Sprawdź nas też tutaj

Felieton

KOMENTARZ: Polski rap jak Gra o Tron…

Opublikowany

 

Upaliłem się, a co, mogę… wolne mam. Wyłączyłem Xboxa, wyłączyłem steam'a (wszystko z łóżka – poco wstawać?) i mając za sobą najtrudniejszą rzecz czyli nooo…. kurwa, gubię wątki coraz częściej. Dobra chwila.

Chwila później….

 

Ok, jestem. Mając najtrudniejszą czynność za sobą, czyli jednak wstać – nalać soku – wrócić do łóżka. Odpaliłem Youtube w celu pooglądania filmików z Kotami – nie wiem, ale koty po zjaraniu są śmieszne, serio… muszę sobie kupić – i jaranie i kota. Zwłaszcza taki kot co no, drugiego kota spycha ze schodów – linka dam na końcu to będzie można sobie zobaczyć jak ktoś nie widział – ale nie zmuszam, jak ktoś nie chce to nie.

Wracając do tematu. Po godzinie zmarnowanego czasu i spaleniu kolejnego jointa przełączyłem się na tryb "co tam słychać w polskim rapie". Obadałem nowości i tak mnie naszło, że cały ten no, polski rap, to taka swojego rodzaju gra o tron, jak zauważył palący ze mną ziomek kiedyś (znaczy kiedyś palący i kiedyś zauważył – po prostu mi się przypomniało) brak tylko tak dużej ilości cycków i jeszcze nikogo nie odjebali (a w końcu kogoś zajebią – i mamy już nawet własne typy kto będzie pierwszy), także szykować się na ujarane przemyślenia na temat polskiej rapowej sceny – podziemnej i mainstream'owej. Płyńmy.

Cała scena to swojego rodzaju gra, każdy zaczyna jako pionek – a jak myśli, że nie, bo jego rodzice mają jakiś dorobek i będzie mu łatwiej – to mają jeszcze bardziej przejebane. Ot niefart. Taki zaczynający "janusz" ma marne szanse wybić się ponad "bekowo" jeśli nie pierdolnie się w ten głupi łeb i zrezygnuje z pomysłu wrzucenia swojej drugiej nagrywki do sieci, albo wysłania je na jakieś konkurs bardziej znanego "janusza". Ja ten błąd niestety popełniłem (ehhh młodość), na całe kurwa szczęście bez klipu itp, dlatego rozeszło się po kościach – wszyscy olali, tylko kumple się nabijali – Shit Happens. Próbować jednak nie można przestawać – polecam jednak na dysk… przez minimum pół roku, albo nawet więcej, można opcjonalnie puścić zaufanemu kumplowi – ale podsyłać nie polecam – wiemy jak to po pijaku potem jest. ("Ej coś wam pokaże!").

Jeśli "janusz" nabierze już trochę pokory, zauważy, że trzeba siadać w bit, a teksty nie będą opierały się na jebaniu policji na czasownikach, zacząć może walkę na swoim podwórku – street cred zbiera się na początku lokalnie – jak doświadczenie w rpgach – wyższy level – wyższe rozpoznanie – i tak dalej i tak dalej. Mechanika taka sama jak w mainstream'ie tylko na mniejszą skalę.

No to teraz przerwa techniczna bo schodzi mi faza….

 

Wracamy, i tak. Powiedzmy, że nasz "janusz" dotarł do mainstream'u, jest znany, ma ekipę albo jest w wytwórni. "Janusza" możemy już więc olać – nie dosłownie – nie wypada, chyba. Skupmy się na mechanice. Dzieje się ostatnimi czasy dużo – wręcz można powiedzieć, że trwa wojna domowa – niestety głównie facebook'owa – again Pierdolona Era Facebooka. Co chwila lecą jakieś pstryczki w nos, w trackach też ktoś walnie od czasu do czasu jakiś celniejszy punchline (albo mniej celniejszy patrz – Aspiratio Crew).

 

Jak już jesteśmy przy Aspiratio Crew, to na warsztat weźmiemy sobie SB Maffiję, która aktualnie (można się z tym zgadzać lub nie, ja raczej się zgadzam) piastuje dość wysoką pozycje na scenie. No może poza tym jednym takim co nawet nie wiem jak się nazywa – mały taki, coś tam z hajsem była z nim afera – no offence, ale nie mogę go słuchać. Mimo początkowej niechęci do nich, docenić trzeba fakt, że chłopaki poradzili sobie śpiewająco, wybili się, i trzymają aktualnie formę życia. Głównie z 2 powodów:

Punkt A: Raper to jest no, raper – a nie pieprzony felietonista na facebooku – załatwia problemy na bitach, i jego zadanie to sprowadzić przeciwnika nisko, bardzo nisko.

Punkt 2: Pozytywne myślenie daje pozytywne wyniki – w tym wypadku to działa na zasadzie pozytywne myślenie o sobie jako o najlepszym raperze ever. (Każdy raper tak myśli, i jak się mówi, że nie mają to jest to bullshit, bo każdy tak myśli. Rzekłem.)

 

Moja przekmina jest taka – każdy ma jakiś swój genialny plan, niekoniecznie sądzę, że każde posunięcie jest planowane: – ooooooo mariuszku! A teraz tu pierdolniemy punchline, on nam odpowie, potem my to, i on wtedy to, ooooo kurwaaaaaa, jaram sie.

Plan jednak jakiś zawsze jest, może to mało odkrywcze, ale jak przez taki pryzmat patrząc na scenę można dojść do ciekawych konkluzji (jakie ładne słowo). Konkluzje chciałbym napisać ładnie ale siada mi myślenie – sorry.

Osoby traktujące rap poważnie, bez dystansu, jako coś wielkiego i w ogóle stawiającego go na równi z religią albo kij raczy wiedzieć czym jeszcze, szybko kończą "strollowane" przez nową szkołę, która pierdoli wszystko i interesuje ją tylko zrobienie największego hałasu. Takich delikwentów – (co biorą rap full poważnie) później chuj strzela z pistoletu, co społeczność internetu rozbraja jeszcze bardziej (pozdro Eldo). Dlatego chłopaki z SB (jak się nie doda Maffija, to brzmi to dziwnie, ale nie dodam, już mi się nie chcę.) radzą sobie wyśmienicie na "nowej" scenie.

 

Zdobywanie "władzy" w ten sposób jest czymś całkowicie innym, czego starsze pokolenie nie rozumie (bo oni tworzą ambitną muzykę dla ambitnego słuchacza, który pamięta czasy Kalibra – a taki chuj! bo takich słuchaczy jest coraz mniej) z drugiej strony trudno wymagać od 40-latniego faceta (mającego rodzinę, albo psa) żeby zachowywał się jak wyswagowane pokolenie nowych graczy. Innymi słowy śmierć naturalna jest nieunikniona i naturalna dla nich – tak wieszczę ja.

Dezinformacja (do dziś nie wiadomo co to było z tym Lankiem i passami do kanału SB), spiskowanie i kosy w plecy można wyjąć żywcem z gry o tron. Na przykład na przykładzie beefu z Deysem gdzie wypłynęło pełno "brudów", albo dziwnym zapewnieniom Sulina, że pokaże "brudy" na Bonsona – biedny chłopak pewnie myślał, że Bonson się przestraszy, zadzwoni z soróweczką, a tu wał, i nic nie pokazał Sulin nam – czuje jakiś "spiseg".

Tron jest jeden, co prawda nie z mikrofonów poległych raperów – a można by taki zrobić, tyle że nie z poległych, bo tych mamy mało, ale z przegranych (a tych już cała lista – kiedyś opublikuje). A "królów samozwańców" każdego dnia coraz więcej… Kto zasiada więc na aktualnym tronie? Mogę napisać, że Tomb – będzie źle, mogę napisać, że Tede – będzie źle, mogę napisać że Quebo? – będzie źle. OSTRy? Będzie źle, i że się nie znam, no może się nie znam, nie wiem.

Zasiada ten kto ma największe poparcie "ludu", a aktualnie takie + najwięcej hałasu w około siebie robi SB Maffija – taka prawda. Wiem za to, że w stanach króluje nieprzerwanie King Mathers – i nikt mi kurwa nie powie, że jest inaczej. Stany to jednak w ogóle inna bajka. Tam już dawno pojawiły się cycki przerastające liczbowo GoTa, i co chwila kogoś odstrzelą. Plaża.

 

Wracając jednak do Polski – każdy początkujący raper patrzy z błyskiem w oczach na iluzoryczny "tron" i "koronę", niestety zazwyczaj kończy bawiąc się "berłem" do własnych tracków – taka rzeczywistość. Again, sorry. Ci, którym udaje się wybić znajdują sojuszników, bo jak to napisał mistrz Sapkowski – "samemu to dobrze wychodzi tylko samogwałt".

Jest trochę chaotycznie ale czego spodziewać się można od gościa, który właśnie skończył palić trzeciego jointa z Amnezją. (I to bez tytoniu – nie żebym się chwalił – fajek po prostu nie mam.) Dobrze, że pamiętam o czym piszę.

Tak czy tak, jakbym miał porównać polską rap scenę do gry o tron – i to dość dosłownie – to tak kurwa właśnie zrobię! A co mi tam. Porównanie polskiej rap sceny do rodów w grze o tron (na podstawie serialu, bo książek to już kurwa chyba nikt w tym świecie nie czyta – a szkoda). Jedziemy:

Starks – Stoprocent, bo: Zgrani, technicznie trzymają poziom, poza poziomem trzymają też Szczecin, nie za bardzo interesują ich przepychanki reszty ekip chyba, że są w nie zamieszani.
Baratheon – Step Records, bo: Niby są dobrzy tam jakoś, niby coś tam przy tronie się kręcą, i hajs im się zgadza, ale tak naprawdę to są nijacy i za bardzo niczym się nie wyróżniają ot tak o są, dla tła.
Martell – QueQuality, bo: Pojawili się późno, i to za sprawą strasznie charyzmatycznego gościa, który namieszał i rozpierdolił parę osób, do tego mają dziwne fazy, których nie wszyscy tolerują.
Lannister – Prosto, bo: Hajs się zgadza konkretnie, silna liczba graczy których się lubi (Sokół, KęKę, etc.) I paru, których się nie trawi (np. KaeN).

Tyrell – Fandango, bo: Chcieliby uchodzić za nie wiadomo kogo, trzymać władzę nad wszystkimi – rzucając przy tym puste groźby, których nikt nie traktuje poważnie (eeee jak to było…"Eripe na oczach całej polski zje kutasa" – bitch please.)
Greyjoy – Koka Beats, bo: Kiedyś to było o nich głośno – ale głównie za sprawą lidera, mieli władzę i możliwości, a potem "pan i władca" się zestarzał, i chuj wszystko strzelił, cicho o nich jak w 4 sezonie GoTa.

Targaryen – Wielkie joł, bo: Jest ich dość mało, (a dla wielu to tylko jedna osoba tam jest) oddzielili się trochę od reszty, próbują coś tam działać, a Tede rośnie mimo wszystko w siłę, smoków nie ma, ale ma WuWunia – taki Tyrion, tylko wyższy i trochę głupszy. I Sir Micha – nawet ma Sir już dodane. Aaaa no i Tede – wielu go uwielbia ostatnio, i wielu nienawidzi i chciałoby, żeby zamknął mordę. Mi tam to lotto szczerze mówiąc. Nic nie mam do gościa i jego muzyki – taka dygresja.

Arryn – MaxFlo, bo: Tak siedzą tam u siebie, nie wychylają się za bardzo, i Buka coś ostatnio za bardzo wyje, więc tak mi się skojarzyło z tą jak jej tam jak spadała.

Tully – Alkopoligamia, bo: Wrażenie jest jakiegoś tam większego zżycia między nimi, tak o, i musiałem coś wymyślić tu, bo akurat to w Grze, to za bardzo się nimi nie przejmuje.

Bolton – SB Mafija, bo: Są pojebani, a beefami pokazują, że jak kogoś dopadną i nie na niego "uwezma" to good luck have fun. Dużo osób ich nie trawi, równie wiele uwielbia, na przykład właśnie za to. A ja dalej nie mogę wyjść z podziwu na ich progres – kiedyś jak słyszałem, że wychodzi coś od SB to bez jarania w ogóle było, potem udowodnili mi, że są dobrzy.

Frey – RPS, bo: no kurwa… nie, nie będę pisał, ale jako bonus dodam, że jak Freyowie blokowali przeprawę przez rzekę, tak Ryszard blokuje Jackowi Poznań.

Nights Watch – Asfalt Records. bo: trzymają poziom, w dupie mają innych i robią swoje, przez co ogólnie się ich szanuje i nie wtyka nosa w ich sprawy.

Mógłbym tak wymieniać dalej, ale mi się nie chce, i tak jestem wielce zdziwiony że chciało mi się coś takiego napisać, przecież to trzeba mieć najebane, ehh.. pierdole, idę oglądać koty na YT.

Oczywiście mam świadomość, że jeśli ktoś to przeczyta, to można napisać, że mnie pojebało, bo on uważa inaczej (albo nie uważa, ale i tak mnie pojebało i jestem zjebany – hejting dla hejtingu zawsze spoko) także no, nie brać do końca wszystkiego na poważnie, tekst nie miał chyba na celu nikogo obrazić (może miał ale już o tym zapomniałem – ehhhh kochana Amnezja) a jak ktoś się obraził, to znaczy, że to jego pojebało.

To ja ten, płynę gdzieś dalej, zwłaszcza że mam urlop, (taaaaak kurwa, wbrew wszelkim przesłankom mam pracę… mówiłem, że zawsze da się znaleźć miejsce gdzie będą płacić za opierdalanie się? Mówiłem.) to do następnego portu.

 

Jakby coś, i ktoś by był na tyle wariat żeby uznać że to się spoko czytało to no – na blogu więcej tekstów ujaranego pióra – statekopti.blogspot.com. Aaaa ten, no P.S. To tu wrzucam ten link z kotem co 2 spycha ze schodów… no kurwa przecież to jest zajebiste! 

__________

Tekst nadesłany przez czytelnika. *Cykl "Komentarz" jest subiektywną oceną wydarzeń ze świata Hip-Hopu. Jeżeli Ty również chcesz podjąć się jakiegoś tematu, który ma zostać opublikowany w tym cyklu, prześlij do nas gotowy tekst na adres kontakt@glamrap.pl


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

 

Felieton

420 – święto marihuany w rapowym i medycznym aspekcie – felieton

Cykl rapowo-naukowy.

Opublikowany

 

belmondo marihuana

Chociaż różne rzeczy można podpiąć pod piąty niepisany element hip-hopu, jest pewna roślina, która bacznie konkuruje o to miano. Marihuana była, jest i zapewne będzie używką mocno utożsamianą z naszą kulturą. Z okazji dzisiejszego święta, podpytaliśmy o kilka kwestii Konopną Kliniką, by nieco przybliżyć Wam medyczne fakty dotyczące jarania blantów.

Sadzić, palić, zalegalizować – kto nie słyszał tego hasła, niech pierwszy rzuci kamieniem. Już od lat 80′ zeszłego wieku temat palenia tematu (to było silniejsze ode mnie) był głośny głównie za sprawą Liroya. Kto by pomyślał, że 40 lat później będzie on twarzą ruchu i konsultantem wszelkich ustaw walczących o depenalizację. Twórców pałających miłością i uzależnieniem do tej rośliny nie zliczę, a też nie prowadzimy spisu powszechnego. Zaczniemy więc od aktualnych norm prawnych byśmy wszyscy mogli spokojnie żyć sobie w oparach dymu.

Jak już wiemy na przykładzie Maty, aresztowanym można zostać za posiadanie 1,5 grama suszu konopnego. Wg obecnie panującego prawa, każda ilość marihuany jest nielegalna. ALE, że jesteśmy narodem kombinującym i potrafiącym wyjść z każdej sytuacji, również znaleźliśmy na to sposób. Jednak gdybyście przypadkowo wzięli ze sobą woreczek spod klubu Explosion i przypadkiem trafili w ręce mundurowych, Belmondawg wraz z prawnikiem-specjalistą nauczy w jaki sposób przedstawić sytuację.

Tak jak powiedział Młody G, oczywiście to w sytuacjach gdy nie macie przy sobie recepty. A co trzeba żeby taką zdobyć? Możecie zgłosić się do na przykład do Konopnej Kliniki, gdzie chętnie Wam pomogą i odpowiedzą na wszelkie pytania. Mnie chociażby pani Weronika Bystrzycka (współwłaścicielka podmiotu leczniczego Vedamed) wyjaśniła główną różnicę pomiędzy marihuaną przepisywaną przez lekarza, a tą kupioną w przypadkowym namiocie na festiwalu:

Różnice między medyczną a “nielegalną”, rekreacyjną marihuaną są znaczące. W przypadku medycznej marihuany, zawartość substancji aktywnych, takich jak np. THC i CBD, jest dokładnie określona i kontrolowana w każdej partii produktu. Tymczasem na czarnym rynku, zawartość tych kannabinoidów może być nieznana i niepewna. Co więcej, medyczna marihuana przechodzi rygorystyczne testy jakości, susz jest standaryzowany, a produkty niespełniające określonych norm nie trafiają do aptek. W przypadku kupowania suszu z czarnego rynku nigdy nie wiesz co dostajesz, czy susz nie był “psikany”, w jakich warunkach był przetrzymywany, jaka to odmiana itd.

Gdy już zdecydujemy się na receptę, mamy pewność, że inwestujemy w produkt lecznicy. Zostając przy Tonym Hawku tylko, że rapowym – miał on kiedyś podejrzenie ADHD, zaczął palić weed i teraz jest okej. Patrząc na badania, ma to zdecydowane potwierdzenie. Kannabinoidy są odpowiedzialne za zwiększenie produkcji dopaminy, co nawet w krótkotrwałym stopniu może zmniejszyć problemy z koncentracją czy bezsennością. Ale odwróćmy ten wątek na chwilę by nie było zbyt cukierkowo. Palenie marihuany podczas ciąży zwiększa ryzyko ADHD u potomstwa o 98%! Ale wiadomo – nie jest to jedyne zaburzenie, z którym możemy łączyć zioło. Z jakimi problemami najczęściej przychodzą pacjenci?

– Od początku prowadzenia naszego podmiotu, najwięcej pacjentów zgłasza się do nas z dolegliwościami bólowymi różnego pochodzenia, padaczką, parkinsonem, bezsennością. Pacjenci, szczególnie u których dolegliwości są przewlekłe, odczuwają ulgę, ich stan się poprawia.  

Ostatni przypadek pacjenta cierpiącego na padaczkę, któremu po ok. miesiącu od rozpoczęcia leczenia medyczną marihuaną znacząco zmniejszyły się ataki i wzrósł komfort życia daje realne nadzieje i naoczne efekty tego, jak medycyna naturalna może działać gdy zawodzą tradycyjne metody leczenia. Pacjent zgłosił się do nas mimo iż jego ówczesny lekarz prowadzący nie dawał mu szans na poprawę po wdrożeniu do leczenia medycznej marihuany. Inna pacjentka – cierpiąca na migreny z aurą; poprawa stanu nastąpiła po ok. 2 tygodniach i zmniejszyła się częstotliwość objawów oraz zostały mocno złagodzone. Marihuana ma głównie działanie przeciwbólowe i przeciwzapalne, a dobrze dobrana odmiana i właściwe dawkowanie mogą przynieść efekt terapeutyczny w krótkim czasie. 

Na koniec nasza ekspertka wspomniała o odmianach. Jeśli chcecie się poczuć jak Wasz idol, parę ładnych lat temu zebraliśmy tutaj zestawienie ulubionych czasoumilaczy różnych graczy. Wracając jednak do aspektów medycznych. Nie ma róży bez kolców, a ten artykuł nie ma być pomnikiem pochwalnym. Nie zapominajmy, że wciąż mówimy o używce podpiętej pod grupę narkotyków. Z jakimi skutkami ubocznymi mogą borykać się palacze?

Jeśli chodzi o skutki uboczne to pojawiają się one bardzo rzadko. Jeśli już występują to są one łagodne i krótkotrwałe. Najczęstsze skutki uboczne obejmują: poczucie zmęczenia, zaburzenia pamięci krótkotrwałe i koncentracji, początkową pobudkę lub lęk, suchość w jamie ustnej czy zmiany nastroju. Natomiast rzadsze skutki uboczne mogą obejmować pogorszenie problemów psychiatrycznych, takich jak psychozy lub zaburzenia nastroju; problemy z oddychaniem (szczególnie u osób z istniejącymi schorzeniami płucnymi). U osób młodych, nadużywanie marihuany może wpływać na rozwój mózgu, co może prowadzić do problemów z pamięcią i funkcjami poznawczymi, dlatego marihuana medyczna zalecana jest powyżej 20 roku życia.

Tak więc – jaka dawka jest najlepsza by móc się zrelaksować i następnego dnia wciąż być clean czystym jak woda?

To zależy to od kilku czynników, takich jak stan zdrowia, wiek, tolerancja na substancje czynne oraz forma spożycia. Dawkowanie jest każdorazowo ustalane indywidualnie przez lekarza podczas konsultacji na podstawie potrzeb i odpowiedzi pacjenta na leczenie i nie można przyjąć żadnych uniwersalnych “widełek” co do rekomendowanej dziennej dawki. 

Jeśli jesteście ciekawi innych kwestii dotyczących medyczniaka, klikajcie tutaj, a eksperci powiedzą Wam co i jak. Dbajmy o swoje zdrówko, dobry przekaz niech się niesie i sto lat dla wszystkich świętujących!


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Felieton

Rapowe kompendium wiedzy medycznej

Cykl rapowo-naukowy.

Opublikowany

 

Za nami już pięć odsłon cyklu, w którym rozświetlam Wam tematy medyczne (i około medyczne), które poruszane są przez naszych ukochanych twórców. Z okazji Światowego Dnia Zdrowia rozszerzymy lekko ten format i tym razem nie skupimy się na danej jednostce chorobowej, a na wszystkim co tylko wpadło mi na słuchawki i miało połączenie z moją działalnością. W skrócie – poniżej zebrałam wersy i numery, w których usłyszmy o różnych schorzeniach czy substancjach i w łatwy, szybki oraz przyjemny sposób postaram się przekazać, o co z nimi chodzi. Gotowi? Zaczynajmy!

27.fuckdemons x Szpaku – Zespół Cotarda

Zaczniemy od najmłodszego gracza w tym zestawieniu i rzadko spotykanego zaburzenia psychicznego. Jest ono nazywane również syndromem chodzącego trupa gdyż osoby, które zostały nim dotknięte, uważają że nie mają narządów, gniją, a ich ciało stopniowo się rozkłada. Często wiąże się to również z poczuciem winy wobec siebie i mocnym niepokojem. Rzadko kiedy zespół ten występuje samoistnie, najczęściej koreluje z depresją i schizofrenią. Co ciekawe, nie został on ujęty w klasyfikacji medycznej (czytaj – nie jest uznany za chorobę).

„Rap działa jak deca z clenem, jeżeli mam mierzyć siłę na zamiary” – Quebonafide w „Człowiek sztos”

Medyczna zajawka Quebo (czy może Jakuba Grabowskiego?) jest nam po części znana i nie raz znajdziemy u niego powiązane wstawki. Przy tym wersie cofnęliśmy się do 2014 roku i do featu u Dwóch Sławów. Raper z Ciechanowa w podanym wyżej wersie ma na myśli Decadurabolin i Clenbuterol. Ten pierwszy używany jest w trakcie leczenia osteoporozy (choroby zmniejszającej gęstość kości, przez co jest ona podatniejsza na złamania), a drugi to lek na astmę. Co zatem mają ze sobą wspólnego? Zaopatrują się w nie kulturyści – przyspieszają spalanie tkanki tłuszczowej i poprawiają metabolizm.

Mata – 2 Izoteki

Jeśli okres dojrzewania jest już dawno za Wami, mogliście minąć się z tym terminem. Izotek to jeden z najsilniejszych leków przeciwtrądzikowych. Co za tym idzie, posiada całą gamę skutków ubocznych, na czele z deformacją płodu. Tabletki jedynie dostępne na receptę stały się pewnego rodzaju punktem do odhaczenia wśród wchodzącej w dorosłość młodzieży.

„Zabije mnie arytmia, czy mnie porwie rytm ulicy” – Pezet/Noon – „Re-fleksje”

Ależ poetycko, co? Niemal każdemu z nas obił się o uszy termin „arytmia” i wie, że to coś tam z sercem. Rozszerzając tę wiedzę – jest to dokładnie nieregularne bicie serca. Bardzo często zmagają się z nim dzieci, ale nieznaczącym stopniu. Gdy mamy do czynienia z 100 lub więcej uderzeniami na minutę (w stanie spoczynku), jest to tachykardia, a gdy poniżej 60 – bradykardia. Powikłaniem związanym z arytmią może być m.in. migotanie przedsionków czy zespół chorej zatoki.

Opał – Oksytocyna

A zestawienie kończymy pozytywnym akcentem w postaci hormonu miłości, bo tym właśnie jest tajemnicze słowo w tytule numeru Łukasza. Co ciekawe, jest on regulowany przez dwa żeńskie hormony płciowe – stymulowany przez estrogen (odpowiedzialny za rozwój cech płciowych) i hamowany przez progesteron (w skrócie – ogarnia ciążę). Mężczyźni również go posiadają, ale w o wiele niższym stężeniu. Oksytocynę nazywa się też „hormonem przywiązania” – wpływa on nie tylko na pogłębienie więzi partnerów, ale i na relację matki z dzieckiem.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Felieton

Nypel i kryzys wieku wczesnego – felieton

Cykl rapowo-naukowy.

Opublikowany

 

nypel

Do sieci trafił wywiad Winiego z byłym reprezentantem SBM Label. Wielu z widzów zauważyło niepokojące, nieskładne wypowiedzi młodego rapera, na które jego rozmówca nie wiedział jak zareagować. Zaznaczmy, Nypel ma dopiero DZIEWIĘTNAŚCIE lat, a jego postać przebija się w świadomości polskiego słuchacza już od dłuższego czasu. Czy zatem takie zdania jak „czuję się jakbym miał 60 lat”, słusznie zostały wyśmiane? Zapraszam do kolejnej odsłony cyklu rapowo-naukowego.

W tytule użyłam określenia stworzonego przez braci Kacperczyk, które stało się tytułem ich drugiego albumu. Co prawda, ani w medycynie, ani w psychologii nie zostało ono potwierdzone i wprowadzone, jednak coraz częściej możemy spotkać uczucie niepokoju i wypalenia u osób naprawdę młodych. Rodzeństwo z miasta Perły Export w momencie wydania płyty miało zaledwie 23 i 22 lata, co za czasów naszych przodków było wiekiem beztroskim i dalekim od jakichkolwiek załamań. Jednakże patrząc na obecny styl życia osób wchodzących w dorosłość, nikogo już nie dziwi depresja, załamania nerwowe czy ataki paniki. I jest to przerażające.

Naukowcy z King’s College London oraz Univeristy College London przeprowadzili badania dotyczące uczucia poważnego niepokoju wśród młodych dorosłych. Wyniki niestety nie zaskakują – jeden na pięciu ankietowanych zaznaczył, że doświadczył tych emocji pod koniec 2022. Grupą badawczą było ponad 50 tysięcy osób w wieku 18-24. Jak podała jedna z doktorów biorących udział, dr Leonie Bros, poziom dobrostanu młodych anglików stale maleje. Wpływają na niego m.in. samoakceptacja, rozwój osobisty, autonomia czy pozytywne relacje z innymi.

Wracając jednak na nasze rodzime podwórko, a dokładniej do samochodu Winicjusza. Młody raper przyznał, że jest pod opieką specjalistów i przyjmuje odpowiednie leki. I w tym momencie pragnę Karolowi zaklaskać i życzyć mu dużo siły. Po raz pierwszy ktoś z pokolenia Z wypowiedział się z taką szczerością i w bezpośredni sposób na temat dotykający tak wielu i tak często przemilczany bądź wyśmiewany. Pozwolę sobie przytoczyć statystyki – 16% osób w pierwszych 6 latach dorosłości ma poważne objawy depresji, z lżejszą formą spotyka się aż 1/3 populacji. WHO szacuje, że do 2030 roku depresja będzie najczęściej występującą chorobą na świecie. Kosmos.

Nie wiemy, z czym dokładnie zmaga się Nypel, ale zastanawiający jest wątek derealizacji. Czym ona właściwie jest? To stan psychiczny, w którym osoba nie widzi świata w sposób realny oraz czuje się wyobcowana. Temat ten niedawno poruszył inny zawodnik – Waima. Co prawda, lekko starszy od głównego bohatera tekstu, ale wciąż jest to bardzo młody chłopak. Mateusz skończy w tym roku dopiero 20 lat, a już jest jednym z najważniejszych graczy w mainstreamie. Wracając jednak do samego numeru, odnosi się on do wejścia w nałóg. Konkretnie mówimy tutaj o marihuanie, ale nałogi są często powiązane z uwarunkowaniami genetycznymi. I tutaj znowu wrócimy do naszego głównego bohatera. W wywiadzie porusza on temat swojej mamy, z którą ograniczył kontakt przez jej chorobę alkoholową. Możemy zatem wywnioskować kolejny problem jakim jest DDA.

Ten tajemniczy skrót oznacza „Dorosłe Dziecko Alkoholika”. Syndrom ten ciągnie za sobą m.in. życie w permanentnym stresie, kontrolowanie siebie i innych czy izolację. Wiele z tych rzeczy pokrywa się z wypowiedziami Karola. Osoby te mają też problem z odnalezieniem swojej drogi w życiu, zwłaszcza na jej początku. Z ust młodego rapera pada wypowiedź na temat tego, że chciałby wreszcie być zwykłym gościem. Oczywiście, wiele nastolatków nie wie, gdzie chcą podążać. Patrząc jednak na wszystkie wymienione czynniki, nie warto bagatelizować tego problemu.

Wracając do pytania ze wstępu – czy młodzi ludzie mają prawo czuć się jak przysłowiowi sześćdziesięciolatkowie? Nasze społeczeństwo jest bardzo ciekawym zjawiskiem. Starzejemy się szybciej, ale dorastamy wolniej. Później opuszczamy domy rodzinne czy bierzemy śluby (o ile w ogóle bierzemy) niż pokolenia naszych rodziców. Zatem gdy pojawiają się takie jednostki, bardzo szybko rzucone na głęboką wodę, ciężko polemizować z ich uczuciem starości. Sukces w młodym wieku jest zdecydowanym przekleństwem i błogosławieństwem, czego dobrym przykładem będzie również kariera Sobla. Ale ten przypadek zostawimy już na inny raz.

Podsumowując cały tekst, mam świadomość, że jego odbiór w największej mierze zależy od wieku czytelnika. Abstrahując od tego – przykład Nypla jest niezwykle ciekawy i… tragiczny. Sława, rozpoznawalność, presja rówieśników, a z drugiej strony kontakty z idolami i marzenia koncertowe. Z całego serca życzę Karolowi i Wam wszystkim balansu, spokoju i równowagi. Nie bagatelizujmy problemów póki nie jest za późno. Dbajmy o swoje zdrówko i dobry przekaz niech się niesie!


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Felieton

Oki ma ADHD przed nazwiskiem, czyli nadpobudliwość vs polscy raperzy

Cykl rapowo-naukowy.

Opublikowany

 

Ponoć wszyscy mamy ADHD i PTSD (dzięki Solar). I chociaż te skróty brzmią znajomo, to rozwinięcie ich nie do końca znane jest społeczeństwu. Zostaniemy na pierwszym z nich, by skupić uwagę (o ironio) tylko na jednym temacie. Co zatem kryje się za tym skrótowcem? Attention Deficit Hyperactivity Disorder – po polsku tłumaczone jako zespół nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi. Szacuje się, że w Polsce boryka się z nim około milion osób, z czego bardzo duża część nie jest zdiagnozowana.

Belmondziak miał kiedyś podejrzenie ADHD (zaczął palić weed i teraz jest okej). Co zatem działo się u Młodego G? Głównym objawem – jak sama nazwa wskazuje – jest oczywiście nadpobudliwość i nadruchliwość. Dalej – idąc za skrótem – natkniemy się na problemy z koncentracją, które widoczne są już od najmłodszych lat. Często łączone są z zapominaniem o wielu kwestiach („ADHD nie pozwala mi was zapamiętać, albo po prostu jesteście w ch*j nudni” – Waima), roztargnieniu i braku organizacji. Osobom doświadczonym tym zespołem przypisuje się porywczość i lekkość w wyrażaniu myśli czy emocji. Widać jednak, że Pomorzanin wolał wybrać Centrum Medycy Konopnej niż zdrowia psychicznego, bo to właśnie psychiatra bądź psycholog jest odpowiedzialny za wystawienie diagnozy.

Gedziula zapytał Siri, komu podziękować ma za ADHD – także ja chętnie opowiem. Klasycznie, nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Nie zmienia to faktu, że większość przyczyn związanych jest z początkowymi etapami życia (bądź też etapu prenatalnego; wpływ ma picie alkoholu, palenie papierosów i zażywanie substancji psychoaktywnych przez ciężarną). Struktury mózgu dzieci z tym zaburzeniem nie rozwijają się w równym tempie, co powoduje zmiany neurologiczne. Wpływ ma też nieodpowiednia dieta w okresie dorastania czy zaniedbanie dzieciaka przez rodziców.

Cofnijmy się teraz do 2016 i numeru „Świetlik” od Deysa. Dawid nawija następujące wersy: „Chcieli włożyć we mnie ADHD, potem dysgrafię, dys ch*j wie co i dysleksję„. Krzywdzącym byłoby określenie, że choroba ta miała swój prime time mniej więcej w tamtym okresie. Prawdą jednak będzie fakt, że dopiero w latach 90. XX wieku została ona w Polsce uznana jako jednostka chorobowa. Dla porównania – bipolar (o którym poczytacie tutaj) udokumentowano wiek wcześniej.

Czymże byłby ten artykuł bez wspomnienia Zdechłego Osy i jego zachowań ADHDLGBTHWDP? Co prawda tekst jest na tyle chaotyczny, że jedyne co można z niego wynieść to muzyczna zajawka ojca rapera (perkusja świetna sprawa!). Jednak definitywnie impulsywność, której wrocławianinowi nie brakuje, jest symbolem tego zaburzenia. Skutkiem braku leczenia jest również trudność w funkcjonowaniu w społeczeństwie, a w bardziej hardcorowych sytuacjach wszelakie uzależnienia lub dodanie innych zaburzeń psychicznych do kolekcji. Często można spotkać się też ze słomianym multitaskingiem czy – jak to ładnie nazwał Medonet – pozorami wielozadaniowości.

Oczywiście długo można by rozmawiać jeszcze o ADHD, ale – jak ustaliliśmy – skupienie uwagi przez osoby z nadpobudliwością nie należy do najprostszych. Tutaj zatem postawmy kropkę. Dbajmy o siebie i dobry przekaz niech się niesie!


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Felieton

White 2115 chciał być jak Diho, ale poziom żenady wybił ponad skalę – komentarz

Najgorszy wers roku znamy już w marcu.

Opublikowany

 

Przez

white2115

White 2115 nie należy do grona erudytów, ani nie jest też mistrzem słowa, choć trzeba mu oddać, że czasem potrafi zrobić chwytliwy kawałek. Zdobywa za to liczne nagrody, a kolejną będzie umieszczenie jego złotych myśli w kategorii „najgorsze wersy roku”.

Mata wypuścił dzisiaj „CBW Mixtape 2”. Na krążku, który trafił do odsłuchu udzielił się m.in. White. Reprezentant 2115, który w ubiegłym roku został okrzyknięty raperem roku na gali Popkillery zaliczył delikatną odklejkę. „W ręku trzymam Popkillera, a szczerze – powinienem nagrodę Nobla – rapuje w kawałku zatytułowanym po prostu „Nagroda Nobla”.

Nagranie oczywiście należy traktować pół żartem pół serio, ale dalej w numerze padają już wersy, które brzmiałyby dobrze, ale tylko wtedy, kiedy wyszłyby spod ręki Diho. Przyzwyczaił on nas bowiem do swojego nieobliczalnego i absurdalnego stylu i jesteśmy mu w stanie wiele wybaczyć. Natomiast White z takimi wersami brzmi po prostu nieautentycznie, słabo, a wręcz żenująco.

Mój k*tas, k*rwa, wpada mi do kibla jak szczam, jakby to była szczotka – rapuje White.

Wersy te zdecydowanie zapiszą się na kartach historii, ale tej niechlubnej. Nawet konwencja mixtape’owa projektu, na którym ukazał się numer nie ratuje rapera przed falą szyderstwa, która za chwilę się na niego wyleje.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Felieton

Odwołana trasa Rap Stage 2 i najgorsze z możliwych oświadczeń – felieton

Czyli jak nie przyznać się do błędu i robić ze słuchaczy d*bili.

Opublikowany

 

Przez

rapstage

Raperzy i organizatorzy koncertów przyzwyczaili nas do zrzucania winy na wszystkich dookoła, jak najdalej od siebie. Zamiast przyznać się otwarcie do błędu i napisać o tym prostym językiem, lawirują, robiąc ze słuchaczy tłumoków.

Włodi, Bisz, VNM, Te-tris i Soulpete nie przyciągnęli tłumów do klubów w ramach trasy Rap Stage 2 organizowanej przez Yurkosky’ego. Po dwóch koncertach w dużych miastach, które miały być sprawdzianem (Warszawa i Kraków), organizatorzy wiedzieli już, że to nie ma szans się spiąć. Przeszacowali, liczyli na zdecydowanie większą frekwencję, może nawet na sold outy, których w ostatnim czasie jest jak na pęczki. Nie chcąc być stratnym, podjęli trudną decyzję o zakończeniu trasy po dwóch występach.

Cóż, zdarza się. Nieodpowiednia promocja, a właściwie jej brak poza teledyskiem, który po kilku dniach ma ledwo 40 tys. wyświetleń. Ksywka Yurkosky’ego także nie jest w stanie przyciągnąć nikogo poza paroma osobami z podziemia, bo od dawna działa on przede wszystkim w niszy. Ciekawostką jest też fakt, że po ogłoszeniu Te-trisa, że trasa nie będzie kontynuowana, organizatorzy kazali usunąć niektórym rapowym fanpage’om tę informację. Wyglądało to trochę tak, jakby chcieli po cichu, bez większego rozgłosu zakończyć trasę, żeby nie przyznać się do porażki. Niestety, tuż po ujawnieniu tej informacji przez Te-Trisa wiadomość trafiła również na GlamRap.pl. Prawdopodobnie to wymusiło na organizatorach wydanie oficjalnego oświadczenia.

Organizatorzy nie chcieli rozgłosu

Skoro więc plan biznesowy był nieudany, promocja się nie powiodła, co więc możemy przeczytać w oficjalnym oświadczeniu o zakończeniu trasy? Jeden z moich ulubionych zwrotów, że trasa została odwołana „z przyczyn niezależnych od nas”. Kto więc odpowiada za ten upadek jak nie organizatorzy? Kto odpowiada za promocję wydarzenia, ceny biletów, na które słuchacze narzekali, że są zbyt wygórowane albo organizację koncertów na trasie głównie w niedzielę? Drama z Bonsonem, na którą tak narzekał Yurkosky, że zepsuła mu ogłoszenie startu trasy tak naprawdę spowodowała, że ktokolwiek się o tym wydarzeniu dowiedział. Swoją drogą obcesowe potraktowanie szczecińskiego rapera też należało do wątpliwych, bo można było to rozegrać dużo bardziej polubownie. Nie musielibyśmy teraz czytać o zgliszczach wieloletniego projektu Bonson/Soulpete.

Poniżej zostawiam was z oświadczeniem, które tak w sumie można odebrać w ten sposób, że wszystko się udało i było w jak najlepszym porządku, a trasa to jeden wielki sukces. Są podziękowania dla artystów, słuchaczy, wielka wdzięczność oraz „ochy i achy” za zaangażowanie dla Yurkosky’ego. Jakieś błędy czy porażka? Nic z tych rzeczy. Bardziej pijarowego i cukierkowego komunikatu w najbliższym czasie raczej nie przeczytacie.

Oświadczenie Rap Stage – odwołanie trasy

„Z głębokim żalem musimy poinformować, że z przyczyn niezależnych od nas i aktualnych warunków rynkowych, podjęliśmy trudną decyzję o odwołaniu pozostałych koncertów z naszej trasy Rap Stage Tour 2. Mimo naszych najlepszych starań, te okoliczności spowodowały, że kontynuowanie trasy nie jest obecnie możliwe.

Chcemy wyrazić naszą głęboką wdzięczność dla wszystkich, którzy uczestniczyli w koncertach w Warszawie i Krakowie. Wasza obecność i energia są dla nas nieocenione. Równie serdeczne podziękowania i pozdrowienia kierujemy do wszystkich fanów z Gdańska, Wrocławia i Poznania – wasze wsparcie jest dla nas bardzo ważne, mimo że nie mogliśmy się spotkać osobiście.

Specjalne podziękowania należą się również naszym artystom oraz całej ekipie Yurkoskyego, których niesłabnąca energia i zaangażowanie były i zawsze będą dla nas wielką inspiracją.

Rozumiemy, że odwołanie koncertów może być rozczarowujące, dlatego oferujemy pełny zwrot kosztów za zakupione bilety. Szczegóły dotyczące procesu zwrotu są dostępne na naszej stronie internetowej oraz w punktach sprzedaży.

Pragniemy zapewnić, że pracujemy nad nowymi projektami, które, mamy nadzieję, spełnią Wasze oczekiwania i pozwolą nam ponownie się spotkać.

Dziękujemy za Wasze zrozumienie i cierpliwość w tej sytuacji. Jesteśmy wdzięczni za każdą formę wsparcia i mamy nadzieję, że wkrótce znowu będziemy mogli razem cieszyć się muzyką.

Z szacunkiem,

Cały zespół Rapstage.”


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Popularne

Copyright © Łukasz Kazek dla GlamRap.pl 2011-2024.
(Ta strona może używać Cookies, przeglądanie jej to zgoda na ich używanie.)

error: