Wywiad
STAHUSTAH: „ZADZWONIŁ DO MNIE KOZAK I POWIEDZIAŁ, ŻEBYM ZAJĄŁ MIEJSCE ONARA”
Jego numer "Kokaina" do dzisiaj nieźle radzi sobie w klubach, a on sam po chwilowej ciszy szykuje się do wydania kilku nowych projektów.
StahuStah, którego możecie znać m.in. z "Hardcorowej Komercji" Borixona odpowiedział na kilka naszych pytań…
Siemano, na początek – jak się mieszka w Amsterdamie i skąd decyzja o wyjeździe z Polski?
StahuStah: Ahoj wilki morskie, prawdziwi gracze, forumowi napinacze i cały Glamrap! Parafrazując Lema – póki tu nie zajrzałem, nie miałem pojęcia, jaki to rynsztok (śmiech). Ale to chyba taki folklor po prostu. W Amsterdamie mieszka się wyśmienicie. Świetna atmosfera, ludzie jakby weselsi, fantastyczne miasto. Klimatem przypomina mi trochę Nowy Jork, tylko bez wieżowców (śmiech). Być może nie wszyscy wiedzą, że Nowy Jork nazywał się wcześniej Nowy Amsterdam. Przypadek? A co do decyzji o wyjeździe, to podjęliśmy ją wspólnie z żoną po kilku weekendowych wypadach do Amsterdamu. Chcieliśmy spróbować czegoś innego, pomieszkać z dala od naszego polskiego bagna, które ostatnimi czasy stało się gęstsze i nie do zniesienia. Więc to też trochę decyzja „polityczna”.
Gdy do Ciebie napisałem, powiedziałeś mi „jestem weteranem, 33 lata, żona” – czujesz się jak weteran, czy traktujesz to z przymrużeniem oka?
StahuStah: Dobre pytanie. Nagrywam już ok. 15 lat, zacząłem słuchać rapu, jak miałem z 8, czyli pewnie ok. 1990. Więc na tle polskiej sceny jawię się jako stary pryk już. Pamiętam początki rapu w Polsce, znam się z większością pionierów lepiej lub gorzej, zawsze gdzieś tam byłem sobie z boku. Z drugiej strony, zawsze czułem, że jestem o krok przed wszystkimi – w doborze bitów, ze stylówą, z tym, co akurat leciało w moich głośnikach. Dobrze pamiętam, jak np. w 2000 roku przywiozłem ze Stanów płytę „When The Smoke Clears” Three 6 Mafii. Nikt o nich wtedy u nas nie słyszał (może poza Janmario, który był ich wielkim fanem od zawsze), kumple zżymali się, że to jakieś techno jest, a nie hiphop i nie da się tego słuchać. A ja już wtedy uwielbiałem bity na TR808, uwielbiałem Cash Money. 10 lat później ktoś nazwał to brzmienie trapem i stało się to totalnym mainstreamem. Tak naprawdę bardzo wcześnie przestałem być 'boom-bap', w sumie to chyba nie jestem już nawet 'hiphop'. Można powiedzieć, że zdradziłem ideały i teraz jestem pariasem, który gdzieś tam sobie siedzi na obrzeżach hiphoplandu i robi swoje wygrzewki. Za to zdecydowanie mogę powiedzieć o sobie, że jestem raperem – gdybym wciąż nazywał się hiphopowcem, to byłby brak szacunku dla hiphopowców (śmiech). W każdym razie na pewno wciąż jestem fresh, mimo swojego wieku.
Gdy napomniałem o Twoim powrocie do rapu, poprawiłeś mnie i dodałeś, że nigdzie nie wracasz, bo znikąd nie odchodziłeś. Dlaczego w Twoim wypadku przebicie się do tzw. mainstreamu było chwilowe?
StahuStah: To bardzo proste – po pierwsze jestem straszliwym leniem, po drugie nigdy nie miałem parcia na szkło. Nie czułem nigdy, że mam coś ważnego do powiedzenia i wszyscy muszą to usłyszeć, nie uważałem się też nigdy za jakoś wyjątkowo dobrego rapera. Ja po prostu kocham proces twórczy. Uwielbiam nagrywać, a potem słuchać tych numerów po 100 razy na repeacie (śmiech). Na pewno duże znaczenie miał też fakt, że jestem z Rzeszowa, więc zawsze byłem z dala od głównych ognisk polskiej rapgry – Warszawy, Śląska czy np. Poznania. Być może dzięki temu jednak zachowałem coś, co można od biedy nazwać „swoim stylem”. Jeśli chodzi o „mainstream”, to nigdy nie odniosłem wrażenia, że się przebiłem, czy coś w tym stylu. Zapewne masz namyśli Hardkorową Komercję i adventure z Borixonem.
Generalnie nie zależy mi na polskiej scenie rapowej, nie aspiruję do tego środowiska. Uważam je za bardzo zepsute, nietolerancyjne i zapatrzone w siebie. Polski rap stał się po prostu „polski” – nudny, szary i wtórny. Nie słucham, nie znam się, nie interesuję się. Robię swoje, po swojemu i z jak najmniejszą ilością featów.
Czasy HaKa – jak wspominasz ten lot?
StahuStah: HaKa to był jeden z najwyższych lotów (śmiech)! Mogłem mieć ze 20 lat wtedy, ale już byłem wystarczająco zepsuty, żeby wiedzieć, że cholernie mi się to podoba. Któregoś dnia zadzwonił do mnie Krzysiek Kozak z RRX. Powiedział, że Onar, prawdopodobnie pod presją prawilnego środowiska, zrezygnował z udziału w płycie, i że ja powinienem zająć jego miejsce. Słyszałem wcześniej bootleg HaKi, który mną wstrząsnął, bo wcześniej prócz mnie nikt nie robił takiego rapu w Polsce! A na bitach Ośki, w wykonaniu Tomka i Onara to po prostu był jakiś kosmos! Do tej pory trzymam gdzieś instrumentale z Haki, bo to są najlepsze bity na świecie! Wtedy środowisko zjechało ten album dokumentnie. Wiem, że Borys przez długi czas odcinał się od tego projektu. Teraz co drugi raper w Polsce próbuje kopiować ten styl, a Tomek przeżywa drugą młodość w Gangu Albanii, co w mojej opinii jest pewną kontynuacją HaKi. Wtedy nikt nie był na to gotowy. Teraz każdy dzieciak marzy o piździe nad głową (śmiech). Nagrywki u KNT w domu na Ursusie to już osobna historia. Zostawię ją dla siebie…
Kontakt z Borixonem i resztą osób, które wtedy z Wami działały jest, czy Wasze losy toczą się na oddzielnych torach?
StahuStah: Z Krzyśkiem kontakt się urwał. Wiem, że miał trochę kłopotów, ostatnio reaktywował RRX, ale nie jest to coś, co budzi moje zainteresowanie. Z Tomkiem jesteśmy w stałym kontakcie, raczej na stopie koleżeńskiej niż „artystycznej”. Czasem wyświadczamy sobie drobne przysługi. Zawsze czułem szacunek ze strony Borysa, ja też zawsze bardzo go szanuję za wszystko, co dla mnie i nie tylko dla mnie zrobił. Nie rozmawiamy ze sobą bardzo często, Tomek jest teraz busy man, ale zawsze zamienimy ze sobą dwa słowa. Uważam go za przyjaciela.
Natknąłem się przygotowując się do tej rozmowy na Twoją kolaborację z Gedzem – jako producentem – jak doszło do Waszej współpracy?
StahuStah: Gedz to moim zdaniem najzdolniejszy i najciekawszy artysta hiphopowy w Polsce. Jest świetnym raperem i doskonałym producentem. Bardzo się cieszę, że w końcu został doceniony i bardzo mu gratuluję, bo to naprawdę ogrom pracy. Gedza poznałem w 2005 lub 2006. Mieszkałem wtedy na Wyspie Man i przyjeżdżałem czasem do Rzeszowa na melanż i nagrywki. Wtedy też poznałem Kaiteu, którego ciągle i niezmiennie uważam za geniusza, który gdzieś się zagubił międzyczasie. Kiciunio od razu przypadł mi do gustu i zaczęliśmy razem nagrywać. Bardzo się zbliżyliśmy, wymyślaliśmy coraz bardziej odjechane numery. Wtedy powstał też mixtape BKC South – „Szau Pau” do spóły z Dziarskim i Amuniem, oraz Jiggitem, którego to był pomysł. Któregoś dnia w studiu pojawił się jakiś młodzian. Nie poświęciłem mu wtedy zbyt wiele uwagi, ale gdy dowiedziałem się, że koleś przejechał całą Polskę, żeby z nami ponagrywać, zaczęliśmy rozmawiać trochę więcej i okazało się, że Gedziulka to bardzo inteligentny, wrażliwy osobnik, który nie dość, że coraz lepiej rapuje, to jeszcze produkuje bity na poziomie, o jakim mógł marzyć wtedy niejeden producent w Polsce i nie tylko. Dzięki uprzejmości Kuby dostawałem naprawdę najlepsze bity, jakie wtedy mogłem sobie wyobrazić.
Nagrywka z Redem to efekt również Waszej dłuższej znajomości, czy przypadek?
StahuStah: Wpadliśmy na siebie z Wują przypadkiem w studiu tatuażu Dirty Lust, okazało się, że dziaramy się u tych samych ludzi. Red odezwał się do mnie po tym spotkaniu, powiedział, że pamięta mnie jeszcze z czasów HaKi i że kuma mój swag i powinniśmy coś razem zrobić. Jeszcze o nas usłyszycie…

Headlinerz – jaka była geneza powstania tego tworu i co on ze sobą niesie (śmiech)?
StahuStah: Przez kilka lat byliśmy w nieciekawych stosunkach z Kiciuniem. Mieliśmy kilka niezałatwionych spraw, które w końcu wyjaśniliśmy, bo dwóch dorosłych facetów nie może się na siebie obrażać jak dzieci, zwłaszcza, jeśli potrafią razem zrobić zajebiste rzeczy. Pogadaliśmy i stwierdziliśmy wspólnie, że skoro znów jesteśmy friends, to trzeba coś nagrać! Kitu przyjaźnił się z Gacą, z którym robiłem wcześniej jakieś interesy i wiedziałem, że rapuje i że generalnie jest bardzo dobrze ogarnięty od strony organizacyjnej, co z kolei nigdy nie było moją mocną stroną (śmiech). Więc założyliśmy spółę, nazwaliśmy się HEADLINERZ (można tłumaczyć na wiele sposobów ) i postanowiliśmy zrobić to, co umiemy najlepiej – czyli nagrywać zajebiste, wystrzelone w kosmos kawałki. Gaca postawił u siebie w domu nagrywkę, założyliśmy, że będziemy spotykać się przynajmniej raz w tygodniu i nagrywać, nagrywać i jeszcze raz nagrywać. Efektem tego jest album HDLNRZ – HDBNGRZ, który ukaże się już niedługo naszym własnym sumptem. Headlinerz to czysty entertainment. Głównym założeniem tych produkcji jest po prostu dawanie rozrywki. Szybkie, pyskate przewijki, krótkie zwrotki, którymi się przeplatamy, dynamiczne przejścia, tłuste, nowoczesne bity, ale też masa nawiązań do oldskulu i klasyki. Nikt z nas nie jest tu od tego, żeby kogokolwiek pouczać, mówić jak ma żyć, moralizować czy też świecić przykładem i przekazem. Opowiadamy o współczesnej rzeczywistości, z pierwszej lub drugiej ręki, o kobietach, narkotykach, przygodach lepszych lub gorszych, czasem serio, czasem z przymrużeniem oka. Szukasz płyty na imprezę, którą możesz spokojnie włączyć od pierwszego do ostatniego numeru bez przewijania? HDBNGRZ to właśnie to.
Uważacie się za twór rapowy, czy bardziej chcecie eksperymentować, bawić się muzyką?
StahuStah: Siłą rzeczy jesteśmy tworem rapowym, bo jednak płyta w większości jest zarapowana. Muzycznie rozpiętość stylów jest ogromna. Jest nowocześnie, momentami oldskulowo, są slow-jamy, jest trochę r'n'b a'la lata 90', jest dużo elektroniki, generalnie spory mash-up. Podeszliśmy do tego materiału na totalnym luzie. Np. nigdy nie było wiadomo, pod jaki bit nagramy, póki nie wybraliśmy go od razu na nagrywce. Co za tym idzie, nikt z nas nie pisał tekstów w domu, bo komu by się chciało (śmiech). Trochę narzuciłem taki styl pracy, bo ja już od lat nie piszę tekstów wcześniej. Zawsze byłem fristajlowcem i to słychać w moich kawałkach. Zwrotkę piszę 10 minut przed nagrywką, czasem w ogóle nie zapisuję, tylko lecę od razu. Jak ktoś pyta „ile zajmuje wam nagranie kawałka?”, często odpowiadamy pół-żartem, że „tyle, ile trwa kawałek”. Więc tak naprawdę nie było jakiegoś większego planu, prócz ogólnych założeń, jak mniej więcej ma to wszystko wyglądać. Headlinerz to raczej projekt towarzyski, przy okazji którego powstało trochę materiału.
W jednym z numerów wspominasz o muzyce na jakiej się wychowałeś, jednak obecnie wpasowujesz się w trendy, eksperymentujesz – myślisz, że klasyczny rap w 2015 nie miałby wzięcia?
StahuStah: Gdybyś posłuchał moich wcześniejszych produkcji, zauważyłbyś, że ja od zawsze eksperymentowałem. Nagrywałem pod cykacze, kiedy nikt nawet nie potrafił ich układać w Fastrackerze (śmiech). To raczej trendy mnie dogoniły i teraz każdy jest, chce być fresh i „eksperymntować”. A w dzisiejszych czasach nie ma nic łatwiejszego, niż „eksperymentowanie”. Internet daje gotowe odpowiedzi na wszystko. Brzmienie? Stylówa? Wystarczy dwa razy kliknąć i masz receptę na wszystko. Klasyczny rap w 2015? Myślę, że ma się świetnie. Raperzy jak Joey Badass czy Action Bronson pięknie przypomnieli boombapowe brzmienia z lat 90tych, które z kolei dla słuchacza urodzonego po 2000 roku są właśnie eksperymentem. Także punkt widzenia zależy od tego, kto i z jakiej perspektywy patrzy. Mnie nie interesują klasyczne brzmienia. Byłem tam, zjadłem na tym zęby, przesłuchałem wszystkie płyty jak Włodi (śmiech) i lecę dalej! Numery typu „Deszcz”, „Neptunes Faling”, „Widziałem Cię” czy „Nienawidzę Cię” w ogóle nie są hiphopowe. Nie są nawet zarapowane, więc chyba można mówić o eksperymencie. Jaki inny raper w kraju robi takie numery prócz mnie? (śmiech) Poszukajcie na Youtube, jeśli jesteście ciekawi. Wszystko tam jest.
Zbliżamy się powoli do końca rozmowy – jak to było z tą kokainą – komu dedykowany jest ten numer? (śmiech)
Stahu Stah: Nie pamiętam dokładnie, kiedy nagrałem „Kokainę” (w ogóle nie za dobrze pamiętam tamten czas, ale chyba byłem niezły (śmiech)). Pamiętam za to, że to było w domu u mojego kumpla WRB (swoją drogą świetnego producenta, który już wtedy produkował dla takich artystów jak np. Fu), ok. 10 rano, po kilku piwkach na dobry początek dnia. Jeszcze wtedy kolegowaliśmy się z Pietzem. Ziom przyniósł ten bit i poleciałem. Nawet nie wiem, jak to się stało, że trafił do internetu – wtedy mało kto miał internet w domu. 10 lat później wciąż jest hitem, ma pewnie z kilka milionów odsłonięć, a ja nie zarobiłem na nim ani grosza (śmiech). Numer jest dedykowany wszystkim dziewczynom, które miałem przyjemność poznać w tamtych czasach, kiedy moim głównym zajęciem było jeżdżenie od imprezy do imprezy i łojenie tyłków na fristajlach. To było zdobywanie pierwszych poważnych doświadczeń – w rapie i z kobietami. W obu dziedzinach jestem już weteranem (śmiech).
Nawiążę do jednej z Twoich wypowiedzi, która przewinęłaś się podczas naszej ostatniej rozmowy:
„Z projektami u mnie to jest tak, że masa osób by coś chciała robić ze mną, ja bardzo chcę, ale nie mam tyle czasu.” – gdy ktoś się zgłasza, odmawiasz, czy po prostu wybierasz te najciekawsze propozycje?
StahuStah: Ze względu na moje wrodzone lenistwo połączone z brakiem czasu, niestety przyjmuję tylko takie propozycje, które naprawdę mnie kręcą i nie wymagają ode mnie wielkiego nakładu pracy. Dostałem niedawno propozycję od dużej wytwórni, żeby nagrać cały album z pewnym znanym raperem, w bardzo krótkim czasie. Niestety musiałem odmówić ze względu na brak tegoż czasu i stałego dostępu do nagrywki, w związku z moją przeprowadzką do Amsterdamu. Poza tym nie mam najmniejszego ciśnienia na fejm czy zaistnienie w mainstreamie. Nie utożsamiam się z polską sceną hiphopową, uczestniczę w niej jedynie siłą rozpędu. Po prostu mam kilku kolegów w branży, ale nie czuję się jej częścią.
Ostatnie pytanie, zajmujesz się muzyką ponieważ Cię stać, czy dlatego że jest to część Ciebie i mimo „dorosłego” życia nie umiesz się bez tego obejść?
StahuStah: Nigdy nie myślałem o nagrywaniu w kategoriach, czy mnie na to stać, czy nie. Zawsze znajdzie się chwila, żeby coś nagrać, a w dzisiejszych czasach naprawdę wystarczy niewiele – średni komputer, podstawowy program do nagrywki i w miarę dobry mikrofon. Uwielbiam nagrywać i będę nagrywał, nawet jeśli zupełnie zostawię rapowanie i skupie się tylko na śpiewaniu piosenek (co ostatnimi czasy preferuję, choć nie potrafię w ogóle śpiewać i nigdy nie brałem żadnych lekcji).
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Mei: „Bonus RPK i Kali byli prawilniakami i poszli w taką stronę” – wywiad
„Nie zarabiam z rapu i nie muszę kalkulować”
We wrześniu, podczas wizyty w Neapolu przeprowadziliśmy rozmowę z Mei. Raperka nie gryzie się w język i bez problemu rzuca ksywkami, co jest rzadkością na scenie.
Mei wypowiedziała się m.in. na temat kawałka Bonusa RPK wymierzonego w hejterów „XD” z udziałem Oliwki Brazil, który wzbudził sporo emocji i został krytycznie oceniony przez słuchaczy, zdobywając przeważającą ilość łapek w dół.
– Uważam, że facet mega strzelił sobie w kolano. To, na co pracował wiele lat zaprzepaścił swoim głupim ruchem. I to absolutnie nie chodzi o Oliwkę Brazil i oto, że ona nawija o „k*tasach, c*pkach i braniu po same migdały”. Zupełnie nie mam z tym problemu, bo ma taki styl. Poza tym technicznie jest bardzo dobra. Natomiast w tym duecie gorzej wypadł Bonus. Wyszedł bardzo amatorsko. Wygląda to tak, jakby tekst napisał w 2 minuty na kolanie i wpierał wszystkim, że tak nie jest – mówi Mei w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.
– Jest mi przykro, że osoby pokroju Bonusa, Kaliego, Dioxa idą w taką k*rwa stronę, a przez lata wpierali zasady i prawilność – dodaje.
„Tede, nie miałam na myśli Ciebie”
Mei odniosła się także do swojego wpisu na temat raperów, którzy poszli w disco-polo. Raperka nazwała to „muzyczną prostytucją”. Tede zacytował jej wpis, dodając emotkę „facepalm”.
– Mówiąc o tym, że ktoś romansuje z disco-polo – absolutnie nie miałam na myśli Tedego – wyjaśnia w rozmowie Mei. – Także Jacek, to nie było do ciebie. Po tobie się wszystkiego można spodziewać od zawsze. Ty nigdy nie grałeś prawilniaka czy kozaka. Byłeś zupełnie poza skalą, więc do ciebie nie piłam, ale akurat ty się odezwałeś. Myślałam o Kalim i Dioxie, bo bardzo szanuję ich warsztat i dokonania, ale jak usłyszałam kawałek Kaliego na prawie disco-polowym bicie i letniaczka Dioxa (…) wróć na dawne tory stary.
Poniżej wywiad, w którym także o: Mesie, Grande Connection, agencji Tomba, Liberze, Doniu, Fazim i nowej płycie „Synergia”.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
DJ Soina: „OKI to dla mnie polski Travis Scott – wywiad
Uznanie od weterana nie tylko oczami, ale też słowami.
DJ Soina szykuje się do premiery nowej płyty „Kręci Mnie Vinyl 5”, a my poznaliśmy listę gości, którą artysta ujawnił przed naszymi kamerami.
Okazało się także, że prawie doszło do współpracy Soiny z Okim i Guralem w jednym numerze. Reprezentant młodej fali nagrał nawet refren, ale nie był zadowolony z efektu i na razie zawiesił tę współpracę.
– Szanuję, że jest z Lubina i nie wybił się na niczyich plecach, a technicznie jest mordercą. Dla mnie to jest polski Travis Scott – powiedział o Okim DJ Soina.
W poniższym wywiadzie poznacie gości nowej płyty, a także historię jak Cyganie przejęli klub, w którym grał DJ Soina.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
News
Kobra z Poznania od 12 lat nie nagrywa. Zapytaliśmy go, co aktualnie robi
Nagrywał z Bezczelem i był managerem Peji. Po latach Kobra ruszył z nowym projektem.
Starsi słuchacze Kobrę mogą pamiętać ze składu Fataem, projektu z Bezczelem czy współpracy z Peją. 12 lat temu ukazał się jego ostatni album. Co dziś robi raper?
Odezwaliśmy się do Kobry, bo ten ruszył z całkiem nowym projektem. Postanowiliśmy go przy okazji podpytać, co robił przez ostatnie lata, jak nie nagrywał.
– Przez ostatnie 12 lat bywałem bardzo sporadycznie na scenie i w studio. Po „Golden Erze” przez długi czas czułem się wypalony artystycznie, a wypaleniu towarzyszył lekki zawód odbiorem ostatniego albumu oraz sporo zawirowań w życiu osobistym. Przez ten czas scena i trendy mocno się zmieniły i nie do końca czułbym się tam komfortowo. W latach 2014-2018 prowadziłem sklep ze streetwearem, a po zamknięciu, poza współpracą z Ryśkiem w charakterze managera, trafiłem do zupełnie innego sektora i jestem tam do dziś – mówi w rozmowie z GlamRap.pl.
Podcast „Co jest Rap”
Wczoraj w sieci zadebiutował nowy projekt Kobry – podcast „Co jest Rap”, który prowadzi z Binkiem. Skąd pomysł na taką formę?
– Pomysł podcastu pojawił się jakoś dwa, może trzy lata temu i nie była to moja inicjatywa, a Wojtka (Binka). Miał dość klarowną wizję tego, co chce zrobić, ale pomysł przeleżał w szufladzie. Ostatecznie, na początku roku rozpoczęły się konkretne działania, a pomoc otrzymaliśmy od naszych Ziomali – Igora i Siarki (realizacja), chłopaków z ZEROLOGO oraz Profesora Smoka. Początkowo prowadzących było trzech, zostało dwóch i w takiej formie można nas posłuchać. Żadnych ciężkich treści. Trochę hip-hopu, trochę humoru i jakieś real talki. Program nie ma stałego szablonu. Taki jest fajny, do kawki porannej – tłumaczy raper.
Kobra wróci do rapu?
Takie pytanie naturalnie paść musiało, ale nie mamy zbyt dobrych wiadomości.
– Uprzedzając ewentualne pytania i wątpliwości – nie ma planów na powrót do muzyki w pełnym wymiarze. Będzie kilka featów u kolegów i to tyle. Nie mówię „nigdy”, ale dziś skupiamy się na podcaście. To dla nas całkowicie nowa forma i tak naprawdę uczymy się od podstaw – mówi Kobra.
Przy okazji przypominamy nasz niedawny artykuł o innym raperze z Poznania – Rafim, który zawodowo jest kierowcą tira.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Yurkosky: „Usunąłbym Fagatę z rap sceny” – wywiad
Aktywista hip-hopowy jest od 11 lat w branży.
Na to pytanie nie wszyscy chcą odpowiadać, ale Yurkosky nie miał oporów, żeby stwierdzić, że według niego Fagata jest postacią szkodliwą i chętnie usunąłby ją ze sceny rapowej.
– Niech sobie robi co chce, ale uważam, że jej ruchy są szkodliwe. Nie chodzi mi o nawijanie, tylko całokształt. Niebieska platforma to dla mnie nowoczesna prostytucja – mówi w rozmowie z Danielem Szczerbakiem dla GlamRap.pl
Z Yurkoskym spotkaliśmy podczas festiwalu w Płocku. Hip-hopowy aktywista jest obecny na scenie od ponad 10 lat i teraz zajmuje się takimi projektami jak np. Under Twist czy managementem innych raperów.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Pikers: „Nie uważam się za legendę” – wywiad
Pikers o Szpaku, Kukonie, Young Igim, VNM, Książulo, a także… o pierogach ruskich.
Do rozmowy z Pikersem podchodziliśmy kilkukrotnie, co wynika m.in. z tego, że raper stroni od mediów i niechętnie udziela tego typu rozmów. Po wielu turbulencjach w końcu udało się zarejestrować taki materiał, który otrzymał zielone światło.
Rapera zapytaliśmy m.in. czy uważa się za legendę polskiej sceny? – Takie rzeczy nie zależą ode mnie czy ludzie będą tak uważać. Nie odczuwam tego, żebym był jakąś legendą.
Tematy poruszone podczas rozmowy to m.in.:
- Sprzedaż bitów
- Płyta z Koneserem
- VNM.
- Kukon.
- Young Igi.
- Szpaku.
- Pikersa chcieli pobić?
- Fan chciał mu oddać dziewczynę na noc.
- Ciekawostka o pierogach ruskich.
- Polityka i Wybory 2025.
- Książulo i jedzeniowi eksperci.
9P „2” – nowy projekt Pikersa
Aktualnie raper skupia się na promocji nadchodzącego projektu 9P „2”. Dzisiaj do sieci trafił nowy singiel z udziałem Fidela i Melona „Diablisko”. Preorder krążka jest dostępny na stronie healthnature.pl
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
-
News4 dni temuZnany muzyk ujawnił mroczne kulisy śmierci Pona
-
News4 dni temuPeja zaskakuje – zdjęcie z Pelsonem i Doniem. „Spotkanie po latach”
-
Felieton5 dni temu„Kutas Records” – żart Kuqe 2115 to tak naprawdę spory problem – felieton
-
News1 dzień temuThe Nitrozyniak dissuje Boxdela, Gimpera i Wardęgę
-
News3 dni temuPrzemek Ferguson dissuje Filipka!
-
News2 dni temuBezdomny Bastek dostał propozycję pracy. Jak zareagował?
-
News5 dni temuPo bójce z Żabsonem, Bedoes ma bliznę na głowie
-
News4 dni temuBedoes o problemach psychicznych Sentino