Sprawdź nas też tutaj

Wywiad

ABEL: „RAPER TO BARDZO NIEPEWNY ZAWÓD”

Opublikowany

 

„Ostatni Sarmata” zebrał bardzo pochlebne recenzje – dużo to dla Ciebie znaczy, jak podchodzisz do całej tej otoczki promocyjnej?

Abel: Z jednej strony jestem pewien, że to co robię jest dobre, inaczej nigdy nie odważyłbym się pokazać tego światu. Z drugiej – nie spodziewałem się aż tak dobrego odbioru. Nie sądzę, że materiał uderza w dzisiejsze trendy. Nie nawijam o rzeczach, które chcą usłyszeć gimnazjaliści. Treść, jak i warstwa muzyczna płyty są dość spójne i zgodne z moimi osobistymi upodobaniami i przekonaniami. Nie gram „pod publiczkę”, a jednak mnóstwo ludzi daje mi znać, że materiał jest dla nich w jakiś sposób ważny. Oczywiście, że ma to dla mnie ogromne znaczenie i napędza mnie to do dalszego działania. To dla mnie też kolejny dowód na to, że słuchacz wcale nie jest idiotą i nie da sobie wcisnąć kitu.

Nie da się ukryć, że nie jestem ekspertem w sprawach promocji i być może cały czas naiwnie uważam, że dobra muzyka nie potrzebuje przerysowanej promocji. Wszystko w miarę rozsądku. Niemniej jednak jestem bardzo zadowolony chociażby z klipów, które zrobiliśmy do albumu.

Wracasz do tego albumu, słuchasz go nadal?

Abel: Tak. Ostatnio siedzieliśmy razem z muzykami po próbach do koncertu z live bandem w studio i ktoś wpadł na pomysł, żebyśmy włączyli album. I ja i Mateusz (Brat Jordah) byliśmy mile zaskoczeni świeżością wiejącą z głośników. To naprawdę dobry album i mówię to z pełną odpowiedzialnością po roku od premiery

 

Intro do płyty jest swego rodzaju pochwałą polskości – jesteś patriotą?

Abel: Pochwałą polskości ? Nie nazwałbym tego w ten sposób. Jest na pewno ogromnym zdystansowaniem się do patriotyzmu. Nie mówię, że jestem patriotą, ale też nie zaprzeczam. W ogóle cała płyta stawia wiele pytań, na które sam nie znam odpowiedzi. To samo tyczy się patriotyzmu czy szeroko pojętego nacjonalizmu.
 

No właśnie jak to według Ciebie jest z tymi radykalizmami wśród Polaków – lubimy popadać w skrajności?

Abel: Nie mam pojęcia czy to jakoś wyjątkowo narodowa cecha. Wydaję mi się, że w ogóle ludzie lubią popadać w skrajności, nieważne czy jesteś z Polski, z Niemiec czy z Tadżykistanu. Nie wiem również czy to źle czy dobrze. Z pewnością nie jestem osobą, która powinna to oceniać.

 

Kolejna sprawa – poruszasz w intro kwestię Unii Europejskiej – tego, że żyjemy na emigracji itd. – sam pochodzisz ze Słubic przy granicy z Niemcami – jaki masz pogląd na zjednoczoną Europę?

Abel: Dla mnie osobiście Unia Europejska to jedynie otwarta granica i pełno tabliczek na budynkach z napisem: „Sfinansowane przez UE”. Myślę, że jeszcze 1 dekada da nam rzetelnie ocenić czym naprawdę jest to przymierze. Dzięki paktom europejskim mnóstwo moich znajomych wyjechało do pracy za granice kraju. Chciałbym, żeby byli tam szczęśliwi.

Brak granic, migracje ludności, widzisz w tym jakieś zagrożenia dla naszego kraju?

Abel: Jestem tylko raperem, nie politykiem. Zagrożeń możemy doszukiwać się wszędzie. Wszystko możemy również totalnie ignorować. Znam z autopsji wiele przypadków kiedy ludzie – Polacy ze wstydu lub innych bliżej nieokreślonych przyczyn nie przyznają się do swojego pochodzenia. Bardzo szybko zapominają o swoim dziedzictwie. Co najgorsze nie są to jakieś pojedyncze przypadki. Nie jestem w stanie tego zrozumieć.


Słubice w małym województwie, gdzie kultura Hip-Hop nie stoi na wysokim poziomie, a Wam jako kolektywowi się udało. Jesteście w Wielkie Joł, nagrywacie z tuzami polskiego rapu – długo na to pracowałeś Ty i całe Smagalaz?

Abel: Słubice to bardzo specyficzne miejsce. Dla uczczenia wyjątkowej aury miejskiej w centrum powinien stać pomnik pierwszego papierosiarza. Przez moje miasto przewijają się naprawdę różni ludzie z każdej strony Polski i nie tylko. Ja osobiście uważam, że prowincja to stan umysłu, nie miejsce. Oczywiście są tu sfrustrowane i zakompleksione osoby, którym nie pasuje, że realizuję się w pewien sposób poza granicami małego i jakby nie było odrobinę zacofanego miasteczka, ale to bardziej ich, nie mój problem. Znaczna przewaga ludzi, przynajmniej z mojego środowiska to jednak osoby z otwartymi głowami i szerokimi horyzontami. Jeżeli chodzi o hip-hop to mamy tutaj bardzo mocną ekipę. Pamiętaj, że Słubice zawsze były punktem na trasie wycieczki po winyle czy farby. Jestem pewien, że zna to miejsce każdy zasłużony Dj i Writer ze stażem.

Trudno mówić mi o pracy w kontekście całego zespołu, ponieważ na przestrzeni lat przewijały się przez niego różne osoby. Smagalaz to dziś kolektyw indywidualności. Każdy ma na siebie swój własny pomysł. Trzymamy się jednak zawsze razem. Moim zdaniem nie ma dróg na skróty.

Uważam, że sukces to wynik właśnie pracy, konsekwencji i odrobiny szczęścia.  Jeżeli się mylę to trudno, w każdym razie z pewnością nie chciałbym, żeby fundamentami mojej działalności była przebiegłość, oszustwo czy kłamstwo. Mam też świadomość tego, że nie jestem nawet w połowie drogi…

Dokąd w takim razie zmierzasz, masz obrany jakiś azymut, w kierunku którego będziesz podążał?

Abel: Staram się realizować na różnych płaszczyznach. Ta „artystyczna” to chęć dawania ludziom dobrej muzyki, którą sam się jaram. Na tej drodze nie ma żadnych oponentów, sam jestem swoim największym przeciwnikiem i właśnie walka z samym sobą sprawia mi największą frajdę. Lubię eksperymentować. Idę tam, gdzie jeszcze nikt nie był…
 

Donatan odniósł się na swojej producenckiej płycie do słowiańszczyzny, nie bałeś się, że gdzieś tam, ktoś tam będzie porównywał te dwa albumy?

Abel: Nawet nie przyszło mi to do głowy. Te dwa albumy to absolutnie różne półki. Wydaje mi się, że nawet nie da się ich porównać i nie chciałbym faworyzować żadnego z nich.
 

Słuchając Ciebie na płycie, zauważam duże poczucie humoru, odniesienia do historii, teraźniejszości – powiedz czym poza muzyką się interesujesz?

Abel: Przede wszystkim interesuję się muzyką, dobrą muzyką. Moje zainteresowanie wzbudza także szeroko pojęta kultura oraz jej brak. Równie dobrze mógłbym powiedzieć, że interesuję się wszystkim co mnie otacza. Bodźce do tworzenia można znaleźć absolutnie wszędzie. Jakkolwiek tandetnie to nie brzmi.
 

Większość produkcji na płytę dostarczył Brat Jordah – narzucałeś producentom ramy w jakich mają się poruszać?

Abel: To co robi Brat Jordah nie mieści się w mojej głowie. Gość realizuje się w wielu projektach i mało tego – każdy jest kozacki. Sprawdź zespół Flaszki i Szlugi, który dopiero co wydał jeden z lepszych nielegali jakie słyszałem – Chyba na pewno! Mój ulubiony zespół Małe Miasta to też kawał dobrej muzyki. Obserwuję sobie z boku jak to wszystko się rozrasta i jestem pewien, a nawet już wiem, że za moment będzie bardzo głośno o projektach Mateusza. Praca z tym utalentowanym, młodym weganinem to dla mnie sama przyjemność. Ostatni Sarmata to wypadkowa naszych dwóch charakterów. Mateusz stworzył tę płytę w takim samym stopniu jak ja, więc nie było mowy o narzucania ram.

„Kiedyś nie nazywałem ludzi idiotami, ale jak tych debili traktować na równi z nami” – wers dedykujesz hejterom, antyfanom, czy wydźwięk tego wersu jest bardziej społeczny?

Abel: Nie miałem jeszcze okazji nawijać o hejterach, bo ich po prostu nie mam. A nawet jak mam to nic o nich nie wiem. Świetnie to nazwałeś – społeczny wydźwięk tego wersu, dokładnie o to chodzi. Kiedyś „z grzeczności” nie miałem odwagi nazywać ludzi idiotami. Dzisiaj z pełną determinacją, mogę powiedzieć, że np. gość który wydaje spory hajs od taty na koks dla siebie i kolegów to debil.  
 

Nie miałeś odwagi – gdzie ją w takim razie znalazłeś i czy Polacy ogólnie mają taki gen, który nie pozwala nam być szczerym przez pewien okres życia – nie uważasz, że za dużo w tym wszystkim masek?

Abel: Wydaje mi się, że to kwestia dorastania. Jako małolat przejmujesz się bardziej tym jak będziesz widziany w oczach innych. Chcesz być wszędzie lubiany i szanowany. Po wielu doświadczeniach jesteś w stanie stwierdzić kto jest z Tobą, kto przeciwko Tobie, a kogo dla Ciebie w ogóle nie ma.

Nie chodzi tu o szczerość. Szczerym staram się być zawsze, nawet jak owijam w bawełnę. Chodzi o nazywanie rzeczy po imieniu. Według Goffmana wszyscy jesteśmy na zmianę aktorami i publicznością. To normalne. Najgorzej jak ktoś nosi maskę przyjaciela, żeby potem wykorzystać to przeciwko Tobie. 

„Nie wczuwam się w politykę….Everest jestem na szczycie” – jesteś takim beztroskim typem, jak w numerze „Noc i dzień”?

Abel: Noc i dzień to wcale nie taki beztroski numer jakby się mogło wydawać. Nie miałem na niego jakiegoś super oryginalnego pomysłu. Dwie zwrotki opierają się na totalnych kontrastach. Dzień to pasmo powodzeń, uśmiechów, promieni słońca itp. Noc zaś, to problemy, kłopoty, nerwy i wszystko co złe. Złoty środek  moim zdaniem to idealne wyważenie sytuacji z pierwszej i drugiej zwrotki. Właśnie taki staram się być.

Na płycie jest dużo odwołań do narkotyków, alkoholu, imprezowego stylu z życia. Nawiązujesz także do kumpli, którzy dalej są gdzie są – Ty porzuciłeś stary styl życia?

Abel: Nigdy nie żyłem w taki sposób i nigdy nawet mnie nie ciągnęło w tę stronę. Uważam, że wszystko jest dla ludzi, ale nie wszyscy ludzie są w stanie sobie z tym wszystkim poradzić. Robiąc tę płytę zdałem sobie sprawę, że w ogóle nie zależy mi na jakimkolwiek wsparciu znajomych osób, z którymi nawet nie mam o czym rozmawiać.  Długo nie mogłem się z tym pogodzić, ale ostatecznie nie chcę być częścią takiego środowiska. Nie mogę polegać w żaden sposób na takich osobach. Nie wiem, może to dość radykalne, ale nie odpowiada mi, a nawet przeszkadza ten „styl życia”. Nie chcę nikogo łącznie z sobą samym oszukiwać. Bardzo łatwo było się zorientować kto jest w stosunku do mnie  fałszywy, a potem trochę trudniej było nabrać do tego dystansu. Widocznie tak musi być, że różni ludzie wybierają różne drogi. Jestem jednak pewien, że narkotyki i alkohol to na dłuższą metę głupota, która nie prowadzi do niczego dobrego. Zresztą mam milion przykładów na potwierdzenie mojej tezy. Na płycie nie chcę też nikogo pouczać, mówię o tym jak ja to widzę. Jak komuś nie pasuje to trudno, zawsze może włączyć coś innego.

 

Przesłuchując album wywnioskowałem, że rap to zajawka, pasja, a żyjesz z czegoś innego – sukces muzyczny, recenzje, wyświetlenia na YouTube, sprzedaż jak mniemam niezła – nie przekładają się na hajs?

Abel: Rap jest moją zajawką od ponad 10 lat. Nie zarabiam na rapie jednak tyle, żebym mógł utrzymać rodzinę, przynajmniej na takim poziomie na jakim bym chciał. Zresztą raper to bardzo niepewny zawód. Staram się być na tyle odpowiedzialny, żeby zapracować na swoje-nasze potrzeby samemu.  Kiedyś ktoś pieprzył mi o wyważaniu otwartych drzwi i proponował złote góry, ale okazał się zwykłym oszustem. To była bardzo cenna lekcja. Common na nowym albumie nawija o tym, że to kogo spotykamy i jakie decyzje podejmujemy determinuje to, kim jesteśmy dzisiaj. Sam lepiej bym tego nie ujął. Do każdej takiej sytuacji podchodzę z szacunkiem. Dzisiaj wiem, że tak naprawdę mogę polegać tylko na sobie i swoich najbliższych. W tym samym numerze nawijam, że bardzo wierzę w rodzinę. Nie zdefiniowałem jednak tego, że w moim przypadku rodzina to jedynie albo aż parę osób – najbliżsi i garstka przyjaciół.

Niemniej jednak chciałbym w przyszłości zarabiać na czymś związanym bezpośrednią z muzyką. To moje marzenie.

 

Jedenasty numer na płycie jest najbardziej tradycyjnie muzycznie oraz wokalnie – refren wykonuje tradycyjna kapela ludowa – jak te osoby podeszły do udziału w projekcie w konwencji rap?

Abel: Akurat parę dni temu byłem na 15-leciu chóru „Konsonans”. Sporo rozmawiałem z Panem Eugeniuszem. Lubię towarzystwo takich ludzi. Ich mądrość oraz doświadczenie uczą pokory i szacunku. Wydaję mi się, że na samym początku traktowali nasz projekt z przymrużeniem oka.

Zagraliśmy jednak kilka razy live. To, co dzieje się wtedy na scenie, ale także przed nią jest nie do opisania. Niesamowita energia! Zazwyczaj publiczność to ludzie młodzi, którzy nigdy w życiu nie przyszliby na koncert ludowego chóru. Nasza współpraca ma wiele pozytywnych aspektów i uważam, że po krótkim czasie nie tylko ja to zacząłem zauważać. Spotykam się z olbrzymią życzliwością ze strony chóru. Mam nadzieję, że będziemy jeszcze współpracować w przyszłości.

 

W tym samym numerze rapujesz, że będziesz rymował jako emeryt, odważna deklaracja?

Abel: Jak tylko będę w takiej formie jak chór, o którym rozmawialiśmy przed chwilą to nie widzę przeciwwskazań. Lubię słuchać rapu, który ma sens, a najlepiej takiego, w którym sens ukryty jest między linijkami. Zauważ, że wraz ze wzrostem wieku raperów wzrasta wartość ich tekstów. Zwiększa się ich wiedza i chociażby doświadczenie, które mogą zawrzeć w tekstach. Ciekawe o czym będę nawijał będąc emerytem?
 

Słuchamy chyba innych raperów – ja zauważyłem trend, że im starszy raper, tym mniej się wczuwa i robi więcej rapu o rapie. To jest chyba progres, aby nie uczyć na siłę, a uprawiać po prostu sztukę, a niewątpliwie rap, to sztuka.

Abel: Z pewnością mówisz o rodzimym rapie? Wiesz może właśnie będąc starszym dochodzisz do wniosku, że właśnie w ten sposób powinno robić się muzykę. Nie mam pojęcia. Możliwe, że dochodząc do pewnego punktu w swojej karierze nie musisz się już więcej starać. Ja podziwiam jednak tych, którzy nie spoczęli na laurach.

 

Powiedz gdzie pojawisz się w najbliższym czasie gościnnie i czy pracujecie nad kolejnymi albumami?

Abel: Mam jeszcze parę zaległych featuringów do nagrania. Mam nadzieję, że uda mi się je szybko zrealizować. Póki co nagraliśmy świetny numer na album zespołu „Małe Miasta”. Pracuję już również nad kolejnym albumem z Bratem Jordahem. Chciałbym wydać go w przyszłym roku, ale dopóki nie będziemy w stu procentach zadowoleni z nagrań, nie ujrzą one światła dziennego.
 

Na koniec Cię zapytam o Wielkie Joł – co skusiło Was jako kolektyw do angażu w Warszawie?

Abel: Wielkie Joł to przede wszystkim moi kumple. Poznaliśmy się kupę lat temu na jednym z koncertów. Jacek dostał wtedy naszą demówkę i zajarał się jednym z numerów. Robiąc Eintopf Mixtape odezwałem się do Jakuzy, a potem nagle znaleźliśmy się w punkcie, w którym jesteśmy dziś.

W wytwórni panuje specyficzny klimat. Wiem, że nie każdy potrafi go udźwignąć. Ja odbieram jednak na równoległych falach. Poza tym całym hiphopem najnormalniej w świecie się przyjaźnimy. To totalnie nieważne czy jesteś z Warszawy, Poznania, Lublina, Słubic lub chociażby Suchowoli. Ważne co masz w głowie, jakie cele sobie stawiasz i w jaki sposób do nich dążysz. Lubię gdy ludziom się udaje, a jak są to na dodatek moi ludzie, to już w ogóle sprawia mi to przyjemność! To chyba nie do końca normalna cecha w naszym kraju. Większość denerwuje się jak nawet o tym mówię. Im także szczerze życzę „wygrywania”!!!
 

Dzięki za rozmowę.

Abel: Dziękuję bardzo i pozdrawiam wszystkich nałogowych czytelników Waszego serwisu.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

 

Wywiad

Benito: „Będą grube strzały w najbliższym czasie” – wywiad

Rozmawiamy m.in. o Bałagane i Riccim.

Opublikowany

 

benito

Ścianka Popkillerów to niesamowite miejsce, łączące wszelakie uniwersa (co najlepiej pokazuje różnorodność naszych gości). Gdzie indziej znajdziemy obok siebie Bambi, Łonę i Adiego Nowaka na raz? Tym razem jednak skupimy się na połączeniu Najniższej Polskiej Dziennikarki o włoskim pochodzeniu z kimś, kto niewątpliwie kojarzy się z Półwyspem Apenińskim i wygrał loterię genów, patrząc na jego wysokość.

Kolejnym rozmówcą przed GlamRapową kamerą w trakcie szóstej edycji Popkillerów był Benito, połowa Tuzza Globale. Raper i restaurator zdradził nam, które określenie bardziej do niego pasuje. Padła też poważna deklaracja.

– Muzyki robię bardzo dużo. Będą grube strzały w najbliższym czasie. Kocham to robić i będę to robił.

Nie mogło zabraknąć również pytania o to, gdzie jest Ricci i jaką przyszłość ma przed sobą inspirujący się Włochami duet. Benito w imieniu Bałagane odebrał statuetkę „Hardkorowego Rapera Roku”, którą otrzymał Kazek. Ten wątek oczywiście musieliśmy również poruszyć.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Lordofon: „W kategorii Kacperczycy roku byśmy wygrali” – wywiad

„Ja się porównuję najczęściej… kojarzycie Mickiewicza?”

Opublikowany

 

Echa ostatniej gali rozdania Popkillerów wciąż nie milką. Na naszym kanale sukcesywnie pojawiają się kolejne wywiady, nie tylko z samymi raperami, ale i szeroko pojętymi osobami z branży hip-hopowej. Tym razem w ogniu pytań znalazł się zespół Lordofon.

– Jestem pisarzem, poetą; beaty jakiś chłop robi do tego (…). Ja się porównuję najczęściej… kojarzycie Mickiewicza na przykład? To jest to! – mówi Maciej Poreda zapytany o (pre)nominację w kategorii „Liryczny raper roku”.

To, że panowie mają niesamowite poczucie humoru zobaczycie jeszcze nie raz, zwłaszcza w zestawieniu z najniższą polską dziennikarką (czyli autorką tekstu i poniższego wywiadu). O tym jak być Kacperczykiem i Taco Hemingwayem w jednym, o najlepszym fanbasie i wymarzonej statuetce Chłopa Roku poniżej opowiedzą Wam – wspomniany nieślubny wnuk wieszcza narodowego i Michał Jurek (perkusista na skalę wyprzedania trasy koncertowej).


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Wuwunio ostro do Szalonego Reportera: „Dramat, idź na Jasną Górę po rozum”

Rozmawiamy z twórcą Pal Hajs TV.

Opublikowany

 

Wuwunio to człowiek-orkiestra. Smiało można nazwać go mianem reportera, w wolnych chwilach potrafi coś, nie-coś zarapować, a ponadto jest to także baczny obserwator i aktywny uczestnik naszego polskiego youtube’owego poletka. Nie mogło więc być takiej możliwości, że nie porozmawialiśmy chociażby chwilę na temat jego najbliższych planów, wrażeń z gali oraz… sami zobaczcie.

Od Popkillerów 2024 minie lada chwila już tydzień, a emocje nadal nie opadły. Warto więc nieco podkręcić atmosferę ponieważ nasze ściankowe rozmowy, wywiady wciąż napływają na nasz kanał YouTube, który zdecydowanie warto zasubskrybować.

Z Wuwuniem poruszyliśmy szereg tematów: od sympatii do Rów Babicze przez podejście do Szalonego Reportera aż po najbliższe internetowe plany.

Wuwunio vs Szalony Reporter

Chwilę przed samą galą Popkillerów pisaliśmy o insynuacjach Szalonego Reportera względem Kubańczyka. Wówczas Wuwunio skomentował cały wpis jako „obrzydliwy”.

Podczas naszej rozmowy Wuwunio stwierdził, że nie tylko już nie pójdzie do niego na podcast, ale zaapelował też: „Dramat, idź na Jasną Górę po rozum” – zwrócił się do Szalonego Reportera.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Mateusz Kaniowski: „Nie słucham żeńskiej sceny rapowej” – wywiad

„Odkryciem roku na Popkillerach powinno zostać Rów Babicze”.

Opublikowany

 

kaniowski wywiad

Popkillery 2024 już za nami. Szósta edycja największej hip-hopowej gali to historia. Uczestnicząc na gali przeprowadziliśmy kilka wywiadów. Efekty tej pracy możecie już powoli oglądać na naszym kanale. Na pierwszy ogień naszych dociekliwych pytań idzie jeden z najbardziej popularnych dziennikarzy młodszego pokolenia, czyli Mateusz Kaniowski.

– Ruskiefajki to jedna z nielicznych kobiet, których jestem w stanie słuchać. To, że niektóre osoby są tak popularne z takimi utworami, które nagrywają to mnie po prostu roznosi – mówi w rozmowie z Oskarem Brzostowskim Mateusz Kaniowski.

Czego słucha Kaniowski? Jaki według niego jest singiel roku? Co myśli o Popkillerach? Czy raperzy dalej będą chętnie brać udział we freakfightach? Odpowiedzi na wszystkie pytania znajdziecie poniżej.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Frank Leen o początkach w rapie: „Był taki Adrian, który miał Sony Xperia K800i” – wywiad

Bitowo wychowałem się na Young Leanie i Sad Boys.

Opublikowany

 

frank leen

Dożyliśmy pięknych czasów różnorodności w rapie. I chociaż zagorzali ultrasi zakręcą głową, wyleją piwo i krzykną, że „to nie jest hip-hop”, powinniśmy się cieszyć z każdej formy docenienia naszych branżowych kolegów. Na 30. jubileuszowej gali Fryderyków w kategorii „Fonograficzny debiut roku” został nominowany Frank Leen za swój album „Miłość w czasach”. Statuetki nie udało się niestety zdobyć jednak artysta miał okazję wystąpić na scenie gliwickiej areny. Następnie mieliśmy okazję zamienić parę słów.

Dostałeś nominację w kategorii Debiut Roku, chociaż to nie Twój pierwszy rok na rapowej scenie. Jakie to uczucie?

Fajne to uczucie ponieważ ktoś mnie dostrzegł i jestem z tego mega dumny. Cieszę się, że tak wyszło. Jestem trochę starszy niż wszyscy nominowani, ale mega dumny. Nie wiem, czy odpowiedziałem na twoje pytanie.

Jesteś bardzo wszechstronnym artystą – z jednej strony mamy współpracę z Gibbsem, z drugiej z CatchUpem, za Tobą też współpraca z Okim na SoundClashu. Zdecydowanie należysz do osób znanych w środowisku. Jak to przekłada się na zasięgi i słuchaczy?

Jestem w stu procentach z rapowego świata i próbuję alternatywy ponieważ była bliska mojemu sercu gdy dorastałem. Grałem w różnych zespołach na gitarze, to jest mój główny instrument. Jak to się przekłada na zasięgi? Szczerze – nie wiem, totalnie mnie to nie obchodzi. Cieszę się, że mogę mieszać te światy, bo wydaje mi się, że nadal jest to dzika strefa dla polskich słuchaczy. Chciałbym to normalizować.

Na jakim hip-hopowym wykonawcy wychował się Frank Leen?

Dobre pytanie, jest ich wielu. Na pewno Kendrick Lamar, słuchałem dużo Eminema. A tak beatowo, produkcyjnie to na pewno Young Lean i jego grupa Sad Boys. A z polski to dłuższa historia.

Opowiadaj śmiało!

Grałem w siatkówkę, był tam taki Adrian, który miał telefon Sony Xperia K800i. Ja miałem K750i i stwierdziłem, że ma mega super telefon więc spytałem, czy chciałby się zamienić albo sprzedać. Powiedział żebym dopłacił stówkę i się wymieniliśmy. Wracałem do domu z tym telefonem i na nim był tak: Paluch, Ganja Mafia, Peja… Takie mega klasyczki polskiej sceny rapowej.

Ale nie było Tedego?

Nie, nie było Tedego! Ale lubię Jacka, nie mam nic do tego beefu. Z polskiego rapu później wielu utalentowanych artystów się przewinęło. Zdecydowanie moim ulubionym, chociaż nie inspirował mnie za bardzo, jest Oki. Pokazuje, że da się eksperymentować i nikt nie może go podrobić. Moje brzmienie jest mega oryginalne i to jest rzecz, która nas łączy.

Dzięki za rozmowę!


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Tede przestał pisać, tylko nagrywa. „Odkryłem rap na nowo” – wywiad

Z raperem rozmawiamy m.in. o polityce, Clout MMA, nowej płycie oraz AI.

Opublikowany

 

tede pali papierosa

Mówi się, że muzykę kojarzymy z pewnymi okresami w swoim życiu. Dla wielu fanów premiera od ulubionych artystów jest nawet ważniejsza niż zmieniająca się co roku liczba widniejąca w kalendarzu. Patrząc na ostatnie wydarzenia w rapowej karierze TDF-a można było odnieść wrażenie, że w pewnym sensie jego kalendarz się zatrzymał. Nic bardziej mylnego. 

Wyżej wymieniona teza jaką postawiliśmy przed raperem okazała się zupełnie nietrafiona i zdaje się, że Tede przeżywa drugą młodość nie tylko w mediach. 

– Ja nie napisałem żadnego kawałka po płycie “Hajs, Hajp, Hejt”. Przestałem pisać, tylko nagrywam. Potem spisuje, co nagrałem i nagrywam jeszcze raz. Ta technika nagrywania bez pisania jest świetna, bo od razu masz efekt. (…) I ważna sprawa: bity są od różnych producentów – mówi Tede w rozmowie z Mikołajem Kmiecikiem dla GlamRap.pl.

Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że Tede podkreśla, że skupia się na flow. – Dzielę tekst partiami. Nagrywam flow od razu, wiesz o co chodzi. Jak piszesz tekst to przy końcu szesnastki już zapominasz jak te dwie pierwsze linijki miały wchodzić – wyjaśnia.

Kiedy premiera albumu dowiecie się z poniższej rozmowy. Pozostałe poruszone w niej wątki to m.in.: Kanał Zero, Clout MMA czy imprezowa czystość.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Popularne

Copyright © Łukasz Kazek dla GlamRap.pl 2011-2024.
(Ta strona może używać Cookies, przeglądanie jej to zgoda na ich używanie.)

error: