Sprawdź nas też tutaj

Wywiad

CHONABIBE: „ALBUM TO NASZA WIZYTÓWKA NA ROK 2014”

Opublikowany

 

Choć skład Chonabibe na polskiej scenie muzycznej jest już od wielu lat, to dopiero w tym roku doczekał się debiutanckiego albumu. Nietuzinkowe i oryginalne „Migracje” swoją premierę miały 8 marca. Jak sami artyści twierdzą, albumu nie da się zaszufladkować. O debiucie i m.in. o Festiwalu Chonabibe w poniższej rozmowie.  

 

Patrycja: Na scenie muzycznej macie już wyrobioną swoją pozycję od kilku ładnych lat. Jak to się stało, że dopiero w 2014 roku wypuściliście debiutancki krążek?

Jahdeck: Potrzebowaliśmy czasu, żeby nadać temu zespołowi taką formę jaką sobie wyobraziliśmy. Mamy niekonwencjonalny skład i musieliśmy się nauczyć jak ze sobą grać i tworzyć.

Czekol: Pierwszym wydawnictwem był Chonabibe Mikstejp, który był kompilacją utworów artystów goszczących w Dyskotece Chonabibe. Zajęło to trochę czasu ale było warto. Dopiero po wydaniu mikstejpu zaczęliśmy kompletować autorski materiał na nasz debiut płytowy.

Fat Matthew: Kiedy w 2010 roku zakładaliśmy band nie wiedzieliśmy jak to ma w ogóle wyglądać. Każdy z nas ma różne inspiracje i chciał dołożyć coś od siebie do tego projektu. Musieliśmy się ograć ze sobą i połączyć nasze zajawy, dlatego tyle to trwało. Najważniejsze, że to już jest za nami.

 

Patrycja: W 2011 pojawił się „Mikstejp Chonabibe”, po trzech latach wychodzą „Migracje”. Trudniejsza jest praca nad materiałem pełnoprawnym, który przechodzi przez konkretną wytwórnię?

Czekol: Mikstejp to zbiorowe wydawnictwo, gdzie większość produkcji to nadesłane bity i teksty, które układaliśmy w całość. Przy tworzeniu “Migracji” podejście było znacznie bardziej osobiste, a każdy utwór traktowaliśmy indywidualnie i dużo bardziej szczegółowo.

Jahdeck: To były dwa zupełnie inne projekty. Mikstejp był podsumowaniem naszej działalności w latach 2006-2011 w rozmaitych projektach i z różnymi ludźmi. Największą misją było dopilnowanie by zebrać kawałki od gości, za co olbrzymi szacun należy się naszemu żołnierzowi Kylasowi. Z kolei nagrywając “Migracje” zmierzyliśmy się ze stworzeniem albumu autorskiego co wiąże się z problemami natury twórczej. Fakt, że do legalnego obiegu wprowadza go wytwórnia bardzo dużo ułatwia w sensie organizacyjnym, ale nie ma żadnego wpływu na proces powstawania płyty.

Fat Matthew: Na “niezależny” mikstejp zbieraliśmy różnych artystów, sami też coś dołożyliśmy. W przypadku “Migracji” pojawia się autorski-osobisty materiał, który wymaga innego podejścia i więcej czasu, dochodzą do tego kwestie wydawnicze.

V-tech: Praca nad pełnoprawnym materiałem wymaga moim zdaniem takiego samego poświęcenia co praca nad płytą wydaną własnym sumptem. Czy była trudniejsza, to moim zdaniem zależy od podejścia i zaangażowania. Jeżeli daje ci to frajdę samoczynnie się nakręcasz i dajesz max z siebie.

 

Patrycja: Teraz jesteśmy miesiąc po premierze, album znajduje się na 20 miejscu w notowaniu OLiS. Czego tak naprawdę spodziewaliście się po wypuszczeniu krążka w obieg?

Fat Matthew: Nie spodziewałem się w sumie niczego szczególnego. Życzyłem sobie i nadal życzę, aby ta płyta dotarła do jak największego grona słuchaczy, nie tylko z naszego środowiska.

Jahdeck: Spodziewałem się, że dziennikarze muzyczni będą mieli ciężki orzech do zgryzienia przy próbach szufladkowania naszej muzy. Liczyłem też, że zainteresujemy tym materiałem słuchaczy z różnych muzycznych światów i to się udaje, co mnie bardzo cieszy.

Czekol: Spodziewaliśmy się pojawienia nowych głosów. Część osób czekała dłuższy czas na to, aż materiał ujrzy światło dzienne lecz chyba wszyscy byli ciekawi reakcji szerszego gremium. Osobiście trudno powiedzieć czego można się spodziewać wydając debiut. Zawsze to jest ten pierwszy raz.

V-tech: Zgadzam się z przedmówcami

 

Patrycja: Album jest inny, specyficzny, który łączy w sobie kilka klimatów. Ciężko go zaszufladkować, a jednak na półce w chociażby Empiku, powinien leżeć w jakiejś kategorii. Jak więc trafić w odpowiedni gatunek?

Jahdeck: Najlepiej pasuje półka z napisem “Muzyka polska”.

Matthew: Albo “Muzyka relaksacyjna”. 😉

 

Patrycja: Są artyści, którzy układają w głowie wizję odbioru materiału, zarysowują sobie klucz interpretacji, w który starają się trafić recenzenci. W przypadku Waszego albumu, klucz ten jest dużą zagadką. Czy Wy potrafilibyście stworzyć jeden taki klucz do analizowania tego co dzieje się na albumie?

Czekol: Nie mieliśmy jednego czytelnego klucza. Sam sposób ułożenia utworów na trackliście pomaga przyswoić materiał jako całość również tym odbiorcom, którzy poruszają się w obrębie zamkniętych gatunków. Trzeba jedynie dać się zabrać w tą podróż.

Jahdeck: Kluczem jest otwartość. Najlepiej nie skupiać się na tym jak to nazwać, albo co nam mogło przyświecać, tylko po prostu posłuchać i czerpać przyjemność z muzyki i słów o ile powodują u słuchacza takie odczucia.

Patrycja: Co więc daje debiut zespołowi, który ma spore zaplecze muzyczne, ogarniętą ekipę, swój festiwal itd.?

Czekol: Ważnym aspektem jak nasza osobista satysfakcja. Trzymając fizycznie krążek w dłoni ma się odczucie tego, że zamknęło się pewien etap pracy, a płyta jest jego odzwierciedleniem.

Jahdeck: Album to nasza wizytówka na rok 2014. Dzięki niemu możemy grać koncerty, na czym nam bardzo zależy. Cieszymy się też, że możemy oddać słuchaczom coś więcej niż pojedyncze single, dzięki temu mogą nas lepiej poznać.

Fat Matthew: Naszą siłą są koncerty. Dzięki albumowi możemy pokazać Polsce i nie tylko na co nas stać. Poza tym debiut daje satysfakcję z dobrze wykonanej pracy i możliwość cieszenia się fizyczną wersją z hologramem. 

V-tech: Radość jest duża jak masz w ręku coś co pochłonęło mentalnie i myślowo twoje ostatnie 2 lata życia. W końcu można ukazać muzykę słuchaczom i to jest piękne.

 

Patrycja: Jak dla mnie, Wasz zespół jest idealny na festiwale, wszelakie juwenalia czy open plener’y. Sami też swój festiwal macie. Czy koncerty w klubie, z ograniczoną przestrzenią, wymagają od artysty większego zaangażowania?

Matthew: Nie ma to żadnego znaczenia czy koncert jest plenerowy czy klubowy. Zawsze dajemy z siebie 110 procent.

Czekol: Dbamy oto aby nasze koncerty były swoistym wydarzeniem, dlatego prawie każdy z nich jest aranżowany pod konkretne wydarzenie. Jeśli chodzi o wykonania utworów większość z nich gramy tak samo na wielkich eventach na powietrzu jak na małych klubowych scenach.

Jahdeck: Każdy koncert wymaga zaangażowania. Bez względu na to czy gramy dla 20 osób w małej miejscowości czy dla kilku tysięcy na juwenaliach, dajemy z siebie maksimum, bo wiemy, że nawet wśród tej garstki suchaczy może być kilka osób, którym bardzo zależało na usłyszeniu i zobaczeniu naszego koncertu.

V-tech: Na naszych koncertach zawsze jest moc. Nie ważne czy w plenerze czy w klubie. Chcemy żeby było najlepiej. Motywacja i zaangażowanie przed wejściem na scenę jest takie same.

 

Patrycja: Przy okazji festiwalu, w tym roku również Chonabibe Festiwal w Opolu Lubelskim. Jakie nowości, czego możemy się spodziewać?

Jahdeck: Już wiadomo, że oprócz nas zagrają Junior Stress i Jamal. Lada dzień zaczniemy odkrywać kolejne, tym razem bardziej rapowe karty. To piąta edycja, więc będzie grubo! 15-16 sierpnia rezerwujcie sobie czas na Chonabibe Festiwal w Opolu Lubelskim.

 

Patrycja: Co jest najtrudniejsze przy organizacji tego wydarzenia?

Jahdeck: Namówienie ludzi do ruszenia tyłka sprzed komputera po to by przeżyli w życiu coś fajnego. Każdego roku głowimy się nad tym jak opisać klimat panujący w Opolu Lubelskim tak, by ludzie zrozumieli, że to wyjątkowy festiwal, nie podobny do żadnego innego. Tym razem przygotowaliśmy kawałek, który opowiada o tych dwóch magicznych dniach.

 

Patrycja: Wzięliście udział w konkursie Skoda Auto Muzyka. Uważacie, że tego typu konkursy są dobrym sposobem na promocję materiału i przy okazji uzyskanie nowych słuchaczy? 

Jahdeck: Wrzuciliśmy “Sami na nocnej trasie” bo ten numer jest stworzony do jazdy samochodem. Tak, konkursy są ok, pod warunkiem, że pozwalają Ci zachować niezależność artystyczną i prywatną.
Czekol: Trudno mówić o tym jaki sposób promocji naszej działalności muzycznej jest dobry i przynosi korzyści. To tylko kanał, którym udostępniam nasz kontent lub coś co nas dotyczy. Jeśli chcemy zadbać o nowych słuchaczy musimy być otwarci.
Fat Matthew: Nie spinamy się na konkursy… To był luźny ruch z naszej strony, ważne dla nas jest to, żeby ten materiał trafił do wszystkich. Akurat tak się złożyło, że “Sami na nocnej trasie” pasuje do konkursu na muzykę samochodową idealnie. Stąd decyzja.

 

Patrycja: Każda osoba tworząca Chonabibe, jest postacią niewątpliwie ciekawą. Tak pół żartem pół serio – kto z Was ma decydujący głos, kto jest największym leniem, a kto pracuje ponad normę?

Czekol: Dyrektorem artystycznym z założenia jest Hubert. Na szczęście nasz dyrektor szanuje zdanie reszty zespołu. Nie ma chyba sensu wyliczać kto pracuje więcej, a kto mniej. Każdy z nas angażuje się w takim wymiarze na jaki pozwala czas.

Jahdeck: Ja trochę szeryfuję. Cieszę się, że mam ze sobą taką ekipę. Chłopaki dają mi olbrzymią swobodę i do każdego pomysłu angażują się ze swoją oryginalną energią.
V-tech: Robimy ile możemy:)

 

Patrycja: Na zakończenie, parę informacji – gdzie w najbliższym czasie będzie można Was posłuchać, spotkać, podpisać płyty itp.?

Jahdeck: Sprawdzajcie na bieżąco nasz profil Chonabibe na Facebook’u. Trąbimy o wszystkim co się dzieje, gdzie gramy i gdzie przybijamy piątki. Jeśli spodobały Wam się nasze kawałki, koniecznie przyjdźcie do nas na koncert, nie zawiedziemy Was!


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

 

Wywiad

Favst: „Każdy w Polsce powinien przesłuchać ten utwór”

Seria szybkich pytań do producenta, który zaangażowany jest w program „Rap Generation”.

Opublikowany

 

Przez

Podczas spotkania prasowego programu „Rap Generation”, złapaliśmy się z Favstem, który odpowiedział na serię szybkich pytań.

Favst to jeden z producentów, który współpracuje z finalistami programu „Rap Generation”. To m.in. pod jego okiem uczestnicy show przygotowywali swoje numery, które zostaną zaprezentowane w finale. Wtedy też dowiemy się, kto zgarnie kontrakt z Warner Music Poland.

Tymczasem Favsta zapytaliśmy m.in. o to, co jest najbardziej przereklamowane w show-biznesie, jaki numer powinien przesłuchać każdy Polak czy, co jadł na śniadanie. Producent powiedział także, że w tym roku zamierza wydać coś „ciekawego i kontrowersyjnego”.

Poniżej wideo:

Rap Generation – odcinki

W każdym odcinku zobaczymy występy najbardziej obiecujących artystów, wyłonionych spośród ponad 800 zgłoszeń. Każdy uczestnik dostaje swoją szansę – 90 sekund na scenie, by przekonać do siebie jury. Zanim jednak wejdzie do gry, na ekranie pojawia się jego krótki profil, dzięki czemu widzowie mogą lepiej poznać jego historię.

Po każdym odcinku trzech najlepszych uczestników – tych, którzy zdobędą najwyższe oceny jurorów – przechodzi do kolejnego etapu i wprowadza się do RAP HOUSE. To tam zaczyna się prawdziwa walka o finał!

Odcinki są dostępne na platformie Prime Video.

  • Piątek 7 marca – odc. 1-2
  • Piątek 14 marca – odc. 3-4
  • Piątek 21 marca – odc. 5-6
  • Piątek 28 marca – odc. 7-8

Rap Generation – na czym polega

Każdy juror może przyznać maksymalnie 25 punktów w każdej kategorii, co oznacza, że najlepszy występ może zgarnąć 100 punktów. Średnia ocen jurorów wyświetla się w rankingu danego odcinka, pozwalając widzom i uczestnikom na bieżąco śledzić wyniki.

Jury ocenia uczestników w czterech kluczowych kategoriach:

  • Technika – precyzja, rytm, dykcja
  • Flow – styl, dynamika, swoboda na bicie
  • Teksty – kreatywność, przekaz, zabawa słowem
  • Charyzma – osobowość, energia, sceniczna pewność siebie

Goście specjalni i mentorzy

Gośćmi specjalnymi poszczególnych odcinków będą min. Tede, Włodi, Abradab, a także bardziej newschoolowi twórcy jak Oliwka Brazil i Bambi. Z producentów będą to: Czarny HiFi, Deemz, Favst, Matheo i Francis.

Warsztaty w Rap House poprowadzą Sir Mich, VNM i Mr. Polska.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Tau o Słoniu: „Nie poważam jego rapu, nie słucham” – wywiad

W rozmowie m.in. o: Tede, Ostrym, Kalim, Zbuku, Sariusie, Kacprze HTA i Grande Connection.

Opublikowany

 

tau raper

Z kieleckim raperem udało nam się nam porozmawiać na żywo pod koniec tamtego roku. Poniżej prezentujemy blisko godzinny zapis tej rozmowy, w której pada wiele ksywek i poruszono w nim kilka wartościowych tematów.

– Co myślę o rapie Słonia? Nie poważam. To znaczy nie słucham, bo mi się nie podoba – mówi Tau w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl. Podczas rozmowy Tau wymienia także pseudonim jeszcze jednego rapera, z którego rapem mu nie po drodze.

Kielczanin wypowiedział się też na temat własnej twórczości. Jak mówi, przez decyzję, którą podjął jest z urzędu pozbawiony pewnych narzędzi, które umożliwiłyby mu wywindować swoją twórczość jeszcze wyżej.

– Ja z uwagi na to, że poszedłem tą radyklaną ścieżką, nie mogę mieć w klipie agresji, przemocy, nie mogę nikogo upokarzać, nikomu ubliżać, nie mogę mieć dragów, klamek czy rozebranych kobiet (…) Jak się człowiek zastanowi i popatrzy na najbardziej popularne polskie teledyski, to jest treść tych hitów – tłumaczy.

Tau mówi w wywiadzie także o:

  • Beefach Tedego
  • Czy O.S.T.R. to jego kolega?
  • Relacjach z Sariusem, Fabijańskim, Bezczelem i Zbukiem
  • Nagrywkach z Kalim i Kacprem HTA
  • O Grande Connection
  • Dlaczego usunąłby siebie ze sceny?


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Wujek Samo Zło: „Tede nie umie się bić? To nie do końca prawda” – wywiad

Godzinna rozmowa z Wujkiem m.in. na temat TVP, Jędkera, freestyle’u i nowej płyty.

Opublikowany

 

wujek samo zło

Tede jest obecnie w epicentrum konfliktu z Szalonym Reporterem i Arkiem Tańculą, którzy chcą go namówić na walkę. Tymczasem na temat bitewnych umiejętności warszawskiego rapera wypowiedział się Wujek Samo Zło.

Pod koniec roku przeprowadziliśmy rozmowę na żywo z Wujkiem, w której oczywistym jest, że poruszyliśmy m.in. temat Tedego i ich konfliktu. – Tede miał opinię takiego, co się nie bije i jest c**ą, a w Lublinie miałem z nim taką akcję, że wiem, że nie jest to do końca prawda. Jest duży chłop i też potrafi machać rękami – mówi WSZ w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.

Czy Wujek chciałby zawalczyć z TDF-em? – Top nie jest moja waga, ale jakby przytył parę kilo, a ja bym schudnął, to może. Ale wolałbym załatwić to po rapowemu – tłumaczy.

Podczas rozmowy poruszyliśmy m.in. takie wątki jak:

  • Zapowiedź dissu na Tedego.
  • Praca w TVP i wynagrodzenie.
  • Konflikt z Jędkerem i chęć walki.
  • Najlepszy freestyle’owiec?
  • Co WSZ ma wspólnego z Krzysztofem Rutkowskim i Mini Majkiem.
  • Skąd ksywka Cygan.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Rabo: „Wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół” – wywiad

Rozmawiamy z raperem, który nagrał płytę inspirowaną znanymi bajkami.

Opublikowany

 

W ubiegłą sobotę ukazał się album Rabo „Życie to nie bajka”. To twórca znanego kanału związanego z filmami animowanymi Disneya, Pixara i DreamWorks. Mieliśmy okazję porozmawiać z byłym dziennikarzem programu „Uwaga!” na temat jego projektu.

Polećmy klasykiem na początek – jak zaczęła się Twoja przygoda z rapem?

Cóż… okres, gdy miałem 9 lat i kolega przyniósł do szkoły Grupę Operacyjną pozwolę sobie pominąć (śmiech). Oficjalnie wszystko zaczęło się rok później, gdy ojczym pożyczył mi swoją empetrójkę, bym się nie nudził w autokarze podczas wycieczki szkolnej. Znajdowała się tam „Droga” od Hemp Gru, którą momentalnie się zachwyciłem. Potem już poszło. Ogólnie jestem z pokolenia dzieciaków, dla których rap był jak łyk świeżego powietrza w świecie przepełnionym smogiem. Gdybym na pewnym etapie nastoletniego życia nie usłyszał, że „Damy radę”, to nie wiem, czy bym dał. Gdybym nie podśpiewywał sobie, że „Bierzemy sprawy w swoje ręce” albo że „Każdą porażkę obracam w sukces”, to też pewnie wszystko wyglądałoby inaczej. Nie bez powodu czasem żartuję sobie, że wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół (śmiech). I coś w tym jest.

A skąd pomysł, by samemu zacząć rapować?

Od zawsze marzyłem, by być częścią tej kultury. Przez wiele lat prowadziłem kanał na YouTube, gdzie opowiadałem o różnych ciekawostkach, szokujących teoriach i absurdach związanych z filmami animowanymi, głównie ze stajni Disneya, Pixara i DreamWorks i gdy przekroczyłem magiczną barierę 100 000 subów, chciałem przygotować dla widzów coś specjalnego. Uznałem wtedy, że to dobra okazja, by zadebiutować i tak powstał utwór „Sto tysięcy powodów”. Odbiór był pozytywny, więc zacząłem doskonalić swój warsztat i dziś, po 5 latach od tamtego wydarzenia, myślę, że rozwinąłem się już na tyle, by przedstawić się szerszemu gronu słuchaczy.

No właśnie, niedawno do sieci trafiła Twoja EPka „Życie to nie bajka”, oparta na ciekawym patencie. Opowiedz o tym.

Od jakiegoś czasu kiełkował mi w głowie pomysł na płytę związaną z tym, czym zajmowałem się na co dzień. W końcu postanowiłem się za to zabrać i efektem tego jest album inspirowany znanymi animacjami, takimi jak „Toy Story”, „Auta” czy „Król Lew”. Bajki te stanowiły jednak jedynie punkt wyjścia do opowiadanych historii, dzięki czemu mogłem zgrabnie połączyć moje osobiste przeżycia z fabułą wspomnianych filmów. Przykładowo w utworze „Simba” opowiedziałem o swojej drodze do sukcesu, która ciągle trwa, niestety (śmiech). Refren oparłem na słynnej frazie Mufasy „Kiedyś to wszystko będzie Twoje”, którą kojarzy niemal każdy, a której, co ciekawe, Mufasa nigdy do Simby nie wypowiedział. Taki bajkowy efekt Mandeli.

Tu, gdzie jestem, konsekwentnie rządzi prawo dżungli
Walczę mężnie, bo lwie serce w mojej piersi dudni
Wygram ze złem, wsparcie wielkie mam od wiernych kumpli
Dzieło zwieńczę happy endem, będą ze mnie dumni!

Zanim jednak zdecydowałeś się wrócić do ksywki Rabo, wydałeś dwie EP-ki pod innym pseudonimem na osobnym kanale, którego prawie nikt nie zna.

I całe szczęście (śmiech). Faktycznie, w 2020 roku postanowiłem wypuścić pierwszą EP-kę, ale czułem podskórnie, że mimo iż teraz wydaje mi się to cudowne, to za parę lat zapewne będę wolał o tym zapomnieć. I faktycznie – dziś, gdy patrzę na swoje poprzednie projekty, na czele z tym starszym, to widzę, jak wiele rzeczy mógłbym zrobić lepiej. Ale cóż – chyba właśnie na tym polega rozwój. Ostatecznie dobrze mi zrobiło te parę lat w takim klasycznym podziemiu – miałem czas, by spokojnie progresować, a jednocześnie mało kto musiał być tego świadkiem (śmiech).

To teraz trochę z innej beczki – jak YouTuber trafia do redakcji Uwagi! TVN?

Faktycznie, jest to historia dość oryginalna. Niecałe 2 lata temu przechodziłem najgorszy okres mojego życia. To było chwilę po wypuszczeniu EPki „To The Ground”, która zresztą odzwierciedla ówczesny stan mojej psychiki. Z przyczyn niezależnych ode mnie, musiałem odejść jakiś czas wcześniej z YouTube’a, co wywróciło moje życie do góry nogami. Moim planem ₿ na życie był wtedy rynek kryptowalut, który jednak dał mi wielką lekcję pokory i plany bycia kryptomilionerem musiałem odłożyć na później. Ostatecznie znalazłem się w sytuacji, w której byłem bezrobotny, samotny i bez perspektyw. Wysłałem CV do wielu firm, by zaczepić się gdziekolwiek. Odpowiedziały mi dwie – jakieś Call Center i… McDonald’s (śmiech). Wybrałem pracę na słuchawce i – jak się potem okazało – ta jedna decyzja odmieniła moje życie.

Dlaczego? I jak to się łączy z pracą dziennikarza?

Już tłumaczę. W wielkim skrócie firma, w której zacząłem pracować, okazała się być jedną wielką kuźnią oszustów i prężnie działającą machiną okradającą starszych i schorowanych ludzi na grube miliony złotych. Gdy tylko zrozumiałem, w czym biorę udział, chciałem się zwolnić, ale ostatecznie tego nie zrobiłem. Uznałem, że więcej zdziałam, jeśli zostanę tam przez pewien czas, przemęczę się i zdobędę jak najwięcej dowodów na to, co tam się wyprawia. Ostatecznie wyszło lepiej, niż przypuszczałem. Odezwałem się do redakcji Uwagi! opisując całą sprawę i dostarczając im materiały. Podjęli temat i wspólnie zrealizowaliśmy 5-częściowy cykl reportaży o tytule „Szatańska Loża VIP”. Efekt był taki, że po pierwsze – złodziejska firma upadła, po drugie – wielu osobom odpowiedzialnym za ten niemoralny proceder postawiono zarzuty, a po trzecie – dostrzeżono we mnie potencjał i zaproszono do redakcji na staż. Reszta jest już historią. Szaloną, jak całe moje życie.

W takim razie gratuluję, dobra robota.

Dzięki. Swoją drogą na mojej najnowszej EP-ce nawiązuję do tych zdarzeń w kawałku „Pinokio”. Utwór ogólnie opowiada o poczuciu wyobcowania wśród rówieśników, o byciu niepasującym elementem układanki, ale także o potrzebie osiągnięcia wielkiego sukcesu, by mój Gepetto był ze mnie dumny i by nigdy mu niczego nie zabrakło. Myślę, że metafora jest zrozumiała dla wszystkich. Za to sama końcówka drugiej zwrotki jest właśnie o wspomnianej chwilę wcześniej historii. Pamiętam, że wszyscy przestrzegali mnie, bym się w to nie pakował, bo może stać mi się krzywda. Ja jednak miałem przekonanie, że w takich sytuacjach należy działać, nie bacząc na konsekwencje. I tak też zrobiłem. Na razie wszystko ze mną w porządku i mam nadzieję, że tak zostanie. A jeśli nie, to przynajmniej pozostanie po mnie muzyka.

Będę bronił starszych oraz kobiet, cóż
Nawet jak przypłacę to niejedną blizną
Nie chcę być prawdziwym chłopcem już
Od kiedy zostałem prawdziwym mężczyzną


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Małpa: „Moja żona ma tatuaż z okładką płyty Łony” – wywiad

W rozmowie z Małpą padają także ksywki Otschodzi i Lil Konona.

Opublikowany

 

Przez

małpa wywiad

Z okazji pojawienia się na rynku winylowej wersji kultowego albumu „Kilka numerów o czymś”, spotkaliśmy się z Małpą z Warszawie, żeby porozmawiać o jego debiucie, który w większości został napisany we Włoszech.

Chociaż Małpa nigdy tego nie ujawniał, nasza redakcyjna koleżanka opowiedziała podczas rozmowy pewną anegdotę związaną z żoną rapera, która posiada tatuaż z Łoną. – Ma kilka rapowych tatuaży – przyznał raper w rozmowie z Luizą Di Felici. Więcej na ten temat w poniższej rozmowie.

Poruszone wątki w wywiadzie:

  • „Kilka numerów o czymś” powstało we Włoszech na Erasmusie.
  • Czy Małpa inspirował się włoskimi artystami?
  • Lil Konon i jego zakola
  • Otsochodzi kupuje winyl za 12 tys. zł
  • Praca na stacji benzynowej
  • Dlaczego Małpa zniknął na 6 lat?


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Popularne

Copyright © Łukasz Kazek dla GlamRap.pl 2011-2025.
(Ta strona może używać Cookies, przeglądanie jej to zgoda na ich używanie.)

error: