Wywiad
Książę Kapota: „Jak bulisz za coś hajs, to przychodzisz się bawić, a nie stać jak kołek”
Poznaliśmy kolejne plany rapera oraz budżet debiutanckiej płyty.
Przy okazji wakacyjnego wyjazdu wpadliśmy na włości do Księcia Kapoty, gdzie udało nam się dowiedzieć m.in. o jego planach ma przyszłość, postrzeganiu dzisiejszej sceny oraz budżecie, który pochłonął jego debiutancki materiał.
Jak są trzy największe wartości dla Księcia Kapoty?
Rodzina, hajs i koncerty.
To czemu w tekstach jest taki ciężki klimat? Zgodzę się, że jest tam dużo czarnego humoru, ale nie stronisz od seksistowskich treści i narkotyków.
No bo w tym siedziałem i to mnie wychowało. Ulica mnie nauczyła życia, tam przebywałem… lubiłem ryzyko, kradzieże, ćpanie… wiesz o co chodzi. Każdy z nas się starzeje, dojrzewa, przechodzi swój etap od prawo jazdy, które powinien mieć każdy mężczyzna, po kupienie domu i założenie rodziny. Jak widzisz zdziadziałem (śmiech).
W takim razie ile jest Kapoty w Księciu Kapocie, a ile kreacji?
Wiesz co, wydaje mi się, że ¾. Na płycie jest wszystko, jestem żartobliwy, uśmiechnięty, szczęśliwy. Kiedy trzeba przyjebać to przyjebie, a kiedy chce mi się płakać to płaczę. Wrażliwość, smutek, humor i groza to w 100% ja.
To może czas pokazać więcej tej wesołości w tekstach?
Mam taki pomysł i nie ważne czy to się komuś spodoba czy nie, ja to robię dla siebie i będzie tam dużo szaleństwa i humoru, ale jest też mega dziwnie (śmiech). Niedługo się o tym przekonacie.
Coś czuję, że jakiś wakacyjny mixtape się szykuje?
Będzie przed płytą, w klimatach lat 90’tych.
Uważasz, że w dzisiejszych czasach inne treści by się nie sprzedały?
Ja nie mam tam żadnego hejtu na to co kto robi, czy co robił w przeszłości. Szanuję każdego dzieciaka i artystę, któremu się udało. Dużo mamy przykładów: jeden pracował w Big Starze inny był Youtuberem. Jeżeli to co robi, innym się podoba i ludzie chcą tego słuchać, to ja nie mam nic przeciwko. Nieważne czy te treści są zawoalowane, proste czy chamskie. Ważne żeby to siadało i tyle. Ja sam byłem kucharzem przez 14 lat, pracowałem na pełen etat, a że Diox mnie namówił i powiedział, że czas wziąć się za rapowanie, to poszedłem w to na 100%. Ciągle się tego uczę, nieważne czy w studio czy w domu, całe życie człowiek się uczy i jeszcze nie raz wysmażymy krwiste kotlety (śmiech)
To jak wyglądały twoje początki, Dioxa można nazwać twoim mentorem?
Większość tego czego się nauczyłem to właśnie od niego. Diox pokazywał mi wszystko od podszewki: jak nagrywać, w którym momencie brać oddech, jak powinny wyglądać teksty, żeby to nie brzmiało jak ‘Joł, joł, aha, aha’, tylko żeby to z sensem składać i kłaść na łopatki.
Skąd wziął się styl Kapoty? Nie ma tam poczwórnych rymów, a i tak wszyscy czekają na kolejne barsy, bo jak wiadomo „spodziewać można się niespodziewanego”.
(śmiech) Taki już jestem, u mnie przede wszystkim ma działać refren i wkręcać się w banie. Jak idziesz do kibla – masz mieć to w głowie, a jak cię o trzeciej nad ranem obudzę masz zaśpiewać tak, żeby było tip top.
Było dużo wyrzeczeń przy tworzeniu tego albumu?
Kurwa, człowieku ja Land Rovera przećpałem (śmiech) i to takiego bardzo dobrego.
Czyli to co Paluch wkłada w produkcje swoich albumów jest niczym w porównaniu do twojego budżetu (śmiech)
No wiesz ja mówię o takim używanym, no ale 50 koła to poszło na nosy.
Wszystko postawiłeś na jedną kartę?
Tak. Ostatnio jak wróciłem z Krakowa to nie spałem dwa dni. Teraz odsypiam, ale wpadliście mi na chatę (śmiech).
Może nie brnijmy w ten „temat” i skupmy się na debiucie. W preorderze poszło 1000 sztuk i jak na takiego świeżaka bez doświadczenia za mikrofonem, to jest to bardzo przyzwoity wynik.
Bardzo się z tego cieszę i dziękuje słuchaczom, którzy mi zaufali. Jestem bardzo zadowolony, w dodatku dochodzą również do mnie głosy ze środowiska od bardziej doświadczonych raperów, którzy również mi kibicują i gratulują takiego wyniku, co jeszcze bardziej motywuje mnie do pracy.
Tak całkiem poważnie, to zaliczasz najlepszy debiut w XXI wieku. Pierwszy materiał, dość szybko to poszło: wyświetlenia, koncerty i od razu płyta w Empikach.
Od powstania mojej pierwszej piosenki, którą tak naprawdę nagrałem dla beki, jednak trochę minęło. Zrobiłem to głównie dla znajomych i byłem przekonany, że będzie to miało max 30-50 wyświetleń. Przez rok, ‘Kasuj mój numer’, jak dobrze pamiętam, miało 66k wyświetleń. Jak powstało ‘Casino’… to ono tak naprawdę otworzyło mi bramkę. Dużo dowiaduję się z neta, facebooka i tam raperzy tacy jak Paluch czy Sokół propsują moje dokonania – czego bym się nawet nie spodziewał.
Słuchacze nie powinni ci przypinać łatki ‘kolega raperów’ skoro cały twój sukces zawdzięczasz sobie, a dopiero potem doszły do tego featy, które ubarwiły płytę.
Dokładnie tak. Robiłem ją po swojemu, a potem zapraszałem poszczególne osoby, które pasowały mi w danym klimacie.
Był ktoś kto się nie dograł, a był zaproszony?
Zaprosiłem kilku artystów, których cenię, m.in. Erosa czy Szpaka, aczkolwiek z racji braku czasu i goniących deadlineów nie zdążyli się dograć, podobnie Małach/Rufuz, ale pewnie zrobimy coś w przyszłości razem, a o delikwentach, którzy się nie odezwali nie będę mówił.
Kontrowersja to twoje drugie imię. Mamy debiut roku – dodajmy, że mocno po 30ce, 1000 sztuk w preorderze no i dwóch zwaśnionych raperów Tede i Peja.
Wiesz, to aż takie kontrowersyjne nie jest, bo już wcześniej, m.in. Sobota miał ich obu na swoim albumie. To połączenie zawsze będzie powodem tarć, dlatego też wielu tak bardzo to interesowało. Obu prywatnie lubię i szanuję.
Jak widać Książe Kapota ma siłę przebicia i aż boję się spytać, co będzie dalej i kto.
Palucha szanuję za twórczość, jest dla mnie kozakiem, gra zajebiste koncerty. Mój top to Paluch, OSTR i Sokół, potem jest reszta czyli Sarius, Szapku i ci którzy sold out’ują kluby.
Start zaliczyłeś mocny więc jesteś na dobrej drodze, no i masz Dioxa za sobą, który tak naprawdę pełnił rolę producenta wykonawczego.
Patryk mega wszystko ogarnął, od marketingu po produkcję, teledyski i Empiki. Jestem w całym kraju nie tylko na koncertach, ale i na półkach (śmiech), a tam gdzie mnie nie ma to szybko ogarniamy temat.
Kapota to git, kucharz, raper – człowiek orkiestra i kto jeszcze?
Dobry chłopak (śmiech).
Dodatkowo sportowo też się udzielasz?
Jestem ambasadorem medialnym sekcji rugby Legii Warszawa i kto wie jak to się potoczy, może sam spróbuję swoich sił, bo predyspozycje mam… potem pewnie będę się też napierdalał (śmiech)
Koncerty, studio, ciągłe życie w trasie … rodzina pewnie nie jest zachwycona?
Moje życie od zawsze było szalone, jestem rozwiedziony. Mam teraz nową partnerkę – narzeczoną, z którą mamy Małego Księcia i pomału przekonuje się do tego. Na początku nie była tym zachwycona, ale widzi, że jest to praca jak każda inna. Kiedyś nie było z tego chleba, teraz zresztą też (śmiech), ale w wakacje zaczynają się festiwale i jakoś to pójdzie.
No właśnie gdzie cię zobaczymy?
Będę na pewno w Ełku, tam zresztą debiutowałem. Miałem za sobą już jakieś trzy kawałki i udało mi się je zagrać. Co ciekawe, był w tym też kawałek, w którym na płycie jest Mes i Tede, ale jak wiadomo wtedy był on w wersji roboczej bez ich udziału. Jak widać, udało się przygotować taki mały smaczek dla nielicznych.
Moda na Księcia Kapotę trwa czy dopiero będzie?
Nigdy nie patrzę na to co piszą i myślą inni, ale dziwi mnie to, że pod moimi kawałkami jest tyle propsów. Ja nie uważam się za żadną gwiazdę, gram koncerty, po nich schodzę do ludzi, robię zdjęcia, luźne gadki – jestem normalnym ziomkiem z zajawką.
No właśnie, w necie same propsy, a hejtu mało co.
Też jestem w szoku (śmiech).
A jak to bywa na koncertach, bo one często weryfikują?
Wiesz co, z tym jest różnie. Raz przyjdzie 15 osób, raz 50, a innym razem 200. Dla mnie najważniejsza jest energia i dobra zabawa. Ludzie idąc na koncert właśnie tego oczekują, a jak to dostają, to frekwencja nie jest ważna, bo liczy się fun. Na moich koncertach jest zajebiście, ludzie poskaczą, potańczą, pośpiewają … i o to właśnie chodzi. Jak bulisz za coś hajs, to przychodzisz się bawić, a nie stać jak kołek, i za to ich cenię.
Zmienił się ten rap. Kiedyś trzeba było długo dochodzić żeby coś osiągnąć, a teraz w krótkim czasie można zrobić karierę.
Zgodzę się z tobą, ale też cholernie ciężko się przebić. Dużo zależy od tego jaką robisz muzykę i co piszesz. Ja jestem inny niż wszyscy (śmiech).
Oryginalność się ceni.
Dociera to wszędzie, a co najlepsze, mogę robić co mi się podoba. Będę chciał nagrać z diskopolowcem to to zrobię i też będzie fajnie, bo mam wyjebane jajca na to co powie ten czy inny. To jest moje, ja w to inwestuję, więc nikt nie będzie mi mówił co mam robić. Będą hejty – wyjebane, a jak co to zapraszam (śmiech).
Wiem z innego wywiadu, że po twoim debiucie Diox miał brać się za realizację swojego materiału i mieliście ruszać we wspólną trasę. Coś cicho u niego?
To już trzeba pytać o to Patryka, mogę tylko powiedzieć, że coś tam w studio się dzieje i jest to naprawdę wow.
Czego w takim razie można spodziewać się od ciebie, bo chyba też dzieje się tam dużo.
Niedługo zobaczycie klip jeszcze do starego materiału, no i zaraz po tym studio gdzie zabieram się za nową płytę.
Coś więcej zdradzisz?
Hity z satelity (śmiech), materiał jakiego się nie spodziewacie, w 100% Książe Kapota. To będzie szybka płyta, materiał stricte wakacyjny, przeróbki coś w tylu Captain Jack czy Bajlando. Będzie to bardzo zabawne i prześmiewcze jak w stylu ‘Tindera’. Niedługo też nowe rzeczy i znów gościnnie u Kaczora, będzie też coś z Cypisem, z drugiej strony barykady to mogę wam zdradzić, że na kolejnym wydawnictwie na pewno usłyszycie Wojtka Sokoła.
Twoje podejście do muzyki można określić „co chcesz to zrobisz”.
Ja debiut zaliczyłem dość późno. Patrzę na to zupełnie z innej perspektywy, nie musi być to mega prawilny rap. W moich tekstach przewija się przeszłość i teraźniejszość, to jaki byłem i jaki jestem. Fajny, ciekawy kontrast.
A jest ktoś z kimś byś w ogóle nie nagrał?
Kurwa, dobre pytanie. Tak myślę, że ktoś by się tam trafił. Jakieś pewnie kasztany, ale nie chciałbym obrazić (śmiech).
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Rabo: „Wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół” – wywiad
Rozmawiamy z raperem, który nagrał płytę inspirowaną znanymi bajkami.
W ubiegłą sobotę ukazał się album Rabo „Życie to nie bajka”. To twórca znanego kanału związanego z filmami animowanymi Disneya, Pixara i DreamWorks. Mieliśmy okazję porozmawiać z byłym dziennikarzem programu „Uwaga!” na temat jego projektu.
Polećmy klasykiem na początek – jak zaczęła się Twoja przygoda z rapem?
Cóż… okres, gdy miałem 9 lat i kolega przyniósł do szkoły Grupę Operacyjną pozwolę sobie pominąć (śmiech). Oficjalnie wszystko zaczęło się rok później, gdy ojczym pożyczył mi swoją empetrójkę, bym się nie nudził w autokarze podczas wycieczki szkolnej. Znajdowała się tam „Droga” od Hemp Gru, którą momentalnie się zachwyciłem. Potem już poszło. Ogólnie jestem z pokolenia dzieciaków, dla których rap był jak łyk świeżego powietrza w świecie przepełnionym smogiem. Gdybym na pewnym etapie nastoletniego życia nie usłyszał, że „Damy radę”, to nie wiem, czy bym dał. Gdybym nie podśpiewywał sobie, że „Bierzemy sprawy w swoje ręce” albo że „Każdą porażkę obracam w sukces”, to też pewnie wszystko wyglądałoby inaczej. Nie bez powodu czasem żartuję sobie, że wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół (śmiech). I coś w tym jest.
A skąd pomysł, by samemu zacząć rapować?
Od zawsze marzyłem, by być częścią tej kultury. Przez wiele lat prowadziłem kanał na YouTube, gdzie opowiadałem o różnych ciekawostkach, szokujących teoriach i absurdach związanych z filmami animowanymi, głównie ze stajni Disneya, Pixara i DreamWorks i gdy przekroczyłem magiczną barierę 100 000 subów, chciałem przygotować dla widzów coś specjalnego. Uznałem wtedy, że to dobra okazja, by zadebiutować i tak powstał utwór „Sto tysięcy powodów”. Odbiór był pozytywny, więc zacząłem doskonalić swój warsztat i dziś, po 5 latach od tamtego wydarzenia, myślę, że rozwinąłem się już na tyle, by przedstawić się szerszemu gronu słuchaczy.
No właśnie, niedawno do sieci trafiła Twoja EPka „Życie to nie bajka”, oparta na ciekawym patencie. Opowiedz o tym.
Od jakiegoś czasu kiełkował mi w głowie pomysł na płytę związaną z tym, czym zajmowałem się na co dzień. W końcu postanowiłem się za to zabrać i efektem tego jest album inspirowany znanymi animacjami, takimi jak „Toy Story”, „Auta” czy „Król Lew”. Bajki te stanowiły jednak jedynie punkt wyjścia do opowiadanych historii, dzięki czemu mogłem zgrabnie połączyć moje osobiste przeżycia z fabułą wspomnianych filmów. Przykładowo w utworze „Simba” opowiedziałem o swojej drodze do sukcesu, która ciągle trwa, niestety (śmiech). Refren oparłem na słynnej frazie Mufasy „Kiedyś to wszystko będzie Twoje”, którą kojarzy niemal każdy, a której, co ciekawe, Mufasa nigdy do Simby nie wypowiedział. Taki bajkowy efekt Mandeli.
Tu, gdzie jestem, konsekwentnie rządzi prawo dżungli
Walczę mężnie, bo lwie serce w mojej piersi dudni
Wygram ze złem, wsparcie wielkie mam od wiernych kumpli
Dzieło zwieńczę happy endem, będą ze mnie dumni!
Zanim jednak zdecydowałeś się wrócić do ksywki Rabo, wydałeś dwie EP-ki pod innym pseudonimem na osobnym kanale, którego prawie nikt nie zna.
I całe szczęście (śmiech). Faktycznie, w 2020 roku postanowiłem wypuścić pierwszą EP-kę, ale czułem podskórnie, że mimo iż teraz wydaje mi się to cudowne, to za parę lat zapewne będę wolał o tym zapomnieć. I faktycznie – dziś, gdy patrzę na swoje poprzednie projekty, na czele z tym starszym, to widzę, jak wiele rzeczy mógłbym zrobić lepiej. Ale cóż – chyba właśnie na tym polega rozwój. Ostatecznie dobrze mi zrobiło te parę lat w takim klasycznym podziemiu – miałem czas, by spokojnie progresować, a jednocześnie mało kto musiał być tego świadkiem (śmiech).
To teraz trochę z innej beczki – jak YouTuber trafia do redakcji Uwagi! TVN?
Faktycznie, jest to historia dość oryginalna. Niecałe 2 lata temu przechodziłem najgorszy okres mojego życia. To było chwilę po wypuszczeniu EPki „To The Ground”, która zresztą odzwierciedla ówczesny stan mojej psychiki. Z przyczyn niezależnych ode mnie, musiałem odejść jakiś czas wcześniej z YouTube’a, co wywróciło moje życie do góry nogami. Moim planem ₿ na życie był wtedy rynek kryptowalut, który jednak dał mi wielką lekcję pokory i plany bycia kryptomilionerem musiałem odłożyć na później. Ostatecznie znalazłem się w sytuacji, w której byłem bezrobotny, samotny i bez perspektyw. Wysłałem CV do wielu firm, by zaczepić się gdziekolwiek. Odpowiedziały mi dwie – jakieś Call Center i… McDonald’s (śmiech). Wybrałem pracę na słuchawce i – jak się potem okazało – ta jedna decyzja odmieniła moje życie.
Dlaczego? I jak to się łączy z pracą dziennikarza?
Już tłumaczę. W wielkim skrócie firma, w której zacząłem pracować, okazała się być jedną wielką kuźnią oszustów i prężnie działającą machiną okradającą starszych i schorowanych ludzi na grube miliony złotych. Gdy tylko zrozumiałem, w czym biorę udział, chciałem się zwolnić, ale ostatecznie tego nie zrobiłem. Uznałem, że więcej zdziałam, jeśli zostanę tam przez pewien czas, przemęczę się i zdobędę jak najwięcej dowodów na to, co tam się wyprawia. Ostatecznie wyszło lepiej, niż przypuszczałem. Odezwałem się do redakcji Uwagi! opisując całą sprawę i dostarczając im materiały. Podjęli temat i wspólnie zrealizowaliśmy 5-częściowy cykl reportaży o tytule „Szatańska Loża VIP”. Efekt był taki, że po pierwsze – złodziejska firma upadła, po drugie – wielu osobom odpowiedzialnym za ten niemoralny proceder postawiono zarzuty, a po trzecie – dostrzeżono we mnie potencjał i zaproszono do redakcji na staż. Reszta jest już historią. Szaloną, jak całe moje życie.
W takim razie gratuluję, dobra robota.
Dzięki. Swoją drogą na mojej najnowszej EP-ce nawiązuję do tych zdarzeń w kawałku „Pinokio”. Utwór ogólnie opowiada o poczuciu wyobcowania wśród rówieśników, o byciu niepasującym elementem układanki, ale także o potrzebie osiągnięcia wielkiego sukcesu, by mój Gepetto był ze mnie dumny i by nigdy mu niczego nie zabrakło. Myślę, że metafora jest zrozumiała dla wszystkich. Za to sama końcówka drugiej zwrotki jest właśnie o wspomnianej chwilę wcześniej historii. Pamiętam, że wszyscy przestrzegali mnie, bym się w to nie pakował, bo może stać mi się krzywda. Ja jednak miałem przekonanie, że w takich sytuacjach należy działać, nie bacząc na konsekwencje. I tak też zrobiłem. Na razie wszystko ze mną w porządku i mam nadzieję, że tak zostanie. A jeśli nie, to przynajmniej pozostanie po mnie muzyka.
Będę bronił starszych oraz kobiet, cóż
Nawet jak przypłacę to niejedną blizną
Nie chcę być prawdziwym chłopcem już
Od kiedy zostałem prawdziwym mężczyzną
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Małpa: „Moja żona ma tatuaż z okładką płyty Łony” – wywiad
W rozmowie z Małpą padają także ksywki Otschodzi i Lil Konona.
Z okazji pojawienia się na rynku winylowej wersji kultowego albumu „Kilka numerów o czymś”, spotkaliśmy się z Małpą z Warszawie, żeby porozmawiać o jego debiucie, który w większości został napisany we Włoszech.
Chociaż Małpa nigdy tego nie ujawniał, nasza redakcyjna koleżanka opowiedziała podczas rozmowy pewną anegdotę związaną z żoną rapera, która posiada tatuaż z Łoną. – Ma kilka rapowych tatuaży – przyznał raper w rozmowie z Luizą Di Felici. Więcej na ten temat w poniższej rozmowie.
Poruszone wątki w wywiadzie:
- „Kilka numerów o czymś” powstało we Włoszech na Erasmusie.
- Czy Małpa inspirował się włoskimi artystami?
- Lil Konon i jego zakola
- Otsochodzi kupuje winyl za 12 tys. zł
- Praca na stacji benzynowej
- Dlaczego Małpa zniknął na 6 lat?
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Feno: „Young Leosia i Bambi to grzeczna muzyka, która trafia do dzieci” – wywiad
Jak i kiedy modli się Edzio, Pikers GOAT, Grande Connection i monetyzacja konfliktów freakfightami.
Nasza rozmowa z Feno to przede wszystkim tematy rapowe. Czy kobiecy rap w Polsce jest dobry? Tutaj raper wspomina o Bambi, Young Leosi i Oliwce Brazil.
– Mamy Young Leosię i Bambi. To są takie najpotężniejsze postacie. To jest taka grzeczna muzyka, która trafia do dzieci. Sanah i Julka Żugaj to ten sam case – mówi Feno w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.
– Mi rap się kojarzy z lekkim sk***ysyństwem. I takiej damskiej postaci jak Cardi B nie ma. No jest Oliwka i ma te skillsy, ale ewidentnie też jakieś problemy wizerunkowe. Żyjemy w post katolickim kraju, w którym nie ma akceptacji na jakieś jechanie w stylu Oliwki Brazil i obciąganie ku**sów – dodaje.
W rozmowie ponadto:
- Feno spotyka dwie małe dziewczynki, które są fankami Bambi
- Co myśli o Grande Connection
- Jak i kiedy modli się Edzio
- Kacper HTA i monetyzacja konfliktu freakfightami
- 10 tys. pomysłów Sebastiana Fabijańskiego
- Pikers to GOAT
- Najbardziej klimatyczny festiwal rapowy
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Mamy dość technicznego rapu? Koro: „Eripe, Tomb czy Golin wyczerpali tę formułę” – wywiad
Koro mówi o Young Leosi, Bambi, Grande Connection, Szpaku, White Widow i Taazym.
Podczas naszej rozmowy z Koro poruszyliśmy ciekawy wątek kalkulacji i warsztatu w polskim rapie. Czy w dzisiejszych czasach odbiorcy nie chcą słuchać już przekminionych wersów czy liczyć podwójnych i potrójnych rymów?
Koro „To nie rap się zmienia”
Jak twierdzi Koro, to nie rap się zmienia. – To raperzy zaczęli robić inny rodzaj muzyki. To nie chodzi o to, że rap się rozwija, bo on ma proste korzenie i prostą definicję, tylko ludzie otwierają się na coraz więcej rzeczy. W każdą stronę ta granica się przesuwa – mówi Koro w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.
Nie chcemy już słuchać rapu dobrego warsztatowo?
W większości wypadków rap odbił w stronę popu, śpiewanych refrenów i autotune’a. Bardzo nieliczni robią jeszcze rap stawiający na technikę.
– Dzisiaj młodzi raperzy nie muszą być dobrzy warsztatowo. Tacy gracze jak Eripe, Tomb, Quebo, Golin i jeszcze mógłbym wymienić parę ksywek, wyczerpali na tyle tę formułę, że ludzie mają dość. Żyjemy w takich czasach TikTokowych i przebodźcowanych, że ta muzyka ma być takim głaskaniem psychiki, żeby się wyluzować, a nie rozkminiać o co chodziło – twierdzi Koro. Czy to dobrze czy źle? Wśród fanów możemy dostrzec dwa główne obozy. Pierwszy, który krytykuje większość rzeczy wychodzących od młodych twórców i drugi, który jest zafascynowany każdym kawałkiem, którego głównym zadaniem jest wpaść w viral i największą rotację.
W poniższej rozmowie poruszyliśmy takie wątki jak: Young Leosia i Bambi nagrywają w szafie, działalność Grande Connection, dissy i beefy się nie kalkulują, konflikt Szpaka i White Widow, Taazy objawieniem freakfightów, co z walką na Fame MMA, a także, kiedy nowa płyta.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Pueblos (Bitwa o Południe): „Żyję z freestyle’u, to moje główne źródło utrzymania” – wywiad
Rozmawiamy z organizatorem Bitwy o Południe.
Wybraliśmy się na BOP9, gdzie mieliśmy zrobić relacje z wydarzenia, ale jak to z freestylem – zamiast relacji przeprowadziliśmy kilka mocnych wywiadów. Na pierwszy ogień rozmowa z Pueblosem – organizatorem Bitwy o Południe.
– Randomowi ludzie boją się BOP-u i boją się wystąpić. Wiedzą, że można się bardzo łatwo zbłaźnić, jak np. wchodzący teraz bez koszulki Syn Młynarza z flagą Kiribati – mówi w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl Pueblos.
Organizator Bitwy o Południe ujawnił przed naszymi kamerami m.in., że jako jedna z nielicznych osób, a może nawet jedyna utrzymuje się z organizowania bitew freestyle’owych. – To moje główne źródło utrzymania – przyznaje.
Z Pueblosem porozmawialiśmy m.in. o aktualnej sytuacji BOP-u i WBW i najbardziej przyszłościowych zawodnikach, którzy jeszcze namieszają we freestyle’u.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Tym razem przed naszymi kamerami zasiadł Sarius, z którym w ponad godzinnym wywiadzie poruszyliśmy mnóstwo tematów, także ten jeden z najbardziej grzejących, czyli niesnaski z Żabsonem.
Kilka tygodni temu między Sariusem z Żabsonem doszło do małego konfliktu, który miał zostać nie do końca zrozumiany przez słuchaczy. Sarius zdecydował się szczegółowo opisać, o co chodziło i dlaczego Żabson miał u niego dług.
Ponadto szef Antihype ujawnił, czy żałuje, że sytuacja z Gibbsem lub Deysem tak się potoczyły.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
-
News5 dni temu
Gangster, który pobił Wilka z Hemp Gru, opowiedział o tym przed kamerą
-
News2 dni temu
Kali o powrocie Quebonafide: „Błagajcie go na kolanach…”
-
News3 dni temu
Ostatni koncert Quebonafide – wyciekła dokładna data
-
teledysk5 dni temu
Oliwka Brazil: „Dziewczyny z branży mają chcice jak zwierzęta”
-
News2 dni temu
Quebonafide: „Sfingowałem swoją muzyczną śmierć”
-
News3 dni temu
Zwrotka podziemnego rapera robi furorę 3 lata po premierze
-
News4 dni temu
Bonus RPK: „Na tym mikrofonie Gabi nagrała diss na Chadę”
-
News18 godzin temu
Sokół kłania się Quebonafide