Sprawdź nas też tutaj

Wywiad

CZARNY FURIAT: „W POLSCE NIE MA GANGSTA RAPU”

Opublikowany

 

Czarny Furiat – raper z Ciechanowa, autor dwóch solowych albumów, przygotowuje się do wydania trzeciego i ostatniego o tytule „Generał”. 

Z rozmowy dowiecie się m.in. dlaczego Czarny Furiat uważa, że w Polsce nie ma gangsta rapu.
 

Pochodzisz z Ciechanowa, miasta tak naprawdę, które potencjalnemu słuchaczowi nie bardzo kojarzy się z Hip-Hopem. Pamiętasz swoje początki, kto wtedy inspirował Was do robienia rapu?

Czarny Furiat: Faktycznie za czasów mojej młodości Ciechanów nie kojarzył się z rapem, bo ogólnie Polska mało wiedziała jeszcze wtedy o rapie. To były inne czasy. Rap miał się dopiero narodzić u nas. Rządziła muzyka gitarowa, a sam Ciechanów mógł się co najwyżej kojarzyć z corocznym "Straszydłem", czyli festiwalem mocnego brzmienia. Dzisiaj Ciechanów dobrze sobie radzi na mapie rapu… to stąd pochodzi Fuso (raper i producent wspierający Dill Gang) , Kłyza (raper z ekipy Miejski Sort) czy też młoda fala tsunami w osobie Quebonafide, który demoluje rynek. W tamtych latach inspirowała nas głównie Francja (Iam,NTM,B.O.S.S), Ameryka rzecz jasna (Wu Tang Clan, 2Pac, Mobb Deep) itd. Wtedy też, zanim wyszła Molesta "Skandal" miałem możliwość odsłuchania jednej z pierwszych kopii (słabej jakości pamiętam) na kasecie… to było coś nowego.. coś wielkiego, co miało nadjeść.
 

Lata 90-te, blokowiska, Hip-Hop w Polsce raczkował, powiedz jak potoczyły by się Twoje losy gdyby nie ta kultura?

Czarny Furiat: Gdyby nie ta kultura pewnie skończyłbym Politechnikę Warszawską, bo od zawsze mam głowę do liczb, a tak moja edukacja zakończyła się na drugim roku studiów dziennych.

 

Czarny Furiat, DJ Mario oraz Waco – ksywy, które dzisiaj zna chyba pierwsze pokolenie "hiphopowców". Z tej trójki "mainstreamowo" udzielasz się jedynie Ty. Utrzymujesz jeszcze kontakty z 2/3 Instynktu?

Czarny Furiat: Tak z Dj Mario. Czasem rozmawiamy za pomocą fb gdyż Mario wyemigrował i z tego co wiem jest szczęśliwy. Waco też dalej działa muzycznie tylko mało ludzi o tym wie. Jednak z Wacem nasze drogi rozeszły się po Instynkcie.
 

Na przestrzeni ostatnich kilkunastu miesięcy wydałeś 2 zajebiste płyty. Powiedz, co skłoniło Cię aby wydać 2 albumy w 2 różnych wytwórniach?

Czarny Furiat: Wydałem dwie płyty w 2 różnych wytwórniach, a teraz wydam ostatnią, najlepsza kończącą dużą kropką nad 'I" moja muzyczną drogę w trzeciej wytwórni OSIEDLOWY PRODUKT. Zawsze stawiałem na rozwój. Jestem sportową duszą i sport nauczył mnie samodyscypliny i dążenia do ciągłego progresu. Dlatego idę od wytwórni do wytwórni. Wiem czego chcę i szukam tej wytwórni, która będzie umiała zrobić to jeszcze lepiej.
 

RRX dla każdego znawcy tematu to wytwórnia legenda, jak doszło do spotkania z Krzyśkiem Kozakiem i nawiązania współpracy?

Czarny Furiat: Krzysiek Kozak po lekturze "Instynktu" skontaktował się ze mną przez swojego znajomego. Po spotkaniu zaproponował mi kontrakt i nagranie materiału solo. Po Instynkcie byłem głodny solowej produkcji bez ingerencji osób trzecich. Przyjąłem propozycję. Powstał album Czarny Furiat – "Zaginiony Chłopiec".
 

Solowo debiutowałeś jako dojrzały człowiek, jesteś z pierwszego pokolenia raperów, co działo się u Ciebie pomiędzy działalnością w Instynkcie, a "Zaginionym Chłopcem"?

Czarny Furiat: Walczyłem z rzeczywistością. Musiałem nauczyć się dbać o rodzinę i pracować "legalnie". Za młodu różnymi sposobami zarabiałem spore pieniądze i nagle po narodzinach córki rzuciłem wszystko co mogło mnie od niej zabrać. Realia okazały się straszne. Nagle obudziłem się w matrixie, w którym Państwo za miesiąc ciężkiej pracy płaciło głodową pensję i ja miałem za to żyć i wyżywić córkę.
 

Chciałbym zapytać o tytuł "Zaginiony Chłopiec", czy ten tytuł w jakimś stopniu nawiązuje do młodszego Ciebie, czy to po prostu przypadek?

Czarny Furiat: "Zaginiony Chłopiec" to nawiązanie do powieści "Piotruś Pan". Ja zawsze będę typem marzyciela. Nigdy nie zabije w sobie cząstki chłopca, który pragnie czegoś więcej od życia, niż tylko śmierci na koniec drogi. Jestem z ekipy Zaginionych Chłopców.


Masz wspólny numer z Jackiem Granieckim aka Tede. Ostatnio szef Wielkie Joł, wraca w mocnym stylu, jadąc przy okazji byłym kolegom. Co sądzisz o takim zachowaniu?

Czarny Furiat: Nie wnikam w to póki Tede nie zwariuje i nie uderzy we mnie. Jednak nie widzę powodów by miał tak zrobić. Tede to bystry facet z dobrego domu, w którym intelekt jest na wysokim poziomie. Nie sądzę by robił to tylko dla fejmu. On wie, że jest graczem a poza rapem nie ma już nic. Dzisiaj rap to biznes on o tym wie od dawna. Jak 10 lat temu chciał robić na rapie hajs, to mu branża cisnęła. Teraz branża się topi w szklance wody za hajs, a on jest już "wiarygodny" i się mści. Znając wiele "niewygodnych faktów". Jednak jest jedno "ale" w tym wszystkim. Nie wszyscy ludzie wybierają pokojowe rapowe medialne "pyskówki" . Co się stanie jeśli któremuś z oponentów puszczą nerwy i narodzi się w Polsce "gangsta rap", a Tede będzie wtedy w epicentrum eskalacji jak dzisiaj Ukraina?
 

Przeczytałem kilka tygodni temu, że planujesz wydać "Generała" i powoli myślisz o rap emeryturze – podtrzymujesz te deklarację?

Czarny Furiat: Podtrzymuję. Tylko złota płyta za album "Generał" skłoniłaby mnie do refleksji.
 

Skupmy się na nowej płycie, zapowiadasz ją co chwilę, przecieki trafiają do Internetu, kiedy planujesz wydać album?

Czarny Furiat: Album "GENERAŁ" planuję wydać pod koniec września 2014 roku.

"Rubikon" wydałeś w Proper Records, "Generał" wychodzi w innej, tym razem poznańskiej wytwórni Osiedlowy Produkt, powiedz skąd taka zmiana?

Czarny Furiat: Proper Records dobrze wypełniło swoją rolę, jednak co do ostatniej płyty potrzebowałem fantazji i budżetu. To znalazłem w Osiedlowym Produkcie.
 

Mieszkasz w Warszawie, pracujesz zawodowo, wydawałeś w wytwórni z Dolnego Śląska, teraz Poznań. Kiedyś na początku naszej przygody z Hip-Hopem, gdy tak kultura raczkowała, było trudniej o wydanie legala?

Czarny Furiat: Ja wtedy miałem naście lat kiedy ZIP urzędowało na „ławkowej”. Dla nas chłopaków z małego miasteczka to był nieosiągalny pułap. Ddruga sprawa, że nie byliśmy gotowi jeszcze stworzyć spójnego muzycznie materiału. Było trudniej, nie było netu.

Kolejna kwestia – duża część współpracy pomiędzy raperem, a wydawcą w tych czasach odbywa się na odległość, jak oceniasz takie zmiany?

Czarny Furiat: Nie przeszkadza mi to. Byle by była zgodność w ruchach i decyzjach.

Nie raz rozmawialiśmy o sporcie, kto zaraził Cię tą pasją?

Czarny Furiat: Sport uprawiam od wczesnej podstawówki, gdzie byłem rekordzistą na 60m. Piłka nożna to był mój drugi konik, ale gra na pozycji atak. Potem juz poszło; życie szło swoim torem a sport swoim. Wychowywałem się na bardzo kryminogennej dzielnicy. Sport pozwolił mi przejść przez wszystko obronną ręką, trzymał mnie w ryzach. Komuna kojarzy mi się ze sportem. Kapitalizm zabił polski sport.

Rap, sport, kiedyś pisałeś, że szczególnie sport, nie bardzo jest w parze z koncertami. Czy "Generała" masz zamiar promować po kraju?

Czarny Furiat: Zamierzam grać koncerty po premierze albumu "Generał" . I zapowiadam nie lada gratkę dla moich słuchaczy, bo tak ułożę plan koncertów, żeby zagrać i przeplatać najlepsze numery ze wszystkich swoich albumów i będzie to ISTNA PREMIERA!

Dla wielu dzisiejszych raperów, mógłbyś być ojcem, powiedz, co pcha Cię dalej, do uprawiania rapu? Śledzisz na bieżąco to co się dzieje na krajowym rap podwórku, masz swoich faworytów?

Czarny Furiat: Rap jest trochę jak narkotyk, nie konkuruje z nikim o liczbę wyświetleń. Mój fanpage nie ma miliona ludzi. Robie to z czystej pasji.

 

Wspomniałem wyżej, że Tede rozlicza się z byłymi kolegami, jest to też jakaś forma promocji. Czy Czarny Furiat ma jakieś asy w rękawie w związku z nowym albumem?

Czarny Furiat: Nie potrzebuję asów w rękawie chyba, że fakt, że jeśli jest Generał będzie i armia, moja własna armia silnych wytrenowanych facetów i kobiet w całym kraju i za granicami wszędzie gdzie są Polacy. A ja będę na jej czele. Wtedy jestem silny ich siłą, ich dyscypliną. Elitarni Fizjokraci.

Żyjemy w czasach, gdy ludzie za bardzo nie mają dla siebie czasu. Każdy goni w jakimś bliżej nieokreślonym kierunku. Relacje międzyludzkie, bardzo się zmieniły, czy czujesz się dzisiaj spełnionym człowiekiem?

Czarny Furiat: Wiem co to szczęście. Mieć wspaniałą żonę i córkę, to moja duma. W moim domu wszystko jest jak należy.
 

Robisz tzw. uliczny rap, słuchasz takiej muzyki na co dzień, czy z wiekiem, ewoluowałeś i nie jesteś już rapowym ortodoksem?

Czarny Furiat: Nie robię sticte ulicznego rapu. Całe młode życie spędziłem na ulicach (na pamiątkę mam blizny na głowie ). Słuchałem i słucham rapu francuskiego (mam ponad 1000 albumów z Francji), Niemieckiego – tam jednak ulica rządzi i ma się świetnie. Także amerykańskiego, a tam jest dosłownie rap o wszystkim. Ja już dawno nie zamykam się, ani na jeden gatunek jako słuchacz, ani jako raper, choć uliczny nurt znam od podszewki. Jak zechcę zarymuję o czym dusza zapragnie, ale zawsze będzie to poziom.

W tym roku miał premierę one-shot do utworu "W Polsce nie ma gangsta rapu". To jak to jest, z tymi gangsterami rapowymi, są, czy ich nie ma?

Czarny Furiat: Uważam, że w Polsce nie ma gangsta rapu. Jest rap uliczny, chuliganka. Sam miałem paragraf za grupę zorganizowaną, ale to nie gangsta rap. Jak ktoś zarobi milion dolarów na handlu kokainą, będzie jak pan Słowik, śp. Pershing czy inni bossowie i będzie przy tym robił rap, wtedy ok. Zwracam honor. To samo z ekipami robiącymi mocne wejścia rapowe, ale jednak nie w granicach Polski (nie wymieniam z nazw). Wszystko spoko tylko nadal nie rapujecie w granicach RP, nie płacicie czynszu za kwadraty, nie macie w portfelach złotówek a euro,dolary czy funty to nie robicie gangsta rapu w Polsce i w takich kryteriach nie możecie być oceniani. JAK SOBIE PORADZISZ W POLSCE TO PORADZISZ SOBIE WSZĘDZIE. Amen.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

 

Wywiad

Rabo: „Wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół” – wywiad

Rozmawiamy z raperem, który nagrał płytę inspirowaną znanymi bajkami.

Opublikowany

 

W ubiegłą sobotę ukazał się album Rabo „Życie to nie bajka”. To twórca znanego kanału związanego z filmami animowanymi Disneya, Pixara i DreamWorks. Mieliśmy okazję porozmawiać z byłym dziennikarzem programu „Uwaga!” na temat jego projektu.

Polećmy klasykiem na początek – jak zaczęła się Twoja przygoda z rapem?

Cóż… okres, gdy miałem 9 lat i kolega przyniósł do szkoły Grupę Operacyjną pozwolę sobie pominąć (śmiech). Oficjalnie wszystko zaczęło się rok później, gdy ojczym pożyczył mi swoją empetrójkę, bym się nie nudził w autokarze podczas wycieczki szkolnej. Znajdowała się tam „Droga” od Hemp Gru, którą momentalnie się zachwyciłem. Potem już poszło. Ogólnie jestem z pokolenia dzieciaków, dla których rap był jak łyk świeżego powietrza w świecie przepełnionym smogiem. Gdybym na pewnym etapie nastoletniego życia nie usłyszał, że „Damy radę”, to nie wiem, czy bym dał. Gdybym nie podśpiewywał sobie, że „Bierzemy sprawy w swoje ręce” albo że „Każdą porażkę obracam w sukces”, to też pewnie wszystko wyglądałoby inaczej. Nie bez powodu czasem żartuję sobie, że wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół (śmiech). I coś w tym jest.

A skąd pomysł, by samemu zacząć rapować?

Od zawsze marzyłem, by być częścią tej kultury. Przez wiele lat prowadziłem kanał na YouTube, gdzie opowiadałem o różnych ciekawostkach, szokujących teoriach i absurdach związanych z filmami animowanymi, głównie ze stajni Disneya, Pixara i DreamWorks i gdy przekroczyłem magiczną barierę 100 000 subów, chciałem przygotować dla widzów coś specjalnego. Uznałem wtedy, że to dobra okazja, by zadebiutować i tak powstał utwór „Sto tysięcy powodów”. Odbiór był pozytywny, więc zacząłem doskonalić swój warsztat i dziś, po 5 latach od tamtego wydarzenia, myślę, że rozwinąłem się już na tyle, by przedstawić się szerszemu gronu słuchaczy.

No właśnie, niedawno do sieci trafiła Twoja EPka „Życie to nie bajka”, oparta na ciekawym patencie. Opowiedz o tym.

Od jakiegoś czasu kiełkował mi w głowie pomysł na płytę związaną z tym, czym zajmowałem się na co dzień. W końcu postanowiłem się za to zabrać i efektem tego jest album inspirowany znanymi animacjami, takimi jak „Toy Story”, „Auta” czy „Król Lew”. Bajki te stanowiły jednak jedynie punkt wyjścia do opowiadanych historii, dzięki czemu mogłem zgrabnie połączyć moje osobiste przeżycia z fabułą wspomnianych filmów. Przykładowo w utworze „Simba” opowiedziałem o swojej drodze do sukcesu, która ciągle trwa, niestety (śmiech). Refren oparłem na słynnej frazie Mufasy „Kiedyś to wszystko będzie Twoje”, którą kojarzy niemal każdy, a której, co ciekawe, Mufasa nigdy do Simby nie wypowiedział. Taki bajkowy efekt Mandeli.

Tu, gdzie jestem, konsekwentnie rządzi prawo dżungli
Walczę mężnie, bo lwie serce w mojej piersi dudni
Wygram ze złem, wsparcie wielkie mam od wiernych kumpli
Dzieło zwieńczę happy endem, będą ze mnie dumni!

Zanim jednak zdecydowałeś się wrócić do ksywki Rabo, wydałeś dwie EP-ki pod innym pseudonimem na osobnym kanale, którego prawie nikt nie zna.

I całe szczęście (śmiech). Faktycznie, w 2020 roku postanowiłem wypuścić pierwszą EP-kę, ale czułem podskórnie, że mimo iż teraz wydaje mi się to cudowne, to za parę lat zapewne będę wolał o tym zapomnieć. I faktycznie – dziś, gdy patrzę na swoje poprzednie projekty, na czele z tym starszym, to widzę, jak wiele rzeczy mógłbym zrobić lepiej. Ale cóż – chyba właśnie na tym polega rozwój. Ostatecznie dobrze mi zrobiło te parę lat w takim klasycznym podziemiu – miałem czas, by spokojnie progresować, a jednocześnie mało kto musiał być tego świadkiem (śmiech).

To teraz trochę z innej beczki – jak YouTuber trafia do redakcji Uwagi! TVN?

Faktycznie, jest to historia dość oryginalna. Niecałe 2 lata temu przechodziłem najgorszy okres mojego życia. To było chwilę po wypuszczeniu EPki „To The Ground”, która zresztą odzwierciedla ówczesny stan mojej psychiki. Z przyczyn niezależnych ode mnie, musiałem odejść jakiś czas wcześniej z YouTube’a, co wywróciło moje życie do góry nogami. Moim planem ₿ na życie był wtedy rynek kryptowalut, który jednak dał mi wielką lekcję pokory i plany bycia kryptomilionerem musiałem odłożyć na później. Ostatecznie znalazłem się w sytuacji, w której byłem bezrobotny, samotny i bez perspektyw. Wysłałem CV do wielu firm, by zaczepić się gdziekolwiek. Odpowiedziały mi dwie – jakieś Call Center i… McDonald’s (śmiech). Wybrałem pracę na słuchawce i – jak się potem okazało – ta jedna decyzja odmieniła moje życie.

Dlaczego? I jak to się łączy z pracą dziennikarza?

Już tłumaczę. W wielkim skrócie firma, w której zacząłem pracować, okazała się być jedną wielką kuźnią oszustów i prężnie działającą machiną okradającą starszych i schorowanych ludzi na grube miliony złotych. Gdy tylko zrozumiałem, w czym biorę udział, chciałem się zwolnić, ale ostatecznie tego nie zrobiłem. Uznałem, że więcej zdziałam, jeśli zostanę tam przez pewien czas, przemęczę się i zdobędę jak najwięcej dowodów na to, co tam się wyprawia. Ostatecznie wyszło lepiej, niż przypuszczałem. Odezwałem się do redakcji Uwagi! opisując całą sprawę i dostarczając im materiały. Podjęli temat i wspólnie zrealizowaliśmy 5-częściowy cykl reportaży o tytule „Szatańska Loża VIP”. Efekt był taki, że po pierwsze – złodziejska firma upadła, po drugie – wielu osobom odpowiedzialnym za ten niemoralny proceder postawiono zarzuty, a po trzecie – dostrzeżono we mnie potencjał i zaproszono do redakcji na staż. Reszta jest już historią. Szaloną, jak całe moje życie.

W takim razie gratuluję, dobra robota.

Dzięki. Swoją drogą na mojej najnowszej EP-ce nawiązuję do tych zdarzeń w kawałku „Pinokio”. Utwór ogólnie opowiada o poczuciu wyobcowania wśród rówieśników, o byciu niepasującym elementem układanki, ale także o potrzebie osiągnięcia wielkiego sukcesu, by mój Gepetto był ze mnie dumny i by nigdy mu niczego nie zabrakło. Myślę, że metafora jest zrozumiała dla wszystkich. Za to sama końcówka drugiej zwrotki jest właśnie o wspomnianej chwilę wcześniej historii. Pamiętam, że wszyscy przestrzegali mnie, bym się w to nie pakował, bo może stać mi się krzywda. Ja jednak miałem przekonanie, że w takich sytuacjach należy działać, nie bacząc na konsekwencje. I tak też zrobiłem. Na razie wszystko ze mną w porządku i mam nadzieję, że tak zostanie. A jeśli nie, to przynajmniej pozostanie po mnie muzyka.

Będę bronił starszych oraz kobiet, cóż
Nawet jak przypłacę to niejedną blizną
Nie chcę być prawdziwym chłopcem już
Od kiedy zostałem prawdziwym mężczyzną


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Małpa: „Moja żona ma tatuaż z okładką płyty Łony” – wywiad

W rozmowie z Małpą padają także ksywki Otschodzi i Lil Konona.

Opublikowany

 

Przez

małpa wywiad

Z okazji pojawienia się na rynku winylowej wersji kultowego albumu „Kilka numerów o czymś”, spotkaliśmy się z Małpą z Warszawie, żeby porozmawiać o jego debiucie, który w większości został napisany we Włoszech.

Chociaż Małpa nigdy tego nie ujawniał, nasza redakcyjna koleżanka opowiedziała podczas rozmowy pewną anegdotę związaną z żoną rapera, która posiada tatuaż z Łoną. – Ma kilka rapowych tatuaży – przyznał raper w rozmowie z Luizą Di Felici. Więcej na ten temat w poniższej rozmowie.

Poruszone wątki w wywiadzie:

  • „Kilka numerów o czymś” powstało we Włoszech na Erasmusie.
  • Czy Małpa inspirował się włoskimi artystami?
  • Lil Konon i jego zakola
  • Otsochodzi kupuje winyl za 12 tys. zł
  • Praca na stacji benzynowej
  • Dlaczego Małpa zniknął na 6 lat?


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Feno: „Young Leosia i Bambi to grzeczna muzyka, która trafia do dzieci” – wywiad

Jak i kiedy modli się Edzio, Pikers GOAT, Grande Connection i monetyzacja konfliktów freakfightami.

Opublikowany

 

Przez

Nasza rozmowa z Feno to przede wszystkim tematy rapowe. Czy kobiecy rap w Polsce jest dobry? Tutaj raper wspomina o Bambi, Young Leosi i Oliwce Brazil.

– Mamy Young Leosię i Bambi. To są takie najpotężniejsze postacie. To jest taka grzeczna muzyka, która trafia do dzieci. Sanah i Julka Żugaj to ten sam case – mówi Feno w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.

– Mi rap się kojarzy z lekkim sk***ysyństwem. I takiej damskiej postaci jak Cardi B nie ma. No jest Oliwka i ma te skillsy, ale ewidentnie też jakieś problemy wizerunkowe. Żyjemy w post katolickim kraju, w którym nie ma akceptacji na jakieś jechanie w stylu Oliwki Brazil i obciąganie ku**sów – dodaje.

W rozmowie ponadto:

  • Feno spotyka dwie małe dziewczynki, które są fankami Bambi
  • Co myśli o Grande Connection
  • Jak i kiedy modli się Edzio
  • Kacper HTA i monetyzacja konfliktu freakfightami
  • 10 tys. pomysłów Sebastiana Fabijańskiego
  • Pikers to GOAT
  • Najbardziej klimatyczny festiwal rapowy


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Mamy dość technicznego rapu? Koro: „Eripe, Tomb czy Golin wyczerpali tę formułę” – wywiad

Koro mówi o Young Leosi, Bambi, Grande Connection, Szpaku, White Widow i Taazym.

Opublikowany

 

Przez

koro wywiad

Podczas naszej rozmowy z Koro poruszyliśmy ciekawy wątek kalkulacji i warsztatu w polskim rapie. Czy w dzisiejszych czasach odbiorcy nie chcą słuchać już przekminionych wersów czy liczyć podwójnych i potrójnych rymów?

Koro „To nie rap się zmienia”

Jak twierdzi Koro, to nie rap się zmienia. – To raperzy zaczęli robić inny rodzaj muzyki. To nie chodzi o to, że rap się rozwija, bo on ma proste korzenie i prostą definicję, tylko ludzie otwierają się na coraz więcej rzeczy. W każdą stronę ta granica się przesuwa – mówi Koro w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.

Nie chcemy już słuchać rapu dobrego warsztatowo?

W większości wypadków rap odbił w stronę popu, śpiewanych refrenów i autotune’a. Bardzo nieliczni robią jeszcze rap stawiający na technikę.

– Dzisiaj młodzi raperzy nie muszą być dobrzy warsztatowo. Tacy gracze jak Eripe, Tomb, Quebo, Golin i jeszcze mógłbym wymienić parę ksywek, wyczerpali na tyle tę formułę, że ludzie mają dość. Żyjemy w takich czasach TikTokowych i przebodźcowanych, że ta muzyka ma być takim głaskaniem psychiki, żeby się wyluzować, a nie rozkminiać o co chodziło – twierdzi Koro. Czy to dobrze czy źle? Wśród fanów możemy dostrzec dwa główne obozy. Pierwszy, który krytykuje większość rzeczy wychodzących od młodych twórców i drugi, który jest zafascynowany każdym kawałkiem, którego głównym zadaniem jest wpaść w viral i największą rotację.

W poniższej rozmowie poruszyliśmy takie wątki jak: Young Leosia i Bambi nagrywają w szafie, działalność Grande Connection, dissy i beefy się nie kalkulują, konflikt Szpaka i White Widow, Taazy objawieniem freakfightów, co z walką na Fame MMA, a także, kiedy nowa płyta.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Pueblos (Bitwa o Południe): „Żyję z freestyle’u, to moje główne źródło utrzymania” – wywiad

Rozmawiamy z organizatorem Bitwy o Południe.

Opublikowany

 

Przez

Wybraliśmy się na BOP9, gdzie mieliśmy zrobić relacje z wydarzenia, ale jak to z freestylem – zamiast relacji przeprowadziliśmy kilka mocnych wywiadów. Na pierwszy ogień rozmowa z Pueblosem – organizatorem Bitwy o Południe.

– Randomowi ludzie boją się BOP-u i boją się wystąpić. Wiedzą, że można się bardzo łatwo zbłaźnić, jak np. wchodzący teraz bez koszulki Syn Młynarza z flagą Kiribati – mówi w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl Pueblos.

Organizator Bitwy o Południe ujawnił przed naszymi kamerami m.in., że jako jedna z nielicznych osób, a może nawet jedyna utrzymuje się z organizowania bitew freestyle’owych. – To moje główne źródło utrzymania – przyznaje.

Z Pueblosem porozmawialiśmy m.in. o aktualnej sytuacji BOP-u i WBW i najbardziej przyszłościowych zawodnikach, którzy jeszcze namieszają we freestyle’u.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Sarius o konflikcie z Żabsonem: „Miał u mnie dług”- wywiad

Rozmawiamy z szefem Antihype.

Opublikowany

 

Przez

sarius

Tym razem przed naszymi kamerami zasiadł Sarius, z którym w ponad godzinnym wywiadzie poruszyliśmy mnóstwo tematów, także ten jeden z najbardziej grzejących, czyli niesnaski z Żabsonem.

Kilka tygodni temu między Sariusem z Żabsonem doszło do małego konfliktu, który miał zostać nie do końca zrozumiany przez słuchaczy. Sarius zdecydował się szczegółowo opisać, o co chodziło i dlaczego Żabson miał u niego dług.

Ponadto szef Antihype ujawnił, czy żałuje, że sytuacja z Gibbsem lub Deysem tak się potoczyły.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Popularne

Copyright © Łukasz Kazek dla GlamRap.pl 2011-2024.
(Ta strona może używać Cookies, przeglądanie jej to zgoda na ich używanie.)

error: