

Wywiad
Mercedresu: „Wyraźne są tylko skrajności”
Wywiad z Mercedresu z okazji premiery płyty „Murdrera Jeden”.
Jeden ojców chrzestnych krakowskiej sceny hiphopowej i szara eminencja polskiego rapowego podziemia. Jeden z pierwszych dancehallowych wokalistów w Polsce oraz pionier muzyki ragga. Przez długi czas znany z chwytliwych refrenów oraz gościnek u czołowych raperów. Jego charakterystyczny wokal fani hip-hopu do dziś pamiętają z wielu kultowych kawałków. Współtwórca legendarnego składu PCP. Po latach wydawniczej ciszy wraca z pierwszym w pełni autorskim materiałem. Płyta „Murdrera Jeden” jest podsumowaniem jego dotychczasowej twórczości oraz klamrą, którą spina całe swoje życie.
Jak myślisz, kto jeszcze pamięta Mercedresu?
Pamiętają mnie przede wszystkim osoby, które mają dobrą pamięć. Mam nadzieję, że jest ich dużo.
Wielu na pewno kojarzy Cię ze składu Czarno Na Białym, który rozkręcał kulturę hiphopową w Krakowie. Zajmowaliście się rapem, beatboxem, graffiti i nawet wydaliście nielegal. Jak zapamiętałeś ten czas? Grubo było?
To było pod koniec lat 90-tych. Początki hip-hopu w Krakowie. Fajny czas – młodość, rap, melanże i anarchia. Można było pić alkohol na ulicach a policja nie wiedziała za bardzo, co to jest trawa i jak pachnie. Żyć nie umierać, więc żyliśmy i nie umieraliśmy.
Równie fajnie było podczas nagrywek z WWO? Jedną z wielu gościnek, jakie zrobiłeś, były dwa kawałki na płycie „Witam was w rzeczywistości”.
Podczas nagrywania wszystkich moich featów było zajebiście. Zawsze nagrywałem z zespołami, które lubiłem i szanowałem, więc zawsze były podstawy do tego, żeby było fajnie.
Czas Twojej największej popularności to chyba okres PCP i hicior „Uciułany giecik”. Znajomość z Deluksem, JWP i Intoksynatorem przetrwała do dziś?
Proste. Na pewno z mojej strony tak. Nigdy nie miałem poważnej kosy z nikim z całego składu. Jakieś kłótnie, wiadomo, były, ale takie jest życie. Zwłaszcza wśród takich indywidualistów jak PCP.
Żyliście wtedy intensywnie?
Wiadomo. To były dobre dni. Spędzaliśmy dużo czasu w Gdańsku, nagrywaliśmy w studiu na terenie Stoczni Gdańskiej. Praca i melanż nad morzem. Kozak.
Swoją drogą przez długi czas słynąłeś przede wszystkim z dobrych refrenów i featów u innych artystów. Inny przebój z Twoim udziałem to chociażby „Raptowne realia” Fu. Tam balowałeś nie tylko z nim, ale chociażby z Ostrym i Pablopavo. Jak wspominasz tamten team?
To była fajna ekipa. Niezły numer, dobry teledysk i jeszcze lepsza biba, bodajże we Wrocławiu. Pozdrowienia dla wszystkich!
Biorąc pod uwagę Twoje umiejętności i doświadczenie dlaczego wcześniej nie zdecydowałeś się na solowy materiał?
Tak wyszło. Na wiele spraw nie miałem wpływu, na inne miałem za słaby, a kilka rzeczy mogłoby się w ogóle nie wydarzyć. No, ale takie jest życie właśnie.
Właściwie jak długo musieliśmy czekać na Twoją solową płytę?
Ciężko określić, ale myślę, że jakieś piętnaście lat.
Dlaczego tak długo? Co opóźniało prace nad materiałem i ostatecznie wydanie go?
Lepiej późno niż wcale. Wiele rzeczy złożyło się na taką sytuację. Życie mnie nie rozpieszczało, miałem dużo przejść, sporego pecha i wielkiego kaca. Mam nadzieję, że teraz cały ten syf jest już za mną i nic już nie stanie mi na przeszkodzie.
Pierwsze zapowiedzi płyty pojawiły się już kilka lat temu. W 2014 r. był utwór „Przyjaciel wróg”, w 2015 r. numer „Kraj”. Potem cisza. Co robiłeś przez te trzy lata?
Zreorganizowałem i przearanżowałem materiał na płytę, a poza tym włóczyłem się i czekałem na splot dobrych okoliczności. W końcu się udało i nadszedł koniec mojego oczekiwania. Teraz już tylko finał – premiera płyty.
Jak wobec tego funkcjonuje Ci się solo?
Solista ma duży komfort. Nie musi się dostosowywać do innych artystów i potrzebuje kompromisu głównie z sobą samym. Taka forma pracy też mi leży.
Nie wiem, czy wiesz, ale niektórzy cały czas kojarzą Cię z muzyką ragga. Do dzisiaj wspominają Cię jako pierwszego dancehallowego wykonawcę w Polsce oraz jako jednego z pionierów gatunku. Pamiętasz jeszcze te czasy? Skąd wzięła się u Ciebie ta zajawka?
Mój pierwszy dancehallowy kawałek, czyli „Ciekawość”, wydałem oficjalnie na składance „KRK Rap Atak” w 2000 roku. Myślę, że mógł być jednym z pierwszych w Polsce. Zawsze lubiłem dancehall i reagge, a w takiej stylistyce jest więcej melodii w nawijce. Nie jest tajemnicą, że od zawsze lubiłem podśpiewywać. Tak już zostało.
Podobno dawno temu byłeś też satanistą, punkiem i skejtem. Którymś z nich pozostałeś do teraz?
Satanistą, punkiem i skejtem jest się do końca życia.
W kawałku „Podejrzani” z jedynej wydanej płyty PCP nawijałeś: „Szufladki są modne, więc zgodnie z planem jestem erotomanem, narkomanem, chuliganem.” Do którego momentu w Twoim życiu ten wers był aktualny?
Ten wers jest aktualny przez cały czas. A dokładnie za każdym razem, kiedy byłem lub jestem erotomanem, narkomanem, chuliganem. Pewne rzeczy w życiu mężczyzny są obecne zawsze. Wiesz jak jest, ale nigdy nie wiesz jak będzie.
Kim jesteś obecnie?
Obecnie jestem już tylko i wyłącznie sobą.
A kim jest Murdrera z tytułu płyty?
Murdrera to ja. Murdrera to Mercedresu. W niedalekiej przyszłości planuję zmianę ksywy z Mercedresu na Murdrera właśnie.
W jakim czasie powstawały utwory z „Murdrera Jednego”?
A to różnie. Niektóre teksty i melodie są ze mną od dawna, inne powstały mniej więcej dwa lata temu. Rozpiętość czasowa jest duża. Właściwie to mogę tę płytę uznać z grubsza za podsumowanie mojej dotychczasowej twórczości.
Jaki ważny okres w Twoim życiu opisują te kawałki?
Tak naprawdę to opisują całe moje życie, więc dosyć istotny jego okres. Nie żartuję.
Kolejny obraz zapowiadający płytę, czyli klip do utworu „Jak”, jest w czerni i bieli. Jak bardzo bliskie są dla Ciebie te kolory?
Czerń i biel od zawsze mnie inspirowały a skrajności i kontrasty to esencja życia. To, co w nim najciekawsze, zawsze jest zero-jedynkowe. Odcienie szarości między czernią a bielą są nijakie i monotonne. Rzadko je zauważysz, wyraźne są tylko skrajności.
Tekst utworu również operuje skrajnościami. Miłość i nienawiść. Dlatego właśnie „Jak” zostało kolejnym singlem?
„Jak” to kawałek o podstawowych uczuciach, to kawałek o każdym z nas. Jego prostota i złożoność w jednym odnosi się do wszystkich. Bardzo się cieszę, że udało się zrobić z niego singiel. To kawałek nie tylko o mnie, ale też o nas wszystkich.
W Tobie samym też jest sporo skrajności?
Oczywiście. W każdym człowieku jest dobro i zło. Miłość i nienawiść, radość i smutek i tak dalej. To podstawa osobowości. Nie jestem wyjątkiem.
Jaka jest płyta „Murdrera Jeden”?
Jest na niej zarówno stary, dobry Mercedresu jak i nowy, zły Mercedresu. Na tym krążku nie ma żadnych gości, ponieważ świadomie dążyłem do tego, żeby była to praca autorska. Płyta jest różnorodna i eklektyczna. Spektrum muzyczne jest dosyć szerokie a elementem, który wszystko spaja, jest mój wokal. Zawsze starałem się być wszechstronny i mam nadzieję, że będzie to wyraźnie słyszalne.
Co na tej płycie może spodobać się tym, którzy Cię jeszcze nie znają?
Trudno powiedzieć. Może ta różnorodność? Najważniejsze, żeby wyrazili swoje zdanie po przesłuchaniu płyty nie osądzając książki po okładce.
Więcej informacji o nowej płycie: Mercedresu: solowa płyta po 12 latach oczekiwania
Rozmawiał: Michał Baniowski, Asfalt Records
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Wywiad
Zdunekk z Rap Generation: „Mam nadzieję, że będę jak Arab po Żywym Rapie” – wywiad
Raperka pójdzie w stronę Oliwki Brazil czy Young Leosi?

Zdunekk dotarła do finału programu Rap Generation, pokazując wachlarz swoich umiejętności. Nie udało jej się jednak wygrać. Co zamierza robić dalej?
Ponad 10 lat temu w programie „Żywy Rap” realizowanym przez Hemp Gru, najmocniej wybił się Arab, choć to nie on wygrał rapowe show. Zdunekk ma nadzieję, że jej kariera rozwinie się podobnie.
– Nie chcę się też stawiać gdzieś najwyżej, bo to nie ja ten program wygrałam – mówi skromnie raperka w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.
Wywiad
Favst: „Każdy w Polsce powinien przesłuchać ten utwór”
Seria szybkich pytań do producenta, który zaangażowany jest w program „Rap Generation”.

Podczas spotkania prasowego programu „Rap Generation”, złapaliśmy się z Favstem, który odpowiedział na serię szybkich pytań.
Favst to jeden z producentów, który współpracuje z finalistami programu „Rap Generation”. To m.in. pod jego okiem uczestnicy show przygotowywali swoje numery, które zostaną zaprezentowane w finale. Wtedy też dowiemy się, kto zgarnie kontrakt z Warner Music Poland.
Tymczasem Favsta zapytaliśmy m.in. o to, co jest najbardziej przereklamowane w show-biznesie, jaki numer powinien przesłuchać każdy Polak czy, co jadł na śniadanie. Producent powiedział także, że w tym roku zamierza wydać coś „ciekawego i kontrowersyjnego”.
Poniżej wideo:
Rap Generation – odcinki
W każdym odcinku zobaczymy występy najbardziej obiecujących artystów, wyłonionych spośród ponad 800 zgłoszeń. Każdy uczestnik dostaje swoją szansę – 90 sekund na scenie, by przekonać do siebie jury. Zanim jednak wejdzie do gry, na ekranie pojawia się jego krótki profil, dzięki czemu widzowie mogą lepiej poznać jego historię.
Po każdym odcinku trzech najlepszych uczestników – tych, którzy zdobędą najwyższe oceny jurorów – przechodzi do kolejnego etapu i wprowadza się do RAP HOUSE. To tam zaczyna się prawdziwa walka o finał!
Odcinki są dostępne na platformie Prime Video.
- Piątek 7 marca – odc. 1-2
- Piątek 14 marca – odc. 3-4
- Piątek 21 marca – odc. 5-6
- Piątek 28 marca – odc. 7-8
Rap Generation – na czym polega
Każdy juror może przyznać maksymalnie 25 punktów w każdej kategorii, co oznacza, że najlepszy występ może zgarnąć 100 punktów. Średnia ocen jurorów wyświetla się w rankingu danego odcinka, pozwalając widzom i uczestnikom na bieżąco śledzić wyniki.
Jury ocenia uczestników w czterech kluczowych kategoriach:
- Technika – precyzja, rytm, dykcja
- Flow – styl, dynamika, swoboda na bicie
- Teksty – kreatywność, przekaz, zabawa słowem
- Charyzma – osobowość, energia, sceniczna pewność siebie
Goście specjalni i mentorzy
Gośćmi specjalnymi poszczególnych odcinków będą min. Tede, Włodi, Abradab, a także bardziej newschoolowi twórcy jak Oliwka Brazil i Bambi. Z producentów będą to: Czarny HiFi, Deemz, Favst, Matheo i Francis.
Warsztaty w Rap House poprowadzą Sir Mich, VNM i Mr. Polska.
Wywiad
Tau o Słoniu: „Nie poważam jego rapu, nie słucham” – wywiad
W rozmowie m.in. o: Tede, Ostrym, Kalim, Zbuku, Sariusie, Kacprze HTA i Grande Connection.

Z kieleckim raperem udało nam się nam porozmawiać na żywo pod koniec tamtego roku. Poniżej prezentujemy blisko godzinny zapis tej rozmowy, w której pada wiele ksywek i poruszono w nim kilka wartościowych tematów.
– Co myślę o rapie Słonia? Nie poważam. To znaczy nie słucham, bo mi się nie podoba – mówi Tau w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl. Podczas rozmowy Tau wymienia także pseudonim jeszcze jednego rapera, z którego rapem mu nie po drodze.
Kielczanin wypowiedział się też na temat własnej twórczości. Jak mówi, przez decyzję, którą podjął jest z urzędu pozbawiony pewnych narzędzi, które umożliwiłyby mu wywindować swoją twórczość jeszcze wyżej.
– Ja z uwagi na to, że poszedłem tą radyklaną ścieżką, nie mogę mieć w klipie agresji, przemocy, nie mogę nikogo upokarzać, nikomu ubliżać, nie mogę mieć dragów, klamek czy rozebranych kobiet (…) Jak się człowiek zastanowi i popatrzy na najbardziej popularne polskie teledyski, to jest treść tych hitów – tłumaczy.
Tau mówi w wywiadzie także o:
- Beefach Tedego
- Czy O.S.T.R. to jego kolega?
- Relacjach z Sariusem, Fabijańskim, Bezczelem i Zbukiem
- Nagrywkach z Kalim i Kacprem HTA
- O Grande Connection
- Dlaczego usunąłby siebie ze sceny?
Wywiad
Wujek Samo Zło: „Tede nie umie się bić? To nie do końca prawda” – wywiad
Godzinna rozmowa z Wujkiem m.in. na temat TVP, Jędkera, freestyle’u i nowej płyty.

Tede jest obecnie w epicentrum konfliktu z Szalonym Reporterem i Arkiem Tańculą, którzy chcą go namówić na walkę. Tymczasem na temat bitewnych umiejętności warszawskiego rapera wypowiedział się Wujek Samo Zło.
Pod koniec roku przeprowadziliśmy rozmowę na żywo z Wujkiem, w której oczywistym jest, że poruszyliśmy m.in. temat Tedego i ich konfliktu. – Tede miał opinię takiego, co się nie bije i jest c**ą, a w Lublinie miałem z nim taką akcję, że wiem, że nie jest to do końca prawda. Jest duży chłop i też potrafi machać rękami – mówi WSZ w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.
Czy Wujek chciałby zawalczyć z TDF-em? – Top nie jest moja waga, ale jakby przytył parę kilo, a ja bym schudnął, to może. Ale wolałbym załatwić to po rapowemu – tłumaczy.
Podczas rozmowy poruszyliśmy m.in. takie wątki jak:
- Zapowiedź dissu na Tedego.
- Praca w TVP i wynagrodzenie.
- Konflikt z Jędkerem i chęć walki.
- Najlepszy freestyle’owiec?
- Co WSZ ma wspólnego z Krzysztofem Rutkowskim i Mini Majkiem.
- Skąd ksywka Cygan.
Wywiad
Rabo: „Wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół” – wywiad
Rozmawiamy z raperem, który nagrał płytę inspirowaną znanymi bajkami.

W ubiegłą sobotę ukazał się album Rabo „Życie to nie bajka”. To twórca znanego kanału związanego z filmami animowanymi Disneya, Pixara i DreamWorks. Mieliśmy okazję porozmawiać z byłym dziennikarzem programu „Uwaga!” na temat jego projektu.
Polećmy klasykiem na początek – jak zaczęła się Twoja przygoda z rapem?
Cóż… okres, gdy miałem 9 lat i kolega przyniósł do szkoły Grupę Operacyjną pozwolę sobie pominąć (śmiech). Oficjalnie wszystko zaczęło się rok później, gdy ojczym pożyczył mi swoją empetrójkę, bym się nie nudził w autokarze podczas wycieczki szkolnej. Znajdowała się tam „Droga” od Hemp Gru, którą momentalnie się zachwyciłem. Potem już poszło. Ogólnie jestem z pokolenia dzieciaków, dla których rap był jak łyk świeżego powietrza w świecie przepełnionym smogiem. Gdybym na pewnym etapie nastoletniego życia nie usłyszał, że „Damy radę”, to nie wiem, czy bym dał. Gdybym nie podśpiewywał sobie, że „Bierzemy sprawy w swoje ręce” albo że „Każdą porażkę obracam w sukces”, to też pewnie wszystko wyglądałoby inaczej. Nie bez powodu czasem żartuję sobie, że wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół (śmiech). I coś w tym jest.
A skąd pomysł, by samemu zacząć rapować?
Od zawsze marzyłem, by być częścią tej kultury. Przez wiele lat prowadziłem kanał na YouTube, gdzie opowiadałem o różnych ciekawostkach, szokujących teoriach i absurdach związanych z filmami animowanymi, głównie ze stajni Disneya, Pixara i DreamWorks i gdy przekroczyłem magiczną barierę 100 000 subów, chciałem przygotować dla widzów coś specjalnego. Uznałem wtedy, że to dobra okazja, by zadebiutować i tak powstał utwór „Sto tysięcy powodów”. Odbiór był pozytywny, więc zacząłem doskonalić swój warsztat i dziś, po 5 latach od tamtego wydarzenia, myślę, że rozwinąłem się już na tyle, by przedstawić się szerszemu gronu słuchaczy.
No właśnie, niedawno do sieci trafiła Twoja EPka „Życie to nie bajka”, oparta na ciekawym patencie. Opowiedz o tym.
Od jakiegoś czasu kiełkował mi w głowie pomysł na płytę związaną z tym, czym zajmowałem się na co dzień. W końcu postanowiłem się za to zabrać i efektem tego jest album inspirowany znanymi animacjami, takimi jak „Toy Story”, „Auta” czy „Król Lew”. Bajki te stanowiły jednak jedynie punkt wyjścia do opowiadanych historii, dzięki czemu mogłem zgrabnie połączyć moje osobiste przeżycia z fabułą wspomnianych filmów. Przykładowo w utworze „Simba” opowiedziałem o swojej drodze do sukcesu, która ciągle trwa, niestety (śmiech). Refren oparłem na słynnej frazie Mufasy „Kiedyś to wszystko będzie Twoje”, którą kojarzy niemal każdy, a której, co ciekawe, Mufasa nigdy do Simby nie wypowiedział. Taki bajkowy efekt Mandeli.
Tu, gdzie jestem, konsekwentnie rządzi prawo dżungli
Walczę mężnie, bo lwie serce w mojej piersi dudni
Wygram ze złem, wsparcie wielkie mam od wiernych kumpli
Dzieło zwieńczę happy endem, będą ze mnie dumni!
Zanim jednak zdecydowałeś się wrócić do ksywki Rabo, wydałeś dwie EP-ki pod innym pseudonimem na osobnym kanale, którego prawie nikt nie zna.
I całe szczęście (śmiech). Faktycznie, w 2020 roku postanowiłem wypuścić pierwszą EP-kę, ale czułem podskórnie, że mimo iż teraz wydaje mi się to cudowne, to za parę lat zapewne będę wolał o tym zapomnieć. I faktycznie – dziś, gdy patrzę na swoje poprzednie projekty, na czele z tym starszym, to widzę, jak wiele rzeczy mógłbym zrobić lepiej. Ale cóż – chyba właśnie na tym polega rozwój. Ostatecznie dobrze mi zrobiło te parę lat w takim klasycznym podziemiu – miałem czas, by spokojnie progresować, a jednocześnie mało kto musiał być tego świadkiem (śmiech).
To teraz trochę z innej beczki – jak YouTuber trafia do redakcji Uwagi! TVN?
Faktycznie, jest to historia dość oryginalna. Niecałe 2 lata temu przechodziłem najgorszy okres mojego życia. To było chwilę po wypuszczeniu EPki „To The Ground”, która zresztą odzwierciedla ówczesny stan mojej psychiki. Z przyczyn niezależnych ode mnie, musiałem odejść jakiś czas wcześniej z YouTube’a, co wywróciło moje życie do góry nogami. Moim planem ₿ na życie był wtedy rynek kryptowalut, który jednak dał mi wielką lekcję pokory i plany bycia kryptomilionerem musiałem odłożyć na później. Ostatecznie znalazłem się w sytuacji, w której byłem bezrobotny, samotny i bez perspektyw. Wysłałem CV do wielu firm, by zaczepić się gdziekolwiek. Odpowiedziały mi dwie – jakieś Call Center i… McDonald’s (śmiech). Wybrałem pracę na słuchawce i – jak się potem okazało – ta jedna decyzja odmieniła moje życie.
Dlaczego? I jak to się łączy z pracą dziennikarza?
Już tłumaczę. W wielkim skrócie firma, w której zacząłem pracować, okazała się być jedną wielką kuźnią oszustów i prężnie działającą machiną okradającą starszych i schorowanych ludzi na grube miliony złotych. Gdy tylko zrozumiałem, w czym biorę udział, chciałem się zwolnić, ale ostatecznie tego nie zrobiłem. Uznałem, że więcej zdziałam, jeśli zostanę tam przez pewien czas, przemęczę się i zdobędę jak najwięcej dowodów na to, co tam się wyprawia. Ostatecznie wyszło lepiej, niż przypuszczałem. Odezwałem się do redakcji Uwagi! opisując całą sprawę i dostarczając im materiały. Podjęli temat i wspólnie zrealizowaliśmy 5-częściowy cykl reportaży o tytule „Szatańska Loża VIP”. Efekt był taki, że po pierwsze – złodziejska firma upadła, po drugie – wielu osobom odpowiedzialnym za ten niemoralny proceder postawiono zarzuty, a po trzecie – dostrzeżono we mnie potencjał i zaproszono do redakcji na staż. Reszta jest już historią. Szaloną, jak całe moje życie.
W takim razie gratuluję, dobra robota.
Dzięki. Swoją drogą na mojej najnowszej EP-ce nawiązuję do tych zdarzeń w kawałku „Pinokio”. Utwór ogólnie opowiada o poczuciu wyobcowania wśród rówieśników, o byciu niepasującym elementem układanki, ale także o potrzebie osiągnięcia wielkiego sukcesu, by mój Gepetto był ze mnie dumny i by nigdy mu niczego nie zabrakło. Myślę, że metafora jest zrozumiała dla wszystkich. Za to sama końcówka drugiej zwrotki jest właśnie o wspomnianej chwilę wcześniej historii. Pamiętam, że wszyscy przestrzegali mnie, bym się w to nie pakował, bo może stać mi się krzywda. Ja jednak miałem przekonanie, że w takich sytuacjach należy działać, nie bacząc na konsekwencje. I tak też zrobiłem. Na razie wszystko ze mną w porządku i mam nadzieję, że tak zostanie. A jeśli nie, to przynajmniej pozostanie po mnie muzyka.
Będę bronił starszych oraz kobiet, cóż
Nawet jak przypłacę to niejedną blizną
Nie chcę być prawdziwym chłopcem już
Od kiedy zostałem prawdziwym mężczyzną
-
News5 dni temu
Białas dissuje Bedoesa. Linijki wymierzone w byłego podopiecznego
-
News5 dni temu
Wstydu już nie ma. Bydgoszcz docenił Pawbeatsa
-
teledysk4 dni temu
Gural: „Kiedy było mi źle, wjeżdżała gruda i było grubo”
-
News18 godzin temu
Jongmenowi anulowali paszport. Chcą ściągnąć rapera z Dubaju
-
News4 dni temu
Wini o Grzegorzu Braunie: „To nie do przyjęcia, że można wygłaszać takie opinie”
-
News3 dni temu
Kaczy świętował historyczną wygraną Legii na Stamford Bridge
-
News4 dni temu
Wiemy, ile Bardala kosztował 3,5 metrowy kogut na okładkę płyty
-
News5 dni temu
ReTo nagrał kawałek dla znanego producenta piwa