News
Jedyne takie Hip-hopowe miasteczko w Polsce, czyli relacja z Polish Hip Hop TV Festival 2017
Nieziemski line-up, klimatyczna nadwiślańska plaża, trzy sceny, czyli jak raz do roku Płock na trzy dni staje się polskim hip-hop'owym miasteczkiem.
Na plaży przy płockim amfiteatrze, sławnym wśród koneserów Kabaertu pod Wyrwigroszem szumnie ogłoszono "sold out", co oznacza, że na kilku kilometrach kwadratowych bawiło się ok. 13 000 ludzi. Już na wstępie chcę zaznaczyć, że to co organizatorzy Polish Hip Hop TV Festival mają do powiedzenia w kwestii organizacji czasu i miejsca powinno zostać natychmiast spisane i wydane w stylu Pisma Świętego, a owa lektura powinna być obowiązkowa dla rozlazłych amatorów aranżacji tego typu eventów.
#bitwa_w_płocku
Każdy amator hip-hopowej kultury powinien przynajmniej kojarzyć jaką rolę w historii tej muzyki odegrała freestylowa Bitwa w Płocku sprzed 15 lat. Kto nie wie ten w gimbazie i odsyłam do lektury. Obowiązkowo! Miałem okazję zobaczyć finał Milan-Placo organizowany na scene Red Bull'a. Myślę, że zarówno ja jak i 90% publiki stawiała na Placa, bo wizualnie wyglądało to jakby Ewan McGregor starł się ze szkolnym kujonem z pierwszej ławki. Jak bardzo wszyscy się pomyliliśmy okazało się po pierwszej rundzie. Soczyste punche, rzucanie plakietkami, przepychanki, testosteron parujący z gardeł – walka na najważszym poziomie. Graty Milan za miazgę!

#sold_out
Drugiego dnia, podczas któregoś z występów ogłoszono, że wszystkie bilety zostały wyprzedane. Była to popołudniowa pora, godzinowo – strzelam 17:30. Pomyślałem wtedy, że to nic wielkiego, fajnie, że się wyprzedał, ale ludzi i tak nie było jakoś porażająco dużo – większe i mniejsze grupki w kolejkach po frytki, zapieksy czy piwo. Jak bardzo się pomyliłem okazało o godzinie 21:00 kiedy Paluch podbił scenę i wypowiedział wojnę publice. Z czeluści nagrzanych namiotów, pobliskich food-trucków przybiegł rozgrzany żądny koncertowej masakry tłum. Wtedy ukazało się prawdziwe oblicze słów Sold Out. Ponad dziesięciotysięczny chór rapujący "Szamana" czy "OKO"? Stałem wryty w plażę i oglądałem ten show jakbym był w teatrze. To był tylko przedsmak, bo chwilę po przerwie, którą zapełnili prowadzący – Bonez (pozdro gościu!) oraz Flint, organizatorzy odpalili głowicę nuklearną.

Na scenę razem wbiła się cała SB Maffija na czele, wiadomo, z Solarem i Białasem – nigdy nie widziałem czegoś takiego w Polsce. Najmocniejszy i najbardziej scalony pierwiastek polskiej sceny, zachowywali się jak najlepsi przyjaciele, jak bracia i siostry #Zui. Jakby muzyka to był narkotyk, który dali sobie w żyłę sekundę przed wskoczeniem na Main Stage. Każdy występ był wyjątkowy, ale chciałem podkreślić wkład Białasa, który lada chwila wydaje kolejny solowy materiał i Bedoesa. Białas – bestia, iście królewskie show, prePOLON i wers "pa na to kolo", któy będział bujał polskie kluby przez cały rok – zaufajcie mi. Borys – widziałem go MegaClubie w marcu na SB Festivalu, wtedy zrobił na mnie wrażenie, ale teraz, na płockiej głównej scenie, grał przed największą publiką w swojej karierze, z "Gustawem". Potwór, kurwa. Łechtaczki fanek zadzwoniły a gardła fanów zdarte – tyle w temacie.

#red_bull_stage
Na Red Bull Stage, która w rzeczywistości została zbudowna na wielkim, firmowym busie a znajdowała się między główną sceną a namiotem miałem okazję być na freestylowym finale jak i koncercie Wac Toji oraz PlanBe. Do tej pory uważam, że Wac jedzie na jakichś twardych narkotykach albo zawodowo trenuje jakiś wyczynowy sport. Przez pół koncertu skacze, tańczy, rapuje. Wierzcie lub nie, ale taki godzinny koncert zabiera trochę zdrowia i potrzeba na taki wyczyn zużyć nieco staminy. Po Wacu, na scenie pojawił się PlanBe z nieco… flegmatycznym podejściem do publiki. Brak kontaktu, nie ten materiał, gorszy dzień – powodów dla których Plan nie porwał ludzi, którzy przyszli na jego koncert było pewnie kilka. Pod koniec postanowiłem odwiedzić trzecią ze scen przygotowanych tego wieczoru – Good Vibes kawałek za polem namiotowym.

Żabson zarapował cały koncert na publice. Kiedy przybyliśmy pod scenę, widoczny był tylko jego hypeman – ale było słychać ewidetnie głos Żaby, co było dosyć komiczne. To wyglądało jakby organizatorzy na szybko wzięli jakiegoś randomowego typa z publiki, ubrali #all_white, po czym kazali rapować w zastępstwie. Jakież było zdziwienie kiedy w końcu odnaleźliśmy Żabsona surfującego na rękach publiki. Tylko dodam, że była już druga w nocy.
#eeeeelooooo
Kiedy dogadywałem szczegóły logistyczno-ogarniaczowe z przemiłą Panią z Biura Prasowego (pozdro Gosia!), w niemal każde zdanie wplatała "eeelooo". Dla mnie – laika PHHF wydawało się to nieco nienormalne, ale co ja tam wiem o hip-hopie. Kiedy tylko przyjechaliśmy każdy krzyczał "Elo". Artyści. Publika. Pani nalewająca piwo. Losowi ludzie na mieście. Ludzie w Toi-Toiach. Ludzie pod prysznicami. Ludzie w busie i na stacji. Rano, w południe, wieczorem i o piątej rano na polu namiotowym – piękna sprawa. Nawet na opasce było nadrukowane "Elooo".
#drugi_dzień
Drugiego dnia zbudzeni temperaturą 50+ stopni celcjusza w namiotowym piekle od razu wstrzeliliśmy się w festiwalowy klasyk. Prysznic, śniadanko, piwko czy inne środki odurzające i kierunek – scena. Mainstream zaczął swoje występy od 17:00, zaczął Borixon ze swoją najnowszą płytą, Kuba Knap i Gural – na tego trzeciego zleciało się chyba pół festiwalu, żeby tylko odpalić splifa do "Sadzić, palić, zalegalizować" – atmosfera przy drugiej zwrotce była tak gęsta, że czułem się na jakimś przedrewolucyjnym wiecu – ciekawy klimacik.
Lećmy dalej – Mes z live band'em. Żeby zostać gdzieś między obiektywizmem a czystym sumieniem skwituję – ciekawostka, niektóre podkłady średnio trafione, klasyczny stand-up na linii Stasiak-Schmidt na żywo, tańczący mesowe układy Ten Typ i wspólna najebka przy stanowisku Alko. Po nim punktualnie kawałek szczecińskiej sceny ukazał w venomowskim stylu V.

Po nim na scenę wszedł Tede. Klasycznie – spóźniony. Chyba jako jedyny albo jeden z bardzo nielicznych. Ale nieważne kiedy wszedł, tylko jak. Najbardziej widowskowo, z największym doświadczeniem, z największą pewnością siebie, bez hypemana. Czuć było kto jest weteranem sceny tego wieczoru. W międzyczasie pobłogosławił Siwego z 18L (tak, tego 18L od "jak zapomnieć), bo nie wiem czy zdajecie sobie sprawę, ale to właśnie on jest organizatorem Polish Hip Hop Fesitval. Po czym zagrał medley kawałków z poprzednich płyt i kilka premierowych. Tutaj chciałem zaznaczyć kilka słów o punktualności.
#punktualność
Kiedy dostałem do ręki oficjalny line-up pomyślałem "ta – jasne (śmiech)". Ostatni wykonawcy planowo mieliby kończyć o 2/3, czyli minimum trzeba dodać ze trzy godzinki. Nic bardziej mylnego. Wszystko co do minuty było wyliczoe. Nie było opcji, żeby ktoś zagrał kawłek dłużej albo nawet kawałek krócej. Wielki szacunek za trzymanie w ryzach timeline'u dla kierownika sceny, który kierował czasem artystów precyzyjnie niczym chirurg. Wielki organizacyjny plus.

Ale wracają do koncertów – O.S.T.R., To jest Kazika z Kultu w wesji hip-hopowe. Najlepszy kontakt z publiką, zaraz obok Tet-risa. Oboje są jak tacy wodzireje, jak papieże, jak demagodzy, Clarksoni hip-hopu. Prawdziwi mistrzowie ceremonii, którzy nie grają dla kołków, czy słupów soli tylko dla ludzi – puste spostrzeżenie, a jednak mnóstwo raperów się na tym łapie – jakby rapowali do lustra.
Po Ostrym nastał w końcu czas na chyba najdłużej wyczekiwaną parę wieczoru czyli Płomień 81. Chyba wszycy powiedzieli na osiedlu swoim ziomkom, bo każdy odważnie się stawił. Kto nie zna kawałków Pezeta i Onara – znów odsyłam do klasyki, ignoranci. W tym momencie nastąpiła totalna wymiana w pierwszych rzędach. Kilkunastolatki w bluzach Trashera czy innym Stussy zostały wypchane z frotu na rzecz siermiężnych fanów hip-hopu, którzy pamiętają jeszcze ten legendarny osiedlowy skład i pierwsze warszawskie beefy. Swoją drogą piękne czasy. Klasyka, odskocznie od headlinerów, jakby wehikuł czasu. Łezka się jednemu się w oku zakręciła – i nie mówcie, że nie, bo widziałem!
O występie Queby nie ma co się rozpisywać – największe show w Polsce. To już nie rozgrywki ligowe na poziomie Ekstraklasy, tutaj walka toczy się o Puchar Europy.
#pole_namiotowe
Pole namiotowe to podczas całego PHHF to było takie malutkie studenckie miasteczko, takie życiodajne miejsce. Każdy, włącznie z ochroną (ochroną!) oraz obsługą był dla siebie życzliwy, przez co też tak miło będę wspominał ten Festiwal. Do tego między polem namiotowym a głównymi scenami wielka foodtruckowa alejka. Portugalskie burgery, włoskie zapieksy, belgijskie frytki, meksykańskie burrito – tak, dla vege świrów też się coś znajdzie!
#technikalia
Przez pięć lat orgazniatorzy wypracowali do perfekcji kwestie nagłośnienia, świateł, obsługi i bezpieczeństwa. Ciężko się naprawdę do czegoś, tak po glamrapowemu przyjebać. Może fakt, że w tym roku jednodniowe rzeczne muszki tak ostro dały o sobie znać, na tyle, że artyści rapując zaczęli je po prostu zjadać (śmiech). Bo to co widzicie na zdjęciach to nie konfetti! A w kulurach porówywali swoje wyniki. Technicznie wszystko śmigało jak w szwajcarskim Breitlingu i to na każdej z trzech scen. Organizatorzy nie oszczędzali na żadnej kwestii – dla Was wielkie eeeeelooooooooo! To, co każdy z nas przeżył przez te trzy dni to tak naprwdę podsumowanie pozycji hip-hopu w Polsce. Zgromadzenie rekordowej frekwencji, organizacja takiego przedsięwzięcia bez mainstreamowych mediów, gazet, telewizji (nie, nie liczę Hip-Hop TV), bez celebrytów i chujowych wykonawców co by zapełnić czas antenowy jest możliwe. Obecnie nie ma w kraju innego hip-hop'owego wydarzenia, które mogłoby się z nim równać. Dzięki, że jesteście.
Zapraszamy rónież do sprawdzenia relacji wideo od Yurkosy'ego, którą znajdziecie tutaj.

fot. Sebastian Adamkiewicz (Eloooo!)
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
News
Słoń kupił psa. Właściciel hodowli okazał się fanem rapera
Poznaniak to wielki miłośnik zwierząt.
Po tym tytule algorytmy wyszukiwarek zgłupieją, ale fakt jest faktem i i należy go odnotować – Słoń kupił psa – Rottweilera.
Z relacji poznańskiego rapera wiemy, że jest on wielkim miłośnikiem psów i kotów, których ma po kilka w swoim domu. Teraz Słoń został także właścicielem małego Salvatore’a z hodowli „Wolf’s Army”.
– Dziś do swojego domku wyjechał SALVATORE Wolf’s Army, synuś VULKANA i FIFI. Życzę Ci maluszku dużo zdrówka i najlepszego życia, abyś dał wiele radości w swojej nowej rodzinie – napisał gospodarz hodowli, który okazał się być fanem rapera.
– To dość dziwne uczucie, kiedy po psa przyjeżdża człowiek tworzący moje playlisty na YouTube. W każdym razie maluch się nasłuchał głosu swojego nowego taty w ramach socjalu – dodał.
Na dniach ukaże się nasza rozmowa z raperem, którą niedawno przeprowadziliśmy.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
News
3 kraje wycofują się z Eurowizji z powodu Izraela. Co z Polską?
Kolejne państwa również są bliskie bojkotu.
Hiszpania, Irlandia i Holandia wypadają z Eurowizji 2026 po tym, jak EBU otworzyła drzwi dla Izraela. Kilka kolejnych państw grozi tym samym.
Decyzja zapadła podczas czwartkowego zebrania Europejskiej Unii Nadawców w Genewie. EBU uznała, że nie będzie żadnego głosowania w sprawie dopuszczenia Izraela, co automatycznie daje temu krajowi zielone światło na występ w Wiedniu w 2026 roku.
Hiszpański nadawca publiczny nie czekał długo. RTVE opublikowało komunikat o wyjściu z konkursu, podkreślając:
– RTVE ogłosiło wycofanie się Hiszpanii z konkursu Eurowizji po głosowaniu, które odbyło się podczas 95. walnego zgromadzenia EBU w Genewie.
Rząd w Madrycie od miesięcy ostro krytykuje działania izraelskiego wojska w Strefie Gazy, podobnie jak znacząca część hiszpańskiej opinii publicznej.
Reuters podał, że do Hiszpanii dołączają Irlandia oraz Holandia. Oba kraje uznały, że nie zamierzają firmować decyzji EBU, która ignoruje protesty związane z konfliktem w Gazie.
Jeszcze zanim zapadła czwartkowa decyzja, Słowenia i Islandia dawały sygnały, że również mogą odpuścić Eurowizję, jeśli Izrael pojawi się na liście uczestników.
W Polsce sytuacja wygląda inaczej. Telewizja Polska już w listopadzie potwierdziła udział w konkursie i zapowiedziała, że nazwisko reprezentanta poznamy w połowie lutego.
Lol. Konkurs Eurowizji poświęcił trzy europejskie kraje, by Izrael, kraj nie leżący w Europie i DOKONUJĄCY LUDOBÓJSTWA mógł w nim pozostać. Mam nadzieję, że bojkot ich położy. pic.twitter.com/K8TjeT4gVC
— bruxa03 (@bruxa031) December 4, 2025
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
News
„Kanapki z hajsem” – Dorota Masłowska i absurdalne oskarżenia o kradzież
Była reprezentantka SBM Label twierdzi, że to ona wymyśliła tę frazę.
Dorota Masłowska, była zawodniczka SBM Label oskarżyła 25-letnią wokalistkę, że ukradła jej frazę „Kanapki z hajsem”, bo to ona ją wymyśliła. A tak naprawdę za tym tekstem stoi Kaz Bałagane.
Krótko po debiucie muzycznym Heli, szerzej kojarzonej jako Helena Englert, w sieci zrobiło się głośno. 25-latka wrzuciła numer „Pani domu” i w tekście rzuciła mocne hasło o tym, że prawdziwa pani domu robi „kanapki z hajsem”.
Nie wszystkim się to spodobało. Dorota Masłowska, autorka projektu Mister D i płyty „Społeczeństwo jest niemiłe” z 2014 roku, uznała, że ten fragment to jej własna fraza. Pisarka zażądała natychmiastowego usunięcia jej słów z utworu „Pani domu”.
Dorota Masłowska oskarża o kradzież
Oficjalne oświadczenie Mister D:
– HALO ŻĄDAM NATYCHMIASTOWEGO USUNIĘCIA MOJEJ FRAZY Z UTWORU „Pani domu” Helena Englert. Nie wiem, jak to zrobicie, chyba musicie cofnąć czas. Ale chcę by było jasne: to jest ordynarna kradzież. *”kanapki z hajsem” były błyskotliwe 10lat temu. Albo wcale. Jednak to ja je zrobiłam. Specyfika tego co piszę jest taka, że te różne frazy stosunkowo często trafiają do obiegu języka potocznego i artystycznego. Najczęściej jestem szczęśliwa i dumna, gdy młode artystki i artyści przetwarzają dalej moją sztukę swoją wyobraźnią. Niestety w tym wypadku tak nie jest. Już taka bida, że trzeba brać czyjeś i podawać jako swoje? – napisała Masłowska.
Hela odpowiada
Pani Doroto,
Przede wszystkim pragnę zaznaczyć, że pałam do Pani ogromnym szacunkiem. W związku z czym, żadne działanie z mojej strony nie ma prawa być wymierzone przeciwko Pani. Na celu miałam – proszę wybaczyć patetyzm – oddanie Pani hołdu. Byłam przekonana, że jako (o ile dobrze rozumiem Pani twórczość) fanka pastiszu, obrazoburczości i polskiego absurdu zrozumie to Pani.
Czerpanie z tego co kultowe i kulturotwórcze jest, moim zdaniem, nieodzowną częścią powstawania sztuki. Sztuki zaprzyjaźnionej z tym co wielkie, z tym co nadaje kolejny poziom interpretacyjny dla co poniektórych, bardziej obytych odbiorców. To ją wzbogaca, czyni nie tylko zabawną ale też świadomą, może nawet mądrą.
Niemniej, nie śmiałabym przypisywać sobie cudzych dokonań. Nie po to, to wszystko. Dlatego, jak mogła Pani zauważyć – przy każdej, czy to zdalnej czy też tete a tet sposobności – nagminnie zaznaczam, że to Pani jest matką popkulturowego sukcesu, funkcjonującej uprzednio w popkulturze frazy, o którą wszystko się rozchodzi. Nie pragnę Pani tego odbierać. Nie twierdzę, że jestem tą pierwszą. To miało być DLA Pani, nie przeciwko niej.
Przesyłam wiele miłości i życzliwości. Jest mi niezmiernie miło – bez względu na okoliczności – że mogłam do Pani napisać.
Helena
Frazy „Kanapki z hajsem używali” wcześniej Kaz Bałagane i Belmondo
Management Heli wystosował tez oficjalny komunikat do mediów:
– Mój utwór „Pani Domu” jest świadomym odniesieniem i hołdem dla Artystki, którą zawsze podziwiałam i szanowałam. Nie ukradłam „kanapek z hajsem”. Pisałam o tym w notce prasowej wypuszczonej przez moją wytwórnię, czyli Universal Music Polska. Fraza „Kanapki z hajsem” nie jest niczyją własnością. Już wcześniej używali jej inni, powszechnie szanowani (również przeze mnie) twórcy: Kaz Bałagane i Belmondo, a „money sandwich” od lat funkcjonuje w popkulturze. Zostawiając na chwilę merytorykę – włożyłam ogrom serca w mój debiut i jest mi po prostu po ludzku przykro, że jestem zmuszona go teraz bronić przed kimś, kogo tak bardzo szanuję.
Kto ukradł?
Wygląda na to, że pani Dorota Masłowska wpadła we własne sidła. W styczniu 2014 roku Kaz Bałagane i Belmondo wypuścili oficjalnie album „Sos, ciuchy i Borciuchy”, na którym pojawił się numer „Ayn Rand” (pierwsza publikacja rok 2013) z frazą „kanapka hajsu”. Dorota Masłowska numer „Hajs” z tą sama frazą umieściła na płycie „Społeczeństwo jest niemiłe” z lutego 2014, a wspomniany singiel ukazał się w marcu tego samego roku.
Wychodzi więc na to, że to Mister D zaczerpnęła jako pierwsza inspirację od Kazka.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Kazik Staszewski po komplikacjach pooperacyjnych trafił do szpitala.
W czwartek pojawiły się doniesienia o nagłym pogorszeniu zdrowia Kazika. Muzyk sam ujawnił, że problemy wynikają z nieudanej procedury związanej z usunięciem wyrostka. Jak przekazał, konsekwencje tamtego zabiegu doprowadziły do ponownej hospitalizacji, a lekarze rozważają kolejny zabieg chirurgiczny.
– Źle wykonano mi zabieg usunięcie wyrostka. Zostawili jakiś farfocel na końcu. Leżę na Oiomie w szpitalu na Teneterce z rozpoznaniem Ropowicy. Zostaję zatrzymany w szpitalu na Sorze. Sprawa jest poważniejsza. Mówią coś o sepsie. Ten ból czułem już w Łodzi. Było źle już wtedy, ale trzeba było zakończyć. Próbowałem ratować się jak mogłem, a gówno mogłem. Wygląda , że koncerty teneryfskie za zakończą obu tras. Wolę żyć. Pozdrwawiam. To znaczy nie zakończą – napisał muzyk.
Oświadczenie Kultu
Przed chwilą pojawiło się również oświadczenie zespołu Kult:
– Dwie godziny temu wylądowaliśmy na Teneryfie. Na miejscu zastała nas wiadomość o tym, że Kazik trafił do szpitala. Jego stan jest poważny, choć stabilny, i w tej chwili przebywa na OIOM-ie.
Jesteśmy głęboko zatroskani o jego zdrowie i z całego serca wierzymy, że Kazo szybko wróci do pełni sił. Niestety, jego udział w dwóch, najbliższych koncertach jest niemożliwy.
Mając na uwadze plany i zaangażowanie blisko dwóch tysięcy osób, które poświęciły swój czas i pieniądze, żeby być tu teraz z nami, postanowiliśmy podjąć wyzwanie i zagrać jutro normalny, pełny koncert – choć bez naszego lidera.
Nad koncertem akustycznym wciąż myślimy. Bardzo liczymy na Waszą obecność i dobrą energię. Wierzymy, że może to być wyjątkowy, poruszający wieczór – również dla Kazika, który bardzo potrzebuje teraz naszego i Waszego wsparcia.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
News
Anna-Maria Żukowska stanęła w obronie Malika Montany
Pojawiają się pierwsi krytykanci obecności rapera na sylwestrze w TVP.
Sylwester z TVP2 dopiero przed nami, a już robi większy hałas niż fajerwerki. Wszystko przez Malika Montanę, którego obecność na imprezie budzi emocje.
TVP, które od końcówki 2023 roku działa w formalnej likwidacji, ogłosiło, że w tym roku stawia także na rapowe wykonania. Według organizatorów obecność Malika Montany ma „wzmocnić ofertę dla młodszych widzów i podkreślić zwrot TVP w stronę bardziej współczesnych, rapowych brzmień w wieczór sylwestrowy”.
Problem w tym, że nawet część elektoratu sympatyzującego z obecną władzą uznała ten wybór za dziwny eksperyment. Dominika Długosz z „Newsweeka” skomentowała to ostro na X:
– Malik Montana będzie gwiazdą Sylwestra z Dwójką. Wam ta likwidacja na łeb padła co nie?
W obronie rapera z miejsca stanęła Anna Maria Żukowska, szefowa klubu Lewicy, która odbiła piłeczkę:
– Same zalety: młodzi się przykleją do telewizora, a rodzice z dziadkami wreszcie się dowiedzą, co to są jagodzianki – napisała.
Malik Montana od lat budzi skrajne emocje m.in. ze względu na wypowiedzi o feministkach, „nazywając feminizm choroba psychiczną”.

Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
-
News4 dni temuZnany muzyk ujawnił mroczne kulisy śmierci Pona
-
News5 dni temuKto z ZIP Składu nagłośnił zbiórkę dla córki Pona? Odpowiedź zaskakuje
-
News4 dni temuPeja zaskakuje – zdjęcie z Pelsonem i Doniem. „Spotkanie po latach”
-
News5 dni temuDiddy zrobił obiad dla 1000 współwięźniów. Gangsterów zagonił do garów
-
Felieton5 dni temu„Kutas Records” – żart Kuqe 2115 to tak naprawdę spory problem – felieton
-
News3 dni temuPrzemek Ferguson dissuje Filipka!
-
News2 dni temuBezdomny Bastek dostał propozycję pracy. Jak zareagował?
-
News20 godzin temuThe Nitrozyniak dissuje Boxdela, Gimpera i Wardęgę