Sprawdź nas też tutaj

Felieton

ROZKMINA: Może gdyby żyli dzisiaj… (cz.1)

Opublikowany

 

Rap bez wątpienia jest muzyką o wielkim potencjale, niestety marnotrawionym przez nieprzebrane zastępy miernych MC’s nie potrafiących władać słowem w należyty sposób. Wertując literaturę zarówno polską, jak i światową, niejednokrotnie łapałem się na tym, iż niektórych z najwyśmienitszych autorów chciałbym usłyszeć w roli MC’s, puszczając wodzę fantazji i snując wizję ich możliwych dokonań artystycznych właśnie w domenie muzyki rap. Jacy mistrzowie pióra – poeci, politycy oraz pisarze – najprawdopodobniej zyskali by uznanie entuzjastów hip-hopu decydując się na wyrażanie siebie w nawijanych piosenkach? Jacy czołowi przedstawiciele muzyki rap są im najbliżsi pod względem walorów które ich sztuka reprezentowała?

Jedną z najbarwniejszych postaci, które miałyby szanse wnieść największy wkład w muzykę rap gdyby zdecydował się ją tworzyć, byłby prawdopodobnie Edward Stachura, polski prozaik, pieśniarz i poeta wyklęty tworzący w latach 60 i 70 ubiegłego wieku, kiedy zresztą jego twórczość – chociaż kontr kulturalna – była bardzo popularna, a jego postać obrosła legendą jeszcze za życia autora. Stachura obrawszy samotny tryb życia po rozwodzie ze swoją żoną Zyta Oryszyn w wieku zaledwie dwudziestu kilku lat, do samego jego końca pozostawał w drodze, podróżując zarówno po Polsce, jak i świecie. Żył ostro, tworząc w biegu – chwytając chwilę i przeżywając ją maksymalnie, poprzez oddanie jej ducha w stosownych słowach. Na potrzeby recenzji dzieł poety krytyk literacki Henryk Bereza uknuł termin Życiopisanie, określający taką właśnie skrajnie uczciwą postawę twórczą. Autor wydał kilka pisanych prozą książek i wierszowanych tomików, oraz nagrał wiele pieśni, które żyły wraz z nim, wielokrotnie przerabiane w zależności od toku zdarzeń pod których wpływem pozostawał. Siła wyrazu piosenek autorstwa Stachury tkwi w ich prostocie, szczerości, oraz nostalgicznym tematom w nich podejmowanych, takich jak na przykład wszelakie zawirowania miłosne. ”Są treści niezależne od formy” – zanotował trafnie w jednym ze swoich dzienników, od początku swej twórczej drogi aż do jej końca zgrabnie unikając wszelkiego przerostu formy nad treścią. W piosence ”Z Nim Będziesz Szczęśliwsza” zaśpiewał: ”Z nim będziesz szczęśliwsza/Dużo szczęśliwsza będziesz z nim/Ja, cóż/Włóczęga, niespokojny duch/Ze mną można tylko/Pójść na wrzosowisko/I zapomnieć wszystko”.

Autor zdawał sobie doskonale sprawę z istotnych ograniczeń jakie nakładała na niego schemat budowy typowo pieśniowego utworu muzycznego, i świadomie nie starał się ich przełamywać, można jednak śmiało sądzić, że gdyby żył w dzisiejszych czasach i zdecydował się na tworzenie piosenek w rapowej stylistyce, wykorzystałby potencjał tego gatunku muzycznego w pełni przynajmniej jeśli chodzi o warstwę liryczną. Stachura jako samotnik z wyboru, outsider ze złamanym sercem, żyjący na pograniczu społeczeństwa, skłócony ze światem, od najwcześniejszych swoich dokonań twórczych jawił się jako ktoś mający wszystkim coś istotnego do powiedzenia, a z biegiem lat taki stan rzeczy tylko się pogłębiał, punkt kulminacyjny osiągając w ciągu kilku ostatnich lat jego życia, kiedy to na wskutek odbywania praktyk medytacyjnych, Stachura doznaje olśnienia twórczego i przeistacza się we wszechwiedzący byt, który określa mianem Człowieka-Nikt – ucieleśnienie zewnętrznej perspektywy poznawczej względem samego siebie. Wtedy też powstają dwa ”nawiedzone” dzieła pisane prozą – napisane w formie dialogu człowieka-Ja z Człowiekiem-Nikt – ”Fabula Rasa, czyli Rzecz o Egoizmie’’ oraz ”Oto”. W rzeczonych pismach Stachura podejmuje próbę dojscia do istoty rzeczy – pojęcia sensu istnienia we wszelkich jego przejawach. O samotności pisze w ”Fabula Rasa”: ”Samotność to dom bez ścian, a w środku tego domu same okna, i wszystkie otwarte na ościerz.”. O religii: ”Historia ludzkiej wiary cuchnie od milionów trupów pomordowanych w imię wiary, takiej, innej, czy jeszcze innej, nie ma znaczenia jakiej, bo wszystkie jednakie. Każda wiara poi się krwią, ocieka krwią, opływa krwią, ale niestety nie tonie w tej krwi, lecz rozkosznie pławi się, bo krew jest jej krwawym żywiołem. Historia ludzkiej wiary jest jedną nieprzerwaną czarną „nocą świętego Bartłomieja”. O zbawienności samopoznania wypowiada się tak: ”Pochylić się nad sobą, pochylić się w sobie i uważnie wsłuchać się w siebie, uciszyć rozum umysłu z hałasu myśli, ostudzić serce umysłu z fałszywego zapału uczuć, wydobyć się, wypaść z zakrzepłej, zatęchłej, zapadłej, przepadłej koleiny schematu i biegiem na przestrzał przez bezpańskie pola, przez bezdroża, wertepy, manowce; dać się objąć, dać się ogarnąć przez życiodajną atmosferę obserwacji – to jest trudne. Tylko to jest trudne. Wszystko inne jest proste. Nie do wiary proste. Nie do wyobrażenia proste. Nie do wyśnienia proste.”. W ”Oto” z rozbrajającą prostotą obnaża obłęd ogółu społeczeństwa: ”Jak można strzelać z jakiejkolwiek broni; przecież pocisk może kogoś trafić i zranić. Oto jak powie normalny człowiek i ilu go weźmie za wariata.”. Oba wymiwnione dzieła są aforystyczne, pełne piękności poetyckich i wirtuozerskich sformułowań dokonanych z użyciem fantastycznie bogatego zasobu słów.

Na początku 1979 roku, najprawdopodobniej na wskutek swoich wyczerpujących psychicznie, wieloletnich samotnych eskapad oraz praktykowania medytacji transcendentalnej, Stachura zaczął cierpieć na ostre zaburzenia świadomości. ”Leżąc na tapczanie, zacząłem słyszeć różne odgłosy: wycie psa, poruszenie drzewami, oddech czyjś, płacz małego dziecka, trzask otwieranego i zamykanego okna, szelestne powiewy, wszystko to mrożące krew w żyłach, jak dokładnie mówią ludzie” zanotował w swoim przedśmiertnym dzienniku pt. ”Pogodzić się ze Światem”. Ataki omamowo-urojeniowe zaostrzyły się szybko, doprowadzając do potrącenia poety przez elektrowóz, na wskutek czego amputowano mu kilka palców prawej ręki oraz odesłano go na kurację do szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Drewnicy, gdzie rozpoznano u niego schizofrenię. Po wyjściu z zakładu w maju tego samego roku, Stachura dochodził do siebie w zaciszu swojego domu rodzinnego, pomieszkując z matką i prowadząc dziennik zatytułowany ”Pogodzić się ze Światem”, stanowiący druzgocące świadectwo jego zmagań z chorobą. Pomimo odwagi pisarza i pomocy otoczenia, nie udało mu się sprostać wyzwaniu – 24 lipca, 42 letni Stachura popełnił samobójstwo wieszając się przez zadzierzgnięcie na haku umocowanym do sufitu w swoim mieszkaniu w Warszawie. Tuż przed śmiercią opracował wiersz zatytułowany ”List do Pozostałych”, w którym wyjaśnił powód swego odejścia oraz pożegnał się z ludźmi. Napisał m. in.: ”Bo wszystko mnie boli straszliwie/Bo duszę się w tej klatce/Bo samotna jest dusza moja aż do śmierci/Bo kończy się w porę ostatni papier i już tylko krok i niech/Żyje Życie”. Krzysztof Karasek, jeden ze znajomych pisarza, był w kilka godzin po znalezieniu jego zwłok na miejscu tragedii, o czym wypowiedział się następująco: ”Sceneria wskazywała na samobójstwo – natomiast martwe już wówczas ciało Stachury temu przeczyło, niebiański uśmiech gościł na twarzy, nie było żadnego śladu duszenia się czy umierania w męczarniach.”.

 

Innym niezwykle znamiennym twórcą którego zapewne przyjemnie byłoby usłyszeć na rapowym bicie, jest Edgar Allan Poe – amerykański poeta wyklęty oraz pisarz grozy tworzący w XIX wieku. W twórczości prozatorskiej Poego przeplatają się motywy żałoby, fantastycznych okoliczności śmierci, obłędu, szczegółowych opisów krwawych, wyrafinowanych zbrodni, wejść w umysł zbrodniarza. Gdyby autor żył w naszych czasach i zdecydował się pałać tworzeniem rapu, zapewne stałby się znany właśnie z muzycznych storytellingów – swoich posępnych opowiadań, przełożonych na rapowy, rymowany język, z których kilka warto pokrótce streścić. W utworze pt. ”Czarny Kot” Poe opisuje historię mężczyzny, który wiedzie sielskie życie mieszkając wraz ze swoją żoną oraz kilkoma kochanymi zwierzętami, w tym tytułowym czarnym kotem, Plutonem. Po kilku latach żywienia sympatii do zwierzęcia, bohater opowieści popada w alkoholizm, i uroiwszy sobie w alkoholowym cugu, że zwierzę go unika, w odwecie chwyta je wydłubując mu nożem oko, a potem wiesza je na zewnątrz domostwa. W nocy dom ogarnia tajemniczy pożar, zmuszając do ucieczki wszystkich jego mieszkańców – jego samego, jego małżonkę, oraz służbę. Wkrótce po zamieszkaniu w nowej posiadłości bohater znajduje kota łudząco podobnego do zabitego przez siebie wcześniej Pluta – także pozbawionego oka, jednak różniącego się od niego biała plamką na torsie. Mężczyzna zabiera zwierzę do domu, gzie to zadomawia się, ale zaczyna budzić w nim lęk z powodu wspomnianej plamki, zaczynającej z wolna nabierać kształtu stryczka. Kiedy bohater schodzi do piwnicy nowego przybytku wraz z żoną, zwierze łasząc się po drodze do jego nóg omal nie doprowadza do jego upadku ze schodów, a wtedy chwyta on w przypływie złości za siekierę i wymierza cios w zwierzaka, który to cios przyjmuje na siebie jego żona, odruchowo stając w obronie niewinnego stworzenia i padając trupem. W całym zamieszaniu kot gdzieś znika, a bohater opowieści zamurowuje zwłoki żony w ścianie piwnicy. Kiedy składają mu wizytę funkcjonariusze policji starając się wyjaśnić okoliczności zaginięcia małżonki, ten dobrowolnie prowadzi ich do pominiętej w czasie rutynowych przeszukiwań piwnicy, i chcąc zaakcentować swoją niewinność puka w ścianę, w której zamurował ciało. Wtedy też jak powiada główny bohater historii: ”jakiś głos odpowiedział mi z wnętrza grobu – początkowo była to skarga stłumiona i przerywana jak szloch dziecięcy, który wkrótce potem wezbrał w krzyk przeciągły, donośny i nieprzerwalny, zgoła przeciwny wszelkiemu przyrodzeniu i nieludzki, w wycie i skomlenie, na wpół pełne zgrozy, a na wpół tryumfu, jakie może się wyłonić jeno z czeluści Piekieł – potworne pianie, wydzierające się jednocześnie z krtani męczonych skazańców i z gardzieli demonów zdjętych weselem potępienia!”. To kot, zamurowany nieopatrznie wraz ze zwłokami jego żony, obwieścił światu zbrodnię, której się dopuścił.

 

W krótkim, genialnym opowiadaniu ”Portret Owalny” Poe przedstawia historię mężczyzny, który ranny znajduje schronienie w opuszczonej posiadłości, gdzie zdrowiejąc spędza czas na podziwianiu obrazów zdobiących jej wnętrze; natrafia również na książkę zawierającą historię powstania każdego z nich. Jedno z dzieł zachwyca go w szczególności – owalny portret młodej, pięknej kobiety, której wizerunek tchnie nadnaturalną wręcz witalnością. Bohater nasyciwszy swój wzrok jej obliczem, zagląda do rzeczonej książki w nadziei znalezienia wytłumaczenia dla jego fenomenu. Dowiaduje się z niej, iż obraz sporządził młody malarz, uwieczniając na nim swoją ukochaną. Próba oddania hołdu jej pięknu skończyła się dla niej jednak tragicznie – artysta portretował wybrankę swego serca bez wytchnienia, skupiając na swym arcydziele całą swoją uwagę, a kiedy na końcu pracy wykrzykną:  „Zaiste! To życie samo!”, a potem odwrócił się w kierunku kobiety, spostrzegł, że ta w międzyczasie wyzionęła ducha.

 

Poe pisał również wspaniałe, monumentalne poematy, jak chociażby genialny, złowieszczy, utrzymany w dostojnym rytmie ”Ulalume” opowiadający o mężczyźnie, który spacerując nocą po cmentarzu natrafia na grób swojej tytułowej  ukochanej, której śmierć wyparł wcześniej z pamięci, teraz na nowo przeżywając traumę wiecznego rozstania, który to wstrząs Poe w mistrzowski sposób relacjonuje następująco:

 

”Jękła pierś ma żałobą surowa,
Jako liści powiędłych ten szmer,
Jak zeschniętych gałęzi ten szmer –
I krzyknąłem: „Ach, październikowa
Noc to była – najstraszniejsza z er,
W roku zeszłym, najstraszniejsza z er,
Kiedym błądził, błądził wśród tych sfer –
I przyniosłem tu czerwiom na żer
Straszny ciężar – aż pęka mi głowa –
W noc wśród nocy najstraszniejszej z er…
Jakiż demon wiódł mnie do tych sfer?
Znam ja Aubr, który we mgle się chowa,
I wilgotny, pomroczny las Weir –
Aubr – jezioro, co w mroku się chowa,
I od wiedźm opętany las Weir!”.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

 

Felieton

PSR stoi za największymi rapowymi hitami. Czy jest niedoceniony? – felieton

Multiplatynowy producent bez wizerunku.

Opublikowany

 

psr producent rap

Matheo, Sir Michu, Kubi Producent czy powracający z drugą „Równonocą” Donatan, to postaci, które znane są w środowisku bardzo dobrze. Tymczasem mamy na scenie producenta, którego ksywkę każdy powinien kojarzyć, bo ma na koncie mnóstwo przebojów, ale nie posiada wizerunku medialnego.

Nie wyskakuje z lodówki

Mamy w Polsce kilka dużych ksywek producentów, którzy mają na koncie sporo solidnych przebojów, ale też w pełni wykształtowany wizerunek, który jest ich medialną marką. Tymczasem multiplatynowy PSR wydaje się funkcjonować w branży zupełnie inaczej. Praktycznie nie udziela wywiadów, nie wypowiada się na temat kolegów raperów i nie komentuje bieżących wydarzeń. Trudno powiązać go też z jakąś aferą. Kiedy próbujemy znaleźć cokolwiek na temat jego życia, odbijamy się od ściany. Po wpisaniu w Google frazy „Prod. PSR” otrzymamy wyniki z wyłącznie numerami z jego udziałem. PSR nie wyskakuje z lodówki. Nie funkcjonuje praktycznie nigdzie indziej niż w numerach, które produkuje.

Współpraca z największymi: hit za hitem

Będąc przy kawałkach, które wyprodukował, w oczy rzucają się od razu ogromne wyświetlenia. PSR maczał palce w kilku największych hitach, które osiągnęły multiplatynowe wyróżnienia i po kilkadziesiąt milionów odsłon. Poniżej kilka wyselekcjonowanych numerów z Youtube’a:

Paluch „Szaman” – 124 mln
Ganja Mafia „Gdy ujrzałem drogę” – 63 mln
Sobel „Bandyta” – 53 mln
ReTo ft. Avi „BMW” – 48 mln
Kali „Tu gdzie żyjemy” – 47 mln
KęKe „Zrobiłeś to chłopak” – 46 mln
Szpaku „W krainie czarów” – 36 mln
Kubańczyk „Lady Pank 2” – 25 mln

Niedoceniony producent, antycelebryta?

Hitmaker, który nie jest celebrytą na rapowym podwórku, to bardzo rzadki przypadek, szczególnie w branży rozrywkowej. O braku popularności Kamila na pewno świadczy jego Instagram, na którym ma zaledwie 7 tysięcy obserwujących. Patrząc na wielomilionowe hity, za którymi stoi, jest to liczba śmiesznie niska, ale wydaje się być w pełni odzwierciedleniem jego „medialnej” działalności. Trudno go bowiem znaleźć na kolorowych portalach, czyli tam gdzie toczą się największe internetowe dramy także z udziałem hip-hopowców.

PSR wydaje się wychodzić z założenia, żeby nie słuchać ksywek i nie przyzwyczajać słuchaczy do swojej osoby, tylko słuchać muzyki i oceniać twórczość przez jej pryzmat. To idealny przykład antycelebryty, którego pseudonim nie wyświetla się byle gdzie. Nie jest popularny, a jego twórczość wręcz odwrotnie – najwyższy wskaźnik repeat value. Czy to oznacza, że jest niedoceniony? Bynajmniej.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Felieton

Szpaku, PRO8L3M, VNM, Zeus, VBS, OSTR, Solar – co im siedzi w bani?

Cykl rapowo-naukowy z okazji Dnia Zdrowia Psychicznego.

Opublikowany

 

polscy raperzy: szpaku, vnm, zeus, ostr, solar

Memy, o tym, że jesteś dzisiejszą datą zalały nam wszelkie tablice, lekko przyćmiewając dzisiejszy dzień, a to taki w stylu WAŻNY. 10 października przypada Dzień Zdrowia Psychicznego, a jak wiemy – jest to lekko wycofany, ale niesamowicie kluczowy temat. Chociaż na pojedyncze zagadnienia powstały już artykuły, tak dzisiaj zapraszam na lekki zarys zaburzeń i chorób. By wszystkim nam żyło się łatwiej i bardziej świadomie.

Zacznijmy od małego sprostowania – w niniejszym tekście nie wspomnę o depresji, ADHD czy bipolarze. Dlaczego? Bo są to terminy powszechnie znane, a dwa ostatnie posiadają swoje osobne teksty. Depresja jest wielkim problemem, z którym (chociaż epizodycznie) miało do czynienia około 30-40% polskiego społeczeństwa. O tym jak działa, mówi się całkiem sporo stąd dzisiaj ominiemy ten temat, a skupimy się na innych, zamiecionych na drugi plan zaburzeniach. A jeśli interesuje Was choroba dwubiegunowa bądź nadpobudliwość, to odsyłam do wcześniejszych artykułów.

Żeby zachować pewną harmonię, będę wspominać o zaburzeniach wg klasyfikacji ICD-10. Dzieli ona różne dolegliwości na jedenaście różnych grup, dzięki czemu łatwiej się w nich połapać. I na początku wchodzimy w jeden z największych problemów nie tylko w branży hip-hopowej, ale i całej rozrywkowej. A mianowicie – wszelkie uzależnienia od alkoholu, papierosów, środków odurzających czy hazardu. A mogę podpiąć tutaj tyyyyyyyle numerów, że ciężko się zdecydować. Wiemy, jak działa ten nieszczęsny mechanizm więc lecimy dalej.

Proszę Państwa – schizofrenia. Albo znana nam wszystkim „TA JEDNA P*ERDOLONA SCHIZOFRENIA”. Ale z pomocą bardziej przychodzą mi Pawbeats, Rahim, Pih oraz Buka. We wspólnym numerze tworzą niestworzone (ależ gra słów) wizję, które nie mają racji bytu (albo przy naprawdę niesamowitym splocie wydarzeń). Chorzy mają swój odmienny świat, odległy od realistycznego spojrzenia na siebie czy inncyh. Rodzajów schizofrenii jest kilka, a najbardziej znana z nich jest paradoidalna (taki klasyk i podstawa).

Dalej zostając wokół postaci grajka z Bydgoszczy, mamy wszelakie zaburzenia nerwicowe. Marcin wielokrotnie mówił o swojej przypadłości a skończył rok z nerwicą i depresją także szef SBMu czyli Solar. I tutaj mamy podział na dwie grupy. Jedna to strcite zaburzenia związane z lękiem. Szpaku, który wymyślił sobie, że z reklamówką w kielni będzie bezpieczny robi popularną rzecz wśród osób borykającymy się z atakami paniki. W jego trakcie może dojść do hiperwentylacji stąd uspokojenie oddechu w torebce może znacząco pomóc. Na zaburzenia lękowe zalecany był znany i lubiany przez wszystkich Xanax. Fun fact – jest on coraz rzadziej zalecany przez swoje skutki uboczne, ale to użytkownikom pozamedycznym chyba niezbyt coś zmienia.

Drugi rodzaj to zaburzenia obsesyjno-kompulsywne, znane jako OCD albo nerwica natręctw. O.S.T.R. w trakcie „Ostatniej imprezy” mówi krótko – „”J*bana nerwica natręctw, modlę się wciąż o obojętność „. A czemuż tak? Do końca w sumie nie wiem. Bo OCD polega na obsesyjnym wręcz sprawdzaniu i kontrolowaniu wszystkiego. Ewentualnie o zapętleniu pewnych myśli. Rozpatrzyłam ten temat wraz z Księciem Mazowieckim z Hałastry, ale by nie wrzucać większej medycznej nomenklatury, zostańmy przy tym ładnym, familijnym opisie.

Kolejny punkt w klasyfikacji to „zaburzenia behawioralne”. Za tym tajemnicznym terminem kryją się schorzenia związane z odżywianiem i snem. Czyli takie podstawy żyćka. Kto nie słyszał o insomnii w polskim rapie, niech pierwszy rzuci kamień! Powody? W opór różnych. Od traumatycznych wydarzeń, przez przedawkowanie środkówym odurzających (czytaj koks czy mefedron), do przebodźcownia. Jak to ładnie podsumował Oskar83 – „Dość prochów na pewność, alkoholu na bezsenność / Kremu pod oczy na codzienność i pięciu kaw dziennie„. Przedawkowanie alkoholu czy kofeiny oczywiście też hamuje naszą wycieczkę w objęcia Morfeusza. A co z jedzonkiem?

Ano różnie. Zeus pytał „po co nam ten fałszywy obraz? Modelki z bulimią czy anoreksją„. I krótko to kolego podsumowałeś. Są to głównie zaburzenia, które sprawiają, że postrzegamy siebie inaczej. I co ciekawe – osoby otyłe też mogą mieć anoreksję. Jest to wersja atypowa, różniąca się od klasycznej jedynie faktem o niewystarczającej wadze. Te osoby też mogą być (a nawet i są) niedożywione, czują wstręt do jedzenia i panicznie boją się przytyć. A bulimia? Oxon ją miał gdy zjadał łaków i nimi rzygał. Przepraszam, że tak nieładnie, taki mamy hip-hop. Ale do meritum – chorzy wywołują wymioty by opróżnić żołądek i nie zwiększać wagi. Często łączy się to w przyszłości z napadami objadania, co napędza błędne koło.

No to teraz wchodzimy na głębokie wody. Zaburzenia osobowości, a parę ich wyróżniamy. W polskim rapie padają głównie dwa. Rip Scotty w hitowym numerze ze Szpakiem oddał jednemu z nich cały numer. A chodzi tutaj o osobowość typu borderline (tzw. borderkicie). Na pierwszy rzut oka jest to kopia choroby afektywnej dwubiegunowej, ale nie do końca tak jest. Przechodzenie nastrojem ze skrajności w skrajność łączy oba te tematy jednak równica leży u podstaw. Bipolar kwalifikujemy do zaburzeń nastroju, borderline natomiast – do zaburzeń osobowości. Wpływa on na podstawowe cechy i zachowania, nie tylko na samopoczucie. Osoby z tym typem mają większe skłonności do ryzykownych działań i autodestrukcji (w tym samookaleczania się). W przeciwieństwie do dwubiegunówki, nie znajdziemy na niego leków, co tylko może pokazać nam, jaki bajzel może siedzieć w głowie takiej osoby.

Druga strona medalu spod hasła „zaburzenia osobowości” to bycie narcyzem. I kto inny mógł tutaj paść niż VNM baby! Oczywiście bez żadnych uszczypliwości – Tomek sam się tak nazywa, a i nagrał numer pochwalny na swój temat. To wyczerpywałoby już cały akapit, ale pozwolę sobie doprowadzić go do końca. Często z tym zaburzeniem mają do czynienia ludzi niesamowicie chwaleni i wynoszeni na piedestał w dzieciństwie. W perspektywie dorosłego życia, mają pokłady samouwielbienia (niekiedy bez podstaw) i potrafią wykorzystywać innych dla swoich korzyści. Ale V jest mega spoko, polecam.

Słowem zakończenia – choroby i zaburzenia psychiczne często są romantyzowane. Wszelkie borderkicie czy osoby tonące w używkach szybciej trafią do grupy chorych niż wzorców społecznych. A współczucie im warto zamienić na realną pomoc. Ryby psują się od głowy, a gdy człowiekowi coś wejdzie na banie, może nie wyjść aż tak szybko. Ale wyjdzie. Nie warto wychodzić z kina kiedy gra seans. Dużo zdrówka dla nas wszystkich i dobry przekaz niech się niesie!


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Felieton

Kto „odrzucił krowę”? – wegetarianizm w cyklu rapowo-naukowym

Dzisiaj Światowy Dzień Wegetarianizmu.

Opublikowany

 

słoń oki bisz krowa wegetarianizm

Pierwszy października to nie tylko zakończenie wakacji dla studentów. To również Światowy Dzień Wegetarianizmu. Na czym polega wiemy wszyscy, jednak jak zdrowo przejść na tę dietę (przez niektórych nazywaną stylem życia)? I przede wszystkim – kto odrzucił mięso zamiast nim rzucać?

Zacznijmy od odpowiedzi na pytanie zadane w tytule artykułu. W numerze „Certified Lover” Oki rzuca następujące wersy: „Jakieś cztery lata temu przez nią odrzuciłem krowę / Kochamy zwierzęta, j*bać gadki oldschoolowe„. Tajemniczą „nią” jest oczywiście dziewczyna Oskara, która od wielu lat jest wegetarianką. Eksperci z Geniusa podają, że to właśnie wykluczenie z diety mięsa było głównym czynnikiem decydującym o niepodjęciu współpracy z McDonald’s. Jednak zostawmy to jako teorię spiskową. Wracając do głównego wątku – powodów do przyjęcia wegetarianizmu jest wiele. A przez to ma kilka swoich podgrup.

Najbardziej znana wersja to laktoowowegetarianizm. Oznacza to, że oprócz produktów pochodzenia zwierzęcego, w diecie mogą znajdować się produkty mleczne oraz jaja. A typowy piątkowy katolicki post od mięsa wcielony długoetapowo w życie to peskatarianizm. Jeśli oprócz ryb dopuszczamy też owoce morza i drób – mówimy o semiwegetarinizmie. Na to zdecydował się Opał rozliczając przeszłość i ograniczając mięso. Podobny ruch zastosował Taco Hemingway, który jada rzadziej wołowinę, raczej prosi lentil i przypadkiem jego mleko sojowe wylądowało na Stawki.

Minęły ponad dwie dekady XXI wieku także temat niejedzenia mięsa nie jest niczym zaskakuącym czy kontrowersyjnym (chyba, że pójdziesz na niedzielny obiad do babci). Warto skupić się na tym, by pomimo zabrania źródła białka, nie doszło do jego niedoborów. W tym wypadku niesamowitą opcją będą wszelkie warzywa strączkowe (fasola, soja, soczewica itd.). Główny powód? Mają dwa razy więcej tego makroskładnika niż chociażby uwielbiany przez kulturystów kurczak. A skoro już o rzucaniu ciężarami mowa – muszę oczywiście wspomnieć wers Bisza, „Nie ma lipy, choć na wege, nie na stekach” (pozdrawiam Pana Burneikę). Zaraz rozwinę wątek tegoż jegomościa jednak skończmy sekcje niedoborową. Dużym problemem wegetarian i weganów jest niedobór witaminy B12. Dlaczego? Bo znajduje się ona jedynie w produktach odzwierzęcych. Warto więc rozpocząć jej suplementacje gdyż bierze udział w procesie wytwarzania krwinek. A w połączeniu z niedoborem żelaza (co również jest bardzo często) może doprowadzić do osłabienia z perspektywą anemii.

Jak obiecałam, wracamy do rapera z Bydgoszczy. Od wielu lat wspiera wszelkie inicjatywy nagłaśniające problemy z ochroną zwierząt, warunkami w jakich prowdzone są hodowle i tym podobne. Współpracował m.in. z Gazetą.pl (przy spocie „Co słyszą wegetarianie i weganie”) czy z Międzynarodowym Ruchem Na Rzecz Zwierząt VIVA (przy kampanii „W jak wybór”, do której użyty był numer B.O.K. „Flaki). Z anegdotek – raz trafiłam na backstage Jarka gdzie organizator z jedzenia przyniósł mu i zespołowi… kilka paczek kabanosów.

W kampanie społeczne angażuje się również ekspert od ćwiartowania wszelkich zwłok, rzucania mięsem i hardcorowych wizji skaleczeń. Mowa tu oczywiście o Słoniu, który w opozycji do swojej postaci scenicznej należy do osób, którym dobro zwierząt nie jest obojętne. We współpracy z organizacją Otwarte Klatki zrealizował spot, który w cyniczny sposób zwraca uwagę na warunki hodowli drobiu.

Podsumowując – dbajcie o zdrówko i dobry przekaz niech się niesie!


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Felieton

Czy Sokół wcielił się w rolę „pożytecznego idioty” obecnej władzy? – felieton

Wszystko jest cudowne, a kraj płynie mlekiem i miodem.

Opublikowany

 

sokół głosuje wybory

Sokół od zawsze jest kojarzony z sympatyzowaniem ze środowiskiem Platformy Obywatelskiej. Jeżeli wywiad o konotacjach politycznych to z Bodnarem (w 2022 roku w TokFM) czy niedawny z Kamilem Dąbrową (bliskim współpracownikiem Trzaskowskiego), gdzie z góry wiadomo, jak będzie przebiegać rozmowa. Wyciągając wnioski z tej ostatniej z dużą dozą prawdopodobieństwa można założyć, że Sokół dyskretnie wcielił się w rolę „pożytecznego idioty” obecnej władzy, który udaje, że wszystko jest cudowne, a kraj płynie mlekiem i miodem.

Sokół miał dość długą przerwę od udzielania wywiadów, ale niedawno zrobił wyjątek i wybrał się na pogawędkę do Kamila Dąbrowy, rzecznika prasowego Warszawy, którego starsi słuchacze mogą kojarzyć z kultowej Radiostacji. Spory fragment rozmowy (skądinąd bardzo ciekawej) to zachwyty nad tym, jak zmienia się Warszawa (według Sokoła „jest różnorodna” i „zielona”). Generalnie przekaz jest taki, że wszystko git, trudno się do czegoś przyczepić. Tymczasem wystarczy spojrzeć na katastrofę mieszkaniową stolicy, żeby szybko zmienić tę optykę. Wiadomo, że włodarze miasta odpowiadają za to tylko w jakimś stopniu, ale dla porównania Stefan Starzyński potrafił po sobie zostawić 100 tysięcy mieszkań komunalnych przez 5 lat, gdy dla Trzaskowskiego, który dysponuje nieporównywalnie większym budżetem, szczytem jest zaledwie kilkaset rocznie.

Sokół ma łeb na karku i doskonale zdaje sobie sprawę, że bezpośrednia agitacja za Platformą w obecnych okolicznościach ich nieudolnych rządów, to stąpanie po cienkim lodzie, ale nawet przemilczanie tego, co obecnie dzieje się w kraju, to dla „demokratów” dużo. Jako ciekawostkę można przytoczyć fakt, że odwagi mu nie zabrakło podczas nagrywania utworu dla jednego z liderów „gangu obcinaczy palców”, ale obecnej, tragicznej sytuacji, zwłaszcza młodego pokolenia, komentować nie chce. Zresztą nie tylko Sokół stanowi tu regułę, bo dosłownie prawie cała scena jest cichociemna. I mimo iż w Polsce nic się nie zmieniło od czasu rządów PiS, kraj nadal gnije od środka, a rajem jest tylko dla deweloperów, banków i zachodnich korporacji, to właściwie nikomu to nie przeszkadza. O perspektywach szkoda nawet gadać, bo grozi to wpadnięciem w natychmiastową depresję. Na sam koniec rozmowy z Kamilem Dąbrową Narrator dostał raczej nieprzypadkowe pytanie, co woli: Marsz Niepodległości czy bieg niepodległości?

– Nie interesuje mnie żadna z tych rzeczy – skwitował krótko swój stosunek do tych imprez Sokół. Twórca Prosto zachował sporą dozę dyplomacji, jednak gdy spojrzymy na niedawne próby niszczenia tego patriotycznego zgromadzenia przez środowisko rządowe, trudno nie dostrzec wysublimowanej wrzutki. Z takim podejściem Warszawa ma szansę wkrótce odzyskać przedwojenny prymat „Paryża północy”, ale nie ze względu na architekturę, a zalew migrantów, który widać bez konieczności robienia badań socjologicznych.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Felieton

Polski rap to nastolatka z Daddy Issues – felieton

Mierna raperka płacze, że nie jest popularna jak Żabson i Multi.

Opublikowany

 

młody korden aljas
Młody Korden / Aljas

Doszedłem ostatnio do wniosku, że polski rap jest niczym niezrównoważona nastolatka w poważnym stadium „Daddy Issues”. Punkty wspólne? Chociażby poszukiwanie aprobaty i akceptacji gdzie popadnie. Szczególnie dotyczy to mainstreamowych graczy, którzy z całych sił próbują zgarnąć do siebie byle jakiego słuchacza. Z jednej strony obniżają masakrycznie tzw. próg wejścia poprzez spłycenie przekazu, formuły i techniki, aby tylko przekonać do siebie kolejne masy. Z drugiej strony natomiast jak zauważysz, że ich twórczość balansuje między miernym disco polo a bezpłciowym popem to się obrażą i będą tuptać nóżką. Jak dostatecznie mocno im podpadniesz to jeszcze posta wstawią o tym na Instagram. Ciężko mi zachować tutaj powagę, serio. Wyraźne są także problemy z autorytetem. Polski rap nie posiada tak właściwie już od dobrych kilku lat stricte rapowego wzorca. Osoby będące filarami tej muzyki z różnych powodów zeszły ze świecznika. Czasami z własnej woli, czasami z woli sceny. Fakt jest jednak faktem, aktualnie autorytety tej branży są zmienne bardziej niż obietnice polityków po wygranych wyborach. Wiecie czym skutkuje brak odpowiednich wzorców? Już tłumaczę.

Młody Korden, czyli jak nie być raperem

W SBM Label mają spory problem. Z ostatniej fali newcommerów nie udało im się zgarnąć dosłownie nikogo ciekawego. Za to cała rzesza rozpoznawalnych twarzy hucznie opuściła wytwórnię. I chyba ten fakt właśnie osoby zarządzające labelem wprawił w desperacje. A przynajmniej w to chcę wierzyć, bo inaczej nie da się wytłumaczyć zakontraktowania Kordena. Musicie wiedzieć, że jest to chłopak znany już przed laty w internecie, głównie ze scamów na markowe ubrania i noszenia samemu podróbek. No może człowiek z niego średni, ale za to muzyk… mierny. Opublikowany w ostatnim czasie utwór “808mafia” we współpracy z Białasem to absolutnie najgorsze co kiedykolwiek wypuściło SBM – a przez ostatnie kilkanaście lat konkurencja była w tej kwestii nie byle jaka. Chłopak nie dość, że poleciał kompletnie bez bitu, bez rymów, bez tempa, to nawinął zupełnie bezwartościową papkę. Sam Beezy za to zdaje się nawet dissować swojego podopiecznego w tym numerze. Polski Blueface? Nie tym razem. Przez chwilę nawet miałem nadzieję, że to skomplikowany proces marketingowy, który na podstawie kontrastu ma w przyszłości spowodować szok termiczny u słuchacza, kiedy to Korden już zacznie rapować z bitem. Chwilę potem moje nadzieje okazały się złudne.

W ostatnich tygodniach mój nowy ulubiony raper Młody Korden został również obrzucony pomidorami i zebrał łomot od Yung Adisza. Brzmi abstrakcyjnie? A jest śmieszniejsze jeszcze bardziej. Adisz owocnie skomentował swoje zachowanie podając masę argumentów tłumaczących jego postępowanie. W odpowiedzi otrzymał diss, z którego wynika tylko, że Korden nadal nie potrafi zbytnio w rap. Nic więcej. Praktycznie brak ustosunkowania do czegokolwiek. Za to wyrafinowane potwierdzenie braku muzycznych zdolności. No ale wiecie: normiki „nie skumajom”. Fenomenalna linia obrony. Weź tam Panie Solar zajmij się swoimi wychowankami, bo bez wujka nad głową sobie ewidentnie nie radzą.

Mierna raperka płacze, że nie jest popularna jak Żabson i Multi. Wśród ich fanów widzi dużo „homoerotyzmu”.

Kiedy tworzysz muzykę, której nikt nie słucha masz zasadniczo dwa wyjścia. Możesz szlifować swój warsztat dalej albo zrzucić swoje porażki na zły i okrutny świat. Już pewnie domyślacie się co wybrała Aljas podczas wywiadu dla Polskiego Radia Czwórka. Co prawda to cała ta rozmowa jest niczym istna wylęgarnia absurdalnie głupich wypowiedzi, ale ja pozwolę sobie skupić się jedynie na omówieniu poniższego a zaraz highlightowanego fragmentu. Pani Aljas stwierdza… że Żabson i Multi nie wybiliby się jako kobiety. Dlaczego? Bo mężczyźni mogą mówić i robić żenujące rzeczy, a kobiety już nie za bardzo. Przyznam, po usłyszeniu tej wypowiedzi musiałem przejść się parę razy po pokoju. No i dotąd nie wiem co durniejsze. Sama hipoteza? Stwierdzenie, że ich fani emanują homoerotyzmem? Wielkie zdziwienie, że odbiorca ma prawo akceptować (lub nie) pewne schematy? A może wymienione ksywki, które kompletnie przeczą temu, co mówi sama Aljas? Zdaje mi się, że to właśnie tutaj leży pies pogrzebany. Ta Pani tworzy muzykę około rapową, nie mając pojęcia o środowisku, które tak ochoczo próbuje zdobyć. Tylko po co nam ten bełkot na antenie publicznej radiostacji? Nasze podatki, jak zawsze są świetnie rozporządzane.

Obydwaj nagrywali z Sentino, a teraz pobili się na Stadionie Narodowym

Zarówno postać Olejnika, jak i Truemana poznaliście na GlamRapie przy okazji ich utworów muzycznych we współpracy z Sentino. Co ciekawe więc, na ostatniej gali Fame MMA odbywającej się na Stadionie Narodowym, doszło między nimi do rękoczynów. Jednak nie w klatce, a na widowni. Chociaż „rękoczyny” insynuują wymianę uderzeń to jedyne co się stało to kopnięcie w głowę Olejnika wykonane przez Truemana. Skąd ta agresja? Podobno Olejnik został zweryfikowany za zgrywanie gangusa i gonienie w grupie małolatów. Kiedy doszło do konfrontacji to „poszkodowany” Olejnik bał się wstać a jego jedyną linią obrony była własna dziewczyna. No nie wygląda to najlepiej. Zresztą mowa o typie, który popularność zyskał na skakaniu wokół Kamerzysty jak grzeczny pupilek. Nic gorszego już PRowo go nie spotka i tak. Cały czas nie rozumiem jakim cudem pojawił się on w tym środowisku. Dobrze, że prawdziwi Sicarios czuwają.

Podziemie silne jak nigdy się rozpada, więc dissują się hypemani

Rusina podpadł scenie. Jedni twierdzą, że za gadanie z „psami” a inni, że to kwestia zakulisowych konfliktów. Poważną konsekwencją tego było stracenie obserwacji na Instagramie od całej rzeszy artystów, z którymi jeszcze nie tak dawno tworzył on wspólne utwory. Czy to rozpad tak zwanego „podziemia silnego jak nigdy”? Absolutnie mnie to nie interesuje. Jednak sam beef wiszący w powietrzu między Rusiną a Vkiem mógłby przynieść już nam trochę stricte hip-hopowego kontentu. No i doszło ostatecznie do wymiany dissów między zwaśnionymi stronami. Tyle że wersami rzucać zaczęli hypemani wyżej wymienionych. Chyba nie tego spodziewała się scena, aczkolwiek dało to nam pogląd na  rzeczywisty powód tegoż konfliktu. Bez zaskoczeń poszło o krzywe akcje po mocniejszych używkach. Parafrazując klasyk – kogoś zmiotło z planszy.

Nigdy nie jest dobrze Wojtek

Powyższe przykłady to tylko kropla w morzu wypełnionym miernymi płytami, które wyszły w 2024. Albumów niby wychodzi coraz więcej, a paradoksalnie dobrej muzyki mamy coraz mniej. Były miesiące w tym roku, kiedy premier było 20 i ani jednej wartej pozycji do ponownego odtworzenia. Najlepiej wypadł dotychczas sierpień z „Generacją Cuzi” Kronkel Doma i „Barbarą” Vkiego. Do tego świetnie rozpoczęty wrzesień z “Największym Geekiem” Młodego Westa nawet dał mi nadzieję na lepszą końcówkę roku. Jednak niewiele już zostało zaplanowanych premier na ten 4 kwartał. To wszystko jest po prostu smutne.

Ten tekst będzie miał kontynuację.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Felieton

GlamRap – a komu to potrzebne? – felieton

Opublikowany

 

Nie ma co ukrywać – jesteśmy największym portalem hip-hopowym w Polsce. A, że miarą sukcesu jest liczba twoich wrogów, to zgromadziliśmy ich setki, jak nie tysiące. Ponad dekada w branży również miała na to spory wpływ (a przypomnę, że stawialiśmy pierwsze kroki gdy Okekel na chleb mówił 'pep’). Można nas nienawidzić, można cisnąć z nas bekę (a w to też potrafimy), ale na koniec dnia usłyszycie o nas w numerze ulubionego rapera. Przykłady? Bardzo proszę.

Tylko po kolei, żeby nikt dwa razy wspomniany nie został. Białas nawinął, że nie wie co piszemy, jak i wspomniał inne konkurencyjne portale. Jeden już nie istnieje, a w drugim dał jeden z nielicznych wywiadów. Z nami Beezy ma tyle wspólnego, co średniej jakości skrybowie z królem kraju punchlinem płynącym. A nie, czekaj…

W temacie bójek też coś tam wiemy. A przekazał nam to Adam Sławny vel Sarius. „Skandale na GlamRapie nie dotyczyły mnie, chociaż lubiłem się tłuc„. Jedynie to te storieski o 2 w nocy, ale to już mamy wyjaśnione. Mariusz dobry chłopak czy coś. Także niedługo zobaczycie jak sobie pogadaliśmy.

Kolejna postać, lekko już zapomniana na tym hip-hopowym padole, to białostocka techniczna bestia znana szerzej pod kryptonimem Hukos. Cytuję – „Na GlamRapie nazwą łakiem chociaż używam piętnastu flow„. Nie no Panie Raperze, tutaj akuart się lubimy. Nasze archiwa też mówią, że bardziej props niż hejt. Największą hejterką będzie moja mama, która z przerażeniem patrzyła jak jej 12-letnie dziecko mija CDki Taylor Swift i wybiera taki z maluchem przytulającym klamkę. Ale lepsze to niż dz*wki, dragi, lasery (ROGAL WRÓĆ). A i nie mam już 12 lat, tak dla formalności.

https://youtu.be/ay1RGLo6RLE?si=S3bV9JFb709kafct

Skoro legenda została już wywołana do tablicy, to też musimy ją zacytować. Pokuszę się nawet na więcej niż jeden wers. „Zbierasz na mnie haki? Puścisz to w Glamrapy? I kto komu bardziej teraz robi tu reklamy? Popkillery podłapują, widać poziom #Pudelek„. Ej, co jak co, ale niemal dekada w tej branży mocno umocniła nas jako portal plotkarski i nie oddamy tego tak łatwo! Natali, musisz postarać się bardziej (i w końcu odpisać mi na maila, plis).

A jak mówimy o starociach – patrzcie, co odkopałam. Czy ktoś jeszcze pamięta jak Opał robił horrorcore? Taki hardcore, że też musieliśmy się tam znaleźć. „Jak sprawdzam co w rapie na tym ich GlamRapie, to jestem na nie, zdecydowanie„. Ja tu wyczuwam lekką nutkę goryczy bo coś tam piszemy o Tobie, ale tak nie do końca. Jakoś freak fighty klikają się bardziej niż emocjonalne, liryczne numery. Potrzebna na to przestrzeń. No, ale przecież Kizo, Tede czy Aleshen to nie hip-hop, proszę Was.

Z drugiej mańki, mamy nowość w postaci Floral Bugs, który „nie odbiera na Snapchacie, na Whatsappie, na GlamRapie.” Mordko, ale to Ty dzwonisz… Prawie jak Kazek i Diho na „Facetime”. Ależ smooth zrobiłam to przejście. Pan reprezentujący GM2L, wrzucił nas między tak niesamowity zlepek wydarzeń, że zostawię Was z tym w cichości mojego serca.

Karmię te d*py jak gęsi na foie gras, potem se wchodzę na GlamRap
Bo w nocy i za dnia mam w domu afery jak Doda i Majdan
Zakładam jej jaja na oczy jak Rayban i palę se wiadra
Najpierw por*cham a potem to nagram i za to kupuję kajdan
„.

Nie znajdę lepszych słów zakończenia niż wstęp do numeru „Zamknij ryj” Sapiego Tha King. Leci to w taki sposób: „Ty myślisz, że nas to boli stary? Naprawdę? Że Ty napiszesz komentarz pod postem Popkillera albo GlamRapu?„. Dokładnie, my biedni redaktorzy nie robimy w życiu nic pożytecznego tylko uzewnętrzniamy się i piszemy paszkwile na hib hob. Obrażeni, smutni, jedzący wczorajszą pizzę na wersalce. Niech ktoś mnie zrzuci z tego stołka, błagam.

Tekst powstał w celach humorystycznych i jedyną osobę jaką miał obrazić jest Najniższa Polska Dziennikarka.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Popularne

Copyright © Łukasz Kazek dla GlamRap.pl 2011-2024.
(Ta strona może używać Cookies, przeglądanie jej to zgoda na ich używanie.)

error: