News
III URODZINY APTAUN RECORDS – RELACJA
Kolejny rok, kolejna zima, kolejne (trzecie) urodziny wytwórni Aptaun Records.
To się nie mogło nie udać. Bo przecież ta stosunkowo młoda wytwórnia zrzesza już od początku najlepszych polskich raperów i wyławia młode talenty (2sty, Karwan, Beeres itd.) stawiając nacisk na charyzmatyczność no i przede wszystkim, sprawdzoną już w podziemiu markę, którą chociażby WENA i Te-
Tris zdążyli sobie wyrobić.Czy faktycznie impreza udała się na tyle, by ochrzcić ją jedną z najważniejszych w 2012 roku?
Po części tak, jednakże nie wszystko poszło tak, jak pójść powinno, co ma zwykle miejsce w przypadku takich przedsięwzięć. Przede wszystkim Face Club nie był przygotowany na tak dużą ilość osób. Nie znam konkretnej liczby ludzi, którzy pojawili się w klubie, ale z piętra wyglądało to naprawdę imponująco i na pewno było ich więcej niż 500. Wpływało to też na odbiór, bo część osób musiała stać na schodach, lub oglądać wszystko z piętra, a kilku ortodoksów wepchało się nawet na scenę, przeszkadzając trochę artystom poruszanie się po niej.
Sam miałem tę swobodę, że mogłem uczestniczyć w akcji praktycznie z każdego miejsca w klubie i nic nie zakłócało mi chłonięcia linijek ekipy Aptaun.
Oprócz tego, Face Club spisał się na piątkę z plusem, bo oprawa (efekt pulsujących świateł potęguje wrażenia, polecam serdecznie) składająca się z oświetlenia i sztucznego dymu naprawdę robiła robotę i dodawała zupełnie nowe wrażenia w połączeniu z muzyką. Nie udało się za to akustykowi garnąć wszystkiego zbyt dobrze i poziom mikrofonów z poziomem podkładów był wyrównany niemalże w stu procentach dopiero na koncertach WENY i Te-Trisa, którzy grali przedostatni, przed Peerzetem. Za to spory minus.
Sam klub wydaje się być nastawiony na tego typu wydarzenia hip-hopowe (byłem tam pierwszy raz) i zdecydowanie jest to znacząca zaleta, bo gdy przychodzi nam iść na koncert do klubu, gdzie panuje sztywna atmosfera, a dookoła przewijają się studenciaki w koszulkach w serek i cardiganach, ma się ochotę wyjść z takiego miejsca. Face Club na pewno zajmie wysoką pozycję w moim super-świetnym hajpowym TOP 10 klubów w Stolicy.
Aptaun Records przygotowało nam w tym roku naprawdę świetny line-up. Grali zarówno starzy wyjadacze aptaunowi, kilku ASów wytwórni, DJ DBT, DJ
Ace, DJ Ike i beatboxer Crashu. Nie dało się natomiast nie zauważyć, że wszyscy czekali na Pyskatego, Wudoe i Te-Trisa, którzy zagrali chyba najlepsze koncerty tamtego dnia. A jak wypadły same koncerty? Sprawdźmy.
Crashu
Jak możemy wyczytać na stronie Aptaunu, jest to stosunkowo młody beatboxer, który mimo wieku już zdążył zebrać szereg osiągnięć w tym udział w Mistrzostwach Świata w beatboxie. Crashu miał od początku utrudnione zadanie, bo występował jako pierwszy, kiedy ludzie dopiero się zbierali, a dodatkowym utrudnieniem było to, że zdecydowania większość czekała na kogoś, kto będzie operował słowem, a nie wydawał ustami odgłosy pierdzenia. Nie hejtuję, bo pasjonatem, ani tym bardziej znawcą beatboxu nigdy nie byłem, ale od kumpli, którzy trochę w tym siedzą, wiem że niektóre dźwięki, w tym trąbkę naprawdę ciężko wydobyć, także byłem w lekkim szoku, kiedy Crashu zaprezentował wszystkim swoją trąbkę (no homo, co ziomy). Publiczność dopingowała młodego zawodnika i dawała mu hałas, więc pokaz beatboxowy zrobił swoją robotę.
Beeres
Pierwszy, 'nawijany’ koncert na tegorocznej imprezie urodzinowej. Beeres to ten sam rocznik co Crashu i tak jak on należy do ekipy Aptaun Support. Polski #SWAG w jego wykonaniu można lubić, lub nienawidzić, co jest chyba domeną takiego rapu, ogólnie. Syntetyczne bity, szybka nawijka, śpiewane wstawki, ciekawe flow – to Beeres. Sam koncert wypadł w sumie nijak. Widać było zdenerwowanie na twarzy AS’a i średnią pewność siebie, co trochę przełożyło się na odbiór tego koncertu. Można mu to jednak wybaczyć, bo podejrzewam, że to jego jeden z pierwszych koncertów, a na pewno pierwszy przed tak liczną publiką i presją bycia pierwszym raperem na imprezie. Beeres ma przed sobą jeszcze dużo czasu i jestem pewien, że jeszcze zamiesza w rap grze. Od siebie polecam zapoznanie się z jego twórczością, a także sprawdzenie płyty ’Klub wyklętych futurystów’, która będzie miała premierę 6 grudnia.
Tłusty Kot/Karwan/Emas
’Tłusty Kot to dobry rap ziomek. Nie wiesz? To weź się kurwa dowiedz’ Tym bangerem, chłopaki w towarzystwie Karwana rozpoczęli koncert. Widać było ilu jest w klubie fanów alkoholowych libacji i twórczości 2stego i Kot Kulera, bo wszyscy znali teksty na pamięć i bujali się do bengerowych utworów tego składu. Gdy 2sty rzucił słowa 'Noooo, to na pewno wszyscy znają’, można się było domyślać, co zaraz usłyszymy. Najebany Crew – hymn wszystkich kempowiczów i najbardziej rozpoznawalny, melanżowy utwór w polskim rapie. Powiem tylko, że podczas tego numeru, chłopaki dawali z siebie tyle energii, czym zachęcili mnie do darcia mordy i przewijania refrenu razem z nimi. Zdecydowanie, jeden z najjaśniejszych punktów imprezy. Po hajpowaniu składu i przewijania swoich gościnnych zwrotek, przyszedł czas na koncert Karwana i Emasa – kolejnych, dwóch AS’ów. Karwan znalazł w końcu swój styl i flow, co można już było usłyszeć na tegorocznym albumie tego rapera – 'Fabryka Snów’. Miałem mieszane uczucia co do tego koncertu, bo wynosząc doświadczenie z innego koncertu Karwana, wiedziałem że nie radzi sobie zbyt dobrze na scenie i nie jest zbyt charyzmatyczny. Emas jednak wyprowadził mnie z błędu, mówiąc już na wstępie, żeby podnosić łapy w górę, bo pokażą nam prawdziwy hip-hop. I rzeczywiście, koncert był bardzo udany, a chłopaki zagrali najbardziej znane traki, w tym 'Coś się kończy’ ze świetnym występem gościnnym LaikIke1 aka. Liekemeke1 (chujowy żart). W towarzystwie chłopaków na scenie pojawił się też Pjentak, którego stan wskazywał na pewne komplikacje, ale to nie czas i miejsce na takie rozważanie. Ogółem, koncerty in plus.
TłustyKot & Karwan – Track Ogólny LIVE @ III urodziny Aptaun Records
https://www.youtube.com/watch?v=jz8PzPois-0
Diset
Przyznam szczerze, że Diseta poznałem dopiero na płycie Inflacji, gdzie udzielił się w gościnnym utworze razem z Rasem z Rasmentalism. Od tego czasu, sprawdzałem regularnie jego dokonania i jarałem się płytą 'High Definition’, którą również serdecznie polecam. Diset cierpi na ten sam syndrom co Beeres i koncert nie był zbyt porywający, choć wpływ na to może mieć też niezbyt koncertowy dobór utworów. Dodatkowo, publiczność chyba nie bardzo ogarniała co się dzieje i kto to jest ten cały Diset, bo hałasy, podbijanie zwrotek i brawa były zdecydowanie osłabione w stosunku do poprzednich artystów. Nie nastawiałem się specjalnie na rozpierdol, ale nie byłem też zawiedziony, bo Diset to naprawdę świetny raper i wierzę, że w przyszłym roku, na 4 urodzinach Aptaun Records pokaże na co go naprawdę stać.
Po AS’ach wytwórni przyszedł czas na główne wydarzenie, czyli koncerty raperów, którzy mają ciepłą posadę za biurkiem w firmie Szczura i Pyska i legalne albumy na koncie. Charyzmatyczny, charyzmatyczny i charyzmatyczny Ematei zapowiadał koncerty chłopaków, rzucając w przerwie razem z Theodorem, równie charyzmatyczny, jak on sam pokaz stylu wolnego, co wywołało u mnie łzy wzruszenia. Po nostalgii, która mnie nagle ogarnęła, znalazłem się nie wiadomo jak pod sceną, gdzie wydarzenie się rozpoczęło…
Siwers/Tomiko
Nie wiem tak naprawdę co mam powiedzieć o koncercie, bo nie do końca znam twórczość tych raperów, jako duet. Nie umniejszam zasług chłopaków, wszak Siwers tworzył jeden z legendarnych, warszawskich składów – Bez Cenzury, obok Łysola i Erosa, który jest największym leniem ze wszystkich, polskich raperów (KIEDY SOLO?). Zupełnie inaczej odebrali to ludzie zgromadzeni w klubie, bo już na wejściu, raperzy otrzymali ogromny hałas od punliki, co poskutkowało tym, że zagrali naprawdę świetny koncert. Na duży plus zasługuje dobór kawałków, które przedstawili, bo naprawdę były to numery stricte koncertowe i nie było żadnych usypiaczy. Kolejny, świetny koncert.
Pyskaty
Na wstępie powiem krótko – ROZPIERDOL. Kurwa mać, jak żyję nie widziałem jeszcze takiej energii na publice, jak podczas koncertu współzałożyciela
Aptaun Records. A gdy na scenie pojawił się Włodi, klub dosłownie zgłupiał, a ja zbierałem szczękę z podłogi. Pyskaty to jeden z nielicznych raperów, którzy
już przed rozpoczęciem koncertu, otrzymuje taki hałas, że dziewczyny – kisiel w majtach, a panowie łysieją w wieku 20 lat. Czysta akcja hip-hopowa, Pysk wszedł, zagrał swoje z taką pewnością siebie, że niejeden młody raper może mu pozazdrościć i zszedł ze sceny, zapowiadając kolejne koncerty. Zdecydowanie polecam wybranie się na koncert Pyskatego, bo emocje temu towarzyszące są naprawdę nie do opisania. Jeden z najlepszych koncertów wieczoru.
Proximite
Proximite, czyli Małpa i Jinx. Skład wywodzący się z Torunia, mający na koncie bardzo udany… Małpa, który ma na koncie album, który dosłownie postawił na nogi cały rapowy świat i przywrócił modę na rap w Polsce. Co niestety jest czasem przykre w skutkach, bo już niejednokrotnie miałem wątpliwą przyjemność słuchać ’Paznokci’ z telefonu komórkowego na stacji PKP. Nie zmienia to faktu, że 'Kilka numerów o czymś’ to jeden z najlepszych, polskich albumów, doceniany nawet przez starych wyjadaczy tej sceny. NAJWIĘKSZY zawód wieczoru. Muszę gdzieś wylać swoją frustrację, więc zrobię to tutaj. Czekałem na ten występ, jak na Brudne Serca w wigilię. Obgryzałem paznokcie (hehe) z nerwów, licząc na totalny armageddon i najlepszy koncert wieczoru. I wreszcie – stałem jak debil pod samą sceną, żeby mieć jak najlepszy odbiór, żeby zbić pionę z Jinxem i Małpą i w końcu moje marzenia się… zjebały.
Cytując słynną kwestię Wojciecha Mecwaldowskiego 'Kurwa, no nie! No po prostu kurwa no nie! Boże, czy Ty to widzisz?’ Tak, widzisz i nie grzmisz. Dlaczego tak się musiało stać, że gwiazda wieczoru gra najsłabszy w swojej karierze koncert i to na tak ważnej imprezie swojej wytwórni? Nie mam bladego pojęcia co się składało na niepowodzenie Proximite na sobotniej imprezie, ale wiem że był to dla mnie straszny zawód i cios w samo truskulowe serce. Jedna, pozytywna rzecz, którą wyniosłem z ich koncertu, to 'Nie byłem nigdy’, które zawsze spisuje się rewelacyjnie i wprawia cały klub w narko-muzyczną fazę. Podsumowując – a dajcie mi spokój.
W.E.N.A./Te-Tris
Z doświadczenia wyniesionego z zeszłorocznych urodzin Aptaunu, wiedziałem doskonale, że tych dwóch panów, gra zdecydowanie najlepsze koncerty ze wszystkich członków tej wytwórni. Wiedziałem, że Wudoe i Tet to sprawdzona marka, więc zupełnie nie miałem obaw, co do ich występu, jednak to co zobaczyłem/usłyszałem przerosło pięciokrotnie moje oczekiwania. Który koncert WENY byłby kompletny bez hymnu skierowanego do skurwysynów, czyli 'Salutuj’, albo jego zeszłorocznego następcy 'Podstawowe instrukcje’? Odpowiedź jest prosta – żaden. Tak samo Te-Tris, który słynie z tego, że z jego koncertów wychodzi się z odrętwiałymi ramionami i zachrypniętym gardłem zagrał najlepsze utwory z płyty 'Lot 2011′ w towarzystwie z hajpującym mu Pogzem, który był w lekkim i orzeźwiającym
stanie. Tet i Wena razem to nie jest jakiś tam koncert, na którym leci bit, a artysta daje z siebie wszystko. Jeśli myśleliście, że krew, pot i łzy, które raperzy wylewają na swoich koncertach to szczyt tego co artysta może pokazać, to jesteście w błędzie Te-Tris pokazuje jeszcze więcej. Nie nazwałbym tego koncertem, a performancem. Bo jak inaczej nazwać występ, na którym artysta w jednej chwili przewija zwrotkę, w drugiej każe publice usiąść, po czym publika doskonale sama wie, kiedy wstać i krzyczeć i w trzeciej, kiedy mamy okazję usłyszeć taki freestyle, jakiego nie mamy okazji już dzisiaj usłyszeć.
Gwiazdą tego koncertu pozostaje jednak Pogz, który rzucił chyba najśmieszniejszy wers, jaki miałem okazję usłyszeć w tym roku. Zestawienie słów 'Styl jak Pusha-T’ i 'Eldo jak Usza-Ti’, kiedy w klubie obecny jest Eldoka nie może nie bawić. Nie wiem niestety, jak Eldoka zareagował na te wersy, bo zniknął mi z pola widzenia. Podusmowując – najlepsze koncerty wieczoru, niesamowita energia, niesamowite widowisko i poziom wyżej w kategorii 'Koncert rapowy’.
Te-Tris Freestyle Live Warszawa Face Klub, 3 Urodziny Aptaun Records
Zawsze jest najgorzej zaczynać takie imprezy, kiedy jeszcze nie wszyscy się zebrali i trzeba rozkręcić tę garstkę osób i kończyć je, kiedy wszyscy są już zmęczeni, a 1/3 klubu już go opuściła. Przed tym drugim zadaniem stanął sobotniej nocy Peerzet, który rozpoczął koncert koło godziny 2:00 rano i faktycznie spora część osób opuściła wtedy klub, lub stała w długachnej kolejce do szatni. Jako fan Peerzeta, już od duetu 2RazyPe, liczyłem na dobre zakończenie wieczoru. I wierzcie lub nie, ale to Peerzet, który ma mniejsze doświadczenie sceniczne niż Małpa, zagrał trzeci, najlepszy koncert wieczoru, zaraz po Pysku, Tetrisie i Wudoe. Przemek zagrał numery z Hipocentrum, w tym świetne 'Skillsy i Flow’, a także utwory z najnowszego, legalnego wydawnictwa, a zarazem debiutu – 'Z miłości do gry’. Mimo dużo mniejszej liczby osób w klubie, publiczność bawiła się naprawdę świetnie i co mnie zaskoczyło – sporo osób znało numery, które grał Przemek, co przywraca mi wiarę w polskich słuchaczy. Wszystko idzie w dobrym kierunku. Tak, jak mówiłem – po Wenie, Tetrisie i Pyskatym, Przemek zagrał najlepszy koncert wieczoru, a za rok będzie to już jeden z faworytów.
Nie lubię pisać zakończeń, bo czuję że wyczerpałem już wszystkie ciekawe rzeczy na samym początku pisania tekstu. Aptaun to naprawdę wyjątkowa wytwórnia, która skupia w sobie największych pasjonatów kultury hip-hop i wprowadza masę świeżości w rap biznes, a imprezy Pyska i Szczura naprawdę przywracają wiarę w to, że w tym kraju możemy się dobrze bawić na koncercie i w naprawdę świetnej atmosferze. Dziękuję wszystkim, którzy przeczytali tekst i tym samym dotrwali do końca. Dziękuję jeszcze bardziej tym, którym ten opis się podobał i zostawią swoją opinię w komentarzu. Dziękuję ojcu dyrektorowi, Gavrickowi, dzięki któremu miałem przyjemność uczestniczyć w tej wyjątkowej imprezie, a także samemu Pyskowi, dzięki któremu mogłem wymienić kilka słów na backstage’u z raperami.
Ave, Rolewsky
fot. getups.pl
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
News
Kali o powrocie Quebonafide: „Błagajcie go na kolanach…”
Raper z Ciechanowa znów zrobił zamieszanie.
Fani zachwycają się powrotem Quebonafide, a wśród nich jest również Kali, który śle do autora „Futuramy 3” wiele dobrych słów.
– Quebonafide jednym numerem pożarł i wypluł trzyletnie dokonania całej sceny. Nie mam w zwyczaju czegokolwiek proposować, ale nie da się obok tego przejść obojętnie. Po teledysku wpłynęły mi oczy, gdy po omacku szukałem przycisku replay. Nawet nie widzę chłopa w spódnicy i #mockingPanaNaszego – ocenił Kali.
– Wy go tam błagajcie na kolanach, żeby zrezygnował ze wszystkiego, co odciąga go od rapu. Strajk głodowy. Game Over – dodał.
Quebonafide udostępnił dzisiaj singiel „Futurama 3”, a także zapowiedział, że 14 marca 2025 roku odbędzie się wydarzenie, jakiego jeszcze nie było, czyli pożegnalny koncert online w systemie PPV.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
News
Odys prezentuje pełną EP-kę „Networking i ogłasza konkurs na zwrotkę
Gościnnie m.in. Gruby Mielzky, asthma, Barto Katt czy BSK.
Po serii dobrze przyjętych singli, Odys wypuszcza pełną wersję swojego najnowszego projektu – „Networking EP”, która od dziś dostępna jest na wszystkich platformach streamingowych. EP-ka składa się z pięciu wyjątkowych utworów, które zdobyły uznanie zarówno fanów, jak i krytyków, a także nowego remiksu singla „Stevie Wonder”.
„Networking EP” to efekt intensywnej współpracy Odysa z jednymi z najbardziej obiecujących talentów polskiej sceny hip-hopowej. Gościnnie na projekcie usłyszymy m.in. asthmę, Barto Katta, Grubego Mielzky’ego, Nautofon, Persa, BSK, PJ Cake’a oraz Olgię. EP-ka to mieszanka energii, nowoczesnych brzmień i kreatywności, które stanowią esencję całego projektu.
Konkurs na zwrotkę
Z okazji premiery „Networking EP”, Odys przygotował niespodziankę dla swoich fanów – konkurs na zwrotkę! To szansa, by pokazać swoje umiejętności i dołączyć do jednego z najciekawszych projektów tego roku. Szczegóły konkursu dostępne są na oficjalnych kanałach social media Odysa – nie przegapcie tej okazji!
„Networking EP” to projekt, który nie tylko zaskakuje, ale i inspiruje, zapowiadając jeszcze więcej świeżych brzmień w przyszłości.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
News
Aktor, który wcielił się w śp. Magika rapuje na koncercie „Nowiny”
Marcin Kowalczyk kolejny raz pojawił się na koncercie Paktofoniki.
Marcin Kowalczyk, który zagrał Magika z Paktofoniki w filmie „Jesteś Bogiem”, wystąpił na wrocławskim koncercie PFK, wykonując solowy kawałek nieżyjącego rapera.
Aktor regularnie pojawia się na koncertach Paktofoniki, na których wykonuje solowy numer Magika „Nowiny”. Nie inaczej było 19 listopada w Hali Stulecia we Wrocławiu. Kowalczyk świetnie radzi sobie z wcale niełatwym kawałkiem, którego nauczył się rapować, przygotowując się wiele lat temu do roli Magika.
Poniżej wideo:
@glamrap Marcin Kowalczyk, który zagrał Magika z Paktofoniki w filmie "Jesteś Bogiem", wystąpił na wrocławskim koncercie PFK, wykonując solowy kawałek nieżyjącego rapera. #pfk #magik #marcinkowalczyk #paktofonika ♬ dźwięk oryginalny GlamRap.pl
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Quebonafide wrócił, wydał singiel, zapowiedział koncert i napisał do słuchaczy list, w którym wyjaśnia cały swój plan i obecne odczucia odnośnie zwodzenia fanów przez ostatnie lata. To powrót na stałe.
Quebonafide: „Dałem z siebie maksimum”
Poniżej listy Quebonafide oraz ciekawy smaczek na samym końcu odnośnie czegoś dodatkowego.
– Drodzy moi. Muszę się do czegoś przyznać. Sfingowałem swoją muzyczną śmierć, ale tylko trochę i trochę nieświadomie, spokojnie. Nie siedzę teraz w Portoryko ani na Hawajach jak Lilo i Stitch tylko na scenach w XXX i szykuję dla Was ostatni koncert. Nadal jesteśmy w trakcie prawdopodobnie najdłuższej w historii muzyki trasy – został nam jeszcze jeden gig (tak się mówi?). Co prawda ostatnie odbyły się prawie trzy lata temu, ale nie szkodzi – miałem więcej czasu, żeby przygotować dla Was Grande Finale.
Jeżeli dla kogoś się to przedłuża i ma wrażenie, że macham na pożegnanie dziesiąty raz to trudno. To po prostu pa, pa w zwolnionym tempie. Rozstania nieraz długo trwają – ale teraz już powinno pójść gładko. Po ostatnich rozczarowaniach z mojej strony wypadałoby się trochę podlizać (pokajać), więc – jestem wdzięczny tym, którzy cierpliwie czekali, a tych, którzy utracili resztki nadziei rozumiem.
Po fazie trollingu, intryg i insynuacji wreszcie mogę przyjść ze względnym konkretem (bo wciąż niezbyt wiele mogę napisać jak na ironię, chociaż to o czym piszę tym razem jest już skończone). PÓŁNOC / POŁUDNIE to coś przy czym pracowałem zdecydowanie najdłużej ze wszystkich dotychczasowych projektów. Nie przywiązuję wagi do tego czy jest to opus magnum, ale jeżeli chodzi o włożony w to czas pracy to z pewnością – resztę ocenicie sami.
Proszę o zaufanie, bo jedyna konkretna informacja, którą mam na ten moment to to, że dałem z siebie maksimum czując, że osiem koncertów i pożegnalny list to nie jest wystarczający wysiłek z mojej strony po dwunastu latach wspólnej – dziwnie brzmi – przygody (chyba wpiszę to w CV). Nie spodziewajcie się tego co zobaczyliście/usłyszeliście przy Futuramie to unikniemy nieporozumień i rozczarowań – to był fanserwis. Jeszcze raz – muszę się do czegoś przyznać — mniej za sceną i rapowaniem, ale za Wami TROCHĘ się stęskniłem. Do zobaczenia. PS. Sorry, że tak patetycznie – chciałem nakreślić powagę sytuacji! Kuba Grabowski – napisał Quebo.
Co szykuje Quebonafide?
Raper z Ciechanowa trochę się wytłumaczył, ale co właściwie oznacza to, co napisał? Jego koncert zaplanowany jest na 14 marca 2025 roku. Ma być to wydarzenie online, jakiego do tej pory jeszcze nie było. Ceny biletów zaczynają się od 75 zł. Jak na PPV, to całkiem sporo. Jeżeli Quebonafide chce rozbić tym bank i kolejny raz zrobić coś przełomowego, musi przygotować coś, czego fani się nie spodziewają.
Kuba zaznaczył na samym wstępie, że sfingował swoją muzyczną śmierć. Oznacza to, że Quebonafide ciągle jest z nami i wraca na dobre. Taki powrót to nie może być tylko koncert. Jak projekt oprócz koncertu szykuje Quebonafide? Ptaszki ćwierkają… a my czekamy na wieści o planowanej o płycie.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
News
Snoop Dogg twierdzi, że „Not Like Us” jednoczy nawet gangi
„Pozwólcie, że powiem, co ten kawałek zrobił”.
Kawałek „Not Like Us” wymierzony w Drake’a, którym Kendrick Lamar zmiótł swojego rywala z planszy, według Snoop Dogga zjednoczył nie tylko środowisko hip-hopowe, ale nawet gangi.
Snoop Dogg o Kendricku Lamarze: „Król Zachodu”
Podczas wydarzenia ComplexCon, Snoop Dogg w rozmowie z Dr. Dre nazwał Kendricka Lamara „Królem Zachodu” i takimi słowami podsumował numer „Not Like Us”:
– Pozwólcie, że powiem, co ten kawałek zrobił. Zjednoczył Zachód. Może był trochę niegrzeczny, ale to jest hip-hop, to jego element. Nie opowiadałem się po żadnej stronie, bo to był pojedynek dwóch dorosłych mężczyzn. Ale to, co się stało, to prawdziwe zjednoczenie Zachodu. Ludzie zaczęli patrzeć na siebie przez pryzmat miłości i wzajemnego szacunku.
Rozejm w gangach
Snoop powiedział nawet, że według jego informacji kawałek K.Dota przyczynił się do pojednania między gangami.
– Bloods zawarli traktat pokojowy. Pewne grupy Crips zbliżyły się do siebie, stając się przyjaciółmi zamiast wrogami. Ten kawałek wiele zmienił dla nas na Zachodnim Wybrzeżu, jeśli chodzi o jedność, i powinniśmy o tym mówić – ocenił weteran sceny.
Snoop Dogg nigdy nie stanął po żadnej ze stron konfliktu między Kendrickiem a Drakiem.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
News
Jestem Ciuki: śnił mu się Peja, a Waco obiecał mu numer z Avim
Podziemny raper wyjaśnia m.in., dlaczego zdissował Waco.
W ubiegłym roku ukazał się diss na Waco, za który odpowiada jego były współpracownik. Poznaliśmy genezę konfliktu i wiele dodatkowych smaczków.
Jestem Ciuki zaatakował Waco numerem, rzucając w jego kierunku poważne oskarżenia. – To przekręt – mówił. Teraz w wywiadzie ujawnił, że producent obiecywał mu m.in. wspólny numer z Avim.
– Z Avim miałem nagrywać, ale on o tym nie wie. Waco tylko o tym wie i mi próbował wmówić, że będę z nim nagrywał. Drugiego dnia już pytał, z kim chce mieć kawałek. Mówię: „Z Avim”. A on: „Nie ma problemu”. Był już plan na scenariusz, że we Włoszech powstanie teledysk – mówi Ciuki w rozmowie z Pomysł na siebie Podcast.
Podziemny raper opowiada w wywiadzie, jak śnił mu się Peja, przed którym miał okazję grać koncert. W rozmowie padają takie ksywki jak: Białas, Kali, TPS, Śliwa, Pezet, KęKę i Hemp Gru. Nie brakuje też ciężkich tematów jak alkoholizm i uzależnienie.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
-
News4 dni temu
Gangster, który pobił Wilka z Hemp Gru, opowiedział o tym przed kamerą
-
News2 dni temu
Ostatni koncert Quebonafide – wyciekła dokładna data
-
teledysk3 dni temu
Oliwka Brazil: „Dziewczyny z branży mają chcice jak zwierzęta”
-
News4 dni temu
Dlaczego Suja nie pracuje? Znamy odpowiedź
-
News4 dni temu
Bambi w dwa lata została rap superstar. Przegoniła nawet swoją szefową
-
News4 dni temu
Onet pisze o Jongmenie ukrywającym się w Dubaju przed polską policją
-
News5 dni temu
„Hip-hop umarł” – twierdzi znany polski producent
-
News2 dni temu
Bonus RPK: „Na tym mikrofonie Gabi nagrała diss na Chadę”