Sprawdź nas też tutaj

Felieton

ROZKMINA: Hity Internetu

Opublikowany

 

Internet pełen jest wywołujących skrajne różne – tak negatywne, jak i pozytywne – emocje filmików dotyczących bezpośrednio lub pośrednio kultury hip-hopowej. Zapraszam do przyjrzenia się im z bliska.

Kiedy w 2003 roku genialny Rosyjski matematyk, Grigorij Pelerman, udowodnił słuszność hipotezy Poincarego nad którą głowiły się całe generacje naukowców w ciągu minionych 100 lat, nie zanosiło się raczej na to, żeby na świcie pojawiło się coś, co będzie w stanie zrozumieć tak znikoma garstka ludzi jak to miało się właśnie w przypadku rozwikłanej przez niego łamigłówki. Taki stan rzeczy szybko jednak uległ zmianie, kiedy niespełna 4 lata później Lech Roch Pawlak nagrał jednak i zamieścił w serwisie YouTube swój kultowy już freestyle po Chińsku, którego treść pozostaje zagadką po dziś dzień, i nie zanosi się na to, by miało się to zmienić – raper nie zdecydował się na zamieszczenie spolszczenia tekstu swojej nawijki, a zresztą nawet gdyby tego dokonał, musielibyśmy mu wszyscy wierzyć na słowo. Kto wie, może Lech Roch dokonał lirycznego, artystycznego arcydzieła, na którego zrozumienie wszyscy jesteśmy po prostu za głupi? Może za jakiś czas któryś z poważnych instytutów zaoferuje – jak w przypadku udowodnienia hipotezy Poincarego – milion dolarów za przetłumaczenie słów freestyleu wyżej wymienionego, i zmienią one masowo ludzką świadomość na bardziej sprzyjającą rozwojowi i podtrzymaniu życia na naszej planecie?

 

4-3--49132769W czasach mojej wczesnej młodości, kiedy zasłuchiwałem się w muzyce czarnoskórych MC’s ucząc się dopiero języka angielskiego, spotykałem się z zarzutami, że lubię ich, chociaż nie wiem, o czym rapują. Mimo wszystko dziwniejsza jest jednak chyba dzisiejsza moda na śmianie się z czegoś, czego się nie rozumie, i przede wszystkim zrozumieć wcale się nie chce.

Jakiś czas temu furorę zrobił filmik, na którym raper Eldo wypowiadał się negatywnie na temat Eminema, w programie ”Rower Błażeja” emitowanym kilkanaście lat temu. Warszawki raper wypowiadał się w nim zbulwersowanym tonem wielkiego intelektualisty, a wyszedł na pospolitego kretyna. Najpoważniejszym zarzutem ze strony Eldo było jakoby słynny MC dla potrzeby sprzedania się zmyślał regularnie w swoich utworach własny życiorys oraz wstydził się pochodzenia z Detroit. Na oba zarzuty istnieje prosta odpowiedź: po pierwsze, Eminem często z premedytacją posuwał się do mówienia rzeczy, które nie miały nigdy miejsca, jednocześnie jednak wyolbrzymiając je na tyle, żeby ludzie mogli odróżnić rzeczywistość od fikcji – zabieg taki miał oczywisty charakter komediowy, i tylko ludzie zupełnie pozbawieni dystansu mogli rozpatrywać jego teksty wyłącznie w sztywnym schemacie prawda-fałsz.

 

Widocznie stylistyka Comedy rapu była zbyt trudna do ogarnięcia dla świadomości młodego Eldoki. Stwierdzenie, ze Eminem robił z siebie West Coast’owca, jest tak zabawne, że nie wymaga nawet komentarza – ale powiedzmy śmiało, że przecież na żadnej ze swoich płyt nie powiedział on czegoś podobnego. Raper Kobra również nie omieszkał się dosadnie wyrazić na temat głoszonych przez Eldokę ”Mądrości”, pisząc na swoim profilu Fb m. in.: ”Niezbyt często wypowiedzi kolegów ze sceny wywołują we mnie mdłości i zażenowanie i również niezbyt często je komentuję. Ostatnio przytoczyłem wypowiedź Eldo na temat Eminema bo była skrajnie idiotyczna.” W 2010 roku Eldo inaczej wypowiadał się na temat Eminema w jednym z wywiadów udzielonych po premierze swojego albumu ”Zapiski Z 1001 Nocy”: ”(…) 2 dni temu, oglądając najnowszy teledysk Eminema wymyśliłem dokładnie co chcę zrobić na nowej płycie. Nie wiem kiedy się takowa ukaże, wszystko zależy od tego ile czasu pochłonie nam sfinalizowanie projektu Parias. Mam jednak już koncepcję kolejnego krążka. Ten biały chudzielec, który ledwo wydostał się z heroiny i jest teraz na odwyku zrobił niesamowitą płytę. Pod względem lirycznym to jest jakaś bajka. Chciałbym kiedyś zbliżyć się do takiego poziomu. Nie chodzi mi o flow, ponieważ Eminem zjada 99 procent raperów na świecie i nie jestem nawet w promilu tak dobry jak on. Jeżeli chodzi o lirykę i sposób pisania gramy jednak w tej samej lidze, w podobny sposób podchodzimy do tematu.”.

 

Chociaż Eldo tym razem oddał swoją wypowiedzią hołd Eminemowi, po raz kolejny strzelił niewybaczalną gafę – tym razem stwierdzając, ze mają takie same patenty na opracowanie tekstów swoich piosenek, że ich twórcze podejście jest niemalże bliźniacze. Eminem dopracowuje swoje teksty w najdrobniejszych szczegółach całymi miesiącami, minuta w minutę, porusza w swojej muzyce skrajnie odmienne tematy, oraz zamieszcza w wersach horrendalnie większe ilości rymów niż jego warszawski kolega po fachu. Bardzo utalentowany, ale jednak nie genialny Eldo zaś sam przyznaje się w wywiadzie: ”Kiedyś pokażę ludziom jak wyglądają moje teksty, tam prawie nie ma skreśleń. Gdy siadam do pierwszego zdania to stawiam kropkę przy ostatnim. Nie piszę tekstów po kawałku. Potrafię nie pisać 2 miesiące, po czym jednej nocy może ich postać 6 czy nawet 7. Nie mam z tym problemu. Wypluwam je literka po literce. Działam jak zepsuta małpa.”.

 

Ciekawej parodii z ręki właścicieli kanału na Facebook Parodie TVv doczekał się utwór Molesty z Jamalem na featuringu pt. ”Tak Miało Być”. Wersja komiczna nosi tytuł Nie Taki Sos Miał Być i opowiada o… zamiłowania MC’s do jedzenia kebabów! Utwór jest bardzo zabawny i trzyma bardzo przyzwoity poziom wykonania. Ludzie znający na pamięć oryginał będą podczas jego odsłuch bawić się jeszcze lepiej porównując zmiany w treściach wersów. Kiedy Pelson rapuje: ”Te wersy piszę jako Pelson, bo Pele już nie żyje/Choć nie skoczył z okna/I nie założył pętli na szyję, jest jeden ważny szczegół/Odszedł w samotności, bez kolegów, bez pogrzebu/Nie było grobów, frezji, nie było zniczy/Odszedł, gdy przyszedł czas się rozliczyć/To był chłodny, styczniowy wieczór/Przeżył życie, jakby na społecznym zapleczu”, koleś rapujący zamiast niego w parodii nawija: ”Te wersy piszę jako grubas bo strasznie przytyłem/Kebaby zamówiłem długów sobie zarobiłem/Jest jeden ważny szczegół, jadłem w samotności, bo nie miałem już kolegów/Nie było kasy, odszedłem, gdy przyszedł czas się rozliczyć/To był chłodny styczniowy wieczór, kiedy znowu wpierdalałem, kebaba na zapleczu”. Przykłady równie wesołe można by mnożyć. Przeróbka zachwyciła lwią część ludzi którym dany był jej odsłuch, o czym najlepiej chyba świadczy lawina pozytywnych komentarzy pod nią zamieszczona.

 

W internecie aż roi się od osób żywo zainteresowanych teorią spiskową dotyczącą Iluminatów – rzekomo istniejącego tajnego, elitarnego stowarzyszenia zrzeszającego najbardziej wpływowych i bogatych ludzi, którzy chcą przejąć władzę nad ziemią i jej mieszkańcami ustanawiając Tzw. Nowy Światowy Porządek – co zakładać ma redukcję populacji poprzez sprowokowanie konfliktu zbrojnego na skalę globalną, a potem ustanowienie rządu światowego i jednej wspólnej dla wszystkich wirtualnej waluty, którą miało by się posługiwać przy pomocy czipów wszczepionych w dłoń (kiedy ktoś stawałby się niewygodny z jakiegoś powodu dla systemu, władze po prostu odłączałyby go od sieci, uniemożliwiając mu dokonywanie transakcji; dokładnie tak, jak opisał to święty Jan w Biblijnej Apokalipsie, wedle ukazanej mu przez Boga wizji czasów ostatecznych: ”I  sprawia [tj. Bestia ] ,że wszyscy mali i wielcy, bogaci i biedni, wolni i niewolnicy otrzymają znamię na prawą rękę lub na czoło i że nikt nie może kupić ni sprzedać, kto nie ma znamienia – imienia Bestii lub liczby jej imienia. Tu jest [potrzebna] mądrość. Kto ma rozum, niech liczbę Bestii przeliczy: liczba to bowiem człowieka. A liczba jego: sześćset sześćdziesiąt sześć.”). Teoria taka wydaje się przekonująca; Ladislau Dolbor we wstępie do swojej książki pt. ”Demokracja Ekonomiczna” napisał: ”Tylko 2% rodzin skupia w swoich rękach połowę bogactwa światowego; na biedniejszą połowę ludności przypada zaledwie 1% bogactwa planety. Tylko osoby nieświadome lub powodowane złą wiarą nie zdają sobie sprawy z szerzącego się dramatu.”.

 

Na Youtube zamieszczony jest filmik pt. ”Illuminatus Tede”, którego autor przedstawia dowody świadczące o… właśnie przynależności tytułowego rapera do tejże organizacji! Koronnymi przesłankami mającymi dowieść takiego właśnie stanu rzeczy są fragmenty tekstów utworów Tedego potencjalnie nawiązujące do wyznawanego przez iluminatów przywiązania do wartości materialnych, oraz odniesienia do Illuminackiej symboliki zawarte na treściach graficznych wydań fizycznych jego albumów. Chociaż oczywiście raczej nikt na poważnie nie wiąże osoby Tedego z Iluminatami, część z wysuniętych w filmiku tez oraz postawionych w nim pytań jest ekstremalnie prowokująca, znajdują się tam też jednak lekkie nadinterpretacje mające wyraźne zabarwienie humorystyczne.

Wielkim zaskoczeniem było przyznanie się przez Tedego do samodzielnego zmontowania tego filmiku – w utworze ”Nie Banglasz” ze swojej ostatniej płyty ”Elliminati” przyznaje: ”Cała rap gra woli, żebym nic nie nagrał/Masakra, mam pentagram od diabła/Widziałeś ten film, też dałeś się nabrać/Sam go zmontowałem przecież, taka prawda/Iluminatus Tede, Elliminati”.

 

Filmik na YouTube pt. ”Polski „HIPHOP” vs YOUTUBE” który dobił już do ponad 100 tysięcy wyświetleń, stanowi kompilację zabawnych, bardzo umiejętnie spreparowanych scenek. Pierwsza – i chyba najlepsza z nich – jest żywcem wyjęta z filmu ”8 Mila” opowiadającego o życiu Eminema; przedstawia freestyleową potyczkę pomiędzy właśnie nim, a Papa Doc z tym, że zamiast wolnostylowej nawijki Slim Shady’ego usłyszymy osławiony fristajl Eldo którego zresztą twarz została zabawnie nałożona na tę słynnego na cały świat MC. Efekt jest wprost komiczny, zaś jego kulminacyjny moment następuje, kiedy prowadzący bitwy Proof zaczyna w przypływie ekscytacji wykrzykiwać słynne ”Łooooooo!” Reda. Lekki uśmiech na twarzy mogą wywołać również sparodiowane wywiady z Pikejem i Mezem, oraz rapowe teledyski pod których ścieżkę audio podłożono popularne, nie mające nic wspólnego z kulturą hip-hopową piosenki.

Z bardzo dużym zainteresowaniem – bo aż pół milionowym – spotkał się utwór pt. ”Pismo Święte’ nagrany przez księdza (!!!) Jakuba Bartczaka. Do piosenki (promującej mający ukazać się w tym roku album duchownego pt. ”Powołanie”) zrealizowano również prosty, pozytywny teledysk. W utworze autor zachęca do lektury Pisma Świętego, szukania w nim właśnie odpowiedzi zarówno na pytania głębokie, egzystencjalne, jak i te prostsze. Opublikowanie klipu wywołało duże zainteresowanie jego osobą ze strony mediów, udzielił on w nich wielu wywiadów, w których dał się poznać jako człowiek inteligentny i świadom tego, co chce przekazać ludzkości. ”Miałem i mam zajawkę, żeby nagrać sobie epkę, czyli tę krótszą płytę. Wystarczyłoby osiem kawałków, takich tłustych, wypasionych, żeby były na poziomie. Ten, który jest w Internecie wcale nie jest taki najlepszy. Mam naprawdę kilka fajnych patentów i dobre beaty. A jeszcze później? Pewnie całe życie będę rymował, ale nie wiem czy będę nagrywał. To musi mieć sens duszpasterski. Inaczej nie ma po co. Bo to jest moje życie i w tym chcę się realizować. Chcę ludziom przekazywać Pana Boga.” – powiedział, a potem na pytanie, czy jego muzyka nie będzie razić nudą, odparł: ”Właśnie nie. Kumple też się dziwili, że ja mogę nawijać tyle na ten temat. Ale każda piosenka jest o czym innym. Jest tyle różnych patentów, że można o tym w nieskończoność. Bóg to jest temat rzeka, którego nie da się wyczerpać.”. Generalnie utwór spotkał się z niezwykle pozytywnym odbiorem; ”Powołanie” zapewne również zostanie ciepło przyjęte, i spotka się z szerokim zainteresowaniem, także ciekawością osób mających odmienne poglądy religijne bądź niewierzącymi, których z dnia na dzień przybywa.

 

Internet – a jakby inaczej! – stanowi istną kopalnię podobnych perełek, wystarczy się za nimi tylko trochę rozejrzeć. Większość z nich – jak wspomniane parodie – stanowi póki co zaledwie produkt uboczny kultury hip-hopowej, ale zanosi się na to, ze wkrótce stanie się jej nieodłączną częścią. Z pożytkiem dla nas wszystkich – bo nie ma nic zdrowszego od dystansu! Uczmy się go więc oglądając je.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

 

Felieton

Dwa Sławy – czy dobrze już było? – felieton

Zabawa formą vs wielowymiarowe metafory.

Opublikowany

 

dwa sławy

Od premiery najnowszej płyty Dwóch Sławów minęły już dwa miesiące. Zdążyłam się z nią solidnie osłuchać i dowiedzieć, co dobrze by było opisać. Opinie o projekcie – wprost mówiąc – nie są najlepsze, co duet wziął już na klatę. Moje zdanie jest jednak nieco inne więc zapraszam na łyżkę miodu w beczce dziegciu.

Kryzys wieku średniego?

Zacznę prosto z mostu – uwielbiam ten duet. Na ich wielowymiarowe metafory trzeba kupić drukarkę 3D. Zabawa słowem, luz i humor to cechy, które niewątpliwie muszę im przypisać i wcale nie muszą nikogo do tego przekonywać. Ale, co w sytuacji, gdy masz za sobą dziesięć lat punchline’ów, wszechobecnej beki i hashtagów, a fani czekają? Jasne, możesz zrobić kolejny taki sam album, który i tak nie ma podjazdu do debiutu. Stąd najnowszy projekt Astka i Rada jest totalnie zrozumiały – dajmy im działać i się rozwijać. Kryzys wieku średniego i te sprawy.

Zabawa formą

A tak serio – spodziewaliście się kiedyś, że łódzki duet mógłby zagrać swoje numery na imprezie Świętego Bassu albo zrobi manifest polityczny, który będziecie podśpiewywać pod prysznicem? Chcecie starych Sławów – włączcie „Ludzi Sztosów”, proste. I oczywiście – jak większość z Was – analizowałam ten album na Genusie, łapiąc się za głowę po wytłumaczeniu kolejnego wersu. Jednak… to było dekadę temu. Nikogo zatem nie powinno dziwić, że przyszedł u panów czas na zabawę formą, poniekąd wyniesioną z projektu club2020.

Najwyżej będzie stójka lub parter

Czy „Dobrze by było” jest krążkiem bez treści? Złośliwi powiedzieliby, że tak. Ale obiektywnie patrząc – numery „Myślałem, że będzie gorzej” czy wcześniej wspomniany bez nazwy „To nie jest kraj dla kabrioletów”, mają to, co tygryski lubią najbardziej. Jest więcej śpiewów, autotune’ów i wtyczek niż kiedykolwiek. I dobrze by było trochę odpuścić, wychillować i zaakceptować ten wytwór, spięty słuchaczu. A, że krążek buja i na żywo miałam okazję sama się przekonać na trasie – a jakże! – „Dobrze by było Tour”. Już 4 kwietnia w ich mothership (czytaj w Łodzi) zagrają finałowy koncert więc jeśli w domowym zaciszu denerwują Cię te chłopy, daj im szansę. Najwyżej będzie stójka lub parter.

Czytaj dalej

Felieton

Drugi koncert Quebonafide na Narodowym. Czy to jawne oszustwo? – felieton

Na pewno zachowanie nie po koleżeńsku.

Opublikowany

 

quebonafide

Organizacja pożegnalnego koncertu Quebonafide przypomina zabawę w kotka i myszkę. Na pewno jest brakiem poszanowania dla słuchaczy, którzy kupili bilet i właśnie się dowiedzieli, że ostatni koncert rapera będzie miał kilka dat.

Wyobraźmy sobie sytuację, że kupujemy limitowaną płytę artysty za 200 zł, który deklaruje, że nakład tysiąca sztuk nie będzie nigdy wznawiany. Tymczasem zamiast cieszyć się z „białego kruka” w domu dowiadujemy się jeszcze w dniu zakupu, że z powodu dużego zainteresowania płytą postanowiono dotłoczyć drugi tysiąc egzemplarzy. Podobne do tej sytuacje już się zdarzały, ale płyty były dotłaczane po kilku latach. Tym niemniej, mamy tu do czynienia ze złamaniem umowy między artystą a słuchaczem, czyli ze zwykłym oszustwem.

Pierwszy, drugi… i trzeci – „ostatni koncert” Quebonafide

Podobnie jest z koncertem Quebonafide. W przeciągu bardzo krótkiego czasu, słuchacze mogą czuć się oszukani i to aż dwukrotnie. Za pierwszym razem, kiedy „Ostatni koncert Quebonafide” miał się odbyć online. Po kilku tygodniach, kiedy wykupiono bilety na wydarzenie, dowiedzieliśmy się, że wcale nie będzie to ostatni koncert, bo ostatni odbędzie się dzień później na PGE Narodowym. Kombinacje alpejskie, przesuwanie startu sprzedaży zakupu biletu to temat na zupełnie oddzielny wątek, ale to co się dzisiaj wydarzyło i jak zostały potraktowane osoby, które kupiły bilety na wydarzenie online powinno skończyć się co najmniej bojkotem ze strony odbiorców.

To jednak nie koniec kpin ze słuchaczy.

Pierwszy, drugi i trzeci – „ostatni koncert” Quebonafide

Oszustwo na drugi koncert?

W czwartek, w zaledwie parę godzin bilety na ostatni koncert Quebonafide na Narodowym zostały wyprzedane. Jeżeli ktoś miał szczęście, to po kilku godzinach walki z systemem bileterii i zacinającej się stronie kupił bilety. To nic, że będzie siedział gdzieś za przysłowiowym filarem, w ósmym rzędzie z daleka od sceny. Miał świadomość i satysfakcję, że warto było się pomęczyć, bo miało to być jedyne takie wydarzenie – unikalne, tak przynajmniej go zapewniano. Więc zamiast wcisnąć „Esc” postanowił wziąć nawet to najsłabsze miejsce, bo będzie częścią historii. Nic bardziej mylnego.

Po kilku godzinach ogłoszono, że „ostatni koncert” Quebonafide będzie miał jeszcze jedną datę. Dzień wcześniej raper zagra jeszcze jeden koncert. Dzień wcześniej! Przecież to brzmi jak absurd. Tuż po zakupie biletu, zmieniane są zasady gry i umowy między raperem a słuchaczem. Wygląda to jak celowe działanie i wprowadzenie kupującego bilety w błąd. Który koncert więc będzie tym ostatnim. Ten 27 czy 28 czerwca?

Quebonafide z ostatniego koncertu robi sobie trasę koncertową, choć przy zakupie biletu z nikim się na to nie umawiał. Ba, sugerował unikalne i jedyne tego typu wydarzenie. Tymczasem osoby, które walczyły dzisiaj o bilety będą musiały pocieszyć się zmęczonym artystą po występie dzień wcześniej i zleakowanym koncertem na TikToku.

Opinie słuchaczy
Opinie słuchaczy
Opinie słuchaczy

Czytaj dalej

Felieton

Zaginiona córka Magika. Kamka z „Rap Generation” to przyszłość sceny? – felieton

Uczestniczka programu zdobyła uznanie jurorów i widzów.

Opublikowany

 

kamka

Za nami dwa pierwsze odcinki programu „Rap Generation”, po którym sporo emocji budzi Kamka – skromna raperka z klasycznym sznytem.

Kamka „zaginiona córka Magika”

Kamka wykonała w programie utwór „To nie GTA”. Spodobał się on Pezetowi, Malikowi i Leosi. Pierwsze recenzje występu Kamki wśród widzów są bardzo, ale to bardzo pozytywne – mówi się już wprost o nowej świeżości na scenie. Nie tylko komentatorzy hip-hopowi są pełni optymizmu, ale także słuchacze. Pod nagraniami z Kamką pojawiają się prawie same propsy:

  • Lepszego flow nie słyszałem w polskim rapie od lat.
  • Vibe jak Paktofonika.
  • Zaginiona córka Magika.
  • Malik jest w szoku, że można tak rymować.
  • Leosia w końcu usłyszała prawdziwy damski rap.
  • Rzadko mam ciary od muzy, dzięki młoda za emocje.

Czy Kamka to przyszłość sceny?

Pojawienie się newschoolu i nowej fali raperów zrewolucjonizowało scenę, ale nie spowodowało, że weterani tworzący klasyczny odłam zaczęli zdychać z głodu. Po kilku latach tryumfu młodej fali, dinozaury sceny zaczynają brać coraz głębszy oddech. Młodzi wracają do oldschoolu, co widać chociażby po ilości koncertów starych wyjadaczy. To też bardzo dobra wiadomość dla Kamki, która dała się poznać z klasycznej strony.

Najpopularniejsze raperki w kraju to twórcy newschoolowi, balansujący na granicy rapu i popu. Kamka jest ich przeciwieństwem i z automatu zdobyła przychylność sporej części odbiorców, którzy – powiedzmy sobie szczerze – nie przepadają za rapem Bambi, Young Leosię czy Oliwki Brazil. Dobrze poprowadzona Kamka może stać się jedną z głównych sił na polskiej scenie rapowej. To idealny czas na kobiecy trueschool – słuchacze o to zabiegają jak nigdy dotąd, rzygając cukierkowością i zbyt przesadną wulgarnością.

Kim jest Kamka

Kamka, czyli Kamila Podziewska to 20-latka pochodząca z Suwałk, która obecnie mieszka w Warszawie. Swoje numery publikuje od 1.5 roku, chociaż pierwsze teksty zaczęła pisać już w szkole podstawowej. W ostatnim czasie publikuje coraz więcej muzyki i nie boi się eksperymentować z różnymi gatunkami. Raperka może liczyć na wsparcie mamy, siostry, ojczyma i babci. Z tatą nie utrzymuje kontaktu.

Łączy rap z wojskiem

Kamila od lat interesuje się wojskowością. To studentka Akademii Sztuk Wojennych. Przez ostatnie dwa lata służy w Wojskach Obrony Terytorialnej: wyjeżdża na granice, poligony i ćwiczenia.

Czytaj dalej

Felieton

Sentino spadł Truemanowi jak z nieba. Uwiarygadnia scamy – felieton

„Udawany milioner, największy pozer i scamer”.

Opublikowany

 

trueman sentino
fot. kadr z wideo yt/TrueMan

Trueman został menagerem Sentino, pomógł wydać mu książkę, wypuścili razem płytę i przy jego medialności promuje swoje biznesy. Co najważniejsze – Sentino uwiarygadnia je, a ten może docierać do nowej grupy docelowej, którą łatwo scamować.

Trueman to postać pozująca na milionera, która uchodzi za płynnie poruszającego się po biznesach internetowych i kryptowalutowych. Za każdą z jego działalności ciągnie się jednak potężny smród, a na największych forach o zarabianiu w sieci jest określany przez użytkowników jako scamer, czyli oszust.

Sprzedawca ebooków

Początkowo internetowa działalność Truemana opierała się na tworzeniu filmów na temat innych twórców. Szybko jednak przeszedł do sprzedaży własnych ebooków. W 2020 roku ukazał się „Milioner 2021”. W ebooku obiecywał jak zarabiać setki złotych dziennie na afiliacji kont bankowych. Osoby, które dały się namówić na zakup magicznej wiedzy Truemana, twierdzą, że poradniki finansowego influencera to same ogólniki i oczywistości. Wszystko, co znajduje się w jego książkach, znajdziemy na pierwszym lepszym kanale o finansach.

I tak np. promowany przez niego projekt kryptowalutowy ScanDeFi okazał się być pump and dumpem, czyli oszustwem finansowym, który polega na sztucznym podbijaniu cen aktywów (w przypadku Truemana, cenę podbijały jego kontakty z influencerami), żeby potem na górce szybko je sprzedać, zostawiając innych inwestorów z bezwartościowymi udziałami. Na kryptowalucie zarobił oczywiście tylko Trueman, a straciły osoby, które mu uwierzyły, że zarobią. Z przekazów medialnych wiemy, że wzbogacił się na tym o ok. 180 tys. zł.

Punktem zwrotnym w jego karierze było podjęcie współpracy z Amadeuszem Ferrarim, który był idealnym uwiarygodnieniem działalności Truemana w sieci. Dzięki niemu mógł docierać do nowej grupy odbiorców i pomnażać na niej swój majątek. Jak sam mówił, w wieku 20 lat miał na koncie podobno 4 mln zł. Prowadził też rzekomo 12 firm. Jego nazwiska próżno jednak było szukać w KRS czy CEIDG, a jedyną działalność jaką miał, była ta otworzona w 2022 roku.

Trueman o sobie

„Oscamował tyle ludzi. Łapią się na to dzieciaki”

Wśród społeczności skupionej wokół zarabiania w Internecie Trueman jest spalony, mając opinię scamera, z którym nie warto wchodzić w żadną współpracę.

„Ten gość opiera się tylko na farmazonach. Łapią się na to dzieciaki, które myślą, że jak kupią ebooka to będą robić kasę jak ich idole z Internetu. Tu nie ma żadnej wartości.”

„Gościu przecież tyle ludzi oscamował, czy to na fake krypto, bukmacherka czy kij wie co jeszcze. Tak jak wszystko inne, zapewne jego aktualna działalność opiera się na wyłudzeniu jak największej kasy i rozpoczęcie kolejnego „biznesu”.”

Opinie o Truemanie na make-cash.pl

Sentino – uwiarygadniacz

Co więc można zrobić w sytuacji, kiedy branża nie chce mieć z tobą nic wspólnego? Poszukać odbiorców w innej, robiąc biznes na tych, którzy cię jeszcze nie znają i próbować założyć własną społeczność. Pomóc w tym może ten, który ma już wierną grupę fanów, czyli w tym przypadku Sentino.

Obecnie Trueman działa jako menager Sentino. Pomógł wydać mu książkę, razem również wydali płytę „BNP”. Współpraca z raperem otworzyła mu nowe możliwości i dotarcie do całkiem innej grupy odbiorców i to liczonej w setkach tysięcy. Bazując na stałej grupie słuchaczy Sentino i jego muzyki, Trueman chce spieniężyć swoją współpracę z raperem kolejnym biznesem – BNP.Global. To społeczność, która ma zrzeszać „scammerów, finesserów oraz hustlerów”.

Nowy biznes Truemana i Sentino

Sentino wydaje się być do tego idealną postacią, która od lat polaryzuje środowisko rapowe, ale ma też zaufane grono fanów. Panowie zaczęli właśnie promować nowy biznes, oczywiście pokazując jak bardzo są zarobieni, bo nic nie działa tak na wyobraźnię, jak kupno bransoletki za 20 tys. zł czy okularów za 5 tys. zł

Oferta BNP Global to zero konkretów i same ogólniki. Osoba, która zarabia na jakimś biznesie nie ujawnia swoich metod zarobków, chyba, że metodą na zarabianie jest sprzedawanie takich właśnie ebooków.

– Idziemy jeszcze po najdroższą torbę, która jest w Louis Vuitton dostępna, która jest w cenie samochodu polskiego rapera – mówi Sentino w pierwszym vlogu reklamowym, którego zadaniem jest napędzić jak największą ilość osób do zakupu dostępu do nowej platformy Truemana.

Niestety, po komentarzach widać, że współpraca Treumana z Sentino jest strzałem w dziesiątkę. Tylko nieliczni dopatrują się w ich biznesie czegoś niepokojącego. Dodatkowo jakiś czas temu pojawiła się informacja o pogodzeniu się Sentino z Malikiem i ich spotkaniu w Paryżu, do czego miał doprowadzić sam Trueman. Czy szef GM2L będzie kolejną osobą, która ma uwiarygadniać szemrane biznesy, czas pokaże.

Odbiorcami Truemana są teraz najwierniejsi fani Sebastiana

Czytaj dalej

Felieton

Lacazette ratuje niemiecki rap – felieton

Młodego rapera propsują m.in. Capital Bra, Celo, Abdi, Loredana i Kolja Goldstein.

Opublikowany

 

Przez

lacazette

Niemiecki rap od pewnego czasu nie ma zbyt wiele do zaoferowania i to samo zdanie podziela raperka Loredana. Ciężko robi się na sercu słuchaczy, nie ma co ściemniać, że niemiecka scena była po francuskiej jedną z najmocniejszych w Europie, a tu ledwie kilku artystów nadaje się do konsumpcji. Obecnie albumy wpadają w jedno ucho i tak samo szybko wylatują drugim. Treści oraz teksty nie trenują mózgu, nie bawią, ani nie intrygują. Jadąc w Sbahnie grzebiesz coś na telefonie i nawet nie wiesz, czego słuchasz. Do czasu aż pojawił się Lacazette, który zmusza odbiorcę do poświęcenia mu inkluzywnej uwagi.

„LID” – album roku 2024

Nazywa siebie samego ratunkiem niemieckiego rapu i raczej nie będzie musiał składać od tego apelacji. Nikt nie zarzuci mu niekompetencji albo ghostwritingu. Jego album “LID” bardzo szybko po premierze usytuował się na 5 miejscu top albumów. Muzyk nie był żadną wielką figurą undergroundu. Zrobiło się o nim bardziej głośno, kiedy kawałek “H&K” puszczał w samochodzie Capital Bra, co w pewnym stopniu pomogło newcomerowi na uzyskanie pierwszego rozgłosu. Typ pojawił się tak naprawdę znikąd i nie wiemy o nim zbyt dużo. Od początku wspierają go Gringo i Kalazh44, którzy propsują ciężką pracę chłopaka związanego z Labelem Baklava Music. Celo i Abdi w jednym z wywiadów również przychylnie odnieśli się do berlińczyka. Ten duet obok Haftiego, to ojcowie Straßenrap w Niemczech.

Okładka albumu „LID”

Milion euro zysku

Pochodzący ze Steglitz- Zehlendorf raper nie postawił na typową ścieżkę kariery. Zazwyczaj jako newbie robisz drop dwóch kawałków i czekasz po dobrze przyjętej premierze na deal z Universal albo Sony. Lacazette natomiast, nagrał aż 13 klipów w bardzo podobnej, ulicznej, zimnej stylistyce mrocznego Berlina, które na YouTube przyniosły mu ok. 1 miliona euro zysku. Estetyka dość już znana, ale przedstawiona w innej, ciekawej perspektywie, owiana tajemnicą i zawadiackim spojrzeniem muzyka.

Inteligentny uliczny rap

Lucky sprawił, że niemiecki rap dostarcza słuchaczowi i szerokiej grupie wiekowej odbiorców, dużej przyjemności. Streetrap doczekał się w końcu chwytliwych i inteligentnych wersów, przeplatanych ironicznym humorem. Grek lubi czasem znikąd wypuścić zaskakujący, humorystyczny punchline jak: “Dostawca jest Niemcem, ale biega jak Hakimi” (“Läufer ist Deutscher doch rennt wie Hakimi”) czy “Przyjdę do Twojego akwarium Cię wyłowić” (“Ich komm’ in dein Aquarium, dich rausfischen”), “Bycie mądrym jest niebezpieczne, niebezpieczne nie jest mądre” ( “Schlau sein ist gefährlich, gefährlich ist nicht schlau”).

Trafnych fraz posiada on tak wiele, że musiałabym zrobić dla was jakąś best of listę. Dykcja Lacazette jest wybitnie on point, dlatego myślę, że ze spokojem zrozumiecie jego teksty, nawet jeśli Wasz niemiecki nie jest na wygórowanym poziomie.

Lacazette

Wyróżnia się na monotonnej scenie niemieckiego rapu

Wallah! Na albumie nie znajdziecie autotune, za to solidne beaty w klasycznej stylistyce, uwaga to nie jest codeinowy rap, afrobeat albo hiphopop. Fabuła traktuje o dealowaniu i używkach, zarabianiu hajsu, refleksjach oraz demonach. Mimo to raper ugryzł ten temat w inny, swój sposób, bez monotonnych adlibów o double cup czy fat ass. Lucky postawił na dobrze napisane teksty, przekaz i porządny warsztat, co słychać przez to jak buduje zdania czy zgrabnie łączy rymy. W kunsztowny sposób akcentuje słowa, wyróżniając go tym pośród monotonnej sceny niemieckiego rapu. Po pierwszym odsłuchu jego twórczości byłam pewna, że to jakiś streetowo doświadczony, grubo po 30-tce typ. Bity są bardzo klasyczne jak na obecne czasy i trendy. Obecnie wielu niemieckich artystów, takich jak Loredana wrzucają na Instagram jego utwory. Respekt oddał mu także sam wielki Kolja Goldstein, który koleguje się z managerem Lacazette.

Lacazette

210 mln streamów

Zawadiacki i charyzmatyczny raper, który nazywa swoich słuchaczy Matrosen ma w sobie pewną aurę, która spodobała się szerszemu gronu odbiorców, dając mu 210 milionów streamów albumu na Spotify. Przywraca to wiarę w to, że ludzie są głodni dobrej muzyki, a album Luckiego leci non stop on repeat!

Beaty wyprodukowali min: jroc, 808swerve, Sam4prod, yung.rox, jaydon6jam, goldfinger030, murdsdrum, maccrazy1.

Lacazette „LID” – odsłuch albumu

Czytaj dalej

Popularne

Copyright © Łukasz Kazek dla GlamRap.pl 2011-2025.
(Ta strona może używać Cookies, przeglądanie jej to zgoda na ich używanie.)

error: