Felieton
ROZKMINA: Może gdyby żyli dzisiaj… (cz.1)

Rap bez wątpienia jest muzyką o wielkim potencjale, niestety marnotrawionym przez nieprzebrane zastępy miernych MC’s nie potrafiących władać słowem w należyty sposób. Wertując literaturę zarówno polską, jak i światową, niejednokrotnie łapałem się na tym, iż niektórych z najwyśmienitszych autorów chciałbym usłyszeć w roli MC’s, puszczając wodzę fantazji i snując wizję ich możliwych dokonań artystycznych właśnie w domenie muzyki rap. Jacy mistrzowie pióra – poeci, politycy oraz pisarze – najprawdopodobniej zyskali by uznanie entuzjastów hip-hopu decydując się na wyrażanie siebie w nawijanych piosenkach? Jacy czołowi przedstawiciele muzyki rap są im najbliżsi pod względem walorów które ich sztuka reprezentowała?
Jedną z najbarwniejszych postaci, które miałyby szanse wnieść największy wkład w muzykę rap gdyby zdecydował się ją tworzyć, byłby prawdopodobnie Edward Stachura, polski prozaik, pieśniarz i poeta wyklęty tworzący w latach 60 i 70 ubiegłego wieku, kiedy zresztą jego twórczość – chociaż kontr kulturalna – była bardzo popularna, a jego postać obrosła legendą jeszcze za życia autora. Stachura obrawszy samotny tryb życia po rozwodzie ze swoją żoną Zyta Oryszyn w wieku zaledwie dwudziestu kilku lat, do samego jego końca pozostawał w drodze, podróżując zarówno po Polsce, jak i świecie. Żył ostro, tworząc w biegu – chwytając chwilę i przeżywając ją maksymalnie, poprzez oddanie jej ducha w stosownych słowach. Na potrzeby recenzji dzieł poety krytyk literacki Henryk Bereza uknuł termin Życiopisanie, określający taką właśnie skrajnie uczciwą postawę twórczą. Autor wydał kilka pisanych prozą książek i wierszowanych tomików, oraz nagrał wiele pieśni, które żyły wraz z nim, wielokrotnie przerabiane w zależności od toku zdarzeń pod których wpływem pozostawał. Siła wyrazu piosenek autorstwa Stachury tkwi w ich prostocie, szczerości, oraz nostalgicznym tematom w nich podejmowanych, takich jak na przykład wszelakie zawirowania miłosne. ”Są treści niezależne od formy” – zanotował trafnie w jednym ze swoich dzienników, od początku swej twórczej drogi aż do jej końca zgrabnie unikając wszelkiego przerostu formy nad treścią. W piosence ”Z Nim Będziesz Szczęśliwsza” zaśpiewał: ”Z nim będziesz szczęśliwsza/Dużo szczęśliwsza będziesz z nim/Ja, cóż/Włóczęga, niespokojny duch/Ze mną można tylko/Pójść na wrzosowisko/I zapomnieć wszystko”.
Autor zdawał sobie doskonale sprawę z istotnych ograniczeń jakie nakładała na niego schemat budowy typowo pieśniowego utworu muzycznego, i świadomie nie starał się ich przełamywać, można jednak śmiało sądzić, że gdyby żył w dzisiejszych czasach i zdecydował się na tworzenie piosenek w rapowej stylistyce, wykorzystałby potencjał tego gatunku muzycznego w pełni przynajmniej jeśli chodzi o warstwę liryczną. Stachura jako samotnik z wyboru, outsider ze złamanym sercem, żyjący na pograniczu społeczeństwa, skłócony ze światem, od najwcześniejszych swoich dokonań twórczych jawił się jako ktoś mający wszystkim coś istotnego do powiedzenia, a z biegiem lat taki stan rzeczy tylko się pogłębiał, punkt kulminacyjny osiągając w ciągu kilku ostatnich lat jego życia, kiedy to na wskutek odbywania praktyk medytacyjnych, Stachura doznaje olśnienia twórczego i przeistacza się we wszechwiedzący byt, który określa mianem Człowieka-Nikt – ucieleśnienie zewnętrznej perspektywy poznawczej względem samego siebie. Wtedy też powstają dwa ”nawiedzone” dzieła pisane prozą – napisane w formie dialogu człowieka-Ja z Człowiekiem-Nikt – ”Fabula Rasa, czyli Rzecz o Egoizmie’’ oraz ”Oto”. W rzeczonych pismach Stachura podejmuje próbę dojscia do istoty rzeczy – pojęcia sensu istnienia we wszelkich jego przejawach. O samotności pisze w ”Fabula Rasa”: ”Samotność to dom bez ścian, a w środku tego domu same okna, i wszystkie otwarte na ościerz.”. O religii: ”Historia ludzkiej wiary cuchnie od milionów trupów pomordowanych w imię wiary, takiej, innej, czy jeszcze innej, nie ma znaczenia jakiej, bo wszystkie jednakie. Każda wiara poi się krwią, ocieka krwią, opływa krwią, ale niestety nie tonie w tej krwi, lecz rozkosznie pławi się, bo krew jest jej krwawym żywiołem. Historia ludzkiej wiary jest jedną nieprzerwaną czarną „nocą świętego Bartłomieja”. O zbawienności samopoznania wypowiada się tak: ”Pochylić się nad sobą, pochylić się w sobie i uważnie wsłuchać się w siebie, uciszyć rozum umysłu z hałasu myśli, ostudzić serce umysłu z fałszywego zapału uczuć, wydobyć się, wypaść z zakrzepłej, zatęchłej, zapadłej, przepadłej koleiny schematu i biegiem na przestrzał przez bezpańskie pola, przez bezdroża, wertepy, manowce; dać się objąć, dać się ogarnąć przez życiodajną atmosferę obserwacji – to jest trudne. Tylko to jest trudne. Wszystko inne jest proste. Nie do wiary proste. Nie do wyobrażenia proste. Nie do wyśnienia proste.”. W ”Oto” z rozbrajającą prostotą obnaża obłęd ogółu społeczeństwa: ”Jak można strzelać z jakiejkolwiek broni; przecież pocisk może kogoś trafić i zranić. Oto jak powie normalny człowiek i ilu go weźmie za wariata.”. Oba wymiwnione dzieła są aforystyczne, pełne piękności poetyckich i wirtuozerskich sformułowań dokonanych z użyciem fantastycznie bogatego zasobu słów.
Na początku 1979 roku, najprawdopodobniej na wskutek swoich wyczerpujących psychicznie, wieloletnich samotnych eskapad oraz praktykowania medytacji transcendentalnej, Stachura zaczął cierpieć na ostre zaburzenia świadomości. ”Leżąc na tapczanie, zacząłem słyszeć różne odgłosy: wycie psa, poruszenie drzewami, oddech czyjś, płacz małego dziecka, trzask otwieranego i zamykanego okna, szelestne powiewy, wszystko to mrożące krew w żyłach, jak dokładnie mówią ludzie” – zanotował w swoim przedśmiertnym dzienniku pt. ”Pogodzić się ze Światem”. Ataki omamowo-urojeniowe zaostrzyły się szybko, doprowadzając do potrącenia poety przez elektrowóz, na wskutek czego amputowano mu kilka palców prawej ręki oraz odesłano go na kurację do szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Drewnicy, gdzie rozpoznano u niego schizofrenię. Po wyjściu z zakładu w maju tego samego roku, Stachura dochodził do siebie w zaciszu swojego domu rodzinnego, pomieszkując z matką i prowadząc dziennik zatytułowany ”Pogodzić się ze Światem”, stanowiący druzgocące świadectwo jego zmagań z chorobą. Pomimo odwagi pisarza i pomocy otoczenia, nie udało mu się sprostać wyzwaniu – 24 lipca, 42 letni Stachura popełnił samobójstwo wieszając się przez zadzierzgnięcie na haku umocowanym do sufitu w swoim mieszkaniu w Warszawie. Tuż przed śmiercią opracował wiersz zatytułowany ”List do Pozostałych”, w którym wyjaśnił powód swego odejścia oraz pożegnał się z ludźmi. Napisał m. in.: ”Bo wszystko mnie boli straszliwie/Bo duszę się w tej klatce/Bo samotna jest dusza moja aż do śmierci/Bo kończy się w porę ostatni papier i już tylko krok i niech/Żyje Życie”. Krzysztof Karasek, jeden ze znajomych pisarza, był w kilka godzin po znalezieniu jego zwłok na miejscu tragedii, o czym wypowiedział się następująco: ”Sceneria wskazywała na samobójstwo – natomiast martwe już wówczas ciało Stachury temu przeczyło, niebiański uśmiech gościł na twarzy, nie było żadnego śladu duszenia się czy umierania w męczarniach.”.
Innym niezwykle znamiennym twórcą którego zapewne przyjemnie byłoby usłyszeć na rapowym bicie, jest Edgar Allan Poe – amerykański poeta wyklęty oraz pisarz grozy tworzący w XIX wieku. W twórczości prozatorskiej Poego przeplatają się motywy żałoby, fantastycznych okoliczności śmierci, obłędu, szczegółowych opisów krwawych, wyrafinowanych zbrodni, wejść w umysł zbrodniarza. Gdyby autor żył w naszych czasach i zdecydował się pałać tworzeniem rapu, zapewne stałby się znany właśnie z muzycznych storytellingów – swoich posępnych opowiadań, przełożonych na rapowy, rymowany język, z których kilka warto pokrótce streścić. W utworze pt. ”Czarny Kot” Poe opisuje historię mężczyzny, który wiedzie sielskie życie mieszkając wraz ze swoją żoną oraz kilkoma kochanymi zwierzętami, w tym tytułowym czarnym kotem, Plutonem. Po kilku latach żywienia sympatii do zwierzęcia, bohater opowieści popada w alkoholizm, i uroiwszy sobie w alkoholowym cugu, że zwierzę go unika, w odwecie chwyta je wydłubując mu nożem oko, a potem wiesza je na zewnątrz domostwa. W nocy dom ogarnia tajemniczy pożar, zmuszając do ucieczki wszystkich jego mieszkańców – jego samego, jego małżonkę, oraz służbę. Wkrótce po zamieszkaniu w nowej posiadłości bohater znajduje kota łudząco podobnego do zabitego przez siebie wcześniej Pluta – także pozbawionego oka, jednak różniącego się od niego biała plamką na torsie. Mężczyzna zabiera zwierzę do domu, gzie to zadomawia się, ale zaczyna budzić w nim lęk z powodu wspomnianej plamki, zaczynającej z wolna nabierać kształtu stryczka. Kiedy bohater schodzi do piwnicy nowego przybytku wraz z żoną, zwierze łasząc się po drodze do jego nóg omal nie doprowadza do jego upadku ze schodów, a wtedy chwyta on w przypływie złości za siekierę i wymierza cios w zwierzaka, który to cios przyjmuje na siebie jego żona, odruchowo stając w obronie niewinnego stworzenia i padając trupem. W całym zamieszaniu kot gdzieś znika, a bohater opowieści zamurowuje zwłoki żony w ścianie piwnicy. Kiedy składają mu wizytę funkcjonariusze policji starając się wyjaśnić okoliczności zaginięcia małżonki, ten dobrowolnie prowadzi ich do pominiętej w czasie rutynowych przeszukiwań piwnicy, i chcąc zaakcentować swoją niewinność puka w ścianę, w której zamurował ciało. Wtedy też jak powiada główny bohater historii: ”jakiś głos odpowiedział mi z wnętrza grobu – początkowo była to skarga stłumiona i przerywana jak szloch dziecięcy, który wkrótce potem wezbrał w krzyk przeciągły, donośny i nieprzerwalny, zgoła przeciwny wszelkiemu przyrodzeniu i nieludzki, w wycie i skomlenie, na wpół pełne zgrozy, a na wpół tryumfu, jakie może się wyłonić jeno z czeluści Piekieł – potworne pianie, wydzierające się jednocześnie z krtani męczonych skazańców i z gardzieli demonów zdjętych weselem potępienia!”. To kot, zamurowany nieopatrznie wraz ze zwłokami jego żony, obwieścił światu zbrodnię, której się dopuścił.
W krótkim, genialnym opowiadaniu ”Portret Owalny” Poe przedstawia historię mężczyzny, który ranny znajduje schronienie w opuszczonej posiadłości, gdzie zdrowiejąc spędza czas na podziwianiu obrazów zdobiących jej wnętrze; natrafia również na książkę zawierającą historię powstania każdego z nich. Jedno z dzieł zachwyca go w szczególności – owalny portret młodej, pięknej kobiety, której wizerunek tchnie nadnaturalną wręcz witalnością. Bohater nasyciwszy swój wzrok jej obliczem, zagląda do rzeczonej książki w nadziei znalezienia wytłumaczenia dla jego fenomenu. Dowiaduje się z niej, iż obraz sporządził młody malarz, uwieczniając na nim swoją ukochaną. Próba oddania hołdu jej pięknu skończyła się dla niej jednak tragicznie – artysta portretował wybrankę swego serca bez wytchnienia, skupiając na swym arcydziele całą swoją uwagę, a kiedy na końcu pracy wykrzykną: „Zaiste! To życie samo!”, a potem odwrócił się w kierunku kobiety, spostrzegł, że ta w międzyczasie wyzionęła ducha.
Poe pisał również wspaniałe, monumentalne poematy, jak chociażby genialny, złowieszczy, utrzymany w dostojnym rytmie ”Ulalume” opowiadający o mężczyźnie, który spacerując nocą po cmentarzu natrafia na grób swojej tytułowej ukochanej, której śmierć wyparł wcześniej z pamięci, teraz na nowo przeżywając traumę wiecznego rozstania, który to wstrząs Poe w mistrzowski sposób relacjonuje następująco:
”Jękła pierś ma żałobą surowa,
Jako liści powiędłych ten szmer,
Jak zeschniętych gałęzi ten szmer –
I krzyknąłem: „Ach, październikowa
Noc to była – najstraszniejsza z er,
W roku zeszłym, najstraszniejsza z er,
Kiedym błądził, błądził wśród tych sfer –
I przyniosłem tu czerwiom na żer
Straszny ciężar – aż pęka mi głowa –
W noc wśród nocy najstraszniejszej z er…
Jakiż demon wiódł mnie do tych sfer?
Znam ja Aubr, który we mgle się chowa,
I wilgotny, pomroczny las Weir –
Aubr – jezioro, co w mroku się chowa,
I od wiedźm opętany las Weir!”.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl


Od premiery najnowszej płyty Dwóch Sławów minęły już dwa miesiące. Zdążyłam się z nią solidnie osłuchać i dowiedzieć, co dobrze by było opisać. Opinie o projekcie – wprost mówiąc – nie są najlepsze, co duet wziął już na klatę. Moje zdanie jest jednak nieco inne więc zapraszam na łyżkę miodu w beczce dziegciu.
Kryzys wieku średniego?
Zacznę prosto z mostu – uwielbiam ten duet. Na ich wielowymiarowe metafory trzeba kupić drukarkę 3D. Zabawa słowem, luz i humor to cechy, które niewątpliwie muszę im przypisać i wcale nie muszą nikogo do tego przekonywać. Ale, co w sytuacji, gdy masz za sobą dziesięć lat punchline’ów, wszechobecnej beki i hashtagów, a fani czekają? Jasne, możesz zrobić kolejny taki sam album, który i tak nie ma podjazdu do debiutu. Stąd najnowszy projekt Astka i Rada jest totalnie zrozumiały – dajmy im działać i się rozwijać. Kryzys wieku średniego i te sprawy.
Zabawa formą
A tak serio – spodziewaliście się kiedyś, że łódzki duet mógłby zagrać swoje numery na imprezie Świętego Bassu albo zrobi manifest polityczny, który będziecie podśpiewywać pod prysznicem? Chcecie starych Sławów – włączcie „Ludzi Sztosów”, proste. I oczywiście – jak większość z Was – analizowałam ten album na Genusie, łapiąc się za głowę po wytłumaczeniu kolejnego wersu. Jednak… to było dekadę temu. Nikogo zatem nie powinno dziwić, że przyszedł u panów czas na zabawę formą, poniekąd wyniesioną z projektu club2020.
Najwyżej będzie stójka lub parter
Czy „Dobrze by było” jest krążkiem bez treści? Złośliwi powiedzieliby, że tak. Ale obiektywnie patrząc – numery „Myślałem, że będzie gorzej” czy wcześniej wspomniany bez nazwy „To nie jest kraj dla kabrioletów”, mają to, co tygryski lubią najbardziej. Jest więcej śpiewów, autotune’ów i wtyczek niż kiedykolwiek. I dobrze by było trochę odpuścić, wychillować i zaakceptować ten wytwór, spięty słuchaczu. A, że krążek buja i na żywo miałam okazję sama się przekonać na trasie – a jakże! – „Dobrze by było Tour”. Już 4 kwietnia w ich mothership (czytaj w Łodzi) zagrają finałowy koncert więc jeśli w domowym zaciszu denerwują Cię te chłopy, daj im szansę. Najwyżej będzie stójka lub parter.
Felieton
Drugi koncert Quebonafide na Narodowym. Czy to jawne oszustwo? – felieton
Na pewno zachowanie nie po koleżeńsku.

Organizacja pożegnalnego koncertu Quebonafide przypomina zabawę w kotka i myszkę. Na pewno jest brakiem poszanowania dla słuchaczy, którzy kupili bilet i właśnie się dowiedzieli, że ostatni koncert rapera będzie miał kilka dat.
Wyobraźmy sobie sytuację, że kupujemy limitowaną płytę artysty za 200 zł, który deklaruje, że nakład tysiąca sztuk nie będzie nigdy wznawiany. Tymczasem zamiast cieszyć się z „białego kruka” w domu dowiadujemy się jeszcze w dniu zakupu, że z powodu dużego zainteresowania płytą postanowiono dotłoczyć drugi tysiąc egzemplarzy. Podobne do tej sytuacje już się zdarzały, ale płyty były dotłaczane po kilku latach. Tym niemniej, mamy tu do czynienia ze złamaniem umowy między artystą a słuchaczem, czyli ze zwykłym oszustwem.
Pierwszy, drugi… i trzeci – „ostatni koncert” Quebonafide
Podobnie jest z koncertem Quebonafide. W przeciągu bardzo krótkiego czasu, słuchacze mogą czuć się oszukani i to aż dwukrotnie. Za pierwszym razem, kiedy „Ostatni koncert Quebonafide” miał się odbyć online. Po kilku tygodniach, kiedy wykupiono bilety na wydarzenie, dowiedzieliśmy się, że wcale nie będzie to ostatni koncert, bo ostatni odbędzie się dzień później na PGE Narodowym. Kombinacje alpejskie, przesuwanie startu sprzedaży zakupu biletu to temat na zupełnie oddzielny wątek, ale to co się dzisiaj wydarzyło i jak zostały potraktowane osoby, które kupiły bilety na wydarzenie online powinno skończyć się co najmniej bojkotem ze strony odbiorców.
To jednak nie koniec kpin ze słuchaczy.

Oszustwo na drugi koncert?
W czwartek, w zaledwie parę godzin bilety na ostatni koncert Quebonafide na Narodowym zostały wyprzedane. Jeżeli ktoś miał szczęście, to po kilku godzinach walki z systemem bileterii i zacinającej się stronie kupił bilety. To nic, że będzie siedział gdzieś za przysłowiowym filarem, w ósmym rzędzie z daleka od sceny. Miał świadomość i satysfakcję, że warto było się pomęczyć, bo miało to być jedyne takie wydarzenie – unikalne, tak przynajmniej go zapewniano. Więc zamiast wcisnąć „Esc” postanowił wziąć nawet to najsłabsze miejsce, bo będzie częścią historii. Nic bardziej mylnego.
Po kilku godzinach ogłoszono, że „ostatni koncert” Quebonafide będzie miał jeszcze jedną datę. Dzień wcześniej raper zagra jeszcze jeden koncert. Dzień wcześniej! Przecież to brzmi jak absurd. Tuż po zakupie biletu, zmieniane są zasady gry i umowy między raperem a słuchaczem. Wygląda to jak celowe działanie i wprowadzenie kupującego bilety w błąd. Który koncert więc będzie tym ostatnim. Ten 27 czy 28 czerwca?
Quebonafide z ostatniego koncertu robi sobie trasę koncertową, choć przy zakupie biletu z nikim się na to nie umawiał. Ba, sugerował unikalne i jedyne tego typu wydarzenie. Tymczasem osoby, które walczyły dzisiaj o bilety będą musiały pocieszyć się zmęczonym artystą po występie dzień wcześniej i zleakowanym koncertem na TikToku.



Felieton
Zaginiona córka Magika. Kamka z „Rap Generation” to przyszłość sceny? – felieton
Uczestniczka programu zdobyła uznanie jurorów i widzów.

Za nami dwa pierwsze odcinki programu „Rap Generation”, po którym sporo emocji budzi Kamka – skromna raperka z klasycznym sznytem.
Kamka „zaginiona córka Magika”
Kamka wykonała w programie utwór „To nie GTA”. Spodobał się on Pezetowi, Malikowi i Leosi. Pierwsze recenzje występu Kamki wśród widzów są bardzo, ale to bardzo pozytywne – mówi się już wprost o nowej świeżości na scenie. Nie tylko komentatorzy hip-hopowi są pełni optymizmu, ale także słuchacze. Pod nagraniami z Kamką pojawiają się prawie same propsy:
- Lepszego flow nie słyszałem w polskim rapie od lat.
- Vibe jak Paktofonika.
- Zaginiona córka Magika.
- Malik jest w szoku, że można tak rymować.
- Leosia w końcu usłyszała prawdziwy damski rap.
- Rzadko mam ciary od muzy, dzięki młoda za emocje.
Czy Kamka to przyszłość sceny?
Pojawienie się newschoolu i nowej fali raperów zrewolucjonizowało scenę, ale nie spowodowało, że weterani tworzący klasyczny odłam zaczęli zdychać z głodu. Po kilku latach tryumfu młodej fali, dinozaury sceny zaczynają brać coraz głębszy oddech. Młodzi wracają do oldschoolu, co widać chociażby po ilości koncertów starych wyjadaczy. To też bardzo dobra wiadomość dla Kamki, która dała się poznać z klasycznej strony.
Najpopularniejsze raperki w kraju to twórcy newschoolowi, balansujący na granicy rapu i popu. Kamka jest ich przeciwieństwem i z automatu zdobyła przychylność sporej części odbiorców, którzy – powiedzmy sobie szczerze – nie przepadają za rapem Bambi, Young Leosię czy Oliwki Brazil. Dobrze poprowadzona Kamka może stać się jedną z głównych sił na polskiej scenie rapowej. To idealny czas na kobiecy trueschool – słuchacze o to zabiegają jak nigdy dotąd, rzygając cukierkowością i zbyt przesadną wulgarnością.
Kim jest Kamka
Kamka, czyli Kamila Podziewska to 20-latka pochodząca z Suwałk, która obecnie mieszka w Warszawie. Swoje numery publikuje od 1.5 roku, chociaż pierwsze teksty zaczęła pisać już w szkole podstawowej. W ostatnim czasie publikuje coraz więcej muzyki i nie boi się eksperymentować z różnymi gatunkami. Raperka może liczyć na wsparcie mamy, siostry, ojczyma i babci. Z tatą nie utrzymuje kontaktu.
Łączy rap z wojskiem
Kamila od lat interesuje się wojskowością. To studentka Akademii Sztuk Wojennych. Przez ostatnie dwa lata służy w Wojskach Obrony Terytorialnej: wyjeżdża na granice, poligony i ćwiczenia.
Felieton
Sentino spadł Truemanowi jak z nieba. Uwiarygadnia scamy – felieton
„Udawany milioner, największy pozer i scamer”.

Trueman został menagerem Sentino, pomógł wydać mu książkę, wypuścili razem płytę i przy jego medialności promuje swoje biznesy. Co najważniejsze – Sentino uwiarygadnia je, a ten może docierać do nowej grupy docelowej, którą łatwo scamować.
Trueman to postać pozująca na milionera, która uchodzi za płynnie poruszającego się po biznesach internetowych i kryptowalutowych. Za każdą z jego działalności ciągnie się jednak potężny smród, a na największych forach o zarabianiu w sieci jest określany przez użytkowników jako scamer, czyli oszust.
Sprzedawca ebooków
Początkowo internetowa działalność Truemana opierała się na tworzeniu filmów na temat innych twórców. Szybko jednak przeszedł do sprzedaży własnych ebooków. W 2020 roku ukazał się „Milioner 2021”. W ebooku obiecywał jak zarabiać setki złotych dziennie na afiliacji kont bankowych. Osoby, które dały się namówić na zakup magicznej wiedzy Truemana, twierdzą, że poradniki finansowego influencera to same ogólniki i oczywistości. Wszystko, co znajduje się w jego książkach, znajdziemy na pierwszym lepszym kanale o finansach.
I tak np. promowany przez niego projekt kryptowalutowy ScanDeFi okazał się być pump and dumpem, czyli oszustwem finansowym, który polega na sztucznym podbijaniu cen aktywów (w przypadku Truemana, cenę podbijały jego kontakty z influencerami), żeby potem na górce szybko je sprzedać, zostawiając innych inwestorów z bezwartościowymi udziałami. Na kryptowalucie zarobił oczywiście tylko Trueman, a straciły osoby, które mu uwierzyły, że zarobią. Z przekazów medialnych wiemy, że wzbogacił się na tym o ok. 180 tys. zł.
Punktem zwrotnym w jego karierze było podjęcie współpracy z Amadeuszem Ferrarim, który był idealnym uwiarygodnieniem działalności Truemana w sieci. Dzięki niemu mógł docierać do nowej grupy odbiorców i pomnażać na niej swój majątek. Jak sam mówił, w wieku 20 lat miał na koncie podobno 4 mln zł. Prowadził też rzekomo 12 firm. Jego nazwiska próżno jednak było szukać w KRS czy CEIDG, a jedyną działalność jaką miał, była ta otworzona w 2022 roku.

„Oscamował tyle ludzi. Łapią się na to dzieciaki”
Wśród społeczności skupionej wokół zarabiania w Internecie Trueman jest spalony, mając opinię scamera, z którym nie warto wchodzić w żadną współpracę.
„Ten gość opiera się tylko na farmazonach. Łapią się na to dzieciaki, które myślą, że jak kupią ebooka to będą robić kasę jak ich idole z Internetu. Tu nie ma żadnej wartości.”
„Gościu przecież tyle ludzi oscamował, czy to na fake krypto, bukmacherka czy kij wie co jeszcze. Tak jak wszystko inne, zapewne jego aktualna działalność opiera się na wyłudzeniu jak największej kasy i rozpoczęcie kolejnego „biznesu”.”

Sentino – uwiarygadniacz
Co więc można zrobić w sytuacji, kiedy branża nie chce mieć z tobą nic wspólnego? Poszukać odbiorców w innej, robiąc biznes na tych, którzy cię jeszcze nie znają i próbować założyć własną społeczność. Pomóc w tym może ten, który ma już wierną grupę fanów, czyli w tym przypadku Sentino.
Obecnie Trueman działa jako menager Sentino. Pomógł wydać mu książkę, razem również wydali płytę „BNP”. Współpraca z raperem otworzyła mu nowe możliwości i dotarcie do całkiem innej grupy odbiorców i to liczonej w setkach tysięcy. Bazując na stałej grupie słuchaczy Sentino i jego muzyki, Trueman chce spieniężyć swoją współpracę z raperem kolejnym biznesem – BNP.Global. To społeczność, która ma zrzeszać „scammerów, finesserów oraz hustlerów”.

Sentino wydaje się być do tego idealną postacią, która od lat polaryzuje środowisko rapowe, ale ma też zaufane grono fanów. Panowie zaczęli właśnie promować nowy biznes, oczywiście pokazując jak bardzo są zarobieni, bo nic nie działa tak na wyobraźnię, jak kupno bransoletki za 20 tys. zł czy okularów za 5 tys. zł

– Idziemy jeszcze po najdroższą torbę, która jest w Louis Vuitton dostępna, która jest w cenie samochodu polskiego rapera – mówi Sentino w pierwszym vlogu reklamowym, którego zadaniem jest napędzić jak największą ilość osób do zakupu dostępu do nowej platformy Truemana.
Niestety, po komentarzach widać, że współpraca Treumana z Sentino jest strzałem w dziesiątkę. Tylko nieliczni dopatrują się w ich biznesie czegoś niepokojącego. Dodatkowo jakiś czas temu pojawiła się informacja o pogodzeniu się Sentino z Malikiem i ich spotkaniu w Paryżu, do czego miał doprowadzić sam Trueman. Czy szef GM2L będzie kolejną osobą, która ma uwiarygadniać szemrane biznesy, czas pokaże.

Felieton
Lacazette ratuje niemiecki rap – felieton
Młodego rapera propsują m.in. Capital Bra, Celo, Abdi, Loredana i Kolja Goldstein.

Niemiecki rap od pewnego czasu nie ma zbyt wiele do zaoferowania i to samo zdanie podziela raperka Loredana. Ciężko robi się na sercu słuchaczy, nie ma co ściemniać, że niemiecka scena była po francuskiej jedną z najmocniejszych w Europie, a tu ledwie kilku artystów nadaje się do konsumpcji. Obecnie albumy wpadają w jedno ucho i tak samo szybko wylatują drugim. Treści oraz teksty nie trenują mózgu, nie bawią, ani nie intrygują. Jadąc w Sbahnie grzebiesz coś na telefonie i nawet nie wiesz, czego słuchasz. Do czasu aż pojawił się Lacazette, który zmusza odbiorcę do poświęcenia mu inkluzywnej uwagi.
„LID” – album roku 2024
Nazywa siebie samego ratunkiem niemieckiego rapu i raczej nie będzie musiał składać od tego apelacji. Nikt nie zarzuci mu niekompetencji albo ghostwritingu. Jego album “LID” bardzo szybko po premierze usytuował się na 5 miejscu top albumów. Muzyk nie był żadną wielką figurą undergroundu. Zrobiło się o nim bardziej głośno, kiedy kawałek “H&K” puszczał w samochodzie Capital Bra, co w pewnym stopniu pomogło newcomerowi na uzyskanie pierwszego rozgłosu. Typ pojawił się tak naprawdę znikąd i nie wiemy o nim zbyt dużo. Od początku wspierają go Gringo i Kalazh44, którzy propsują ciężką pracę chłopaka związanego z Labelem Baklava Music. Celo i Abdi w jednym z wywiadów również przychylnie odnieśli się do berlińczyka. Ten duet obok Haftiego, to ojcowie Straßenrap w Niemczech.

Milion euro zysku
Pochodzący ze Steglitz- Zehlendorf raper nie postawił na typową ścieżkę kariery. Zazwyczaj jako newbie robisz drop dwóch kawałków i czekasz po dobrze przyjętej premierze na deal z Universal albo Sony. Lacazette natomiast, nagrał aż 13 klipów w bardzo podobnej, ulicznej, zimnej stylistyce mrocznego Berlina, które na YouTube przyniosły mu ok. 1 miliona euro zysku. Estetyka dość już znana, ale przedstawiona w innej, ciekawej perspektywie, owiana tajemnicą i zawadiackim spojrzeniem muzyka.
Inteligentny uliczny rap
Lucky sprawił, że niemiecki rap dostarcza słuchaczowi i szerokiej grupie wiekowej odbiorców, dużej przyjemności. Streetrap doczekał się w końcu chwytliwych i inteligentnych wersów, przeplatanych ironicznym humorem. Grek lubi czasem znikąd wypuścić zaskakujący, humorystyczny punchline jak: “Dostawca jest Niemcem, ale biega jak Hakimi” (“Läufer ist Deutscher doch rennt wie Hakimi”) czy “Przyjdę do Twojego akwarium Cię wyłowić” (“Ich komm’ in dein Aquarium, dich rausfischen”), “Bycie mądrym jest niebezpieczne, niebezpieczne nie jest mądre” ( “Schlau sein ist gefährlich, gefährlich ist nicht schlau”).
Trafnych fraz posiada on tak wiele, że musiałabym zrobić dla was jakąś best of listę. Dykcja Lacazette jest wybitnie on point, dlatego myślę, że ze spokojem zrozumiecie jego teksty, nawet jeśli Wasz niemiecki nie jest na wygórowanym poziomie.

Wyróżnia się na monotonnej scenie niemieckiego rapu
Wallah! Na albumie nie znajdziecie autotune, za to solidne beaty w klasycznej stylistyce, uwaga to nie jest codeinowy rap, afrobeat albo hiphopop. Fabuła traktuje o dealowaniu i używkach, zarabianiu hajsu, refleksjach oraz demonach. Mimo to raper ugryzł ten temat w inny, swój sposób, bez monotonnych adlibów o double cup czy fat ass. Lucky postawił na dobrze napisane teksty, przekaz i porządny warsztat, co słychać przez to jak buduje zdania czy zgrabnie łączy rymy. W kunsztowny sposób akcentuje słowa, wyróżniając go tym pośród monotonnej sceny niemieckiego rapu. Po pierwszym odsłuchu jego twórczości byłam pewna, że to jakiś streetowo doświadczony, grubo po 30-tce typ. Bity są bardzo klasyczne jak na obecne czasy i trendy. Obecnie wielu niemieckich artystów, takich jak Loredana wrzucają na Instagram jego utwory. Respekt oddał mu także sam wielki Kolja Goldstein, który koleguje się z managerem Lacazette.

210 mln streamów
Zawadiacki i charyzmatyczny raper, który nazywa swoich słuchaczy Matrosen ma w sobie pewną aurę, która spodobała się szerszemu gronu odbiorców, dając mu 210 milionów streamów albumu na Spotify. Przywraca to wiarę w to, że ludzie są głodni dobrej muzyki, a album Luckiego leci non stop on repeat!
Beaty wyprodukowali min: jroc, 808swerve, Sam4prod, yung.rox, jaydon6jam, goldfinger030, murdsdrum, maccrazy1.
Lacazette „LID” – odsłuch albumu
-
News3 dni temu
KęKę kupił sobie Porsche. To z okazji ważnej rocznicy
-
News5 dni temu
Konsekwencje dla Josefa Bratana. Fame MMA komentuje
-
News5 dni temu
Krzysztof Zalewski mocno o hip-hopolowcach: Mata, Bambi, Sobel
-
News3 dni temu
Sentino jest w USA i zaangażował się w pomoc dla Bonusa BGC
-
News4 dni temu
Peja na jednej scenie z Paluchem? Poznaliśmy szczegóły
-
News3 dni temu
Żabson opowiedział, jak stracił 350 tys. zł
-
News2 dni temu
Sentino i Trueman znów pokłóceni. „Oki ci nawet ręki nie podał”
-
teledysk2 dni temu
Young Leosia u Tedego. „Znowu mi powiesz, że Tede się sprzedał”