Sprawdź nas też tutaj

Wywiad

Błaszczu: „Dzisiaj to wszystko brzmi tak samo… i to jest słabe” – wywiad

„Jak widzę na klipie, że Quebo nosi na rękach ikonę polskiego kiczu, to po prostu czuję zażenowanie”.

Opublikowany

 

BXQ HLKST to nietuzinkowy, czasami mroczny i osobisty projekt rapera Błaszczykowskiego a.k.a Błaszczu/Śląsk oraz producenta z Nowej Soli Szczypty Smaku, działającego pod szyldem ekipy producenckiej Quadeloope. Z autorem warstwy tekstowej mieliśmy okazję zamienić parę słów na temat nowego albumu, jego niestandardowej promocji, a także podpytaliśmy jeszcze raz o dość kontrowersyjny tytuł projektu.

Cześć. Miło mi, że możemy dzisiaj porozmawiać, szczególnie przy premierze twojego nowego albumu. Powiedz mi tak na wstępie, jak wyglądała wasza współpraca z Quaadeloope w dobie pandemii. W jakim stopniu obowiązujące obostrzenia wpłynęły na powstanie „Holokaustu”, czy mieliście większe trudności ze względu na Covid-19?

Rozpoczęliśmy pracę przy BXQ HLKST w 2018 roku, więc jeśli chodzi o sam album, to pandemia nie miała żadnego wpływu, natomiast faktycznie, krzyżowała nam plany jeśli chodzi o stronę wizualną albumu. Pierwszy z singli, czyli „Taipei” był praktycznie pisany z myślą odwiedzenia Taiwanu i nakręcenia klipu właśnie tam. Mieliśmy już zabukowany lot bodajże na marzec, ale wiadomo co się porobiło. Z wiadomych przyczyn Azja to nie było najlepsze miejsce na realizacje wideo w tamtym okresie, więc musieliśmy znaleźć alternatywę.

Pierwszym singlem promującym płytę był okraszony teledyskiem „Taipei”. Czym to Taipei jest dla Ciebie, no i oczywiście czy dałeś radę je odnaleźć?

Nasze Taipei odnaleźliśmy w paryskiej dzielnicy La Defense, bo tak jak wspomniałem wylot do Azji w tamtym czasie był mocnym hardkorem, natomiast paryska dzielnica biznesowa okazała się strzałem w dziesiątkę i szklana architektura tego miejsca w zupełności wystarczyła, żeby oddać klimatu tego numer. Taipei to oczywiście symbol, metafora stanu emocjonalnego w jakim się znajdujesz, gdy robisz rzeczy, które sprawiają ci radość. Oczywiście zdaje sobie sprawę, że taka eskapada to dla większości pomysł zupełnie bez sensu, szczególnie przy tak niszowym projekcie jak nasz, gdzie na starcie wiesz, że nie zwróci ci się to ani z wyświetleń ani z koncertów czy ze sprzedaży płyt tylko, że ja po prostu jeszcze to lubię robić i w grę nie wchodzi chłodna kalkulacja a realizacja zamierzonego celu. Ten tygodniowy wypad to była taka trochę hip-hopowa podróż życia, która może się już nie powtórzyć, dlatego te klipy niosą ze sobą szczególny dla mnie ładunek emocjonalny. Swoją drogą do wyprawy w rejon La Defense zainspirował mnie Marcin Banot znany jako BNT, który w ubiegłym roku robił tam rekonesans przed wejściem na jeden z drapaczy chmur.

Wasze klipy nie są standardowe jak na nasze warunki. Paryż, Stambuł, skąd pomysł na taką egzotykę?

Czułem wewnętrznie, że ten album zasługuje na szczególne obrazki, dużo wpływ miała na to muzyka jaką zrobił Szczypta Smaku, czyli członek ekipy producenckiej Quadeloope. Te dźwięki są nowoczesne, elektroniczne, ale inne od tego, co możemy usłyszeć obecnie na naszej rapowo-popowej scenie. Nie szliśmy żadną utartą drogą, myślę, że ten krążek jest przez to dość oryginalny, a klipy nakręcone w innym plenerze niż bloki i kominy miały być z założenia następstwem tej oryginalności.

Kontrowersyjny wybraliście tytuł płyty. Niedługo z resztą po jego ogłoszeniu, odegrał się konflikt na linii Quebonafide – Edward Mosberg. Nie baliście się z Quadeloope podobnych problemów i słów krytyki ze strony ocalałych z getta?

Zdaje sobie sprawę z kontrowersji, ale tak naprawdę problem z tym będą mieli wyłącznie ludzie, którzy nie zapoznają się z treścią singla, bądź ją po prostu źle zinterpretują. Słowo holokaust jest użyte celowo, żeby podkreślić upadek wartości społecznych, ale bardziej w kontekście rap sceny – że wiesz, wszystko szybko, hajs, cyfry, brak szacunku, wiarygodności, hejt – to jest zagłada wartości. Nie znajdziesz w moich tekstach haseł antysemickich. Inna rzecz, że czasem wystarczy trochę poczytać, ale ludziom się nie chce czytać, bo to wymaga koncentracji, a my zaczęliśmy żyć w takim trybie, że nie potrafimy się skupić na 15 minut. Przykładowo, językoznawcy żydowscy w ogóle nie operują słowem holokaust dla określenia zagłady jaka miała miejsce w latach 40-tych XX wieku z uwagi na religijny charakter tego słowa, zaś dla określenia tego ludobójstwa używają zwrotu: Shoah. Kolejna rzecz to zasięg naszego albumu, który jest raczej znikomy. Mam bardzo dobry feedback od ludzi, którzy słyszeli ten album, ale tak naprawdę słyszała go garstka, więc analogia do „kontrowersji” z Quebo wydaje mi się nieadekwatna z uwagi na skale. Zauważ też, że nazwa jest zaszyfrowana, album nazywa się BXQ HLKST.

Spotkałem się z licznymi komentarzami, sugerującymi, że jesteś od lat solidnym reprezentantem podziemia. Zresztą sam o tym mówisz na projekcie. Zastanawia mnie, jak sam na ten moment definiujesz underground. Nie jest przypadkiem tak, że na przestrzeni lat ta enigmatyczna granica nie uległa zatarciu?

To jest chyba bardziej stan umysłu niż jakaś szufladka. Przez słowo underground rozumiem bycie w cieniu, nie wyskakiwanie z lodówki. Co do rap sceny to faktycznie mocno się to zatarło, pamiętam jak VNM działał w czasach Myspace – to był piękny przykład dobrego podziemia, że wiesz… działasz niby w drugim obiegu, ale robisz to na takim poziomie, że zaraz przebijesz sufit no i przebił wchodząc do mainstreamu, bo wtedy ten podział był zauważalny, dzisiaj możesz mieć 16 lat zrobić jakiś jeden hicik w cukierkowym klimacie i to może ci otworzyć drzwi, a potem dajmy na to możesz wypożyczyć do klipu Michała Wiśniewskiego, wszystkie granice się zatarły. „Keine Grentzen” (śmiech).

Pijesz do Kukona i Quebonafide? Nie podoba ci się takie wplątywanie postaci z innych bajek do rapu?

Wiesz… przede wszystkim uważam, że to są mega inteligentni ludzie, Sokół też tam był z nimi w tym Kijowie, oni z pewnością doskonale wiedzą co robią, bo znają mechanizmy tego rynku lepiej niż ktokolwiek, ale jak widzę na klipie, że Quebo nosi na rękach ikonę polskiego kiczu, to po prostu czuję zażenowanie.

Myślę, że frontman Ich Troje dla kapusty zrobiłby wiele i fajnie, że można go sobie wypożyczyć niczym pluszową maskotkę na potrzeby komercyjnych eventów, ale osobiście czuje niesmak widząc tego typu obrazki.

OK, rozumiem. Zmieńmy może jednak lepiej wątek i wróćmy do płyty. Obyło się bez gości. Na projekcie z HWR miałeś numer z Weną, Bu, czy Dzidu. Skąd taka decyzja?

Decyzja była spowodowana klimatem na tym albumie, raczej osobista jazda, hermetyczny lot, emocjonalny trans.

Współpracę kontynuujesz z Dj Te. Sam jestem zawziętym zwolennikiem scratchów, ale nie odnosisz jednak czasem wrażenia, iż powoli odchodzą one do lamusa? Coraz mniej ich na polskich płytach mainstreamowych.

Możesz mieć rację , wiadomo gramofony nie pasują wszędzie, w naszym przypadku to też był dość odważny zabieg, bo to raczej nie są tempa stworzone do szurania, ale Dj Te ma na tyle solidny warsztat, że poradził sobie z tą materią jak profesor i wyszło coś unikalnego, bo to nie są typowe, klasyczne screache, a bardziej dodatkowy instrument. Ważne było też dla nas, że Dj Te od początku zajarał się tym projektem, wtedy inaczej się pracuje.

Warto tak właściwie wspomnieć o tym, iż przeszedłeś na własny prywatny kanał YouTube. Mniejsze zasięgi są warte tej niezależności?

Myślę, że założyłem go o jakieś 10 lat za późno, ale co zrobisz. Nam już milionowe wyświetlenia raczej nie grożą, to jest robienie muzyki bardziej dla własnego komfortu psychicznego i potrzeby wyrzucenia z siebie emocji. Jasna sprawa, że chciałbym, żeby ten album poszedł szerzej i wiem, że ten krążek na to po prostu zasługuje, ale z algorytmami nie wygrasz, robienie rapu to piękna sprawa, proces promocyjny z tylnego siedzenia to ciężki syf.

Dziewięć numerów. Prawię EP’ka. Jak to było, taki mieliście zamysł, może tak wyszło z selekcji utworów?

Zrobiliśmy coś ok. 11 czy 12 kawałków, ale postanowiliśmy wrzucić na krążek jedynie te, które uznaliśmy za najlepsze. Inna sprawa, że Szczypta zrobił coś ok. 100 bitów, więc selekcja była trudna, nie raz kończyło się na małych bitwach co do wizji utworu czy doborze muzyki, ale podobno wielkie rzeczy rodzą się w bólach i tego się trzymajmy.

Bardzo otwierasz się na tym projekcie, który swoją drogą ma specyficzny, czasami bardzo ciężki klimat. Nie miałeś problemów z pisaniem o tak prywatnych sprawach?

Studio, a raczej samo pisanie to jest swego rodzaju konfesjonał, natomiast mówię tylko tyle ile chce, coś tam zostawiam dla siebie. Myślę, że osobiste jazdy to też dobra przeciwwaga dla rapu opartego na populizmie, zresztą pewnie można jechać na ogólnikach i też robić to w zajebisty sposób, rap to bardzo plastyczna forma. W rapie zawsze podobał mi się realizm sytuacji, ale też jak to jest poskładane czy jest w tym ekspresja czy to jest prawdziwe a takie rzeczy są łatwo wyczuwalne.

Zawsze o to pytam, także muszę i Ciebie. Jakie masz podejście do autotuna, jak patrzysz na ten efekt z perspektywy osoby stroniącej od niej? Zabawka, którą nie bawi się Błaszczu, czy istny degenerat rapu?

Przyznam, że jak to zaczęło wchodzić do nas, to byłem mocno anty. Teraz jest mi to obojętne, są raperzy , którzy potrafią się tym całkiem fajnie bawić, natomiast jest w tym pewna pułapka, bo potem to wszystko brzmi tak samo, a przynajmniej cholernie podobnie i to jest słabe.

Co w takim razie będzie dalej? Masz już jakieś plany na przyszłość i może jesteś w stanie coś nam zdradzić?

Jest taki numer na albumie „Króliczek” i to jest właśnie o tym, że nie ma co zamulać, bo cały czas jest tu jeszcze coś do zrobienia i trzeba gonić cel. Z drugiej strony zajawka coraz bardziej wygasa i po każdym albumie zawsze mówię, że to jest ten ostatni tylko, że potem mija trochę czasu, przychodzi jakiś bodziec z zewnątrz i króliczek znowu jest goniony. Na ten moment tym bodźcem są produkcje od Arta z zaprzyjaźnionej ekipy Da Bop. Robimy EP-kę o roboczym tytule „Gorzka czekolada”, czekajcie na to!

Dzięki za poświęcony czas.

Dzięki za rozmowę!

Album BXQ HLKST jest dostępny na stronie www.albumholokaust.pl


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

 

Wywiad

Benito: „Będą grube strzały w najbliższym czasie” – wywiad

Rozmawiamy m.in. o Bałagane i Riccim.

Opublikowany

 

benito

Ścianka Popkillerów to niesamowite miejsce, łączące wszelakie uniwersa (co najlepiej pokazuje różnorodność naszych gości). Gdzie indziej znajdziemy obok siebie Bambi, Łonę i Adiego Nowaka na raz? Tym razem jednak skupimy się na połączeniu Najniższej Polskiej Dziennikarki o włoskim pochodzeniu z kimś, kto niewątpliwie kojarzy się z Półwyspem Apenińskim i wygrał loterię genów, patrząc na jego wysokość.

Kolejnym rozmówcą przed GlamRapową kamerą w trakcie szóstej edycji Popkillerów był Benito, połowa Tuzza Globale. Raper i restaurator zdradził nam, które określenie bardziej do niego pasuje. Padła też poważna deklaracja.

– Muzyki robię bardzo dużo. Będą grube strzały w najbliższym czasie. Kocham to robić i będę to robił.

Nie mogło zabraknąć również pytania o to, gdzie jest Ricci i jaką przyszłość ma przed sobą inspirujący się Włochami duet. Benito w imieniu Bałagane odebrał statuetkę „Hardkorowego Rapera Roku”, którą otrzymał Kazek. Ten wątek oczywiście musieliśmy również poruszyć.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Lordofon: „W kategorii Kacperczycy roku byśmy wygrali” – wywiad

„Ja się porównuję najczęściej… kojarzycie Mickiewicza?”

Opublikowany

 

Echa ostatniej gali rozdania Popkillerów wciąż nie milką. Na naszym kanale sukcesywnie pojawiają się kolejne wywiady, nie tylko z samymi raperami, ale i szeroko pojętymi osobami z branży hip-hopowej. Tym razem w ogniu pytań znalazł się zespół Lordofon.

– Jestem pisarzem, poetą; beaty jakiś chłop robi do tego (…). Ja się porównuję najczęściej… kojarzycie Mickiewicza na przykład? To jest to! – mówi Maciej Poreda zapytany o (pre)nominację w kategorii „Liryczny raper roku”.

To, że panowie mają niesamowite poczucie humoru zobaczycie jeszcze nie raz, zwłaszcza w zestawieniu z najniższą polską dziennikarką (czyli autorką tekstu i poniższego wywiadu). O tym jak być Kacperczykiem i Taco Hemingwayem w jednym, o najlepszym fanbasie i wymarzonej statuetce Chłopa Roku poniżej opowiedzą Wam – wspomniany nieślubny wnuk wieszcza narodowego i Michał Jurek (perkusista na skalę wyprzedania trasy koncertowej).


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Wuwunio ostro do Szalonego Reportera: „Dramat, idź na Jasną Górę po rozum”

Rozmawiamy z twórcą Pal Hajs TV.

Opublikowany

 

Wuwunio to człowiek-orkiestra. Smiało można nazwać go mianem reportera, w wolnych chwilach potrafi coś, nie-coś zarapować, a ponadto jest to także baczny obserwator i aktywny uczestnik naszego polskiego youtube’owego poletka. Nie mogło więc być takiej możliwości, że nie porozmawialiśmy chociażby chwilę na temat jego najbliższych planów, wrażeń z gali oraz… sami zobaczcie.

Od Popkillerów 2024 minie lada chwila już tydzień, a emocje nadal nie opadły. Warto więc nieco podkręcić atmosferę ponieważ nasze ściankowe rozmowy, wywiady wciąż napływają na nasz kanał YouTube, który zdecydowanie warto zasubskrybować.

Z Wuwuniem poruszyliśmy szereg tematów: od sympatii do Rów Babicze przez podejście do Szalonego Reportera aż po najbliższe internetowe plany.

Wuwunio vs Szalony Reporter

Chwilę przed samą galą Popkillerów pisaliśmy o insynuacjach Szalonego Reportera względem Kubańczyka. Wówczas Wuwunio skomentował cały wpis jako „obrzydliwy”.

Podczas naszej rozmowy Wuwunio stwierdził, że nie tylko już nie pójdzie do niego na podcast, ale zaapelował też: „Dramat, idź na Jasną Górę po rozum” – zwrócił się do Szalonego Reportera.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Mateusz Kaniowski: „Nie słucham żeńskiej sceny rapowej” – wywiad

„Odkryciem roku na Popkillerach powinno zostać Rów Babicze”.

Opublikowany

 

kaniowski wywiad

Popkillery 2024 już za nami. Szósta edycja największej hip-hopowej gali to historia. Uczestnicząc na gali przeprowadziliśmy kilka wywiadów. Efekty tej pracy możecie już powoli oglądać na naszym kanale. Na pierwszy ogień naszych dociekliwych pytań idzie jeden z najbardziej popularnych dziennikarzy młodszego pokolenia, czyli Mateusz Kaniowski.

– Ruskiefajki to jedna z nielicznych kobiet, których jestem w stanie słuchać. To, że niektóre osoby są tak popularne z takimi utworami, które nagrywają to mnie po prostu roznosi – mówi w rozmowie z Oskarem Brzostowskim Mateusz Kaniowski.

Czego słucha Kaniowski? Jaki według niego jest singiel roku? Co myśli o Popkillerach? Czy raperzy dalej będą chętnie brać udział we freakfightach? Odpowiedzi na wszystkie pytania znajdziecie poniżej.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Frank Leen o początkach w rapie: „Był taki Adrian, który miał Sony Xperia K800i” – wywiad

Bitowo wychowałem się na Young Leanie i Sad Boys.

Opublikowany

 

frank leen

Dożyliśmy pięknych czasów różnorodności w rapie. I chociaż zagorzali ultrasi zakręcą głową, wyleją piwo i krzykną, że „to nie jest hip-hop”, powinniśmy się cieszyć z każdej formy docenienia naszych branżowych kolegów. Na 30. jubileuszowej gali Fryderyków w kategorii „Fonograficzny debiut roku” został nominowany Frank Leen za swój album „Miłość w czasach”. Statuetki nie udało się niestety zdobyć jednak artysta miał okazję wystąpić na scenie gliwickiej areny. Następnie mieliśmy okazję zamienić parę słów.

Dostałeś nominację w kategorii Debiut Roku, chociaż to nie Twój pierwszy rok na rapowej scenie. Jakie to uczucie?

Fajne to uczucie ponieważ ktoś mnie dostrzegł i jestem z tego mega dumny. Cieszę się, że tak wyszło. Jestem trochę starszy niż wszyscy nominowani, ale mega dumny. Nie wiem, czy odpowiedziałem na twoje pytanie.

Jesteś bardzo wszechstronnym artystą – z jednej strony mamy współpracę z Gibbsem, z drugiej z CatchUpem, za Tobą też współpraca z Okim na SoundClashu. Zdecydowanie należysz do osób znanych w środowisku. Jak to przekłada się na zasięgi i słuchaczy?

Jestem w stu procentach z rapowego świata i próbuję alternatywy ponieważ była bliska mojemu sercu gdy dorastałem. Grałem w różnych zespołach na gitarze, to jest mój główny instrument. Jak to się przekłada na zasięgi? Szczerze – nie wiem, totalnie mnie to nie obchodzi. Cieszę się, że mogę mieszać te światy, bo wydaje mi się, że nadal jest to dzika strefa dla polskich słuchaczy. Chciałbym to normalizować.

Na jakim hip-hopowym wykonawcy wychował się Frank Leen?

Dobre pytanie, jest ich wielu. Na pewno Kendrick Lamar, słuchałem dużo Eminema. A tak beatowo, produkcyjnie to na pewno Young Lean i jego grupa Sad Boys. A z polski to dłuższa historia.

Opowiadaj śmiało!

Grałem w siatkówkę, był tam taki Adrian, który miał telefon Sony Xperia K800i. Ja miałem K750i i stwierdziłem, że ma mega super telefon więc spytałem, czy chciałby się zamienić albo sprzedać. Powiedział żebym dopłacił stówkę i się wymieniliśmy. Wracałem do domu z tym telefonem i na nim był tak: Paluch, Ganja Mafia, Peja… Takie mega klasyczki polskiej sceny rapowej.

Ale nie było Tedego?

Nie, nie było Tedego! Ale lubię Jacka, nie mam nic do tego beefu. Z polskiego rapu później wielu utalentowanych artystów się przewinęło. Zdecydowanie moim ulubionym, chociaż nie inspirował mnie za bardzo, jest Oki. Pokazuje, że da się eksperymentować i nikt nie może go podrobić. Moje brzmienie jest mega oryginalne i to jest rzecz, która nas łączy.

Dzięki za rozmowę!


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Tede przestał pisać, tylko nagrywa. „Odkryłem rap na nowo” – wywiad

Z raperem rozmawiamy m.in. o polityce, Clout MMA, nowej płycie oraz AI.

Opublikowany

 

tede pali papierosa

Mówi się, że muzykę kojarzymy z pewnymi okresami w swoim życiu. Dla wielu fanów premiera od ulubionych artystów jest nawet ważniejsza niż zmieniająca się co roku liczba widniejąca w kalendarzu. Patrząc na ostatnie wydarzenia w rapowej karierze TDF-a można było odnieść wrażenie, że w pewnym sensie jego kalendarz się zatrzymał. Nic bardziej mylnego. 

Wyżej wymieniona teza jaką postawiliśmy przed raperem okazała się zupełnie nietrafiona i zdaje się, że Tede przeżywa drugą młodość nie tylko w mediach. 

– Ja nie napisałem żadnego kawałka po płycie “Hajs, Hajp, Hejt”. Przestałem pisać, tylko nagrywam. Potem spisuje, co nagrałem i nagrywam jeszcze raz. Ta technika nagrywania bez pisania jest świetna, bo od razu masz efekt. (…) I ważna sprawa: bity są od różnych producentów – mówi Tede w rozmowie z Mikołajem Kmiecikiem dla GlamRap.pl.

Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że Tede podkreśla, że skupia się na flow. – Dzielę tekst partiami. Nagrywam flow od razu, wiesz o co chodzi. Jak piszesz tekst to przy końcu szesnastki już zapominasz jak te dwie pierwsze linijki miały wchodzić – wyjaśnia.

Kiedy premiera albumu dowiecie się z poniższej rozmowy. Pozostałe poruszone w niej wątki to m.in.: Kanał Zero, Clout MMA czy imprezowa czystość.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Popularne

Copyright © Łukasz Kazek dla GlamRap.pl 2011-2024.
(Ta strona może używać Cookies, przeglądanie jej to zgoda na ich używanie.)

error: