Sprawdź nas też tutaj

Wywiad

Anatom: „Dołączenie do Bozon Records pozamykało mi wiele drzwi”

Obszerna rozmowa z autorem „Autonomii”.

Anatom

Opublikowany

 

21 grudnia ukazała się nowa płyta Anatoma „Autonomia”. Z autorem krążka porozmawialiśmy o odejściu z wytwórni Tau’a, dorabianiu ideologii do muzyki, koncepcji krążka, kto i dlaczego nie zdecydował się współpracować z Anatomem, a także o spotkaniach z uczniami w szkołach.

Był Bozon, miało być Embryo, a ostatecznie wydajesz własnym sumptem. „Autonomia” wydawnicza to najlepsze rozwiązanie na ten moment?

Zasilając szeregi Bozonu miałem tą świadomość, że to jest bilet w jedną stronę. Zdawałem sobie sprawę z tego, że Piotrek (Tau) jako raper jest szanowany za umiejętności i dokonania jednak niewiele osób z głównego nurtu chce z nim współpracować ze względu na radykalne poglądy i kontrowersyjne metody ich przekazywania, tak samo więc patrzyli na Bozon Records. Na tamten moment nie wyobrażałem sobie, że kiedykolwiek będę chciał stamtąd odejść, no ale wtedy jeszcze nie znałem Piotrka. Dziś jestem raperem z łatką i wcale nie chodzi mi o to, że wstydzę się bycia wierzącym człowiekiem czy, co gorsza, przestałem wierzyć, nic z tych rzeczy. Ta decyzja pozamykała mi wiele drzwi na scenie a ja wcale nie będę się dobijał do żadnych z nich na siłę, po prostu zdecydowałem się robić swoje, w końcu kocham robić rap, nie hype. Jak ktoś będzie chciał mnie wydać to sam się odezwie, maila i telefon sprawdzam regularnie.

Współpraca z Embryo nie doszła do skutku, bo chcieli więcej tracków w stylu 'Nowy rok, nowy ja’, ale Tobie konceptualnie chyba nie grało to z treścią zbliżającego się wydawnictwa?

Marek (właściciel Embryo) na pierwszej rozmowie zaproponował mi współpracę wydawniczą. Ja już wtedy miałem napisaną większość utworów na płytę, część była nagrana. Pokazałem mu te rzeczy, miał pewne zastrzeżenia co do bitów od samego początku, jednak ja byłem uparty, w końcu się zgodził no i zabraliśmy się do pracy. W międzyczasie wyszedł ‘Nowy Rok, Nowy Ja’. Po około trzech miesiącach od pierwszej rozmowy zadzwonił do mnie Marek, stwierdził, że przemyślał sprawę i jednak nie chce tego wydawać no chyba, że sam od początku wyprodukuje wszystkie utwory. Ja się nie zgodziłem, z szacunku do włożonej w to pracy, mojej, producentów i moich przyjaciół. Marek jest świetnym muzykiem jednak jako producent i wydawca chciał mnie trochę ‘stworzyć’, wykreować na nowo, a mnie ta jego wizja odebrałaby autonomię, dwuznacznie.

Słuchacze będą mogli liczyć jeszcze na bangery w podobnym stylu?

Oczywiście.

Przekazywane przez Ciebie treści na pewno zyskałyby drugie dno na jakimś agresywnym bicie. Nietuzinkowa forma przecież zawsze się sprawdza.

Wiem, dlatego nagrałem Przepis na sukces.

Wracając jednak do 'Autonomii’. Ile trwały pracę nad płytą i dlaczego koncepcja ciągle była zmieniana?

Prace nad płytą rozpoczęły się zaraz po Młodych Wilkach 2017. Wiedziałem, że muszę wykorzystać szansę, którą stworzyłem sobie przez udział w tamtej edycji, moim zdaniem najlepszej i bez wątpienia najbardziej wyhajpowanej. Jednak już w tamtym czasie perspektywa dalszej współpracy z Bozon Records stała pod dużym znakiem zapytania. Od początku roku finansowo byliśmy nigdzie jako label, brand odzieżowy, który miał to pchać do przodu leżał i kwiczał nie przynosząc zysków, które mogłyby zasilać budżet wydawniczy, do tego Piotrek miał na głowie kupno nowego domu, przeprowadzkę i koniec końców wyszło na to, że byłem zdany sam na siebie w czasie, kiedy najbardziej potrzebowałem wsparcia ze strony wytwórni. W związku z tym, będąc nadal w Bozonie, chciałem założyć własny kanał na YouTube i spróbować go rozhulać, w tamtej chwili myślałem, że mógłby przynosić jakieś zyski, które chociaż w części pokryłyby koszt wydania mojej drugiej płyty. Piotrek odebrał to jako chęć zbudowania sobie opcji awaryjnej, na wypadek gdybym chciał odejść i nie zgodził się. Byłem w patowej sytuacji, ludzie czekają na muzykę, wytwórnia nie ma kasy, ja nie mam kasy a czas leci. Do tego dochodziły sytuacje prywatne, o których nie będę mówił, bo nie wypada, no i koniec końców nie miałem wyjścia, musiałem odejść. Potem Embryo, o którym już pisałem wyżej. Koncepcja od początku nie zmieniła się ani trochę, zmieniały się okoliczności, warunki. Jednego dnia byłem przekonany, że jest git, robimy a następnego dnia znowu jestem nigdzie i nie mam żadnej gwarancji, że płyta w ogóle wyjdzie. Koniec końców prace trwały niewiele ponad 1,5 roku.

Powiem ci, że zaskoczyłeś mnie tym Intro. Bałem się, że za bardzo będziesz ukierunkowany na pewne sprawy – myliłem się. Jako gospodarz albumu zasiewasz plon wśród słuchaczy. Jak myślisz – ile z tego będzie ziarna, a ile plew? Chodzi mi o to, że przekazywane treści nie są atrakcyjne dla randomowego słuchacza. Kogoś może przyciągnąć muzyka i flow, ale treść będzie dla niego 'za dobra’ – słuchacz chce rozrywki. Tak na prawdę serwowany kontent jest przeznaczony dla określonej grupy odbiorców i ciężko pozyskać zainteresowanie wśród osób, które oczekują od muzyki zupełnie czegoś innego.

Pamiętasz video, na którym gadam z ReTo i Smolastym o tym jak wyobrażam sobie swoje następne CD? Byłem wierny tej koncepcji do samego końca więc to chyba nie powinno nikogo dziwić, staram się nie być nachalny. Wierzę, że bardziej liczą się czyny – nie słowa. Ziarnem jest ta płyta, plon nie zależy ode mnie bo glebą są serca tych, którzy słuchają. To oni decydują, które ziarno chcą podlewać a które chcą, aby uschło. Dziwi mnie natomiast teza, którą postawiłeś, mówiąc, że ludzie szukają w muzyce rozrywki i przez to z automatu nie wybiorą mojej. Tak jakbym ja negował rozrywkę, samemu niemalże mieszkając w kościele i żyjąc życiem ascety hahaha. Lubię się dobrze bawić i nie brakuje tego na tej płycie. Nie zgadzam się jednak z tym, że gwarantem dobrej zabawy są złe wybory, które prowadzą do autodestrukcji, moralnej i zdrowotnej.

Album jest zbiorem treści bliskich Tobie. Promujesz pozytywne wartości i nie robisz nic pod publikę, ale stoisz w opozycji do serwowanych przez mainstream trendów. Ta inność czyni Twoją osobę ciekawszą dla słuchacza?

Nie wiem czy ciekawszą, na pewno prawdziwą. A prawdziwość to rzeczywiście dzisiaj dosyć ciekawe zjawisko.

Podczas procesu tworzenia dużo odrzutów lądowało w koszu, bo kłóciły się z konwencją płyty?

Nie, nie było żadnego odrzutu, dwóch numerów chyba nie nagrałem, bo jeszcze na etapie pisania coś mi w nich nie siedziało i odpuściłem, nic na siłę.

Czym prócz wartości i wolności jest dla ciebie Śleboda?

Śleboda to dla mnie taka mądra wolność, to znaczy, że wszystko mi wolno ale nie wszystko przynosi korzyść. Moje życie to mój dom – metaforycznie. Jak sobie zadbam tak będę miał. Mogę narobić na środku salonu, może ktoś z tego nawet będzie miał niezły ubaw. Niektórzy tak właśnie dzisiaj rozumieją wolność, srając na swoje własne życie, tak o, dla beki. Ja już mam to za sobą, chyba wydoroślałem.

Wiesz, pytam o to, bo taką totalną rapową definicję wolności, nomen omen 'Autonomię’, jak dla mnie zaprezentował Kobik. Chyba jako jedyny użył wulgaryzmu na tym albumie, a z racji, iż nie uświadczymy ich na krążku uderzyło to we mnie jak 1000 naboi (pozdro KOB). Po prostu był sobą i nie próbował na siłę dopasować się klimatem do całości. Trochę zburzył ci koncepcję (śmiech).

To właśnie było zawarte w koncepcji (śmiech). I nie żebym mówił moim gościom, żeby przeklinali w numerach, absolutnie. Zapraszałem ich, to znaczy, że zapraszałem ich takich, jakimi są na co dzień. Nikt nie miał podejścia, że dogrywa się do Anatoma to musi być grzeczny. Przecież zanim ich zaprosiłem, słyszałem ich numery, wiedziałem, czego mogę się spodziewać. I Kobas nie był jedynym przeklinającym na Autonomii. To samo zrobili VBS i Filipek. Wszystkich gości pozdrawiam i dziękuję za szczere podejście i wzajemny szacunek.

Będąc jeszcze w klimacie wolności na trackach – był ktoś kto odmówił ci udziału w tym projekcie lub obiecał swoją obecność, a ostatecznie się nie pojawił?

Tak, było kilka osób, które miały się dogrywać. Jeszcze w trakcie Wilków Smoła powiedział, że chętnie coś dorzuci, Bedi podobnie. Było jeszcze kilka osób, które odmawiało mi współpracy, nie wstydzę się tego absolutnie. Niektórzy, tak jak Avi, którego bardzo serdecznie pozdrawiam, po prostu się nie wyrobili.

Myślisz, że PR’owo mogło się to im nie opłacać?

Wyobraź sobie, że spotykasz się z Kobietą. Dobrze Wam razem, lubicie się, rozumiecie nawzajem. Na ten moment jesteście na etapie, gdy jeszcze nikt o Was nie wie i pewnego dnia, gdy wychodzisz na miasto do swoich znajomych, ona chce wyjść razem z Tobą, a Ty jej nie pozwalasz, bo obawiasz się, co powiedzą o Was Twoi kumple. Często takie podejście widzę w muzyce i cholernie mnie to drażni. Nie mam problemu o to, że większość featów jest właśnie zaaranżowana w celu wygenerowania jak największego zainteresowania wśród odbiorców bo sam chętnie bym zaprosił na numer kogoś, kto pomoże mi zwiększyć zasięgi. Natomiast w drugą stronę to już średnio działa. Mało kto chce się dogrywać do ‘trędowatego’ Anatoma, bo wizerunkowo mu się to nie opłaci, nawet jeżeli prywatnie mamy bardzo serdeczną relację. Trochę to zabawne, nie uważasz?

To teraz w drugą stronę, nie wydaje ci się, że płyta jest za grzeczna? Mało odbiorców znajdziesz w przedziale wiekowym 20+.

Totalna bzdura. Uważasz, że ta płyta jest grzeczniejsza niż np. ‘To Tu’ Kękiego? Chociaż zamiast tego określenia wolałbym treściowo dojrzała, mówiąca o normalnym życiu, normalnych pragnieniach normalnego faceta. Jeszcze raz odsyłam do video z rozmowy z Reto i Smolastym. Co do odbiorców, uważam wręcz przeciwnie, większość moich słuchaczy to osoby 20+ bo młodsi zazwyczaj mają jeszcze w bani burdel, nie ubliżając. Cóż, prawo wieku.

Drążę ten temat, ponieważ na albumie na pierwszy ogień wysuwa się technika, umiejętności wokalne, zmiana flow i wszystko inne z tym związane. Zaryzykuję stwierdzenie, że w tym roku nie słyszałem drugiej takiej płyty, na której działoby się tak dużo w kwestii melodyjności.

Nie ma drugiej takiej płyty, to prawda.

Brałeś lekcję śpiewu, grasz na jakimś instrumencie czy po prostu jest to wrodzony talent?

Byłem dawno dawno temu na dwóch lekcjach śpiewu, gram od wielkiego dzwonu na gitarze a w kwestii wrodzonego talentu to chyba nie do końca tak jest, chociaż dziękuję Bogu za możliwości wokalne, które odkrywam dzień po dniu coraz pełniej. Jednak ja po prostu tyram, godzinami ćwiczę, żeby rozwijać dar, który otrzymałem bo progres sam nie przychodzi.

Wydaje mi się, że serwowane przez ciebie treści mogą być ograniczeniem do zdolności wokalnych. Metaforycznie nazwałbym to 'gołąbkiem w złotej klatce’.

(śmiech) sorry Byku, ale śmieszniejszego pytania nigdy nie słyszałem. Czyli według Ciebie śpiewałbym lepiej, a moje zdolności wokalne byłyby bardziej widoczne, gdybym pisał o czymś innym niż teraz? Jeżeli większość osób ma podobne podejście to ośmielę się stwierdzić, że to wcale nie ja żyję ‘w klatce’.

Masz jakiś pomysł, żeby przebić się do większego grona odbiorców? Działając samemu, ogrom pracy może przytłoczyć, a znajdzie się na naszej scenie paru raperów, których tytaniczna praca niestety ograniczyła do małego gremium słuchaczy. Ciężko robić muzykę, ogarniać marketing i sprawy wydawnicze, a do tego dochodzi jeszcze papierkowa robota.

Nie wiem stary, przestałem być typem osoby, która zrobi wszystko, aby zabłysnąć. Zazwyczaj za rozgłosem biegają ludzie, którzy mają kompleks, nie czują się wartościowi, chcą to usłyszeć od wszystkich naokoło, aby nakarmić swoje ego, tym samym udowodnić sobie i innym, że jednak coś znaczą. Ja znam swoją wartość i rapy robię, bo lubię, nic więcej. Jasne, przykro patrzeć jak muzyka dużo gorsza jakościowo, zarówno pod względem treści jak i formy, jest popularniejsza od mojej. Natomiast to wcale nie świadczy o poziomie mojej muzyki, raczej o poziomie i potrzebach odbiorców a o gustach się nie dyskutuje, jak wiadomo. Siostry Godlewskie i patostreamerzy też są popularni. Co do ilości pracy to mam kilku przyjaciół z którymi pracujemy nad Anatomem. Jest Kuba, gość, który wkłada całe swoje serce i mnóstwo wolnego czasu aby cała otoczka wyglądała na maksa profesjonalnie, jest Michalina, moja menadżerka, złota kobieta z anielską cierpliwością, bez której na bank nie wydałbym Autonomii, jest Wojtek, grafik, fotograf i operator video, też dobra morda i mega talent. Jest Piotrek, nasz perkusista i człowiek od wszystkiego, podobnie jak Kuba. Jest Sempu i Krzysiek z 9-Jeden Studio, którzy dbają o brzmienie muzyki, którą wypuszczamy. Na ten moment jesteśmy w pełni samowystarczalni.

A ty masz jeszcze 'Przepis na sukces’. Zacna inicjatywa, możesz ją przybliżyć tym, którzy nie wiedzą o co chodzi?

PNS to projekt profilaktyczny. Z założenia chcemy, razem z Bartkiem Krakowiakiem, korzystając z naszych doświadczeń i wiedzy nabytej na przestrzeni życia, pomagać młodym ludziom dokonywać właściwych wyborów decydujących o ich przyszłości.

Kto w ogóle wymyślił tę inicjatywę i jak wyglądał proces dogadywania spotkań w szkołach? Wiadomo nie są to milionowe deale, ale wydaje mi się, że raper na sali gimnastycznej nadal budzi szyderczy uśmiech na twarzy i raczej nie jest traktowany poważnie.

Pomysł na projekt wyszedł ode mnie, natomiast realizowało go naprawdę sporo osób, które podobnie jak ja, przez ostatnie trzy miesiące poświęciły na to cały swój czas i energię. Łukasz, który umawiał spotkania zrobił serio gigantyczną robotę. Wysyłał maile a następnie obdzwonił z 2000 szkół na południu Polski, żeby zorganizować wydarzenia w niecałej setce. Na początku mało kto chciał nas zaprosić, nie znali nas, nie chcieli zaufać, w końcu dużo jest takich projektów, które wcale nie przynoszą efektu. Po niecałym miesiącu działania telefon dzwonił cały czas i Łukasz nie miał życia. Dzwonili z zaproszeniem nawet z Gdańska a nie byliśmy na pomorzu w ani jednej szkole. Co do drugiej części pytania to znowu mnie rozbawiłeś. Jest jakiś Złoty Kanon Fajności na naszym rapowym podwórku? Raper ubrany na różowo albo we wszystkie kolory tęczy jak homo flaga jest fajny i definiuje to, co w danym momencie jest spoko? Raper z pociętą twarzą albo z całym wydzierganym ryjem jest spoko? Za to szyderczy uśmiech wzbudza raper, który w zalewie gówna z każdej strony stara się dotrzeć do młodych ludzi i przekazać im wartości, które pomogą im w przyszłości stworzyć pokolenie prawdziwych Mężczyzn i Kobiet a nie pokolenie piotrusiów panów i suczek rodem z pornhuba. No rzeczywiście, to ja tu jestem godzien wyszydzenia i niepoważnego traktowania.

Do tej pory odwiedziliście około 77 szkół, jak odbierają was uczniowie, a jak nauczyciele?

Jedni i drudzy bardzo dobrze nas przyjmują. Przynajmniej Ci, którzy to okazują. Nie zdarzyło się, żeby ktokolwiek podszedł i powiedział, że coś mu nie pasuje. Często na samym początku spotkania spojrzenia młodziaków mówiły nam jasno: ‘Znowu przyjechaliście pajacować i pierdzielić jakieś głupoty o narkotykach’. W trakcie szyderczy uśmiech z minuty na minutę znikał, a po zakończeniu te same osoby podbijały z wyrazami szacunku, nierzadko pisały później na Facebooku lub Instagramie, zwierzając się ze swoich problemów, z którymi sobie nie radzą. To pokazuje jak wielka jest potrzeba realizowania takich projektów.

Jesteś młody, tak też wyglądasz. Nie boisz się tego, że rola autorytetu w tym wieku jest naciągana?

Nie czuję się autorytetem. Znam masę osób, które dużo bezpieczniej byłoby naśladować niż mnie (śmiech). Natomiast jako raper, jako mówca, mam GŁOS. A to wiąże się z wielką odpowiedzialnością, czy sobie z tego zdajemy sprawę czy nie. Ktoś słucha i to, co usłyszy może na niego wpłynąć – budująco lub destrukcyjnie. Wolę dać im szansę, aby słuchając mnie wybierali to pierwsze.

Domyślam się odpowiedzi, ale takie spotkania mają jednak wydźwięk mentalnego coachingu i są ukierunkowane w tym kierunku. Popraw mnie jeśli się mylę.

Myślę, że odpowiedź na powyższe pytanie wyczerpała temat. Tym bardziej nie czuję się coachem, jeśli o to pytasz.

Nie ważne czy szkoła czy klub, pewnie z tym projektem zaliczyliście ogrom niecodziennych sytuacji. Jest jakaś która zapadła ci w pamięć?

Z tego, co wiem to Bartkowi zdarzyła się taka akcja, że po spotkaniu, gdzieś na zewnątrz, podszedł do niego jakiś koleżka i ze łzami w oczach powiedział, że to, co usłyszał dało mu siłę i nadzieję, żeby się odbić i zacząć od nowa. Chłopak przy nim wyciągnął z plecaka kosę i jakąś tam ilość jarania i wyrzucił to. Dosyć tragiczna historia, młody gość, ma dziecko z dziewczyną, z którą już nie jest w związku, jakoś próbuje sobie z tym poradzić. Podobno do dzisiaj utrzymuje z Bartkiem kontakt.

Nie boisz się, że w środowisku przypną ci łatkę rapera dorabiającego sobie ideologię do muzyki?

W środowisku to już i tak mało kto mnie lubi więc nie muszę się o nic bać, spokojnie mogę być sobą (śmiech). A tak na serio to nie, nie boję się, bo nie dorobiłem sobie żadnej ideologii do muzyki. To działa całkowicie odwrotnie. Żyję według jakiejś ideologii i o tym życiu robię muzykę. Nie jestem chrześcijańskim raperem, który znalazł sobie nową niszę, gdzie może zacząć jeszcze raz, z czystą kartą. Jestem chrześcijaninem, normalnym, wierzącym facetem, jakich masa w tym kraju, który pisze o tym, jak żyje na co dzień. Jakie życie taki rap, w nim zawarte jest WSZYSTKO.

W grudniu razem ze starym znajomym – Edziem zagraliście w Gdańsku. A co potem? Jakaś trasa czy skupiasz się na pracy u podstaw?

Raczej bez trasy. Zagram dwa supporty przed Hinolem w Krakowie i Katowicach w styczniu, tam będzie mnie można spotkać. Lubię jego rapsy, są bardzo sensowne, z wieloma numerami mocno się utożsamiam. Potem zabieram się za następną płytę, już na swoim własnym kwadracie, w swoim własnym studio.

W takim razie powodzenia. Dzięki za wywiad.

Dzięki, 5!


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

 

Wywiad

Rabo: „Wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół” – wywiad

Rozmawiamy z raperem, który nagrał płytę inspirowaną znanymi bajkami.

Opublikowany

 

W ubiegłą sobotę ukazał się album Rabo „Życie to nie bajka”. To twórca znanego kanału związanego z filmami animowanymi Disneya, Pixara i DreamWorks. Mieliśmy okazję porozmawiać z byłym dziennikarzem programu „Uwaga!” na temat jego projektu.

Polećmy klasykiem na początek – jak zaczęła się Twoja przygoda z rapem?

Cóż… okres, gdy miałem 9 lat i kolega przyniósł do szkoły Grupę Operacyjną pozwolę sobie pominąć (śmiech). Oficjalnie wszystko zaczęło się rok później, gdy ojczym pożyczył mi swoją empetrójkę, bym się nie nudził w autokarze podczas wycieczki szkolnej. Znajdowała się tam „Droga” od Hemp Gru, którą momentalnie się zachwyciłem. Potem już poszło. Ogólnie jestem z pokolenia dzieciaków, dla których rap był jak łyk świeżego powietrza w świecie przepełnionym smogiem. Gdybym na pewnym etapie nastoletniego życia nie usłyszał, że „Damy radę”, to nie wiem, czy bym dał. Gdybym nie podśpiewywał sobie, że „Bierzemy sprawy w swoje ręce” albo że „Każdą porażkę obracam w sukces”, to też pewnie wszystko wyglądałoby inaczej. Nie bez powodu czasem żartuję sobie, że wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół (śmiech). I coś w tym jest.

A skąd pomysł, by samemu zacząć rapować?

Od zawsze marzyłem, by być częścią tej kultury. Przez wiele lat prowadziłem kanał na YouTube, gdzie opowiadałem o różnych ciekawostkach, szokujących teoriach i absurdach związanych z filmami animowanymi, głównie ze stajni Disneya, Pixara i DreamWorks i gdy przekroczyłem magiczną barierę 100 000 subów, chciałem przygotować dla widzów coś specjalnego. Uznałem wtedy, że to dobra okazja, by zadebiutować i tak powstał utwór „Sto tysięcy powodów”. Odbiór był pozytywny, więc zacząłem doskonalić swój warsztat i dziś, po 5 latach od tamtego wydarzenia, myślę, że rozwinąłem się już na tyle, by przedstawić się szerszemu gronu słuchaczy.

No właśnie, niedawno do sieci trafiła Twoja EPka „Życie to nie bajka”, oparta na ciekawym patencie. Opowiedz o tym.

Od jakiegoś czasu kiełkował mi w głowie pomysł na płytę związaną z tym, czym zajmowałem się na co dzień. W końcu postanowiłem się za to zabrać i efektem tego jest album inspirowany znanymi animacjami, takimi jak „Toy Story”, „Auta” czy „Król Lew”. Bajki te stanowiły jednak jedynie punkt wyjścia do opowiadanych historii, dzięki czemu mogłem zgrabnie połączyć moje osobiste przeżycia z fabułą wspomnianych filmów. Przykładowo w utworze „Simba” opowiedziałem o swojej drodze do sukcesu, która ciągle trwa, niestety (śmiech). Refren oparłem na słynnej frazie Mufasy „Kiedyś to wszystko będzie Twoje”, którą kojarzy niemal każdy, a której, co ciekawe, Mufasa nigdy do Simby nie wypowiedział. Taki bajkowy efekt Mandeli.

Tu, gdzie jestem, konsekwentnie rządzi prawo dżungli
Walczę mężnie, bo lwie serce w mojej piersi dudni
Wygram ze złem, wsparcie wielkie mam od wiernych kumpli
Dzieło zwieńczę happy endem, będą ze mnie dumni!

Zanim jednak zdecydowałeś się wrócić do ksywki Rabo, wydałeś dwie EP-ki pod innym pseudonimem na osobnym kanale, którego prawie nikt nie zna.

I całe szczęście (śmiech). Faktycznie, w 2020 roku postanowiłem wypuścić pierwszą EP-kę, ale czułem podskórnie, że mimo iż teraz wydaje mi się to cudowne, to za parę lat zapewne będę wolał o tym zapomnieć. I faktycznie – dziś, gdy patrzę na swoje poprzednie projekty, na czele z tym starszym, to widzę, jak wiele rzeczy mógłbym zrobić lepiej. Ale cóż – chyba właśnie na tym polega rozwój. Ostatecznie dobrze mi zrobiło te parę lat w takim klasycznym podziemiu – miałem czas, by spokojnie progresować, a jednocześnie mało kto musiał być tego świadkiem (śmiech).

To teraz trochę z innej beczki – jak YouTuber trafia do redakcji Uwagi! TVN?

Faktycznie, jest to historia dość oryginalna. Niecałe 2 lata temu przechodziłem najgorszy okres mojego życia. To było chwilę po wypuszczeniu EPki „To The Ground”, która zresztą odzwierciedla ówczesny stan mojej psychiki. Z przyczyn niezależnych ode mnie, musiałem odejść jakiś czas wcześniej z YouTube’a, co wywróciło moje życie do góry nogami. Moim planem ₿ na życie był wtedy rynek kryptowalut, który jednak dał mi wielką lekcję pokory i plany bycia kryptomilionerem musiałem odłożyć na później. Ostatecznie znalazłem się w sytuacji, w której byłem bezrobotny, samotny i bez perspektyw. Wysłałem CV do wielu firm, by zaczepić się gdziekolwiek. Odpowiedziały mi dwie – jakieś Call Center i… McDonald’s (śmiech). Wybrałem pracę na słuchawce i – jak się potem okazało – ta jedna decyzja odmieniła moje życie.

Dlaczego? I jak to się łączy z pracą dziennikarza?

Już tłumaczę. W wielkim skrócie firma, w której zacząłem pracować, okazała się być jedną wielką kuźnią oszustów i prężnie działającą machiną okradającą starszych i schorowanych ludzi na grube miliony złotych. Gdy tylko zrozumiałem, w czym biorę udział, chciałem się zwolnić, ale ostatecznie tego nie zrobiłem. Uznałem, że więcej zdziałam, jeśli zostanę tam przez pewien czas, przemęczę się i zdobędę jak najwięcej dowodów na to, co tam się wyprawia. Ostatecznie wyszło lepiej, niż przypuszczałem. Odezwałem się do redakcji Uwagi! opisując całą sprawę i dostarczając im materiały. Podjęli temat i wspólnie zrealizowaliśmy 5-częściowy cykl reportaży o tytule „Szatańska Loża VIP”. Efekt był taki, że po pierwsze – złodziejska firma upadła, po drugie – wielu osobom odpowiedzialnym za ten niemoralny proceder postawiono zarzuty, a po trzecie – dostrzeżono we mnie potencjał i zaproszono do redakcji na staż. Reszta jest już historią. Szaloną, jak całe moje życie.

W takim razie gratuluję, dobra robota.

Dzięki. Swoją drogą na mojej najnowszej EP-ce nawiązuję do tych zdarzeń w kawałku „Pinokio”. Utwór ogólnie opowiada o poczuciu wyobcowania wśród rówieśników, o byciu niepasującym elementem układanki, ale także o potrzebie osiągnięcia wielkiego sukcesu, by mój Gepetto był ze mnie dumny i by nigdy mu niczego nie zabrakło. Myślę, że metafora jest zrozumiała dla wszystkich. Za to sama końcówka drugiej zwrotki jest właśnie o wspomnianej chwilę wcześniej historii. Pamiętam, że wszyscy przestrzegali mnie, bym się w to nie pakował, bo może stać mi się krzywda. Ja jednak miałem przekonanie, że w takich sytuacjach należy działać, nie bacząc na konsekwencje. I tak też zrobiłem. Na razie wszystko ze mną w porządku i mam nadzieję, że tak zostanie. A jeśli nie, to przynajmniej pozostanie po mnie muzyka.

Będę bronił starszych oraz kobiet, cóż
Nawet jak przypłacę to niejedną blizną
Nie chcę być prawdziwym chłopcem już
Od kiedy zostałem prawdziwym mężczyzną


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Małpa: „Moja żona ma tatuaż z okładką płyty Łony” – wywiad

W rozmowie z Małpą padają także ksywki Otschodzi i Lil Konona.

Opublikowany

 

Przez

małpa wywiad

Z okazji pojawienia się na rynku winylowej wersji kultowego albumu „Kilka numerów o czymś”, spotkaliśmy się z Małpą z Warszawie, żeby porozmawiać o jego debiucie, który w większości został napisany we Włoszech.

Chociaż Małpa nigdy tego nie ujawniał, nasza redakcyjna koleżanka opowiedziała podczas rozmowy pewną anegdotę związaną z żoną rapera, która posiada tatuaż z Łoną. – Ma kilka rapowych tatuaży – przyznał raper w rozmowie z Luizą Di Felici. Więcej na ten temat w poniższej rozmowie.

Poruszone wątki w wywiadzie:

  • „Kilka numerów o czymś” powstało we Włoszech na Erasmusie.
  • Czy Małpa inspirował się włoskimi artystami?
  • Lil Konon i jego zakola
  • Otsochodzi kupuje winyl za 12 tys. zł
  • Praca na stacji benzynowej
  • Dlaczego Małpa zniknął na 6 lat?


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Feno: „Young Leosia i Bambi to grzeczna muzyka, która trafia do dzieci” – wywiad

Jak i kiedy modli się Edzio, Pikers GOAT, Grande Connection i monetyzacja konfliktów freakfightami.

Opublikowany

 

Przez

Nasza rozmowa z Feno to przede wszystkim tematy rapowe. Czy kobiecy rap w Polsce jest dobry? Tutaj raper wspomina o Bambi, Young Leosi i Oliwce Brazil.

– Mamy Young Leosię i Bambi. To są takie najpotężniejsze postacie. To jest taka grzeczna muzyka, która trafia do dzieci. Sanah i Julka Żugaj to ten sam case – mówi Feno w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.

– Mi rap się kojarzy z lekkim sk***ysyństwem. I takiej damskiej postaci jak Cardi B nie ma. No jest Oliwka i ma te skillsy, ale ewidentnie też jakieś problemy wizerunkowe. Żyjemy w post katolickim kraju, w którym nie ma akceptacji na jakieś jechanie w stylu Oliwki Brazil i obciąganie ku**sów – dodaje.

W rozmowie ponadto:

  • Feno spotyka dwie małe dziewczynki, które są fankami Bambi
  • Co myśli o Grande Connection
  • Jak i kiedy modli się Edzio
  • Kacper HTA i monetyzacja konfliktu freakfightami
  • 10 tys. pomysłów Sebastiana Fabijańskiego
  • Pikers to GOAT
  • Najbardziej klimatyczny festiwal rapowy


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Mamy dość technicznego rapu? Koro: „Eripe, Tomb czy Golin wyczerpali tę formułę” – wywiad

Koro mówi o Young Leosi, Bambi, Grande Connection, Szpaku, White Widow i Taazym.

Opublikowany

 

Przez

koro wywiad

Podczas naszej rozmowy z Koro poruszyliśmy ciekawy wątek kalkulacji i warsztatu w polskim rapie. Czy w dzisiejszych czasach odbiorcy nie chcą słuchać już przekminionych wersów czy liczyć podwójnych i potrójnych rymów?

Koro „To nie rap się zmienia”

Jak twierdzi Koro, to nie rap się zmienia. – To raperzy zaczęli robić inny rodzaj muzyki. To nie chodzi o to, że rap się rozwija, bo on ma proste korzenie i prostą definicję, tylko ludzie otwierają się na coraz więcej rzeczy. W każdą stronę ta granica się przesuwa – mówi Koro w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.

Nie chcemy już słuchać rapu dobrego warsztatowo?

W większości wypadków rap odbił w stronę popu, śpiewanych refrenów i autotune’a. Bardzo nieliczni robią jeszcze rap stawiający na technikę.

– Dzisiaj młodzi raperzy nie muszą być dobrzy warsztatowo. Tacy gracze jak Eripe, Tomb, Quebo, Golin i jeszcze mógłbym wymienić parę ksywek, wyczerpali na tyle tę formułę, że ludzie mają dość. Żyjemy w takich czasach TikTokowych i przebodźcowanych, że ta muzyka ma być takim głaskaniem psychiki, żeby się wyluzować, a nie rozkminiać o co chodziło – twierdzi Koro. Czy to dobrze czy źle? Wśród fanów możemy dostrzec dwa główne obozy. Pierwszy, który krytykuje większość rzeczy wychodzących od młodych twórców i drugi, który jest zafascynowany każdym kawałkiem, którego głównym zadaniem jest wpaść w viral i największą rotację.

W poniższej rozmowie poruszyliśmy takie wątki jak: Young Leosia i Bambi nagrywają w szafie, działalność Grande Connection, dissy i beefy się nie kalkulują, konflikt Szpaka i White Widow, Taazy objawieniem freakfightów, co z walką na Fame MMA, a także, kiedy nowa płyta.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Pueblos (Bitwa o Południe): „Żyję z freestyle’u, to moje główne źródło utrzymania” – wywiad

Rozmawiamy z organizatorem Bitwy o Południe.

Opublikowany

 

Przez

Wybraliśmy się na BOP9, gdzie mieliśmy zrobić relacje z wydarzenia, ale jak to z freestylem – zamiast relacji przeprowadziliśmy kilka mocnych wywiadów. Na pierwszy ogień rozmowa z Pueblosem – organizatorem Bitwy o Południe.

– Randomowi ludzie boją się BOP-u i boją się wystąpić. Wiedzą, że można się bardzo łatwo zbłaźnić, jak np. wchodzący teraz bez koszulki Syn Młynarza z flagą Kiribati – mówi w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl Pueblos.

Organizator Bitwy o Południe ujawnił przed naszymi kamerami m.in., że jako jedna z nielicznych osób, a może nawet jedyna utrzymuje się z organizowania bitew freestyle’owych. – To moje główne źródło utrzymania – przyznaje.

Z Pueblosem porozmawialiśmy m.in. o aktualnej sytuacji BOP-u i WBW i najbardziej przyszłościowych zawodnikach, którzy jeszcze namieszają we freestyle’u.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Sarius o konflikcie z Żabsonem: „Miał u mnie dług”- wywiad

Rozmawiamy z szefem Antihype.

Opublikowany

 

Przez

sarius

Tym razem przed naszymi kamerami zasiadł Sarius, z którym w ponad godzinnym wywiadzie poruszyliśmy mnóstwo tematów, także ten jeden z najbardziej grzejących, czyli niesnaski z Żabsonem.

Kilka tygodni temu między Sariusem z Żabsonem doszło do małego konfliktu, który miał zostać nie do końca zrozumiany przez słuchaczy. Sarius zdecydował się szczegółowo opisać, o co chodziło i dlaczego Żabson miał u niego dług.

Ponadto szef Antihype ujawnił, czy żałuje, że sytuacja z Gibbsem lub Deysem tak się potoczyły.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Popularne

Copyright © Łukasz Kazek dla GlamRap.pl 2011-2024.
(Ta strona może używać Cookies, przeglądanie jej to zgoda na ich używanie.)

error: