News
Sokół z szacunkiem do Maty: „Zdarza mu się iść na łatwiznę”
Raper uważa, że zawodnik SBM Label wybiera czasem łatwiejszą drogę, ale nikogo nie kopiuje.
Polscy raperzy często są oskarżani o zbyt mocne inspirowanie się amerykańskim, niemieckim czy francuskim rapem. Często są to słuszne uwagi, i jak ujawnia Sokół z podobnymi problemami scena borykała się już w latach 90-tych.
– W ZIP Składzie nie było na to żadnej zajawy, wręcz mocno cisnęliśmy z chłopakami, którzy tłumaczyli jeden do jednego amerykańskie zwroty na polski. – mówi raper w rozmowie z Filipem Lechem dla Culture.
– Dzisiaj młodzi robią to o wiele częściej, niestety. Nigdy się tym nie zajaram. Te wszystkie amerykanizmy i spolszczanie tych amerykanizmów. Dotyczy to także bitów, nawet teledysków. Dla mnie to po prostu jest durne. Ludziom, którzy nie znajdą swojego stylu, wróżę niestety upadek. Co będą robić? Zmieniać się, tak samo jak zmienia się amerykański rap? – dodaje.
Kiedy autor wywiadu zasugerował, że wielu raperów kopiuje innych twórców, Sokół odparł:
– Kameleony. Ale na naszej scenie jest naprawdę sporo ciekawych osób wprowadzających własne patenty. Wolę być entuzjastą, szkoda czasu na rzeczy beznadziejne. Na tym staram się skupiać.
Sokół: „Mata nie kopiuje, choć zdarza mu się iść na łatwiznę”
Sokół z dużym szacunkiem wypowiedział się w powyższym tym kontekście na temat Maty.
– Ciężko powiedzieć dzisiaj, że np. Quebonafide jest kopią jakiegoś amerykańskiego rapu. Jest na takim etapie, że nie musi tego w ogóle robić i swobodnie eksperymentuje z różnymi rzeczami. Nawet największa dziś gwiazda Mata nie kopiuje, choć zdarza mu się iść na łatwiznę przy wyborze muzyki. Można różnie do Maty podchodzić, ale należy mu się duży szacunek za to, że się w ogóle nie boi i na wszystko sobie pozwala. Chyba nikt nie jest w stanie przewidzieć, co on za chwilę zrobi, nie da się go zamknąć w jakimś pudełeczku, lubię to. – tłumaczy.
– „Za naszych czasów” też byliśmy po swojemu bezkompromisowi, ale w zupełnie inną stronę, przełamywaliśmy bariery poruszania pewnych tematów, mówienia pewnym językiem, który za chwilę stał się tak naturalny, że już nikt na to nie zwracał uwagi. Dzisiaj artysta ma o wiele większą swobodę – taki Mata mógłby wyjść przebrany za wielkie gówno na teledysku albo rozebrać się i zagrać cały koncert nago z doklejonymi cyckami. Nikt nie będzie miał o to pretensji, wszyscy będą zachwyceni, że przekracza kolejne granice. To jest ciekawy moment dla hip-hopu w Polsce i właśnie zaraz okaże się, kto i jak potrafi to wykorzystać. My, gdybyśmy nawet chcieli – byliśmy innym odłamem rapu, tym o wiele bardziej nawiązującym do codzienności i zżytym z osiedlowym klimatem – to nie moglibyśmy sobie na takie rzeczy pozwolić, byliśmy jednak spętani pewną konwencją. Nie wiem, czy to dobrze, czy źle, po prostu zauważam tę zmianę. – dodaje.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
News
TikTok sprzedany – czy uniknie zamknięcia w USA?
Chińska platforma prawdopodobnie została uratowana.
Chiński właściciel TikToka dogadał się z Amerykanami, żeby zablokować groźbę bana w USA od 2026 roku. Kontrola właścicielska ma trafić w amerykańskie ręce, ale algorytm zostaje po stronie Chin.
ByteDance potwierdził porozumienie, na mocy którego większościową kontrolę nad TikTokiem w USA przejmą amerykańscy inwestorzy. Celem jest spełnienie warunków ustawy „sprzedaj albo zablokuj” i uniknięcie całkowitego wyłączenia aplikacji na rynku, z którego korzysta ponad 170 mln użytkowników.
Nowa spółka w USA ma być kontrolowana w 80,1 proc. przez inwestorów z USA i państw sojuszniczych, ale technologia decydująca o tym, co widzą użytkownicy, pozostanie własnością ByteDance i będzie jedynie licencjonowana.
W praktyce oznacza to, że infrastruktura i dane są pod amerykańskim nadzorem, ale algorytm pozostaje chińskim aktywem technologicznym.
Administracja Trumpa utrzymuje, że porozumienie spełnia wymogi ustawy. Część Republikanów otwarcie kwestionuje, czy licencjonowanie algorytmu zamiast jego sprzedaży realnie usuwa zagrożenia dla bezpieczeństwa narodowego.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Young Buck odpalił otwarty diss w stronę Fat Joe i zarzuca mu konfabulacje. Chodzi o historię sprzed lat, w której Joe twierdzi, że jego ekipa pobiła rapera z Tennessee. Buck odpowiada wprost: żadnego pobicia nie było, a cała opowieść to bajka pod podcasty.
Young Buck zapowiedział numer w social mediach, a chwilę później wypuścił pełnoprawny diss nagrany na bicie “Went Legit” od G Herbo. W niespełna dwuminutowym kawałku celuje nie tylko w Fat Joe, ale też w Jadakissa. Buck drwi z tego, że weterani rapu zamienili się w duet podcastowy:
„Ci raperzy muszą przestać łączyć siły w podcastach i odstawiać te ich scenki”.
W dalszej części numeru Buck wprost zaprzecza wersji wydarzeń przedstawianej przez Joe. Według niego nikt nikogo nie tknął, a cała historia jest kompletnie zmyślona. Pada też złośliwa linijka, w której raper ironicznie zastanawia się, czy opowieść Joe to jego własne słowa, czy raczej efekt „Ozempicu” (lek na cukrzycę stosowany do szybkiego zbijania wagi).
Cała sprawa zaczęła się od wypowiedzi Joe na podcaście “Joe and Jada”, gdzie raper z Bronksu po raz pierwszy publicznie opowiedział historię rzekomego zajścia sprzed lat. Joe twierdził, że doszło do niego w Chicago, po jednym z festiwali, w czasie gdy konflikt między Terror Squad a ekipą G-Unit był w szczytowej fazie. Według jego relacji Buck miał próbować go „ustawić”, Joe rzucił w jego stronę butelką z wodą i wyzwał go na konfrontację, po czym – jak stwierdził – jego ludzie mieli spuścić Buckowi lanie. – Nigdy wcześniej nikomu tej historii nie opowiadałem – mówił Joe w podcaście.
Diss na bicie G Herbo jest jasnym sygnałem, że Buck nie traktuje tej historii jak żartu, tylko jak bezczelne przeinaczanie faktów i próbę budowania sensacji po latach.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Bandura i Mario ze SP. ZOO założyli wspólny kanał z kontentem jedzeniowym. W najnowszym odcinku pojawił się Kizo.
Na kanale „Na Hapsa” Bandura i Mario testują jarmark bożonarodzeniowy w Gdańsku, więc naturalnie gościnnie pojawił się Kizo ze swoją ekipą MTS. Raperzy testują typowe dla tego typu miejsc przekąski: kiełbasy, pierogi czy oscypki.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
News
Płatne streamy lepsze od darmowych? Youtube mówi weto polityce Billboardu
Odsłuchy z Youtube’a „mniej ważne” od tych ze Spotify.
YouTube wycofuje swoje dane z list Billboardu po zmianach w algorytmie liczenia streamów. Platforma nie zgadza się na dalsze faworyzowanie odsłuchów płatnych kosztem darmowych. Decyzja wejdzie w życie w styczniu 2026 roku i uderzy w sposób tworzenia najważniejszych list muzycznych w USA.
YouTube oficjalnie ogłosił, że przestanie przekazywać dane streamingowe do Billboardu. Powodem jest aktualizacja formuły rankingowej, w której jeszcze większą wagę przypisano płatnym odsłuchom na żądanie, a mniejszą darmowym streamom z reklamami, czyli m.in. tym z YouTube’a. Billboard tłumaczy zmianę tym, że chce „lepiej odzwierciedlać wzrost przychodów ze streamingu i zmieniające się zachowania konsumentów”, jasno dając do zrozumienia, że dziś liczy się przede wszystkim streaming, a nie sprzedaż płyt czy singli.
YouTube uważa jednak, że to podejście jest oderwane od realiów. W opublikowanym wpisie platforma zarzuca Billboardowi stosowanie przestarzałego modelu. – Billboard używa nieaktualnej formuły, która wyżej waży streamy z subskrypcji niż te (darmowe) wspierane reklamami. To nie odzwierciedla tego, jak fani dziś angażują się w muzykę i ignoruje ogromne zaangażowanie słuchaczy bez subskrypcji – czytamy w oświadczeniu. YouTube przypomina też, że streaming odpowiada za 84% przychodów amerykańskiego rynku muzycznego. – Domagamy się po prostu, by każdy stream był liczony uczciwie i równo – niezależnie od tego, czy pochodzi z subskrypcji, czy z reklam, bo każdy fan ma znaczenie i każde odtworzenie powinno się liczyć.
Nowe zasady Billboardu zaczną obowiązywać od notowań publikowanych 17 stycznia 2026 roku i obejmą m.in. Billboard 200 oraz listy gatunkowe. W przypadku Billboard Hot 100 proporcja między odsłuchami płatnymi a darmowymi zostanie ustalona na poziomie 2,5:1. W praktyce oznacza to, że do uznania jednej sprzedaż albumu potrzeba będzie 2 500 darmowych streamów lub 1 000 płatnych. Dotychczas było to odpowiednio 3 750 i 1 250 odtworzeń. Różnica między darmowym a płatnym odsłuchem zostanie więc zmniejszona, ale nie zniknie.
YouTube uznał, że to wciąż za mało. W ramach protestu platforma zapowiedziała, że po 16 stycznia 2026 roku przestanie dostarczać swoje dane Billboardowi. W efekcie odsłuchy z YouTube’a nie będą uwzględniane w oficjalnych rankingach, co może mieć realny wpływ na pozycje artystów i wytwórni. To ryzykowny ruch, bo brak obecności w danych Billboardu może skłonić część branży do ograniczenia priorytetu dla YouTube’a jako kanału dystrybucji.
Sama platforma daje jednak do zrozumienia, że nie zamyka drzwi. – Jesteśmy zaangażowani w osiągnięcie sprawiedliwej reprezentacji na listach i mamy nadzieję, że będziemy mogli współpracować z Billboardem, aby do nich wrócić – podsumowano w komunikacie.
Faworyzowanie streamów np. ze Spotify względem Youtube’a wpisywałoby się poniekąd w pewną mało znaną wśród słuchaczy sytuację na polskim rynku. Spotify potrafi „obrazić się” na artystów, którzy uploadują najpierw swój utwór na Youtube, a dopiero później na Spotify. Platforma chce, żeby to najpierw u nich pojawił się dany kawałek albo chociaż równolegle z innymi serwisami i stara się nie dopuszczać do sytuacji, że utwory są uploadowane u nich dopiero po kilku dniach niż w innych serwisach.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
News
Bungee i Tuszol „Dzyń dzyń dzyń” – świąteczna kolęda
Trochę uśmiechu od Tuszola, Bandury i Dżinolda.
„Dzyń dzyń dzyń” to świąteczny singiel duetu Bungee z gościnnym udziałem Tuszola, który z przymrużeniem oka podchodzi do tradycji bożonarodzeniowych utworów.
Artyści serwują taneczną, nowoczesną kolędę w imprezowym wydaniu, łącząc zimowy klimat z klubową energią i charakterystycznym humorem, z którego słynie Bungee.
Chwytliwy refren, lekka forma i bezpretensjonalny luz sprawiają, że „Dzyń dzyń dzyń” idealnie wpisuje się w grudniowy czas – zarówno na domówki, jak i świąteczne playlisty. To propozycja, która przełamuje schematy klasycznych kolęd, wnosząc świeżość, dobrą energię i uśmiech w okresie świąt.
W grudniu ekipa Bungee rusza w trasę koncertową po największych miastach. Bilety są już dostępne tutaj.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
-
News4 dni temuPeja do przewodniczącego Lewicy: „Czerwony nygusie”
-
News4 dni temuMisiek z Nadarzyna zatrzymany przez CBŚP. Co z karierą Karramby?
-
News4 dni temuNas ujawnił, dlaczego Eminem odmówił mu zwrotki
-
News3 dni temuWaldemar Kasta dołączył do rosyjskiej federacji
-
News3 dni temuFu był w rozsypce po śmierci Pona. Wiemy, skąd przyszło wsparcie
-
News1 dzień temuRumunia: Wiz Khalifa skazany na więzienie
-
News2 dni temuWaldemar Kasta zrezygnował z gali w Moskwie. „Przerwałem udział w wydarzeniu na żywo”
-
News1 dzień temuTaco Hemingway „Latarnie wszędzie dawno zgasły”- nowa pyta promowana na Narodowym