Sprawdź nas też tutaj

News

Peja: „15 lat temu zatrzymałem moją chorobę alkoholową”

Rychu o swojej drodze do trzeźwości.

Opublikowany

 

peja

Rychu co roku dzieli się z fanami swoimi przemyśleniami i doświadczeniem związanym z rzuceniem picia. W styczniu raper świętuje 15 lat bez alkoholu.

Pod wpisem Rycha komentarz napisała m.in. jego małżonka Paulina: – „To Twój największy sukces. Jesteś Twardzielem”.

Poniżej cały komentarz Rycha:

– Dokładnie 15 lat temu zatrzymałem moją chorobę alkoholową. Innymi słowy przestałem być czynnym alkoholikiem. Mój nałóg nie otrzymał szansy postępu za sprawą podjęcia przeze mnie decyzji o zaprzestaniu picia. Ile przez ten czas wydarzyło się rzeczy dobrych, a nawet wspaniałych, nie sposób wyliczyć. Skłonność do rozpamiętywania wszystkiego co złe, często przesłaniała mi radość z rzeczy fajnych. Pogoda ducha, o którą tak bardzo zabiegałem przez te wszystkie lata, nie zawsze u mnie występowała. Często kończyło się na modlitwie o nią, trudniej jednak było sprawić, aby stała się faktem.

Dużo czasu zajęło mi zrozumienie, że to ja w gruncie rzeczy decyduję o własnym samopoczuciu. No ale jak o to zadbać, kiedy z zewnątrz wali w Ciebie tak wiele różnorodnych bodźców. Bodźców, które w wielu przypadkach mogą na to samopoczucie wpłynąć? A wpływ ten niekoniecznie wywoływał pozytywne emocje. Jak wiele czasu musiało upłynąć, żebym oswoił się ze świadomością, że rzeczoną pogodę ducha mam mieć pomimo wszystko, nawet jeśli na co dzień stykam się z rzeczami trudnymi, wymagającymi uwagi i wysiłku. Nie oszukujmy się. Problemy nie znikają, nawet jeśli przestajesz pić. One wręcz się uwypuklają, a droga ku trzeźwości to również, jeśli nie przede wszystkim, radzenie sobie z nimi w niepiciu, w oparciu o program i rozpoznanie swoich emocji. W chlaniu były tylko te złe. Kiedy przestałem, nauczyłem się je nazywać. W późniejszym czasie rozpoznawać. Jeszcze później, jak dobrze pamiętam, pojawiły się te dobre. Może zawsze gdzieś tam we mnie tkwiły, niestety przysypane tymi z gorszym odcieniem i zabarwieniem.

Kierowanie własnym życiem to w zasadzie nic innego, jak wzięcie się w garść i poukładanie swojego rozwalonego życia. Na wielu szczeblach. Rodzinnym, towarzyskim, zawodowym. Jak wiele na tej wojnie było strat, nie sposób mi zliczyć. Z czasem rany się goją. Straty stają się wspomnieniem, a praca nad sobą uzupełnia znaczące braki. Zdrowotne, moralne w końcu finansowe. Z 12 kroków tylko 2 mówią o alkoholu. Ten pierwszy i ostatni. W wyniku przebudzenia duchowego realizujesz program, którego z początku nie rozumiesz. Tak jak i samego przebudzenia. Cierpienie związane z niepiciem, które tak często pcha alkoholika po raz kolejny w objęcia butelki, z czasem ustępuje. Kiedy pojawi się prawdziwe pragnienie zaprzestania picia, dobrze wiemy, że czas kombinowania się właśnie zakończył. Żadnych złudzeń. Nie mogę pić normalnie i bezpiecznie w sposób kontrolowany. Nie nauczyli mnie tego ani na mityngach, ani na dziennej terapii.

Zatem chlanie nie jest już dla mnie. Powrót do picia to nic innego jak powielanie wcześniejszych schematów kosztem zdrowia zarówno fizycznego jak i psychicznego. To upokorzenie, strach, niepewność, lęk i kur***sko przytłaczająca samotność. To kolejny przystanek w kierunku autodestrukcji, by nie napisać samozagłady. Skoro nie nauczyłem się tam jak pić mniej, to może warto opowiedzieć, co z tego na samym początku wyniosłem? A choćby to, że kiedy chodzisz regularnie na mityngi, istnieje bardzo duża szansa, że twoja abstynencja znacznie wydłuży się w czasie. Zamiast kolejnych ciągów alkoholowych nabijesz te jakże ważne, kilka miesięcy bez przyjmowania toksyny. Kiedy regularnie parasz się jakimś zajęciem, to zawsze w jakimś stopniu przynosi efekty. Jeśli chodzi o mnie, to dużą rolę odgrywa (ła) tu kwestia osobistego zaangażowania. Chcesz mieć wynik? Pracuj. Nie chcesz ćwiczyć? Nie wypracujesz formy godnej mistrza. To w zasadzie bardzo prosta recepta.

Niestety nie wszystko przychodzi od razu. Najważniejsze, że ruszałem dupę na mityng nawet wtedy, gdy nie miałem na to najmniejszej ochoty lub gdy miałem wtedy w mojej opinii coś ważniejszego albo zwykle bardziej atrakcyjnego do roboty. Na szczęście jechałem w myśl zasady: „jak ci się nie chce, idź tym bardziej”. Tego nauczono mnie w AA. Mówiłem sobie: strasznie daleko mam na ten łazarski rejon z tej mojej wioski. Jeszcze trzeba wydać hajs na taryfę w obie strony, jak nikt mnie nie zgarnie. Zaraz, zaraz… A w chlaniu taksóweczki, wódeczka i panienki były darmowe? (śmiech). Tego typu zestawów porównawczych mógłbym tu zacytować przynajmniej kilka. Czego nauczyło mnie AA? Tego, że jesteśmy wspólnotą. Wspólnotą, która, dzieli się swoją siłą, doświadczeniem i nadzieją, aby rozwiązać nasz wspólny problem. By móc pomóc sobie oraz innym w zdrowieniu i trwać w trzeźwości. By móc pomóc innym alkoholikom tę trzeźwość również osiągnąć. Rocznica każdego z przyjaciół to nie tylko jego święto. To święto całej grupy. A każde zapicie nie jest tylko osobistą tragedią, a sprawą, którą żyjemy wszyscy. AA uczy mnie, jak nie oceniać i nie obwiniać zarówno siebie, jak i innych. I na pewno uczy mnie życia w prawdzie. Uczy też, jak nie zajmować się czyimiś sprawami, a zabrać się za własne podwórko w myśl zasady: „jak możesz pomóc innej osobie, skoro twój własny dom jest nieuporządkowany”.

Kiedy opuściła mnie obsesja picia, znalazłem nieco przestrzeni na resztę tych kroków, które nie mówią o chlaniu. To nic innego jak rozwój duchowy. Nie będę tego przybliżał, bo każdy ma jakieś swoje wyobrażenie na temat tego procesu. Ludziom ze wspólnoty nie muszę tego tłumaczyć. Ludziom spoza wspólnoty, raczej nie będę potrafił. Na mnie działa zarówno program, jak i same wypowiedzi podczas mityngów. Również te moje. Nikt lepiej mnie nie zrozumie niż drugi alkoholik. Nie muszę tłumaczyć tego, co sam niejednokrotnie przechodził, czy to w sferze emocjonalnej, czy kiedy choroba podstępnie rozwala ci żyćko, nawet gdy nie pijesz od lat. W kwestii lat. Jakiś czas już nie piję. Ten czas oduczył mnie pogoni za szczęściem. Szczęściem, które próbowałem łapać, gdy sięgałem po butelkę, która w złudny sposób fundowała mi jego namiastkę. Mój świat jest kolorowy i w miarę uporządkowany. Lubię czuć zadowolenie i radość, która często gości w moim serduchu. Czasem spotykam się z opiniami, że smutny ze mnie gość. Nie potrzebuję sztucznych podpórek w postaci chemii, żeby wciąż się szczerzyć i emanować tą niby radością. Uśmiech i radość rezerwuję dla najbliższych. Nie noszę masek i często mówię, jak jest. Nawet jeśli dziś mam słabszy dzień (to tylko przykład, bo ten dzień jest dla mnie szczególnie piękny), jutro może być najlepszy dzień mojego życia. To, co było wczoraj, jest już historią, a tym, co będzie nazajutrz, specjalnie się nie zamartwiam. Spokój wewnętrzny otrzymałem w AA. Sytuacje trudne nie wymagają u mnie natychmiastowych, impulsywnych reakcji lub rozwiązań, które wcześniej skutecznie komplikowały mi życie. Staram się być łagodny przede wszystkim dla siebie. Problemy rozwiązuje w miarę możliwości.

Jeśli mam na coś wpływ, to się tym zajmuję. Jest wiele rzeczy, na które wpływu nie mam, dlatego często gdy już to pojmę, to, zamiast walić głową w mur, po prostu odpuszczam. Nie narzekam na pogodę, bo każda jest dla mnie dobra. Jeśli pada, to zmoknę, ważne, że zaliczyłem spacerek. Jeśli ktoś nie potrafi rozmawiać, przerywa i wchodzi w zdanie, próbując wszystkich przekrzyczeć, to wiem, że czas na mnie, bo szkoda prądu. Tego nauczyło mnie AA. Wysłuchać wypowiedzi, nie przerywać i uszanować nawet jeśli się z nią nie zgadzam. Czy stosuję to również poza salą mityngową? Naturalnie się staram. Ale to trudne, bo to zasady wyniesione do świata zewnętrznego. Świata, który często pogrążony jest w chaosie, również komunikacyjnym. Czy czuję, że z każdym rokiem łagodnieję? Owszem. Wiem to od przyjaciół ze wspólnoty. Czy czyni mnie to pi*dą? W żadnym razie. Jeśli spotykam się z opinią, że ten dzisiejszy Rychu to już nie ten stary dobry Rychu co kiedyś, uwierzcie, że nic lepszego nie mogłem otrzymać. To tylko dowód na to, że jednak zapracowałem na zmianę, której po części chciałem, a która mocno mnie też zaskoczyła. Czy przychodząc do AA, myślałem o tym, że nie będę pił tak długo? W życiu. Czy miałem nadzieję, że przestanę pić? Owszem. Czy chciałem przestać pić? Z początku nie. Czy kiedy poczułem, że niepicie to sprawa dla mnie oczywista, zbliżyłem się do alkoholu? Zdecydowanie nie. Dopiero dziś, po latach, powolutku daje sobie przyzwolenie na uczestnictwo w zakrapianych imprezach, a jeśli mi to nie pasuje, po prostu wychodzę.

Trzeźwienie to proces polegający moim zdaniem na akceptacji faktu, że alkohol nie zniknie z powierzchni ziemi tylko dlatego, że zostałem alkoholikiem. Trzeźwienie to proces polegający na radzeniu sobie w trudnych sytuacjach, kiedy ten alkohol pojawi się na mojej drodze. Ale też na wyciąganiu wniosków. Od 15 lat obcuję z alkoholem z racji wykonywanej pracy zawodowej (w sumie to bardziej pasja, ale nie sposób tego nazwać jednoznacznie). Obcuję z nim na własnych warunkach. Nie traktuję tego jak wyzwanie ani sprawdzian. Głupotę zostawiłem za drzwiami starego życia. Zerwałem z alkoholem z całą siłą postanowienia. Staram się postępować odpowiedzialnie i rozważnie. Alkohol nie kieruje już moim życiem. To ja nim kieruję. Choć często wydaje mi się, że nie kieruję wcale. To kwestia dyspozycji dnia. Życzę sobie nie wytrwałości, a pogody ducha. Gdybym przez te wszystkie lata cierpiał z powodu tego, że nie piję, cóż by to było za życie? Picie mi się zwyczajnie nie kalkuluje. Wybrałem najlepiej, jak potrafiłem. Nie ciągnie mnie do starego życia ani tamtego Rycha. Już tam byłem i to przerabiałem.

Życie, jakie mam z swoimi plusami i minusami, jest obecnie najlepszym, jakie mogłem sobie zafundować. Chlanie to wyłącznie straty i to pod każdym względem. Widzę to w każdy weekend na każdym koncercie, przed każdym klubem i knajpą. To już nie moja bajka. Jeśli cuda się zdarzają, to trafiło i na mnie, bo nie wróżyłem sobie takiego scenariusza. Sam nie wiem, co dodać już na koniec. 30 lat na scenie, z czego połowa na czysto. Gdybym się wtedy nie zatrzymał, być może dziś byście tego nie przeczytali, bo zwyczajnie przestałbym istnieć. Życie kruche i szybko leci. Na karykaturę samego siebie też się nie pisałem. Dlatego jestem. Tu i teraz. Piętnastak!


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Kliknij i skomentuj

News

Fat Joe komentuje diss Young Bucka i mówi, że jego rywalowi brakuje gotówki

Wrócił stary konflikt.

Opublikowany

 

fat joe young buck

Konflikt między Fat Joe a Young Buck znów na nagłówkach. Joe publicznie zakpił z nowego dissu Bucka i jego sytuacji finansowej, a ten odpowiedział.

Fat Joe postanowił dolać oliwy do ognia, komentując jeden z postów Young Bucka promujących diss „Cappucino”.

– Kupujcie ten numer, słyszałem, że jest w kiepskiej sytuacji – napisał Joe. Dorzucił też: – Nie powiedziałbym tego, gdyby to on nie zaczął.

Buck nie zostawił tego bez odpowiedzi. Wprost skontrował narrację rywala, podważając sens całej zaczepki.

– Jeśli ‘kiepsko’ znaczy posiadanie własnych masterów, wydawanie muzyki niezależnie, trzymanie się z dala od chaosu i odkładanie pieniędzy – to faktycznie, jest baaaardzo źle – odpisał. Na koniec podziękował słuchaczom za wsparcie i zachęcił do dalszego streamowania „Cappucino”.

Cała sprawa ma swoje źródło w niedawnej wypowiedzi Fat Joe. Raper wrócił tam do starego konfliktu z obozem G-Unit, twierdząc, że podczas jednego z festiwali jego ludzie mieli pobić Bucka po tym, jak ten „chciał coś ugrać” po koncercie. Joe mówił o tym bez ogródek, sugerując, że sprawa jest zamknięta i znana od lat.

Young Buck początkowo zareagował pół żartem, pół serio, publikując ironiczne posty. Na tym jednak się nie skończyło. Buck wypuścił pełnoprawny diss „Cappucino”.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

News

Sarius mówi o „blokadzie”, którą ma, żeby odezwać się do Guziora

„To naprawdę siedzi mocno w mojej głowie”.

Opublikowany

 

Przez

sarius guzior

Czy Sarius i Guzior jeszcze kiedyś razem nagrają? Częstochowski raper ujawnił przed naszymi kamerami, że ma „blokadę”, żeby odezwać się do gracza z Wrocławia.

– Spoko byłoby nagrać z Guziorem. Znam się z nim z 8 lat, mieliśmy też przelot tutaj we Wrocku. I tak mówię: „może byśmy coś zrobili?” A z drugiej strony coś mnie blokuje: „a może on ma wyj*bane?” Jak nie zapytasz, to się nie dowiesz. To naprawdę siedzi mocno w mojej głowie – mówi w rozmowie z Oskarem Brzostowskim.

Cały wywiad z Sariusem ukaże się na naszych łamach jeszcze przed świętami.

Poniżej wideo:


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

News

Żurom dostał wsparcie od gitów, którzy spędzili pół życia w więzieniu

Chodzi o konflikt z Kazik Kartelem.

Opublikowany

 

żurom kazik

Konflikt na linii Żurom vs. Kazik Klimat Kartel angażuje coraz szersze kręgi osób. Wiemy na pewno, że stronę byłego właściciela katalogu RRX trzyma stara gwardia podziemia przestępczego, która ma wpisaną pokaźną długość odsiedzianych wyroków w kryminalnym CV.

Czy paradokument Canal+ o celebrytach w więzieniu rozochocił Żuroma do powrotu do starych rozkminek? Offbeatowiec mocno ożywił się w ostatnim czasie i zaczął wracać do tematów, z których kojarzyli go wcześniej wszyscy. Dzięki temu mogliśmy się dowiedzieć o spotkaniu Żuroma z owianym złą sławą szefem gangu obcinaczy palców, Wojtasem, na sieczkarniku. Raper twierdzi, że wyrok dożywocia w tej sprawie jest pomyłką sądową.

Żurom najwidoczniej zagiął parol na Kazika Klimat Kartela i będzie go chciał schować do wora, jeśli nadarzy się ku temu okazja. Były właściciel katalogu RRX nie może zapomnieć Kazikowi oskarżeń o współpracę z cebeesiakami i kręcenie lewych afer. – W więzieniu to wszystko jest szybko weryfikowane. Taki Kazik, co naopowiadał na mój temat, jak tam wjedzie, ja mu nie życzę, będą szybkie pytania. Czemu mówiłeś, że Żurom to jest 60-tka? – mówił niedawno.

Teraz dowiedzieliśmy się, że wspierają go m.in. Kilof i Jacek Baliga, którzy odsiedzieli po 28 lat. – Janek, ile spędziłeś za murami więzienia? Za murami więzienia spędziłem około 28 lat, ale zostawmy to na inny odcinek – przekazał jakiś czas temu Kilof. – Ja z wieloletnim wyrokiem w zakładzie karnym, prawie 28 lat byłem i wiem, że zbrudzić twarz to jest najmniejszy problem. Ale żeby ją oczyścić, to jest duży problem – dodał teraz Jacek Baliga, okazując Żuromowi wsparcie w konflikcie z Kazikiem. – Ja trzymam twoją stronę, dla mnie jesteś normalny – podkreślił również Kilof.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

News

Mata: „Koalicja Obywatelska was wyr*cha, tak jak PiS”

Polityczny numer rapera, który jeszcze przed premierą wywołał burzę.

Opublikowany

 

Przez

mata bede prezydentem

Mata w nowym kawałku „Będę Prezydentem” nie uderza tylko w Karola Nawrockiego i PiS, ale także w Donalda Tuska i Koalicję Obywatelską.

Raper wypuścił stricte polityczny numer, którego snippety jeszcze na długo przed premierą zrobiły viral w social mediach. Mający aspiracje polityczne Młody Matczak, który w 2040 roku chce zostać prezydentem Polski – atakuje w nim dwie strony barykady – PiS oraz KO.

Mata „Będę Prezydentem” – tekst

Ciągle na topie jak Nasus
Robiłem pierwsze beaty smutny na laptopie Asus
Gada jakiś lamus ile mam w rękawie asów
Kurwy chcą oblodzić, choć nie jadę koło lasu

Suko, będę prezydentem, który złamał każde tabu
Oni złamali przysięgę — niewierni mężowie stanu
Uwierz, że nie będzie gorzej i się zastanów
Że skoro nawet sutener może, to też bym ja mógł
Suko będę prezydentem — ona mówi zajebisty Bentley, a to Brabus
Za wiele przeszedłem, żeby czekać na autobus
Pachnę świeżo jak arabus, ty pachniеsz jak świeży nawóz
Zmieszany z szamą na dowóz (z szamą na dowóz)

Kupiłem kwadrat koło sеjmu, chcę się wczuć po mału w klimat
Tak to blok z PRL-u, nie działa na piętrze klima
Mieszkałem koło burdelu, już lepiej nie przypominaj
Wpadali tam w garniturach, też popić no i wydymać

Będę prezydentem, suko, będę prezydentem
Nie ujdzie nic na sucho wam jak będę prezydentem
Będę prezydentem, suko, będę prezydentem

Dzwoni do mnie babcia Bronia — pyta, czemu jadę z nimi
Bo wkur*ili mnie, jak byłem po liceum ledwo w TV
Propaganda, zrobili, kurwa, skandal, z tego, że młodzież wali wiadra
Sześć lat później Koalicja robi reelsa na Instagram
Z wizerunkiem Nawrockiego, a w tle leci nowy Mata
Nie powiedziałem, że chodzi o niego, grożą wam za to teraz trzy lata
Wszyscy w szoku, jakim cudem młody ma inne poglądy niż tata
Kocham go całym serduchem, ale nie dam się kurwa upapiać
Wam więcej, aha, yeah
Dziwko, będę prezydentem, bo tak chcę
Rozkmiń, że mam jeszcze 15 lat, na służbę wojskową i edukację

Suko, będę prezydentem, który złamał każde tabu
Oni złamali przysięgę, niewierni mężowie stanu
Uwierz, że nie będzie gorzej — i się zastanów
Że skoro nawet sutener może, to też bym ja mógł
Suko będę prezydentem — ona mówi zajebisty Bentley, a to Brabus
Za wiele przeszedłem, żeby czekać na autobus
Pachnę świeżo jak arabus, ty pachniesz jak świeży nawóz
Zmieszany z szamą na dowóz

Kraj podzielony na pół — z jednej orzeł, z drugiej reszka
Łączy nas rządza pieniądza no i myśl antyradziecka
Kiedyś pocisnąłem Jacka, teraz nie pocisnę Leszka
Bo teraz pora na Tuska — Koalicja Obywatelska
Was wyrucha tak jak was wyruchał PiS
Co ja gadam jestem w tym tak samo jak wy jestem w tym
Obiecanki cacanki, weź już lepiej zamknij ryj
Znowu ani grosza prawdy – nawet raperzy są bardziej real (yeah)

Będę prezydentem suko, będę prezydentem
Nie ujdzie nic na sucho wam jak będę prezydentem
Będę prezydentem suko, będę prezydentem (ooo, yeah)

Trzech posłów poniżej 30 w sejmie o chuj chodzi?
Jak oni nie są za starzy, my nie jesteśmy za młodzi
Co wy możecie wiedzieć o problemach pokoleniowych
Generacji Z i alfa oprócz tego, że telefony są złe?
I trzeba je zabrać
Oprócz tego, że nie działa nasza komunikacja miejska
Dziecięca psychiatria w miastach też nie dojeżdża
Cóż szkodzi obiecać — przypadkiem wymsknęła się prawda
I cały kraj znowu dał się nabrać
Potrzebna jest moja partia jednak, ha


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

News

Belmondo, Peja, Sokół i inni raperzy żegnają Michała Urbaniaka

„Wielki muzyk, super człowiek”.

Opublikowany

 

Przez

sokół numer raz michał urbaniak

20 grudnia zmarł Michał Urbaniak – legendarny kompozytor jazzowy. Pożegnali go m.in. raperzy: Sokół, Peja, Numer Raz, Eskaubei, Belmondo czy Gural.

Sokół:

„Jeszcze we wrześniu widzieliśmy się na imprezie Sony Music Publishing, to zdjęcie z tego wieczoru Michał wysłał mi następnego dnia. Nasze drogi przecięły się równo 20 lat temu, kiedy zostaliśmy z Jędkerem (jako WWO) zaproszeni na trzecią część jego kultowego projektu Urbanator. Potem równo 10 lat temu zremiksował mój solowy kawałek „Rób to w co wierzysz”. Wielki muzyk, super człowiek. Żegnaj Michał.”

Eskaubei:

„Michał. Nie ma słów, którymi mógłbym wyrazić wdzięczność za wszystko, co od Ciebie dostałem. Wyznaczyłeś drogę którą staramy się podążać. Zawsze byłeś blisko, miałeś czas, dobre słowo, dawałeś nieustające wsparcie.

Dzięki Tobie przeżyłem najpiękniejsze chwile na scenie. Opiszę to wszystko dokładnie, kiedy opadną emocje. Nie czas i miejsce na szczegóły.

Pamiętam jak pocałowałeś mnie w policzek po naszym pierwszym wspólnym koncercie w Kołobrzegu. Odebrałem to jako błogosławieństwo muzycznego ojca. Pamiętam rozmowy, spotkania, występy, słowa wsparcia w sieci (chociażby te ostatnie), prywatne momenty. Kiedy przyszliście z Dorotą na nasz koncert pod koniec listopada, to był gest, którego, jak już pisałem wcześniej, nigdy nie zapomnę. Cieszę się, że mogłem wiele razy powiedzieć Ci jak bardzo Cię cenię i jak jesteś dla mnie ważny.

Jeśli chciałbym kiedykolwiek skończyć z muzyką, poproszę żeby ktoś przypomniał mi Twoje ostatnie słowa, które do mnie napisałeś. Twoje życie, muzyka, postawa są i będą wielką inspiracją.

Pokazałeś nam, Twoim muzycznym dzieciom, jak iść tą drogą. Dawałeś nam wiarę w siebie, pokazywałeś, że my też możemy i że cenisz to, co mamy do zaoferowania muzyce. Będę się starał z całych sił kontynuować ten kurs i zawsze będę nosił Cię w moim sercu.

FATHER URBZZ! NIGDY O TOBIE NIE ZAPOMNIMY. ZAWSZE BĘDZIESZ GRAŁ Z NAMI.”

Numer Raz:

„Kocham muzykę, kocham Ją za emocje, za szczerość, za spontaniczność i za dusze, której coraz bardziej brakuje we współczesnej muzyce. Kocham za takie chwile jak ta na zdjęciu w których spełniam swoje marzenia. Wielki szacunek Panie Michale i dziękuję, ze moglem i miałem ten zaszczyt wystąpić z Panem na jednej scenie. TALKING ALL JAZZ.”

Gural:

Salut Mistrzu!
RIP MICHAŁ URBANIAK 1943 – 2025

Belmondo:

To był zaszczyt mieć możliwość poznać Cię Michał. Dziękuję

L.U.C:

Zróbcie kochani w serduszkach Hałas dla tego Pana!
R.I.P. Michał Urbaniak.
Odszedł dziś wspaniały człowiek i wielki polski muzyk, którego talent docenił nawet sam Miles Davis.
Dziękuję Michale za Twój wędrujący talent i otwarty, eklektyczny umysł.
Twój duch i wspaniałe albumy pełne genialnych „sampli” łączących jazz, folk i hip-hop zawsze wyprzedzały epoki i były dla nas inspiracją.
Twoje pomysły i improwizacje porywały na inne planety!
Dziękuję za wspólne chwile na scenie, zwłaszcza te ostatnio podczas pożegnania z mikrofonem
na @brasswoodfest . Mam w sercu wielki smutek, ale i ogromną wdzięczność, że zdążyliśmy jeszcze kolejny raz wspólnie pomuzykować w naszym magicznym lesie i przytulić się zanim wyruszyłeś czarować dźwiękami inne galaktyki.
Fruń daleko i niech Twoja muzyka żyje jak najdalej i najdłużej!
Głębokie wyrazy współczucia dla rodziny

Peja:

R.I.P. Michał Urbaniak


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Popularne

Copyright © Łukasz Kazek dla GlamRap.pl 2011-2025.
(Ta strona może używać Cookies, przeglądanie jej to zgoda na ich używanie.)

error: