Wywiad
CYWIL: „BILON WYRAZIŁ ZAINTERESOWANIE WYDANIEM MOJEJ PŁYTY”
Młody zawodnik Diil Gangu, finalista pierwszej edycji programu ŻywyRap! już za kilka dni wyda na świat swój debiutancki album „Lęk Wysokości”.
Sprawdźcie poniżej przedpremierową rozmowę Piotrka Abrahamowskiego z Cywilem.
Ósmego listopada nakładem HempRec wychodzi Twój pierwszy solowy materiał – czujesz tremę przed premierą?
Cywil: Chyba nie, no może delikatną. Na pewno czuję się podekscytowany i już nie mogę się doczekać. Od ponad dziesięciu lat, odkąd zacząłem słuchać i interesować się rapem, gdzieś z tyłu głowy zawsze tkwiło to nieśmiałe, wręcz nierealne marzenie o „legalu”. A teraz po ośmiu latach od pierwszej nagrywki w studio (nie liczę tych przed kompem z mikrofonem od skype), to marzenie nagle się spełnia, to coś niesamowitego i chyba uwierzę w to dopiero jak zobaczę swoją płytę na półce w sklepie.
Kto zainteresował Cię tą muzyką?
Cywil: Nie wiem czy była jedna konkretna osoba. Jak byłem mniej więcej w piątej czy szóstej klasie podstawówki, czyli około 2001 roku, na tvnie w soboty leciała audycja kanału VIVA i na ich liście zawsze znajdowało się kilka hip-hopowych numerów. Czekałem cały tydzień na sobotę, żeby posłuchać tych paru numerów, bo nie miałem wtedy ani kablówki, ani tym bardziej internetu. Pamiętam też, że dokładnie w szóstej klasie kolega pożyczył mi „Skandal” na kasecie. Katowałem tę kasetę non stop przez kilka tygodni. Natomiast moją pierwszą rapową płytą jaką sobie kupiłem było „Na legalu Plus” Peji, to było w 2002 roku. I jak tak patrze z perspektywy czasu to w swoim otoczeniu za małolata nie miałem zbyt wiele osób równie wkręconych w hip-hop jak ja. Częściej to ja zarażałem kolegów swoją zajawką na rap niż odwrotnie.
Mówisz, że obracałeś się w towarzystwie nie związanym z kulturą Hip Hop, skąd u Ciebie wzięła się ta determinacja, że niebawem na półkach sklepowych pojawi się debiut legalny?
Cywil: Z początku to nie była determinacja tylko czysta, wielka pasja. Z czasem jak zacząłem w to głębiej wchodzić, zaczynało mi na tym coraz bardziej zależeć i zacząłem postrzegać to nie tylko jako pasję, ale również sposób na życie. No i tak z biegiem lat doszedłem do tego momentu w którym nie wyobrażam sobie swojego życia bez rapu, zajebiście zależy mi na tej kulturze i muzyce i robię co w mojej mocy, aby w tym trwać i się w tym spełniać.
Tworzenie płyty to jedno, pisanie, zbieranie bitów, kto odpowiada za cały harmonogram promocyjny?
Cywil: W dużym skrócie odpowiada za to wytwórnia w porozumieniu ze mną.
Do premiery płyty pozostało kilka dni, czy jesteś zadowolony z całego procesu promocyjnego?
Cywil: Można powiedzieć pół na pół. Z różnych względów pewne działania promocyjne nie wyszły do końca tak jak sobie to wyobrażałem, niekiedy nie wyszły wcale, a w ich miejsce trzeba było na spontanie ogarniać coś zastępczego. Takie jest życie, nie mam do nikogo pretensji, bo dzięki takim sytuacjom wiele uczę się o tej branży, o jej mechanizmach i wyciągam wnioski na przyszłość. Poza tym ten proces nadal trwa, więc z ostateczną oceną poczekam do jego końca, czyli pewnie jakiegoś miesiąca – dwóch po premierze płyty.
W prywatnej rozmowie powiedziałeś mi, że współpraca z HG rozpoczęła się po pierwszej edycji „Żywy Rap” – co Twoim zdaniem przekonało chłopaków do podpisania z Tobą umowy?
Cywil: Nie wiem, ciężko mi to ocenić, musiałbyś ich spytać. Mimo że nie wygrałem głównej nagrody w ŻR, jakiś czas po zakończeniu programu odbyłem rozmowę z Bilonem, w której wyraził zainteresowanie wydaniem mojej kolejnej płyty. Nie zastanawiałem się, ani chwili. Nie dość, że dostałem możliwość wydania płyty w profesjonalnej wytwórni, nagrania jej w profesjonalnym studio, z ludźmi którzy tą muzyką zajmują się od lat, to jeszcze moimi wydawcami stali się ludzie na których muzyce wychowywałem się od lat i którzy mówiąc wprost byli moimi idolami w okresie dorastania, a umówmy się, to bardzo ważny okres w życiu człowieka.
Jako uczestnik „Żywego Rapu”, jak wspominasz swój udział i poziom pierwszej edycji?
Cywil: Wspominam ten okres zajebiście. Szczególnie początkowe etapy, bo wydaje mi się, że wtedy byłem w życiowej formie. Później wraz ze wzrostem oczekiwań i presji trochę się blokowałem przez co nie wszystko wyszło tak jak tego od siebie wymagałem, no ale trudno takie jest życie. I tak jestem zajebiście zadowolony, że mogłem w tym uczestniczyć i że wszystko potoczyło się tak jak się potoczyło. Poziom pierwszej edycji oceniam jako naprawdę solidny.
Skąd wzięła się ta trema, to, że obniżyłeś loty, przerosło Cię to w jakimś stopniu?
Cywil: To bardzo ciekawa kwestia. Właśnie tego dotyczy również tytułowy „Lęk wysokości”. To takie dziwne poczucie tego, że w końcu spełnią się twoje marzenia, dochodzisz do upragnionego celu i w końcu będziesz dzięki temu szczęśliwy. A równocześnie boisz się tego wszystkiego, bo do tej pory żyłeś głównie marzeniami i masz takie dziwne poczucie, że ci się to nie należy, że to zbyt piękne aby było prawdziwe i w rezultacie odpuszczasz walkę do końca.
Pracując nad płytą, miałeś autonomię nad tym jak będzie wyglądał materiał, nikt Ci niczego nie narzucał?
Cywil: Nie w żadnym wypadku, robiłem to co chciałem przez cały czas pracy nad albumem. Jedyną osobą z Hemp Rec. z którą konsultowałem wiele kwestii był Szwed SWD, ale wynikało to tylko i wyłącznie z tego, że był on moim realizatorem podczas nagrywania. Poza tym wyprodukował on znaczną część mojej płyty, więc siłą rzeczy zaangażował się w ten materiał za co bardzo mu dziękuję, bo bez jego pomocy ten album nie brzmiałby tak jak brzmi i nie byłby tak dojebany jeśli chodzi o stronę muzyczną.
Na okładce albumu siedzisz na gzymsie, tytuł to „Lęk wysokości”, masz jakieś lęki?
Cywil: Mam oczywiście tytułowy lęk wysokości, chociaż jak chyba nietrudno się domyślić to tylko pewna metafora. Oprócz niego mam z pewnością kilka innych lęków. Jeśli masz w życiu rzeczy na których Ci zależy to naturalną koleją rzeczy jest to, że się o nie martwisz, boisz. Najważniejsze, aby potrafić sobie z nimi radzić i pokonywać je, nie poddawać się w dążeniu do celu.
Rap – jakie miejsce stanowi w Twoim życiu i czy odnalazł byś się w rzeczywistości, gdybyś miał nie uprawiać tej formy sztuki?
Cywil: Mam łeb na karku, sprawne ręce i nogi, więc na pewno bym się odnalazł. Rap jest moją największą życiową pasją, ale mam też kilka innych zajawek, które mógłbym rozwijać gdyby z jakiegoś powodu zabrakło rapu. Jako małolat trenowałem pływanie, zdobywałem medale na mistrzostwach Polski. Później trenowałem piłkę. A w liceum z kolei pisałem scenariusze oraz grałem w sztukach teatralnych, również z całkiem sporymi sukcesami, więc miałbym w czym wybierać.
Rozwijasz się, w którejś z tych pasji, czy zarzuciłeś je na rzecz rapu? Zapytam także o to, jakie masz ambicje związane z rapem, wielu było takich, którzy weszli na pełnej, ale zabrakło im tego czegoś i dziś ich już nie ma – Cywil chce odcisnąć piętno na rap grze?
Cywil: Byłbym nieszczery gdybym powiedział, że nie. Każdy komu na czymś naprawdę zależy i się temu w dużym stopniu poświęca liczy na to, że zostawi po sobie jakiś ślad, że będzie miał jakiś wpływ na to co kocha. Co do reszty pasji to niestety nie mam już zbytnio na nie czasu. Oczywiście nadal bardzo lubię czasem sobie pograć czy popływać, ale robię to już tylko i wyłącznie rekreacyjnie i dla przyjemności.
O gościach na płycie oraz samej treści albumu nie będziemy za dużo rozmawiać, ocenę pozostawimy słuchaczom, jednak chciałbym wiedzieć czy feat. np., z Bilonem czy RPS to w pewnej mierze spełnienie marzeń?
Cywil: To spełnienie jednych z największych marzeń jakie miałem w życiu. Jeszcze rok, dwa lata temu, myślałem o tym jako o marzeniach kompletnie abstrakcyjnych, tak samo zresztą jak jeszcze te parę lat temu o legalu. Cieszę się, że ostatnimi czasy w moim życiu te marzenia zaczynają się spełniać coraz bardziej, nazwijmy to „hurtowo”. I mimo że jest ich jeszcze całkiem spora lista to i tak jestem bardzo szczęśliwy i doceniam to co już mam.
Muzycznie album jest misz maszem – prócz kawałków typowo Hip-Hopowych, pojawiają się gitary, elektronika. W każdym ze stylów odnajdujesz się bardzo dobrze, długo dojrzewałeś do tego aby zrobić tak zróżnicowany album?
Cywil: No tak naprawdę dojrzewałem do tego od samego początku mojej przygody z rapem. Od zawsze lubiłem różne eksperymenty w muzyce, lubiłem być wszechstronny. Nigdy nie chciałem zamykać się tylko w jednym nurcie czy stylu hip-hopu i mam nadzieję, że na tej płycie będzie to słychać. Mam nadzieję, że przyjemnie będzie się mnie słuchało zarówno w lajtowych numerach ze śpiewanymi refrenami, jak i w tych mocnych, energicznych, pełnych punchlineów.
Słychać na płycie rockowe zapożyczenia, czy prócz rapu słuchasz innych gatunków muzycznych?
Cywil: Zwariowałbym gdybym słuchał tylko rapu. Tata nauczył mnie słuchać starego polskiego rocka, natomiast mój brat który gra na gitarze, pokazał mi dużo dobrych współczesnych rockowych brzmień. Oprócz tego lubię też czasem posłuchać dobrego house'u czy innych imprezowo – klubowych numerów. Nic co dobre, niezależnie od gatunku, nie jest mi obce. (no może poza jakimiś metalowymi klimatami).
Masz 24 lata, a na płycie poruszasz dosyć poważne tematy, opowiedz o tym co inspiruje Cię do pisania i skąd w Tobie tyle mimo trudnych tematów na płycie – poczucia humoru?
Cywil: Poczucie humoru i dystans to wg mnie najlepsze lekarstwa na otaczającą nas rzeczywistość. Bywa ona nie raz smutna, nie raz okrutna, czasem dobijająca na tyle, że czuję wstyd gdy myślę, że przynależę do rasy ludzkiej, najbardziej rozwiniętej, a zarazem tak głupiej i paradoksalnie „niehumanitarnej” rasy. Z drugiej jednak strony życie jest również bardzo piękne, daje nam mnóstwo radości i szczęścia i chyba za nic w świecie nie chciałbym się z nim rozstawać, tak więc w swojej twórczości staram się uchwycić obydwie te perspektywy. I nawet pomimo wielu lęków, utrapień czy problemów, w każdej sytuacji staram się szukać jakichś pozytywów i takie myślenie przekazywać moim słuchaczom.
Utwór „Paraolimpiada” porusza kwestię Araba, który odszedł z Diil Gangu w dosyć kontrowersyjnych okolicznościach. Pamiętam, że Fuso miał się z nim rozliczyć lirycznie, ale tego nie zrobił. Ty natomiast zadedykowałeś mu kilka wersów. Powiedz co się stało, że Arab postawił na skandale nie na muzykę?
Cywil: Nie wiem co się stało, trzeba by jego o to spytać. Ja wiem jedynie jakie były następstwa pewnych JEGO decyzji i to te następstwa komentuję w utworze. Nie rozumiem czemu zachował się tak jak się zachował, miał przed sobą możliwość nagrania płyty, grania koncertów, w konsekwencji stania się bardzo popularnym, co za tym idzie z pewnością robienia też dobrego hajsu. Sam na własne życzenie z tego zrezygnował, ale co najgorsze w tej sytuacji – zrobił to w strasznie frajerski sposób. I to o to tak naprawdę rozchodzi się ta cała afera, bo gdyby wprost powiedział: „sorry chłopaki nie chcę u was nagrywać, bo to i to…” to nikt nie miałby żadnych większych pretensji. Niestety, z chyba tylko sobie znanych powodów w tej prostej sytuacji zachował się jak cipa. Jak? Odsyłam do numeru „Para(p)olimpiada”.
Współpraca z Diil Gangiem, czego nauczyłeś się od starszych kolegów?
Cywil: Sporo nauczyłem się od Szweda jeśli chodzi o kwestie czysto techniczne przy nagrywaniu płyty. Wspólnie rozkminialiśmy różne patenty na to, aby dane tracki brzmiały jak najlepiej, żeby były ciekawe dla odbiorcy. Podpatrywałem również Bilona podczas pracy w studio nad zwrotką do mojego numeru. To również było ciekawe doświadczenie, gdyż np. jego sposób pisania tekstów jest diametralnie inny niż mój. To bardzo fajna zajawka móc, widzieć „od kuchni” to nad czym zastanawiałeś się długie lata, czyli jak twoi idole pracują nad swoją muzyką.
Jesteś debiutującym raperem, interesujesz się tą muzyką jak sam powiedziałeś od 10 lat, powiedz co według Ciebie zmieniło się przez ostatnie 10 lat jeśli chodzi o rap?
Cywil: Zmieniło się wszystko. To jest temat na oddzielną długą rozmowę. Zmienili się raperzy, zmienili się słuchacze, zmieniły się realia. Jeśli kogoś naprawdę interesuje moja i nie tylko moja opinia na ten temat to odsyłam do mojej pracy magisterskiej „Ewolucja subklutury hip-hopowej na przestrzeni dwudziestu lat istnienia w Polsce”, którą dosłownie za miesiąc będę bronił jako absolwent socjologii na UW.
Jesteś jedną z wielu osób w wytwórni, niebawem kolejne premiery od Was, czego się możemy spodziewać?
Cywil: W najbliższym czasie ukaże się płyta zawodnika Diil Gangu BRZa pt. „Woda”. Bardzo fajny strickte rapowy materiał dla słuchaczy, którzy lubią rap w brudnej (w najlepszym tego słowa znaczeniu), ciężkiej i klasycznej postaci. Oprócz tego wiem, że swoją płytę kończy Hudy HZD, a na przyszły rok, dokładniej jego pierwszą połowę planowane są solówki Biolna i Wilka.
Label zrzesza wielu artystów, nie miałeś obawy, że będziesz gdzieś z boku, na marginesie? Kiedyś usłyszałem opinię, że jeśli raper zakłada wytwórnię, to On jest numerem jeden, a cała reszta – no właśnie, jak to jest u Was?
Cywil: Bardzo często jest tak jak napisałeś, z zaufanego źródła wiem np. że w Wielkim Joł, nie liczy się praktycznie nikt i nic oprócz Tedego. Z jednej strony to rozumiem, bo wiadomo, że żeby wytwórnia w ogóle istniała musi zarabiać, a zazwyczaj zarabia najlepiej na swoim założycielu/założycielach, bo są to osoby najbardziej popularne. Z drugiej jednak strony jeśli już raper decyduje się na założenie wytwórni powinien podejść do tematu profesjonalnie i dbać o swoich podopiecznych, bo jeśli będzie miał wyjebane na swoich graczy to trochę tak jakby miał wyjebane na swoją wytwórnie. Ja znalazłem się w sytuacji kiedy Bilon i Wilku dopiero zaczynali pracę nad swoimi projektami, tak więc studio zawsze miałem do dyspozycji kiedy chciałem, ze Szwedem również mogłem siedzieć, klepać bity, dopracowywać zwrotki ile nam się podobało. Tak więc reasumując raczej nie mam powodów do narzekania.
Ostatnia kwestia, gdybyś miał opisać album jako obraz – dzieło sztuki – jakich określeń byś użył?
Cywil: Jeśli chodzi o treści czy tematykę moich numerów byłoby to coś stylem przypominającego realizm, bo w większości nawijam chyba o codziennych sprawach z życia wziętych. Jeśli chodzi o formę i sposób w jaki tą tematykę podaję odbiorcom, byłoby to coś z pogranicza surrealizmu i impresjonizmu, bo bardzo lubię metafory, aluzje czy w ogóle jakieś swoje wkrętki.
Dzięki za rozmowę, a słuchaczy odsyłamy 08.11 na kanały Diil Gangu w celu sprawdzenia „Lęku Wysokości”.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Rabo: „Wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół” – wywiad
Rozmawiamy z raperem, który nagrał płytę inspirowaną znanymi bajkami.
W ubiegłą sobotę ukazał się album Rabo „Życie to nie bajka”. To twórca znanego kanału związanego z filmami animowanymi Disneya, Pixara i DreamWorks. Mieliśmy okazję porozmawiać z byłym dziennikarzem programu „Uwaga!” na temat jego projektu.
Polećmy klasykiem na początek – jak zaczęła się Twoja przygoda z rapem?
Cóż… okres, gdy miałem 9 lat i kolega przyniósł do szkoły Grupę Operacyjną pozwolę sobie pominąć (śmiech). Oficjalnie wszystko zaczęło się rok później, gdy ojczym pożyczył mi swoją empetrójkę, bym się nie nudził w autokarze podczas wycieczki szkolnej. Znajdowała się tam „Droga” od Hemp Gru, którą momentalnie się zachwyciłem. Potem już poszło. Ogólnie jestem z pokolenia dzieciaków, dla których rap był jak łyk świeżego powietrza w świecie przepełnionym smogiem. Gdybym na pewnym etapie nastoletniego życia nie usłyszał, że „Damy radę”, to nie wiem, czy bym dał. Gdybym nie podśpiewywał sobie, że „Bierzemy sprawy w swoje ręce” albo że „Każdą porażkę obracam w sukces”, to też pewnie wszystko wyglądałoby inaczej. Nie bez powodu czasem żartuję sobie, że wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół (śmiech). I coś w tym jest.
A skąd pomysł, by samemu zacząć rapować?
Od zawsze marzyłem, by być częścią tej kultury. Przez wiele lat prowadziłem kanał na YouTube, gdzie opowiadałem o różnych ciekawostkach, szokujących teoriach i absurdach związanych z filmami animowanymi, głównie ze stajni Disneya, Pixara i DreamWorks i gdy przekroczyłem magiczną barierę 100 000 subów, chciałem przygotować dla widzów coś specjalnego. Uznałem wtedy, że to dobra okazja, by zadebiutować i tak powstał utwór „Sto tysięcy powodów”. Odbiór był pozytywny, więc zacząłem doskonalić swój warsztat i dziś, po 5 latach od tamtego wydarzenia, myślę, że rozwinąłem się już na tyle, by przedstawić się szerszemu gronu słuchaczy.
No właśnie, niedawno do sieci trafiła Twoja EPka „Życie to nie bajka”, oparta na ciekawym patencie. Opowiedz o tym.
Od jakiegoś czasu kiełkował mi w głowie pomysł na płytę związaną z tym, czym zajmowałem się na co dzień. W końcu postanowiłem się za to zabrać i efektem tego jest album inspirowany znanymi animacjami, takimi jak „Toy Story”, „Auta” czy „Król Lew”. Bajki te stanowiły jednak jedynie punkt wyjścia do opowiadanych historii, dzięki czemu mogłem zgrabnie połączyć moje osobiste przeżycia z fabułą wspomnianych filmów. Przykładowo w utworze „Simba” opowiedziałem o swojej drodze do sukcesu, która ciągle trwa, niestety (śmiech). Refren oparłem na słynnej frazie Mufasy „Kiedyś to wszystko będzie Twoje”, którą kojarzy niemal każdy, a której, co ciekawe, Mufasa nigdy do Simby nie wypowiedział. Taki bajkowy efekt Mandeli.
Tu, gdzie jestem, konsekwentnie rządzi prawo dżungli
Walczę mężnie, bo lwie serce w mojej piersi dudni
Wygram ze złem, wsparcie wielkie mam od wiernych kumpli
Dzieło zwieńczę happy endem, będą ze mnie dumni!
Zanim jednak zdecydowałeś się wrócić do ksywki Rabo, wydałeś dwie EP-ki pod innym pseudonimem na osobnym kanale, którego prawie nikt nie zna.
I całe szczęście (śmiech). Faktycznie, w 2020 roku postanowiłem wypuścić pierwszą EP-kę, ale czułem podskórnie, że mimo iż teraz wydaje mi się to cudowne, to za parę lat zapewne będę wolał o tym zapomnieć. I faktycznie – dziś, gdy patrzę na swoje poprzednie projekty, na czele z tym starszym, to widzę, jak wiele rzeczy mógłbym zrobić lepiej. Ale cóż – chyba właśnie na tym polega rozwój. Ostatecznie dobrze mi zrobiło te parę lat w takim klasycznym podziemiu – miałem czas, by spokojnie progresować, a jednocześnie mało kto musiał być tego świadkiem (śmiech).
To teraz trochę z innej beczki – jak YouTuber trafia do redakcji Uwagi! TVN?
Faktycznie, jest to historia dość oryginalna. Niecałe 2 lata temu przechodziłem najgorszy okres mojego życia. To było chwilę po wypuszczeniu EPki „To The Ground”, która zresztą odzwierciedla ówczesny stan mojej psychiki. Z przyczyn niezależnych ode mnie, musiałem odejść jakiś czas wcześniej z YouTube’a, co wywróciło moje życie do góry nogami. Moim planem ₿ na życie był wtedy rynek kryptowalut, który jednak dał mi wielką lekcję pokory i plany bycia kryptomilionerem musiałem odłożyć na później. Ostatecznie znalazłem się w sytuacji, w której byłem bezrobotny, samotny i bez perspektyw. Wysłałem CV do wielu firm, by zaczepić się gdziekolwiek. Odpowiedziały mi dwie – jakieś Call Center i… McDonald’s (śmiech). Wybrałem pracę na słuchawce i – jak się potem okazało – ta jedna decyzja odmieniła moje życie.
Dlaczego? I jak to się łączy z pracą dziennikarza?
Już tłumaczę. W wielkim skrócie firma, w której zacząłem pracować, okazała się być jedną wielką kuźnią oszustów i prężnie działającą machiną okradającą starszych i schorowanych ludzi na grube miliony złotych. Gdy tylko zrozumiałem, w czym biorę udział, chciałem się zwolnić, ale ostatecznie tego nie zrobiłem. Uznałem, że więcej zdziałam, jeśli zostanę tam przez pewien czas, przemęczę się i zdobędę jak najwięcej dowodów na to, co tam się wyprawia. Ostatecznie wyszło lepiej, niż przypuszczałem. Odezwałem się do redakcji Uwagi! opisując całą sprawę i dostarczając im materiały. Podjęli temat i wspólnie zrealizowaliśmy 5-częściowy cykl reportaży o tytule „Szatańska Loża VIP”. Efekt był taki, że po pierwsze – złodziejska firma upadła, po drugie – wielu osobom odpowiedzialnym za ten niemoralny proceder postawiono zarzuty, a po trzecie – dostrzeżono we mnie potencjał i zaproszono do redakcji na staż. Reszta jest już historią. Szaloną, jak całe moje życie.
W takim razie gratuluję, dobra robota.
Dzięki. Swoją drogą na mojej najnowszej EP-ce nawiązuję do tych zdarzeń w kawałku „Pinokio”. Utwór ogólnie opowiada o poczuciu wyobcowania wśród rówieśników, o byciu niepasującym elementem układanki, ale także o potrzebie osiągnięcia wielkiego sukcesu, by mój Gepetto był ze mnie dumny i by nigdy mu niczego nie zabrakło. Myślę, że metafora jest zrozumiała dla wszystkich. Za to sama końcówka drugiej zwrotki jest właśnie o wspomnianej chwilę wcześniej historii. Pamiętam, że wszyscy przestrzegali mnie, bym się w to nie pakował, bo może stać mi się krzywda. Ja jednak miałem przekonanie, że w takich sytuacjach należy działać, nie bacząc na konsekwencje. I tak też zrobiłem. Na razie wszystko ze mną w porządku i mam nadzieję, że tak zostanie. A jeśli nie, to przynajmniej pozostanie po mnie muzyka.
Będę bronił starszych oraz kobiet, cóż
Nawet jak przypłacę to niejedną blizną
Nie chcę być prawdziwym chłopcem już
Od kiedy zostałem prawdziwym mężczyzną
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Małpa: „Moja żona ma tatuaż z okładką płyty Łony” – wywiad
W rozmowie z Małpą padają także ksywki Otschodzi i Lil Konona.
Z okazji pojawienia się na rynku winylowej wersji kultowego albumu „Kilka numerów o czymś”, spotkaliśmy się z Małpą z Warszawie, żeby porozmawiać o jego debiucie, który w większości został napisany we Włoszech.
Chociaż Małpa nigdy tego nie ujawniał, nasza redakcyjna koleżanka opowiedziała podczas rozmowy pewną anegdotę związaną z żoną rapera, która posiada tatuaż z Łoną. – Ma kilka rapowych tatuaży – przyznał raper w rozmowie z Luizą Di Felici. Więcej na ten temat w poniższej rozmowie.
Poruszone wątki w wywiadzie:
- „Kilka numerów o czymś” powstało we Włoszech na Erasmusie.
- Czy Małpa inspirował się włoskimi artystami?
- Lil Konon i jego zakola
- Otsochodzi kupuje winyl za 12 tys. zł
- Praca na stacji benzynowej
- Dlaczego Małpa zniknął na 6 lat?
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Feno: „Young Leosia i Bambi to grzeczna muzyka, która trafia do dzieci” – wywiad
Jak i kiedy modli się Edzio, Pikers GOAT, Grande Connection i monetyzacja konfliktów freakfightami.
Nasza rozmowa z Feno to przede wszystkim tematy rapowe. Czy kobiecy rap w Polsce jest dobry? Tutaj raper wspomina o Bambi, Young Leosi i Oliwce Brazil.
– Mamy Young Leosię i Bambi. To są takie najpotężniejsze postacie. To jest taka grzeczna muzyka, która trafia do dzieci. Sanah i Julka Żugaj to ten sam case – mówi Feno w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.
– Mi rap się kojarzy z lekkim sk***ysyństwem. I takiej damskiej postaci jak Cardi B nie ma. No jest Oliwka i ma te skillsy, ale ewidentnie też jakieś problemy wizerunkowe. Żyjemy w post katolickim kraju, w którym nie ma akceptacji na jakieś jechanie w stylu Oliwki Brazil i obciąganie ku**sów – dodaje.
W rozmowie ponadto:
- Feno spotyka dwie małe dziewczynki, które są fankami Bambi
- Co myśli o Grande Connection
- Jak i kiedy modli się Edzio
- Kacper HTA i monetyzacja konfliktu freakfightami
- 10 tys. pomysłów Sebastiana Fabijańskiego
- Pikers to GOAT
- Najbardziej klimatyczny festiwal rapowy
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Mamy dość technicznego rapu? Koro: „Eripe, Tomb czy Golin wyczerpali tę formułę” – wywiad
Koro mówi o Young Leosi, Bambi, Grande Connection, Szpaku, White Widow i Taazym.
Podczas naszej rozmowy z Koro poruszyliśmy ciekawy wątek kalkulacji i warsztatu w polskim rapie. Czy w dzisiejszych czasach odbiorcy nie chcą słuchać już przekminionych wersów czy liczyć podwójnych i potrójnych rymów?
Koro „To nie rap się zmienia”
Jak twierdzi Koro, to nie rap się zmienia. – To raperzy zaczęli robić inny rodzaj muzyki. To nie chodzi o to, że rap się rozwija, bo on ma proste korzenie i prostą definicję, tylko ludzie otwierają się na coraz więcej rzeczy. W każdą stronę ta granica się przesuwa – mówi Koro w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.
Nie chcemy już słuchać rapu dobrego warsztatowo?
W większości wypadków rap odbił w stronę popu, śpiewanych refrenów i autotune’a. Bardzo nieliczni robią jeszcze rap stawiający na technikę.
– Dzisiaj młodzi raperzy nie muszą być dobrzy warsztatowo. Tacy gracze jak Eripe, Tomb, Quebo, Golin i jeszcze mógłbym wymienić parę ksywek, wyczerpali na tyle tę formułę, że ludzie mają dość. Żyjemy w takich czasach TikTokowych i przebodźcowanych, że ta muzyka ma być takim głaskaniem psychiki, żeby się wyluzować, a nie rozkminiać o co chodziło – twierdzi Koro. Czy to dobrze czy źle? Wśród fanów możemy dostrzec dwa główne obozy. Pierwszy, który krytykuje większość rzeczy wychodzących od młodych twórców i drugi, który jest zafascynowany każdym kawałkiem, którego głównym zadaniem jest wpaść w viral i największą rotację.
W poniższej rozmowie poruszyliśmy takie wątki jak: Young Leosia i Bambi nagrywają w szafie, działalność Grande Connection, dissy i beefy się nie kalkulują, konflikt Szpaka i White Widow, Taazy objawieniem freakfightów, co z walką na Fame MMA, a także, kiedy nowa płyta.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Pueblos (Bitwa o Południe): „Żyję z freestyle’u, to moje główne źródło utrzymania” – wywiad
Rozmawiamy z organizatorem Bitwy o Południe.
Wybraliśmy się na BOP9, gdzie mieliśmy zrobić relacje z wydarzenia, ale jak to z freestylem – zamiast relacji przeprowadziliśmy kilka mocnych wywiadów. Na pierwszy ogień rozmowa z Pueblosem – organizatorem Bitwy o Południe.
– Randomowi ludzie boją się BOP-u i boją się wystąpić. Wiedzą, że można się bardzo łatwo zbłaźnić, jak np. wchodzący teraz bez koszulki Syn Młynarza z flagą Kiribati – mówi w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl Pueblos.
Organizator Bitwy o Południe ujawnił przed naszymi kamerami m.in., że jako jedna z nielicznych osób, a może nawet jedyna utrzymuje się z organizowania bitew freestyle’owych. – To moje główne źródło utrzymania – przyznaje.
Z Pueblosem porozmawialiśmy m.in. o aktualnej sytuacji BOP-u i WBW i najbardziej przyszłościowych zawodnikach, którzy jeszcze namieszają we freestyle’u.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Tym razem przed naszymi kamerami zasiadł Sarius, z którym w ponad godzinnym wywiadzie poruszyliśmy mnóstwo tematów, także ten jeden z najbardziej grzejących, czyli niesnaski z Żabsonem.
Kilka tygodni temu między Sariusem z Żabsonem doszło do małego konfliktu, który miał zostać nie do końca zrozumiany przez słuchaczy. Sarius zdecydował się szczegółowo opisać, o co chodziło i dlaczego Żabson miał u niego dług.
Ponadto szef Antihype ujawnił, czy żałuje, że sytuacja z Gibbsem lub Deysem tak się potoczyły.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
-
News2 dni temu
Kali o powrocie Quebonafide: „Błagajcie go na kolanach…”
-
News3 dni temu
Ostatni koncert Quebonafide – wyciekła dokładna data
-
teledysk5 dni temu
Oliwka Brazil: „Dziewczyny z branży mają chcice jak zwierzęta”
-
News2 dni temu
Quebonafide: „Sfingowałem swoją muzyczną śmierć”
-
News22 godziny temu
Sokół kłania się Quebonafide
-
News3 dni temu
Zwrotka podziemnego rapera robi furorę 3 lata po premierze
-
News4 dni temu
Bonus RPK: „Na tym mikrofonie Gabi nagrała diss na Chadę”
-
News4 dni temu
Malik płaci za zwrotki? Raper ujawnia, jak pozyskuje topowych raperów