Felieton
ROZKIMNA: Polska Rap Kinematografia cz.1

Pierwsze rapowe polskie teledyski wykonane były zupełnie bez rozmachu, za niewielkie pieniądze, przedstawiały na ogół tylko surowe realia Polskich blokowisk i pozbawione były efektownych ujęć oraz interesujących koncepcji. Od chwili wydania ich minęło wiele lat, z których perspektywy upływu można powiedzieć, że wprawdzie polska rap kinematografia nie dojrzała jeszcze poziomem do tej z chociażby USA, jednak etap raczkowania zdecydowanie ma już daleko za sobą. Pojawiają się coraz lepsze klipy, oraz zaznaczają swoją obecność ciekawe trendy w tworzeniu ich. Zapraszam do zapoznania się z nimi, oraz przeanalizowania najbardziej charakterystycznych z jakiegoś powodu klipów.
Dwa tygodnie temu O.S.T.R. oraz Hades nagrali utwór ”600 Dni” opowiadający o wojnie w Syrii, realizując również do niego osobliwy teledysk zmontowany z makabrycznych ujęć przedstawiających jej czasami żywe, czasami umierające, a czasami już martwe ofiary. Klip jest bardzo drastyczny, i zupełnie pozbawiony cenzury, co nie ma za zadanie szokować odbiorcę dla samego wywołania mocnych wrażeń, jak to ma miejsce w horrorach, ale wzbudzić zainteresowanie ogromem cierpienia spadającego na ludzi. ’
’Napisaliśmy ten utwór, zwrócić Waszą uwagę na to jak naprawdę wygląda Świat, w którym żyjemy. Dosyć mamy przymykania oczu i udawania, że nic się nie dzieje. Kiedy Unia Europejska milionami euro wyciera sobie usta po obiedzie, media nawet nie wspominają o zbrodniach wojennych w Syrii. (…) Jest to przerażający obraz, ale również nasza rzeczywistość. Zwracamy się do mediów i polityków, aby przerwały zmowę milczenia zwracając uwagę wszystkich Polaków na zaistniałą tragedię.” – można przeczytać w komentarzu pod rzeczonym klipem na YouTube. Teledysk spotkał się z bardzo mieszanym przyjęciem, wzbudzając u odbiorców masę silnych emocji. DJ Story wypowiedział się o nim krótko po jego premierze w bardzo negatywny sposób, bezpardonowo wyrażając swoje zniesmaczenie, zarzucając autorom zbędne epatowanie okrucieństwem, podczas gdy można było w inny sposób zwrócić uwagę na problem. Moje osobiste odczucia wobec klipu również są sprzeczne: z jednej strony nie chciałbym zostać ukazany w żadnym teledysku z urwaną ręką albo jelitami wypływającymi na wierzch, z drugiej wiem że byłby to chyba i tak mój najmniejszy problem w takiej chwili. Z jednej strony zaszokowanie słuchacza i widza jest najszybszym, najprzystępniejszym sposobem zwrócenia jego uwagi, z drugiej jednak rodzi się pytanie, czy to czyni go jednocześnie najlepszym? Myślę jednak, że tylko stając ze złem twarzą w twarz można przerazić się nim na tyle, by w końcu zechcieć je pokonać.
Piosenka Chady ”Od Apelu Do Apelu” będąca ostatnim singlem promującym jego album ”WGW” opowiada o pobycie rapera w zakładzie karnym. Co ciekawe, teledysku doczekał się remix utworu autorstwa DNA, a nie oryginalna jego wersja. Klip został w całości utrzymany w czarno-białej kolorystyce. Zrealizowała go ekipa Dirt Video na terenie jednego z zakładów karnych, ukazując życie skazanych oraz ich samych, a nawet ilość dni pozostałą im do odsiedzenia. Przekaz utworu jak i klip idealnie ze sobą współgrają, emanując przytłaczającą wręcz tęsknotą za wolnością, ale i optymistycznym pragnieniem poradzenia sobie z nią. Ludzie z Dirt Video spędzili setki godzin pracy nad realizacją zdjęć do klipu i montażem, trud ten w moim odczuciu stanowczo się opłacił – chwyta on za serce, wywołując całą gamę – czasami sprzecznych – emocji.
”Hipotermia”, utwór promujący nowy album zeusa pt ”Zeus. Nie Żyje’’, opowiada o dwóch ostatnich, dosyć ciężkich latach jego życia, przepełnionych zmaganiami z depresją. Duszną, samotniczą i mroczną atmosferę utworu idealnie obrazuje klip powstały do niego, zrealizowany w starym, obracającym się w ruinę domu wypełnionym fotografiami oraz różnego rodzaju plugawymi stworzeniami jak pająki czy karczany. Sceneria taka również skłania do refleksji na temat przemijania. Klip spotkał się z dużym zainteresowaniem widzów oraz bardzo ciepłym odbiorem, nadając impetu premierze albumu. Chociaż wśród Polskich rapowych teledysków nie ma sobie podobnych, daje się chwilami odczuć jego podobieństwo do ”The Way I Am” Eminema, nie jest to jednak w żadnym wypadku podobieństwo graniczące z plagiatem; można po prostu sądzić, że Twórcy ”Hipotermii” inspirowali się w pewnym stopniu dokonaniem Amerykanina.
Bardzo ciekawym przedsięwzięciem było nagranie przez tego Typa Mesa w listopadzie 2008 roku za jednym podejściem zarówno piosenki ”My”, jak i teledysku ją ilustrującego. Nie byłoby w tym może nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że cała akcja miała miejsce na chodniku przy ulicy Wigury i Żwirki w Warszawie. Teledysk ukazujący mistrza przy pracy został wydany w dwóch wersjach – pierwszej, surowej, drugiej z dodanymi ujęciami. Tyn Typ udowodnił, że dobry rap można robić wszędzie, na luzie, a w dodatku w wielkim stylu.
”Każdy ponad Każdym” WWO to wspaniały utwór opowiadający o wszelkiej ludzkiej zawiści oraz indywidualnym poczuciu wyższości nad innymi ludźmi, co zostało wspaniale ujęte we wzajemnie splatających się ze sobą, fikcyjnych historiach kilku ludzi. Utwór ukazał się na drugiej części płytowej trylogii albumów producenckich grupy beatmejkerów White House pt. ”Kodex 2: Proces” (2004). Teledysk do niego zrealizowano głównie za pomocą techniki animowanej w formie bajki dla dorosłych, w sposób perfekcyjny obrazując całą misterną opowieść w nim przedstawioną. Zarówno klip jak i piosenka przez niego ilustrowana zyskały status kultowego, plasując się wysoko nawet w popularnych zestawieniach najlepszych utworów i teledysków. W rankingu telewizyjnej stacji muzycznej VIVA! ”100 klipów, które wstrząsnęło Vivą” – teledysk zajął 46 miejsce, zaś w rankingu 120 najważniejszych Polskich utworów hip-hopowych serwisu T-Mobile Music – 49.
W świecie polskiego rapu powoli uwypukla się trend na ilustrowanie utworów długometrażowymi, mocno fabularyzowanymi teledyskami, nacechowanymi filmowym polotem. Doskonałym przykładem takiego postępu jest teledysk do utworu ”Reset”, promującego album Sokoła oraz Marysi Starosty pt. ”Czysta Brudna Prawda”. Tekst piosenki opowiada o toczącym świat zdegenerowaniu wynikającym bezpośrednio z postępu cywilizacyjnego. Raper sugeruje powrót do pierwotnej natury, zerwanie z nawykami i zaznanie rzeczy pierwotnie dających ludziom radość, chociażby na chwilę. Teledysk pokazuje dzień z życia granych przez sokoła oraz Marysię Starostę bohaterów, Nie epatując przy tym jaskrawymi przykładami zerwania więzi z natura, ukazuje je w sposób zupełnie pozbawiony dramaturgii, tak, jak odbywa się to właśnie w szarym życiu codziennym, by oglądając klip można się było poczuć trochę tak, jakby oglądało się własne poczynania nakręcone ukrytą kamerą. Niestety, nie wszyscy widzowie zrozumieli odpowiednio ten minimalizm, wielu osobom klip wydał się monotonny i nudny. A szkoda, bo z całą pewnością jest on jednym z najciekawszych polskich, rapowych teledysków jakie dane było mi obejrzeć, właściwy jego odbiór zależny jest jednak od całkowitego wczucia się w treść piosenki oraz samej przedstawionej w nim historii. Scenariusz do klipu napisał sam Sokół oraz Jakub Żolczyk, zdjęcia wykonali Kuba Łubniewski oraz Karol Szczepański, montażem zajął się Waligura. W obrazku pojawiło się również epizodycznie kilka postaci znanych fanom rapu, jak chociażby Pezet.
Innym długo trwającym Polskim, rapowym teledyskiem okraszonym ciekawą fabułą jest ”Co Z Tą Forsą?” WuWunia. Zajawkowy – jak przyznaje sam autor – klip powstał m. in. podczas rozdawania mixtape’ów ”Droga Do Odkupienia”, który zresztą rzeczony utwór promuje. Historia w nim przedstawiona zaczyna się od spotkania WuWunia z dwoma zdemoralizowanymi prawilniakami (w ich rolę wcielili się znajomi rapera, rewelacyjnie wywiązując się ze swego zadania), od których ma odebrać paczkę z płytami, co przysparza raperowi problemu, ze względu na stopień ich nieokrzesania. Intro jest wprost rewelacyjne, wywołuje uśmiech na twarzy i angażuje widza w historię czyniąc go ciekawym dalszej jej części. Po odebraniu towaru zaczyna się druga część teledysku, zgrabnie ilustrująca właściwy utwór trochę w stylu Rap One Shot, niestety outro nie trzyma poziomu, prezentując niskich lotów humor. Cały klip trwa 11:30 sekund, co czyni go najdłużej trwającym teledyskiem ilustrującym Polski, rapowy utwór.
Numer ”Pal Hajs” WuWunia nakłania do chwalenia się swoim statusem społecznym poprzez palenie pieniędzy. W niskobudżetowym, suto okraszonym lejącym się tanim winem musującym, amatorskim klipie do utworu raper lansuje się na alfonsa pośród koleżanek oraz ziomali w tle ruin na odludziu, paląc pieniądze, zajmując je ogniem i przypalając sobie od trawiącego je płomienia cygara. Teledysk miał z samego założenia być zabawną alternatywą dla – jak napisał sam autor w komentarzu do niego – pospinanych teledysków jakie serwuje nam TV”, i spełnia doskonale swoją rolę, wywołując uśmiech na twarzy znacznej ilości widzów, na co wskazuje dobitnie YouTube’owy wskaźnik łapek w dół i w górę.
W tym roku miał swoją premierę album producencki Donatana pt. ”Równonoc”, jak najlepiej określił to sam producent, ”(…) jest to pierwszy w historii projekt trwale wiążący rodzimą muzykę Słowiańską z hip-hopem.”. Płytę promowało aż osiem teledysków, i trzeba przyznać że wszystkie z nich były interesujące z jakiegoś powodu, ale zdecydowanie najciekawszym jest ”Nie Lubimy Robić” w którym zarapowali Borixon oraz Kajman, zaś refren i podkład urozmaicili swoimi głosami oraz żywymi instrumentami muzycy z zespołu Percival. Teledysk został nakręcony w Kujawsko-Dobrzyńskim Parku Etnograficznym w Kłóbce, w otoczeniu starych budynków gospodarczych, pól uprawnych oraz fermowych zwierząt, z dużą dozą humoru oraz dystansu. Wspaniałą, chociaż mało złożoną rolę kobiecą zagrała w nim szesnastoletnia wówczas, czarnowłosa modelka o pseudonimie Luxuria Astaroth. Klip przepełniony jest subtelnymi, erotycznymi podtekstami, oraz ciekawym humorem, szybko zyskał oszałamiającą popularność dobijając w obecnej chwili do ponad 5 milionów wyświetleń w serwisie YouTube. Za scenariusz do klipu odpowiada Donatan, zaś reżyseria, zdjęcia, oraz montaż to dzieło Piotra Smoleńskiego.
Pomimo wielu rodzimych, uzdolnionych ekip tworzących rapowe klipy, w świecie Polskiego rapu panuje odczuwalna tendencja do realizowania niskobudżetowych teledysków. Po części dzieje się tak na pewno ze względów finansowych, na pewno jednak raperzy działają też w myśl zasady, że najważniejsza jest muzyka, a zilustrowanie utworu w teledysku ma stanowić jej dopełnienie, sugestywnie wprowadzając słuchacza w klimat utworu, przysparzając mu przy tym promocji. Tede widząc poczynania swoich kolegów po fachu postanowił wydawać klipy sygnowane mianem ”Jeden Strzał”. Proste, zajawkowe, spontaniczne obrazki utrzymane w klimacie utworu, pozbawione wyszukanych ujęć, doskonale spełniają swoją rolę, czego najlepszym dowodem są chociażby teledyski do piosenek ”Odkupienie” czy ”M.I.A.S.T.O. Tronic”.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl


Od premiery najnowszej płyty Dwóch Sławów minęły już dwa miesiące. Zdążyłam się z nią solidnie osłuchać i dowiedzieć, co dobrze by było opisać. Opinie o projekcie – wprost mówiąc – nie są najlepsze, co duet wziął już na klatę. Moje zdanie jest jednak nieco inne więc zapraszam na łyżkę miodu w beczce dziegciu.
Kryzys wieku średniego?
Zacznę prosto z mostu – uwielbiam ten duet. Na ich wielowymiarowe metafory trzeba kupić drukarkę 3D. Zabawa słowem, luz i humor to cechy, które niewątpliwie muszę im przypisać i wcale nie muszą nikogo do tego przekonywać. Ale, co w sytuacji, gdy masz za sobą dziesięć lat punchline’ów, wszechobecnej beki i hashtagów, a fani czekają? Jasne, możesz zrobić kolejny taki sam album, który i tak nie ma podjazdu do debiutu. Stąd najnowszy projekt Astka i Rada jest totalnie zrozumiały – dajmy im działać i się rozwijać. Kryzys wieku średniego i te sprawy.
Zabawa formą
A tak serio – spodziewaliście się kiedyś, że łódzki duet mógłby zagrać swoje numery na imprezie Świętego Bassu albo zrobi manifest polityczny, który będziecie podśpiewywać pod prysznicem? Chcecie starych Sławów – włączcie „Ludzi Sztosów”, proste. I oczywiście – jak większość z Was – analizowałam ten album na Genusie, łapiąc się za głowę po wytłumaczeniu kolejnego wersu. Jednak… to było dekadę temu. Nikogo zatem nie powinno dziwić, że przyszedł u panów czas na zabawę formą, poniekąd wyniesioną z projektu club2020.
Najwyżej będzie stójka lub parter
Czy „Dobrze by było” jest krążkiem bez treści? Złośliwi powiedzieliby, że tak. Ale obiektywnie patrząc – numery „Myślałem, że będzie gorzej” czy wcześniej wspomniany bez nazwy „To nie jest kraj dla kabrioletów”, mają to, co tygryski lubią najbardziej. Jest więcej śpiewów, autotune’ów i wtyczek niż kiedykolwiek. I dobrze by było trochę odpuścić, wychillować i zaakceptować ten wytwór, spięty słuchaczu. A, że krążek buja i na żywo miałam okazję sama się przekonać na trasie – a jakże! – „Dobrze by było Tour”. Już 4 kwietnia w ich mothership (czytaj w Łodzi) zagrają finałowy koncert więc jeśli w domowym zaciszu denerwują Cię te chłopy, daj im szansę. Najwyżej będzie stójka lub parter.
Felieton
Drugi koncert Quebonafide na Narodowym. Czy to jawne oszustwo? – felieton
Na pewno zachowanie nie po koleżeńsku.

Organizacja pożegnalnego koncertu Quebonafide przypomina zabawę w kotka i myszkę. Na pewno jest brakiem poszanowania dla słuchaczy, którzy kupili bilet i właśnie się dowiedzieli, że ostatni koncert rapera będzie miał kilka dat.
Wyobraźmy sobie sytuację, że kupujemy limitowaną płytę artysty za 200 zł, który deklaruje, że nakład tysiąca sztuk nie będzie nigdy wznawiany. Tymczasem zamiast cieszyć się z „białego kruka” w domu dowiadujemy się jeszcze w dniu zakupu, że z powodu dużego zainteresowania płytą postanowiono dotłoczyć drugi tysiąc egzemplarzy. Podobne do tej sytuacje już się zdarzały, ale płyty były dotłaczane po kilku latach. Tym niemniej, mamy tu do czynienia ze złamaniem umowy między artystą a słuchaczem, czyli ze zwykłym oszustwem.
Pierwszy, drugi… i trzeci – „ostatni koncert” Quebonafide
Podobnie jest z koncertem Quebonafide. W przeciągu bardzo krótkiego czasu, słuchacze mogą czuć się oszukani i to aż dwukrotnie. Za pierwszym razem, kiedy „Ostatni koncert Quebonafide” miał się odbyć online. Po kilku tygodniach, kiedy wykupiono bilety na wydarzenie, dowiedzieliśmy się, że wcale nie będzie to ostatni koncert, bo ostatni odbędzie się dzień później na PGE Narodowym. Kombinacje alpejskie, przesuwanie startu sprzedaży zakupu biletu to temat na zupełnie oddzielny wątek, ale to co się dzisiaj wydarzyło i jak zostały potraktowane osoby, które kupiły bilety na wydarzenie online powinno skończyć się co najmniej bojkotem ze strony odbiorców.
To jednak nie koniec kpin ze słuchaczy.

Oszustwo na drugi koncert?
W czwartek, w zaledwie parę godzin bilety na ostatni koncert Quebonafide na Narodowym zostały wyprzedane. Jeżeli ktoś miał szczęście, to po kilku godzinach walki z systemem bileterii i zacinającej się stronie kupił bilety. To nic, że będzie siedział gdzieś za przysłowiowym filarem, w ósmym rzędzie z daleka od sceny. Miał świadomość i satysfakcję, że warto było się pomęczyć, bo miało to być jedyne takie wydarzenie – unikalne, tak przynajmniej go zapewniano. Więc zamiast wcisnąć „Esc” postanowił wziąć nawet to najsłabsze miejsce, bo będzie częścią historii. Nic bardziej mylnego.
Po kilku godzinach ogłoszono, że „ostatni koncert” Quebonafide będzie miał jeszcze jedną datę. Dzień wcześniej raper zagra jeszcze jeden koncert. Dzień wcześniej! Przecież to brzmi jak absurd. Tuż po zakupie biletu, zmieniane są zasady gry i umowy między raperem a słuchaczem. Wygląda to jak celowe działanie i wprowadzenie kupującego bilety w błąd. Który koncert więc będzie tym ostatnim. Ten 27 czy 28 czerwca?
Quebonafide z ostatniego koncertu robi sobie trasę koncertową, choć przy zakupie biletu z nikim się na to nie umawiał. Ba, sugerował unikalne i jedyne tego typu wydarzenie. Tymczasem osoby, które walczyły dzisiaj o bilety będą musiały pocieszyć się zmęczonym artystą po występie dzień wcześniej i zleakowanym koncertem na TikToku.



Felieton
Zaginiona córka Magika. Kamka z „Rap Generation” to przyszłość sceny? – felieton
Uczestniczka programu zdobyła uznanie jurorów i widzów.

Za nami dwa pierwsze odcinki programu „Rap Generation”, po którym sporo emocji budzi Kamka – skromna raperka z klasycznym sznytem.
Kamka „zaginiona córka Magika”
Kamka wykonała w programie utwór „To nie GTA”. Spodobał się on Pezetowi, Malikowi i Leosi. Pierwsze recenzje występu Kamki wśród widzów są bardzo, ale to bardzo pozytywne – mówi się już wprost o nowej świeżości na scenie. Nie tylko komentatorzy hip-hopowi są pełni optymizmu, ale także słuchacze. Pod nagraniami z Kamką pojawiają się prawie same propsy:
- Lepszego flow nie słyszałem w polskim rapie od lat.
- Vibe jak Paktofonika.
- Zaginiona córka Magika.
- Malik jest w szoku, że można tak rymować.
- Leosia w końcu usłyszała prawdziwy damski rap.
- Rzadko mam ciary od muzy, dzięki młoda za emocje.
Czy Kamka to przyszłość sceny?
Pojawienie się newschoolu i nowej fali raperów zrewolucjonizowało scenę, ale nie spowodowało, że weterani tworzący klasyczny odłam zaczęli zdychać z głodu. Po kilku latach tryumfu młodej fali, dinozaury sceny zaczynają brać coraz głębszy oddech. Młodzi wracają do oldschoolu, co widać chociażby po ilości koncertów starych wyjadaczy. To też bardzo dobra wiadomość dla Kamki, która dała się poznać z klasycznej strony.
Najpopularniejsze raperki w kraju to twórcy newschoolowi, balansujący na granicy rapu i popu. Kamka jest ich przeciwieństwem i z automatu zdobyła przychylność sporej części odbiorców, którzy – powiedzmy sobie szczerze – nie przepadają za rapem Bambi, Young Leosię czy Oliwki Brazil. Dobrze poprowadzona Kamka może stać się jedną z głównych sił na polskiej scenie rapowej. To idealny czas na kobiecy trueschool – słuchacze o to zabiegają jak nigdy dotąd, rzygając cukierkowością i zbyt przesadną wulgarnością.
Kim jest Kamka
Kamka, czyli Kamila Podziewska to 20-latka pochodząca z Suwałk, która obecnie mieszka w Warszawie. Swoje numery publikuje od 1.5 roku, chociaż pierwsze teksty zaczęła pisać już w szkole podstawowej. W ostatnim czasie publikuje coraz więcej muzyki i nie boi się eksperymentować z różnymi gatunkami. Raperka może liczyć na wsparcie mamy, siostry, ojczyma i babci. Z tatą nie utrzymuje kontaktu.
Łączy rap z wojskiem
Kamila od lat interesuje się wojskowością. To studentka Akademii Sztuk Wojennych. Przez ostatnie dwa lata służy w Wojskach Obrony Terytorialnej: wyjeżdża na granice, poligony i ćwiczenia.
Felieton
Sentino spadł Truemanowi jak z nieba. Uwiarygadnia scamy – felieton
„Udawany milioner, największy pozer i scamer”.

Trueman został menagerem Sentino, pomógł wydać mu książkę, wypuścili razem płytę i przy jego medialności promuje swoje biznesy. Co najważniejsze – Sentino uwiarygadnia je, a ten może docierać do nowej grupy docelowej, którą łatwo scamować.
Trueman to postać pozująca na milionera, która uchodzi za płynnie poruszającego się po biznesach internetowych i kryptowalutowych. Za każdą z jego działalności ciągnie się jednak potężny smród, a na największych forach o zarabianiu w sieci jest określany przez użytkowników jako scamer, czyli oszust.
Sprzedawca ebooków
Początkowo internetowa działalność Truemana opierała się na tworzeniu filmów na temat innych twórców. Szybko jednak przeszedł do sprzedaży własnych ebooków. W 2020 roku ukazał się „Milioner 2021”. W ebooku obiecywał jak zarabiać setki złotych dziennie na afiliacji kont bankowych. Osoby, które dały się namówić na zakup magicznej wiedzy Truemana, twierdzą, że poradniki finansowego influencera to same ogólniki i oczywistości. Wszystko, co znajduje się w jego książkach, znajdziemy na pierwszym lepszym kanale o finansach.
I tak np. promowany przez niego projekt kryptowalutowy ScanDeFi okazał się być pump and dumpem, czyli oszustwem finansowym, który polega na sztucznym podbijaniu cen aktywów (w przypadku Truemana, cenę podbijały jego kontakty z influencerami), żeby potem na górce szybko je sprzedać, zostawiając innych inwestorów z bezwartościowymi udziałami. Na kryptowalucie zarobił oczywiście tylko Trueman, a straciły osoby, które mu uwierzyły, że zarobią. Z przekazów medialnych wiemy, że wzbogacił się na tym o ok. 180 tys. zł.
Punktem zwrotnym w jego karierze było podjęcie współpracy z Amadeuszem Ferrarim, który był idealnym uwiarygodnieniem działalności Truemana w sieci. Dzięki niemu mógł docierać do nowej grupy odbiorców i pomnażać na niej swój majątek. Jak sam mówił, w wieku 20 lat miał na koncie podobno 4 mln zł. Prowadził też rzekomo 12 firm. Jego nazwiska próżno jednak było szukać w KRS czy CEIDG, a jedyną działalność jaką miał, była ta otworzona w 2022 roku.

„Oscamował tyle ludzi. Łapią się na to dzieciaki”
Wśród społeczności skupionej wokół zarabiania w Internecie Trueman jest spalony, mając opinię scamera, z którym nie warto wchodzić w żadną współpracę.
„Ten gość opiera się tylko na farmazonach. Łapią się na to dzieciaki, które myślą, że jak kupią ebooka to będą robić kasę jak ich idole z Internetu. Tu nie ma żadnej wartości.”
„Gościu przecież tyle ludzi oscamował, czy to na fake krypto, bukmacherka czy kij wie co jeszcze. Tak jak wszystko inne, zapewne jego aktualna działalność opiera się na wyłudzeniu jak największej kasy i rozpoczęcie kolejnego „biznesu”.”

Sentino – uwiarygadniacz
Co więc można zrobić w sytuacji, kiedy branża nie chce mieć z tobą nic wspólnego? Poszukać odbiorców w innej, robiąc biznes na tych, którzy cię jeszcze nie znają i próbować założyć własną społeczność. Pomóc w tym może ten, który ma już wierną grupę fanów, czyli w tym przypadku Sentino.
Obecnie Trueman działa jako menager Sentino. Pomógł wydać mu książkę, razem również wydali płytę „BNP”. Współpraca z raperem otworzyła mu nowe możliwości i dotarcie do całkiem innej grupy odbiorców i to liczonej w setkach tysięcy. Bazując na stałej grupie słuchaczy Sentino i jego muzyki, Trueman chce spieniężyć swoją współpracę z raperem kolejnym biznesem – BNP.Global. To społeczność, która ma zrzeszać „scammerów, finesserów oraz hustlerów”.

Sentino wydaje się być do tego idealną postacią, która od lat polaryzuje środowisko rapowe, ale ma też zaufane grono fanów. Panowie zaczęli właśnie promować nowy biznes, oczywiście pokazując jak bardzo są zarobieni, bo nic nie działa tak na wyobraźnię, jak kupno bransoletki za 20 tys. zł czy okularów za 5 tys. zł

– Idziemy jeszcze po najdroższą torbę, która jest w Louis Vuitton dostępna, która jest w cenie samochodu polskiego rapera – mówi Sentino w pierwszym vlogu reklamowym, którego zadaniem jest napędzić jak największą ilość osób do zakupu dostępu do nowej platformy Truemana.
Niestety, po komentarzach widać, że współpraca Treumana z Sentino jest strzałem w dziesiątkę. Tylko nieliczni dopatrują się w ich biznesie czegoś niepokojącego. Dodatkowo jakiś czas temu pojawiła się informacja o pogodzeniu się Sentino z Malikiem i ich spotkaniu w Paryżu, do czego miał doprowadzić sam Trueman. Czy szef GM2L będzie kolejną osobą, która ma uwiarygadniać szemrane biznesy, czas pokaże.

Felieton
Lacazette ratuje niemiecki rap – felieton
Młodego rapera propsują m.in. Capital Bra, Celo, Abdi, Loredana i Kolja Goldstein.

Niemiecki rap od pewnego czasu nie ma zbyt wiele do zaoferowania i to samo zdanie podziela raperka Loredana. Ciężko robi się na sercu słuchaczy, nie ma co ściemniać, że niemiecka scena była po francuskiej jedną z najmocniejszych w Europie, a tu ledwie kilku artystów nadaje się do konsumpcji. Obecnie albumy wpadają w jedno ucho i tak samo szybko wylatują drugim. Treści oraz teksty nie trenują mózgu, nie bawią, ani nie intrygują. Jadąc w Sbahnie grzebiesz coś na telefonie i nawet nie wiesz, czego słuchasz. Do czasu aż pojawił się Lacazette, który zmusza odbiorcę do poświęcenia mu inkluzywnej uwagi.
„LID” – album roku 2024
Nazywa siebie samego ratunkiem niemieckiego rapu i raczej nie będzie musiał składać od tego apelacji. Nikt nie zarzuci mu niekompetencji albo ghostwritingu. Jego album “LID” bardzo szybko po premierze usytuował się na 5 miejscu top albumów. Muzyk nie był żadną wielką figurą undergroundu. Zrobiło się o nim bardziej głośno, kiedy kawałek “H&K” puszczał w samochodzie Capital Bra, co w pewnym stopniu pomogło newcomerowi na uzyskanie pierwszego rozgłosu. Typ pojawił się tak naprawdę znikąd i nie wiemy o nim zbyt dużo. Od początku wspierają go Gringo i Kalazh44, którzy propsują ciężką pracę chłopaka związanego z Labelem Baklava Music. Celo i Abdi w jednym z wywiadów również przychylnie odnieśli się do berlińczyka. Ten duet obok Haftiego, to ojcowie Straßenrap w Niemczech.

Milion euro zysku
Pochodzący ze Steglitz- Zehlendorf raper nie postawił na typową ścieżkę kariery. Zazwyczaj jako newbie robisz drop dwóch kawałków i czekasz po dobrze przyjętej premierze na deal z Universal albo Sony. Lacazette natomiast, nagrał aż 13 klipów w bardzo podobnej, ulicznej, zimnej stylistyce mrocznego Berlina, które na YouTube przyniosły mu ok. 1 miliona euro zysku. Estetyka dość już znana, ale przedstawiona w innej, ciekawej perspektywie, owiana tajemnicą i zawadiackim spojrzeniem muzyka.
Inteligentny uliczny rap
Lucky sprawił, że niemiecki rap dostarcza słuchaczowi i szerokiej grupie wiekowej odbiorców, dużej przyjemności. Streetrap doczekał się w końcu chwytliwych i inteligentnych wersów, przeplatanych ironicznym humorem. Grek lubi czasem znikąd wypuścić zaskakujący, humorystyczny punchline jak: “Dostawca jest Niemcem, ale biega jak Hakimi” (“Läufer ist Deutscher doch rennt wie Hakimi”) czy “Przyjdę do Twojego akwarium Cię wyłowić” (“Ich komm’ in dein Aquarium, dich rausfischen”), “Bycie mądrym jest niebezpieczne, niebezpieczne nie jest mądre” ( “Schlau sein ist gefährlich, gefährlich ist nicht schlau”).
Trafnych fraz posiada on tak wiele, że musiałabym zrobić dla was jakąś best of listę. Dykcja Lacazette jest wybitnie on point, dlatego myślę, że ze spokojem zrozumiecie jego teksty, nawet jeśli Wasz niemiecki nie jest na wygórowanym poziomie.

Wyróżnia się na monotonnej scenie niemieckiego rapu
Wallah! Na albumie nie znajdziecie autotune, za to solidne beaty w klasycznej stylistyce, uwaga to nie jest codeinowy rap, afrobeat albo hiphopop. Fabuła traktuje o dealowaniu i używkach, zarabianiu hajsu, refleksjach oraz demonach. Mimo to raper ugryzł ten temat w inny, swój sposób, bez monotonnych adlibów o double cup czy fat ass. Lucky postawił na dobrze napisane teksty, przekaz i porządny warsztat, co słychać przez to jak buduje zdania czy zgrabnie łączy rymy. W kunsztowny sposób akcentuje słowa, wyróżniając go tym pośród monotonnej sceny niemieckiego rapu. Po pierwszym odsłuchu jego twórczości byłam pewna, że to jakiś streetowo doświadczony, grubo po 30-tce typ. Bity są bardzo klasyczne jak na obecne czasy i trendy. Obecnie wielu niemieckich artystów, takich jak Loredana wrzucają na Instagram jego utwory. Respekt oddał mu także sam wielki Kolja Goldstein, który koleguje się z managerem Lacazette.

210 mln streamów
Zawadiacki i charyzmatyczny raper, który nazywa swoich słuchaczy Matrosen ma w sobie pewną aurę, która spodobała się szerszemu gronu odbiorców, dając mu 210 milionów streamów albumu na Spotify. Przywraca to wiarę w to, że ludzie są głodni dobrej muzyki, a album Luckiego leci non stop on repeat!
Beaty wyprodukowali min: jroc, 808swerve, Sam4prod, yung.rox, jaydon6jam, goldfinger030, murdsdrum, maccrazy1.
Lacazette „LID” – odsłuch albumu
-
News2 dni temu
Ten Typ Mes atakuje Stasiaka i jego żonę
-
News12 godzin temu
Walka Alberto z Taazym zakończona skandalem (wideo)
-
teledysk2 dni temu
Alberto uderza w Malika? „Wziąłem sobie sam, żaden ciapak mi nic nie dał”
-
News3 dni temu
Fani wściekli, a Filipek się tłumaczy z Youtubera na płycie
-
teledysk5 dni temu
Fazi, Mei, Peja, Pih i ich „Plugawa retoryka”
-
News5 dni temu
Chris Carson, Gucci Mane, Juicy J i trzy butelki Bociana
-
News15 godzin temu
Fryderyki: O.S.T.R. ze statuetką. Nie przyszedł jej odebrać
-
teledysk3 dni temu
Duże ksywki u Kobika. Singiel i preorder albumu „Synalek”