

Oprócz Google i Facebooka zaatakował on też stacje radiowe twierdząc, że nie dają one szansy osobom, które chcą nieść w swoich utworach prawdę o świecie. – Pieprzyć ludzi, którzy pracują w radio. Są prawdziwi ludzie, którzy muszą wykarmić swoje dzieci, a nie pozwala im się grać tego, co płynie im z serca. Im się wydaje, że aby wyżywić swoje dzieci muszą grać w kółko to samo. Ja dorastałem na DMX'ie, to ostatni prawdziwy murzyn – stwierdził dumnie.

 

Reakcje po koncercie

Jeden z największych zwolenników Hillary Clinton – Snoop Dogg natychmiast zareagował na występ Westa w Sacramento. – Palę trawę, ona nie wywołuje takich reakcji, więc czym u licha on się stymuluje? – stwierdził chwilę po zakończeniu koncertu w filmiku na Instagramie Snoop Dogg.

 

Słynny koszykarz z Sacramento – Anthony Tolliver napisał na Twitterze: – Ten koleś Kanye ukradł kasę od 22 tysięcy fanów w 25 minut. To najbardziej szalona rzecz jakąwidziałem w świecie rozrywki. Dwa utwory, tyrada… po czym uciekł – napisał.

 

Występ Kanye Westa był komentowany również w śniadaniowym programie kanadyjskiej telewizji Global.  – Jest to rodzaj choroby psychicznej – stwierdził zaproszony do studia ekspert.  – Przypuśćmy, że tak, widzieliśmy już niezwykłe wybuchy emocjonalne Kanye'a w przeszłości, lecz te najświeższe wydarzenia dają nam do myślenia, czy wszystko jest w porządku – stwierdziła gospodarz programu. – To była 17 minutowa tyrada w trakcie koncertu, trwała 17 minut!… to trwało wieki – dodał ekspert.

 

Choroba psychiczna

Dwa dni po występie w Sacramento, Kanye Westa z jego domu zabiera karetka. Ma to miejsce chwilę po tym, jak raper odwołał wszystkie koncerty na trasie "The Saint Pablo Tour". Serwis NBC News powołując się na komentarz policji poinformował, że lekarz rapera zdecydował o hospitalizacji ze względu na "zdrowie i bezpieczeństwo" pacjenta.

 

– Kanye West trafił dziś do szpitala po serii niedawnych dziwnych wydarzeń – informowała stacja CBS. W innym programie na tym samym kanale mogliśmy usłyszeć. – Gwiazdor hip hopu zgodnie z doniesieniami został zabrany do szpitala uniwersyteckiego w UCLA, po tym jak kilka razy w niewyjaśniony sposób wybuchł emocjonalnie na scenie. West zgodnie z doniesieniami jest pod opieką psychiatrów, co uniemożliwia mu opuszczenie szpitala.

 

Telwizja CBS z Los Angeles podała natomiast:  – W chwili interwencji Kanye stawiał opór ratownikom medycznym, musiał zostać przykuty do noszy.

 

W większości stacji hospitalizacja Kanye Westa była numerem jeden tego dnia. – To nie było normalne zachowanie, lecz pomijając to, Kanye anulował wszystkie koncerty na przestrzeni półtora miesiąca, co będzie go wiele kosztować w sensie finansowym. Coś jest w tym bardzo niedobrego – stwierdził komentator zaproszony do studia stacji ABC.

 

Więcej ciekawostek na temat stanu zdrowia rapera mogliśmy wyczytać w znanych serwisach internetowych. – Kanye West czuł się jakby był ofiarą ataku spirytualnego, zanim jego lekarz wezwał pogotowie. – podał magazyn TheFix. – Raper czuje się tak, jakby był pod atakiem duchowym i odczuwa to już od pewnego czasu – możemy przeczytać na łamach People. – Według źródła, ciężko to wyjaśnić, lecz ostatnio coś się wydarzyło, on nie jest taki jakim wszyscy go znają.

 

Wsparcie

Kanye West nie otrzymał wsparcia od 50 Centa, który zdecydował się wyśmiać jego chorobę psychiczną publikując prześmiewczy filmik ze wszystkimi kontrowersyjnymi wypowiedziami Yeezusa, a także sugerując, że udaje on chorobę, aby wyłudzić odszkodowanie od firmy ubezpieczeniowej.

 

Kanye West otrzymał jednak wsparcie m.in. od DMX'a, o którym jeszcze kilka dni wcześniej ciepło się wypowiadał na koncercie w Sacramento. – Chcę skierować swoje słowa do Kanye'ego. Niech wie, że modlę się za niego, moja rodzina modli się za niego. Przypominam tylko, że Bóg jest dla nas. Kto ci się sprzeciwi? Nikt i nic! Trzymaj się dzielnie bracie. Bóg jest w naszym narożniku – napisał DMX na Instagramie.

 

Refleksja

Dajcie znać w komentarzu jak widzicie tę sytuację i to co się dzieje wokół rapera w ostatnim czasie


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

 

Felieton

Bonus RPK nie chce być patusem z ulicy, więc wydaje płytę… „Głos ulicy” 👀 – felieton

Czego nie rozumiesz?

Opublikowany

 

bonus rpk głos ulicy

Bonus RPK postanowił zjeść ciastko i mieć ciastko. Jego działalność po wyjściu z więzienia jest pełna absurdów i sprzeczności.

BGU nie chciał trafić za kraty w związku z wyrokiem za handel narkotykami. W jednym momencie wszystkie antysystemowe hasła przez niego głoszone przestały mieć znaczenie i raper zaczął pojawiać się w mainstreamowych mediach, którymi do tej pory gardził. Przekonywał, że jest niewinny, ale oczy kota ze Shreka nie zrobiły wrażenia na organach ścigania.

Odsiedział niepełny wyrok z zasądzonych ponad 5 lat. Zaraz po wyjściu na wolność rozpoczęła się fala braku konsekwencji w jego działalności. Pokazywanie się z „kanapką hajsu”, kiedy chwilę wcześniej żebrało się każdą złotówkę. W tym przypadku fani szybko wyjaśnili flexownika, dając wyraz swojego niezadowolenia i rugając Bonusa na jego własnych profilach społecznościowych.

„Pomusz mam chorom curke” vs flexowanie się hajsem

Chwilę później kolejna wtopa. Próba przyciągnięcia kupujących na preorder płyty poprzez fejkową ilość osób na stronie. Bonus postanowił ściemnić na stronie z preorderem, że zainteresowanie jego płytą jest naprawdę duże. Oczywiście był to fejk i obok przycisku „Kup teraz” był licznik z losowo pojawiającymi się cyframi, a nie z faktyczną liczbą osób, która była zainteresowana zakupem albumu. Może i kłamstewko, ale zawsze kłamstewko.

Janusz Schwertner znany ze swoich lewicowych poglądów, niedawno bronił polityki migracyjnej, a także atakował Grzegorza Brauna. Z drugiej strony Bonus, który kojarzył się zawsze z prawicowymi poglądami. Ulicznik z zasadami. Nie przeszkodziło mu to jednak w nawiązaniu współpracy z lewicowym dziennikarzem, który napisał mu książkę, żeby spieniężyć pobyt za kratami.

Grande Connection nazwał Bonusa, który trenował też jakiś czas temu z Matą (ojciec Marcin Matczak ma powiązania polityczne) – wspólnikiem systemu. Trudno nie odnieść takiego wrażenia po jego ostatnich ruchach, tym bardziej, że chce on oficjalnie zerwać z ulicą – o czym zaczyna opowiadać w wywiadach.

Bonus trenujący z Młodym Matczakiem

Najnowsze doniesienia od Bonusa są takie, że przeszkadza mu już bycie ulicznikiem.

– Nie chcę już być uważany za jakiegoś Bonusa-patusa, który siedzi w klimatach ulicznych i ma zamkniętą głowę. Jestem ojcem, mam dzieci, które są wychowane w zupełnie innych czasach. Kiedyś raper miał jakieś swoje ramy, poza które nie wychodził. Dzisiaj rap jest wszędzie. Jeżeli ktoś w tych ramach pozostał, to ciężko mu zaakceptować nową rzeczywistość – wyznał w rozmowie z Newonce.

Bonus dorósł, nie chce być uważany za patusa z bramy, bo taki wizerunek przeszkadza nie tylko w życiu prywatnym, ale też w interesach. Marki nie chcą być kojarzone ze złą ulicą, menelami i penerami. Dlatego szef Ciemnej Strefy włączył najzwyczajniej w świecie tryb „family friendly”. Swoja drogą – świetny ruch i szkoda, że tak późno.

Jak zatem łagodnie obejść się z wiernymi fanami, których przez dekady karmiło się prawilną gadką? Nazwać płytę „Głos ulicy”. To nie żart. Bonus z jednej strony odcina się od ulicy w wywiadach, a z drugiej zapowiada nową płytę zatytułowaną „Głos ulicy”. No chyba sezamkowej w tym wypadku.

Zapowiedź nowej płyty

Patrząc na kandydatów na prezydenta, dostawiłbym w najbliższej debacie jeszcze jeden pulpit, przy którym znalazłby się Pan Oliwier. Jest idealnym przykładem politycznego bełkotu: jedno mówi, drugie robi.

PS. Więzienie resocjalizuje. Przypadek Artysty Kombinatora potwierdza tę tezę, bo z antysystemowca stał się on przykładnym obywatelem, który nie chce być już ulicznikiem, ale jeszcze chociaż jedną nogą tam zostanie, żeby nie odciąć całkiem pępowiny, przez którą mógłby stracić płynność finansową . Człowiek zasad (zobacz).

Czytaj dalej

Felieton

„Sentino przejął majówkę”. Kupionymi wyświetleniami czy botami od komentarzy? – felieton

Scamerski duet postanowił wypromować nowy numer i merch.

Opublikowany

 

Sentino przeżywa drugą młodość, przejmuje majówkę w Polsce – informują rapowe media. Tymczasem to kolejny scam spod szyldu Sentino x Trueman i jego brzydka promocja.

Konflikt Sentino z Truemanem sprzed kilku tygodni był prawdopodobnie tylko sprytnym planem marketingowym dla kilku nagłówków. Chociaż wiemy, jaki jest Sebastian, to przemycanie przez Truemana co chwila informacji o „Casablance”, kiedy są pokłóceni od samego początku źle pachniało. Minęły zaledwie dwa tygodnie, a duet rusza z grubą promocją: nowego numeru, płyty i merchu! W tak krótkim czasie udało się to wszystko zorganizować czy może było to przygotowane już wcześniej? Teraz śmierdzi już tak, jakby w domu zaparkowała ci śmieciarka, a to dalej nie wszystko.

Większość ostatnich numerów Sentino po miesiącu od publikacji ma ok. 150 tys. wyświetleń na Youtube. Nagle pojawia się kawałek „Casablanca”, który otwiera promocję płyty „King Sento 2” i merchu z koszulkami. Po dwóch dniach ma prawie pół miliona odsłon. Dziwne, ale wystarczy spojrzeć do komentarzy, żeby poznać prawdę o tej promocji.

Trapstar i jego wątpliwości

Numer od samego początku jest pompowany przez boty, które piszą także pod nim komentarze dla zwiększenia zasięgu poprzez interakcje. Nie są to tzw. wpisy premium pochodzące z Polski, bo te są kilka razy droższe od tych „turecko-azjatyckich”. To losowe komentarze po angielsku, które co kilka minut pojawiają się masowo pod klipem. Najczęściej powtarzające się to:

  • „You just earned a new subscriber”
  • „I can t stop smiling watching this”
Kupione komentarze pod klipem Sentino

Sentino jak Skolim?

Idziemy dalej. Za produkcje nowego numeru Sentino odpowiada Crackhouse. Bardzo bliscy współpracownicy Skolima, któremu Young Multi zarzucił niedawno, że kupił sobie karierę milionowymi wyświetleniami pod klipami. Dorzucamy do tego Truemana jako menagera i mamy scamerską drużynę marzeń.

Fani porównujący sytuację z Sentino do Skolima

Mimo tego, że nowy numer Sebastiana śmierdzi jak zgniłe jaja, laurka w zaprzyjaźnionych mediach musi się zgadzać:

Przy okazji polecam tekst na temat działalności Sentino i Truemana: Sentino spadł Truemanowi jak z nieba. Uwiarygadnia scamy.

Czytaj dalej

Felieton

GSP „Wars-Sawa” – felieton

„Kim oni są? – krzyczy policjant przesłuchujący Mahatmę”.

Opublikowany

 

Przez

gsp

Warszawa, miasto, gdzie to nie hajs był problemem, tylko do której dziwki pojechać na noc. Gdzie nowe perspektywy, przybierając kształt rysunkowych gwiazdek na nocnym niebie, wlewały się falami światła do naszych spojówek.

Było głośne, niespokojne, niebezpieczne, i choć w tamtym momencie wydawało się nam domem, było właściwie miejscem, by oddychać. Oddychać, ale nie tak zwyczajnie… Oddychać smogiem pełnym konopnego dymu i wydychać rap wypełniony marzeniami o luksusie

Pustelnik, poszukujący spokoju, mógłby go tu odnaleźć jedynie pośród gwaru, wśród szumu dostrzegając linie wewnętrznej ciszy oplatającej jego skronie jak bluszcz… Czemu wcześniej nie dostrzegłeś jej zasięgu? Spoglądał w dal!

A jego oczy? Jakby z bólu utkane, jakby z opalu wykute, wykształcone, by móc wyczuć to, co ukryte, jak opuszki niematerialnych palców, delikatnie muskające kształty pokoju, w którym leżała nago…

Ta, była idealna. Zawsze wolał drogie swemu sercu przyjaciółki od tanich dziwek z Mokotowa i proste towarzystwo złodziei z Woli, od lewackiej młodzieży w kolorowych strojach, towarzystwo starych gangsterów — zawsze uważał, że w pewnym sensie to zagrożenie, ale byli też tacy, których szanował. Na ogół trzeba się ich wystrzegać…

Naprawdę… Okradną was, zabiją, zniszczą wam życie — możecie być pewni. No chyba że macie jakieś w sobie to coś… Takie coś specjalnego, co oni też mają, ale nie wszyscy, którzy to mają, muszą być jak oni… Oni to nie my… My to nie oni…

– Kim oni są? – krzyczy policjant przesłuchujący Mahatmę. A ten tylko, uśmiechając się delikatnie, mówi tonem ledwie głośniejszym od szeptu:

– A kim są „Oni”?

Kondukt pogrzebowy, niczym strumień łez, niosąc z prądem kilkadziesiąt pękniętych serc, wlewał się przez bramę cmentarza.

Większa część osób wyszła zaraz po ceremonii — my jednak zostaliśmy.

Żadne z nas nie mogło się pogodzić, że postanowił odejść.

Zostawił po sobie pustkę, którą jak dziura w płucach do dziś dławi czasem mój oddech.
Żaden opis nie jest w stanie wyrazić cierpienia na obliczu jego matki, gdy zamykano trumnę

Ani wyrazu spojrzenia starego bandziora, gdy zrozumiał, że widzi go ostatni raz…

Dzwony zaczęły uderzać miarowo, a wiatr wybrzmiewał smutną pieśń…

Stary grabarz patrzał bez wyrazu na górę ziemi, którą trzeba było przysypać trumnę…

Za kilka dni postawią tam pomnik… Taki z prawdziwego zdarzenia…

Ale dziś wbili krzyż i położyli na nim kwiaty, by osłonić nagi kurchanik przed wzrokiem przechodniów.

Pomyślałem sobie, że chyba nawet kamieniarz nie przewidział takiego obrotu spraw…

Utwór i krótkie wyjaśnienie:

– Utwór dedykuje moim zmarłym przyjaciołom. Chciałem jeszcze raz zobaczyć was takich jak kiedyś, chciałem by wasze imiona nie poszły w zapomnienie, chciałem by to, że tak młodo odeszliście stało się lekcją dla moich słuchaczy. Lekcją, by cenić życie, a w nim to, co najważniejsze, czyli miłość i przyjaźń… Rest in Peace Bracia [*]… – komentuje GSP, publikując utwór „Wars-Sawa”.

Czytaj dalej

Felieton

Tede i Young Leosia – kolaboracja, która się nie udała?

„Najlepiej brzmi wyciszone” – brzmi jeden z wielu krytycznych komentarzy.

Opublikowany

 

tede young leosia

Tede postanowił na nową płytę „Vox Veritatis” zaprosić same kobiety, wśród których usłyszymy Bambi, Modelki i Young Leosię. Singiel z tą ostatnią ukazał się kilka dni temu i już możemy go podsumować, a właściwie zrobili to słuchacze.

Zarzuty w stronę Tedego i Young Leosi

Zazwyczaj, gdzie się nie pojawi Young Leosia, tam mamy murowany hit z repeat value. Niestety, nie w tym przypadku. Po trzech dniach kawałek z Tede „Więcej miejsca” ma skromne jak na taki duet niecałe 50 tys. wyświetleń klipu. Wynik kiepski i trzeba to otwarcie przyznać. Widać to też po odbiorze: 2 tys. łapek w górę i 400 w dół daje pogląd na to, że coś jest na rzeczy. Po wejściu w komentarze już jest wszystko jasne.

Słuchacze zarzucają Tedemu i Leosi, że nie wykorzystali potencjału współpracy. Numer nie buja tak jak powinien, trudno jest cokolwiek zrozumieć. Pojawiają też wątpliwości co do dobrze zrealizowanego numeru pod względem technicznym, w szczególności do mixu. Teledysk także się większości nie spodobał.

Statystyki klipu

Krytyka w kierunku „Możesz więcej” Tedego i Leosi

Oto kilka najczęściej lajkowanych komentarzy pod wspólnym singlem Tedego i Sary. Duet raczej nie będzie z nich zadowolony:

  • Szczerze, ale to jest chu**we, klip to już żenada całkowita.
  • Stary chłop i nie potrafi nagrać ani jednego kawałka bez wspomnienia o wyimaginowanych hejterach. Rent free.
  • Najlepiej brzmi wyciszone.
  • Szkoda zmarnowanego potencjału na kolabo, jakoś bez wyrazu ten kawałek. Taki po prostu poprawny. Bit też nudny. Z sentymentu włączyłem sobie „Szpanpan” dla porównania i realizacyjnie, dykcyjnie, tekstowo, bitowo – przepaść.
  • Mimo najszczerszych chęci, niewiele rozumiem z części Tedego. Mix w tym kawałku oraz w TSTMF położony. Zapowiada się interesujący album z nawet niezłym replay value, ale niestety niedopracowany technicznie.
  • nie rozumiem ani jednego słowa z tego utworu poza refrenem
  • Kawałek na max dwa przesłuchania. Tedzik top1 dla mnie ale niektóre jego ostatnie kawałki to wielkie iks de.

Propsów jest niewiele

Pozytywnych wpisów na temat kawałka jest niewiele i są to raczej pojedyncze pozycje, które nie cieszą się zbyt dużą popularnością:

  • Ale ta różnica w skillach to jest przepaść.
  • Tede xYL jest Moc. banger. banger.
  • Moja ulubiona piosenka musi być hitem.
  • Super. zajebiste. Mam nadzieję, że kiedyś spotkam TDF-a jeden z ”NIELICZNYCH” Polskich Raperów, których na co dzień słucham.

Z Bambi poszło lepiej, ale też bez fajerwerków

Niedawno sporych echem odbiło się przekazanie przez Tedego „dziedzictwa melanżu” Bambi, czego efektem było nagranie przez tę dwójkę remixu kultowego numeru „Drin za drinem”. Ta wiadomość poszła szeroko w środowisku i spolaryzowała słuchaczy. Kiedy później ukazał się już wspomniany kawałek na kanale Baila Ella, nie wykręcił on jednak spektakularnych liczb. Ponownie obyło się bez viralowości, chociaż potencjał był duży.

Jak zauważył ktoś w komentarzach, to sympatyczne, że nowe pokolenie słuchaczy będzie bawiło się pod ten sam bit, co wiele pokoleń wstecz. Brakuje jednak tych szczytów list przebojów.

Statystyki kooperacji Bambi i Tedego

Czytaj dalej

Felieton

Dwa Sławy – czy dobrze już było? – felieton

Zabawa formą vs wielowymiarowe metafory.

Opublikowany

 

dwa sławy

Od premiery najnowszej płyty Dwóch Sławów minęły już dwa miesiące. Zdążyłam się z nią solidnie osłuchać i dowiedzieć, co dobrze by było opisać. Opinie o projekcie – wprost mówiąc – nie są najlepsze, co duet wziął już na klatę. Moje zdanie jest jednak nieco inne więc zapraszam na łyżkę miodu w beczce dziegciu.

Kryzys wieku średniego?

Zacznę prosto z mostu – uwielbiam ten duet. Na ich wielowymiarowe metafory trzeba kupić drukarkę 3D. Zabawa słowem, luz i humor to cechy, które niewątpliwie muszę im przypisać i wcale nie muszą nikogo do tego przekonywać. Ale, co w sytuacji, gdy masz za sobą dziesięć lat punchline’ów, wszechobecnej beki i hashtagów, a fani czekają? Jasne, możesz zrobić kolejny taki sam album, który i tak nie ma podjazdu do debiutu. Stąd najnowszy projekt Astka i Rada jest totalnie zrozumiały – dajmy im działać i się rozwijać. Kryzys wieku średniego i te sprawy.

Zabawa formą

A tak serio – spodziewaliście się kiedyś, że łódzki duet mógłby zagrać swoje numery na imprezie Świętego Bassu albo zrobi manifest polityczny, który będziecie podśpiewywać pod prysznicem? Chcecie starych Sławów – włączcie „Ludzi Sztosów”, proste. I oczywiście – jak większość z Was – analizowałam ten album na Genusie, łapiąc się za głowę po wytłumaczeniu kolejnego wersu. Jednak… to było dekadę temu. Nikogo zatem nie powinno dziwić, że przyszedł u panów czas na zabawę formą, poniekąd wyniesioną z projektu club2020.

Najwyżej będzie stójka lub parter

Czy „Dobrze by było” jest krążkiem bez treści? Złośliwi powiedzieliby, że tak. Ale obiektywnie patrząc – numery „Myślałem, że będzie gorzej” czy wcześniej wspomniany bez nazwy „To nie jest kraj dla kabrioletów”, mają to, co tygryski lubią najbardziej. Jest więcej śpiewów, autotune’ów i wtyczek niż kiedykolwiek. I dobrze by było trochę odpuścić, wychillować i zaakceptować ten wytwór, spięty słuchaczu. A, że krążek buja i na żywo miałam okazję sama się przekonać na trasie – a jakże! – „Dobrze by było Tour”. Już 4 kwietnia w ich mothership (czytaj w Łodzi) zagrają finałowy koncert więc jeśli w domowym zaciszu denerwują Cię te chłopy, daj im szansę. Najwyżej będzie stójka lub parter.

Czytaj dalej

Popularne

Copyright © Łukasz Kazek dla GlamRap.pl 2011-2025.
(Ta strona może używać Cookies, przeglądanie jej to zgoda na ich używanie.)

error: