Sprawdź nas też tutaj

Wywiad

Golin: „Podróżowanie to najlepsza rzecz, jaka przytrafiła mi się w życiu” |WYWIAD

Opublikowany

 

alt

– Dzięki podróży mamy możliwość otrzeć się o nieśmiertelność.

Ostatnimi czasu poświęciliśmy toruńskiemu raperowi sporo uwagi. Przypomnieliśmy jego ubiegłoroczną płytę oraz wspominaliśmy o nim w kilku artykułach. Kwintesencją tych działań nie mogło być nic innego jak krótka rozmowa, która przerodziła się w ciekawe wywody podróżnicze.

 

Rozpoczynając wywiad zastanawiam się, w którym miejscu na ziemi obecnie przebywasz.

W momencie, gdy dogadywaliśmy się w sprawie wywiadu byłem w samym sercu Iranu, a dokładnie w starożytnym mieście Yazd gdzie, aby się dostać musiałem przedrzeć się przez pustynię, która ciągnęła się przez kilkadziesiąt kilometrów. Później udałem się na północ kraju, w kierunku Armenii i Gruzji i to właśnie na Zakaukaziu zakończyła się moja siedmiomiesięczne wyprawa po Azji, gdyż stamtąd wróciłem prosto do Polski.

 

Za małolata pewnie pochłaniałeś książki o tematyce podróżniczej.

Wydaje mi się, że legenda Tonego Halika jest w Toruniu ciągle żywa (śmiech). Pamiętam, jak w liceum z kolegami chodziliśmy czasem do Empiku na tak zwany przegląd prasy biorąc do ręki National Geographic czy Poznaj świat, marząc jak to byłoby super zobaczyć pewnego dnia te wszystkie dalekie miejsca opisywane w owych magazynach. Zaczytywałem się w książkach podróżniczych w latach szkolnych, podziwiając ich autorów za odwagę i determinację potrzebną by ruszać w nieznane. Wydawali mi się wówczas herosami, którzy dokonują niemożliwych wyczynów. Cieszę się, że trafiłem kiedyś na dzieła Tiziano Terzaniego, gdyż to właśnie włoski reporter, który przemieszkał kilka dekad w Azji zaraził mnie prawdziwą miłością do tego regionu.

 

Postanowiłeś zamienić swoje życie w jedną wielką podróż –  jeszcze jakieś czynniki miały na to wplyw?

Ja tak naprawdę nauczyłem się podróżować. To był dla mnie stopniowy, naturalny proces, najpierw wyjechałem na studia do UK. Rok uczyłem się w Hiszpanii, następnie mieszkałem we Włoszech i w tych latach zwiedziłem praktycznie cały zachód Europy. Z czasem powoli pozwalałem sobie na więcej, za mój chrzest bojowy uważam wyjazd na Bałkany gdzie spędziłem ponad miesiąc. Przejeżdżając cały półwysep, później doszła północna Afryka, Bliski Wschód, aż w końcu czułem się gotowy aby ruszyć na prawdziwą wyprawę przez kraje Dalekiego Wschodu.

 

Prof. Rokosz powiedział, że podróżowanie to najważniejsza rzecz w życiu człowieka. Zgodzisz się z tym?

Podróżowanie to najlepsza rzecz, jaka przytrafiła mi się w życiu. Nie chce zabrzmieć zbyt pompatycznie, ale dzięki podróży mamy możliwość otrzeć się o nieśmiertelność. Żyjemy parę razy bardziej intensywniej, żyjemy kilkoma życiami. Gdy jestem w Wietnamie umoczony po kolana na polach ryżowych żyję życiem lokalnych zbieraczy ryżu, gdy odwiedzam jakieś odległe wioski w Laosie czy Birmie gdzie nie ma cywilizacji dzielę rzeczywistość z tymi, którzy je zamieszkują. Zyskuję perspektywę, horyzont poglądowy w jednej chwili wydłuża się kilkukrotnie, do tego każdego dnia zalewa mnie tysiące bodźców w dopiero co odkrywanym miejscu, co sprawa, że funkcjonuję na najwyższych obrotach.

 

Jak wygląda Polska w porównaniu z miejscami, które odwiedziłeś. Chce się tu wracać?

Uważam, że w ciągu ostatnich dziesięciu, piętnastu lat w Polsce bardzo dużo się zmieniło na lepsze, nasz kraj stał się o wiele bardziej atrakcyjny i dostępny dla turystów z zagranicy. Autostrady, infrastruktura, nowa zabudowa miejska – to szczególnie rzuca się w oczy, gdy odwiedzi się naszych wschodnich sąsiadów, Ukrainę, Białoruś czy takie kraje jak Rumunia lub Armenia. Dominujące postsowieckie krajobrazy, niczym Polska mojego wczesnego dzieciństwa, raczej odstraszają przyjezdnych zamiast ich przyciągać.

 

Statystycznie ile dni w roku jesteś w podróży? Zdarza się, że poza granicami ojczyzny jesteś 365 dni?

Wcześniej najdłużej wyjeżdżałem na kilka tygodni, może miesiąc. Do Indii, Nepalu czy właśnie na Bałkany. Nigdy nie zdarzyło mi się abym podróżował permanentnie przez kilka miesięcy, tym razem jednak postanowiłem, że przeprawie się z Singapuru aż do północnych Chin, także wiedziałem, że zajmie mi to nieporównywalnie więcej czasu. A z racji, że wcześniej mieszkałem w Londynie, moja rozłąka z ojczyzną trwała trochę ponad rok.

 

Nie wierzę, że w ciemno jedziesz w dane miejsce. Twoje przygotowania są na pewno skrupulatne. Opowiedz coś o nich, może komuś się coś przyda przy ogarnianiu egzotycznego wyjazdu.

Myślę, że przed każdym wyjazdem, w nawet pozornie najmniej wymagające miejsce, należy odrobić stosowną lekcję domową. Warto zaznajomić się choćby pobieżnie z kulturą, obyczajami czy religią dominującą w państwie, które odwiedzamy gdyż te czynniki mają realny wpływ na nasz pobyt zagranicą. W Birmie, znieważając Buddę w jakikolwiek sposób możemy trafić za kratki, podobnie jest w krajach muzułmańskich, w Iranie nie nosimy krótkich spodni – to tak zwana etykieta, z którą trzeba się zapoznać przed przyjazdem do kraju. Ponadto, bardzo ważną rzeczą jest transport, to w jaki sposób ja podróżuję wymaga ode mnie sporych przygotować logistycznych – gdzie się zatrzymać, przeprawić, sprawdzić które trasy są przejezdne, czasem wiąże się z tym spory ból głowy.

 

Najważniejsza rzecz w podróży?

Nie da się chyba wybrać jednej najważniejszej rzeczy, zdrowy rozsądek podpowiada mi abym wskazał właśnie na niego, ale z drugiej strony fantazja też jest potrzebna (śmiech) i paszport, nie gubcie paszportów, szczególnie gdzieś na drugim końcu świata.

 

Korzystasz z jakiś bedekerów czy masz może indywidualny tok zwiedzania i korzystasz z uprzejmości lokalnych mieszkańców?

Zdarza mi się korzystać z bedekerów, aby poznać realny kontekst historyczny danego miejsca. Z książek najłatwiej dowiedzieć się podstawowych faktów odnośnie danego kraju i jego atrakcji, jednakże warto skonfrontować tę wiedzę, z relacjami tych, którzy mieszkają tu na co dzień. Pokazujesz w ten sposób, że jesteś zainteresowany ich krajem, co jest pierwszym przejawem szacunku, jest szansa nawiązania jakichś ciekawych znajomości, które z pewnością ubogacą twoją wyprawę w nowe wrażenia. Wszystko zależy jednak od miejsca które wizytujemy. W Birmie interesowała mnie najbardziej jej kolonialna przeszłość, w Rangunie mamy wspaniałe post-brytyjskie rezydencje i budynki rządowe jakbyś je żywce wyjął z Whitehall w Londynie, jednak lokalni mieszkańcy nie mają za dużej wiedzy na ich temat. Podejrzewam również, że jest to dla nich dość bolesna historia dlatego wolałem przeprawiać się przez jej strony na własną rękę.

 

Podróżujesz w towarzystwie czy preferujesz  „Przez Świat Na Fazie” ?

Zdecydowanie na własną rękę i wydaje mi się, że w bardzo podobnym stylu, do tego w jakim podróżuje Faza. Namiot, karimata, wielki plecak, noclegi w najbardziej wykręconych miejscach świata, ogółem życie pełne przygód.

 

Zawsze zastanawiało mnie jak wygląda finansowanie takich podróży. Jedzenie kosztuje, a twoje wyjazdy to nie są typowe dwutygodniowe wakacje.

Nie odkryję tutaj Ameryki, jeśli powiem, że wykorzystałem znaczną część moich oszczędności by sfinansować wyprawę na Daleki Wschód. Najdroższe są oczywiście bilety lotnicze, swoje też trzeba zapłacić za wizy wjazdowe do azjatyckich krajów, reszta już zależy od stylu w jakim podróżujemy. Ta część świata jednak jest stosunkowo tania, w porównaniu do np. Europy Zachodniej. Zdarzało się również dorabiać na miejscu, jeśli naprawdę zachodziła taka potrzeba.

 

Imałeś się pewnie różnych zawodów, może opowiesz o tych najciekawszych?

Pracowałem w przeróżnych miejscach, w Wietnamie uczyłem angielskiego, w Maroku pomagałem w produkcji skór, w Hiszpanii byłem nauczycielem w szkołach. Przed tym jak nauczyłem się języków trafiałem w takie miejsca jak farmy, magazyny, rzeźnie, na rozładunki tirów – tak naprawdę wszędzie gdzie dało się coś zarobić.

 

Cywilizacja zachodnia zdominowała już każdy zakątek świata? Nie raz widziałem zdjęcia Aborygena z telefonem komórkowym. Jak to się ma w przełożeniu na rzeczywistość?

To jest ten dylemat moralny podróżnika – człowiek chciałby odwiedzić wszystkie dalekie miejsca i zastać je w nienaruszonym, dziewiczym stanie, z zamieszkującą je prymitywną ludnością by móc podziwiać jej nieskalane postępem cywilizacyjnym życie. Jakim prawem jednak miałbym odmawiać tym ludziom dostępu do dóbr technologicznych, cywilizacyjnych, które na pewno uczynią ich życie łatwiejszym? W imię czego? Mojej egoistycznej chęci uchwycenia tej słynnej autentyczności, okupionej pracą w znoju i życiem w nędzy tych ludzi? Myślę, że zmiany, które przynosi duch czasu sprawiają, że życie ludzi staje się lepsze i łatwiejsze są tymi dobrymi.

 

Zwiedziłeś już tyle miejsc. Jak to wygląda jeżeli chodzi o Twoje preferencje kulinarne? W Indiach pewnie nie jadłeś schabowego?

W podróży przeżułem tyle dziwnych egzotycznych 'specjałów’, że chyba będę musiał o tym kiedyś nagrać jakiś numer, także na razie nie zdradzam szczegółów (śmiech). Powiem tylko, że owady to przyszłość moi drodzy… Cudowne źródło białka.

 

Będąc w Polsce próbujesz odtwarzać smaki z odwiedzonych miejsc czy Polska kuchnia ci wystarcza?

Lubię polską, tradycyjną kuchnię, lecz największą słabość mam do włoskiej – to z czasów gdy mieszkałem przez jakiś czas w Bolonii. Bardzo mi brakowało europejskiego żarcia w Azji, jeśli już znalazłem jakieś miejsca, które owe serwują, to okazywały się niezbyt wyszukane, a w dodatku drogie. Rozmawiałem kiedyś z poznanym Hiszpanem na ten temat w Laosie i obaj stwierdziliśmy, że azjatyckim jedzeniem nie da się w pełni najeść. Idzie zaspokoić pierwszy głód, skosztować trochę ryżu, wypić jakąś zupkę, ale żeby tak konkretnie zjeść jak w domu to się nie da. Także od pół roku chodzę głodny (śmiech).

 

Chciałbym poruszyć jeszcze jeden temat –  religia. Obecnie państwa zachodnie żyją w strachu.  Zderzenie cywilizacji europejskiej – chrześcijaństwa z kulturą arabską – islamem, nie wygląda najlepiej na przełomie ostatnich kilkunastu lat. Jak Ty oceniasz tą całą sytuację?

Państwa zachodnie żyją w strachu ze względu na islamski fundamentalizm, którego przedstawiciele mają w głowie tylko jedno – płonący stos. Należy z nim walczyć, nie kwiatami i żałobą po kolejnym zamachu, lecz wzmożoną prewencją. Niestety kolejne takie wydarzenia sprawiają, że rodzą się uprzedzenia wobec całej muzułmańskiej społeczności, a nie możemy pozwolić na to by skakać sobie do gardeł ze względu na wyczyny jakiejś tam bandy fanatycznych popaprańców, gdyż za chwilę wybijemy się wszyscy nawzajem. Nie chce być tutaj też adwokatem Islamu, gdyż mnóstwo jego założeń mi się nie podoba tak jak zresztą pozostałych religii, aczkolwiek traktowanie każdego jego wyznawcy jako potencjalnego terrorysty jest niegodziwością. Zbyt wiele czasu spędziłem na Bliskim Wschodzie, wśród muzułmanów, którzy przyjęli mnie jak brata, dzieląc się swoim dachem nad głową i ostatnią kromką chleba bym teraz zaakceptował tego rodzaju przekaz medialny. Zresztą dla mnie przede wszystkim liczy się człowiek, jego nastawienie, dopiero później dochodzą te szufladki jak wiara, rasa i pochodzenie.

 

Czego więc moglibyśmy nauczyć się od kultur egzotycznych by żyło nam się lepiej?

Jeśli już pokusiłbym się o przeniesienie jednej rzeczy na rodzimy grunt, to zdecydowanie byłoby to pokojowe i optymistyczne nastawienie do świata. W Tajlandii, gdzie dominuje buddyzm, który jest bardziej filozofią życia niż religią, ludzie są naprawdę bardziej zrelaksowani, milej nastawieni do życia i otoczenia. Spędziłem masę czasu podróżując po tych zakątkach i praktycznie nigdy nie uświadczyłem bójek, awantur, czy otwartych konfliktów gdzieś w miejscach publicznych. Wydaje mi się, że ludzie są tam szczęśliwsi.

 

Na starość nie byłoby fajnie spisać tych wszystkich doświadczeń kulturowo-socjologicznych?

Dlaczego na starość? Myślę, że powstanie coś znacznie szybciej, póki pamięć sprawna i chęć szczera.

 

Odwiedzasz tyle niesamowitych miejsc. Wiem, że wielu stwierdzi, że ten wywiad pasuje bardziej tematyką na National Geographic niż na portal o rapie. W takim razie, żeby było trochę muzycznie, nigdy nie miałeś ochoty stworzyć teledysku, który byłby odzwierciedleniem i  zarazem dopełnieniem pewnych tematów?

To melodia najbliższej przyszłości. Z początku byłem przeciwnikiem podróżowania z kamerą do jakichś odległych miejsc, gdyż to trochę zabija piękno momentu, danej chwili, relacji z kimś dopiero co poznanym. Jednak jest mnóstwo miejsc i momentów, które warto uwiecznić, dlatego tym razem wróciłem do domu z masą nagranego materiału, który chcę wykorzystać.

 

Kiedy możemy spodziewać się dopełnienia trylogii?

Najprawdopodobniej w 2018 roku.

 

Czego po tym albumie będą mogli spodziewać się fani?

Kontynuacji tego co robiłem wcześniej, okraszonej fascynacją dalekim wschodem, z refleksjami, które wyniosłem z dalekiej podróży.

 

Kolejny raz połączysz siły ze Szpalowskim?

Najpewniej tak, świetnie się z nim rozumiem zarówno w kwestii muzycznej jak i w życiu prywatnym. Wielokrotnie wyciągał mnie z podróżniczych kłopotów, gdzieś na drugim końcu świata (śmiech)  za co jestem mu niezmiernie wdzięczny.

 

Trylogia to osobny rozdział na twojej muzycznej drodze. Dawno temu zapowiadałeś album w ducie z Ensonem. Temat upadł czy kiedyś będzie nam dane doczekać się takiej kolaboracji?

Temat jest jak najbardziej aktualny, ta współpraca to dla zarówno dla mnie i Ensona, jedna z najważniejszych rzeczy w dotychczasowej drodze muzycznej.

 

Miał być projekt z Wezyrem, co z nim?

Mam małe wyrzuty sumienia, bo lubię i cenię Wezyra i pozdrawiam go jak to czyta… (śmiech). Nagrałem dwa numery bodajże na ten projekt, parę kolejnych napisałem, ale wszystko zostało zawieszone w próżni przez ten mój globtroterski styl życia, po prostu nie byłem w stanie tego sfinalizować. Być może będzie szansa jeszcze do tego wrócić.

 

Możemy spodziewać się jakichś innych nieszablonowych projektów?

Zdecydowanie tak, nie chcę jeszcze zdradzać szczegółów, ale chcę być bardzo aktywny po powrocie do kraju na różnych płaszczyznach twórczych, także trzymajcie mnie za słowo.

 

Dzięki za wywiad. Powodzenia na szlaku.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

 

Wywiad

Rabo: „Wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół” – wywiad

Rozmawiamy z raperem, który nagrał płytę inspirowaną znanymi bajkami.

Opublikowany

 

W ubiegłą sobotę ukazał się album Rabo „Życie to nie bajka”. To twórca znanego kanału związanego z filmami animowanymi Disneya, Pixara i DreamWorks. Mieliśmy okazję porozmawiać z byłym dziennikarzem programu „Uwaga!” na temat jego projektu.

Polećmy klasykiem na początek – jak zaczęła się Twoja przygoda z rapem?

Cóż… okres, gdy miałem 9 lat i kolega przyniósł do szkoły Grupę Operacyjną pozwolę sobie pominąć (śmiech). Oficjalnie wszystko zaczęło się rok później, gdy ojczym pożyczył mi swoją empetrójkę, bym się nie nudził w autokarze podczas wycieczki szkolnej. Znajdowała się tam „Droga” od Hemp Gru, którą momentalnie się zachwyciłem. Potem już poszło. Ogólnie jestem z pokolenia dzieciaków, dla których rap był jak łyk świeżego powietrza w świecie przepełnionym smogiem. Gdybym na pewnym etapie nastoletniego życia nie usłyszał, że „Damy radę”, to nie wiem, czy bym dał. Gdybym nie podśpiewywał sobie, że „Bierzemy sprawy w swoje ręce” albo że „Każdą porażkę obracam w sukces”, to też pewnie wszystko wyglądałoby inaczej. Nie bez powodu czasem żartuję sobie, że wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół (śmiech). I coś w tym jest.

A skąd pomysł, by samemu zacząć rapować?

Od zawsze marzyłem, by być częścią tej kultury. Przez wiele lat prowadziłem kanał na YouTube, gdzie opowiadałem o różnych ciekawostkach, szokujących teoriach i absurdach związanych z filmami animowanymi, głównie ze stajni Disneya, Pixara i DreamWorks i gdy przekroczyłem magiczną barierę 100 000 subów, chciałem przygotować dla widzów coś specjalnego. Uznałem wtedy, że to dobra okazja, by zadebiutować i tak powstał utwór „Sto tysięcy powodów”. Odbiór był pozytywny, więc zacząłem doskonalić swój warsztat i dziś, po 5 latach od tamtego wydarzenia, myślę, że rozwinąłem się już na tyle, by przedstawić się szerszemu gronu słuchaczy.

No właśnie, niedawno do sieci trafiła Twoja EPka „Życie to nie bajka”, oparta na ciekawym patencie. Opowiedz o tym.

Od jakiegoś czasu kiełkował mi w głowie pomysł na płytę związaną z tym, czym zajmowałem się na co dzień. W końcu postanowiłem się za to zabrać i efektem tego jest album inspirowany znanymi animacjami, takimi jak „Toy Story”, „Auta” czy „Król Lew”. Bajki te stanowiły jednak jedynie punkt wyjścia do opowiadanych historii, dzięki czemu mogłem zgrabnie połączyć moje osobiste przeżycia z fabułą wspomnianych filmów. Przykładowo w utworze „Simba” opowiedziałem o swojej drodze do sukcesu, która ciągle trwa, niestety (śmiech). Refren oparłem na słynnej frazie Mufasy „Kiedyś to wszystko będzie Twoje”, którą kojarzy niemal każdy, a której, co ciekawe, Mufasa nigdy do Simby nie wypowiedział. Taki bajkowy efekt Mandeli.

Tu, gdzie jestem, konsekwentnie rządzi prawo dżungli
Walczę mężnie, bo lwie serce w mojej piersi dudni
Wygram ze złem, wsparcie wielkie mam od wiernych kumpli
Dzieło zwieńczę happy endem, będą ze mnie dumni!

Zanim jednak zdecydowałeś się wrócić do ksywki Rabo, wydałeś dwie EP-ki pod innym pseudonimem na osobnym kanale, którego prawie nikt nie zna.

I całe szczęście (śmiech). Faktycznie, w 2020 roku postanowiłem wypuścić pierwszą EP-kę, ale czułem podskórnie, że mimo iż teraz wydaje mi się to cudowne, to za parę lat zapewne będę wolał o tym zapomnieć. I faktycznie – dziś, gdy patrzę na swoje poprzednie projekty, na czele z tym starszym, to widzę, jak wiele rzeczy mógłbym zrobić lepiej. Ale cóż – chyba właśnie na tym polega rozwój. Ostatecznie dobrze mi zrobiło te parę lat w takim klasycznym podziemiu – miałem czas, by spokojnie progresować, a jednocześnie mało kto musiał być tego świadkiem (śmiech).

To teraz trochę z innej beczki – jak YouTuber trafia do redakcji Uwagi! TVN?

Faktycznie, jest to historia dość oryginalna. Niecałe 2 lata temu przechodziłem najgorszy okres mojego życia. To było chwilę po wypuszczeniu EPki „To The Ground”, która zresztą odzwierciedla ówczesny stan mojej psychiki. Z przyczyn niezależnych ode mnie, musiałem odejść jakiś czas wcześniej z YouTube’a, co wywróciło moje życie do góry nogami. Moim planem ₿ na życie był wtedy rynek kryptowalut, który jednak dał mi wielką lekcję pokory i plany bycia kryptomilionerem musiałem odłożyć na później. Ostatecznie znalazłem się w sytuacji, w której byłem bezrobotny, samotny i bez perspektyw. Wysłałem CV do wielu firm, by zaczepić się gdziekolwiek. Odpowiedziały mi dwie – jakieś Call Center i… McDonald’s (śmiech). Wybrałem pracę na słuchawce i – jak się potem okazało – ta jedna decyzja odmieniła moje życie.

Dlaczego? I jak to się łączy z pracą dziennikarza?

Już tłumaczę. W wielkim skrócie firma, w której zacząłem pracować, okazała się być jedną wielką kuźnią oszustów i prężnie działającą machiną okradającą starszych i schorowanych ludzi na grube miliony złotych. Gdy tylko zrozumiałem, w czym biorę udział, chciałem się zwolnić, ale ostatecznie tego nie zrobiłem. Uznałem, że więcej zdziałam, jeśli zostanę tam przez pewien czas, przemęczę się i zdobędę jak najwięcej dowodów na to, co tam się wyprawia. Ostatecznie wyszło lepiej, niż przypuszczałem. Odezwałem się do redakcji Uwagi! opisując całą sprawę i dostarczając im materiały. Podjęli temat i wspólnie zrealizowaliśmy 5-częściowy cykl reportaży o tytule „Szatańska Loża VIP”. Efekt był taki, że po pierwsze – złodziejska firma upadła, po drugie – wielu osobom odpowiedzialnym za ten niemoralny proceder postawiono zarzuty, a po trzecie – dostrzeżono we mnie potencjał i zaproszono do redakcji na staż. Reszta jest już historią. Szaloną, jak całe moje życie.

W takim razie gratuluję, dobra robota.

Dzięki. Swoją drogą na mojej najnowszej EP-ce nawiązuję do tych zdarzeń w kawałku „Pinokio”. Utwór ogólnie opowiada o poczuciu wyobcowania wśród rówieśników, o byciu niepasującym elementem układanki, ale także o potrzebie osiągnięcia wielkiego sukcesu, by mój Gepetto był ze mnie dumny i by nigdy mu niczego nie zabrakło. Myślę, że metafora jest zrozumiała dla wszystkich. Za to sama końcówka drugiej zwrotki jest właśnie o wspomnianej chwilę wcześniej historii. Pamiętam, że wszyscy przestrzegali mnie, bym się w to nie pakował, bo może stać mi się krzywda. Ja jednak miałem przekonanie, że w takich sytuacjach należy działać, nie bacząc na konsekwencje. I tak też zrobiłem. Na razie wszystko ze mną w porządku i mam nadzieję, że tak zostanie. A jeśli nie, to przynajmniej pozostanie po mnie muzyka.

Będę bronił starszych oraz kobiet, cóż
Nawet jak przypłacę to niejedną blizną
Nie chcę być prawdziwym chłopcem już
Od kiedy zostałem prawdziwym mężczyzną


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Małpa: „Moja żona ma tatuaż z okładką płyty Łony” – wywiad

W rozmowie z Małpą padają także ksywki Otschodzi i Lil Konona.

Opublikowany

 

Przez

małpa wywiad

Z okazji pojawienia się na rynku winylowej wersji kultowego albumu „Kilka numerów o czymś”, spotkaliśmy się z Małpą z Warszawie, żeby porozmawiać o jego debiucie, który w większości został napisany we Włoszech.

Chociaż Małpa nigdy tego nie ujawniał, nasza redakcyjna koleżanka opowiedziała podczas rozmowy pewną anegdotę związaną z żoną rapera, która posiada tatuaż z Łoną. – Ma kilka rapowych tatuaży – przyznał raper w rozmowie z Luizą Di Felici. Więcej na ten temat w poniższej rozmowie.

Poruszone wątki w wywiadzie:

  • „Kilka numerów o czymś” powstało we Włoszech na Erasmusie.
  • Czy Małpa inspirował się włoskimi artystami?
  • Lil Konon i jego zakola
  • Otsochodzi kupuje winyl za 12 tys. zł
  • Praca na stacji benzynowej
  • Dlaczego Małpa zniknął na 6 lat?


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Feno: „Young Leosia i Bambi to grzeczna muzyka, która trafia do dzieci” – wywiad

Jak i kiedy modli się Edzio, Pikers GOAT, Grande Connection i monetyzacja konfliktów freakfightami.

Opublikowany

 

Przez

Nasza rozmowa z Feno to przede wszystkim tematy rapowe. Czy kobiecy rap w Polsce jest dobry? Tutaj raper wspomina o Bambi, Young Leosi i Oliwce Brazil.

– Mamy Young Leosię i Bambi. To są takie najpotężniejsze postacie. To jest taka grzeczna muzyka, która trafia do dzieci. Sanah i Julka Żugaj to ten sam case – mówi Feno w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.

– Mi rap się kojarzy z lekkim sk***ysyństwem. I takiej damskiej postaci jak Cardi B nie ma. No jest Oliwka i ma te skillsy, ale ewidentnie też jakieś problemy wizerunkowe. Żyjemy w post katolickim kraju, w którym nie ma akceptacji na jakieś jechanie w stylu Oliwki Brazil i obciąganie ku**sów – dodaje.

W rozmowie ponadto:

  • Feno spotyka dwie małe dziewczynki, które są fankami Bambi
  • Co myśli o Grande Connection
  • Jak i kiedy modli się Edzio
  • Kacper HTA i monetyzacja konfliktu freakfightami
  • 10 tys. pomysłów Sebastiana Fabijańskiego
  • Pikers to GOAT
  • Najbardziej klimatyczny festiwal rapowy


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Mamy dość technicznego rapu? Koro: „Eripe, Tomb czy Golin wyczerpali tę formułę” – wywiad

Koro mówi o Young Leosi, Bambi, Grande Connection, Szpaku, White Widow i Taazym.

Opublikowany

 

Przez

koro wywiad

Podczas naszej rozmowy z Koro poruszyliśmy ciekawy wątek kalkulacji i warsztatu w polskim rapie. Czy w dzisiejszych czasach odbiorcy nie chcą słuchać już przekminionych wersów czy liczyć podwójnych i potrójnych rymów?

Koro „To nie rap się zmienia”

Jak twierdzi Koro, to nie rap się zmienia. – To raperzy zaczęli robić inny rodzaj muzyki. To nie chodzi o to, że rap się rozwija, bo on ma proste korzenie i prostą definicję, tylko ludzie otwierają się na coraz więcej rzeczy. W każdą stronę ta granica się przesuwa – mówi Koro w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.

Nie chcemy już słuchać rapu dobrego warsztatowo?

W większości wypadków rap odbił w stronę popu, śpiewanych refrenów i autotune’a. Bardzo nieliczni robią jeszcze rap stawiający na technikę.

– Dzisiaj młodzi raperzy nie muszą być dobrzy warsztatowo. Tacy gracze jak Eripe, Tomb, Quebo, Golin i jeszcze mógłbym wymienić parę ksywek, wyczerpali na tyle tę formułę, że ludzie mają dość. Żyjemy w takich czasach TikTokowych i przebodźcowanych, że ta muzyka ma być takim głaskaniem psychiki, żeby się wyluzować, a nie rozkminiać o co chodziło – twierdzi Koro. Czy to dobrze czy źle? Wśród fanów możemy dostrzec dwa główne obozy. Pierwszy, który krytykuje większość rzeczy wychodzących od młodych twórców i drugi, który jest zafascynowany każdym kawałkiem, którego głównym zadaniem jest wpaść w viral i największą rotację.

W poniższej rozmowie poruszyliśmy takie wątki jak: Young Leosia i Bambi nagrywają w szafie, działalność Grande Connection, dissy i beefy się nie kalkulują, konflikt Szpaka i White Widow, Taazy objawieniem freakfightów, co z walką na Fame MMA, a także, kiedy nowa płyta.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Pueblos (Bitwa o Południe): „Żyję z freestyle’u, to moje główne źródło utrzymania” – wywiad

Rozmawiamy z organizatorem Bitwy o Południe.

Opublikowany

 

Przez

Wybraliśmy się na BOP9, gdzie mieliśmy zrobić relacje z wydarzenia, ale jak to z freestylem – zamiast relacji przeprowadziliśmy kilka mocnych wywiadów. Na pierwszy ogień rozmowa z Pueblosem – organizatorem Bitwy o Południe.

– Randomowi ludzie boją się BOP-u i boją się wystąpić. Wiedzą, że można się bardzo łatwo zbłaźnić, jak np. wchodzący teraz bez koszulki Syn Młynarza z flagą Kiribati – mówi w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl Pueblos.

Organizator Bitwy o Południe ujawnił przed naszymi kamerami m.in., że jako jedna z nielicznych osób, a może nawet jedyna utrzymuje się z organizowania bitew freestyle’owych. – To moje główne źródło utrzymania – przyznaje.

Z Pueblosem porozmawialiśmy m.in. o aktualnej sytuacji BOP-u i WBW i najbardziej przyszłościowych zawodnikach, którzy jeszcze namieszają we freestyle’u.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Sarius o konflikcie z Żabsonem: „Miał u mnie dług”- wywiad

Rozmawiamy z szefem Antihype.

Opublikowany

 

Przez

sarius

Tym razem przed naszymi kamerami zasiadł Sarius, z którym w ponad godzinnym wywiadzie poruszyliśmy mnóstwo tematów, także ten jeden z najbardziej grzejących, czyli niesnaski z Żabsonem.

Kilka tygodni temu między Sariusem z Żabsonem doszło do małego konfliktu, który miał zostać nie do końca zrozumiany przez słuchaczy. Sarius zdecydował się szczegółowo opisać, o co chodziło i dlaczego Żabson miał u niego dług.

Ponadto szef Antihype ujawnił, czy żałuje, że sytuacja z Gibbsem lub Deysem tak się potoczyły.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Popularne

Copyright © Łukasz Kazek dla GlamRap.pl 2011-2024.
(Ta strona może używać Cookies, przeglądanie jej to zgoda na ich używanie.)

error: