Felieton
ROZKMINA: Tajniki Songwritingu
Znaczna część słuchaczy muzyki rap w końcu sama chwyta za kartkę oraz długopis, chcąc spróbować własnych sił w tworzeniu muzyki i/lub po prostu żeby wyrazić siebie. Niestety, ze względu na ilość materiału rapowego zalewającego internet oraz sklepowe półki, nawet twórcom ciężko jest przebić się, nawet pomimo dużych umiejętności, do świadomości szerszego grona słuchaczy. W niniejszym artykule chciałbym zastanowić się nad tym, jak stworzyć dobry rapowy numer od podstaw.
Jak pisze się piosenki? Zaczyna się od jednej myśli, emocji, podejmuje się trop, a potem idzie po nitce najeżonej kolejnymi słowami aż do kłębka. Czasami droga wiedzie przez siedem gór, siedem rzek, siedem lasów, ale trud zawsze się opłaca, bo nawet jeśli na końcu trasy nie czeka skarb, w końcu okazuje się nim przeżyta podczas jego poszukiwania przygoda emocjonalna. Tyle piosenek czeka jeszcze do napisania!
Szukanie inspiracji na pierwszy rzut oka wydawać się może trudnym, mozolnym zadaniem, jednak dobry temat można znaleźć o każdej porze dnia i nocy. Podsycaj w sobie twórcze napięcie, trwaj w nim, bądź wyczulony na bodźce z otoczenia, nastaw się na kreatywne myślenie. Dobrze jest założyć sobie zeszyt, w którym zapisywać będziesz notatki na gorąco, luźne myśli, rymy, tytuły, tematy, i gromadzić zapiski, a kiedy uskłada się już ich wystarczająco wiele, należy na spokojnie przerobić je w wersy.
Po jakimś czasie gromadzenia ich zaczniesz zauważać, że pewne z nich do siebie pasują, i złożysz z nich piosenki. Jeśli pisanie w zeszytach uważasz za niewygodne w pewnych okolicznościach, pisz na luźnych kartkach, gromadząc je w teczce lub skoroszycie. Gdy już zdecydujesz się, jaki temat chcesz podjąć, wypisz na kartce słowa z nim związane, a potem wypisuj rymy do nich. Sklej z nich następnie wersy, a z tych stwórz gotowe teksty. Niektórzy wolą pisać od razu pod bit, inni dopiero po skończeniu liryki rapują ją do podkładu nanosząc na nią rozmaite poprawki.
Niektórzy preferują pisanie tekstów za jednym zamachem, na spokojnie. Takie podejście ma wielką zaletę – sprawia, że muzyka nabiera emocjonalnej spontaniczności, wyraźnie wyczuwalnej podczas odsłuchu. Każdy musi sam wypróbować rozmaite podejścia do tworzenia, i wyrobić sobie własne. Siadając nad kartką, nie zawsze musisz wiedzieć, co chcesz napisać. Oczywiście czasami będzie kierowało Tobą czyste natchnienie, pojawiające się ni stąd, ni zowąd, ale zapewne znacznie częściej zmuszony będziesz wysilać się próbując wydrzeć z odmętów swojej świadomości treść wartą przekazania. Umiejętność wyciszania się, dokonywania introspekcji i analizowania swoich stanów uczuciowych jest bardzo cenna i warta doskonalenia. Jeśli w jakimś z podjętych tematów dostrzeżesz szczególny potencjał, nie kończ pisania piosenki dopóki nie uznasz, że treść jej oddaje dokładnie to, co czujesz. Używaj wyobraźni, twórz w umyśle wizję tego, jak utwór powinien wyglądać, i podążaj w tym kierunku.
Baw się słowami, żongluj nimi, układaj je mając na uwadze ich podobieństwo brzmieniowe, oraz to, jak się rymują, ale pamiętaj, że to tylko zabawa. Zabawa słowem pisanym i mówionym czasami powinna zostać zepchnięta na dalszy plan, co powinno być naturalnym następstwem obrania przez Ciebie poważniejszego tematycznie pola działań, wymagającego zmiany podejścia językowego na dojrzalsze, pozwalające Ci na trafienie w sedno sprawy bez najmniejszego nawet ryzyka jakiegokolwiek przerostu formy nad treścią. Chcę przez to powiedzieć, że utrzymywać należy balans obu tych czynników poprzez kierowanie się zasadą, że jedno ma być godnym uzupełnieniem drugiego, ale zawsze w takich przypadkach to forma ma bezpośrednio wynikać z treści, a nie odwrotnie. W wyniku nieumiejętnej zabawy słowem dochodzi do przerostu tej pierwszej nad drugą.
Wspaniałym przykładem takiego wersu jest chociażby ten zarapowany przez Pezeta w jego utworze pt. ”Spis Cudzołożnic”: ”Nie wiem skąd ona to ma, bo na pierwszy rzut oka wygląda jakby była spokojna/Ale ma kilka rzeczy, o których codziennie faceci marzą w swoich przykładnych domach” – 6 rymów w jednej linijce tekstu, przy tym ich rozmieszczenie jest całkowicie naturalnie, treść jest sensowna, a forma zupełnie zadowalająca. Oczywiście to skrajny przykład, ale można wyćwiczyć zdecydowanie większą swobodę w operowaniu słownictwem. Najłatwiej dokonać tego poprzez zrezygnowanie z rymów dosłownych na rzecz asonansowych. Unikatowa lekkość języka jest jednym z najważniejszych cech najlepszych MC’s.
Z reguły na początku swojej przygody z tworzeniem rapu jest się zadowolonym ze wszystkiego, co tylko się napisze, skomponuje lub nagra, co z kolei niesie ze sobą chęć podzielenia się ze światem owocami swej pracy, jednak w dobie internetu zalecam powściągliwość w tym, bowiem społeczność internetowa znana jest z tego, że nawet po wielu latach potrafi wywlec na światło dzienne takie pierwociny lżąc bezlitośnie z ich autora. Najlepszym posunięciem jest odczekanie kilku miesięcy, co pozwoli ocenić Ci własną twórczość z perspektywy czasu, przy czym im więcej go upłynie, tym prawdopodobnie lepiej. Jednocześnie należy nagrywać kolejne utwory, których jakość wykonania stanie się potem punktem odniesienia do tej prezentowanych przez wcześniejsze dokonania.
Mówiąc inaczej: jeśli nagrasz kilka kawałków, z których będziesz dumny, stwórz następnych kilka na tyle dobrych, że poprzednie uznasz za mizerne, powtarzając proces kilkukrotnie. Dobrze jest również tworzyć zajawkowe kawałki, tworzone z zamiarem nie publikowania ich, a jedynie nabrania wprawy w pisaniu i nagrywaniu. Kiedy po dłuższym czasie tworzenia stwierdzisz, że masz już materiał którym chciałbyś podzielić się ze światem, zamieść go na kilku portalach internetowych z prośbą o komentarze o i ocenę. Żeby wyciągnąć jakąkolwiek naukę z cudzych komentarzy, koniecznie musisz nauczyć się rozróżniać konstruktywną krytykę od tej hejterskiej. Prawdziwy sukces w tworzeniu muzyki odnosi się wtedy, kiedy kiedy samemu stworzyło się album z którego jest się w pełni zadowolonym, a który spodobał się określonej rzeszy świadomych odbiorców.
Nie zrażaj się negatywnymi komentarzami, pamiętając, że po pierwsze nie ma jednej muzyki podobającej się wszystkim, po drugie, że tylko od Ciebie zależy to na jakim poziomie będzie Twoja twórczość – od tego, ile pracy i czasu w nią włożysz. Dobrym rozwiązaniem jest nagrywanie najpierw wersji demonstracyjnych swoich piosenek. Słuchanie ich pomoże Ci nauczyć się na pamięć tekstu w najdrobniejszych detalach (co nie jest łatwe, jeśli dokonuje się w nim zmian w trakcie procesu twórczego), oraz wyrobić sobie właściwą dykcję podczas rapowania go. Takie demo wersje można spokojnie wykonać na tanim, domowym sprzęcie i ogólnodostępnych programach do obróbki dźwięku. Żeby nagrać wersje przeznaczone do odsłuchu dla szerszej publiczności, warto wybrać się do studia nagraniowego, albo zrobić sobie amatorskie studio w domu, inwestując w sprzęt.
Popularność w żadnym wypadku nie jest wyznacznikiem jakości co najwyżej świadczy o tym, że jej temat oraz sposób w jaki został podjęty spotyka się z uznaniem słuchaczy. Skłonny jestem nawet założyć, że większość odbiorców nie jest w stanie docenić wszystkich niuansów składających się na wartość artystyczną danego utworu czy albumu, skupiając się na samym jej przekazie, melodii oraz nastroju, pomijając chociażby techniczne aspekty składające się na jego wyjątkowość.
Nawet najlepszy tekst zarapowany w beznadziejny sposób nie przyciągnie uwagi słuchaczy. Muzyka musi być muzyką, jeśli ktokolwiek uważa, że tekst piosenki jest znacznie ważniejszy niż sposób jego zarapowania lub oprawa muzyczna, powinien zająć się raczej pisaniem wierszy. Myślę że obrazowo można przedstawić to, co mam na myśli pewnym porównaniem: muzyka jest jak fala, a tekst jest jak deska surfingowa, zaś od Twoich umiejętności wokalnych – zarówno tych wrodzonych, jak i nabytych podczas treningu – zależy to, jak dobrze będziesz balansował na fali. Nieumiejętne rapowanie dobrego tekstu na porządnym podkładzie przypomina kiepskie surfowanie na najlepszej desce po pozwalającej Ci się wykazać nie lada umiejętnościami fali (w skrajnych przypadkach rapowanie niektórych przypomina wręcz bieganie z deską surfingową po plaży).
Dobry podkład muzyczny odznacza się nie tylko ciekawym brzmieniem, ale również tym, że da się zarapować pod niego coś z naprawdę oryginalnym, ciekawym flow. Polecam gromadzenie wielu bitów i freestyleowanie pod nie, aż do momentu zadowolenia z osiągniętego flow. Najlepsze bity wykorzystaj do nagrania najlepszych swoich tekstów, mając na uwadze to, żeby nastrój liryki pasował do atmosfery podkładu.
Ważne jest rozwijanie swojej inteligencji twórczej, podejmowanie się pisania na rozmaite tematy, nie ograniczanie się do tych sztampowych. Pisząc konsekwentnie dzień po dniu powoli będziesz odnajdywać się coraz bardziej w tym zajęciu, a Twoje umiejętności będą wzrastać. Ucz się na dostrzeżonych z czasem błędach popełnionych w trakcie tworzenia, wypisuj je w osobnym zeszycie i analizuj, a potem naprawiaj przy okazji tworzenia następnych piosenek. Bardzo istotnym zabiegiem jest rozwijanie swojego zasobu słów, czy to poprzez słuchanie muzyki rap, czy to czytanie książek.
Słuchaj dużo muzyki, starając się nie koncentrować na jednym wykonawcy. Poznawaj rozmaitych artystów, analizuj ich umiejętności, inspiruj się nimi. Napisz piosenkę w stylu VNM-a, potem Eldo, O.S.T.R.-a, Szada, czy jakiegokolwiek innego wykonawcy którego podziwiasz, nie plagiatując oczywiście, ale wypróbowując ich podejście do tworzenia muzyki na własnej skórze. Stworzysz w ten sposób wypadową ich stylów, czerpiąc od każdego z nich po pierwiastku ich charyzmy i talentu, oraz wyrabiając sobie z czasem własny wkład.
Zważywszy na to, że MC’s wyrastają jak grzyby po deszczu, ciężko znaleźć czasami nawet największą perełkę w zalewie grafomańskich wypocin. Poza tym, poziom w polskim mainstreamie jest dość wysoki, i żeby przebić się do świadomości szerszego grona słuchaczy – nie wspominając już nawet o zarabianiu na muzyce – nie wystarczy być po prostu niezłym, trzeba być po prostu znakomitym. Rap jest więc dyscypliną, w której podołać mogą tylko Ci zdający sobie już na samym starcie z tego, chyba, że ktoś tworzy muzykę dla siebie i wąskiego grona znajomych. Nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć powodzenia wszystkim pragnącym osiągnąć sukces twórczy oraz komercyjny w ”robieniu rapu”. Thomas Alva Edison powiedział kiedyś: ”Geniusz to wynik 1 procenta talentu i 99 procent pracy”. Pamiętajcie o tym podczas odnoszenia porażek, i być może podczas świętowania sukcesów!
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Felieton
„Kutas Records” – żart Kuqe 2115 to tak naprawdę spory problem – felieton
Wspomniana wytwórnia istnieje, jest z Polski i ma pół miliona słuchaczy.
Kilka dni temu Kuqe 2115 opublikował żartobliwy film, w którym mówi, że odchodzi z 2115 Label na rzecz nowej wytwórni „Kutas Records”. Pośmialiśmy się z rzekomo czerstwego żartu, który tak naprawdę nie do końca był żartem. Jak sprawdziliśmy, wytwórnia „Kutas Records” istnieje, jest z Polski i podbija Spotify.
„Kutas Records” – o co w tym chodzi?
Na Youtube powstał kanał zatytułowany „Kutas Records”. Uśmiech na twarzy może budzić nie tylko nazwa kanału, ale także współgrające logo z plemnikiem. Od razu więc mamy jasny komunikat, że mamy do czynienia z trollingiem. Tylko ten żart powoli wymyka się spod kontroli, bo jest całkiem sprawnie zarządzany.
Kawałki, które pojawiają się na kanale mają zawsze podtekst erotyczny i są w pełni wygenerowane przez skrypt AI. Ich treść jest dość wulgarna, ale dla młodszych odbiorców może być interesująca i zabawna. Każdy kawałek jest dobrze opisany i ma wygenerowaną unikalną okładkę. Tytuły numerów, podobnie jak ich treść jest nacechowana seksualnie.
Oto kilka przykładów:
- Dariusz Jebadło – Podziemny Drąg
- Gejtos – Bóg Morza
- Cwelgar – Gejowski Łowca Potworów
- Johnny Cwel – NNN (Nie Orzech Listopad)
- Homo Erectus – Gejowski Jaskiniowiec II (prod. Kutas Records)

W ciągu roku, odkąd istnieje „wytwórnia” na Youtube wygenerowano 163 utwory, które łącznie mają ponad 4 mln wyświetleń.
Spotify podbite przez „Kutas Records”
Jeszcze większe cyfry żartobliwa wytwórnia wykręca na Spotify. Przed kilkoma dniami doszło do sytuacji, kiedy na pierwszych 15 miejsc najbardziej viralujących numerów aż 8 pochodziło z labelu „Kutas Records”. Na pierwszym miejscu mogliśmy zobaczyć „Antycznego Napaleńca”, który przebił już barierę 1 mln streamów.

Wytwórnia AI ma już blisko pół miliona słuchaczy na Spotify. To więcej niż Belmondo (300 tys.), Liroy (160 tys.) czy Ten Typ Mes (240 tys.). Niewiele więcej od żartownisiów ma np. O.S.T.R. (580 tys.), który jest w ciągu wydawniczym od ponad 25 lat.

Co więcej, kawałki wygenerowane przez AI zaczynają trafiać też do TOP 50 Polska. Wspomniany „Napaleniec” jest obecnie na 8. pozycji, wyprzedzając m.in. Malika Montanę, Kaza Bałagane czy Pezeta.

AI w muzyce – mamy problem
Sztucznie generowane kawałki i całe „wirtualne wytwórnie” oparte na AI to coraz większe wyzwanie dla branży muzycznej. Z jednej strony zalew tanich, żartobliwych produkcji obniża próg wejścia, ale z drugiej – rozmywa granice między twórczością a automatem.
To jest też problem dla słuchaczy, bo coraz częściej mają oni problem z odróżnieniem prawdziwej muzyki od algorytmicznej masówki. Branża stoi więc przed pytaniem, jak chronić kreatywność i unikalność w czasach, gdy muzykę można „wyklikać” w kilka sekund.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Felieton
Eminem ma polskie korzenie? Dokumenty wskazują na wieś pod Strzegomiem
„Pradziadek rapera wpisywał w dokumentach narodowość polską”.
Brzmi absurdalnie? Z dokumentów wynika, że jeden z największych raperów świata ma rodzinne powiązania z Polską. Według badań genealogicznych część przodków Eminema pochodzi z Dolnego Śląska.
Od lat w mediach powraca temat polskich korzeni Marshalla Mathersa. Wiele portali pisze wprost – pradziadek Eminema był Polakiem. Choć historia ta nigdy nie zyskała takiej popularności jak internetowe plotki o jego rzekomej niechęci do Polski, fakty wskazują, że raper rzeczywiście może mieć polskie pochodzenie.

Polskie korzenie Eminema
Jak ustalono, jeden z pradziadków Eminema od strony matki – Georg A. Scheinert – urodził się 29 stycznia 1851 roku we wsi Kostrza, znajdującej się dziś w gminie Strzegom (woj. dolnośląskie).
Miejscowość ta, znana z wydobycia granitu, należała wówczas do Prus i nosiła nazwę Häslicht. Przodkowie Eminema mieli być z nią związani od pokoleń. W dokumentach pojawiają się nazwiska Joseph Scheinert (ur. ok. 1825) i Ewa Wasuzki (1827–1901) – rodzice wspomnianego Georga. To właśnie nazwisko Wasuzki, zapisane błędnie przez amerykańskich urzędników imigracyjnych, może sugerować polskie pochodzenie matki przodka rapera.

Przodkowie rapera – „Ger Polish”
Sprawą zainteresował się Janusz Andrasz, autor bloga „Genealogiczne śledztwo”, który odnalazł szereg dokumentów potwierdzających ten trop. Jak wskazuje, część aktów metrykalnych nie zachowała się, jednak dostępne źródła sugerują, że przodkowie rapera rzeczywiście mogli pochodzić z terenów dzisiejszej Polski.
Co więcej, w amerykańskich spisach ludności z początku XX wieku pojawia się przy rodzinie Scheinert określenie „Ger Polish”, co tłumaczone jest jako narodowość polska, kraj pochodzenia – Niemcy.
– Znalazłem zagadkowo brzmiący wpis w spisie mieszkańców USA z 1910 r., gdzie w przypadku jednej z córek Georga (wspomnianego 3x pradziadka Eminema) – Marcie Scheinert, po mężu Roesch, w rubryce „Miejsce urodzenia ojca”, znajduje się zapis „Ger Polish”. Potem znalazłem analogiczną kartę ze spisu, dotyczącego samego Josepha Scheinerta, czyli jej ojca. I tu również pada określenie „Ger Polish„, które znalazło się zarówno w rubryce jego matki, czego można byłoby się spodziewać, mając na uwadze jej polsko brzmiące nazwisko Wasuzki, jak i w rubryce podającej pochodzenie ojca Georga – Josepha Scheinerta! – pisze badacz.

W Eminemie płynie polska krew?
Wnioski z przeprowadzonego śledztwa odnośnie „polskości Eminema” są niejednoznaczne, ale coś ewidentnie jest na rzeczy.
– Skoro urodzony w 1851 roku w pruskim Häslicht Georg Scheinert, mieszkając w USA już od 46 lat, wpisuje w roku 1910 jako swoją narodowość polską, to coś jednak na rzeczy musi być. Niestety, bez dostępu do metryk tej tajemnicy wyjaśnić się nie da. Przyznam, że na początku tego genealogicznego śledztwa myślałem, iż wzmianka o polskich korzeniach Eminema była pomyłką. Teraz jednak widzę, że to raczej tajemnica, która wciąż czeka na swoje rozwiązanie.
Choć metryki z XIX-wiecznej Kostrzy nie są dostępne online, odkryte zapisy pozwalają przypuszczać, że w żyłach Eminema rzeczywiście może płynąć kropla polskiej krwi.
Fakty kontra plotki
W przeciwieństwie do dawnych, nieprawdziwych historii o rzekomym spaleniu polskiej flagi przez Eminema czy jego niechęci do występów w Polsce, informacje o polskim pochodzeniu rapera mają częściowo podstawy w dostępnych dokumentach.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Felieton
Schwesta Ewa i Loredana – jedna z najbardziej wyczekiwanych kolaboracji od lat! – felieton
Polsko-niemiecko-albański mix, który może podbić rynek naszych zachodnich sąsiadów.
Fani komentują nieustannie sociale, upominając się o wyczekiwaną kolaborację dwóch kluczowych artystek w Niemczech. Kilka miesięcy temu pojawiły się filmiki jak Loredana czekała na Schwesta Ewę, przetrzymywaną dłużej przez celników na lotnisku. Wtedy pojawiły się pierwsze plotki na temat ich współpracy.
Takiego koktajlu nikt się jednak nie spodziewał. Można powiedzieć, że to muzyczne kamikadze przyprawiające o skoki ciśnienia. Jak mówi mój znajomy z Albanii: „Nie ma nic niebezpieczniejszego niż polsko-albański mix”. I chyba coś w tym jest.
Schwesta Ewa od dłuższego nie wypuściła żadnego nowego projektu i mocno ucichła w social mediach, zwłaszcza po tragicznej śmierci Xatar’a. Dużo osób oczekiwało od niej publicznego statementu, jednak ona przeżywała żałobę prywatnie.
Naturalnie, każdy z nas miał ochotę na nowe projekty jednej z najbardziej kontrowersyjnych raperek w Niemczech. W połowie października ukazała się świetna, nowa płyta rapera SSIO, wypromowana z resztą z wielkim sarkazmem, komizmem, rozmachem oraz zabawnymi i politycznymi reels, które viralowo latały w socialach. Niemiecki rynek nie widział jeszcze czegoś takiego, współtwórcą wizuali był jeden z najbardziej utalentowanych video makerów Mac Duke, który jest w połowie Polakiem. Raper zaprosił naszą rodaczkę m.in. na „Bitte keine Anzeige machen”, gdzie Ewa nawija do bardzo chilloutowego beatu:
Prześlizgam się przez system sprawiedliwości w szpilkach Versace
Wyślij laskę – Sandy do inspektora
Nancy do sędziego, gdzie uprawia seks na pieska
Albo duplikat Rolexa jako
akt wdzięczności za utracone dokumenty.
Fakt, że Ewa nie przebiera w słowach czyni ją jedną z najbardziej autentycznych postaci na niemieckiej scenie muzycznej. Do tematu bycia real odniosła się ostatnio Albanka, która w “Privileg” mocno krytykowała inne raperki i ich wizerunek, zarzucając im poniekąd kopiowanie jej osoby oraz wiele sztuczności. Loredana ma od wielu lat status gwiazdy, wybijając się typowymi chartowymi hitami. Już na początku kariery zyskała szybko popularność i uznanie. Niemcy potrzebowali nowej ikony damskiego rapu, kogoś kto nie tylko dobrze wygląda, ale potrafi faktycznie nawijać.
Jej burzliwy związek z raperem Mozzim, turbulentne sytuację życiowe, przeobraziły Albankę w artystkę, która odcięła się od starego brzmienia. King Lori mówi wprost, że ma dosyć robienia muzyki typowo pod label. Jej ostatni projekt jest osobisty, dlatego tak dobry. Prawda jest taka, że mimo komercyjnych początków Loredana jako jedna z nielicznych, autentycznie odzwierciedla wizerunek i definicję Hip-Hopu. Co ciekawe, nie pokazuje się w głębokich dekoltach czy kusych sukienkach, nie twerkuje na klipach, co jest w obecnych czasach dość unikalne.
Dwie silne kobiety – połączenie albańskiego i polskiego temperamentu to jedna z najbardziej ekscytujących kolaboracji od lat na niemieckim rynku muzycznym! Loredana i Schwesta Ewa w „Ihr möchtegern”.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Felieton
Koniec kariery Quebonafide to farsa. Jego fani to „Psikutasy”, ale bez „s” – felieton
Opluj, zdepcz, ale na koniec przeproś.
Każdy element końca rapowej kariery Quebonafide miał wtopę i jest szeroko krytykowany nawet przez jego fanów. Od wydarzenia online, przez koncert na Narodowym, po wysyłkę płyt.
Z polskimi raperami jest dokładnie tak, jak z polskimi politykami. Mogą odpi*rdolić największą kaszanę, a i tak za chwilę wszyscy o tym zapomną. Tak jest teraz chociażby z Popkiem, który po kilku miesiącach od afery z psem wrócił do mainstreamowych mediów, a Kuba Wojewódzki przywitał go jak króla. To samo dzieje się z Januszem Palikotem, który jest w trakcie ocieplania swojego wizerunku w mediach. Komentatorzy zastanawiają się np. ile kosztuje wybielenie się u Żurnalisty, u którego był ostatnio pseudo biznesmen z Biłgoraja.
Jeszcze inaczej jest z Quebonafide, bo fani rapu są jeszcze bardziej podatni na dymanie i można to robić długofalowo – spokojnie – oni wybaczą wszystko, bo mają wyjątkowo silną psychikę. Takie Psikutasy, ale bez „s” na końcu.
Zakończenie rapowej kariery Quebonafide poszło jak krew z nosa – wyjątkowo dużego nosa. Większość pewnie już nie pamięta, ale budowanie napięcia przed ostatnim koncertem trwało naprawdę długo, a balonik był napuchnięty jak konserwa po surstrommingu. Media i fani robili „ochy i achy” na każde pierdnięcie rapera, a Krętacz z Ciechanowa to sprytnie wykorzystywał. Kiedy jednak przyszedł moment, żeby powiedzieć „sprawdzam”. Po stronie artysty tego nie udźwignięto.
Wydarzenie online reklamowane jako coś ekskluzywnego, i żeby to obejrzeć wiele osób musiało się zwalniać z pracy – ma być za chwilę dostępne online w każdej chwili dla każdego – kiedy tylko będziesz miał na to czas. Awesome! To tak się da? Da, no chyba, że chciało się włączyć tryb dymania, to się nie dało, ale teraz już się będzie dało, bo Canal+ rzucił kilka monet.
Koncert na Narodowym był pokazem chciwości i braku szacunku dla fanów. Kupiłeś bilet na ostatni koncert, a tu bach! Dzień wcześniej 60 tys. osób zobaczy ten sam koncert – szybciej niż ty – wierny fan, który kupując bilet był przekonany o wyjątkowości ostatniego koncertu. Znów zwolniłeś się z roboty, żeby klikać F5 na stronie, próbując załapać się na wejściówkę. Jakby tego było mało, piątkowi koncertowicze zleakują go w sieci – tysiące TikToków i artykułów prasowych i brak efektu pierwszeństwa – znów zostałeś przegrywem, ale mimo wszystko dalej czujesz się kimś elitarnym. No tak, elitarnym przegrywem też można być.
To oczywiście nie wszystko, bo z boxem „Północ/Południe” jest jeszcze większa wtopa. Preorderowicze mieli dostać zakupione boxy pod koniec sierpnia. Mamy tydzień do listopada… i oświadczenie Dawida Szynola, że na boxy jeszcze…. poczekacie. Kilka tygodni.
Koniec, bo szkoda strzępić ryja. Ha tfu!

Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Felieton
Dawid Obserwator, na litość boską! „Nie miałem co jeść, mama robiła mi obiady” – felieton
Były raper dziękuje Bajorsonowi, a potem Bogu.
Dawid Obserwator to idealny przykład, jak swoim karczemnym zachowaniem można zaprzepaścić i tak ledwo funkcjonującą karierę rapera, by potem żalić się, że mama musiała mu gotować obiady, bo ten ma dwie lewe ręce i nie może iść do normalnej pracy.
Dawid Obserwator od zawsze był 3-ligowcem z przebłyskami wyświetleniowymi, bez perspektyw na większy zarobek z rapu, bo sprzedaż jego płyt oscylowała wokół błędu statystycznego, a koncerty można było policzyć na palcach jednej ręki. W przypadku ulicznych raperów trzeba być naprawdę topką, żeby mieć booking koncertowy, z którego można utrzymać się na poziomie. Nawet Peja, który jest weteranem przez lata był pomijany w line’upach największych hip-hopowych festiwali, bo według organizatorów uliczny rap nie nadawał się na taką imprezę i wprowadzał negatywny klimat.
„Boję się, że w rapie nie osiągnę więcej” – rapował w maju 2022 roku były zawodnik Step Records. Trzy miesiące później okazało się, że młody Dawid Obserwator próbował zrobić karierę polityczną w strukturach PiSu. Był jednym z twórców młodzieżówki tej partii w Wałbrzychu. Gryzło się to trochę z jego późniejszą karierę ulicznika, ale wciąż to było do przełknięcia przez jego garstkę fanów. Wystarczyło się przyznać, obrócić w żart, zrobić cokolwiek innego niż kłamać. Tymczasem Dawid postanowił brnąć w fejki, że nic takiego nie miało miejsca i tak właściwie znalazł się tam przypadkiem i było to jednorazowe, więc nie ma tematu. Większy reserach sprawił, że pojawiły zdjęcia Obserwatora z prominentnymi działaczami PiSu, a także wyszły na jaw dokumenty, że raper z ramienia partii Jarosława Kaczyńskiego zasiadał w komisjach obwodowych.
Ledwo zipiąca rapowa kariera Dawida załamała się na amen, bo nie był już wiarygodny dla swoich słuchaczy. Na odchodne zdissował GlamRap.pl bo opisał jego przeszłość polityczną i wytknął kłamstwa. A prawdziwy uliczny raper przecież taki nie jest, bo to nieskazitelny gracz i dobry chłopak, który zawsze dorzuci się do rakiety.
Wałbrzyski raper po załamaniu kariery bynajmniej nie poszedł do pracy. Wynika to z jego najnowszych statementów, bo teraz żali się, że nie miał co jeść i obiady musiała mu gotować mama. To kolejna bezczelna zagrywka byłego rapera, czyli branie ludzi na litość i jednoczesne chwalenie się wynikami w branży disco-polo. To trochę tak jakby ksiądz zrzucił sutannę, został najbardziej aktywnym ze Świadków Jehowy i odtrąbił sukces, żaląc się na brak gosposi.
– Chciałem podziękować wam z całego serca, ekipie siemano soprano i Bogu, i też przede wszystkim sobie kochani, bo jak mam mówić szczerze to rok temu byłem na dnie nie miałem co jeść mama mi przynosiła obiady. Zobaczcie, ile zrobiłem w rok. I to nie chodzi o to, że chcę się chwalić, ale skoro taki wulkanizator z Wałbrzycha może to wy też.
To zabawne jak szybko można przemianować się z rapera na disco-polowca. W którym momencie w głowie zachodzi ten proces, że zamiast sztywnym chłopakiem z ulicy jesteś zabawnym grajkiem do kotleta z narkotycznymi refrenami, którym do tej pory twoje środowisko gardziło. Money is bitch.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
-
News5 dni temuZnany muzyk ujawnił mroczne kulisy śmierci Pona
-
News4 dni temuPeja zaskakuje – zdjęcie z Pelsonem i Doniem. „Spotkanie po latach”
-
News2 dni temuThe Nitrozyniak dissuje Boxdela, Gimpera i Wardęgę
-
News3 dni temuPrzemek Ferguson dissuje Filipka!
-
News2 dni temuBezdomny Bastek dostał propozycję pracy. Jak zareagował?
-
News5 dni temuBedoes o problemach psychicznych Sentino
-
News4 dni temuBastek jest bezdomny. Kliczu zabrał głos: „Próbowałem…”
-
News3 dni temuFilipek odpowiada Fergusonowi po 7 godzinach – diss „Start up”