Wywiad
Bonsoul: „Truskul robimy w 5 minut”
Duety producenckie ich nienawidzą…

Przy okazji mikołajkowego koncertu w krakowskim klubie Zet Pe Te przepytaliśmy duet producencki BonSoul co sądzą o newschoolu, dlaczego Bonson w filmie „Kobiety mafii” występuje tylko od pasa w górę oraz o reagowaniu na nie zawsze miłe komentarze.
Michał Michalak: Jako, że dzisiaj mamy 6 gudnia to Mikołajki więc co Panowie dostaliście od Mikołaja czy pod choinkę?
Bonson: Ja dzisiaj byłem w Sneaker Studio i kupiłem sobie dwie pary butów, mojej żonie kupiłem buty, w sumie to jedną parę dostaliśmy, także mieliśmy duży rabat.
Soulpete: Ja dostałem prawie mandat, ale upiekło mi się.
Mikołaj Kmiecik: Co to za mandat?!
Soulpete: Za parkowanie…
M.M.: A nie lepiej było sobie kupić dzisiaj na przykład płytę Chillwagonu?
Bonson: Ja nie kupuję płyt. Nie mam odtwarzacza w samochodzie więc ja nie kupuję płyt. Jak większość słuchaczy ostatnio zauważyłem (śmiech).
M.M.: Chciałem wrócić do jednej sprawy z zeszłego roku. Twoje podejście do tej specyficznej gruy newschoolowej się zmieniło czy jest takie samo czy jak to wygląda z Twojej strony?
Bonson: Nie zmieniło się moje podejście, że muzyka ma być po prostu dobra. Nieważne czy to jest trueschool czy to jest newschool czy to jest auto-tune, czy to jest kurwa nie wiem bit na tempie 90 BPM i podwójne, jeżeli truschool jest chujowy to jest chujowy, jeżeli newschool jest chujowy to jest chujowy, po prostu muzyka ma być fajna, tak? Sam się trochę teraz bawię tym. Oczywiście nie na taką skalę, bo to też nie jest w moim targecie…
Soulpete: To ładne numery są..
Bonson: No ładne, ale staram się je normalnie zaśpiewać, czasami się podratuję. Ja nie raz mówiłem, że absolutnie nie mam nic do auto-tune’a, tak? Ja mam po prostu z chujową muzyką i z pewnymi chujowymi zachowaniami czy jakimiś pozami chujowymi, a sama muzyka i to co robią młodsi, co robią ci nowi i tak dalej to mi absolutnie nie przeszkadza i kibicuję. Jest wielu nowych raperów, którym kibicuję i na przykład taki OKI to zawsze byłem za nim, napisałem do niego – „człowieeku – jesteś zajebisty!”, i wiem, że jest fanem, fanem to może za dużo powiedziane, ale napisał mi, że bardzo się cieszy, bo BonSoul – „Lepiej nie pytać” to zna całe na pamięć, także wiecie, to jest zajebiste. Ja nie mogę wszystkim cisnąć, cisnę tylko chujowym raperom. A Ty Piotrek? (do Soulpete’a)
Soulpete: Ja nikomu nie cisnę
M.M.: W takim razie jaka jest wasza defincja newschool’u?
M.K.: Podejmiecie się zdefiniownia tego stylu?
M.M.: Akurat mamy tu te dwie sfery: tę producenką i tekstową, raperską.
Bonson: Pod względem rapowania ciężko to okeślić – J. Cole jakim jest raperem? Newschoolowym, truskulowym?
M.M.: Ciężko go określić
Bonson: No właśnie – tak więc jest to chyba bardziej kwestia produkcji, aranżu i techniki stworzenia, nawet nie techniki rapowania, tylko techniki stworzenia numeru – tak mi się wydaję. Też nie można mówić, że trueschool kurwa to cztery elementy, które wymieniam jednym tchem. Ja też nie, żyję jakoś mega truschoolowo i nie mam plakatów Guru wywieszonych.
M.K.: A od strony producenckiej?
Soulpete: Mi się wydaję, że to jest po prostu kwestia perkusji z tego, co zauważyłem, tempo jest zupełnie inne. W truschoolu mamy tempo 90, hi haty, a teraz są one tak gęsto ułożone, że słyszysz wyłącznie to. Kiedyś była stopa, werbel, a teraz (skrrt skrrt – przyp. red. trapowe dźwięki)
M.M.: Jak długi jest proces tworzenia bitu, nawet nie stricte truschoolowego, tylko takiej łupanki newschoolowe opartej na kilku prostych dźwiękach i perkusji?
Soulpete: Nie mam pojęcia, bo nigdy newschoolu nie robiłem, a truschool robię w 5 minut.
Bonson: Ja też (śmiech)
Soulpete: To kwestia wprawy
Bonson: To kwestia czasów, kurwa dzisiaj są dysksuje co jest hip hopem a co nie jest, co jest kurwa trueschoolowe a co nie jest, to jest kurwa wszystko muzyka i dzieli się ona na dwie opcje: dobra i chujowa. I to jest najważniejszejsze. Nieważne czy to jest na takim tempie, połamane czy jakieś. Masz tyle samo chujowych numerów trapowych jak i newschoolowych. I to jest kwestia mentalności. Ja może się zamykałem troszeczkę wiesz – w takiej głowie trueschoolwej, że wowow – nie otwieram, nie otwieram! Ale jakimś momencie powiedziałem sobie kurwa – to wszystko jest muzyka – i jest albo dobra, albo zła. Dzielenie tego, pytanie czy to jest hip-hop to jest wsadzania kija w mrowisko i to jest zupełnie niepotrzebne
M.M.: Wracając do tematyki – bo nie od dziś wiadomo, że słuchająć REstartu czy innych rzeczy lub nawijać o jointach czy innych substancjach i co jeśli nagle do Twojego domu wpadnie Policja wracając do casusu Bonusa RPK.
M.K.: Swoją drogą chora sytuacja z tymi pomówieniami, że na podstawie kawałka można kogoś po prostu wsadzić do więzienia – to jest abstrakcja.
Bonson: To jest chujowa sytuacja i ciężko mi się w niej podstawić, ale sam fakt, że numery, które nagrywasz nagle są jakimiś dowodami to jest jakiś poroniony pomysł. Nam też przez numery podpinali jakieś grupy – nie na podsłuchach, żeby to nie zabrzmiało jakoś gangstersko, ale oni wszyscy tego słuchają i jesteśmy na widoku, na widelcu i sprawdzają Twój każdy krok, nawet jak go nie robisz, tylko o tym nawijasz – to oni nie wiedzą czy to to robisz czy tylko tak nawijasz. Wiesz, mogliby to zrobić ale na chuj? Nic by nie znaleźli.
M.K.: Ja mam pytanie o srebrny ekran – jak wspominasz swoją przygodę z filmem, czy zobaczymy Cię jeszcze w kinie i dlaczego, bo słyszałem pewną anegdotkę, która chciałem zweryfikować, dlaczego ostatnie sceny były kręcone z Tobą tylko od połowy w górę?
Bonson: Tak, tak było, bo miałem nogę złamaną. To był mój ostatni dzień zdjęciowy. Miałem jechać po koncercie w Lublinie na ostatni dzień, żeby nakręcić swoje ostatnie sceny, które miały być w ogóle kluczowe a oni się dowiedzieli, że ja połamany jestem to sobie pewnie pomyśleli „kurwa, no co za gość pojebany”
M.M.: Czy mógłbyś wskazać winowajcę tego zajścia?
Bonson: (wskazuje na Soulepete’a) Przecież to wszyscy wiedzą, że to Piotruś. Każdy na każdym koncercie doskonale o tym wie (śmiech). Ja się trochę głupio poczułem, wszyscy na mnie tak dziwnie patrzyli, bo narobiłem ekipie filmowej kłopotów, że się połamałem, ale ogólnie śmiesznie to wspominam, całą tą przygodę. Ty, no to jest zajebista faza – weź mi powiedz, że byś odrzucił propozycję jak przyszli o powiedzieli – weź zagraj teraz w filmie, zapłacą ci za to, to powiesz, że nie, bo nie, bo chuj wam w dupę, jestem trueschool’owcem. No nie. Ja się świetnie, kurwa, bawiłem – naprawdę, nie wiem czy będzie kolejna część, jeżeli będzie to może tam wrócę. Ogólnie było bardzo śmiesznie i bardzo fajnie.
Bonson: Ja w ogóle strasznie chciałem wystąpić w czymś jak „Pamiętniki z wakacji”, bo ja się tym strasznie jarałem. Jak dostałem propozycję zagrania w filmie, mówię: „Kurwa, oczywiście”. Tam parę rzeczy musiałem dogadać, bo w scenariuszu trzeba było trochę zmienić, ale zajebiście wspominam.
M.M: Wracając do tematu płyty, jak wyglądał proces jej tworzenia? Z naszych źródeł wiemy, że to wyglądało tak, że jeden dzień piliście, a tydzień ją robiliście. Czy tak było? Czym się inspirowaliście, jeśli chodzi o bity i sample. Kanye West chociażby, idzie do sklepu muzycznego, bierze pierwszy lepszy soulowy album i stąd czerpie. Soulpete, a jak w Twoim przypadku?
Soulpete: Idę do sklepu muzycznego, biorę pierwsze lepsze soulowe rzeczy i tak to wygląda.
M.M: Czyli jesteś polskim Kanye Westem?
Soulpete: Dokładnie tak. No tak to wygląda…
M.M.: A jak z całym konceptem, tworzyliście cały album razem, czy najpierw powstały bity?
Soulpete: Pojechaliśmy pierwszy raz do studia, ja zacząłem robić bit na żywo. Jak zrobiłem jeden, to Bonson napisał do niego tekst. I tak mniej więcej tworzyliśmy dwa numery dziennie. I w sumie jest tak jak z Kanye Westem – mam tam paczkę sampli, które sobie wcześniej wybrałem i zacząłem sobie z tego robić. Tu nie ma żadnej filozofii… Wiedzieliśmy co chcemy zrobić.
M.M.: Tam tez było coś po japońsku. Skąd to wziąłeś?
Soulpete: Jak robiłem płytę z Ostrym, to dał mi wszystkie swoje sample z dysku. Jakoś przypadkiem wszedłem w folder z 2016 roku i tam to było.
M.M: Jeśli chodzi o Twoje najbliższe produkcje, czego można się spodziewać? Jakiś album producencki?
Soulpete: Będzie chyba druga część „Soul Raw” z ludźmi ze Stanów, teraz tylko dogadywane są kwestie z wytwórniami. Rap Addix na pewno, płyta z Erkingiem, płyta z Karwelem, no trochę tego jest. Na razie nie mogę zdradzać, wiesz, 10 płyt rocznie robię, więc trzeba wypatrywać.
M.M.: Bonson, a jak to wyglądało z Twojej strony?
Bonson: Wiesz co, chcieliśmy zrobić coś innego, tekstowo. Chciałem odbić od takiego napierdalania cały czas o sobie, że ooo najebany albo to mnie wkurwia, stąd taki numer „Bombki”, czy „Gniazdka” – tam są takie kiwki i nie wiadomo do końca o co chodzi.
M.M.: Ale jest trochę tak, jak na „Czarnym PR”, że dziennikarze nabierają do Ciebie więcej szacunku, bo możesz ich przyćmić wizerunkiem.
Bonson: No, ale widzisz, później się okazuje całkiem spoko (śmiech)
M.M.: A czy jest ktoś, kto podczas wywiadu podchodził do Ciebie negatywnie? Bo czasem widać, że do tych młodszych zawodników tak się podchodzi. Odczuwasz coś takiego?
Bonson: Nie, zawsze jest miła rozmowa. Spotykałem się z debilami, którzy dawali mikrofon i mówili „No, to może powiedz coś o sobie”. No to może wypierdalaj. Kiedyś graliśmy koncert w jakiś małym mieście. No i przychodzi gość z lokalnej gazety i pyta czy może zrobić wywiad. Ja mówię, że oczywiście. No i facet włącza mikrofon i mówi: „No to powiedz coś o sobie”. No to ja powiedziałem: „O sobie mogę powiedzieć tylko tyle, że skończyłem z Panem wywiad”. I tyle.
M.K.: Co z Almost Famous 2? Działacie coś?
Bonson: Działamy. Będzie solo na pewno i będzie Almost Famous. Miał być w tym (ubiegłym roku- przyp. redakcji), ale losy tak się potoczyły, że musieliśmy przystopować na chwilę. Ja się w tym czasie zająłem swoją rzeczą, którą się trochę pobawiłem, że tak powiem „otworzyłem głowę” (śmiech). Ale myślę, że ze smakiem. Ludzie mówią, że z zaskoczenia, ale w dobrą stronę. Fajne jest to, że sobie zrobiłem takie „małe imperium”, że mam Bonsoul, który jest trueschoolowy, mam swoje solo, na którym mogę sobie robić co chcę i ktoś powie, że jest chujowe, ale nikt mi nie powie, że „Sprzedał się”, czy odjebało mu, bo zaraz wjadę z Almost Famous i zacznę kurwami rzucać. Są trzy projekty, które są zupełnie inne i dają mi mega pole do popisu w każdej dziedzinie. Tu mogę się bawić rockowo, tu trueschoolowo, a swoje mogę sobie robić co chcę.
M.M.: Czy w takim razie możemy się spodziewać Bonsona, nawijającego na trapach rodem z Atlanty?
Bonson: Na takich ciężkich trapach nie, ale na pewno czegoś innego.
M.M.: Coś w stylu MVP?
Bonson: Nie, nigdy czegoś takiego nie zrobiłem, co teraz robię. Ja wiem, że wszyscy gadają, że „to będzie mega świeże, pełna nowość, mega odkrywcze i nikt tego w Polsce nie zrobił”. Nie, po prostu na takim poziomie i z taką świadomością nie nagrałem jeszcze swoich projektów.
M.K.: Kawałki na solo masz już zamknięte?
Bonson: Tak mam już zamknięte, ale dopisałem jeszcze dwa numery. Nagraniowo z mojej strony wszystko niedługo będzie zamknięte, ale do tego dojdą goście, aranże…
M.K.: A premiery kiedy możemy się spodziewać?
Bonson: Nie mogę mówić. Dużo za wcześnie jeszcze, ale jest dobrze.
M.K.: „Restart” jest nieco bardziej subtelny…
Bonson: Jest, też mam takie wrażenie jak go słucham. Bardziej przystępny, nie? Można go sobie zagrać na Święcie Kaszy i Ziemniaka bez wstydu i nie patrzą na Ciebie jak na pojeba. To znaczy patrzą na mnie jak na pojeba zawsze, bo wyglądam jak wyglądam, ale można sobie go zagrać bez wstydu.
M.M.: Jest w USA taki odłam rapu jak conscious rap, który u nas już praktycznie wymarł. Jesteś jednym z niewielu jego reprezentantów. Rozwijasz się, ale nadal trwasz w tym co robisz. Coś takiego się skończy, jak to wygląda z Twojej strony?
Bonson: Nie wiem, staram się progresować z każdym kolejnym projektem. To może być odbierane dziwnie, bo płyta może być lepsza, gorsza, ale wiesz, no porównaj to jak nawijam na tej płycie, a jak na pierwszym Bonsoulu. Mniej więcej chodzimy cały czas w tej samej lidze, ale progres jest. Jeśli nie będę progresował, to skończę rapować. Robić cały czas to samo – to mi by było przykro. Ja sam w środku czuję, jak nagrywam numer i mówię – kurwa, mimo, że może on być bardzo podobny, to różni się, dla mnie. Czytam w komentarzach, że cały czas to samo. Zupełnie inaczej słuchacze odbierają muzykę, niż my. Niektórzy nie powiedzą Ci, co to jest stopa i werbel.
M.M.: O Ostrym mówi się, że nawija cały czas o tym samym. Chyba potrzeba jakiegoś impulsu w życiu, żeby móc robić coś nowego.
Bonson: Oczywiście, że potrzeba impulsu. Jak się nic w życiu nie dzieje, to możesz telewizje oglądać jak ja przez ostatni rok. Dlatego jedną płytę nagrałem, a nie trzy. Fajne życie sobie prowadziłem, dobrze się czułem, grałem na konsoli, odwoziłem dziecko do przedszkola i o czym mam napisać. Mam wymyślać? Tak jak przy „Postanawia umrzeć” musiałem sobie troszkę życie spierdolić, żeby nagrać taką płytę.
M.M.: W co grałeś w takim razie na konsoli? Oprócz Fify, bo to pewnie bardzo często.
Bonson: Cały czas gram w fifę, w tryb kariery, jak pojebany. Najgorsze jest to, że jak zrobię jeden zły transfer, to od nowa zaczynam karierę i nie mogę skończyć jednego sezonu, przez rok.
M.M.: PS4 czy Xbox One?
Bonson: Miałem Xbox-a, teraz mam Play’a, Xboxa nadal mam. Najpierw miałem Plejkę pierwszą, jak wszyscy, ale później jak miałem Xbox 360, to się zakochałem w nim. Dostałem na urodziny później od mojej żony, Xbox One, no to przecież, to była dla mnie świętość. Jak teraz siadłem do Plejki, kozackie, naprawdę. Ja po prostu lubię gry.
M.M.: A tak w ramach przestrogi dla innych, z racji Mikołajek. Jaka była najgorsza rzecz jaką zrobiłeś po alkoholu?
Bonson: Wiele koncertów zagrałem chujowych. Nie gram już najebany, więc cofnąłbym wiele koncertów, które grałem po wódzie. Tym bardziej, że to widzisz później na Youtube, na Insta Story i widzisz jak wyglądasz. Ja tego nie widzę ze swojej perspektywy, bo ja się świetnie bawię. A wiesz, ludzie płacąc za bilet, oddają Tobie szacunek, chcą z Tobą dobrze się bawić, a tylko Ty dobrze się bawisz. To jest chujowe, no ale w alkoholizmie to jest chujowe, że myślisz, że wszyscy się dobrze bawią, a tylko Ty się dobrze bawisz. No nie przytoczę jakichś anegdotek, przypałów, które zrobiłem. Wszystko jest w numerach, o tym nawijam. Nawet na nowej płycie będzie jedna rzecz, nawet o Glamrapie jest nawinięte, ale nie w złym kontekście, tylko, że byłby nowy news po prostu, gdyby nie ktoś i coś. Jest ksywkami rzucone, gdyby nie kto i gdyby nie co i , że nowy news byłby jeszcze w tym roku, ale to z tych smutnych newsów. Ale bardziej chodzi o to w tym wszystkim, nie co zrobiłem, jakąś anegdotę, tylko ile bliskim wyrządzasz krzywdy takim zachowaniem. Czasami jak wpadasz w te sidła – każdy może się napić wódki, ale jak już wchodzisz w te narkotyki, wódkę i to zaczyna Cię już pochłaniać, to masz bardzo dużo ludzi wokół siebie – przyjaciół, rodzinę, dzieci i nie widzisz, ile krzywdy im robisz. To jest przestroga, żeby nie myśleć o sobie. To znaczy, zawsze trzeba myśleć o sobie, ale trzeba też myśleć o ludziach, których możesz swoim zachowaniem skrzywdzić.
M.M.: A Ty Soulpete, co odwaliłeś po alkoholu?
Soulpete: Ja nie piję.
M.K.:Jeszcze na koniec – Jesteś człowiekiem, który czyta komentarze? Faktycznie się nimi przejmujesz i odpowiadasz?
Bonson: Tak. Często czytam komentarze, czytam fora, nawiązuje, odpowiadam. Jeżeli ktoś przegnie, i napiszę mi „chuj Ci w dupe, ćpunie jebany” to mnie to nie przejmuje, bo nie takie rzeczy słyszałem. Ale jeżeli ktoś mówi nieprawdę albo mam po prostu kaca i mam ochotę się powkurwiać i powyzywać to wchodzę jak dzik w żołędzie. Ale też nie z taką fazą, że siedzę i się przejmuję „kuuurwa – teraz to muszę odpisać”, mnie po prostu wkurwia jak ktoś kłamie na jakiś temat albo z dupy coś wysrywa. I wiele razy zweryfikowałem gościa, że nie – on jednak tak nie chciał albo „tak sobie pierdolnąłem.”. I od razu to kasował. Raz z moją żoną sobie tak zweryfikowaliśmy dupę, i to po trzech latach, bo gdzieś najebany czytałem komentarze pod jakimś numerem, to nie dość, że dotarłem kto to napisał, to jeszcze ręce mi opadły jak do niej napisałem „co ty piszesz idiotko?”, „znamy się?”, a ona do mnie, że co się spinam, i, że zaraz to usunie. Ludzie piszą co im ślina na język przyniesie, tylko nie myślą, że nie tyle nawet co mogą komuś sprawić nieprzyjemność – zobacz ile przez takie głupie komentarze nawet nie karier a żyć się złamało, nie? Ile psychik? Bo ktoś coś wymyślił i napisał. Trzeba brać jednak odpowiedzialność, za to co się piszę i co się mówi.
Śmiesznie jest jak napiszesz komuś „haha – chuj Ci w dupe, coś tam”, ale jak napiszesz coś komuś i ktoś się przejmie to nigdy nie wiesz co ta druga osoba o tym pomyśli. Nie mówię o mnie czy o raperach. Tylko o zwykłych ludziach, którzy komentują sobie zdjęcia na facebooku. Trzeba na to brać poprawkę, bekę pokręcić sobie zawsze można, ale wszystko ma swoje granice – nie można przegiąć. Natomiast ręce opadają jak ktoś Ci mówi „aaaa beke tylko cisnąłem, przecież nic się nie stało”. A skąd wiesz czy coś się nie stało? Ale o czym ja gadam? O komentarzach na Glamrapie?
M.K:. (śmiech) Właśnie miałem pytać czy to też czytasz?
Bonson: Nie czytam
M.K.: To już jest inna liga…
Bonson: Dla śmiechu się poczyta wiadomo. Ale był kiedyś taki jeden gościu – pracownik MediaMarktu chyba, napisał, że na raty telefon brałem i byłem smutny i patrzyłem, żeby nikt tego nie widział, jakiś absurd straszny, beka. Są śmieszne komentarze, wiadomo, ale są też złe komentarze, na które nie można pozwolić. Bo kręcić bekę z debili można zawsze, ja sam po pijaku lubię wejść na różne strony polityczne i poodpowiadać ludziom, którzy piszą głupoty. Ale tak jak mówię, we wszystkim są jakieś granice.
Mamy wszystko dzięki wielkie za wywiad.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Wywiad
Zdunekk z Rap Generation: „Mam nadzieję, że będę jak Arab po Żywym Rapie” – wywiad
Raperka pójdzie w stronę Oliwki Brazil czy Young Leosi?

Zdunekk dotarła do finału programu Rap Generation, pokazując wachlarz swoich umiejętności. Nie udało jej się jednak wygrać. Co zamierza robić dalej?
Ponad 10 lat temu w programie „Żywy Rap” realizowanym przez Hemp Gru, najmocniej wybił się Arab, choć to nie on wygrał rapowe show. Zdunekk ma nadzieję, że jej kariera rozwinie się podobnie.
– Nie chcę się też stawiać gdzieś najwyżej, bo to nie ja ten program wygrałam – mówi skromnie raperka w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.
Wywiad
Favst: „Każdy w Polsce powinien przesłuchać ten utwór”
Seria szybkich pytań do producenta, który zaangażowany jest w program „Rap Generation”.

Podczas spotkania prasowego programu „Rap Generation”, złapaliśmy się z Favstem, który odpowiedział na serię szybkich pytań.
Favst to jeden z producentów, który współpracuje z finalistami programu „Rap Generation”. To m.in. pod jego okiem uczestnicy show przygotowywali swoje numery, które zostaną zaprezentowane w finale. Wtedy też dowiemy się, kto zgarnie kontrakt z Warner Music Poland.
Tymczasem Favsta zapytaliśmy m.in. o to, co jest najbardziej przereklamowane w show-biznesie, jaki numer powinien przesłuchać każdy Polak czy, co jadł na śniadanie. Producent powiedział także, że w tym roku zamierza wydać coś „ciekawego i kontrowersyjnego”.
Poniżej wideo:
Rap Generation – odcinki
W każdym odcinku zobaczymy występy najbardziej obiecujących artystów, wyłonionych spośród ponad 800 zgłoszeń. Każdy uczestnik dostaje swoją szansę – 90 sekund na scenie, by przekonać do siebie jury. Zanim jednak wejdzie do gry, na ekranie pojawia się jego krótki profil, dzięki czemu widzowie mogą lepiej poznać jego historię.
Po każdym odcinku trzech najlepszych uczestników – tych, którzy zdobędą najwyższe oceny jurorów – przechodzi do kolejnego etapu i wprowadza się do RAP HOUSE. To tam zaczyna się prawdziwa walka o finał!
Odcinki są dostępne na platformie Prime Video.
- Piątek 7 marca – odc. 1-2
- Piątek 14 marca – odc. 3-4
- Piątek 21 marca – odc. 5-6
- Piątek 28 marca – odc. 7-8
Rap Generation – na czym polega
Każdy juror może przyznać maksymalnie 25 punktów w każdej kategorii, co oznacza, że najlepszy występ może zgarnąć 100 punktów. Średnia ocen jurorów wyświetla się w rankingu danego odcinka, pozwalając widzom i uczestnikom na bieżąco śledzić wyniki.
Jury ocenia uczestników w czterech kluczowych kategoriach:
- Technika – precyzja, rytm, dykcja
- Flow – styl, dynamika, swoboda na bicie
- Teksty – kreatywność, przekaz, zabawa słowem
- Charyzma – osobowość, energia, sceniczna pewność siebie
Goście specjalni i mentorzy
Gośćmi specjalnymi poszczególnych odcinków będą min. Tede, Włodi, Abradab, a także bardziej newschoolowi twórcy jak Oliwka Brazil i Bambi. Z producentów będą to: Czarny HiFi, Deemz, Favst, Matheo i Francis.
Warsztaty w Rap House poprowadzą Sir Mich, VNM i Mr. Polska.
Wywiad
Tau o Słoniu: „Nie poważam jego rapu, nie słucham” – wywiad
W rozmowie m.in. o: Tede, Ostrym, Kalim, Zbuku, Sariusie, Kacprze HTA i Grande Connection.

Z kieleckim raperem udało nam się nam porozmawiać na żywo pod koniec tamtego roku. Poniżej prezentujemy blisko godzinny zapis tej rozmowy, w której pada wiele ksywek i poruszono w nim kilka wartościowych tematów.
– Co myślę o rapie Słonia? Nie poważam. To znaczy nie słucham, bo mi się nie podoba – mówi Tau w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl. Podczas rozmowy Tau wymienia także pseudonim jeszcze jednego rapera, z którego rapem mu nie po drodze.
Kielczanin wypowiedział się też na temat własnej twórczości. Jak mówi, przez decyzję, którą podjął jest z urzędu pozbawiony pewnych narzędzi, które umożliwiłyby mu wywindować swoją twórczość jeszcze wyżej.
– Ja z uwagi na to, że poszedłem tą radyklaną ścieżką, nie mogę mieć w klipie agresji, przemocy, nie mogę nikogo upokarzać, nikomu ubliżać, nie mogę mieć dragów, klamek czy rozebranych kobiet (…) Jak się człowiek zastanowi i popatrzy na najbardziej popularne polskie teledyski, to jest treść tych hitów – tłumaczy.
Tau mówi w wywiadzie także o:
- Beefach Tedego
- Czy O.S.T.R. to jego kolega?
- Relacjach z Sariusem, Fabijańskim, Bezczelem i Zbukiem
- Nagrywkach z Kalim i Kacprem HTA
- O Grande Connection
- Dlaczego usunąłby siebie ze sceny?
Wywiad
Wujek Samo Zło: „Tede nie umie się bić? To nie do końca prawda” – wywiad
Godzinna rozmowa z Wujkiem m.in. na temat TVP, Jędkera, freestyle’u i nowej płyty.

Tede jest obecnie w epicentrum konfliktu z Szalonym Reporterem i Arkiem Tańculą, którzy chcą go namówić na walkę. Tymczasem na temat bitewnych umiejętności warszawskiego rapera wypowiedział się Wujek Samo Zło.
Pod koniec roku przeprowadziliśmy rozmowę na żywo z Wujkiem, w której oczywistym jest, że poruszyliśmy m.in. temat Tedego i ich konfliktu. – Tede miał opinię takiego, co się nie bije i jest c**ą, a w Lublinie miałem z nim taką akcję, że wiem, że nie jest to do końca prawda. Jest duży chłop i też potrafi machać rękami – mówi WSZ w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.
Czy Wujek chciałby zawalczyć z TDF-em? – Top nie jest moja waga, ale jakby przytył parę kilo, a ja bym schudnął, to może. Ale wolałbym załatwić to po rapowemu – tłumaczy.
Podczas rozmowy poruszyliśmy m.in. takie wątki jak:
- Zapowiedź dissu na Tedego.
- Praca w TVP i wynagrodzenie.
- Konflikt z Jędkerem i chęć walki.
- Najlepszy freestyle’owiec?
- Co WSZ ma wspólnego z Krzysztofem Rutkowskim i Mini Majkiem.
- Skąd ksywka Cygan.
Wywiad
Rabo: „Wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół” – wywiad
Rozmawiamy z raperem, który nagrał płytę inspirowaną znanymi bajkami.

W ubiegłą sobotę ukazał się album Rabo „Życie to nie bajka”. To twórca znanego kanału związanego z filmami animowanymi Disneya, Pixara i DreamWorks. Mieliśmy okazję porozmawiać z byłym dziennikarzem programu „Uwaga!” na temat jego projektu.
Polećmy klasykiem na początek – jak zaczęła się Twoja przygoda z rapem?
Cóż… okres, gdy miałem 9 lat i kolega przyniósł do szkoły Grupę Operacyjną pozwolę sobie pominąć (śmiech). Oficjalnie wszystko zaczęło się rok później, gdy ojczym pożyczył mi swoją empetrójkę, bym się nie nudził w autokarze podczas wycieczki szkolnej. Znajdowała się tam „Droga” od Hemp Gru, którą momentalnie się zachwyciłem. Potem już poszło. Ogólnie jestem z pokolenia dzieciaków, dla których rap był jak łyk świeżego powietrza w świecie przepełnionym smogiem. Gdybym na pewnym etapie nastoletniego życia nie usłyszał, że „Damy radę”, to nie wiem, czy bym dał. Gdybym nie podśpiewywał sobie, że „Bierzemy sprawy w swoje ręce” albo że „Każdą porażkę obracam w sukces”, to też pewnie wszystko wyglądałoby inaczej. Nie bez powodu czasem żartuję sobie, że wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół (śmiech). I coś w tym jest.
A skąd pomysł, by samemu zacząć rapować?
Od zawsze marzyłem, by być częścią tej kultury. Przez wiele lat prowadziłem kanał na YouTube, gdzie opowiadałem o różnych ciekawostkach, szokujących teoriach i absurdach związanych z filmami animowanymi, głównie ze stajni Disneya, Pixara i DreamWorks i gdy przekroczyłem magiczną barierę 100 000 subów, chciałem przygotować dla widzów coś specjalnego. Uznałem wtedy, że to dobra okazja, by zadebiutować i tak powstał utwór „Sto tysięcy powodów”. Odbiór był pozytywny, więc zacząłem doskonalić swój warsztat i dziś, po 5 latach od tamtego wydarzenia, myślę, że rozwinąłem się już na tyle, by przedstawić się szerszemu gronu słuchaczy.
No właśnie, niedawno do sieci trafiła Twoja EPka „Życie to nie bajka”, oparta na ciekawym patencie. Opowiedz o tym.
Od jakiegoś czasu kiełkował mi w głowie pomysł na płytę związaną z tym, czym zajmowałem się na co dzień. W końcu postanowiłem się za to zabrać i efektem tego jest album inspirowany znanymi animacjami, takimi jak „Toy Story”, „Auta” czy „Król Lew”. Bajki te stanowiły jednak jedynie punkt wyjścia do opowiadanych historii, dzięki czemu mogłem zgrabnie połączyć moje osobiste przeżycia z fabułą wspomnianych filmów. Przykładowo w utworze „Simba” opowiedziałem o swojej drodze do sukcesu, która ciągle trwa, niestety (śmiech). Refren oparłem na słynnej frazie Mufasy „Kiedyś to wszystko będzie Twoje”, którą kojarzy niemal każdy, a której, co ciekawe, Mufasa nigdy do Simby nie wypowiedział. Taki bajkowy efekt Mandeli.
Tu, gdzie jestem, konsekwentnie rządzi prawo dżungli
Walczę mężnie, bo lwie serce w mojej piersi dudni
Wygram ze złem, wsparcie wielkie mam od wiernych kumpli
Dzieło zwieńczę happy endem, będą ze mnie dumni!
Zanim jednak zdecydowałeś się wrócić do ksywki Rabo, wydałeś dwie EP-ki pod innym pseudonimem na osobnym kanale, którego prawie nikt nie zna.
I całe szczęście (śmiech). Faktycznie, w 2020 roku postanowiłem wypuścić pierwszą EP-kę, ale czułem podskórnie, że mimo iż teraz wydaje mi się to cudowne, to za parę lat zapewne będę wolał o tym zapomnieć. I faktycznie – dziś, gdy patrzę na swoje poprzednie projekty, na czele z tym starszym, to widzę, jak wiele rzeczy mógłbym zrobić lepiej. Ale cóż – chyba właśnie na tym polega rozwój. Ostatecznie dobrze mi zrobiło te parę lat w takim klasycznym podziemiu – miałem czas, by spokojnie progresować, a jednocześnie mało kto musiał być tego świadkiem (śmiech).
To teraz trochę z innej beczki – jak YouTuber trafia do redakcji Uwagi! TVN?
Faktycznie, jest to historia dość oryginalna. Niecałe 2 lata temu przechodziłem najgorszy okres mojego życia. To było chwilę po wypuszczeniu EPki „To The Ground”, która zresztą odzwierciedla ówczesny stan mojej psychiki. Z przyczyn niezależnych ode mnie, musiałem odejść jakiś czas wcześniej z YouTube’a, co wywróciło moje życie do góry nogami. Moim planem ₿ na życie był wtedy rynek kryptowalut, który jednak dał mi wielką lekcję pokory i plany bycia kryptomilionerem musiałem odłożyć na później. Ostatecznie znalazłem się w sytuacji, w której byłem bezrobotny, samotny i bez perspektyw. Wysłałem CV do wielu firm, by zaczepić się gdziekolwiek. Odpowiedziały mi dwie – jakieś Call Center i… McDonald’s (śmiech). Wybrałem pracę na słuchawce i – jak się potem okazało – ta jedna decyzja odmieniła moje życie.
Dlaczego? I jak to się łączy z pracą dziennikarza?
Już tłumaczę. W wielkim skrócie firma, w której zacząłem pracować, okazała się być jedną wielką kuźnią oszustów i prężnie działającą machiną okradającą starszych i schorowanych ludzi na grube miliony złotych. Gdy tylko zrozumiałem, w czym biorę udział, chciałem się zwolnić, ale ostatecznie tego nie zrobiłem. Uznałem, że więcej zdziałam, jeśli zostanę tam przez pewien czas, przemęczę się i zdobędę jak najwięcej dowodów na to, co tam się wyprawia. Ostatecznie wyszło lepiej, niż przypuszczałem. Odezwałem się do redakcji Uwagi! opisując całą sprawę i dostarczając im materiały. Podjęli temat i wspólnie zrealizowaliśmy 5-częściowy cykl reportaży o tytule „Szatańska Loża VIP”. Efekt był taki, że po pierwsze – złodziejska firma upadła, po drugie – wielu osobom odpowiedzialnym za ten niemoralny proceder postawiono zarzuty, a po trzecie – dostrzeżono we mnie potencjał i zaproszono do redakcji na staż. Reszta jest już historią. Szaloną, jak całe moje życie.
W takim razie gratuluję, dobra robota.
Dzięki. Swoją drogą na mojej najnowszej EP-ce nawiązuję do tych zdarzeń w kawałku „Pinokio”. Utwór ogólnie opowiada o poczuciu wyobcowania wśród rówieśników, o byciu niepasującym elementem układanki, ale także o potrzebie osiągnięcia wielkiego sukcesu, by mój Gepetto był ze mnie dumny i by nigdy mu niczego nie zabrakło. Myślę, że metafora jest zrozumiała dla wszystkich. Za to sama końcówka drugiej zwrotki jest właśnie o wspomnianej chwilę wcześniej historii. Pamiętam, że wszyscy przestrzegali mnie, bym się w to nie pakował, bo może stać mi się krzywda. Ja jednak miałem przekonanie, że w takich sytuacjach należy działać, nie bacząc na konsekwencje. I tak też zrobiłem. Na razie wszystko ze mną w porządku i mam nadzieję, że tak zostanie. A jeśli nie, to przynajmniej pozostanie po mnie muzyka.
Będę bronił starszych oraz kobiet, cóż
Nawet jak przypłacę to niejedną blizną
Nie chcę być prawdziwym chłopcem już
Od kiedy zostałem prawdziwym mężczyzną
-
News1 dzień temu
Słuchacze zaniepokojeni wyglądem Joki podczas wywiadu
-
News3 dni temu
Walka Alberto z Taazym zakończona skandalem (wideo)
-
News4 dni temu
Ten Typ Mes atakuje Stasiaka i jego żonę
-
teledysk4 dni temu
Alberto uderza w Malika? „Wziąłem sobie sam, żaden ciapak mi nic nie dał”
-
News1 dzień temu
Ten Typ Mes po latach atakuje Mezo i wyjaśnia dlaczego
-
News3 dni temu
Fryderyki: O.S.T.R. ze statuetką. Nie przyszedł jej odebrać
-
News3 dni temu
Robot „Mata 2040” na gali Fryderyków – rewolucyjny występ
-
News21 godzin temu
Kaczor o kumplach i zespole: „Wszyscy mnie zawiedli, tylko nie rodzina”