Recenzja
RECENZJA: Onar – ”Autodestrukcja”

Chociaż nie należy oceniać książki ani płyty po okładce, nie powiem, żeby cover ''Autodestrukcji'' nie zachwycił mnie i nie zaostrzył apetytu na nią wyjątkowo mocno. Nie jestem fanem Onara i nie czekałem na ten album, tym bardziej mając w pamięci fatalne ''Nowe Światło'' z Miuoshem, ale coś tam jednak drgnęło we mnie na widok mrocznego obrazka, który zresztą nie mógł mi wypaść z pamięci przez tydzień, który minął nim zabrałem się za odsłuch kryjącego się za nią materiału. Wyobrażałem sobie dużo. Zbyt dużo. Dałem się głupio ponieść fantazji, przyznaję się.
Na ''Autodestrukcji'' usłyszymy Onara w wydaniu nowym, zupełnie innym od tego, do jakiego przyzwyczaił na poprzednich swoich albumach. Raper eksploatował już rap uliczny, imprezowy, życiowy, teraz zaś zabrał się za popularyzacje muzyki nastawionej na swoisty negliż emocjonalny, co zainicjował już w jakimś stopniu na ''Przemytniku Emocji''. Z jednej strony cieszy fakt, że Onar postanowił odejść od tematów wałkowanych masę razy, z drugiej jednak – odszedł od nich w nie odpowiednim dla siebie kierunku, podobnie jak zresztą jego kolega Miuosh. Niestety, nie jest on człowiekiem wybitnie wrażliwym, toteż jego twórczość utrzymana w rzeczonej konwencji razi miałkością i zdaje się nie rokować niczego lepszego na przyszłość. Gadania o emocjach jest w niej wiele, ale tych zupełnie nie czuć.
Wszem i wobec znany jest mit artysty cierpiącego, który ostatkiem sił wydaje na świat dzieło życia o pięknie zniewalającym wielkie rzesze ludzi, czasami – całe narody. Onar starał się chyba naumyślnie uskuteczniać go, ale wyszło mu to bardzo nieporadnie. Teksty utworów które znalazły się na płycie pokazują, że raper nie cierpiał z klasą, a byle jak, w rezultacie czego zamiast zamierzonego opus magnum otrzymaliśmy pozbawione głębi prostackie pierdolamento, którego więcej niż jeden odsłuch graniczy z cudem. Tekstowo jest to album utrzymany w tonie refleksyjnym, pesymistycznym i osobistym. Raper całość tekstów poświęcił walce z negatywnymi, depresyjnymi emocjami, przy czym nie wydaje się jednak, żeby dysponował talentem w rozmiarze takim, który pozwalałby mu na zwycięstwo w tej batalii. Chociaż bowiem z jednej strony nie można odmówić niektórym tekstom Onara dojrzałości – zdecydowanie mówi w nich o emocjach z punktu widzenia dorosłego człowieka – to jednak na ogół brak w nich subtelności, mówi o nich w sposób bardzo prosty, czasami wręcz boleśnie łopatologiczny. Cały ten smutek eksponowany w tekstach wydaje się być wywlekany na siłę, ku czemu widzę dwa możliwe powody – albo nieszczerą stylizację artystyczną, albo chęć ulżenia sobie do cna. O bólu istnienia dało się już słyszeć w rapie wiele, żeby wymienić chociaż Bisza, który swoimi poetyckimi tekstami poruszał temat inteligentnie i kreatywnie, albo Zeusa z jego ''Hipotermią'', który to utwór przerasta w moim odczuciu cały ten marny album. Tamci panowie zrobili swoje jak należało, Onar z całym swoim nowym materiałem na ma do nich nawet podbicia – jest to po prostu nie ta liga. Wszystko, co zaprezentowano na albumie słyszałem po prostu już wcześniej, w wielu dużo lepszych wydaniach. Trzeba jeszcze dodać, że tegorocznej jesieni miało już swoją premierę kilka albumów przepełnionych smęceniem i ten Onara jest najgorszym z nich. Przysłuchując się najnowszemu jego dziecku zwyczajnie nudziłem się, odpływałem myślami gdzie indziej, wielokrotnie zastanawiałem się nad przerwaniem sesji i odłożeniem jej na potem, itp. Nie urzekła mnie jego historia.
Pod względem warsztatu technicznego nie czuję żadnego progresu poczynionego przez rapera na przestrzeni wszystkich lat jego działalności. Onar poszedł na łatwiznę – po nieszczęsnym, niezasłużonym sukcesie ''Nowego Światła'' zrozumiał chyba, że wszystko, co wyda sprzeda się i nie musi starać się nadmiernie żeby wyżyć z rapu; że to łatwy chleb dla weterana sceny mającego tak długi staż w rap grze i tak wielu fanów zdobytych za czasów, kiedy jego rap wydawał się świeży. MC ten stosuje w swojej twórczości dość proste rymy i nie tworzy ciekawych ich konstrukcji, podczas gdy stanowią one dzisiaj zjawisko powszechne; pod kątem techniki rymowania wciąż siedzi w muzycznej piaskownicy i bawi się w rap, zamiast tworzyć go naprawdę. Nie widzę dla niego żadnej szansy na zmianę sytuacji. Pozostanie w niej zapewne do końca życia.
Zachrypniętego głosu rapera z albumu na album niestety coraz ciężej słuchać. Onar sprawia wrażenie, jakby męczył się coraz bardziej wypluwając z siebie kolejne wersy, aż chwilami robi się go żal. Wokal ten szybko drażni i utrudnia skupienie się na nijakich i tak tekstach, zaś flow MC jest skrajnie monotonne, nie ewoluowało nic a nic od poprzedniego albumu, czego należało się zresztą spodziewać. Barwa głosu, brak talentu do operowania nim, oraz słaba liryka stanowią w moim odczuciu mieszankę nie do zdzierżenia. Tego nie da się słuchać.
Na ''Autodestrukcji'' nie uświadczymy gości, poza Luki'em który udzielił się w dwóch utworach. Być może zabieg taki miał na celu nadanie bardziej osobistego tonu albumowi, jednak raczej nie wykluczone jest, że ma on po prostu tak żenujący poziom, że nikt nie chciał się na niego dograć. Kilku wyśmienitych MC's, wiedzących dużo o walce z depresją wszakże na naszej rodzimej scenie się udziela, żeby wymienić chociażby wspomnianych przeze mnie już wcześniej Zeusa oraz Bisza. Można jednak założyć w ciemno, że raperzy Ci jedną swoją zwrotką przejęliby cały ten marny album – ukazanie na nim kontrastu pomiędzy talentem któregoś z dwóch wymienionych artystów a talentem gospodarza sprawiłoby, ze ten ostatni wydawałby się jeszcze gorszy.
Album trochę ratują podkłady, na których Onarowi przyszło się błąkać bez celu. Wszyscy producenci poza Fleczerem, Czarnym HiFi oraz DonDe, którzy udzielili się na albumie, są mi zupełnie nieznani – Sampel Orchestra, Polo, JH, Du;It. Brzmienie podkładów pasuje jak ulał klimatem do tekstów utworów – jest ciężkie, mroczne i w dużej mierze niestety trzyma ten sam poziom wykonania, co właśnie liryka. Nie wiem, czy mam się z tego cieszyć, czy też nie – z jednej bowiem strony szkoda byłoby męczyć się słuchając, jak Onar zaprzepaszcza potencjał muzycznych arcydziełek godnych prawdziwych Mistrzów Ceremonii, z drugiej może dzięki lepszej warstwie muzycznej MC również podniósłby sobie poprzeczkę i dałoby się płytę przesłuchać kilka razy. Zdecydowanie najlepiej wypadli bitmajstrzy znani szerszemu gronu odbiorców, niż ich pozbawieni fejmu koledzy po fachu. Nie urzekło mnie brzmienie ani jednego podkładu spod ręki tych ostatnich. Sampler Orchestra i Polo wypadli chyba najsłabiej – w duecie zaserwowali podkłady przesycone nudnym fortepianem (''Dorosłe Dziecko'') i nieprzyjemnym syntezatorem (''Sinusoida''), zaś Polo w kawałku ''Nobody Knows'' serwuje fatalną, płaską perkusję. Tętniący mrokiem, tłusto bębniący ''Starerzeczy/Nowerzeczy'' autorstwa Czarnego HiFi to klasa sama w sobie i mój zdecydowany faworyt wśród cięższych bitów, ciekawie wypadł także podkład w ''Jutro'' autorstwa Fleczera motywujący brzmieniem do pokonywania przeszkód. Utworów o brzmieniu bardziej przebojowym, za które w całości odpowiedzialny jest DonDe, jest na albumie jak na lekarstwo i chociaż nie pasują one do jego pesymistycznego konceptu, stanowią paradoksalnie jego najmocniejsze punkty. Świetnie bujające, ale i nadziane niepokojem ''Wolne Atomy'', oraz naprawdę energiczne ''1000e Serc'' poza tym, że są jednymi z kilku najciekawszych bitów na płycie, to zostały przy tym w miarę zgrabnie ujarzmione przez Onara.
Rzeczywiście, tytułowa autodestrukcja jest obecna na albumie, ale chyba nie w tym sensie, o jaki chodziło autorowi – a co najwyżej jako zmarnowanie potencjału tkwiącego w tymże słowie oraz zaprzepaszczenie resztek talentu rapera. Nawet niezbyt zdolny Onar mógł bowiem zrobić ten album dużo lepiej. Tymczasem… Wszystko na ''Autodestrukcji'' jest dość nijakie. 12 utworów, które na albumie większości raperów pozostawiałyby niedosyt, w jego przypadku dają się we znaki przesytem. Z całą pewnością do albumu więcej nie wrócę – dwa jego odsłuchy to stanowczo za dużo na moje nerwy. Zaledwie cztery utwory chwyciły mnie na tyle, żebym zechciał odtworzyć je ponownie, z resztą z nich przeszedłem sesje tylko z poczucia recenzenckiego obowiązku. Nie tęskniłem i nie tęsknię za nimi wcale, chociaż od ostatniego ich odsłuchu minęły już dwa tygodnie. Więcej nawet, kilka dni walczyłem z niesmakiem który we mnie pozostawił, a którego całkiem pozbyć mi się nie udało. Jako słuchacz rapu od 15 lat słyszałem po prostu zbyt wiele i na tle twórczości z którą już się zapoznałem, muzyka ta nie robi na mnie po prostu żadnego wrażenia. Niemal wszystko, od początku do końca – począwszy od podkładów, przez technikę rymowania Onara, zakres tematyczny tekstów, na jego flow skończywszy jest tutaj najwyżej bardzo przeciętne. Dużo wyższy poziom prezentują dzisiaj debiutanci, jak chociażby Cywil. Wątpię, żeby miał on jeszcze szansę powrócić do szczytowej formy. Ba, kompletnie nie widzi mi się Onar dalej nagrywający płyty. Mizerny poziom jego twórczości obnażony na ostatnich dwóch płytach naprawdę każe się zastanowić nad tym, czy nie najwyższy już czas odłożyć mikrofon na zasłużone miejsce. Osobiście umieściłbym go nawet w gronie wielu MC's będących weteranami sceny, którzy jednak startując dzisiaj nie mieliby żadnych szans na zdobycie większej popularności, a i być może nawet nie udałoby mu się wyjść z podziemia. Wypada po prostu źle nawet na tle średnio utalentowanych nawijaczy. Teraz rozumiem już, co wyraża okładka albumu na której człowiek zasłania twarz rękoma – klasyczny facepalm, pod tytułem: ''Co_Ja_Kurwa_Nagrałem''. Ocena: 2/6.

-
News5 dni temu
Szpaku skazany za pobicie – raper usłyszał wyrok
-
News4 dni temu
Wielki powrót Tadka z Firmy
-
News2 dni temu
Syn Ghostface’a Killaha: „Jesteś martwy dla wszystkich swoich dzieci”
-
News4 dni temu
Josef Bratan wyskoczył z rękami do Koro: „Zaj*bię ci”
-
News4 dni temu
Josef Bratan nie zgadza się z tezą, że bez Malika nie istnieje. Czy słusznie?
-
News19 godzin temu
Alberto i Josef Bratan byli blisko deportacji do Angoli
-
Singiel3 dni temu
Diho: „Brakuje jeszcze trochę, będę walił denaturat”
-
News4 dni temu
Mata nie dostarczy fanom płyty w terminie. „Proszę nie gniewaj się jeszcze”
chujowe, nie słuchałem i nie czytałem
Wypierdalac z lakiem, za taki rap splonalby na stosie pareset lat temu
JEBAĆ KONARA
najlepsze jest to, że oral myśli, że jest przekotem ;D.
[quote name=”bREEEE2″]Wypierdalac z lakiem, za taki rap splonalby na stosie pareset lat temu[/quote]
Co sie caly czas przypierdalasz do kazdego rapera. Sluchasz w ogole rapu czy sie prujesz do kazdego bo to popularne? Nie pamietam zebys cos pozytywnego kiedykolwiek napisal tylko same hejty.
No ale okładka świetna, jak chyba wszystkie od Forina.
chujowe nie warto sprawdzać
[quote name=”Stasic”]Co sie caly czas przypierdalasz do kazdego rapera. Sluchasz w ogole rapu czy sie prujesz do kazdego bo to popularne? Nie pamietam zebys cos pozytywnego kiedykolwiek napisal tylko same hejty.[/quote]
Przykro Ci? To wypierdalaj na jakies forum dla rozżalonych pizd, to je glamrap, tego nie zrozumiesz.
A tak na powaznie: jest cala masa raperow, ktorymi sie jaram, ale jaki jest sens propsowac ich na glamrapie? (Wyjatkiem jest Yelawolf, ktorego zawsze propsuje) wole zgnoic prawdziwa chujnie, chociaz Onara troche zal, bo „Pod Prad” katuje do dzisiaj 🙂
[img]https://chivethebrigade.files.wordpress.com/2014/01/bad-ideas-01_17_14-500-4.jpg?w=500&h=665[/img]
Smutny Rapier Oral
[img]https://www.gnomon.pl/samochody_os/photos/peugeot_307flSW.jpg[/img]
[img]https://i0.kym-cdn.com/entries/icons/original/000/000/554/facepalm.jpg[/img]
OKŁADKA TAK POWINNA WYGLĄDAĆ,
JAKI RAPER TAKI RAP
JAKA SWINIA TAKI SCHAB
Ta płyta jest pewnie o miłości dla 15latków albo o tym jak to oral pierdoli hejt ale w karzdym wywiadzie się żali
PROSZĘ WAS KOCHANI O ODROBINĘ OGŁADY I ZAPRZESTANIE WYZWISK CZY UŻYWANIA NIEPRZYJEMNYCH ZWROTÓW. CHODZI PO PROSTU O TO ABY WSZYSTKIM NAM BYŁO MIŁO I ABY RAP BYŁ CORAZ LEPSZY JAKO DZIEDZINA MUZYKI. NIE POTRZEBA ZŁOŚCI I WZAJEMNEGO UBLIŻANIA SOBIE.
[img]https://i1.ujarani.com/3/6/6QUPOg.jpg[/img]
Onar skończyłeś się; zgasłeś jak pet. Daruj sobie te stękania jak Wieprz bo to tylko Cie pogrąża nie tylko jako rapera ale jak i człowieka. Wkurwia mnie to że chujowy rap jest powielany przez takich łaków a młode koty mają problemy z przebiciem się właśnie dzięki starym wygom które nic sobą już nie reprezentują. (Nie sprawdzę tego gówna)
JEBAĆ TEGO ŁAKA Z CHRYPĄ
WRZUCAM PRAWILNĄ RENATKĘ
[img]https://x3.cdn03.imgwykop.pl/c3201142/comment_zAz81GT15fJJfN3SgB63fP3mrB7rzKND.jpg[/img]
ONAR NIEPOTRZEBNIE DISOWALES WIEPRZA NA CHUJOWEJ PLYCIE PLOMIENIA
3 KORONY SIE ODJEBALY Z RAPGRY NA ZAWSZE
[img]https://hw-static.worldstarhiphop.com/u/pic/2014/09/FKlJd9kc19aj.jpg[/img]
TAK NAPRAWDE TO 3 KORONY OSTATNI DOBRY KAWALEK WIEPRZA, POZNIEJ TYLKO CORAZ GORZEJ
[img]https://wieprze.blog.onet.pl/files/2013/01/wieprz-23745_540253285987619_393066858_n1.jpg[/img]
14 lat temu baunsował z dziwkami, teraz chce sie niszczyc 😀 😀 😀 😀 😀
Tytuł adekwatny do tego czym jest onar.
[quote name=”Gałganek”]PROSZĘ WAS KOCHANI O ODROBINĘ OGŁADY I ZAPRZESTANIE WYZWISK CZY UŻYWANIA NIEPRZYJEMNYCH ZWROTÓW. CHODZI PO PROSTU O TO ABY WSZYSTKIM NAM BYŁO MIŁO I ABY RAP BYŁ CORAZ LEPSZY JAKO DZIEDZINA MUZYKI. NIE POTRZEBA ZŁOŚCI I WZAJEMNEGO UBLIŻANIA SOBIE.[/quote]
TO CHYBA JAKAS PROWOKACJA
WYPIERDALAJ
[img]https://edge.ilpvideo.com/img/2013/11/24/fredo-santana-want-nigga-dead.png[/img]
„Chociaż nie należy oceniać książki ani płyty po okładce, nie powiem, żeby cover ”Autodestrukcji” nie zachwycił mnie i nie zaostrzył apetytu na nią wyjątkowo mocno. Nie jestem fanem Onara i nie czekałem na ten album, tym bardziej mając w pamięci fatalne ”Nowe Światło” z Miuoshem, ale coś tam jednak drgnęło we mnie na widok mrocznego obrazka, który zresztą nie mógł mi wypaść z pamięci przez tydzień, który minął nim zabrałem się za odsłuch kryjącego się za nią materiału.”
TY, KURWA… A PO POLSKU?
[quote name=”FREDO BANDANA”]TO CHYBA JAKAS PROWOKACJA
WYPIERDALAJ
https://edge.ilpvideo.com/img/2013/11/24/fredo-santana-want-nigga-dead.png%5B/quote%5D
PROSZĘ SIĘ ZASTANOWIĆ NAD WŁASNYM SŁOWNICTWEM – JEST ONO AROGANCKIE I WYSOCE NIEWŁAŚCIWE.
[color=#e50000]jebać ten artykuł[/color]
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=4Ym-Pegwhuc[/youtube] to jest dobra przewijka a nie jakiś tam onar
Przemytnik emocji jedyna i ostatnia plyta onara jaka zakupilem. Dziekuje i dobranoc
Gdzie jest Onar? Ra-ra-ra.
Wdowa nago na kamerce ! Poleciała na ostro !
https://gosia85-kamerka.skroc.pl
[img]https://images69.fotosik.pl/396/2621c2e41b2ecc29gen.jpg[/img]