Sprawdź nas też tutaj

Wywiad

STAHUSTAH: „ZADZWONIŁ DO MNIE KOZAK I POWIEDZIAŁ, ŻEBYM ZAJĄŁ MIEJSCE ONARA”

Opublikowany

 

Jego numer "Kokaina" do dzisiaj nieźle radzi sobie w klubach, a on sam po chwilowej ciszy szykuje się do wydania kilku nowych projektów.

StahuStah, którego możecie znać m.in. z "Hardcorowej Komercji" Borixona odpowiedział na kilka naszych pytań…

 

Siemano, na początek – jak się mieszka w Amsterdamie i skąd decyzja o wyjeździe z Polski?
StahuStah: Ahoj wilki morskie, prawdziwi gracze, forumowi napinacze i cały Glamrap! Parafrazując Lema – póki tu nie zajrzałem, nie miałem pojęcia, jaki to rynsztok (śmiech). Ale to chyba taki folklor po prostu. W Amsterdamie mieszka się wyśmienicie. Świetna atmosfera, ludzie jakby weselsi, fantastyczne miasto. Klimatem przypomina mi trochę Nowy Jork, tylko bez wieżowców (śmiech). Być może nie wszyscy wiedzą, że Nowy Jork nazywał się wcześniej Nowy Amsterdam. Przypadek? A co do decyzji o wyjeździe, to podjęliśmy ją wspólnie z żoną po kilku weekendowych wypadach do Amsterdamu. Chcieliśmy spróbować czegoś innego, pomieszkać z dala od naszego polskiego bagna, które ostatnimi czasy stało się gęstsze i nie do zniesienia. Więc to też trochę decyzja „polityczna”.

 

Gdy do Ciebie napisałem, powiedziałeś mi „jestem weteranem, 33 lata, żona” – czujesz się jak weteran, czy traktujesz to z przymrużeniem oka?
StahuStah:
Dobre pytanie. Nagrywam już ok. 15 lat, zacząłem słuchać rapu, jak miałem z 8, czyli pewnie ok. 1990. Więc na tle polskiej sceny jawię się jako stary pryk już. Pamiętam początki rapu w Polsce, znam się z większością pionierów lepiej lub gorzej, zawsze gdzieś tam byłem sobie z boku. Z drugiej strony, zawsze czułem, że jestem o krok przed wszystkimi – w doborze bitów, ze stylówą, z tym, co akurat leciało w moich głośnikach. Dobrze pamiętam, jak np. w 2000 roku przywiozłem ze Stanów płytę „When The Smoke Clears” Three 6 Mafii. Nikt o nich wtedy u nas nie słyszał (może poza Janmario, który był ich wielkim fanem od zawsze), kumple zżymali się, że to jakieś techno jest, a nie hiphop i nie da się tego słuchać. A ja już wtedy uwielbiałem bity na TR808, uwielbiałem Cash Money. 10 lat później ktoś nazwał to brzmienie trapem i stało się to totalnym mainstreamem. Tak naprawdę bardzo wcześnie przestałem być 'boom-bap', w sumie to chyba nie jestem już nawet 'hiphop'. Można powiedzieć, że zdradziłem ideały i teraz jestem pariasem, który gdzieś tam sobie siedzi na obrzeżach hiphoplandu i robi swoje wygrzewki. Za to zdecydowanie mogę powiedzieć o sobie, że jestem raperem  – gdybym wciąż nazywał się hiphopowcem, to byłby brak szacunku dla hiphopowców (śmiech). W każdym razie na pewno wciąż jestem fresh, mimo swojego wieku.

 

Gdy napomniałem o Twoim powrocie do rapu, poprawiłeś mnie i dodałeś, że nigdzie nie wracasz, bo znikąd nie odchodziłeś. Dlaczego w Twoim wypadku przebicie się do tzw. mainstreamu było chwilowe?

StahuStah: To bardzo proste – po pierwsze jestem straszliwym leniem, po drugie nigdy nie miałem parcia na szkło. Nie czułem nigdy, że mam coś ważnego do powiedzenia i wszyscy muszą to usłyszeć, nie uważałem się też nigdy za jakoś wyjątkowo dobrego rapera. Ja po prostu kocham proces twórczy. Uwielbiam nagrywać, a potem słuchać tych numerów po 100 razy na repeacie (śmiech). Na pewno duże znaczenie miał też fakt, że jestem z Rzeszowa, więc zawsze byłem z dala od głównych ognisk polskiej rapgry – Warszawy, Śląska czy np. Poznania. Być może dzięki temu jednak zachowałem coś, co można od biedy nazwać „swoim stylem”. Jeśli chodzi o „mainstream”, to nigdy nie odniosłem wrażenia, że się przebiłem, czy coś w tym stylu. Zapewne masz namyśli Hardkorową Komercję i adventure z Borixonem.

Generalnie nie zależy mi na polskiej scenie rapowej, nie aspiruję do tego środowiska. Uważam je za bardzo zepsute, nietolerancyjne i zapatrzone w siebie. Polski rap stał się po prostu „polski” – nudny, szary i wtórny. Nie słucham, nie znam się, nie interesuję się. Robię swoje, po swojemu i z jak najmniejszą ilością featów.

 

Czasy HaKa – jak wspominasz ten lot?

StahuStah: HaKa to był jeden z najwyższych lotów (śmiech)! Mogłem mieć ze 20 lat wtedy, ale już byłem wystarczająco zepsuty, żeby wiedzieć, że cholernie mi się to podoba. Któregoś dnia zadzwonił do mnie Krzysiek Kozak z RRX. Powiedział, że Onar, prawdopodobnie pod presją prawilnego środowiska, zrezygnował z udziału w płycie, i że ja powinienem zająć jego miejsce. Słyszałem wcześniej bootleg HaKi, który mną wstrząsnął, bo wcześniej prócz mnie nikt nie robił takiego rapu w Polsce! A na bitach Ośki, w wykonaniu Tomka i Onara to po prostu był jakiś kosmos! Do tej pory trzymam gdzieś instrumentale z Haki, bo to są najlepsze bity na świecie! Wtedy środowisko zjechało ten album dokumentnie. Wiem, że Borys przez długi czas odcinał się od tego projektu. Teraz co drugi raper w Polsce próbuje kopiować ten styl, a Tomek przeżywa drugą młodość w Gangu Albanii, co w mojej opinii jest pewną kontynuacją HaKi. Wtedy nikt nie był na to gotowy. Teraz każdy dzieciak marzy o piździe nad głową (śmiech). Nagrywki u KNT w domu na Ursusie to już osobna historia. Zostawię ją dla siebie…

 

Kontakt z Borixonem i resztą osób, które wtedy z Wami działały jest, czy Wasze losy toczą się na oddzielnych torach?

StahuStah: Z Krzyśkiem kontakt się urwał. Wiem, że miał trochę kłopotów, ostatnio reaktywował RRX, ale nie jest to coś, co budzi moje zainteresowanie. Z Tomkiem jesteśmy w stałym kontakcie, raczej na stopie koleżeńskiej niż „artystycznej”. Czasem wyświadczamy sobie drobne przysługi. Zawsze czułem szacunek ze strony Borysa,  ja też zawsze bardzo go szanuję za wszystko, co dla mnie i nie tylko dla mnie zrobił. Nie rozmawiamy ze sobą bardzo często, Tomek jest teraz busy man, ale zawsze zamienimy ze sobą dwa słowa. Uważam go za przyjaciela.

 

Natknąłem się przygotowując się do tej rozmowy na Twoją kolaborację z Gedzem – jako producentem – jak doszło do Waszej współpracy?

StahuStah: Gedz to moim zdaniem najzdolniejszy i najciekawszy artysta hiphopowy w Polsce. Jest świetnym raperem i doskonałym producentem. Bardzo się cieszę, że w końcu został doceniony i bardzo mu gratuluję, bo to naprawdę ogrom pracy. Gedza poznałem w 2005 lub 2006. Mieszkałem wtedy na Wyspie Man i przyjeżdżałem czasem do Rzeszowa na melanż i nagrywki. Wtedy też poznałem Kaiteu, którego ciągle i niezmiennie uważam za geniusza, który gdzieś się zagubił międzyczasie. Kiciunio od razu przypadł mi do gustu i zaczęliśmy razem nagrywać. Bardzo się zbliżyliśmy, wymyślaliśmy coraz bardziej odjechane numery. Wtedy powstał też mixtape BKC South – „Szau Pau” do spóły z Dziarskim i Amuniem, oraz Jiggitem, którego to był pomysł. Któregoś dnia w studiu pojawił się jakiś młodzian. Nie poświęciłem mu wtedy zbyt wiele uwagi, ale gdy dowiedziałem się, że koleś przejechał całą Polskę, żeby z nami ponagrywać, zaczęliśmy rozmawiać trochę więcej i okazało się, że Gedziulka to bardzo inteligentny, wrażliwy osobnik, który nie dość, że coraz lepiej rapuje, to jeszcze produkuje bity na poziomie, o jakim mógł marzyć wtedy niejeden producent w Polsce i nie tylko. Dzięki uprzejmości Kuby dostawałem naprawdę najlepsze bity, jakie wtedy mogłem sobie wyobrazić.

 

Nagrywka z Redem to efekt również Waszej dłuższej znajomości, czy przypadek?

StahuStah: Wpadliśmy na siebie z Wują przypadkiem w studiu tatuażu Dirty Lust, okazało się, że dziaramy się u tych samych ludzi. Red odezwał się do mnie po tym spotkaniu, powiedział, że pamięta mnie jeszcze z czasów HaKi i że kuma mój swag i powinniśmy coś razem zrobić. Jeszcze o nas usłyszycie…


Headlinerz – jaka była geneza powstania tego tworu i co on ze sobą niesie (śmiech)?

StahuStah: Przez kilka lat byliśmy w nieciekawych stosunkach z Kiciuniem. Mieliśmy kilka niezałatwionych spraw, które w końcu wyjaśniliśmy, bo dwóch dorosłych facetów nie może się na siebie obrażać jak dzieci, zwłaszcza, jeśli potrafią razem zrobić zajebiste rzeczy. Pogadaliśmy i stwierdziliśmy wspólnie, że skoro znów jesteśmy friends, to trzeba coś nagrać! Kitu przyjaźnił się z Gacą, z którym robiłem wcześniej jakieś interesy i wiedziałem, że rapuje i że generalnie jest bardzo dobrze ogarnięty od strony organizacyjnej, co z kolei nigdy nie było moją mocną stroną (śmiech). Więc założyliśmy spółę, nazwaliśmy się HEADLINERZ (można tłumaczyć na wiele sposobów ) i postanowiliśmy zrobić to, co umiemy najlepiej – czyli nagrywać zajebiste, wystrzelone w kosmos kawałki. Gaca postawił u siebie w domu nagrywkę, założyliśmy, że będziemy spotykać się przynajmniej raz w tygodniu i nagrywać, nagrywać i jeszcze raz nagrywać. Efektem tego jest album HDLNRZ – HDBNGRZ, który ukaże się już niedługo naszym własnym sumptem. Headlinerz to czysty entertainment. Głównym założeniem tych produkcji jest po prostu dawanie rozrywki. Szybkie, pyskate przewijki, krótkie zwrotki, którymi się przeplatamy, dynamiczne przejścia, tłuste, nowoczesne bity, ale też masa nawiązań do oldskulu i klasyki. Nikt z nas nie jest tu od tego, żeby kogokolwiek pouczać, mówić jak ma żyć, moralizować czy też świecić przykładem i przekazem. Opowiadamy o współczesnej rzeczywistości, z pierwszej lub drugiej ręki, o kobietach, narkotykach, przygodach lepszych lub gorszych, czasem serio, czasem z przymrużeniem oka. Szukasz płyty na imprezę, którą możesz spokojnie włączyć od pierwszego do ostatniego numeru bez przewijania? HDBNGRZ to właśnie to.

 

Uważacie się za twór rapowy, czy bardziej chcecie eksperymentować, bawić się muzyką?

StahuStah: Siłą rzeczy jesteśmy tworem rapowym, bo jednak płyta w większości jest zarapowana. Muzycznie rozpiętość stylów jest ogromna. Jest nowocześnie, momentami oldskulowo, są slow-jamy, jest trochę r'n'b a'la lata 90', jest dużo elektroniki, generalnie spory mash-up. Podeszliśmy do tego materiału na totalnym luzie. Np. nigdy nie było wiadomo, pod jaki bit nagramy, póki nie wybraliśmy go od razu na nagrywce. Co za tym idzie, nikt z nas nie pisał tekstów w domu, bo komu by się chciało (śmiech). Trochę narzuciłem taki styl pracy, bo ja już od lat nie piszę tekstów wcześniej. Zawsze byłem fristajlowcem i to słychać w moich kawałkach. Zwrotkę piszę 10 minut przed nagrywką, czasem w ogóle nie zapisuję, tylko lecę od razu. Jak ktoś pyta „ile zajmuje wam nagranie kawałka?”, często odpowiadamy pół-żartem, że „tyle, ile trwa kawałek”. Więc tak naprawdę nie było jakiegoś większego planu, prócz ogólnych założeń, jak mniej więcej ma to wszystko wyglądać. Headlinerz to raczej projekt towarzyski, przy okazji którego powstało trochę materiału.

 

W jednym z numerów wspominasz o muzyce na jakiej się wychowałeś, jednak obecnie wpasowujesz się w trendy, eksperymentujesz – myślisz, że klasyczny rap w 2015 nie miałby wzięcia?

StahuStah: Gdybyś posłuchał moich wcześniejszych produkcji, zauważyłbyś, że ja od zawsze eksperymentowałem. Nagrywałem pod cykacze, kiedy nikt nawet nie potrafił ich układać w Fastrackerze (śmiech). To raczej trendy mnie dogoniły i teraz każdy jest, chce być fresh i „eksperymntować”. A w dzisiejszych czasach nie ma nic łatwiejszego, niż „eksperymentowanie”. Internet daje gotowe odpowiedzi na wszystko. Brzmienie? Stylówa? Wystarczy dwa razy kliknąć i masz receptę na wszystko. Klasyczny rap w 2015? Myślę, że ma się świetnie. Raperzy jak Joey Badass czy Action Bronson pięknie przypomnieli boombapowe brzmienia z lat 90tych, które z kolei dla słuchacza urodzonego po 2000 roku są właśnie eksperymentem. Także punkt widzenia zależy od tego, kto i z jakiej perspektywy patrzy. Mnie nie interesują klasyczne brzmienia. Byłem tam, zjadłem na tym zęby, przesłuchałem wszystkie płyty jak Włodi (śmiech) i lecę dalej! Numery typu „Deszcz”, „Neptunes Faling”, „Widziałem Cię” czy „Nienawidzę Cię” w ogóle nie są hiphopowe. Nie są nawet zarapowane, więc chyba można mówić o eksperymencie. Jaki inny raper w kraju robi takie numery prócz mnie? (śmiech) Poszukajcie na Youtube, jeśli jesteście ciekawi. Wszystko tam jest.

 

Zbliżamy się powoli do końca rozmowy – jak to było z tą kokainą – komu dedykowany jest ten numer? (śmiech)

Stahu Stah: Nie pamiętam dokładnie, kiedy nagrałem „Kokainę” (w ogóle nie za dobrze pamiętam tamten czas, ale chyba byłem niezły (śmiech)). Pamiętam za to, że to było w domu u mojego kumpla WRB (swoją drogą świetnego producenta, który już wtedy produkował dla takich artystów jak np. Fu), ok. 10 rano, po kilku piwkach na dobry początek dnia. Jeszcze wtedy kolegowaliśmy się z Pietzem. Ziom przyniósł ten bit i poleciałem. Nawet nie wiem, jak to się stało, że trafił do internetu – wtedy mało kto miał internet w domu. 10 lat później wciąż jest hitem, ma pewnie z kilka milionów odsłonięć, a ja nie zarobiłem na nim ani grosza (śmiech). Numer jest dedykowany wszystkim dziewczynom, które miałem przyjemność poznać w tamtych czasach, kiedy moim głównym zajęciem było jeżdżenie od imprezy do imprezy i łojenie tyłków na fristajlach. To było zdobywanie pierwszych poważnych doświadczeń – w rapie i z kobietami. W obu dziedzinach jestem już weteranem (śmiech).

 

Nawiążę do jednej z Twoich wypowiedzi, która przewinęłaś się podczas naszej ostatniej rozmowy:
Z projektami u mnie to jest tak, że masa osób by coś chciała robić ze mną, ja bardzo chcę, ale nie mam tyle czasu.” – gdy ktoś się zgłasza, odmawiasz, czy po prostu wybierasz te najciekawsze propozycje?

StahuStah: Ze względu na moje wrodzone lenistwo połączone z brakiem czasu, niestety przyjmuję tylko takie propozycje, które naprawdę mnie kręcą i nie wymagają ode mnie wielkiego nakładu pracy. Dostałem niedawno propozycję od dużej wytwórni, żeby nagrać cały album z pewnym znanym raperem, w bardzo krótkim czasie. Niestety musiałem odmówić ze względu na brak tegoż czasu i stałego dostępu do nagrywki, w związku z moją przeprowadzką do Amsterdamu. Poza tym nie mam najmniejszego ciśnienia na fejm czy zaistnienie w mainstreamie. Nie utożsamiam się z polską sceną hiphopową, uczestniczę w niej jedynie siłą rozpędu. Po prostu mam kilku kolegów w branży, ale nie czuję się jej częścią.

 

Ostatnie pytanie, zajmujesz się muzyką ponieważ Cię stać, czy dlatego że jest to część Ciebie i mimo „dorosłego” życia nie umiesz się bez tego obejść?

StahuStah: Nigdy nie myślałem o nagrywaniu w kategoriach, czy mnie na to stać, czy nie. Zawsze znajdzie się chwila, żeby coś nagrać, a w dzisiejszych czasach naprawdę wystarczy niewiele – średni komputer, podstawowy program do nagrywki i w miarę dobry mikrofon. Uwielbiam nagrywać i będę nagrywał, nawet jeśli zupełnie zostawię rapowanie i skupie się tylko na śpiewaniu piosenek (co ostatnimi czasy preferuję, choć nie potrafię w ogóle śpiewać i nigdy nie brałem żadnych lekcji).


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

 

Wywiad

Tymek: „Jestem podekscytowany faktem, że w końcu mam coś do powiedzenia”

Polski muzyk był jednym z sześciu artystów z całego świata, który zaprezentował swoją wizję urządzenia z kategorii produktów użytkowych.

Opublikowany

 

Przez

tymek ploom

– Polska rap kariera była moim marzeniem jak miałem 16 lat. Raperem już byłem, a teraz robię to co mnie ekscytuje – zdradził nam Tymek podczas rozmowy na Milan Design Week. Polski muzyk był jednym z sześciu artystów z całego świata, który zaprezentował swoją wizję i projekt elementu urządzenia z kategorii produktów użytkowych – panelu Ploom.

Podczas jednego z najważniejszych wydarzeń w świecie sztuki użytkowej – Milan Design Week marka Ploom zaprosiła nas do pawilonu Connected Sensations, w którym odbyła się oficjalna premiera projektu Tymka.

Mogliśmy nie tylko z nim porozmawiać, ale również na własne oczy przekonać się jak sztuka cyfrowa łączy się z efektami wideo i niezwykłym designem.

– Na początku mojej kariery muzycznej cieszyliśmy się, że możemy wydawać cokolwiek, ale teraz dużo bardziej interesuje się całymi konceptami. Czuję się w tym bezpieczniej – mówi artysta. – Jako odbiorca bardziej szanuje właśnie takie projekty, dlatego chciałbym je również dostarczać swoim fanom – dodaje.

Co stanowi dla Tymka źródło największych inspiracji, skąd pomysł na oryginalny projekt dla marki Ploom i kiedy usłyszymy nową muzykę artysty? Tego dowiecie się z naszego materiału wideo.

Watch on TikTok

Czytaj dalej

Wywiad

Mateusz Natali: „Na Popkillery zaprosiliśmy Fagatę” – wywiad

Redaktor Naczelny Popkiller.pl wyjaśnił dlaczego.

Opublikowany

 

Przez

fot. @tomek_karwinski

W najbliższy czwartek, 24 kwietnia odbędzie się gala Popkillery 2025. Nasza redakcja pojawi się na miejscu kilkuosobowym składem. Z tej okazji odbyliśmy również rozmowę na żywo z Mateuszem Natalim, redaktorem naczelnym Popkiller.pl i pomysłodawcą gali.

Poruszone tematy to m.in.:

  • Zaproszenie na galę Masta Ace.
  • Co by się stało, gdyby Robert Lewandowski wydał rapowy album.
  • Modelki mają większy dorobek muzyczny niż Fagata.
  • Ile osób pojawi się na gali Popkillery 2025.
  • W 2024 roku wydano w Polsce 800 płyt rapowych.

Czytaj dalej

Wywiad

Zdunekk z Rap Generation: „Mam nadzieję, że będę jak Arab po Żywym Rapie” – wywiad

Raperka pójdzie w stronę Oliwki Brazil czy Young Leosi?

Opublikowany

 

Przez

zdunekk wywiad
zdunekk

Zdunekk dotarła do finału programu Rap Generation, pokazując wachlarz swoich umiejętności. Nie udało jej się jednak wygrać. Co zamierza robić dalej?

Ponad 10 lat temu w programie „Żywy Rap” realizowanym przez Hemp Gru, najmocniej wybił się Arab, choć to nie on wygrał rapowe show. Zdunekk ma nadzieję, że jej kariera rozwinie się podobnie.

– Nie chcę się też stawiać gdzieś najwyżej, bo to nie ja ten program wygrałam – mówi skromnie raperka w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.

Czytaj dalej

Wywiad

Favst: „Każdy w Polsce powinien przesłuchać ten utwór”

Seria szybkich pytań do producenta, który zaangażowany jest w program „Rap Generation”.

Opublikowany

 

Przez

Podczas spotkania prasowego programu „Rap Generation”, złapaliśmy się z Favstem, który odpowiedział na serię szybkich pytań.

Favst to jeden z producentów, który współpracuje z finalistami programu „Rap Generation”. To m.in. pod jego okiem uczestnicy show przygotowywali swoje numery, które zostaną zaprezentowane w finale. Wtedy też dowiemy się, kto zgarnie kontrakt z Warner Music Poland.

Tymczasem Favsta zapytaliśmy m.in. o to, co jest najbardziej przereklamowane w show-biznesie, jaki numer powinien przesłuchać każdy Polak czy, co jadł na śniadanie. Producent powiedział także, że w tym roku zamierza wydać coś „ciekawego i kontrowersyjnego”.

Poniżej wideo:

Rap Generation – odcinki

W każdym odcinku zobaczymy występy najbardziej obiecujących artystów, wyłonionych spośród ponad 800 zgłoszeń. Każdy uczestnik dostaje swoją szansę – 90 sekund na scenie, by przekonać do siebie jury. Zanim jednak wejdzie do gry, na ekranie pojawia się jego krótki profil, dzięki czemu widzowie mogą lepiej poznać jego historię.

Po każdym odcinku trzech najlepszych uczestników – tych, którzy zdobędą najwyższe oceny jurorów – przechodzi do kolejnego etapu i wprowadza się do RAP HOUSE. To tam zaczyna się prawdziwa walka o finał!

Odcinki są dostępne na platformie Prime Video.

  • Piątek 7 marca – odc. 1-2
  • Piątek 14 marca – odc. 3-4
  • Piątek 21 marca – odc. 5-6
  • Piątek 28 marca – odc. 7-8

Rap Generation – na czym polega

Każdy juror może przyznać maksymalnie 25 punktów w każdej kategorii, co oznacza, że najlepszy występ może zgarnąć 100 punktów. Średnia ocen jurorów wyświetla się w rankingu danego odcinka, pozwalając widzom i uczestnikom na bieżąco śledzić wyniki.

Jury ocenia uczestników w czterech kluczowych kategoriach:

  • Technika – precyzja, rytm, dykcja
  • Flow – styl, dynamika, swoboda na bicie
  • Teksty – kreatywność, przekaz, zabawa słowem
  • Charyzma – osobowość, energia, sceniczna pewność siebie

Goście specjalni i mentorzy

Gośćmi specjalnymi poszczególnych odcinków będą min. Tede, Włodi, Abradab, a także bardziej newschoolowi twórcy jak Oliwka Brazil i Bambi. Z producentów będą to: Czarny HiFi, Deemz, Favst, Matheo i Francis.

Warsztaty w Rap House poprowadzą Sir Mich, VNM i Mr. Polska.

Czytaj dalej

Wywiad

Tau o Słoniu: „Nie poważam jego rapu, nie słucham” – wywiad

W rozmowie m.in. o: Tede, Ostrym, Kalim, Zbuku, Sariusie, Kacprze HTA i Grande Connection.

Opublikowany

 

tau raper

Z kieleckim raperem udało nam się nam porozmawiać na żywo pod koniec tamtego roku. Poniżej prezentujemy blisko godzinny zapis tej rozmowy, w której pada wiele ksywek i poruszono w nim kilka wartościowych tematów.

– Co myślę o rapie Słonia? Nie poważam. To znaczy nie słucham, bo mi się nie podoba – mówi Tau w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl. Podczas rozmowy Tau wymienia także pseudonim jeszcze jednego rapera, z którego rapem mu nie po drodze.

Kielczanin wypowiedział się też na temat własnej twórczości. Jak mówi, przez decyzję, którą podjął jest z urzędu pozbawiony pewnych narzędzi, które umożliwiłyby mu wywindować swoją twórczość jeszcze wyżej.

– Ja z uwagi na to, że poszedłem tą radyklaną ścieżką, nie mogę mieć w klipie agresji, przemocy, nie mogę nikogo upokarzać, nikomu ubliżać, nie mogę mieć dragów, klamek czy rozebranych kobiet (…) Jak się człowiek zastanowi i popatrzy na najbardziej popularne polskie teledyski, to jest treść tych hitów – tłumaczy.

Tau mówi w wywiadzie także o:

  • Beefach Tedego
  • Czy O.S.T.R. to jego kolega?
  • Relacjach z Sariusem, Fabijańskim, Bezczelem i Zbukiem
  • Nagrywkach z Kalim i Kacprem HTA
  • O Grande Connection
  • Dlaczego usunąłby siebie ze sceny?

Czytaj dalej

Popularne

Copyright © Łukasz Kazek dla GlamRap.pl 2011-2025.
(Ta strona może używać Cookies, przeglądanie jej to zgoda na ich używanie.)

error: