Wywiad
Szymon_C: „Płyty VNM-a znamy na pamięć” – wywiad
Rozmawiamy z autorem płyty „Student”, którą wydała wytwórnia DeNekstBest.

– W życiu nie dostałem lepszego dema – tak jeszcze kilka miesięcy temu o Szymonie_C mówił VNM. W miniony piątek ukazał się solowy album rapera zatytułowany „Student”, który ukazał się nakładem wytwórni DeNekstBest. Z autorem krążka mieliśmy okazję zamienić parę słów.
Cześć, zacznijmy od czegoś prostego na początek naszej rozmowy. Co się zmieniło od „Pocztówki”?
Siema, właściwie od tego czasu zmieniło się wszystko. Kiedy nagrywałem „Pocztówkę” byłem świeżo po maturze i zaczynałem pierwsze znienawidzone przeze mnie studia, które później porzuciłem. Właściwie okres, który opisuję na „Studencie” to było właśnie wtedy. Pamiętam, że głowę zajmowało mi wtedy mnóstwo różnych głupot typu jakieś nieudane związki, frustracja związana z wyborem nieodpowiedniego dla mnie kierunku studiów i lęk przed konsekwencjami tego wszystkiego. Bałem się, że zawiodę rodziców jeśli zdecyduję się rzucić tamte studia, bałem się, że robiąc to mogę też nie mieć racji i zmarnować sobie życie, a najbardziej przerażało mnie to, że jestem już dorosły i sam muszę podjąć jakąś decyzję. Koniec końców, wszyscy są cali i udało mi się wejść w dorosłość bez większych obrażeń. Rzuciłem ówczesną teleinformatykę na rzecz studiów reżyserii dźwięku, które za dwa miesiące kończę, podpisałem kontrakt z wytwórnią i wydaję debiut, więc chyba całkiem nieźle, przynajmniej jeśli ktoś patrzy na to z boku.
Wiele zmienił też moment, w którym postanowiliśmy z Verim stać się duetem twórczym i każdy kawałek robimy razem, niezależnie od tego czy będzie on solowym wydawnictwem, któregoś z nas czy wspólnym. Dziś mieszkam razem z nim i jego dziewczyną i bez przerwy pracujemy nad muzyką, robimy beaty, nagrywamy kawałki, on jest moim realizatorem, a ja jego. Znamy się dość długo, bo jako ekipa jeszcze zanim to nazwaliśmy i powstało SCBD, bujamy się jakoś od 2014/2015 roku jeśli dobrze pamiętam, ale tak naprawdę rapowymi bliźniakami staliśmy się jakoś 1,5 roku temu. Odkąd coś nam przeskoczyło w głowie i odkryliśmy nowy sposób tworzenia muzyki zmieniło się wszystko. Dziś, żeby zrobić kawałek od zera łącznie z beatem i wymyśleniem tematu i tekstu, potrzebuję góra kilku godzin. Kiedyś trwało to dniami, czasem i tygodniami, przez co robiliśmy stosunkowo mało muzyki i sfrustrowani czekaliśmy na wenę. Od 1,5 roku tworzenie piosenek i dźwięków jest naszą obsesją i robimy to każdego dnia. Dlatego „Student” to zaledwie trailer tego, co kitramy w szufladzie. Myślę, że gdyby ten jak my to nazywamy „przełom” się nie wydarzył to nie byłoby kontraktu, ani tego wywiadu dlatego mimo, że Veriego nie ma na płycie jako feat. to musisz zdawać sobie sprawę, że jest on integralną częścią każdego mojego albumu, a jak dobrze wsłuchasz się w tę płytę, to usłyszysz jego wokal na adlibach lub jako skit.
Dużo w moim życiu zmieniła też choroba mojej mamy, o czym nie chcę zbyt wiele się rozwijać, bo to sprawy rodzinne, ale na pewno sytuacja, w której znalazła się moja rodzina wymusiła na mnie, żebym z kolesia, który średnio ogarnia godzinę, dzień tygodnia i to jak się nazywa – stał się gościem, który robi robotę, bierze odpowiedzialność za swoje życie i stara się zadbać o najbliższych. Nikomu nie życzę tego, bo to nic przyjemnego, daleko też mi do wymądrzania się, ale moment kiedy dotarło do mnie, że moi rodzice nie są nieśmiertelni, i że przyszedł czas kiedy to ja powinienem martwić się o nich bardziej niż oni o mnie, zmienił na dobre to jak do tej pory postrzegałem świat. Podsumowując moją przydługą odpowiedź na to pytanie – finalnie wszystko skończyło się dobrze, mama jest na dobrej drodze do wyzdrowienia, ja wydałem debiut, studia zaraz mam nadzieję ukończę – witamy w dorosłości.

Jak wyglądała praca nad tą płytą? Jeździłeś te pół Polski jak nawijasz w „Jogurcie’?
Płyta powstawała dość długo, bo niektóre kawałki powstały bezpośrednio po „Pocztówce” np. „Moja Dziewczyna” czy „Nowy Rok” kiedy to jeszcze nie miałem żadnego pomysłu na album, ani planów wydawniczych. Finalnie część numerów nagrałem u siebie w domu rodzinnym, kiedy mieszkałem jeszcze z rodzicami, kilka kawałków powstało też teraz, chwilę przed oddaniem materiału. Proces powstawania beatów na ten album był bardzo dziwacznym, bo nie licząc beatu do „Prania”, który zrobiłem razem z Verim, to w większości były to podkłady albo od producentów, którzy są prywatnie moimi przyjaciółmi jak PMBTZ czy bL lub od producentów, których rzeczy zwyczajnie mi się podobają. Nie było to jednak typowe raperskie branie beatów z paki, którą dany producent wysłał, no może pomijając beat do „Nowego roku” czy „Kebaba” – tam rzeczywiście po prostu spodobał mi się beat i pod niego nagrałem. Natomiast w większości beatów, każdy był robiony dla mnie na zamówienie według moich różnych szalonych pomysłów, często nawet główny main sampel czy melodia były grane/samplowane lub wybierane przeze mnie i taki szkic beatu lub zamysł wysyłałem do jednego czy drugiego producenta lub spotykaliśmy się w studio i dopiero wtedy powstawała muzyka. Żeby było jasne – nie uważam, że są to jakieś superskomplikowane produkcje z kosmosu, wręcz przeciwnie – są w większości proste, zależało mi na tym, żeby po prostu to było moje i mam nadzieję, że w pewnym stopniu to słychać. A co do tego wersu z „Jogurtu” to gdyby tak zliczyć te spotkania u jednego czy drugiego ziomala podczas produkowania tej płyty to myślę, że podróżując bez legitymacji studenckiej i z dzisiejszymi cenami za paliwo mógłbym zbankrutować.
Od początku wiedziałeś jak będzie wyglądał ten album? Był na to konkretny zamysł czy trzaskałeś numery i coś się z tego najzwyczajniej uzbierało?
Tak jak wspomniałem wcześniej – parę kawałków powstało bezpośrednio po „Pocztówce” i trochę sobie poleżały, ale kiedy zauważyłem zależność między nimi, dodałem do tego miejsce, w którym aktualnie życiowo się znajduję i kilka innych rzeczy to wyszedł wydaje mi się, że dość mocno koncepcyjny i spójny album. Na pewnym etapie kiedy już miałem w głowie koncept całej historii postanowiłem, że muzycznie to musi być skrajnie różne żeby po prostu każdy numer nie tylko treścią, ale też formą obrazował miejsce czy sytuację, którą w danym kawałku opisuję. Ostatnią rzeczą jaką dodałem dla nadania klimatu całej płycie były skity wzięte żywcem z messengerowych rozmów i lektor, za którego robi mój przyjaciel o genialnym głosie i lekkim piórze – Resu. Jako, że Resu jest raperem, możecie usłyszeć np. w składzie Santhe Synthesi – to chyba jest to najdziwniejszy i zarazem jedyny stricte rapowy feat na tej płycie.
Siadasz do pisania, kiedy nadejdzie wena, czy na zasadzie „no dobra, dzisiaj mam czas to coś trzeba nabazgrać”.
Zacznijmy od tego, że już od dłuższego czasu nie piszę tekstów. Zwykle wymyślam sobie temat kawałka i wymyślam zwrotki w głowie lub staję przed mikrofonem, beat leci w pętli i po prostu rapuję, czasem po wersie, czasem po dwa, czasem po cztery. Odkąd pracujemy razem z Verim w studiu to nasze sesje wyglądają tak, że robimy kawałek od początku do końca, czyli robimy sobie jakiegoś loopa, później kładziemy szybko perkę i pod to już można nawijać i nagrać cały numer. Resztę rzeczy i instrumentów dodajemy później w aranżu. Wiele osób może nie zrozumieć naszego sposobu pracy, ale zaufaj mi, że za oceanem robią tak wszyscy i zawsze i to nie bez powodu. Jeśli robisz w ten sposób muzykę to zawsze udaje Ci się uchwycić największy ładunek emocjonalny, czyli moment, w którym wpadasz na jakiś pomysł i to zarejestrować, wszystko inne nawet najlepiej nawinięte – zawsze będzie odtwórcze. A przy takiej pracy zawsze jest świetna zabawa, plus kawałki powstają tak znacznie szybciej. Ktoś powie, że to freestyle, ale to nie jest żaden freestyle, przynajmniej nie taki z jakim kojarzą go wszyscy, bo nie jest to opcja bitewna gdzie serio musisz stać i wymyślić całe wejście na poczekaniu. To jest to samo, co pisanie tekstów tylko, że w momencie kiedy raper X zapisuje w notatniku wymyślony wers, ja mam już go nagranego i lecę dalej. Nie jest to nic wyjątkowego, każdy może to robić, to jest do wyćwiczenia i w dodatku pokazuje idealnie formę, w której jesteś oraz Twój stan emocjonalny. Założę się, że Pikers właśnie tak robi te numery i dlatego robi ich tyle i ma zawsze flowsy z kosmosu. Nie ma czegoś takiego jak wena, bo jak wymyślisz sobie taki wers to jesteś tak podjarany, że od razu chcesz wymyślić następny i to jest zajawka, to jest hip-hop.
Zawsze artysta ma swój ulubiony numer z płyty. Który to będzie u ciebie?
Moim ulubionym chyba jest „Pranie”, po 1. dlatego, że nieźle nam się odkleiło przy robieniu muzyki i ogólnie wszystkiego do tego kawałka. A po 2. dlatego, że niesie za sobą bardzo ważną dla mnie treść i jest swego rodzaju zwieńczeniem, puentą płyty. Bez tego numeru ta płyta byłaby jak film bez zakończenia i chyba nie miałaby sensu. Planujemy zrobić do tego jeszcze klip i puścić go po premierze albumu.
Warto było iść na te studia czy niekoniecznie?
Jak się obronię w czerwcu to Ci powiem XD. Ale ogólnie to jest temat rzeka – zależy na jakie studia chcesz iść, po co i czy masz jakieś inne wyjście, żeby dotrzeć do wymarzonego celu. Mi studia dały przede wszystkim czas, bo nie oszukujmy się – zakres wiedzy, którą dostajemy w polskim systemie edukacji często jest w ogóle nieadekwatny do tego czego od nas oczekuje świat po ukończeniu takich studiów. Wiadomo, że jeśli chcesz zostać lekarzem to musisz iść na medycynę i w tym przypadku chyba nie ma innych dróg, ale jeśli zamierzasz pójść w moim kierunku, a wcześniej nie miałeś nic wspólnego z mixem/masteringiem/produkcją muzyczną i idziesz tam w nadziei, że Cię nauczą (jak w sumie powinno to wyglądać) to radzę się trzy razy zastanowić jeśli nie idziesz do tego typu szkoły w Londynie tylko w Polsce. Wiele kierunków związanych z branżą muzyczną w Polsce kuleje, nie ma się co oszukiwać i nijak się to ma do poziomu, podejścia i zakresu wiedzy, który jest reprezentowany na tych samych kierunkach za granicą. Często to nawet nie jest wina samych wykładowców, którzy mogą być fachowcami w swojej dziedzinie, ale tego jak ułożony jest odgórny plan nauczania. Nie mniej jako prawie absolwent, paru rzeczy się nauczyłem, umiem np. nagrać już płytę kapeli rockowej, co nie jest wcale taką prostą sprawą. Moim zdaniem studia powinny wynikać z pasji, zainteresowań, szczególnie na takim kierunku jak mój, na którym raczej uzupełnisz wiedzę i zostanie Ci przedstawione dużo wiedzy naukowej. Jeśli po zajęciach sam nie robisz mixów, ani innych tego typu rzeczy i nie grindujesz tego, to takie studia nic Ci nie dadzą, nawet jeśli je ukończysz, ale tak chyba jest ze wszystkim. Nie ma co się bać stereotypów i słuchać gadania, że „bez studiów będziesz nikim” – jak wiesz, co chcesz robić w życiu, to po prostu to rób i będzie gitara.
To teraz pytanie równe proste co intrygujące. Co jest najważniejsze w muzyce?
Najważniejsza w muzyce jest… MUZYKA. Wiem, głupie ale czasem jak słucham niektórych artystów, to mam wrażenie, że zapomnieli do czego muzyka służy (w sensie, że do słuchania). Żaden normalny człowiek nie siedzi z kalkulatorem i nie liczy podwójnych rymów, ilości skomplikowanych metafor, trudnych słów, panczlajnów, nie sprawdza czy zaśpiewałeś najczyściej albo czy ułożyłeś najbardziej skomplikowane flow albo zmieniłeś 10 razy tempo i tonację w 3-minutowym kawałku. Ja osobiście mam to wszystko gdzieś. Raz zrobię głupi numer, raz coś smutnego, innym razem coś mądrego, raz zrobię techno, raz trap, raz oldschool a raz sobie nawinę do gitary przy ognisku, mam to w dupie, bo takie jest życie. Po prostu to ma się dobrze słuchać i mają być w tym emocje, które odzwierciedlają ten numer, który robię i taką muzykę robię, a przynajmniej staram się. Czasem mi to wyjdzie lepiej, czasem gorzej, ale takie jest moje założenie.
A masz w jakiś artystach inspirację?
Ojej, mnóstwo jest tego, ja ogólnie słucham bardzo dużo muzyki, ale tak bardzo bardzo bardzo dużo. Odkąd do Polski wszedł streaming to zapuszczam się w naprawdę najciemniejsze zakątki Spotify i w żadnym wypadku nie zamierzam przestać, dlatego jeśli zapytałbyś mnie CZEGO SŁUCHAM, to każdego dnia byłbym w stanie podać Ci inne tytuły. Mogę powiedzieć czego słucham w tym momencie albo jacy artyści są dla mnie ważni, może o tak. Chociaż pewnie zapomnę połowy.
Zacznę od tego, że mamy cudownych artystów i muzyków w Polsce, jestem wielkim fanem Bitaminy, Vito Bambino, Sanah, Natalii Nykiel, Jareckiego, Ralpha Kamińskiego, Igora Herbuta, zespołu Lemon, Marie, Mięthy, Natalii Szroeder, Domowych Melodii, Marii Peszek, Rosalie, Kacperczyków i mógłbym tak naprawdę długo wymieniać, podobnie jest z raperami. Wiem, że u nas w środowisku panuje jakieś takie dziwne przeświadczenie, że skoro jesteś raperem to przyznawanie się do tego, że słuchasz muzyki kolegów, a już broń Boże chwalenie ich wiąże się z tym, że zaraz ktoś tam Ci zarzuca, że wchodzisz temu czy tamtemu w dupę, ale mam na to ciężko wyj*bane, bo to tylko jakiś kolejny stereotyp wymyślony przez twarde głowy. Uważam, że mamy w Polsce świetnych raperów, którzy dziś już często niczym nie odstają od tego, co się teraz dzieje w Stanach. Ba! często nawet są zwyczajnie ciekawsi. I już mniejsza o to czy słucham tego w kontekście inspiracji, bo to już rzeczywiście zdarza mi się coraz rzadziej, ale ja po prostu lubię słuchać dobrej muzyki i dobrego rapu, a w Polsce jest tego naprawdę masa, bo masz i Sokoła, którego płyty katuję i Białasa, którego jestem ogromnym fanem jeszcze z czasów jak wydawał mixtape’y i Bedoesa, Okiego, Otso, Pro8l3m, Żabę, Matę, Tau, Szpaka, Pikersa, Ćpaj Stajl, Mesa, śp. Rasmentalism, Quebo, Zdechłego Osę, Diseta (który jako pierwszy w Polsce połączył synthwave z rapem!), nieśmiertelnego Borixona, Tedego, Mielona, Undę, Tymka, który odlatuje w coraz ciekawsze rejony, Sentino, Sobla, Pezeta, VNMa, Veriego i ta lista mogłaby jeszcze zawrzeć ze stu raperów, których muzykę lubię, ale nie o to w tym chodzi. Dziewczyny w Polsce rapują już coraz fajniej i jest ich coraz więcej, ale czekam na coś, co nie będzie dissem na facetów, wyzwoleniem seksualnym czy historią miłosną, oczywiście generalizuję, ale jeszcze nic w Polsce z kobiecego rapu nie rozj*bało mnie tak jak np. 070 Shake, Tierra Whack, Little Shimz czy Doechii – tam serio są skillsy nie tylko rapowe i w dodatku jest to coś odkrywczego, unikatowego, bardzo czekam, aż pojawi się ktoś taki u nas. Póki co, najciekawiej do gry moim zdaniem weszła Ruskiefajki, ale nie wiem czy przypisywać to do rapu, w każdym razie bardzo fajna muzyka.
Jeśli chodzi o rzeczy, które wychodzą za granicą to już w ogóle jest studnia bez dna, w której codziennie kopię. Wiadomo, uwielbiam Kanye, Drake’a, J.Cola, Jaya-Z, Kendricka i ogólnie tam tych wszystkich świętych, często lubię sobie wrócić do początków Cash Money, kiedy była tam jeszcze duża, fajna ekipa i robili chamski południowy trap, lubię Torego Laneza, Westside Boogiego, Ty Dolla Signa, Kevina Gatesa, Jeana Dawsona, Joynera Lucasa, którego śledzę odkąd wyszło „Im not racist”, MGK’a w wersji rapowej i rockowej, Nas wrócił z bardzo fajnymi płytami, The Weeknda śledzę w sumie od początku kariery, kocham Jorję Smith, lubię Mura Masę, Slowthaia, French Tha Kida, Stormziego, Octaviana i ogólnie dużo ciekawych rzeczy wychodzi na Wyspach. Ostatnio wkręciłem się też w muzykę Mike’a Deana, ale to już jest rzecz dla odklejeńców. Lubię też inne gatunki, często zdarza mi się odpalić ten taki niuskulowy rock jak Bring Me The Horizon czy The Neighbourhood. Ostatnio też katuję taką alternatywną dziewczynę, która nazywa się Wet. To wszystko i wszystko to czego nie wymieniłem na pewno wpływa na mnie jakoś, szczególnie te bardziej pokręcone rzeczy, bo z tego czerpię największą inspirację. Ale inspiracja to nie tylko muzyka, ostatnio coraz więcej obcuję ze sztuką np. z filmami Wojciecha Bąkowskiego, bardzo dużo oglądam i słucham też wywiadów i podcastów, sporo inspiracji dostarczają mi też filmy/seriale/książki, ale tu już nie będę wymieniał, bo i tak odpowiedź na to pytanie jest za długa. Nie polecam gadać ze mną o muzyce, nie potrafię zamknąć gęby.
Jak wygląda bycie podopiecznym VNMa? Ingerował on w jakimś stopniu w „Studenta”?
Nie wiem jak wygląda bycie podopiecznym VNMa, bo automatycznie jak zaczęliśmy współpracować staliśmy się ziomkami i nie ma tutaj relacji uczeń-mistrz, po prostu jaramy się nawzajem swoją muzyką. Chociaż pół żartem mówi mi „synu”, a ja mówię „ojciec”, bo co by nie było, przez pół mojego rapowego życia był to dla mnie i dla wielu moich kolegów idol, koleś który wprowadził do Polski coś, co dla nas, gówniaków z gimnazjum było powiewem świeżości w tym smutnym jak wiadomo co kraju. Jego płyty mimowolnie znamy na pamięć od deski do deski i jesteśmy w stanie zacytować je obudzeni w środku nocy i to trzeba mu oddać mimo tego, że dziś jesteśmy innymi artystami i robimy nieco inną muzykę, bo raczej ciężko porównać to w jaki sposób ja rapuję do tego jak rapuje VNM, jest to zwyczajnie coś innego – i fajnie! Co do ingerowania VNMa w „Studenta” to przyszedłem z niemalże gotowym, ukształtowanym materiałem i pomysłem na siebie. Jemu ten pomysł się spodobał i postanowił to wydać i w sumie tyle. Wiadomo – zawsze mogę liczyć na szczerą opinię czy jakąś radę, ale nikt mi tutaj nie mówi jak mam robić muzykę i jaką mam robić muzykę, choć zawsze jestem otwarty do wysłuchania wszelkich sugestii. To czy z nich skorzystam już zależy ode mnie.
Najlepszy kebab jakiego jadłeś?
Hubson zabrał mnie na taki Kebab w Warszawie, nazywał się bodajże Sapko, na Wolskiej – jedyny kebab, który po zjedzeniu nie sprawił, że zgnił mi żołądek. Nie dość, że był wyśmienity to jeszcze czułem się po nim jak po zjedzeniu normalnej, dobrej potrawy. Polecam, ja.
Co dalej będzie z SCBD?
Mam nadzieję, że za parę lat będzie to jedna z największych wytwórni w Polsce, a przynajmniej jedna z takich, które coś znaczą na rynku. Ta, wiem, można się zaśmiać czytając to, ale mi wcale nie jest do śmiechu, bo mamy plany, które już realizujemy, żeby w przyszłości tak się stało. Chwilę po premierze „Studenta” odpalamy kanał SCBD, zaczynamy budować własną markę, będzie tam leciało bardzo dużo luźnej muzyki od nas. Między płytami wydawanymi w DNB, mamy też kilka fajnych pomysłów na to jak wypełnić niszę i zrobić parę ruchów, których nikt w Polsce nie robi jako grupa ze ściśle określoną ideą i hasłem. Dużo muzyki od nas w tym roku przede wszystkim, a więcej nie chcę zdradzać, bo jeszcze przypadkiem komuś się obije o uszy i zrobi to przed nami. Polecam obserwować ruchy, mamy w szufladzie mocne rzeczy i głupie pomysły.
No to zakończmy ten wywiad najważniejszym pytaniem? Nauczyłeś się już wstawiać tę pralkę?
TAK! Co więcej, każdy kto kupi moją płytę w pakiecie dostanie przyjazną dla oka instrukcję do robienia prania w formie komiksu, który narysowała moja współlokatorka. Nie dziękujcie :*
Dzięki za rozmowę.
Dzięki.

-
News3 dni temu
Syn Ghostface’a Killaha: „Jesteś martwy dla wszystkich swoich dzieci”
-
News2 dni temu
Alberto i Josef Bratan byli blisko deportacji do Angoli
-
News18 godzin temu
To koniec federacji Malika Montany? „Utrzymują relacje z Kadyrowem”
-
Singiel4 dni temu
Diho: „Brakuje jeszcze trochę, będę walił denaturat”
-
News2 dni temu
Kali stworzył mobilne studio i podróżuje po Polsce nagrywając płytę
-
News1 dzień temu
Koro kpi z Josefa Bratana
-
News1 dzień temu
Kubańczyk mówi otwarcie, że robi „pop do radia” i zarabia ogromne pieniądze
-
teledysk3 dni temu
Mata rapuje po angielsku. Zrobi zagraniczną karierę?
Typ, któremu starzy opłacają mieszkanie i wysyłają hajs pierdoli o tym jakie to życie studenta jest szalone i cięzkie bo musi matematyke zaliczyć. Żanujące prawie tak jak matczaki, stary i młody banan promujący jaranie i McDonalda.
dobra, ale wąchaj pałę.
Sam kurwa wąchaj obsrany odbyt frajerze. Ja napisałem prawdę o tym cwelu z artykułu. Do tego zapewne sponsorowanego przez VNM-a, który nagrał płytę o tym, że ma poważne problemy psychiczne, które leczyła mu ta kurwa Paschalska bez żadnych kwalifikacji co jest dowodem na to, że z nimi jest coś kurwa bardzo nie halo.
MEGA ŁACZYSKO
Ty śmieciu
Czyli oni licza na to ze ja przeczytam te 10 stron wysrywow? Pojebalo ich
Nikt tego gówna nie czyta, każdy idzie do komentarzy. PS płyty vnma zna na pamięć i wali pamięciówę
Poznajcie 20-letnią Julię. Julka nienawidzi wszystkich mężczyzn i codziennie pisze o tym wpisy na twitterze. Kill all men to jej hasło przewodnie. Uważa, że świat byłby piękniejszy bez mężczyzn.
Poznajcie teraz przeciętny dzień z życia julki.
Julka wstaje rano, bierze prysznic i korzysta z toalety dzięki temu, że ma prąd i bieżącą wodę, którą dostarczają jej mężczyźni pracujący w elektrowni i wodociągach.
Julka na śniadanie spożywa lekkie zbożowe wafle, które powstały dzięki pracy rolnika (mężczyzny), który ciężkim sprzętem musiał zaorać, obsiać pole a następnie dokonać zbiorów zboża.
Wafle popija wodą źródlaną aby być fit. Wafle i woda zostały dostarczone do jej pobliskiego sklepu przez cały łańcuch logistyczny, za który w 90% odpowiadają mężczyźni łącznie z końcowym etapem jakim jest dostawa busem z hurtowni do sklepu.
Julka w drodze na uczelnię jedzie autobusem, który prowadzi mężczyzna i który został zaprojektowany i złożony w fabryce przez mężczyzn.
Autobus porusza się po drogach, które położyli mężczyźni. Julia wyglądając przez szybę obserwuje domy mieszkalne, sklepy i całą infrastrukturę – którą również zbudowali mężczyźni. Wychodząc z autobusu julka porusza się chodnikiem – zbudowali go faceci, ci nieudolni robole budowlańcy w których julka widzi nieudaczników. Po drodze julka słucha muzyki na słuchawkach, które zostały zaprojektowane i wyprodukowane masowo przez mężczyzn. Korzysta ona wiele godzin dziennie ze swojego iPhona również zaprojektowanego i wyprodukowanego przez facetów. Na telefonie jest uzależniona od social mediów – facebooka, instagrama, snapchata – którymi stwórcami i właścicielami są mężczyźni włącznie z twitterem na którym pisze swoje wysrywy o nienawiści do mężczyzn.
Julia jest studentką psychologii na państwowej uczelni. Nie jest świadoma, że jej edukacja prawie w całości jest opłacana przez mężczyzn z podatków a jej wykładowcą jest mężczyzna, bez którego nie zdobyłaby żadnej wiedzy.
Julia czyta w wiadomościach o kolejnej zbrodni wojennej na Ukrainie. Jest wściekła. Głośno mówi, że gdyby nie mężczyźni to żadnej wojny by nie było i nikt by nie musiał cierpieć. Nie jest ona jednak świadoma, że to Ukraińscy mężczyźni walczą i umierają w krwi błocie i własnych rzygach o wolności swojego kraju i bezpieczeństwo swoich rodzin – dzieci i kobiet, które mogą uciec z kraju za granicę. Nie jest świadoma, że trzon i podstawę każdej armii stojącej na straży bezpieczeństwa państwa stanową ci źli mężczyźni, którzy są gotowi oddać życie. Łącznie ze wszystkimi służbami ratunkowymi takimi jak straż pożarna, policja, ratownictwo medyczne itp.
Julka nie jest w stanie dostrzec swojego poziomu hipokryzji.
Mimo, że to mężczyźni stworzyli całą cywilizację techniczną dalej są traktowani gorzej jak gówno. Życie faceta jest nic nie warte i w sumie każdy się do tego przyzwyczaił. Faceci nie potrzebują laurów i wyniesienia na piedestał.
Mimo, że to mężczyźni stworzyli całą cywilizację techniczną dalej są traktowani gorzej jak gówno. Życie faceta jest nic nie warte i w sumie każdy się do tego przyzwyczaił. Faceci nie potrzebują laurów i wyniesienia na piedestał. My chcemy być po prostu traktowani godnie i z szacunkiem, szczególnie ludzie którzy ryzykują własne życie w zamian za lepsze jutro.
Bo jeden ma mózg a inny mięśnie. Mężczyźni są od tego by fizycznie tyrać, usługiwać i obsługiwać autobusy. Od myślenia są kobiety!
A zresztą! Popatrzmy na dzień z życia naszego robaka-in cela-zakolaka: wstaje, zwabiony śniadankiem zrobionym przez kogo? Przez mamę! i idzie się wys rać (papier toaletowy i ogólnie całą sralnie tego ogra sponsoruje baba czyli mama, z ciężkiej i jakże potrzebnej społecznie pracy sprzątaczki) następnie zakolaczek włącza swe jedyne źródło wiedzy *wypok* na telefoniku(elementy którego zostały wykopane przez kobiety górniczki w Afryce) przy czym korzysta z wifi (wynalazek kobiety)
Następnie udaje się na uczelnię gdzie jego edukacją za psią pensję zajmują się głównie kobiety, potem zakupy w biedrze gdzie tyraja kobiety oczywiście, a potem co? Potem drogie dzieci zakolaka boli kolanko więc udaje się do pani lekarz (większość zawodów medycznych wykonują kobiety) okazuje się że to rak, bum wyrok, opieka paliatywna, oczywiście pieluchy zmieniają mu kobiety
Ale oczywiście każda styrana pielegniarka czy sprzątaczka musi płacić mega podatki np na armię a po co nam armia? Po co nam ci mężczyźni w mundurach?! Ano bronią! Bronią żeby nie napadli nas uwaga uwaga INNI MEZCZYZNI XD ja prdl to jak hodować karaluchy żeby odstraszyć karaluchy xD
Plus podatki na dziecioroby czyli mazczyzn którzy się nie szanują i wkładają peniz gdzie popadnie a potem nie umieją utrzymać bachorków! Do tego lwia czesc podatków idzie na publiczna służbę zdrowia Z KTOREJ GŁOWNIE KORZYSTAJĄ MEZCZYZNI! zawały serca, nadciśnienie, rak płuc, tak jelita, wszystko przez chlanie, żarcie smażonego miecha, niedbanie o siebie, niebadanie odbytu co 10lat (ale ja jestem samcem! Predatorem! Muszem codziennie kotlecik obsmazony w 3dniowym łoju dzika i nosorożca niam niam i nikt mi paluszka nie włoży w pupke)
Więc tak, jako państwo łożymy głównie na mężczyzn, ich puszczalstwo, ich niedbanie o siebie (przy większych genetycznie skłonnościach do zapadania na nowotwory)
Plus najlepsze-wszystkie upusty podatkowe dla Januszy cwaniaków, ich firemki-przykrywki, ich ściemy, dodajmy największego zjadacza publicznych pieniedzy-kościół (sami mężczyźni, zakonnice to służące księży robiące pranie i obiadki i zajmujące się chorymi i potrzebującymi, oczywiście nie dziwota że i tutaj jedyną realną robotę odwalają kobiety)
Plus podatki na ratowanie ofiar wypadków-wiekszosc groźnych wypadków z ofiarami śmiertelnymi powodują mężczyźni (po prostu nie umieją jeździć, brak znajomości praw fizycznych i brak moralności)
Plus podatki na więźniów-90iles procent oczywiście mężczyźni, rozboje, gwałty, defraudację, zabójstwa
Tfu pasożyty!!!!!!
Z wojną się zgodzę, bo niby każdy chce pokoju ale jednak wszyscy się zbroją, bo panowie u najwyższych szczeblach władzy kochają rozpętywać wojenki. Wojsko nie było by potrzebne gdyby nie żądza władzy, którą mają zarówno mężczyźni jak i kobiety. Ale z resztą twoich wypocin w ogóle się nie zgodzę, nawet nie ma sensu na to odpowiadać, bo po tej wypowiedzi widać, że jesteś osobą która pozjadała wszystkie mózgi, wie wszystko i zawsze ma racje. Czyli jednym słowem jesteś tępy krety.
Szymuś C : „odbytnicę VNM-a znam na pamięć”.
Za robotę niech się lepiej weźmie
Kurwa jakie pytania upośledzone, piszesz gdy masz wene, czy gdy srasz do wanny zeby ojciec ci nie wlazł.
VNM? To ten wack co go Jimson zjadł i wysrał???
i wyruchał.
Jebać wykop maczetami
i chujem w dupie.
Szymon_Cwel: „Pyte BDSM-a znamy na pamięć 5cm i pół” – spowiedź
Tylko Yp jest jebany w dupę przez shemale tak samo jak i te debile w odbycie donic, grube ssanie penisa, cwelmondo.
Hasło do internetu to kOteKkittycAT. Tylko 7 osób zna to hasło i tylko oni mi dziś odpowiedzą w internecie.
PS NIKT TRGO WYSRYWU NIE CZYTA
MYŚLAŁEM ZE TO MUJ ZNAJOMY Z TECHNIKJM ALE PODOBNY TYLKO
Zbiórka hajsu dla naszych ziomali z Ukrainy.
32 1140 2004 0000 3402 4174 7356
Mogę im wysłać paczkę z gównem co najwyżej
Śmieszni jesteście naprawdę wy komentujący, niedawno tu pod artykułem z moim klipem czytałem wasz hejt, powinniście się wstydzić. Wiem, że zazdrościcie mi sukcesu, sławy, bogactwa, urody, inteligencji, muskulatury i pięknych kobiet, samochodów itp. Nie moja wina, że jesteście przegranymi mutantami, prawikami ,biedakami na utrzymaniu rodziców, psycholami itp., zawsze możecie coś zmienić. Wasze hejtowanie mnie i osób na moim poziomie potwierdza tylko, to co powiedziałem. A teraz oczekuję na przeprosiny i polecam subskrybować mój kanał, dawać łapki w górę i wysyłać donejty. Nara wy Kurwy.
Zniszcze cie za to ze zepsules mi dziecinstwo
Pomôż:
49 1160 2202 0000 0003 0160 6096
91 1160 2202 0000 0003 0160 6116
80 1160 2202 0000 0003 0160 6120
73 1160 2202 0000 0003 0160 6149
98 1160 2202 0000 0002 9376 0048
Mogę przesłać 50 ziko jak mi jakaś młoda ukrainka opędzluje kindybała bez gumy z połykiem
Pomóż ukraińcom. Nieście pomoc ukraińskiej rodzinie biednej oraz chorej zamieszkałej w Polscne. Doładujcie im kartę SIM w Virgin Mobile dowolną kwotą. Ich numer telefonu to: 737868868.
Jedyne co mogę im wysłać to paczkę z gównem