Wywiad
Krzysztof Kozak: „Szacunkiem darzę Jacka i Ryśka, bardzo cenię Borixona – to klasyka”
Przy okazji urodzin MegaClubu mieliśmy okazję porozmawiać z Krzyśkiem Kozakiem.
Trochę o przeszłości i nowych czasach. Jak zwykle nie zabrakło kontrowersji. Sprawdzajcie nasz wywiad.
Jesteś świeżo po jubileuszowym koncercie z okazji 25 urodzin katowickiego MegaClubu. Jak wrażenia?
Krzysztof Kozak: Było zajebiście, bardzo duża frekwencja, około 1000 osób – pełen klub. Dużo znajomych mord, które mogłem spotkać po 15 latach. Pozdro dla IGS’a znanego z 'Alchemii’ i 'Ekspedycji’, którego płyty miałem przyjemność wydać, a poza tym przeżyliśmy razem wiele ciekawych przygód. Na pewno bardzo fajnie było wystąpić przed taką publicznością ze swoim solowym materiałem.
Jak odbiór płyty wśród, jednak młodej, publiczności?
Krzysztof Kozak: Jedne kawałki bardzo dobrze, a inne gorzej. Publiczność na pewno mnie zaskoczyła w paru momentach. Pewnie większość pierwszy raz miała styczność z tym materiałem, ale bardzo szybko łapali refreny. Być może forma 3 zwrotkowych tracków była potrzebą mojego wygadania się. Teraz będę stawiał na krótsze numery. Bardzo fajnie zatrybił numer 'Kto zgarnia fejm’, a poza tym grałem ponad 40 minut więc jestem bardzo zadowolony z koncertu. Forma jest! Myślę, że rap zaciera bariery wiekowe. Wszyscy zwracają się do siebie na Ty. Owszem, odnoszą się do mnie z szacunkiem, ale i tak gadamy na temat muzyki.
Podobno Tede miał dla Ciebie niespodziankę?
Krzysztof Kozak: Jadąc autem do Katowic przejeżdżaliśmy obok parkingu gdzie miała miejsce sławetna historia z kawałka 'Mróz’ z pierwszej płyty TDF’a. Tam właśnie złapała nas policja, a wszystko było związane z naszymi starymi uzależnieniami (śmiech). Zrobiłem zdjęcie tego miejsca, wrzuciłem na FB, Tede nawet to polubił. W ogóle śmieszna sytuacja, bo to zbieg okoliczności, ponieważ Tede przygotowywał ten utwór wiedząc, że będę na koncercie i chciał go wykonać razem ze mną. Dla mnie była to niespodzianka i dopiero w trakcie seta się o tym dowiedziałem. Oczywiście, wykonaliśmy go, ale kiedy wychodziłem na scenę pod koniec koncertu Fiodora, myśląc, że będę grał ten kawałek wszyscy zaczęli grać mój track 'Kto zgarnia fejm’, który z resztą podobno w dziupli leci na repeat’cie. W szok się wbiłem i nigdy takiej niespodzianki nie doświadczyłem.
Ty zresztą też nie byłeś im dłużny.
Krzysztof Kozak: Przed koncertem miałem przygotowany specjalny instrumental, któremu zresztą zmieniłem nazwę żeby DJ nie wiedział co gra. W połowie koncertu zaśpiewałem refren ze 'Zwykłej codzienności’ na bicie Slums Attack z 'Czas przemija’. Dodałem komentarz o tym, że raperzy z którymi zaczynałem, są do teraz na scenie. Szacunkiem darze Jacka i Ryśka, bardzo cenie Borixona – to klasyka. Każdy z nich jest dynamiczny, cały czas coś robi, to cechy liderów, którzy wciąż zgarniają fejm. Nigdy im nie zazdrościłem, jaram się, że im się powodzi. Uśmiecham się pod nosem, gdy widzę jak zaczepiają siebie nawzajem. To gra o dużą stawkę. To nas nakręca i mobilizuje.
Euforii nie było końca i wracając do Warszawy udało wam się oszukać przeznaczenie.
Krzysztof Kozak: Tak się składa, że na koncercie nic nie piłem, był ze mną też mój syn Jakub – teraz jeżdżę ze swoimi dorosłymi dziećmi (śmiech). Pilnują, żebym nie wylądował na „dołku”. O 3 nad ranem na starej trasie gierkowskiej, wpadliśmy w poślizg i odbiliśmy się od barierek kilka razy. Trzeba było ogarnąć motel, auta raczej naprawiać nie będziemy, ale najważniejsze – nikomu nic się nie stało. Taki jest los, lubi płatać figle, ale musimy cieszyć się z tego co mamy, dziękować Bogu mimo naszych wszystkich grzechów, które popełniliśmy. Nasz weekendowy wojaż zakończył się powrotem PKP do Warszawy.
Ja też cieszę się, że dotarłeś tu cały i zdrowy, dzięki czemu możemy teraz rozmawiać.
Krzysztof Kozak: „Bede” grał rap (śmiech). Cały czas.
W takim razie zobaczymy gdzieś Kozaka na scenie z Tede, może wspólna trasa?
Krzysztof Kozak: Gdzie wspólna trasa jak my nawet tracku wspólnego nie mamy (śmiech). Więcej nagrywaliśmy za czasów Gibon Składu, teraz mieszkamy za daleko od siebie (śmiech). Ja mieszkam na Ursusie, a Jacek chyba gdzieś na Kabatach. Nawet numeru aktualnie nie mam do niego. Ale czy w dzisiejszych czasach telefon to jedyna możliwość kontaktu? Znowu dochodzimy do esencji teraźniejszości. INFORMACJA. O to walczymy i to emitujemy.
Wraz z remixem 'Słeg posypany’, Tede powiedział, że za możliwość nagrania swojej wersji wrzuci ci w przyszłości swoje 16 wersów. Zapomniał o tym?
Krzysztof Kozak: Ja miałem zremixować numer 'Ta ostatnia noc’, ale koniec końców zająłem się swoimi rzeczami, żeby grać solowe numery na koncertach. Jakoś temat potem ucichł. Życie pokaże co się wydarzy.
Mamy 2k18, ale wróćmy do tego poprzedniego kiedy to zadebiutowałeś. Jak oceniasz ogólny odbiór 'El Tornado’?
Krzysztof Kozak: Uważam, że każdy rok, który przeżywam kończę wystrzałem z szampana i jest on w pewnym sensie przełomowy. Ten rok dokurwił mi najbardziej. Siadł mi kręgosłup – chodziłem w gorsecie przez pół roku. Na Prima Aprilis dostałem wpierdol z drugim ziomkiem od większej ekipy, po czym wylądowałem w szpitalu ze złamaną szczęką w trzech miejscach. Żadna z tych sytuacji nie przeszkodziła w zaznaniu szczęścia z wydania debiutanckiej płyty. Pozdro OG Broo – bez Twojej muzy bym z miejsca nie ruszył. W dzisiejszych czasach liczy się to, że trzeba coś robić, wymyślać i iść do przodu, a nie martwić się swoim losem bez zamulania. Wygrywa kreatywność i pomysłowość.
Mam rozumieć, że gangsterska przewózka, którą uświadczyliśmy na płycie jest dalej aktualna, skoro takie hardcore’owe akcje mają miejsce.
Krzysztof Kozak: Wiesz co, jak 12 zamaskowanych typów z pałkami wyskakuje na dwóch to o czym tu mówić. Często toczę wojny, których nie wszczynałem. Trudno też liczyć na to, że coś za coś… Generalnie lubię przebywać z tymi, którzy mnie nie wkurwiają – krąg się zawęża (śmiech).
Masz podejrzenia, kto życzy źle Kozakowi?
Krzysztof Kozak: Na tym koncercie było sporo osób z młodej sceny. Jakby ktoś chciał coś powiedzieć o tym incydencie, kto to był, to już dawno trafiłoby to do sieci. Wiesz… człowiek się uczy na własnych błędach. Karma? Jeżeli chodzi o gangsterzenie to ja nie Kozacze. Znam trochę więcej odpowiedzi na pytania niż inni.
A propos tej młodej sceny. Mimo większego przebiegu niż oni, bardzo dobrze odnajdujesz się w nowoczesnych klimatach. Twoja płyta jest w stylu Chicago i tamtejszego drillu. Wszyscy raczej spodziewali się Boom Bap’u.
Krzysztof Kozak: Wiesz co, nie można powiedzieć, że oldschool jest archaiczny. Mi akurat spodobało się podejście do muzyki i wokalu. Parę osób w Polsce gra te rzeczy i ma podobną nawijkę. Może grzechem tej płyty jest to, że nie została ona zmiksowana tak jakbym sobie tego życzył, jeżeli chodzi o wokal, ale nikt się nie chciał tego podjąć. Schodów było sporo. Zaletą jest to, że płyta jednak wyszła. Pokazałem, że rapowy emeryt ma jeszcze siłę poskakać i są pomysły na utwory. Bardziej analizuje formę tej jazdy i tak jak mi ktoś powiedział – coraz lepiej śpiewam.
„Nie pamiętali, kto stawiał koks i sypał wódkę?”
Krzysztof Kozak: Nie chodzi o to żeby mówić, kto nie pamięta, tak na prawdę ja jestem debiutantem. Nie ma to znaczenia, że od razu mam mieć zaplecze przez swoje znajomości czy koneksje. Scena rapowa rządzi się innymi prawami, często trzeba przebijać się na własnych patentach i robić coś samemu. Nie było u mnie czegoś takiego, że ja liczyłem na kogoś żeby w czymś mi pomagał. Ja kocham tę muzykę, całe życie się nią zajmuje, a teraz jeszcze spełniam się za mikrofonem i nie liczę na jakieś lepsze traktowanie. Po prostu to robię, bo tak mi się podoba i dobrze się z tym czuję. Przyznam jednak, że kilka osób mnie zaskoczyło na plus. Wiesz jaka jest recepta na to … ? Ktoś wyciąga dłoń zanim poprosisz o pomoc. Czytanie w myślach.
Jeżeli chodzi o nakład albumu. Jesteś zadowolony?
Krzysztof Kozak: Z nakładu co zrobiłem może została 1/5 całości. Sprzedawałem na allegro czy koncertach, więc jest ok.
Największy grzech tej płyty?
Krzysztof Kozak: Pijesz do swojej recenzji (śmiech). Nie ma zarzutów pod moim adresem, że nie trafiam w tempo czy chujowa muzyka czy niezrozumiałe teksty. Bardziej ludzie nie mogą zrozumieć jak taki oldschoolowiec nawija pod takie nowoczesne brzmienia. Zrobię pewno jakiegoś klasyka, wierzę.
Można powiedzieć, że jesteś freakiem. Masz swój bagaż doświadczeń, ale dalej płynie w tobie młodzieńcza fantazja – jesteś ewenementem.
Krzysztof Kozak: Powiedzmy tak. Jeżeli chodzi o oldschool’owców, Borixon czy Tede robią newschool i potrafią to robić. Dostosowali się, mimo że nie jest tajemnicą, że oni są z innej epoki. Patrz na Stany, weź tu BoosieBadazz’a, wyszedł z pierdla i od razu zaczął z newschoolowcami nagrywać i śpiewać. Rick Ross mimo wieku, cały czas czuje klimat i dalej ma swoją pozycję w rapie. Wracając do koncertu z Kato, jak patrzyłem na Tedego to jakbym widział właśnie Rossa.
Teraz rzeczy bieżące. Peja w Agencie, Popek w Tańcu z Gwiazdami. Kozak gdzie?
Krzysztof Kozak: Ja to chyba pójdę pracować do Step Records, hmm…
Ja słyszałem, że z Tede masz wystąpić w Azja Express (śmiech).
Krzysztof Kozak: Z Jackiem często jeździliśmy na wakacje czy z całą brygadą. Zawsze sympatycznie wspominam te wyjazdy, ale nic mi nie wiadomo o tym co mówisz (śmiech).
A wracając do pierwszej części odnośnie naszych rapowych celebrytów?
Krzysztof Kozak: Powiem tylko tyle. Pewne niektóre zachowania są krytykowane, a później ludzie w jakiś tam sposób sobie tłumaczą, że spróbują swoich sił. Pamiętasz jak Jacek nagrał numer z Kukulską – zalała go wtedy fala hejtu. Teraz Kaen nagrywa z Farną i jest zajebiście. Nie przeszkadza nikomu, że na tej EP’ce są inni reprezentanci ulicznych styli.
Rap stał się bardziej liberalny?
Krzysztof Kozak: Ludzie bardziej zwracają uwagę co może zwiększyć zasięg. Wiesz jak jest z liberalnością. Merkel wpuściła do Raichu uchodźców, a potem prosi o pomoc, bo nie wie o co chodzi i co chwilę coś wybucha.
To co, u nas w Polsce niedługo wybuchnie? Podobają Ci się nowe metody promowania płyt?
Krzysztof Kozak: Dzisiejsze czasy to po prostu całodobowe podpięcie do Internetu. Przepływ danych, co chwilę ktoś coś ściąga, trzeba mieć dobry kontakt z ludźmi i wiedzieć co kto lubi. Tam gdzie jest ciekawiej tam się pojawiają lajki i udostępnienia. Patrz na raperów, Youtuber’ów. Oni wypromowali się w sieci, robili streamingi, rozmawiali z ludźmi, mają kontakt z nimi, wiedzą czego potrzebują, albo jakie mają oczekiwania. Znają swojego odbiorcę i umieją się przebranżowić i w dodatku zachować publiczność. Young Multi to dobry przykład, po drugiej barykadzie są natomiast ci bracia komedianci. A co do metod zwracania na siebie uwagi. Ta płaczliwa akcja Solara, którą wielu łyknęło. To trochę zrobiło z niego ofiarę i to na pewno jest przykład jak nie powinno sie tego robić. Ale tak jest jak raper staje sie wydawcą i ma do ogarnięcia 30 projektów to później zdarzy się, że jakaś akcja będzie nietrafiona. Fakt, nie robisz błędów stojąc w miejscu. Jestem ciekawy, kiedy zacznie się fala hejtu na obecnych wydawców…. Bo gdzieś ta kasa musi spływać. Jak raper pusty to pewno wydawca ma siano. Dlatego obecnie jestem bardziej skłonny komuś coś podpowiedzieć niż zostać jego wydawcą. Już mi się znudziło tłumaczenie, że będzie dobrze. Wierzysz? To tak będzie. Wątpisz? To nie dajesz sobie szansy na zmianę obecnego ładu. YT prawdę Ci powie. Benc.
Wszystko kręci sie wokół mediów społecznościowych, liczy się wizerunek, a gdzieś z boku jest ta treść lub jej nie ma w cale. Nie jest to chyba dobry kierunek, wszystko zaczyna się rozpływać, nie sądzisz?
Krzysztof Kozak: Wiesz, trzeba mieć po prostu ciekawą osobowość, a żeby dobrze ogarniać biznes trzeba umieć słuchać. Jak wiesz czego chcą słuchacze i wiesz jak to wykorzystać, to to robisz. Może dlatego treści są takie, a nie inne. Liczy się lawina lajków i dlatego są takie duże różnice procentowe. Weźmy na przykład uliczny rap, który schodzi do podziemia, są określone zasady, o których się mówi i nie można wychodzić przed szereg. Ulica jest taka bardziej elektryczna, wiesz o co chodzi. Ale z drugiej strony też mi się podobało jak Dixoni sparodiowali tę akcję Solara. Przykręcili beke, ale też pokazali to z lekkim przymrużeniem oka. Natomiast Popkowi jest trudniej się teraz odnaleźć. Raz robi płytę z Borixonem, raz jest sportowcem itp. Najważniejsze, że jest wszędzie. Każdy go zna. I o to chodzi. Przynajmniej masz możliwość sprawdzenia i to robisz. Klikasz w link i patrzysz, słuchasz i albo trafi do Ciebie albo nie tym razem.
Żeby nie przedłużać, na jakie albumy czekasz w tym roku. Oczywiście oprócz twojej kolejnej płyty?
Krzysztof Kozak: Na pewno będę częściej nagrywał i szybciej wrzucał kawałki, a jeżeli chodzi o innych to bardzo czekam na album Malika Montany. Stylowo bardzo mi siedzi, jeszcze dwa lata temu mieli z niego bekę czy go hejtowali i całe GMLL. Wiesz, jeden sam się wykruszył. Ten co przetrwał falę hejtu jest u góry, a trzeci jest po prostu dobrym ziomkiem i wymyśla kultowe wersy. Na kogo jeszcze czekam…? No na pewno na Wiktora z WWA, bardzo zdolny chłopak. Ciekawe co zmontuje na ten rok Wac Toja. Jak się rozwinie Youn Igi czy Kaz Bałagane? Jaką pozycję ataku przyjmie Young Multi? Czy Bedoes poleci jeszcze wyżej? Ważne, że mamy o czym gadać, czego słuchać i co oglądać #mam okulary!
Dzięki za wywiad
Krzysztof Kozak: Pozdro Glamrap!
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Rabo: „Wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół” – wywiad
Rozmawiamy z raperem, który nagrał płytę inspirowaną znanymi bajkami.
W ubiegłą sobotę ukazał się album Rabo „Życie to nie bajka”. To twórca znanego kanału związanego z filmami animowanymi Disneya, Pixara i DreamWorks. Mieliśmy okazję porozmawiać z byłym dziennikarzem programu „Uwaga!” na temat jego projektu.
Polećmy klasykiem na początek – jak zaczęła się Twoja przygoda z rapem?
Cóż… okres, gdy miałem 9 lat i kolega przyniósł do szkoły Grupę Operacyjną pozwolę sobie pominąć (śmiech). Oficjalnie wszystko zaczęło się rok później, gdy ojczym pożyczył mi swoją empetrójkę, bym się nie nudził w autokarze podczas wycieczki szkolnej. Znajdowała się tam „Droga” od Hemp Gru, którą momentalnie się zachwyciłem. Potem już poszło. Ogólnie jestem z pokolenia dzieciaków, dla których rap był jak łyk świeżego powietrza w świecie przepełnionym smogiem. Gdybym na pewnym etapie nastoletniego życia nie usłyszał, że „Damy radę”, to nie wiem, czy bym dał. Gdybym nie podśpiewywał sobie, że „Bierzemy sprawy w swoje ręce” albo że „Każdą porażkę obracam w sukces”, to też pewnie wszystko wyglądałoby inaczej. Nie bez powodu czasem żartuję sobie, że wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół (śmiech). I coś w tym jest.
A skąd pomysł, by samemu zacząć rapować?
Od zawsze marzyłem, by być częścią tej kultury. Przez wiele lat prowadziłem kanał na YouTube, gdzie opowiadałem o różnych ciekawostkach, szokujących teoriach i absurdach związanych z filmami animowanymi, głównie ze stajni Disneya, Pixara i DreamWorks i gdy przekroczyłem magiczną barierę 100 000 subów, chciałem przygotować dla widzów coś specjalnego. Uznałem wtedy, że to dobra okazja, by zadebiutować i tak powstał utwór „Sto tysięcy powodów”. Odbiór był pozytywny, więc zacząłem doskonalić swój warsztat i dziś, po 5 latach od tamtego wydarzenia, myślę, że rozwinąłem się już na tyle, by przedstawić się szerszemu gronu słuchaczy.
No właśnie, niedawno do sieci trafiła Twoja EPka „Życie to nie bajka”, oparta na ciekawym patencie. Opowiedz o tym.
Od jakiegoś czasu kiełkował mi w głowie pomysł na płytę związaną z tym, czym zajmowałem się na co dzień. W końcu postanowiłem się za to zabrać i efektem tego jest album inspirowany znanymi animacjami, takimi jak „Toy Story”, „Auta” czy „Król Lew”. Bajki te stanowiły jednak jedynie punkt wyjścia do opowiadanych historii, dzięki czemu mogłem zgrabnie połączyć moje osobiste przeżycia z fabułą wspomnianych filmów. Przykładowo w utworze „Simba” opowiedziałem o swojej drodze do sukcesu, która ciągle trwa, niestety (śmiech). Refren oparłem na słynnej frazie Mufasy „Kiedyś to wszystko będzie Twoje”, którą kojarzy niemal każdy, a której, co ciekawe, Mufasa nigdy do Simby nie wypowiedział. Taki bajkowy efekt Mandeli.
Tu, gdzie jestem, konsekwentnie rządzi prawo dżungli
Walczę mężnie, bo lwie serce w mojej piersi dudni
Wygram ze złem, wsparcie wielkie mam od wiernych kumpli
Dzieło zwieńczę happy endem, będą ze mnie dumni!
Zanim jednak zdecydowałeś się wrócić do ksywki Rabo, wydałeś dwie EP-ki pod innym pseudonimem na osobnym kanale, którego prawie nikt nie zna.
I całe szczęście (śmiech). Faktycznie, w 2020 roku postanowiłem wypuścić pierwszą EP-kę, ale czułem podskórnie, że mimo iż teraz wydaje mi się to cudowne, to za parę lat zapewne będę wolał o tym zapomnieć. I faktycznie – dziś, gdy patrzę na swoje poprzednie projekty, na czele z tym starszym, to widzę, jak wiele rzeczy mógłbym zrobić lepiej. Ale cóż – chyba właśnie na tym polega rozwój. Ostatecznie dobrze mi zrobiło te parę lat w takim klasycznym podziemiu – miałem czas, by spokojnie progresować, a jednocześnie mało kto musiał być tego świadkiem (śmiech).
To teraz trochę z innej beczki – jak YouTuber trafia do redakcji Uwagi! TVN?
Faktycznie, jest to historia dość oryginalna. Niecałe 2 lata temu przechodziłem najgorszy okres mojego życia. To było chwilę po wypuszczeniu EPki „To The Ground”, która zresztą odzwierciedla ówczesny stan mojej psychiki. Z przyczyn niezależnych ode mnie, musiałem odejść jakiś czas wcześniej z YouTube’a, co wywróciło moje życie do góry nogami. Moim planem ₿ na życie był wtedy rynek kryptowalut, który jednak dał mi wielką lekcję pokory i plany bycia kryptomilionerem musiałem odłożyć na później. Ostatecznie znalazłem się w sytuacji, w której byłem bezrobotny, samotny i bez perspektyw. Wysłałem CV do wielu firm, by zaczepić się gdziekolwiek. Odpowiedziały mi dwie – jakieś Call Center i… McDonald’s (śmiech). Wybrałem pracę na słuchawce i – jak się potem okazało – ta jedna decyzja odmieniła moje życie.
Dlaczego? I jak to się łączy z pracą dziennikarza?
Już tłumaczę. W wielkim skrócie firma, w której zacząłem pracować, okazała się być jedną wielką kuźnią oszustów i prężnie działającą machiną okradającą starszych i schorowanych ludzi na grube miliony złotych. Gdy tylko zrozumiałem, w czym biorę udział, chciałem się zwolnić, ale ostatecznie tego nie zrobiłem. Uznałem, że więcej zdziałam, jeśli zostanę tam przez pewien czas, przemęczę się i zdobędę jak najwięcej dowodów na to, co tam się wyprawia. Ostatecznie wyszło lepiej, niż przypuszczałem. Odezwałem się do redakcji Uwagi! opisując całą sprawę i dostarczając im materiały. Podjęli temat i wspólnie zrealizowaliśmy 5-częściowy cykl reportaży o tytule „Szatańska Loża VIP”. Efekt był taki, że po pierwsze – złodziejska firma upadła, po drugie – wielu osobom odpowiedzialnym za ten niemoralny proceder postawiono zarzuty, a po trzecie – dostrzeżono we mnie potencjał i zaproszono do redakcji na staż. Reszta jest już historią. Szaloną, jak całe moje życie.
W takim razie gratuluję, dobra robota.
Dzięki. Swoją drogą na mojej najnowszej EP-ce nawiązuję do tych zdarzeń w kawałku „Pinokio”. Utwór ogólnie opowiada o poczuciu wyobcowania wśród rówieśników, o byciu niepasującym elementem układanki, ale także o potrzebie osiągnięcia wielkiego sukcesu, by mój Gepetto był ze mnie dumny i by nigdy mu niczego nie zabrakło. Myślę, że metafora jest zrozumiała dla wszystkich. Za to sama końcówka drugiej zwrotki jest właśnie o wspomnianej chwilę wcześniej historii. Pamiętam, że wszyscy przestrzegali mnie, bym się w to nie pakował, bo może stać mi się krzywda. Ja jednak miałem przekonanie, że w takich sytuacjach należy działać, nie bacząc na konsekwencje. I tak też zrobiłem. Na razie wszystko ze mną w porządku i mam nadzieję, że tak zostanie. A jeśli nie, to przynajmniej pozostanie po mnie muzyka.
Będę bronił starszych oraz kobiet, cóż
Nawet jak przypłacę to niejedną blizną
Nie chcę być prawdziwym chłopcem już
Od kiedy zostałem prawdziwym mężczyzną
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Małpa: „Moja żona ma tatuaż z okładką płyty Łony” – wywiad
W rozmowie z Małpą padają także ksywki Otschodzi i Lil Konona.
Z okazji pojawienia się na rynku winylowej wersji kultowego albumu „Kilka numerów o czymś”, spotkaliśmy się z Małpą z Warszawie, żeby porozmawiać o jego debiucie, który w większości został napisany we Włoszech.
Chociaż Małpa nigdy tego nie ujawniał, nasza redakcyjna koleżanka opowiedziała podczas rozmowy pewną anegdotę związaną z żoną rapera, która posiada tatuaż z Łoną. – Ma kilka rapowych tatuaży – przyznał raper w rozmowie z Luizą Di Felici. Więcej na ten temat w poniższej rozmowie.
Poruszone wątki w wywiadzie:
- „Kilka numerów o czymś” powstało we Włoszech na Erasmusie.
- Czy Małpa inspirował się włoskimi artystami?
- Lil Konon i jego zakola
- Otsochodzi kupuje winyl za 12 tys. zł
- Praca na stacji benzynowej
- Dlaczego Małpa zniknął na 6 lat?
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Feno: „Young Leosia i Bambi to grzeczna muzyka, która trafia do dzieci” – wywiad
Jak i kiedy modli się Edzio, Pikers GOAT, Grande Connection i monetyzacja konfliktów freakfightami.
Nasza rozmowa z Feno to przede wszystkim tematy rapowe. Czy kobiecy rap w Polsce jest dobry? Tutaj raper wspomina o Bambi, Young Leosi i Oliwce Brazil.
– Mamy Young Leosię i Bambi. To są takie najpotężniejsze postacie. To jest taka grzeczna muzyka, która trafia do dzieci. Sanah i Julka Żugaj to ten sam case – mówi Feno w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.
– Mi rap się kojarzy z lekkim sk***ysyństwem. I takiej damskiej postaci jak Cardi B nie ma. No jest Oliwka i ma te skillsy, ale ewidentnie też jakieś problemy wizerunkowe. Żyjemy w post katolickim kraju, w którym nie ma akceptacji na jakieś jechanie w stylu Oliwki Brazil i obciąganie ku**sów – dodaje.
W rozmowie ponadto:
- Feno spotyka dwie małe dziewczynki, które są fankami Bambi
- Co myśli o Grande Connection
- Jak i kiedy modli się Edzio
- Kacper HTA i monetyzacja konfliktu freakfightami
- 10 tys. pomysłów Sebastiana Fabijańskiego
- Pikers to GOAT
- Najbardziej klimatyczny festiwal rapowy
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Mamy dość technicznego rapu? Koro: „Eripe, Tomb czy Golin wyczerpali tę formułę” – wywiad
Koro mówi o Young Leosi, Bambi, Grande Connection, Szpaku, White Widow i Taazym.
Podczas naszej rozmowy z Koro poruszyliśmy ciekawy wątek kalkulacji i warsztatu w polskim rapie. Czy w dzisiejszych czasach odbiorcy nie chcą słuchać już przekminionych wersów czy liczyć podwójnych i potrójnych rymów?
Koro „To nie rap się zmienia”
Jak twierdzi Koro, to nie rap się zmienia. – To raperzy zaczęli robić inny rodzaj muzyki. To nie chodzi o to, że rap się rozwija, bo on ma proste korzenie i prostą definicję, tylko ludzie otwierają się na coraz więcej rzeczy. W każdą stronę ta granica się przesuwa – mówi Koro w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.
Nie chcemy już słuchać rapu dobrego warsztatowo?
W większości wypadków rap odbił w stronę popu, śpiewanych refrenów i autotune’a. Bardzo nieliczni robią jeszcze rap stawiający na technikę.
– Dzisiaj młodzi raperzy nie muszą być dobrzy warsztatowo. Tacy gracze jak Eripe, Tomb, Quebo, Golin i jeszcze mógłbym wymienić parę ksywek, wyczerpali na tyle tę formułę, że ludzie mają dość. Żyjemy w takich czasach TikTokowych i przebodźcowanych, że ta muzyka ma być takim głaskaniem psychiki, żeby się wyluzować, a nie rozkminiać o co chodziło – twierdzi Koro. Czy to dobrze czy źle? Wśród fanów możemy dostrzec dwa główne obozy. Pierwszy, który krytykuje większość rzeczy wychodzących od młodych twórców i drugi, który jest zafascynowany każdym kawałkiem, którego głównym zadaniem jest wpaść w viral i największą rotację.
W poniższej rozmowie poruszyliśmy takie wątki jak: Young Leosia i Bambi nagrywają w szafie, działalność Grande Connection, dissy i beefy się nie kalkulują, konflikt Szpaka i White Widow, Taazy objawieniem freakfightów, co z walką na Fame MMA, a także, kiedy nowa płyta.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Pueblos (Bitwa o Południe): „Żyję z freestyle’u, to moje główne źródło utrzymania” – wywiad
Rozmawiamy z organizatorem Bitwy o Południe.
Wybraliśmy się na BOP9, gdzie mieliśmy zrobić relacje z wydarzenia, ale jak to z freestylem – zamiast relacji przeprowadziliśmy kilka mocnych wywiadów. Na pierwszy ogień rozmowa z Pueblosem – organizatorem Bitwy o Południe.
– Randomowi ludzie boją się BOP-u i boją się wystąpić. Wiedzą, że można się bardzo łatwo zbłaźnić, jak np. wchodzący teraz bez koszulki Syn Młynarza z flagą Kiribati – mówi w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl Pueblos.
Organizator Bitwy o Południe ujawnił przed naszymi kamerami m.in., że jako jedna z nielicznych osób, a może nawet jedyna utrzymuje się z organizowania bitew freestyle’owych. – To moje główne źródło utrzymania – przyznaje.
Z Pueblosem porozmawialiśmy m.in. o aktualnej sytuacji BOP-u i WBW i najbardziej przyszłościowych zawodnikach, którzy jeszcze namieszają we freestyle’u.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Tym razem przed naszymi kamerami zasiadł Sarius, z którym w ponad godzinnym wywiadzie poruszyliśmy mnóstwo tematów, także ten jeden z najbardziej grzejących, czyli niesnaski z Żabsonem.
Kilka tygodni temu między Sariusem z Żabsonem doszło do małego konfliktu, który miał zostać nie do końca zrozumiany przez słuchaczy. Sarius zdecydował się szczegółowo opisać, o co chodziło i dlaczego Żabson miał u niego dług.
Ponadto szef Antihype ujawnił, czy żałuje, że sytuacja z Gibbsem lub Deysem tak się potoczyły.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
-
News2 dni temu
Kali o powrocie Quebonafide: „Błagajcie go na kolanach…”
-
News3 dni temu
Ostatni koncert Quebonafide – wyciekła dokładna data
-
teledysk5 dni temu
Oliwka Brazil: „Dziewczyny z branży mają chcice jak zwierzęta”
-
News2 dni temu
Quebonafide: „Sfingowałem swoją muzyczną śmierć”
-
News3 dni temu
Zwrotka podziemnego rapera robi furorę 3 lata po premierze
-
News19 godzin temu
Sokół kłania się Quebonafide
-
News4 dni temu
Bonus RPK: „Na tym mikrofonie Gabi nagrała diss na Chadę”
-
News3 dni temu
Malik płaci za zwrotki? Raper ujawnia, jak pozyskuje topowych raperów