Wywiad
DISET: „NAD UTWORAMI PRACUJĘ DŁUGO”
Dziś rozmawiamy z Disetem – lubelskim raperem.
Urodzony w roku 90' artysta z Lublina. Aktywny za mikrofonem na lokalnej scenie od lat wczesnej młodości, jednak dopiero w 2011 ukazała się jego pierwsza długogrająca płyta – "High Definition".
Zadebiutowałeś albumem „High Definition” w 2011 roku, czyli stosunkowo niedawno. Zdajesz sobie sprawę, że jesteś w dość wąskim gronie osób, którym udaje się przebić dalej?
Diset: Przy tym tempie rozwoju sceny cztery lata to wieczność. Dzisiaj dwutygodniowy utwór jest już stary i nieaktualny. Kilka miesięcy bez singla czy rok bez projektu dla większości słuchaczy oznacza, że przepadłeś i nie wiadomo co się z Tobą dzieje. Natomiast oficjalnie tak naprawdę jeszcze nie zadebiutowałem, bo to wciąż podziemne projekty. Co do przebijania się, to raczej mam je dopiero przed sobą. Dotychczasowa ścieżka to był mały przedsmak. Zbieram siły, pomysły, przygotowuję się do większej „ofensywy” wydawniczej. Wszystko dopiero tak naprawdę się zaczyna. Czułbym się ogromny niedosyt, gdyby to, co do tej pory osiągnąłem było już „wybiciem się”.
Reprezentujesz Lublin, miasto w którym uprawia się raczej alternatywną odmianę rapu. Na ile to miasto ukształtowało Twój wizerunek sceniczny?
Diset: Prędzej ukształtowało charakter. Wschód to zimna krew, dystans, spojrzenie z innej perspektywy i przecieranie szlaków, które inni mają przetarte. Natomiast to, co dzieje się na lubelskiej scenie muzycznej nie wpływa na mój styl w jakiś szczególny sposób.
W rok po premierze HD dołączasz do Aptaun Support. Kto wyszedł z inicjatywą współpracy?
Diset: Zostałem wyłoniony w konkursie, na który wysłałem zwrotkę. Chłopaki zaproponowali wydanie albumu pod ich patronatem.
Dla młodego rapera taki skok jakościowy to było duże zaskoczenie?
Diset: Zajawka i radość była spora. Z czasem człowiek wymaga od siebie coraz więcej, chce iść coraz dalej. To co wcześniej wydawało się spełnieniem snów i krokiem milowym, z perspektywy jest etapem, do którego podchodzi się z większym dystansem, szczególnie jak zdajesz sobie sprawę jak wiele jeszcze przed Tobą.
Wsparcie wytwórni w rozwoju, w promocji. Jak bardzo ułatwiło Ci to podróż przez muzykę?
Diset: Wsparcie w ramach Aptaun Support polegało głównie na wytłoczeniu albumu i jego dystrybucji po wcześniejszym zaprezentowaniu danej postaci. Pod tym względem założenia się spełniły, bo względnie sporo osób o mnie usłyszało, a nakład płyty rozszedł się w kilka dni. Natomiast za swój rozwój i kierunek w jakim idzie moja muzyka odpowiadam raczej sam.
W biografii na stronie Aptaun przeczytałem, że prezentujesz świat muzyczny w wysokiej rozdzielczości. Jak długo trwa u Ciebie proces twórczy nad utworami?
Diset: Długo. Najwięcej czasu spędzam nad obmyślaniem konceptów muzycznych i tekstowych, szukaniu odpowiednich brzmień i inspiracji, zbieraniu notatek. Dzięki temu już w trakcie realnego procesu tworzenia dokładnie wiem co chcę osiągnąć. Mnóstwo uwagi poświęcam kwestii aranżu, miksu i realizacji wokali, szczególnie ich postprodukcji. Oczywiście nie robię tego sam, ale lubię mieć nad wszystkim kontrolę i być pewnym, że coś, co wychodzi ode mnie zostało dopracowane. Stąd nazwa „High Definition”. Nie jest to też wyznacznik tego jak według mnie powinno się robić muzykę. Każdy ma swoje metody. Po prostu tak działam i sam lubię rzeczy, w których słyszę zaangażowanie nie tylko w sferę emocjonalną, ale też techniczno-wykonawczą.
W roku bieżącym praktycznie nie publikujesz solowych numerów. Dlaczego?
Diset: Po części wynika to ze stylu pracy, o którym wspomniałem wyżej, a po części jest spowodowane robieniem płyty i innymi, okołomuzycznymi aktywnościami niezwiązanymi z rapem i ogarnianiem prywatnych spraw. Mógłbym puszczać numery, ale chcę wszystko zgrać ze sobą w odpowiednim momencie. Mam przygotowanych sporo sztosów, które chciałbym pokazać i pomysłów do realizacji. Wszystko czeka na odpowiedni moment, kiedy na dobre wejdę w regularny rytm wypuszczania nowych rzeczy. Wtedy na pewno nie dam o sobie zapomnieć na tak długi czas.
Mimo to trafiłeś do akcji Młode Wilki”.
Diset: Tak, choć właściwie była to edycja obejmująca szerszy zakres niż ostatni rok.
Kolejnym wyróżnieniem jest złoto za udział na „Utopii” Pawbeats`a. Jest to Twoja pierwsza tego typu nagroda muzyczna?
Diset: Pierwsza i mam nadzieję, że nie ostatnia. Nie oszukujmy się, odebranie złotej płyty za album innego artysty, na którym masz jedną zwrotkę jest raczej symbolicznym wyróżnieniem. Mimo tego, to i tak spoko opcja.
Wpisałem frazę w Google „wywiad z Disetem” – nie znalazłem praktycznie niczego. Sukcesywnie odmawiasz portalom, czy nie zgłaszają się do Ciebie?
Diset: Myślę, że nie ma po prostu okazji do rozmowy. Tematy wywiadów to zazwyczaj aktualne wydawnictwa, a mało z mojej strony ostatnio aktywności muzycznej. Wkrótce się to zmieni.
Porozmawiajmy w takim razie o poziomie dziennikarstwa muzycznego w Polsce. Jakie jest Twoje zdanie na temat portali branżowych?
Diset: Rap jest jak sport, jak dziedzina w której są jakieś postaci i robią coś na danym polu, więc dziennikarze muzyczni są jak dziennikarze sportowi. Relacjonują fakty, opisują jakieś postawy, zjawiska, kto gdzie z kim i kiedy, wydarzenia, komentują sytuacje. Mało jednak w tym wszystkim muzyki, wnikania w jej istotę, w procesy, w artystyczną stronę. Za dużo branżowości w branży, jeśli wiesz o co mi chodzi. Nie przeszkadza mi to ani nie jara, raczej jest dla mnie naturalne. Ale portale rozwijają się coraz szybciej, profesjonalizują, mają coraz większe zasięgi oddziaływania i bardzo dobrze, cieszy mnie to.
Przeglądałem Twój fanpage w poszukiwaniu informacji na Twój temat i nie ma tam niczego. Oficjalne „bio” o ile można to tak nazwać jest na stronie Aptaun. Skąd takie podejście do własnej osoby?
Diset: Nie bardzo wiem co miałbym wpisać w taką rubrykę. Tym bardziej, że tak jak wspomniałem na początku, czuję, że dopiero się rozkręcam. Poza tym to moja muzyka najlepiej pokazuje kim jestem.
„W efekcie czujemy się cały czas eksploatowani. Musimy ciągle się sprawdzać, bo każdy nowy projekt to niezapisana tablica”. Fragment cytatu z Twojego fanpage`u. Tak właśnie podchodzisz do muzyki – jako czystej kartki? Nie nawiązujesz na swoich projektach do przeszłych dokonań?
Diset: To był cytat z książki dotyczącej pracy kreatywnej. Z tworzeniem jest tak, że nigdy nie przestajesz. Twój umysł pracuje cały czas, nie kończysz pracy po 16.00 odchodząc od komputera w biurze. Mimo to, kiedy stajesz przed nowym zadaniem i tak czujesz, że zaczynasz wszystko od nowa.
Druga część cytatu brzmi: „Niezależnie od tego, ile sukcesów odnieśliśmy w przeszłości, nowe zadanie zaczyna się od pytania -Czy jeszcze potrafię?-”. Brzmi to dość pesymistycznie, mógłbyś rozwinąć ten cytat w odniesieniu do siebie?
Diset: No właśnie to jest przejebane, ale jednocześnie piękne. Kimkolwiek jesteś, jeśli pracujesz twórczo, to za każdym razem jak stajesz przed nowym zadaniem – obojętnie czy jesteś muzykiem, malarzem, projektantem, architektem czy robisz nową kampanię marketingową – gdzieś z tyłu głowy plącze się pytanie o to, czy będziesz w stanie znowu rozjebać. Przeskoczyć samego siebie. Czy się nie wypaliłeś, czy jeszcze potrafisz, czy masz wystarczające pokłady energii, chęci i przede wszystkim odpowiednią ilość dobrych pomysłów do tego projektu. Czy nie popadniesz w schematy. Kończysz album, zamykasz projekt, czujesz, że dałeś z siebie wszystko i zrobiłeś to najlepiej jak mogłeś – jak w tym momencie jednocześnie uświadamiasz sobie, że przyjdzie czas na robienie kolejnego albumu to wydaje się to przerażające i niewykonalne. Ale to przeskakiwanie samego siebie jest właśnie najbardziej ekscytujące.
W takim razie czy możesz wyjawić jakie masz plany na resztę roku i czy wiesz już co będzie się u Ciebie działo muzycznie w przyszłym roku, a może nie wybiegasz tak daleko?
Diset: W dużym skrócie: praca nad płytą, klipami, potem premiera, koncerty, featy i poboczne aktywności muzyczne niezwiązane z rapem, o których będę informował na bieżąco.
Dzięki za rozmowę
Diset: Dzięki.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Rabo: „Wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół” – wywiad
Rozmawiamy z raperem, który nagrał płytę inspirowaną znanymi bajkami.
W ubiegłą sobotę ukazał się album Rabo „Życie to nie bajka”. To twórca znanego kanału związanego z filmami animowanymi Disneya, Pixara i DreamWorks. Mieliśmy okazję porozmawiać z byłym dziennikarzem programu „Uwaga!” na temat jego projektu.
Polećmy klasykiem na początek – jak zaczęła się Twoja przygoda z rapem?
Cóż… okres, gdy miałem 9 lat i kolega przyniósł do szkoły Grupę Operacyjną pozwolę sobie pominąć (śmiech). Oficjalnie wszystko zaczęło się rok później, gdy ojczym pożyczył mi swoją empetrójkę, bym się nie nudził w autokarze podczas wycieczki szkolnej. Znajdowała się tam „Droga” od Hemp Gru, którą momentalnie się zachwyciłem. Potem już poszło. Ogólnie jestem z pokolenia dzieciaków, dla których rap był jak łyk świeżego powietrza w świecie przepełnionym smogiem. Gdybym na pewnym etapie nastoletniego życia nie usłyszał, że „Damy radę”, to nie wiem, czy bym dał. Gdybym nie podśpiewywał sobie, że „Bierzemy sprawy w swoje ręce” albo że „Każdą porażkę obracam w sukces”, to też pewnie wszystko wyglądałoby inaczej. Nie bez powodu czasem żartuję sobie, że wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół (śmiech). I coś w tym jest.
A skąd pomysł, by samemu zacząć rapować?
Od zawsze marzyłem, by być częścią tej kultury. Przez wiele lat prowadziłem kanał na YouTube, gdzie opowiadałem o różnych ciekawostkach, szokujących teoriach i absurdach związanych z filmami animowanymi, głównie ze stajni Disneya, Pixara i DreamWorks i gdy przekroczyłem magiczną barierę 100 000 subów, chciałem przygotować dla widzów coś specjalnego. Uznałem wtedy, że to dobra okazja, by zadebiutować i tak powstał utwór „Sto tysięcy powodów”. Odbiór był pozytywny, więc zacząłem doskonalić swój warsztat i dziś, po 5 latach od tamtego wydarzenia, myślę, że rozwinąłem się już na tyle, by przedstawić się szerszemu gronu słuchaczy.
No właśnie, niedawno do sieci trafiła Twoja EPka „Życie to nie bajka”, oparta na ciekawym patencie. Opowiedz o tym.
Od jakiegoś czasu kiełkował mi w głowie pomysł na płytę związaną z tym, czym zajmowałem się na co dzień. W końcu postanowiłem się za to zabrać i efektem tego jest album inspirowany znanymi animacjami, takimi jak „Toy Story”, „Auta” czy „Król Lew”. Bajki te stanowiły jednak jedynie punkt wyjścia do opowiadanych historii, dzięki czemu mogłem zgrabnie połączyć moje osobiste przeżycia z fabułą wspomnianych filmów. Przykładowo w utworze „Simba” opowiedziałem o swojej drodze do sukcesu, która ciągle trwa, niestety (śmiech). Refren oparłem na słynnej frazie Mufasy „Kiedyś to wszystko będzie Twoje”, którą kojarzy niemal każdy, a której, co ciekawe, Mufasa nigdy do Simby nie wypowiedział. Taki bajkowy efekt Mandeli.
Tu, gdzie jestem, konsekwentnie rządzi prawo dżungli
Walczę mężnie, bo lwie serce w mojej piersi dudni
Wygram ze złem, wsparcie wielkie mam od wiernych kumpli
Dzieło zwieńczę happy endem, będą ze mnie dumni!
Zanim jednak zdecydowałeś się wrócić do ksywki Rabo, wydałeś dwie EP-ki pod innym pseudonimem na osobnym kanale, którego prawie nikt nie zna.
I całe szczęście (śmiech). Faktycznie, w 2020 roku postanowiłem wypuścić pierwszą EP-kę, ale czułem podskórnie, że mimo iż teraz wydaje mi się to cudowne, to za parę lat zapewne będę wolał o tym zapomnieć. I faktycznie – dziś, gdy patrzę na swoje poprzednie projekty, na czele z tym starszym, to widzę, jak wiele rzeczy mógłbym zrobić lepiej. Ale cóż – chyba właśnie na tym polega rozwój. Ostatecznie dobrze mi zrobiło te parę lat w takim klasycznym podziemiu – miałem czas, by spokojnie progresować, a jednocześnie mało kto musiał być tego świadkiem (śmiech).
To teraz trochę z innej beczki – jak YouTuber trafia do redakcji Uwagi! TVN?
Faktycznie, jest to historia dość oryginalna. Niecałe 2 lata temu przechodziłem najgorszy okres mojego życia. To było chwilę po wypuszczeniu EPki „To The Ground”, która zresztą odzwierciedla ówczesny stan mojej psychiki. Z przyczyn niezależnych ode mnie, musiałem odejść jakiś czas wcześniej z YouTube’a, co wywróciło moje życie do góry nogami. Moim planem ₿ na życie był wtedy rynek kryptowalut, który jednak dał mi wielką lekcję pokory i plany bycia kryptomilionerem musiałem odłożyć na później. Ostatecznie znalazłem się w sytuacji, w której byłem bezrobotny, samotny i bez perspektyw. Wysłałem CV do wielu firm, by zaczepić się gdziekolwiek. Odpowiedziały mi dwie – jakieś Call Center i… McDonald’s (śmiech). Wybrałem pracę na słuchawce i – jak się potem okazało – ta jedna decyzja odmieniła moje życie.
Dlaczego? I jak to się łączy z pracą dziennikarza?
Już tłumaczę. W wielkim skrócie firma, w której zacząłem pracować, okazała się być jedną wielką kuźnią oszustów i prężnie działającą machiną okradającą starszych i schorowanych ludzi na grube miliony złotych. Gdy tylko zrozumiałem, w czym biorę udział, chciałem się zwolnić, ale ostatecznie tego nie zrobiłem. Uznałem, że więcej zdziałam, jeśli zostanę tam przez pewien czas, przemęczę się i zdobędę jak najwięcej dowodów na to, co tam się wyprawia. Ostatecznie wyszło lepiej, niż przypuszczałem. Odezwałem się do redakcji Uwagi! opisując całą sprawę i dostarczając im materiały. Podjęli temat i wspólnie zrealizowaliśmy 5-częściowy cykl reportaży o tytule „Szatańska Loża VIP”. Efekt był taki, że po pierwsze – złodziejska firma upadła, po drugie – wielu osobom odpowiedzialnym za ten niemoralny proceder postawiono zarzuty, a po trzecie – dostrzeżono we mnie potencjał i zaproszono do redakcji na staż. Reszta jest już historią. Szaloną, jak całe moje życie.
W takim razie gratuluję, dobra robota.
Dzięki. Swoją drogą na mojej najnowszej EP-ce nawiązuję do tych zdarzeń w kawałku „Pinokio”. Utwór ogólnie opowiada o poczuciu wyobcowania wśród rówieśników, o byciu niepasującym elementem układanki, ale także o potrzebie osiągnięcia wielkiego sukcesu, by mój Gepetto był ze mnie dumny i by nigdy mu niczego nie zabrakło. Myślę, że metafora jest zrozumiała dla wszystkich. Za to sama końcówka drugiej zwrotki jest właśnie o wspomnianej chwilę wcześniej historii. Pamiętam, że wszyscy przestrzegali mnie, bym się w to nie pakował, bo może stać mi się krzywda. Ja jednak miałem przekonanie, że w takich sytuacjach należy działać, nie bacząc na konsekwencje. I tak też zrobiłem. Na razie wszystko ze mną w porządku i mam nadzieję, że tak zostanie. A jeśli nie, to przynajmniej pozostanie po mnie muzyka.
Będę bronił starszych oraz kobiet, cóż
Nawet jak przypłacę to niejedną blizną
Nie chcę być prawdziwym chłopcem już
Od kiedy zostałem prawdziwym mężczyzną
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Małpa: „Moja żona ma tatuaż z okładką płyty Łony” – wywiad
W rozmowie z Małpą padają także ksywki Otschodzi i Lil Konona.
Z okazji pojawienia się na rynku winylowej wersji kultowego albumu „Kilka numerów o czymś”, spotkaliśmy się z Małpą z Warszawie, żeby porozmawiać o jego debiucie, który w większości został napisany we Włoszech.
Chociaż Małpa nigdy tego nie ujawniał, nasza redakcyjna koleżanka opowiedziała podczas rozmowy pewną anegdotę związaną z żoną rapera, która posiada tatuaż z Łoną. – Ma kilka rapowych tatuaży – przyznał raper w rozmowie z Luizą Di Felici. Więcej na ten temat w poniższej rozmowie.
Poruszone wątki w wywiadzie:
- „Kilka numerów o czymś” powstało we Włoszech na Erasmusie.
- Czy Małpa inspirował się włoskimi artystami?
- Lil Konon i jego zakola
- Otsochodzi kupuje winyl za 12 tys. zł
- Praca na stacji benzynowej
- Dlaczego Małpa zniknął na 6 lat?
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Feno: „Young Leosia i Bambi to grzeczna muzyka, która trafia do dzieci” – wywiad
Jak i kiedy modli się Edzio, Pikers GOAT, Grande Connection i monetyzacja konfliktów freakfightami.
Nasza rozmowa z Feno to przede wszystkim tematy rapowe. Czy kobiecy rap w Polsce jest dobry? Tutaj raper wspomina o Bambi, Young Leosi i Oliwce Brazil.
– Mamy Young Leosię i Bambi. To są takie najpotężniejsze postacie. To jest taka grzeczna muzyka, która trafia do dzieci. Sanah i Julka Żugaj to ten sam case – mówi Feno w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.
– Mi rap się kojarzy z lekkim sk***ysyństwem. I takiej damskiej postaci jak Cardi B nie ma. No jest Oliwka i ma te skillsy, ale ewidentnie też jakieś problemy wizerunkowe. Żyjemy w post katolickim kraju, w którym nie ma akceptacji na jakieś jechanie w stylu Oliwki Brazil i obciąganie ku**sów – dodaje.
W rozmowie ponadto:
- Feno spotyka dwie małe dziewczynki, które są fankami Bambi
- Co myśli o Grande Connection
- Jak i kiedy modli się Edzio
- Kacper HTA i monetyzacja konfliktu freakfightami
- 10 tys. pomysłów Sebastiana Fabijańskiego
- Pikers to GOAT
- Najbardziej klimatyczny festiwal rapowy
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Mamy dość technicznego rapu? Koro: „Eripe, Tomb czy Golin wyczerpali tę formułę” – wywiad
Koro mówi o Young Leosi, Bambi, Grande Connection, Szpaku, White Widow i Taazym.
Podczas naszej rozmowy z Koro poruszyliśmy ciekawy wątek kalkulacji i warsztatu w polskim rapie. Czy w dzisiejszych czasach odbiorcy nie chcą słuchać już przekminionych wersów czy liczyć podwójnych i potrójnych rymów?
Koro „To nie rap się zmienia”
Jak twierdzi Koro, to nie rap się zmienia. – To raperzy zaczęli robić inny rodzaj muzyki. To nie chodzi o to, że rap się rozwija, bo on ma proste korzenie i prostą definicję, tylko ludzie otwierają się na coraz więcej rzeczy. W każdą stronę ta granica się przesuwa – mówi Koro w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.
Nie chcemy już słuchać rapu dobrego warsztatowo?
W większości wypadków rap odbił w stronę popu, śpiewanych refrenów i autotune’a. Bardzo nieliczni robią jeszcze rap stawiający na technikę.
– Dzisiaj młodzi raperzy nie muszą być dobrzy warsztatowo. Tacy gracze jak Eripe, Tomb, Quebo, Golin i jeszcze mógłbym wymienić parę ksywek, wyczerpali na tyle tę formułę, że ludzie mają dość. Żyjemy w takich czasach TikTokowych i przebodźcowanych, że ta muzyka ma być takim głaskaniem psychiki, żeby się wyluzować, a nie rozkminiać o co chodziło – twierdzi Koro. Czy to dobrze czy źle? Wśród fanów możemy dostrzec dwa główne obozy. Pierwszy, który krytykuje większość rzeczy wychodzących od młodych twórców i drugi, który jest zafascynowany każdym kawałkiem, którego głównym zadaniem jest wpaść w viral i największą rotację.
W poniższej rozmowie poruszyliśmy takie wątki jak: Young Leosia i Bambi nagrywają w szafie, działalność Grande Connection, dissy i beefy się nie kalkulują, konflikt Szpaka i White Widow, Taazy objawieniem freakfightów, co z walką na Fame MMA, a także, kiedy nowa płyta.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Pueblos (Bitwa o Południe): „Żyję z freestyle’u, to moje główne źródło utrzymania” – wywiad
Rozmawiamy z organizatorem Bitwy o Południe.
Wybraliśmy się na BOP9, gdzie mieliśmy zrobić relacje z wydarzenia, ale jak to z freestylem – zamiast relacji przeprowadziliśmy kilka mocnych wywiadów. Na pierwszy ogień rozmowa z Pueblosem – organizatorem Bitwy o Południe.
– Randomowi ludzie boją się BOP-u i boją się wystąpić. Wiedzą, że można się bardzo łatwo zbłaźnić, jak np. wchodzący teraz bez koszulki Syn Młynarza z flagą Kiribati – mówi w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl Pueblos.
Organizator Bitwy o Południe ujawnił przed naszymi kamerami m.in., że jako jedna z nielicznych osób, a może nawet jedyna utrzymuje się z organizowania bitew freestyle’owych. – To moje główne źródło utrzymania – przyznaje.
Z Pueblosem porozmawialiśmy m.in. o aktualnej sytuacji BOP-u i WBW i najbardziej przyszłościowych zawodnikach, którzy jeszcze namieszają we freestyle’u.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Tym razem przed naszymi kamerami zasiadł Sarius, z którym w ponad godzinnym wywiadzie poruszyliśmy mnóstwo tematów, także ten jeden z najbardziej grzejących, czyli niesnaski z Żabsonem.
Kilka tygodni temu między Sariusem z Żabsonem doszło do małego konfliktu, który miał zostać nie do końca zrozumiany przez słuchaczy. Sarius zdecydował się szczegółowo opisać, o co chodziło i dlaczego Żabson miał u niego dług.
Ponadto szef Antihype ujawnił, czy żałuje, że sytuacja z Gibbsem lub Deysem tak się potoczyły.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
-
News2 dni temu
Kali o powrocie Quebonafide: „Błagajcie go na kolanach…”
-
News3 dni temu
Ostatni koncert Quebonafide – wyciekła dokładna data
-
teledysk5 dni temu
Oliwka Brazil: „Dziewczyny z branży mają chcice jak zwierzęta”
-
News2 dni temu
Quebonafide: „Sfingowałem swoją muzyczną śmierć”
-
News22 godziny temu
Sokół kłania się Quebonafide
-
News3 dni temu
Zwrotka podziemnego rapera robi furorę 3 lata po premierze
-
News4 dni temu
Bonus RPK: „Na tym mikrofonie Gabi nagrała diss na Chadę”
-
News4 dni temu
Malik płaci za zwrotki? Raper ujawnia, jak pozyskuje topowych raperów