Sprawdź nas też tutaj

News

Peja rzucił alkohol 10 lat temu. „Chciano nas spisać na straty”

Raper obchodzi wyjątkową rocznicę.

Opublikowany

 

peja raper
fot. IG/pejaslumsattack

Tradycyjnie, jak co roku Peja podzielił się swoimi przemyśleniami na temat uzależnienia od alkoholu. Dzisiejsza rocznica jest wyjątkowa, bo raper nie pije już od 10 lat.

Poniżej pełna wypowiedź Rycha na ten temat:

„Szczerze to nie wiem jak zacząć. Może zacznę od refleksji na temat trzeźwienia. Od dłuższego czasu utrwalam słowa zasłyszane od przyjaciół, że trzeźwienie zaczyna się w 6-7 roku abstynencji. Nie piszę o tym bez powodu. W końcu pierwszy publiczny wpis o mojej drodze ku trzeźwości popełniłem obchodząc 6 rocznicę. Przypadek? Na pewno byłem tym nieco zaskoczony. Na pewno kupiłem te słowa jako pewnik, że idzie lepsze. Że zmiany jakie zachodzą są zauważalne nie tylko w oczach ludzi, z którymi dzielę się swoim doświadczeniem. Sam te zmiany zaczynam powoli dostrzegać. Mimo popełnianych błędów, całej gamy wad, prób sprawowania kontroli (nadal!) nad rzeczami na, które nie mam wpływu ale również świadomości własnych braków staram się być szczęśliwy. Bo jak wiemy szczęśliwym się bywa a nie jest cały czas. Tego akurat nie rozumiałem gdy piłem. Rozpaczliwie szukałem szczęścia w zmianie nastroju, który z założenia miał się poprawić na lepsze. I wiecie co? Z tym byciem szczęśliwym całkiem nieźle mi idzie. Czasem się zastanawiam czy gdybym wcześniej ustalił właściwą hierarchię priorytetów uniknąłbym pewnych błędów, złych decyzji, nieszczęść i fatalnej kondycji w sferze mentalnej? Otóż nie. Z jednej prostej przyczyny. W czasie gdy piłem nie mogło być o tym mowy. To picie było naczelnym priorytetem. Ubrane w ładne słowa staczanie się pod płaszczykiem niewinnej zabawy i dalekosiężne plany, z których wytwarzała się nerwówka gdy po jako takim ogarnięciu się próbowałem wdrożyć plan ratunkowy by uniknąć kolejnych porażek w życiu zarówno osobistym jak i zawodowym.

Plany były zawsze pierwszorzędne. Wykonanie jednak bardzo freestylowe. Stwórca musiał mieć niezły ubaw. Spytacie zapewne – na chuj to biczowanie się? Było minęło. Może minęło ale pamięć pozostała. Zapewne nie zdaję sobie sprawy ilu ludzi ma ze mną jakieś wspomnienia z tamtego okresu. Nie zawsze dobre. Być może słuszne. Być może krzywdzące. Dobrze pamiętam jak trudno zachować obiektywizm. Również mnie. Pisząc te słowa niewiele się zastanawiam. Trochę tak jakbym spisywał własne myśli. W końcu nie wiedziałem od czego zacząć. Chwilę mi zajęło zanim cokolwiek napisałem. Ale to dobrze. Piszę swobodnie bez zbędnej analizy i strachu przed oceną. To moja opowieść, w której postawiłem na szczerość. No bo jak inaczej? Nie zawsze taki byłem. Czasem myślałem, że jestem. Często bywałem szczery aż nadto. Czasem myślę, że jest to moja nadrzędna wada a nie zaleta. Nadal staram się odpowiadać szczerze. Nawet, jeśli miałoby mi to zaszkodzić. Mogę się zmieniać na wielu płaszczyznach. Pewnych rzeczy się nie da. Najważniejsze aby wiedzieć gdzie granica między szczerością a naiwnością. Bo jak mówi Desiderata: „…Świat pełen jest oszustwa…”. Wracając do pytania o hierarchię wartości, priorytetów – czy, jeśli zatem postawiłem na przebudowę, szczere pragnienie zaprzestania picia, rozwój duchowy, wyznawanie zasad opartych na szacunku i zaufaniu mam szansę na bycie szczęśliwym? No jasne! Czy mam szansę by uniknąć wszystkich błędów i przykrych konsekwencji wynikających z ich popełnienia? Czy uniknę dyskomfortu wynikającego z konfliktu z drugim człowiekiem, lub spowodowanym wewnętrznym napięciem (ach te wytłumaczenia!) następstw złych decyzji? Otóż nie! Nie picie w oparciu o program AA i postępowanie według przyjętych powszechnie norm nie jest w stanie mnie przed tym uchronić. Po pierwsze jestem człowiekiem a nie wyśmienicie zaprogramowaną maszyną, która w oczywisty sposób zlikwiduje każdy błąd uprzednio wcześnie rozpoznając zagrożenie. Po drugie jestem alkoholikiem. Ile czasu musi jeszcze upłynąć zanim nauczę się rozpoznawać co właściwe a co nie? Jak postępować z ludźmi? Jak okazać wyrozumienie, empatię? Jak nie angażować się w spory? Nie oceniać? Oczywiście dysponuje tym wszystkim na co dzień ale czy zawsze z tego korzystam? Mógłbym oczywiście napisać, że ludzie, których nie dotknęło uzależnienie postępują podobnie. I że każdy ma prawo do błędów, gniewu i różnych słabostek. Ale mówię o sobie – Ryszardzie alkoholiku. Nie o całym świecie. Bez wymówek i usprawiedliwień. Po trzecie również i ja od dłuższego czasu wyznaję zasadę, że wszystko jest po coś. Nie wiem czy obstawałbym przy tym w obliczu wielkiego nieszczęścia jak choroba lub śmierć najbliższych – bo choć i ten element przerobiłem lata temu nie chciałbym ponownie zostać wystawiony na próbę. Dlatego zdaję sobie sprawę, iż są ludzie, którzy nie zgodzą się z tym, że wszystko jest po coś. Jednak dla mnie to dobra metoda na godzenie się z tym, że nie mam na coś wpływu pomimo, iż na początku jest tak trudno to zaakceptować.

Utrata przyjaciela, zerwanie zaręczyn, rozwód, śmierć najbliższych, niepowodzenia zawodowe, niesprawiedliwa ocena, utrata zdrowia (mój alkoholizm) – nie myślcie, że czasem do tego nie wracam. Nie zawsze przechodzę nad tym stwierdzając – że wszystko to wydarzyło się po coś. Czasem myślę, co by się stało gdy przyjdzie o jedno coś za dużo. Czy znajdę na tyle siły, by zaakceptować zastaną rzeczywistość i uznać bezsilność wobec tej sytuacji, wobec rzeczy, które bezpośrednio uderzają w moje poczucie bezpieczeństwa? Czy będę pamiętał o mojej bezsilności wobec alkoholu, o której mówi pierwszy krok? Nie na wszystko mam odpowiedź ale napiszę, że robię wszystko aby w razie zdarzeń skrajnie kryzysowych czerpać z siły duchowej jakkolwiek dziwnie dla niektórych to zabrzmi (choć kiedy piłem nagrałem utwór „Duchowo mocny” – jednak znaczenie tych słów zinterpretowałbym dziś zupełnie inaczej), którą zyskuję przez uczestnictwo w mityngach AA. To właśnie ta siła jest dla mnie codzienną tarczą dla rzeczy, zdarzeń uczuć i ludzi, z którymi nie jest mi po drodze. Wiem również, że dzięki grupie nigdy nie zostanę sam. Powiem więcej. Nigdy w całym moim pokręconym życiu nie miałem przy sobie tylu oddanych, szczerych i wspaniałych osobowości jak na mityngowej sali. Dziękuję Wam za szczerość i odwagę z jaką stawiacie czoła rzeczywistości na trzeźwo. Dziękuję Wam za Wasze świadectwo i doświadczenie, którym dzielicie się ze mną na każdym spotkaniu. Dla wielu z nas grupa jest jak rodzina. Nikt inny nie zrozumie mnie lepiej niż drugi trzeźwiejący alkoholik. Ta rodzina chroni moje życie i dba o mnie. Wysłucha z szacunkiem, dopuści do głosu. Nie generuje konfliktów. Nie komentuje i nie ocenia. Ta rodzina to skarbnica wiedzy na temat prawdziwego życia. Cieszę się, że ta rodzina się powiększa. Cieszę się, że dzięki Wam mój własny dom jest coraz częściej bardziej uporządkowany. Że ubiegły rok był również naprawdę dobry a moje relacje z najbliższymi nie uległy pogorszeniu. Wręcz przeciwnie. I choć nadal jestem zdania, że na nic nie starcza mi czasu, że nie realizuje wszystkiego co sobie wymyśliłem, staram się być jak najlepszym mężem i tatą. Swoją pracę również tę zawodową wykonuję solidnie dając zawsze maksimum możliwości. Kiedy wychodzi moja niekonsekwencja nie zwalam winy na innych, nie tłumaczę się dyspozycją dnia. Wiem co zawalam i z czym mam problemy.

Wiem jak wiele jest do zrobienia i jaka to orka. Ode mnie zależy czy będzie przyjemna czy kojarzona z nieprzyjemnymi korepetycjami, których zresztą za małolata nigdy nie miałem. Nie mi oceniać jak spełniam się w tych wszystkich funkcjach. Cieszę się z możliwości prowadzenia mityngów i sukcesów grupy w postaci każdej rocznicy. Bo każda kolejna rocznica to święto całej grupy. Cieszę się z życia jakie prowadzę i jakie poznałem dzięki nie piciu. Cieszę się każdym dniem na trzeźwo pamiętając, że nawet najgorszy z przeżytych na trzeźwo dni jest niczym w porównaniu z tym kiedy zdecydowałbym sie wrócić do życia z alkoholem. Alkoholem, który dziś nie stanowi dla mnie problemu. Którego nie zauważam, bo przestałem się na nim koncentrować skupiając swoją uwagę na rzeczach znaczących. Pamiętam jednak o jego niszczycielskiej mocy mając przed nim respekt. Nie to żebym się bał – nie uciekam z monopolowego na widok szkła, nie wychodzę z restauracji gdzie wszyscy piją. To stan, którego nie zmienię. Na który nie mam wpływu. To ja codziennie uczę się żyć na świecie gdzie alkohol występuje wszędzie i dosłownie nagminnie. Czym byłoby nie picie i bycie nieszczęśliwym z tego powodu? Czym byłoby życie pozbawione radości, którą w sobie mam również z tego powodu iż nie piję? Jaki miałby sens rozwód z flaszką gdyby moje życie sensu było pozbawione? Jak trudne jest dla alkoholika pogodzenie się z faktem, że zrywa z alkoholem kategorycznie i nieodwołalnie? Jak trudny do przerobienia jest żal po stracie najważniejszej rzeczy w świecie alkoholika? Jak trudne jest poruszanie się w nowej, trzeźwej rzeczywistości bez podpórek, złudnego poczucia szczęścia i możliwości natychmiastowego regulowania nastroju? Jak trudno nauczyć się odmawiać nie tylko alkoholu? Jak trudno zadbać o asertywność? Poczucie własnego szczęścia? Własnej wartości? Jak trudno alkoholikowi odbudować własne niezakłamane ja? Jak trudno odbudować swoje człowieczeństwo? Jak trudno wziąć odpowiedzialność za własne życie? Za bezpieczeństwo innych? Jak trudno zauważyć więcej niż czubek własnego nosa? Jak trudno przestać tylko gadać a zacząć słuchać? Jak trudno nie przerywać dając dojść do głosu swojemu kolosalnemu ego? Jak trudno przyznać się do popełnionych błędów, świństw i łajdactw? Jak trudno uznać swą bezsilność wobec potęgi alkoholu? Jak trudno uznać swój własny alkoholizm, na który każdy z pijących sam zapracował przez wszystkie te lata? Cieszę się, że na wszystkie te pytania znajduje odpowiedzi uczęszczając na mityngi.

Wiem też jak postępować by ustrzec się wielu błędów podczas wędrówki na wyboistej drodze ku trzeźwości. Stanu, którego nigdy nie osiągnę. Żaden staż nie predysponuje mnie do takiego stwierdzenia. Staż może jedynie mnie nieco przybliżyć. Wiem, że nigdy nie wytrzeźwieję. Nie da się. A może tu nie chodzi o cel tylko o drogę? Moja grupa nazywa się Qvo Vadis. Przypadek? Dziś mogę powiedzieć, że dokładnie wiem dokąd zmierzam. Zmierzam na kolejny mityng bez górnolotnych opisów jaki to jestem wspaniały. Wielu z Was mogło mnie zakodować jako chama i mendę. Liczę, że są również tacy, którzy mają o mnie inne zdanie. Mieli mnie okazję poznać. Nie istotne czy w starym czy w jak to nazywam nowym życiu. Każdy z nich ma swój odbiór, punkt widzenia – podobnie jak ja. Jestem alkoholikiem i jeszcze przez długi czas będę mówił o sobie niekoniecznie w pochlebny sposób. Nie liczę na oklaski, na to, że ktoś mi wybaczy moje uczynki, że ktoś wystawi mi pomnik. Nie mam oczekiwań. Bardzo trudno ich nie mieć. Zwłaszcza w mojej pracy zawodowej. Kiedyś zażartowałem, że program AA pozbawi mnie pracy:) Szołbiz również ten rapowy to droga po trupach. Na mityngach uczę się jak głownie jak być przyzwoitym człowiekiem. Dlatego cieszą wieloletnie relacje z tymi, którzy od samego początku darzyli mnie prawdziwym szacunkiem. Zawsze możecie na mnie liczyć. Na pewno na początku mojej drogi nie miałem wielkich oczekiwań w związku z nie piciem i samej chęci zaprzestania. Myślę, wszystkie te rzeczy, które są po coś musiały się przydarzyć bym w końcu doznał jakiegoś przebudzenia i zaczął działać. Walka o zmianę. Pisałem Wam kiedyś o moim pierwszym roku w AA. Ale właśnie w tym pierwszym roku zaznajomiłem się z tematem. Zapicia nie były już niczym innym jak kluczem do zrozumienia, że nie ma dla mnie drogi powrotu do kontrolowanego picia, które nie wpływa na całokształt mojej egzystencji. Zapisałem się na terapię.

Poniedziałek 11 stycznia tuż obok mojej sali mityngowej. Wszystko kompleksowo w jednym miejscu:) Od Świąt Bożego Narodzenia nie piłem, bo wyszła przeginka i oczywiście moralniak. Sylwester na trzeźwo to była wtedy jakaś rzeźnia. Tym bardziej, że towarzystwo przychodziło do mnie a ja osobiście kupowałem alkohol na ten bal. To był mój pierwszy trzeźwy Sylwester od 21 lat. Odbiłem to sobie na pierwszych styczniowych koncertach. Najpierw 8 w Piotrkowie Trybunalskim i delikatna poprawka na WOŚP-ie w Gliwicach dnia następnego. Ostatni kieliszek w moim starym życiu wychylił ze mną DVJ. Rink. Wiedziałem gdzie idę w poniedziałek i naszła mnie taka myśl: „A więc tak wygląda pożegnanie z wódą…” Kurwa naprawdę tak pomyślałem. I coś w tym musiało być skoro wódki zostało sporo i poszliśmy grzecznie spać. Standardowo bolał mnie żołądek. A umysł pijaka paradoksalnie powiedział: „Rychu olej tę flachę kładź się do łóżka”. W domu czekała Paulina. Czy zaświtało poczucie odpowiedzialności? Czy to zwykła sztuczka by po powrocie wyglądać jak nowy? Chyba jednak mi zależało. Przecież w niedzielę światełko do nieba. Zdarzyło mi się w życiu wystawić kilka dziewczyn do wiatru. Jaki miałby sens powielać schemat z kolejną dziewczyną? Dziewczyną, która była przy mnie podczas mojego pierwszego roku w kratkę w AA. Naszego pierwszego roku związku. Dziewczyną, która zdążyła poznać niezrozumiałe dla niej zależności, z których pomogła mi się wyplątać. Dziewczyną, dla której chciałem się zaangażować w poważny związek nie będąc do końca poważnym, chociaż bardzo dobrze odgrywałem rolę gentlemana kompletnego. Kiedy ją poznałem mój narkotykowy epizod dobiegał właśnie końca. Kiedy zaczęliśmy się spotykać moja karta sim ze spisem wszystkich kaskaderek wylądowała w kiblu. Po 3 miesiącach związku przyszedł czas na AA. Muszę przyznać, że trafiłem na bardzo rozsądną dziewczynę. Tylko taka mogła nic nie narzucając pomóc mi wykonać pierwszy ruch. Bez presji, pretensji. Z ukrytym żalem i smutkiem za te pare incydentów z 2009. Dla mnie to kilka incydentów dla niej zwyczajne przegięcie dupy. Myślę, że bardzo się bała. Zaangażowana na tyle, że była gotowa inwestować w ten związek kolejne miesiące. W dodatku zmierzając w nieznane. Tego 10 stycznia w niedzielę wymyśliłem sobie powrót ze Śląska przez Częstochowę. Każdy nowy dzień to kolejny genialny plan jak to się mówi.

Jeśli Częstochowa to Jasna Góra. Od rana padał śnieg. Wielkie zdające się być najcięższymi na świecie płatami. Po co jechałem na Jasną Górę? Nie wiem. Czy pamiętam siebie, który był tam 5 lat wcześniej? Pamiętam. Czy pamiętam swoje zachowanie. Oczywiście, że pamiętam. Czy podzielę się tym z Wami? Ni chuja. Czy odczuwam ciarki żenady. Trochę tak. Czy opowiem o tym kiedyś na grupie? Sam nie wiem. Śnieżyca tak nas załatwiła, że dojechałem do domu po Światełku do Nieba. Trzeźwy. Jeśli pierwszy trzeźwy dzień mojego życia zaczynam od pobytu w świętym miejscu to na czym skończę? Możliwe, że nie na Powązkach – pomyślałem parafrazując Ola i Frantza. Od tego czasu minęło równo 10 lat. 3650 dni. Ile to kwartałów? 40. Ile tygodni? 520. Od dawna rytm rocznic wyznaczają również styczniowe urodziny Lili. Wtedy rocznice obchodzi też mój człowiek Mieciu. I też będzie to 10 lat bez alko. I pomyśleć, że chciano nas spisać na straty. A może sami tego chcieliśmy? W najbliższą niedzielę jest Światełko do Nieba. Mam nadzieję, że obejrzę je w towarzystwie żony i dzieci. Należy się. A jeśli moja druga rodzina z Qvo Vadisu zechce wybrać się na koncert w ramach WOŚP w Suchym Lesie to serdecznie zapraszam. Zapraszam oczywiście wszystkich chętnych!

Moją 10 rocznicę drogi ku trzeźwości wyprawiam na grupie Qvo Vadis 21 stycznia. Pogody Ducha Kochani! Rychu AA”.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

 

News

Peja o Izraelu, który atakuje Liban: „To społeczeństwo nienawidzi Polaków”

Raper uważa, że to również nasza sprawa.

Opublikowany

 

Przez

peja izrael

Dzisiaj w nocy Izrael wkroczył na teren Libanu, rozpoczynając tym samym lądową operację wojskową. Peja, który kilkukrotnie już wypowiadał się na temat konfliktu na bliskim wschodzie – wydał obszerny komentarz na temat tego wydarzenia.

Poznański raper opisał, jak z jego perspektywy wygląda konflikt, w którym uczestniczy Izrael, przyznając, że jest to również sprawa Polski. Nawiązał on także do obecności świecy chanukowej w polskim sejmie. – W imię czego i z jakiego powodu? Jesteśmy krajem, który Izrael bezpośrednio obwinia za zagładę żydowską w czasie II wojny światowej traktując na równi z nazistowskimi Niemcami. To społeczeństwo nienawidzi Polaków – uważa Rychu.

Poniżej pełny komentarz Peji, który załączył do niego zdjęcie dwójki dzieci z kartką: „Bombardowanie dzieci nie jest samoobroną”.

Zdjęcie załączone przez Peję do jego wpisu

Komentarz Rycha:

„Kolejny kraj i kolejna operacja „antyterrorystyczna” „najbardziej moralnej armii świata” a wszystko to w ramach bezpieczeństwa tzw. narodu issrahellskiego. Tymczasem w bombardowaniach Libanu zginęła już blisko setka dzieci. Trwa właśnie tzw. „Ograniczona operacja lądowa”, którą trzeba zdefiniować jako napaść, a wczoraj w godzinach wieczornych, gdy ludzie kładli się spać wydano komunikaty o bombardowaniu poszczególnych budynków osiedlowych wzywając ich do natychmiastowego opuszczenia. W Bejrucie podobnie jak w Gazie nie ma schronów, syren alarmowych ani Żelaznej Kopuły (tę akurat posiada tylko jedno „państwo”) więc nie trudno się domyślić co się stało/stanie. Narracja dokładnie ta sama jak po 7 października. Bardzo rzadko rozpisuję się aż tak szczegółowo z racji tego, że ludzie zamiast dołączyć do protestu choćby w komentarzach, tworzą często narrację pt: sami tego chcieli albo j*bać terrorystów etc. Oczywiście, że j*bać terrorystów, ale należy zastanowić się nad tym kto tutaj jest okupantem, a kto tworzy ruch oporu. Okupant nie może nazywać swojej armii siłami obronnymi! Jeśli odpowiada w ciągu roku za zamordowanie dziesiątek tysięcy dzieci, kobiet i mężczyzn, którzy nie mieli nawet broni w ręce.

Hamas nie rekrutuje swoich żołnierzy wśród ludności cywilnej. Hezbollah jest partią polityczną, której zbrojne skrzydło uznane jest przez największe mocarstwa za organizację terrorystyczną. Świat Zachodni szybko zdyskredytuje każde państwo, które nie padnie przed nimi na kolana sprowadzając ich program polityczny, kulturę i obyczaje do wrogiej światu komórki terrorystycznej. Dlaczego? Bo z terrorystami się nie dyskutuje, a co za tym idzie można bezkarnie zrzucać na ich kraje kilkutonowe bomby w nieograniczonych ilościach. Bomby, które sponsoruje lobby wielu krajów powiązanych gospodarczo z ludźmi, którzy okupują od blisko 80 lat Państwo Palestyńskie. Każdego dnia sięgamy(cie) po produkty koncernów ze sprzedaży, których pieniądze idą na bestialskie rządy terroru w postaci krwawych masakr. W telewizji tego nie pokażą, ale przecież ponoć nikt nie ogląda telewizji, bo wszystko jest w internecie.

Na zdjęciu profilowym Rycha na FB można zobaczyć flagę Palestyny

Poszukajcie zatem informacji o sytuacji na Bliskim Wschodzie. Liban nie jest ostatnim krajem, który dzieli los Palestyny (od wielu lat). Równolegle rozpoczęły się też bombardowania trawionego od lat wojną domową Jemenu – oczywiście za to, że jako jeden z nielicznych krajów wspierał militarnie od samego początku Palestyńczyków. Można powiedzieć, nie nasza sprawa, to bardzo daleko stąd i że mamy właśnie problemy. Premier Tusk w swoich wypowiedziach wielokrotnie powtarzał, iż uczyni wszystko, aby wszyscy Polacy wrócili bezpiecznie z Issrahella – czy miał również na myśli Netanjahu i innych u władzy w Tel Avivie?

Musimy pamiętać jak wielu z tych ludzi ma polskie korzenie i dlatego uważam, że jest to również nasza sprawa. Przykład mniej odległy to świeca chanukowa W POLSKIM SEJMIE – w imię czego i z jakiego powodu? Jesteśmy krajem, który Issrahell bezpośrednio obwinia za zagładę żydowską w czasie II wojny światowej traktując na równi z nazistowskimi Niemcami. To społeczeństwo nienawidzi Polaków, a syjonizm tak mocno przez dekady rozpowszechniony (na całym świecie) pcha ich do czystek etnicznych w celu ekspansji terytorialnej i nielegalnego osadnictwa, gdyż jako „naród wybrany” mają marzenie zbudować państwo w oparciu o biblijny rys, który znacznie wykracza poza terytorium na jakim obecnie pomieszkują. To społeczeństwo poddane zostało totalnemu praniu mózgu. Nie ma innego kraju na świecie, gdzie wszyscy muszą obowiązkowo odbyć 4 letnią służbę wojskową bez względu na płeć, a przechadzki z karabinem do marketu to jak u nas beztroskie przesiadywanie z browarkiem na ławce.

Zobacz też: „Po śmierci Polaka, Peja porównał premiera Izraela do jednego z największych zbrodniarzy

Wszystko to po to, aby mogli poczuć się niby bezpiecznie. Tylko ich poczucie bezpieczeństwa od lat pieczętowane jest dewastacją tych samych kwartałów ziemi należących do innych krajów (przypomnijmy chociaż bombardowania Libanu z 2006). Wystarczy spojrzeć jak syjoniści traktują Żydów, którzy nie popierają ich poglądów – w sieci od groma materiałów: bicie, szykany, prześladowania, również przez żołnierzy znęcających się nad ortodoksyjnymi żydami, którzy nie zgadzają się na służbę wojskową ze względów religijnych. Mógłbym tu wylewać swoją krytykę, złość, żal i rozczarowanie wyjść na antysemitę (to główny argument gdy krytykujesz syjonistów, którzy są nazistami naszych czasów), którym oczywiście nie jestem i wiem, że pisze tu o bardzo niepopularnych rzeczach w czasie gdy, któryś z Was popija coca-colę i sięga po kolejną kanapkę w McDonald’s lub kawkę ze Starbucksa (to również te produkty z których kasa idzie na wojnę i ludobójstwo) ale może choć jedna osoba sprawdzi to o czym tu napisałem i sięgnie głębiej.

Nie zależy mi abyście pokochali świat arabski, wiem że specyfika naszego kraju sprowadza wszystko do słowa ciapaty i nie mam takiej mocy sprawczej, żeby to zmienić. Nie ja zresztą powinienem odpowiadać za społeczne edukowanie narodu. Zależy mi jednak aby przerwać zmowę milczenia. Żeby również w naszym kraju ludzie zaczęli mówić o tym głośno. Że są miejsca na świecie gdzie zabija się bezkarnie ludzi pod przykrywką walki o nasze bezpieczeństwo. Gdzie silniejsi gniją słabszych, że żyjąc w najbardziej cywilizowanych czasach dochodzi do masakr z czasów średniowiecza i wcześniej. Że ONZ i inne instytucje są nieudolnymi tworami, które nie mają żadnego wpływu na to się obecnie dzieje na świecie. Że biedni ludzie, którzy niewiele w życiu widzieli (jak Ci otoczeni murem w Gazie) nie mają zapewnionych podstawowych praw do życia, a ich rola sprowadzona jest do poddaństwa na miarę niewolnictwa. I wreszcie, że wolność jest warta każdej ofiary – mają tego świadomość narodu od lat uciskane przez mocarstwa o imperialistycznych zapędach.

Przemyślcie dobrze zanim napiszecie komentarz. Z góry uprzedzam nie wchodzę w żadne spory. Uznaję dyskusję na poglądy nie na rację. Inna forma dialogu to już nie dialog a ścieżka, która prowadzi do konfliktu, konflikt eskaluje, rozpoczyna się wojna i są ofiary. Pomyślcie ile toczycie codziennie wojen w mediach społecznościowych? Mnie też się zdarzyło. Tu chodzi o refleksję nad kondycją świata i o nic więcej. Nie mów, że nic nie można zrobić. Nie napiszę, że cisza oznacza zgodę na taki stan rzeczy. Mogę mówić wyłącznie za siebie. Dlatego nie zamierzam milczeć. Jestem już bardzo zmęczony tym co na co dzień widzę. Zbyt wiele obrazów śmierci wryło mi się w głowę choćby w ciągu ostatniego roku. Nie obejrzysz tego w mainstreamowych mediach. Udostępniajcie, sprawdzajcie z dobrych źródeł i piszcie mądrze. Zanim fb nie skasuje mi posta dzięki za każdą mądrą refleksję i odruch człowieczeństwa – Rich – zakończył raper.

Przypominamy też jedną z ostatnich wypowiedzi Rycha w tym temacie: „Znicz olimpijki nie przypomina jointa tylko pocisk”.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

News

Kilkadziesiąt oszukanych osób – Grande zwraca się do Śliwy

Poznański raper miał oszukiwać nawet na zbiórkach charytatywnych.

Opublikowany

 

fot. kadr z wideo YT/Prima Sort

Ludzi, którzy czują się oszukani przez Śliwę jest już kilkadziesiąt – informuje Grande Connection. Raper miał oszukiwać nie tylko fanów, realizatorów, organizatorów koncertów, artystów, ale również chore dzieci na charytatywnych zbiórkach.

– Wychodzą wszystkie brudy na przestrzeni ponad 10 lat, począwszy od 2012 roku – podaje Grande i apeluje do Śliwy, żeby przemyślał, co ma zamiar pokazać w swojej odpowiedzi na zarzuty oszustw, bo w tej sytuacji tylko papiery na niepoczytalność mogą mu częściowo pomóc w jego sytuacji.

Na czym Śliwa miał oszukiwać ludzi? Oto lista przewinień:

  • Napływają dowody, że rzekomo kantował na zbiórkach. Ojciec, który zbierał pieniądze na chorego synka twierdzi, że Śliwa go wystawił a potem zablokował. Skontaktowaliśmy się z nim poprzez widza oszukanego na płytach.
  • Blokował też fanów, którzy upominali się o niedostarczone boxy z płytami (już jest kilkadziesiąt osób)
  • Chłopaki z poznańskiego podziemia piszą, że zbierają właśnie dowody jak oszukał dzieciaki z domu dziecka i inne przekręty na które już przedstawili dowody.
  • Oprócz tego wywaleni klienci w studio tatuażu przez jego kumpla Ejbeera (można sprawdzić opinie w sieci), ludzie szykują też pozew zbiorowy na niego w innym temacie, a chłop już był karany. Do tego zadłużenie marki odzieżowej PORNO na 400 tysięcy. Nie bez powodu Śliwa się do niego przykleił.
  • Niepłacenie przez Śliwę za realizacje albumu z innego okresu czasu w jednym z poznańskich studio nagrań. Nie realizowanie tego za co ludzie mu wpłacali kasę (m.in. gościnne zwrotki).
  • Wykiwani ludzie na organizacji jego koncertów, którzy ostrzegali kolejnych sponsorów Śliwy.
  • Dziewczyna którą nagrał bez jej zgody podczas stosunku i wiele więcej.

„Oddaj ludziom pieniądze”

– Jeżeli masz zamiar odpowiedzieć to zastanów się dwa razy. Nawet jak kogoś nastraszyliście żeby się wycofał albo robiąc mu nadzieję, że odzyska pieniądze to oszukanych ludzi zgłosiło się kilkadziesiąt. Tu nie chodzi już tylko o Oskara i Marcina. Ponadto z tych wszystkich kłamstw dotyczących chociażby Malika czy Sentino nie ma wytłumaczenia, a ty chcesz robić dobrą minę do złej gry? Nie brnij w to dalej tylko przeproś i oddaj ludziom pieniądze bo pogrążysz się totalnie. Na twojego kumpla Ejbeera wypłynęło tyle samo brudów, jak prowadził studio tatuażu i wiele więcej – informuje Grande.

476 zł zysku vs 230 tys. zł inwestycji

– Przez pierwsze półtora roku działalności Cash Flow Records streamingi Śliwy nie były podpięte pod spółkę i on czerpał z tego zyski sam (jak zaprzeczy to opublikujemy raporty). Później podpiął kanał pod spółkę bo wspólnicy zaczęli się burzyć, że wrzucili kupę siana i nie ma zwrotu. Ale podpięcie kanału to był pic na wodę, przynosił grosze bo pod projekt Rap Stream Śliwa założył przecież osobny kanał. Jak ma się 476 zł, które wpłynęło z odsłuchów do 230 tysięcy wydatków?. Za to pieniądze ze sprzedaży płyty brał w formie zaliczki, a Oskarowi kazał dalej czekać na zwrot. Potem wyszło Rap Stream 2 i teraz zyski przetrzymuje MUGO.

Peja musiał świecić oczami za Śliwę

Grande przypomina, jak wiele lat temu, Peja musiał wstydzić się za Śliwę, który był jego artystą w RPS Enterteyment, bo ten nie wywiązywał się ze swoich płatności. W 2018 roku Rychu usunął go ze swojej wytwórni.

– Tak jak kiedyś Peja musiał świecić oczami, bo odpowiada za swoją markę, tak w tym wypadku sponsorzy Śliwy rozliczali się z ludźmi z własnej kieszeni, a on tego nie robił tylko czerpał zyski. Na tym polegał wał. Ludzie w Step Records są zaprawieni na rynku więc obwarowali się i zabezpieczyli różnymi umowami, ale inni dali się nabrać na ckliwe historie.

Dodam jeszcze, że te bydlaki na Instagramie mają czelność tagować Peję i wycierać sobie mordę jego ksywą aby się uwiarygodnić. Peja jest profesjonalistą i nigdy nie oszukał ludzi w branży muzycznej – kończy Grande.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

News

Dziadek Peja. Raper pokazał, jak będzie wyglądał za 25 lat

Poznajecie?

Opublikowany

 

Przez

dziadek peja

Po intensywnym koncertowym weekendzie, Rychu opublikował zdjęcie, na którym widzimy go jako staruszka.

– Koncertowe weekendy oprócz intensywności bardzo szybko mijają i nieprawdą jest, że odbierają artyście zdrowie. Miłego dnia – podpisał fotografię z nałożonym filtrem.

– No to już wiecie, żeby na dziadek mówić mi za 25 lat – dodał w komentarzach.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

News

Radiowa Czwórka o historii polskiego hip-hopu

„Wychowani na hip-hopie”.

Opublikowany

 

Przez

Radiowa Czwórka nie zwalnia tempa. Z okazji Międzynarodowego Dnia Podcastów, 30 września, stacja prezentuje nowy, oryginalny podcast „Wychowani na…” opowiadający historię rodzimego hip-hopu. To kolejny krok w rozbudowie oferty podcastowej, dostępnej zarówno na podcasty.polskieradio.pl, jak i we wszystkich najważniejszych serwisach streamingowych.

W cyklu „Wychowani na…” Jacek Paśnik – pisarz, autor książek „Dzieci”, „Tak szybko się nie umiera”, odkrywa kulisy polskiej kultury hip-hopowej, rozmawiając z jej współtwórcami – zarówno tymi z pierwszego, jak i drugiego planu. To sześcioodcinkowa podróż przez dekady miejskiego brzmienia i stylu życia, od lat 90. aż po współczesność. W ramach tej międzypokoleniowej wymiany, głos zabierają nie tylko twórcy, ale i ci, którzy animują i dokumentują kulturę czterech elementów. O hip-hopie opowiadają ci, którzy dorastali razem z nim i ci, którzy go dziś kreują.

Cykl „Wychowanych na…” rozpocznie rozmowa z Filipem Kalinowskim – dziennikarzem muzycznym i autorem książki „Niechciani nielubiani. Warszawski rap lat 90.”. Kalinowski dzieli się nieznanymi historiami stołecznego rapu, od lat 90., kiedy dorastał na warszawskim Jadwisinie, po spotkania w żoliborskim studiu Pro8l3mu tuż przed wydaniem ich debiutanckiego LP.

– Czwórka jako radio cyfrowe stawia na treści dostępne w Internecie. Młodzi odbiorcy potrzebują ciekawego contentu na życzenie. Nie zaniedbując oferty antenowej – cyfrowego radia linearnego – planujemy produkować kolejne podcasty oryginalne. W dniu podcastu na naszej platformie podcasty.polskieradio.pl, a także na najpopularniejszych platformach streamingowych pojawia się podcast „Wychowani na…”. To rozrywkowo-edukacyjny format, prowadzony przez różne osoby opowiadające o wielu zjawiskach społecznych czy trendach muzycznych, które ukształtowały pokolenia. Na początek „Wychowani na hip-hopie” pisarza Jacka Paśnika – zapowiada Justyna Dżbik-Kluge, dyrektorka redaktorka naczelna radiowej Czwórki.

W kolejnych odcinkach pojawią się ikony kultury hip-hopowej, m.in. Bogna Świątkowska, znana jako „matka chrzestna polskiego hip-hopu”, która w latach 90. prowadziła legendarną audycję „Kolorszok” – pierwszą w Polsce poświęconą muzyce hip-hopowej, oraz Dominika Węcławek, współautorka pierwszej polskiej antologii hiphopowej wydanej przez Narodowe Centrum Kultury.

To nie koniec nowości. Już w październiku usłyszymy „Wychowanych na Depeche Mode” autorstwa rapera Numer Raz oraz „Wychowanych na Muminkach”, z okazji setnej rocznicy serii, dostępnych w podcastach Polskiego Radia Dzieciom.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

News

Jakub Żulczyk wymienia 10 ulubionych raperów

Dlaczego na jego liście nie pojawili się Belmondo i Kaz Bałagane?

Opublikowany

 

jakub zulczyk

Jeden z najpopularniejszych polskich pisarzy Jakub Żulczyk wskazał 10 swoich ulubionych raperów, a fani dopytują o brak niektórych ksywek.

Listę ulubionych raperów Żulczyka otwiera Lil Wayne, a w pierwszej trójce znaleźli się jeszcze Prodigy i Notorious B.I.G. W rankingu zabrakło m.in. Kendricka Lamara, na co uwagę zwrócił jeden z fanów. – Szanuję, ale nigdy mnie nie grzało – odpowiedział pisarz.

10 ulubionych raperów Jakuba Żulczyka

  1. Lil Wayne
  2. Prodigy
  3. Notorious B.I.G.
  4. Freddie Gibbs
  5. Lil Kim
  6. Juelz Santana
  7. Westside Gunn
  8. Chief Keef
  9. Boldy James
  10. Joey Starr

Dlaczego w rankingu nie ma polskich raperów?

Patrząc na powyższy ranking na myśl przychodzi tylko jedno pytanie. Dlaczego nie pojawił się w nim żaden polski artysta? Żulczyk jest przecież związany z wieloma ksywkami z polskiej sceny rapowej. W komentarzach słuchacze wskazują m.in. brak Bałagane i Belmondziaka.

– Za dużo znam prywatnie polskich raperów, by ich rankingować, a kogo lubię – mniej więcej wiadomo – komentuje pisarz.

Żulczyk i Kaz Bałagane

W najbliższy piątek, 4 października do sklepów trafi nowa płyta Kaza Bałagane „A nie mówiłem?” W preorderowej wersji wydawnictwa będzie dostępna rozmowa Żulczyka z Kazem, który bardzo rzadko udziela wywiadów. Połączenie obu twórców wydaje się naturalne. W przeszłości Żulczyk korzystał z rozmów z Bałaganem pisząc swoje książki.

Album jest dostępny w preorderze na stronie www.aniemowilem.store

żulczyk kaz bałagane
Żulczyk x Bałagane


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

News

Diho wspomina o Sentino w „zabawkach”

Fani domagają się ich współpracy.

Opublikowany

 

Przez

diho

Relacje między Diho i Sentino wydają się być od lat neutralne. Słuchacze wciąż domagają się ich wspólnego numeru, a ich apetyt zwiększył się po premierze kawałka „Zabawki”.

Diho zaprezentował numer „Zabawki” z escehem, w którym padają wersy wspominające Sentino.

„Jak siedziałem naj*bany planując ekspansje i mówiłem o kiełbasie to chodziło o masarnie. Pracowałem na ogrodach na melanże przez wakacje, teraz na werandzie przez iPhona steruje kosiarkę. A mój producent to dorabiał w mcdonaldzie, teraz wisiorków to ma więcej niż w lombardzie. Mam na myśli restauracje jak się pytam Cię o żarcie, a za rok to kupię quada i zostawię go na Malcie. Jak Sentino to zabawkę mam w wersalce, i nie jeżdżę już tą Kią no bo poszła na przetarcie. Wszystko dobrze, kciuk do góry jak w Falloucie, i szanuję to co mam bo nie miałem na starcie.” – rapuje Diho w pierwszej zwrotce.

W komentarzach fani rozpisali się, że liczą na współpracę Diho z Sentino. Przypomnijmy, że Sebastian wielokrotnie pozytywnie wypowiadał się w ostatnich latach o Orangutanie, który miał go nauczyć języka polskiego.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Popularne

Copyright © Łukasz Kazek dla GlamRap.pl 2011-2024.
(Ta strona może używać Cookies, przeglądanie jej to zgoda na ich używanie.)

error: