Sprawdź nas też tutaj

Wywiad

Szymon_C: „Płyty VNM-a znamy na pamięć” – wywiad

Rozmawiamy z autorem płyty „Student”, którą wydała wytwórnia DeNekstBest.

Opublikowany

 

– W życiu nie dostałem lepszego dema – tak jeszcze kilka miesięcy temu o Szymonie_C mówił VNM. W miniony piątek ukazał się solowy album rapera zatytułowany „Student”, który ukazał się nakładem wytwórni DeNekstBest. Z autorem krążka mieliśmy okazję zamienić parę słów.

Cześć, zacznijmy od czegoś prostego na początek naszej rozmowy. Co się zmieniło od „Pocztówki”?

Siema, właściwie od tego czasu zmieniło się wszystko. Kiedy nagrywałem „Pocztówkę” byłem świeżo po maturze i zaczynałem pierwsze znienawidzone przeze mnie studia, które później porzuciłem. Właściwie okres, który opisuję na „Studencie” to było właśnie wtedy. Pamiętam, że głowę zajmowało mi wtedy mnóstwo różnych głupot typu jakieś nieudane związki, frustracja związana z wyborem nieodpowiedniego dla mnie kierunku studiów i lęk przed konsekwencjami tego wszystkiego. Bałem się, że zawiodę rodziców jeśli zdecyduję się rzucić tamte studia, bałem się, że robiąc to mogę też nie mieć racji i zmarnować sobie życie, a najbardziej przerażało mnie to, że jestem już dorosły i sam muszę podjąć jakąś decyzję. Koniec końców, wszyscy są cali i udało mi się wejść w dorosłość bez większych obrażeń. Rzuciłem ówczesną teleinformatykę na rzecz studiów reżyserii dźwięku, które za dwa miesiące kończę, podpisałem kontrakt z wytwórnią i wydaję debiut, więc chyba całkiem nieźle, przynajmniej jeśli ktoś patrzy na to z boku.

Wiele zmienił też moment, w którym postanowiliśmy z Verim stać się duetem twórczym i każdy kawałek robimy razem, niezależnie od tego czy będzie on solowym wydawnictwem, któregoś z nas czy wspólnym. Dziś mieszkam razem z nim i jego dziewczyną i bez przerwy pracujemy nad muzyką, robimy beaty, nagrywamy kawałki, on jest moim realizatorem, a ja jego. Znamy się dość długo, bo jako ekipa jeszcze zanim to nazwaliśmy i powstało SCBD, bujamy się jakoś od 2014/2015 roku jeśli dobrze pamiętam, ale tak naprawdę rapowymi bliźniakami staliśmy się jakoś 1,5 roku temu. Odkąd coś nam przeskoczyło w głowie i odkryliśmy nowy sposób tworzenia muzyki zmieniło się wszystko. Dziś, żeby zrobić kawałek od zera łącznie z beatem i wymyśleniem tematu i tekstu, potrzebuję góra kilku godzin. Kiedyś trwało to dniami, czasem i tygodniami, przez co robiliśmy stosunkowo mało muzyki i sfrustrowani czekaliśmy na wenę. Od 1,5 roku tworzenie piosenek i dźwięków jest naszą obsesją i robimy to każdego dnia. Dlatego „Student” to zaledwie trailer tego, co kitramy w szufladzie. Myślę, że gdyby ten jak my to nazywamy „przełom” się nie wydarzył to nie byłoby kontraktu, ani tego wywiadu dlatego mimo, że Veriego nie ma na płycie jako feat. to musisz zdawać sobie sprawę, że jest on integralną częścią każdego mojego albumu, a jak dobrze wsłuchasz się w tę płytę, to usłyszysz jego wokal na adlibach lub jako skit.

Dużo w moim życiu zmieniła też choroba mojej mamy, o czym nie chcę zbyt wiele się rozwijać, bo to sprawy rodzinne, ale na pewno sytuacja, w której znalazła się moja rodzina wymusiła na mnie, żebym z kolesia, który średnio ogarnia godzinę, dzień tygodnia i to jak się nazywa – stał się gościem, który robi robotę, bierze odpowiedzialność za swoje życie i stara się zadbać o najbliższych. Nikomu nie życzę tego, bo to nic przyjemnego, daleko też mi do wymądrzania się, ale moment kiedy dotarło do mnie, że moi rodzice nie są nieśmiertelni, i że przyszedł czas kiedy to ja powinienem martwić się o nich bardziej niż oni o mnie, zmienił na dobre to jak do tej pory postrzegałem świat. Podsumowując moją przydługą odpowiedź na to pytanie – finalnie wszystko skończyło się dobrze, mama jest na dobrej drodze do wyzdrowienia, ja wydałem debiut, studia zaraz mam nadzieję ukończę – witamy w dorosłości.

Okładka płyty „Student”

Jak wyglądała praca nad tą płytą? Jeździłeś te pół Polski jak nawijasz w „Jogurcie’?

Płyta powstawała dość długo, bo niektóre kawałki powstały bezpośrednio po „Pocztówce” np. „Moja Dziewczyna” czy „Nowy Rok” kiedy to jeszcze nie miałem żadnego pomysłu na album, ani planów wydawniczych. Finalnie część numerów nagrałem u siebie w domu rodzinnym, kiedy mieszkałem jeszcze z rodzicami, kilka kawałków powstało też teraz, chwilę przed oddaniem materiału. Proces powstawania beatów na ten album był bardzo dziwacznym, bo nie licząc beatu do „Prania”, który zrobiłem razem z Verim, to w większości były to podkłady albo od producentów, którzy są prywatnie moimi przyjaciółmi jak PMBTZ czy bL lub od producentów, których rzeczy zwyczajnie mi się podobają. Nie było to jednak typowe raperskie branie beatów z paki, którą dany producent wysłał, no może pomijając beat do „Nowego roku” czy „Kebaba” – tam rzeczywiście po prostu spodobał mi się beat i pod niego nagrałem. Natomiast w większości beatów, każdy był robiony dla mnie na zamówienie według moich różnych szalonych pomysłów, często nawet główny main sampel czy melodia były grane/samplowane lub wybierane przeze mnie i taki szkic beatu lub zamysł wysyłałem do jednego czy drugiego producenta lub spotykaliśmy się w studio i dopiero wtedy powstawała muzyka. Żeby było jasne – nie uważam, że są to jakieś superskomplikowane produkcje z kosmosu, wręcz przeciwnie – są w większości proste, zależało mi na tym, żeby po prostu to było moje i mam nadzieję, że w pewnym stopniu to słychać. A co do tego wersu z „Jogurtu” to gdyby tak zliczyć te spotkania u jednego czy drugiego ziomala podczas produkowania tej płyty to myślę, że podróżując bez legitymacji studenckiej i z dzisiejszymi cenami za paliwo mógłbym zbankrutować.

Od początku wiedziałeś jak będzie wyglądał ten album? Był na to konkretny zamysł czy trzaskałeś numery i coś się z tego najzwyczajniej uzbierało?

Tak jak wspomniałem wcześniej – parę kawałków powstało bezpośrednio po „Pocztówce” i trochę sobie poleżały, ale kiedy zauważyłem zależność między nimi, dodałem do tego miejsce, w którym aktualnie życiowo się znajduję i kilka innych rzeczy to wyszedł wydaje mi się, że dość mocno koncepcyjny i spójny album. Na pewnym etapie kiedy już miałem w głowie koncept całej historii postanowiłem, że muzycznie to musi być skrajnie różne żeby po prostu każdy numer nie tylko treścią, ale też formą obrazował miejsce czy sytuację, którą w danym kawałku opisuję. Ostatnią rzeczą jaką dodałem dla nadania klimatu całej płycie były skity wzięte żywcem z messengerowych rozmów i lektor, za którego robi mój przyjaciel o genialnym głosie i lekkim piórze – Resu. Jako, że Resu jest raperem, możecie usłyszeć np. w składzie Santhe Synthesi – to chyba jest to najdziwniejszy i zarazem jedyny stricte rapowy feat na tej płycie.

Siadasz do pisania, kiedy nadejdzie wena, czy na zasadzie „no dobra, dzisiaj mam czas to coś trzeba nabazgrać”.

Zacznijmy od tego, że już od dłuższego czasu nie piszę tekstów. Zwykle wymyślam sobie temat kawałka i wymyślam zwrotki w głowie lub staję przed mikrofonem, beat leci w pętli i po prostu rapuję, czasem po wersie, czasem po dwa, czasem po cztery. Odkąd pracujemy razem z Verim w studiu to nasze sesje wyglądają tak, że robimy kawałek od początku do końca, czyli robimy sobie jakiegoś loopa, później kładziemy szybko perkę i pod to już można nawijać i nagrać cały numer. Resztę rzeczy i instrumentów dodajemy później w aranżu. Wiele osób może nie zrozumieć naszego sposobu pracy, ale zaufaj mi, że za oceanem robią tak wszyscy i zawsze i to nie bez powodu. Jeśli robisz w ten sposób muzykę to zawsze udaje Ci się uchwycić największy ładunek emocjonalny, czyli moment, w którym wpadasz na jakiś pomysł i to zarejestrować, wszystko inne nawet najlepiej nawinięte – zawsze będzie odtwórcze. A przy takiej pracy zawsze jest świetna zabawa, plus kawałki powstają tak znacznie szybciej. Ktoś powie, że to freestyle, ale to nie jest żaden freestyle, przynajmniej nie taki z jakim kojarzą go wszyscy, bo nie jest to opcja bitewna gdzie serio musisz stać i wymyślić całe wejście na poczekaniu. To jest to samo, co pisanie tekstów tylko, że w momencie kiedy raper X zapisuje w notatniku wymyślony wers, ja mam już go nagranego i lecę dalej. Nie jest to nic wyjątkowego, każdy może to robić, to jest do wyćwiczenia i w dodatku pokazuje idealnie formę, w której jesteś oraz Twój stan emocjonalny. Założę się, że Pikers właśnie tak robi te numery i dlatego robi ich tyle i ma zawsze flowsy z kosmosu. Nie ma czegoś takiego jak wena, bo jak wymyślisz sobie taki wers to jesteś tak podjarany, że od razu chcesz wymyślić następny i to jest zajawka, to jest hip-hop.

Zawsze artysta ma swój ulubiony numer z płyty. Który to będzie u ciebie?

Moim ulubionym chyba jest „Pranie”, po 1. dlatego, że nieźle nam się odkleiło przy robieniu muzyki i ogólnie wszystkiego do tego kawałka. A po 2. dlatego, że niesie za sobą bardzo ważną dla mnie treść i jest swego rodzaju zwieńczeniem, puentą płyty. Bez tego numeru ta płyta byłaby jak film bez zakończenia i chyba nie miałaby sensu. Planujemy zrobić do tego jeszcze klip i puścić go po premierze albumu.

Warto było iść na te studia czy niekoniecznie?

Jak się obronię w czerwcu to Ci powiem XD. Ale ogólnie to jest temat rzeka – zależy na jakie studia chcesz iść, po co i czy masz jakieś inne wyjście, żeby dotrzeć do wymarzonego celu. Mi studia dały przede wszystkim czas, bo nie oszukujmy się – zakres wiedzy, którą dostajemy w polskim systemie edukacji często jest w ogóle nieadekwatny do tego czego od nas oczekuje świat po ukończeniu takich studiów. Wiadomo, że jeśli chcesz zostać lekarzem to musisz iść na medycynę i w tym przypadku chyba nie ma innych dróg, ale jeśli zamierzasz pójść w moim kierunku, a wcześniej nie miałeś nic wspólnego z mixem/masteringiem/produkcją muzyczną i idziesz tam w nadziei, że Cię nauczą (jak w sumie powinno to wyglądać) to radzę się trzy razy zastanowić jeśli nie idziesz do tego typu szkoły w Londynie tylko w Polsce. Wiele kierunków związanych z branżą muzyczną w Polsce kuleje, nie ma się co oszukiwać i nijak się to ma do poziomu, podejścia i zakresu wiedzy, który jest reprezentowany na tych samych kierunkach za granicą. Często to nawet nie jest wina samych wykładowców, którzy mogą być fachowcami w swojej dziedzinie, ale tego jak ułożony jest odgórny plan nauczania. Nie mniej jako prawie absolwent, paru rzeczy się nauczyłem, umiem np. nagrać już płytę kapeli rockowej, co nie jest wcale taką prostą sprawą. Moim zdaniem studia powinny wynikać z pasji, zainteresowań, szczególnie na takim kierunku jak mój, na którym raczej uzupełnisz wiedzę i zostanie Ci przedstawione dużo wiedzy naukowej. Jeśli po zajęciach sam nie robisz mixów, ani innych tego typu rzeczy i nie grindujesz tego, to takie studia nic Ci nie dadzą, nawet jeśli je ukończysz, ale tak chyba jest ze wszystkim. Nie ma co się bać stereotypów i słuchać gadania, że „bez studiów będziesz nikim” – jak wiesz, co chcesz robić w życiu, to po prostu to rób i będzie gitara.

To teraz pytanie równe proste co intrygujące. Co jest najważniejsze w muzyce?

Najważniejsza w muzyce jest… MUZYKA. Wiem, głupie ale czasem jak słucham niektórych artystów, to mam wrażenie, że zapomnieli do czego muzyka służy (w sensie, że do słuchania). Żaden normalny człowiek nie siedzi z kalkulatorem i nie liczy podwójnych rymów, ilości skomplikowanych metafor, trudnych słów, panczlajnów, nie sprawdza czy zaśpiewałeś najczyściej albo czy ułożyłeś najbardziej skomplikowane flow albo zmieniłeś 10 razy tempo i tonację w 3-minutowym kawałku. Ja osobiście mam to wszystko gdzieś. Raz zrobię głupi numer, raz coś smutnego, innym razem coś mądrego, raz zrobię techno, raz trap, raz oldschool a raz sobie nawinę do gitary przy ognisku, mam to w dupie, bo takie jest życie. Po prostu to ma się dobrze słuchać i mają być w tym emocje, które odzwierciedlają ten numer, który robię i taką muzykę robię, a przynajmniej staram się. Czasem mi to wyjdzie lepiej, czasem gorzej, ale takie jest moje założenie.

A masz w jakiś artystach inspirację?

Ojej, mnóstwo jest tego, ja ogólnie słucham bardzo dużo muzyki, ale tak bardzo bardzo bardzo dużo. Odkąd do Polski wszedł streaming to zapuszczam się w naprawdę najciemniejsze zakątki Spotify i w żadnym wypadku nie zamierzam przestać, dlatego jeśli zapytałbyś mnie CZEGO SŁUCHAM, to każdego dnia byłbym w stanie podać Ci inne tytuły. Mogę powiedzieć czego słucham w tym momencie albo jacy artyści są dla mnie ważni, może o tak. Chociaż pewnie zapomnę połowy.

Zacznę od tego, że mamy cudownych artystów i muzyków w Polsce, jestem wielkim fanem Bitaminy, Vito Bambino, Sanah, Natalii Nykiel, Jareckiego, Ralpha Kamińskiego, Igora Herbuta, zespołu Lemon, Marie, Mięthy, Natalii Szroeder, Domowych Melodii, Marii Peszek, Rosalie, Kacperczyków i mógłbym tak naprawdę długo wymieniać, podobnie jest z raperami. Wiem, że u nas w środowisku panuje jakieś takie dziwne przeświadczenie, że skoro jesteś raperem to przyznawanie się do tego, że słuchasz muzyki kolegów, a już broń Boże chwalenie ich wiąże się z tym, że zaraz ktoś tam Ci zarzuca, że wchodzisz temu czy tamtemu w dupę, ale mam na to ciężko wyj*bane, bo to tylko jakiś kolejny stereotyp wymyślony przez twarde głowy. Uważam, że mamy w Polsce świetnych raperów, którzy dziś już często niczym nie odstają od tego, co się teraz dzieje w Stanach. Ba! często nawet są zwyczajnie ciekawsi. I już mniejsza o to czy słucham tego w kontekście inspiracji, bo to już rzeczywiście zdarza mi się coraz rzadziej, ale ja po prostu lubię słuchać dobrej muzyki i dobrego rapu, a w Polsce jest tego naprawdę masa, bo masz i Sokoła, którego płyty katuję i Białasa, którego jestem ogromnym fanem jeszcze z czasów jak wydawał mixtape’y i Bedoesa, Okiego, Otso, Pro8l3m, Żabę, Matę, Tau, Szpaka, Pikersa, Ćpaj Stajl, Mesa, śp. Rasmentalism, Quebo, Zdechłego Osę, Diseta (który jako pierwszy w Polsce połączył synthwave z rapem!), nieśmiertelnego Borixona, Tedego, Mielona, Undę, Tymka, który odlatuje w coraz ciekawsze rejony, Sentino, Sobla, Pezeta, VNMa, Veriego i ta lista mogłaby jeszcze zawrzeć ze stu raperów, których muzykę lubię, ale nie o to w tym chodzi. Dziewczyny w Polsce rapują już coraz fajniej i jest ich coraz więcej, ale czekam na coś, co nie będzie dissem na facetów, wyzwoleniem seksualnym czy historią miłosną, oczywiście generalizuję, ale jeszcze nic w Polsce z kobiecego rapu nie rozj*bało mnie tak jak np. 070 Shake, Tierra Whack, Little Shimz czy Doechii – tam serio są skillsy nie tylko rapowe i w dodatku jest to coś odkrywczego, unikatowego, bardzo czekam, aż pojawi się ktoś taki u nas. Póki co, najciekawiej do gry moim zdaniem weszła Ruskiefajki, ale nie wiem czy przypisywać to do rapu, w każdym razie bardzo fajna muzyka.

Jeśli chodzi o rzeczy, które wychodzą za granicą to już w ogóle jest studnia bez dna, w której codziennie kopię. Wiadomo, uwielbiam Kanye, Drake’a, J.Cola, Jaya-Z, Kendricka i ogólnie tam tych wszystkich świętych, często lubię sobie wrócić do początków Cash Money, kiedy była tam jeszcze duża, fajna ekipa i robili chamski południowy trap, lubię Torego Laneza, Westside Boogiego, Ty Dolla Signa, Kevina Gatesa, Jeana Dawsona, Joynera Lucasa, którego śledzę odkąd wyszło „Im not racist”, MGK’a w wersji rapowej i rockowej, Nas wrócił z bardzo fajnymi płytami, The Weeknda śledzę w sumie od początku kariery, kocham Jorję Smith, lubię Mura Masę, Slowthaia, French Tha Kida, Stormziego, Octaviana i ogólnie dużo ciekawych rzeczy wychodzi na Wyspach. Ostatnio wkręciłem się też w muzykę Mike’a Deana, ale to już jest rzecz dla odklejeńców. Lubię też inne gatunki, często zdarza mi się odpalić ten taki niuskulowy rock jak Bring Me The Horizon czy The Neighbourhood. Ostatnio też katuję taką alternatywną dziewczynę, która nazywa się Wet. To wszystko i wszystko to czego nie wymieniłem na pewno wpływa na mnie jakoś, szczególnie te bardziej pokręcone rzeczy, bo z tego czerpię największą inspirację. Ale inspiracja to nie tylko muzyka, ostatnio coraz więcej obcuję ze sztuką np. z filmami Wojciecha Bąkowskiego, bardzo dużo oglądam i słucham też wywiadów i podcastów, sporo inspiracji dostarczają mi też filmy/seriale/książki, ale tu już nie będę wymieniał, bo i tak odpowiedź na to pytanie jest za długa. Nie polecam gadać ze mną o muzyce, nie potrafię zamknąć gęby.

Jak wygląda bycie podopiecznym VNMa? Ingerował on w jakimś stopniu w „Studenta”?

Nie wiem jak wygląda bycie podopiecznym VNMa, bo automatycznie jak zaczęliśmy współpracować staliśmy się ziomkami i nie ma tutaj relacji uczeń-mistrz, po prostu jaramy się nawzajem swoją muzyką. Chociaż pół żartem mówi mi „synu”, a ja mówię „ojciec”, bo co by nie było, przez pół mojego rapowego życia był to dla mnie i dla wielu moich kolegów idol, koleś który wprowadził do Polski coś, co dla nas, gówniaków z gimnazjum było powiewem świeżości w tym smutnym jak wiadomo co kraju. Jego płyty mimowolnie znamy na pamięć od deski do deski i jesteśmy w stanie zacytować je obudzeni w środku nocy i to trzeba mu oddać mimo tego, że dziś jesteśmy innymi artystami i robimy nieco inną muzykę, bo raczej ciężko porównać to w jaki sposób ja rapuję do tego jak rapuje VNM, jest to zwyczajnie coś innego – i fajnie! Co do ingerowania VNMa w „Studenta” to przyszedłem z niemalże gotowym, ukształtowanym materiałem i pomysłem na siebie. Jemu ten pomysł się spodobał i postanowił to wydać i w sumie tyle. Wiadomo – zawsze mogę liczyć na szczerą opinię czy jakąś radę, ale nikt mi tutaj nie mówi jak mam robić muzykę i jaką mam robić muzykę, choć zawsze jestem otwarty do wysłuchania wszelkich sugestii. To czy z nich skorzystam już zależy ode mnie.

Najlepszy kebab jakiego jadłeś?

Hubson zabrał mnie na taki Kebab w Warszawie, nazywał się bodajże Sapko, na Wolskiej – jedyny kebab, który po zjedzeniu nie sprawił, że zgnił mi żołądek. Nie dość, że był wyśmienity to jeszcze czułem się po nim jak po zjedzeniu normalnej, dobrej potrawy. Polecam, ja.

Co dalej będzie z SCBD?

Mam nadzieję, że za parę lat będzie to jedna z największych wytwórni w Polsce, a przynajmniej jedna z takich, które coś znaczą na rynku. Ta, wiem, można się zaśmiać czytając to, ale mi wcale nie jest do śmiechu, bo mamy plany, które już realizujemy, żeby w przyszłości tak się stało. Chwilę po premierze „Studenta” odpalamy kanał SCBD, zaczynamy budować własną markę, będzie tam leciało bardzo dużo luźnej muzyki od nas. Między płytami wydawanymi w DNB, mamy też kilka fajnych pomysłów na to jak wypełnić niszę i zrobić parę ruchów, których nikt w Polsce nie robi jako grupa ze ściśle określoną ideą i hasłem. Dużo muzyki od nas w tym roku przede wszystkim, a więcej nie chcę zdradzać, bo jeszcze przypadkiem komuś się obije o uszy i zrobi to przed nami. Polecam obserwować ruchy, mamy w szufladzie mocne rzeczy i głupie pomysły.

No to zakończmy ten wywiad najważniejszym pytaniem? Nauczyłeś się już wstawiać tę pralkę?

TAK! Co więcej, każdy kto kupi moją płytę w pakiecie dostanie przyjazną dla oka instrukcję do robienia prania w formie komiksu, który narysowała moja współlokatorka. Nie dziękujcie :*

Dzięki za rozmowę.

Dzięki.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

 

Wywiad

Spektakl „Adam” – losy ekscentrycznych bohaterów w świecie po katastrofie ekologicznej – wywiad

Rozmowa z Feno i Karoliną Czarnecką.

Opublikowany

 

Przez

Warszawska publiczność muzyczna i teatralna już niebawem będzie mogła zobaczyć spektakl “Adam” w teatrze Bohema House. O swoich rolach w tej muzycznej produkcji mówią Feno (Artur Barbachen) i Karolina Czarnecka, którzy wcielili się w ekscentryczną parę bohaterów, szukających swojego miejsca w świecie po apokalipsie. 

BH: Świat w spektaklu jest zniszczony. Nie wiadomo do końca co się stało, A Wy, jako aktorzy, jak sobie to wyobrażacie?

Feno: Doszło do  katastrofy. Możemy przypuszczać, że to ludzka cywilizacja spowodowała zniszczenie środowiska. Przeżyła tylko garstka ludzi. Dookoła jest pustynna sceneria. Tak to sobie wizualizujemy

BH: Spektakl nawiązuje do kinowych produkcji science fiction. Ale nie ma w nim niezłomnych bohaterów, którzy stawiają czoła zagrożeniu, żeby uratować ludzkość.

Feno: No to prawda, nie ma w nim superbohaterów, nie ma Avengersów (śmiech).

BH: Większość postaci zmaga się z osobistymi dramatami, które ich przytłaczają. Na tym tle wyróżniają się Lola i Lolek – postacie grane przez Was. Sprawiają wrażenie, jakby katastrofa oznaczała dla nich tylko ciekawą zmianę scenerii. Utwór “Ruina”, który razem wykonujecie, to bardzo mocna i trochę straszna deklaracja euforii w obliczu zniszczenia.

Feno: Tak naprawdę myślę, że to są postacie tragiczne. No bo cały ten ich sposób bycia, cieszenie się z końca świata, to – ja to tak interpretuję – to jest taka histeria. To jest sposób na wyparcie tego wszystkiego. Sądzę, że to jest skutek traumy, którą przeżyli w związku z tym, co się wydarzyło. Pod wpływem tego po prostu ześwirowali.

Sebastian Fabijański / Próba spektaklu „Adam”

Karolina Czarnecka: Myślę, że ten opis bardzo pasuje do Lolka. Lolek zareagował na sytuację w sposób rozpaczliwy i bardzo skrajny. Natomiast Lola jest bardziej racjonalna, szuka rozwiązania. Loli motywatorem jest znalezienie sposobu, żeby jakoś ocalić ludzkość, jakoś przetrwać, coś zrobić…  Myślę, że to jest ta część idealistyczna, którą ja jej daję – to jest wspólna część moja i tej postaci. Ich dynamika związku jest taka, że jemu odwala, a ona musi trzymać pion, bo wie, że jeśli ona by się rozpadła, to już byłby koniec dla nich obojga. Przy czym oboje są rzeczywiście ekscentryczni, wariaccy, szaleni. Wyrazem tego jest też to, że towarzyszy im robot (grany na scenie przez prawdziwego robota – przyp. BH), który jest częścią rodziny. Widać to też w kostiumach: Lolek i Lola zbierają i noszą ze sobą resztki przedmiotów, które mogą się przydać do budowy czegoś, co poprawi los ludzkości. Pozostałe postaci przeważnie mają swój indywidualny dylemat czy dramat, tymczasem Lolek i Lola są skupieni na całym świecie, myślą o stu rzeczach na raz.

BH: Adam to spektakl muzyczny. Wszyscy aktorzy są artystami, śpiewają piosenki. Feno, ty jesteś jednym z twórców oprawy muzycznej. Mówi się o tym “musical rapowy”. Czy to jest spektakl dla fanów rapu?

Feno: Muzyka jest bardzo różnorodna. To wynika podejrzewam z mojego stylu i ze stylu Sebastiana Fabijańskiego, który jest reżyserem spektaklu, autorem scenariusza i tekstów utworów. Pracujemy razem już drugi rok i wypracowujemy własne, nowe kierunki muzyczne. W zasadzie ani ja, ani Sebastian nie jesteśmy chyba twórcami dla typowego fana rapu, tylko raczej jesteśmy gdzieś z boku tego wszystkiego. To, co robimy, jest trochę bardziej eklektyczne, bardziej artystyczne, trochę bardziej napompowane wszelakim oniryzmem. Ale myślę, że fan rapu też się tu odnajdzie. Przy czym nie jest to muzyka popularna, do tańca, na imprezę, tylko jest to wpisane w jakąś konwencję, więc dla fanów dobrej historii i ambitniejszego brzmienia, powiedziałbym.

BH: Jesteś zadowolony z tego, jak to wyszło?

Feno: Jestem bardzo zadowolony. Uważam, że świetną robotę wykonaliśmy. Tak jak mówiłem, słychać bardzo różnorodne brzmienia. Jest tam np. utwór, który wykonujemy wszyscy wspólnie i nie umiem określić, do jakiego należy gatunku muzycznego. Gra tam siedem oddzielnych harmonii, czyli aktorzy śpiewają na siedem głosów.  Rap jest osią, za którą się trochę łapiemy. Ale wyszliśmy daleko poza ramy rapu. Po prostu bawimy się muzyką w jakiś ciekawy sposób. Poznaliśmy się z Sebastianem dlatego, że obaj trochę rapujemy, ale nie uważam, że jesteśmy raperami. I jestem mega zadowolony, bo te utwory naprawdę wyszły ciekawe. Bity, które dostarczył Mateusz Sumara (Ramzes) to są arcydzieła, a my jeszcze uzupełniliśmy to o kolejny stopień.

BH: Gracie spektakl w teatrze ekologicznym z przesłaniem dla ludzi, żeby szanowali swoje środowisko naturalne, z założenia z konkretnym przekazem. Może się więc pojawić pytanie…

Karolina Czarnecka: Czy nam jako aktorom nie przeszkadza ideologia?

BH: No… tak.

Karolina Czarnecka: Ja właściwie odkąd skończyłam szkołę, to byłam w teatrze, który był bardzo ideologiczny. Ja bym tutaj nie była, gdybym nie wierzyła w to, że trzeba ludziom o tym mówić. Interesują mnie rzeczy ważne. Ważne są dla mnie emocje – o nich mówię głównie w mojej autorskiej twórczości. Ale ważne są też te tematy, które poruszamy tutaj. Gdybym się ideologicznie nie zgadzała z tym przekazem, to nie brałabym udziału w tym projekcie.

Feno: Przekaz, misja, to jest centrum tego wszystkiego. Najpierw mamy przekaz, wokół tego budujemy fabułę, wokół tej fabuły tworzymy muzykę i w ten sposób powstaje takie szkatułkowe dzieło. Aczkolwiek ja znajduję się tu głównie z przyczyn artystycznych, a nie światopoglądowych i z tytułu tego, że uwielbiam pracować przy ambitnych projektach. To jest moim punktem wyjścia. A to, że robimy przy tym coś ładnego, idzie za tym jakaś fajna misja, jakiś przekaz, to mi się podoba. Nie jestem fanem wciskania ludziom jakiegoś przekazu, ale tutaj to jest podane subtelnie. Spektakl nie narzuca jakiejś narracji, tylko pozostawia odbiorcę z polem do własnej interpretacji i refleksji. I to jest super. Nie widzę powodu, dla którego nie mielibyśmy mówić ludziom o tym, że powinniśmy z respektem traktować planetę, na której żyjemy.

Karolina Czarnecka: Poza tym teatr Bohema House gra w namiocie cyrkowym, co dla mnie stanowi dodatkową magię, bo zawsze miałam sentyment do wizji zżytej, trochę rodzinnej trupy cyrkowej. To było dla mnie jakoś ekscytujące. No i dajemy z siebie wszystko, żeby jak najlepiej wypaść muzycznie.

Feno: Myślę, że wyróżniającą cechą spektaklu jest to, iż można podejść do niego jak do koncertu. Oczywiście można oglądać go jak historię, którą uzupełniają piosenki – tak jak zwykle w musicalu. Ale można też podejść odwrotnie. Bo utwory zostały skomponowane w taki sposób, że nawet jeśli oderwiemy je od narracji, to one są samodzielnymi bytami. Wydaje mi się, że najciekawszym sposobem patrzenia na to, jest właśnie taki sposób, że przychodzę na koncert, wokół którego jeszcze jest historia. Więc nawet, gdyby ktoś przespał historię, to będzie ukontentowany jak po dobrym koncercie. A przestrzał muzyczny jest szeroki, mimo że wszystko jest spójne brzmieniowo, to gatunkowo mamy pełną różnorodność – w jednym miejscu śpiewamy chórem, w innym mamy rockowe mocniejsze uderzenie, a jeszcze gdzie indziej rap. Myślę, że nawet jeśli ktoś nie jest fanem teatru, a jest fanem fajnych wydarzeń muzycznych, to jak najbardziej warto.

Spektakl “Adam” będzie miał prapremiery 25 i 26 lipca oraz premierę 27 lipca w Teatrze Ekologicznym Bohema House. Występują w nim: Sebastian Fabijański, Feno, Pono, Karolina Czarnecka, Katarzyna Granecka, Magdalena Dąbkowska/Wiktoria Kostrzewa, Łukasz Gocławski, Arkadiusz Pyć. Muzykę skomponowali Ramzes i Feno. Bilety dostępne są na stronie teatru: https://www.bohemahouse.pl/wydarzenia/adam/


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Syn Młynarza: „Tedego bym usunął ze sceny rapowej i freestyle’owej” – wywiad

Czym warszawski raper zawinił freestyle’owcowi?

Opublikowany

 

syn młynarza tede

Z Synem Młynarza spotkaliśmy się przypadkowo na Bitwie o Wrocław. Spontaniczna rozmowa, która jest preludium do dłuższego wywiadu miała wiele zwrotów akcji, a freestyle’owiec ujawnił m.in., dlaczego usunąłby Tedego ze sceny.

– Tedego bym usunął ze sceny raperskiej. To na pewno, bo strasznie mnie naobrażał. Nie pozdrawiam tego człowieka i koniecznie proszę to puścić. Tedego usunąłbym też ze sceny freestyle’owej – mówi Syn Młynarza w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl. – Szkoda, że matka go nie usunęła jak się rodził – dodał.

Syna Młynarza zapytaliśmy m.in. o Grande Connection, a także dowiedzieliśmy się, jak doszło do bitwy z Bandurą podczas słynnego streamu z Kizo.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Hip-hopowcy z Fabijańskim na czele zagrają w apokaliptycznym spektaklu – wywiad

„Adam” to muzyczna wyprawa w mroczną przyszłość.

Opublikowany

 

W lipcu odbędzie się premiera spektaklu Teatru Bohema House o kondycji człowieka w zdegenerowanym środowisku, kryzysie klimatycznym i spektakularnej oprawie muzycznej. W produkcji palce maczają m.in. Feno, Ramzes oraz Sebastian Fabijański, który jest reżyserem i odtwórcą głównej roli.

Spektakl, nad którym pracujesz w Teatrze Ekologicznym Bohema House, dotyka tematu degradacji środowiska i związanego z tym zagrożenia dla ludzkości. Czy to jest dla Ciebie dziś realny problem? Myślisz o kryzysie klimatycznym jako o kluczowym wyzwaniu dla ludzkości?

Sebastian Fabijański: Degradacja środowiska jest dla mnie realnym problemem. Wszyscy widzimy, jak jest. Wydaje mi się, że ludzie w pędzie, w natłoku obowiązków, w walce o przetrwanie, w wyścigu za materialnym bytem czy długowiecznością często tracą z oczu szerszą perspektywę. Nie interesuje ich to, co się dzieje z tą planetą, po której stąpamy. Konsumpcjonizm, koniunkturalizm to są modele życia, które zdominowały dzisiejszy świat. Wartości materialne stały się dla nas najważniejsze. A czy powinny być najważniejsze? Nie wydaje mi się. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że ciężko się w dzisiejszym świecie odnaleźć ludziom, którzy mówiąc kolokwialnie „olali system” i żyją według zupełnie innych wartości. Myślę, że to jest na większą skalę nierealne, bo trzeba jakoś w tej rzeczywistości się odnaleźć. Ubolewam nad tym, że to tak wygląda. Jest to przerażające. Czy kryzys klimatyczny jest kluczowym wyzwaniem? Kluczowym wyzwaniem dla ludzkości jesteśmy my sami.

Planujesz pokazać niesamowitą futurystyczną wizję w scenerii science fiction. Czy losy bohaterów sztuki są abstrakcyjne i odległe od doświadczeń dzisiejszych ludzi?

Nie są odległe. To, że spektakl opowiada historię, która dzieje się w jakiejś nieokreślonej przyszłości, to służy tylko osadzeniu ludzi w świecie, który jest upadły, którego nikt nie poznaje, który przeszedł apokalipsę. Moim zdaniem, nawet nie operując futurystycznymi wizjami jesteśmy w stanie utożsamić się z takim poczuciem, że świat jest upadły, postapokaliptyczny. Można powiedzieć, że COVID był trochę taką do pewnego stopnia apokalipsą. Chciałem to zmetaforyzować, żeby nie opowiadać o problemach dzisiejszych ludzi poprzez naturalistyczną czy też werystyczną próbę odwzorowania tego na scenie, ponieważ nie uważam tego za interesujące.

Spektakle w Bohema House do tej pory miały klasyczną musicalową oprawę muzyczną. To widowisko będzie podobno wyjątkowe pod tym względem. Jakiej muzyki mogą spodziewać się widzowie?

Warstwa muzyczna to jest moim zdaniem bardzo, bardzo mocna strona “Adama”. Na niej spektakl jest zbudowany. Mateusz Sumara, czyli Ramzes wykonał genialną robotę, która stanowiła dla mnie fundament tego spektaklu. Ja opowiedziałem mu mniej więcej, o czym chcę zrobić ten spektakl. Na tej podstawie on zrobił bity, wysłał mi i ja tak naprawdę do tego pisałem scenariusz. Potem na podstawie scenariusza napisałem do tej muzyki teksty utworów, które się pojawiają w spektaklu i nagrałem je z Arturem Barbachenem czyli z Feno. On też wykonał genialną robotę. Bez niego nie wyglądałoby to tak, jak wygląda. Całościowo warstwa muzyczna naprawdę wydaje się być bardzo mocno wznosząca ten projekt, nawet ponad to, czego się spodziewałem. Jaka to będzie konkretnie muzyka? Dużo tam będzie rapu, ale pojawia się też kilka bardzo mocnych utworów, które są w większości śpiewane, więc nie chciałbym tego jednoznacznie określać. Można powiedzieć, że jest to rapowy musical. Natomiast od razu zaznaczam, że rap nie jest tutaj kluczowy. Kluczowa po prostu jest muzyka sama w sobie.

Plakat spektaklu

Z jakim wnioskiem chcesz pozostawić widza po obejrzeniu sztuki?

Nie mam jednego wniosku, z którym planuję zostawić widzów. Chciałbym, żeby ten spektakl przede wszystkim poruszył, ale postaram się żeby chwilami też przestraszył, zirytował i rozśmieszył. Widz, który będzie wychodził w tego spektaklu, fajnie by było, żeby miał poczucie, że przeżył, w większym bądź mniejszym stopniu, pełne spektrum emocji. Zależy mi też, żeby przez chwile pomyślał o tym, kim jest w tym świecie i dla tego świata.

Co skłoniło Cię do tego, żeby swój debiut reżysera teatralnego zrealizować właśnie w Teatrze Ekologicznym Bohema House?

S.F.: Zainteresował mnie temat tej sztuki i możliwość artystycznej wypowiedzi w tak istotnej sprawie jak kondycja człowieka na tle kondycji świata i naszego środowiska. Ten spektakl pokazuje, jak kryzys świata, który nas otacza, wpływa na losy poszczególnych ludzi i wywołuje indywidualne dramaty. Życzę sobie tego, żeby mój debiut jako reżysera teatralnego przy okazji tego projektu był dla widza niezapomniany, a dla mnie, żeby był kolejnym fascynującym doświadczeniem w moim artystycznym życiu.

Premiera spektaklu „Adam”, na którym pojawią się również przedstawiciele naszej redakcji odbędzie się 27.07 o godzinie 19:00 w Teatrze Bohema House, Warszawa, ul. Smugowa 46A. Wejściówki są dostępne na bohemahouse.pl

Tytuł: Adam
Produkcja: Teatr Bohema House
Reżyseria: Sebastian Fabijański
W roli głównej: Sebastian Fabijański
Muzyka: Ramzes, Feno
Występują: Karolina Czarnecka, Magdalena Dąbkowska/Wiktoria Kostrzewa, Feno, Łukasz Gocławski, Katarzyna Granecka, Arkadiusz Pyć
Prapremiery: 25 i 26 lipca 2024 godz. 19.00
Premiera: 27 lipca 2024 godz. 19.00


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

VNM: „Nowa płyta na milion procent będzie w tym roku” – wywiad

Półtora godzinna rozmowa z Venomem i Gverillą.

Opublikowany

 

vnm wywiad

VNM w ostatnim czasie bardzo mocno ograniczał swoją medialną prezencję – zarówno w social mediach jak i w tych tradycyjnym i branżowych. Tym bardziej cieszy fakt, ze udało się nam porozmawiać z raperem. W maju odwiedziliśmy Venoma w jego studiu na warszawskiej Ochocie.

VNM: „Mam połowę płyty”

Ostatnią solową płytę VNM wydał ponad 3,5 roku temu, a masa komentarzy pod większością wideo z jego udziałem stoi właściwie pod jednym pytaniem: „Kiedy płyta?”. Nie mogliśmy więc nie zapytać o kolejny muzyczny projekt.

– W listopadzie mówiłem, że pierwszy kwartał. W następnym kwartale pewnie mówiłem, że drugi kwartał więc powiem szczerze: mam połowę płyty. Przez zawirowania zawodo-prywatne nagrywanie przesuwa się w czasie. (…) Tematy w większości mam wymyślone. Wystarczy wejść do studia i to nagrać. Nie będę teraz obiecywał żadnej daty, ale na sto… na milion procent będzie to ten rok – mówi Venom w rozmowie z Mikołajem Kmiecikiem dla GlamRap.pl.

Co zmieniło całe życie VNM-a, czy dalej słucha rapu, a także z czego żyje 40-letni raper, który nie wydaje muzyki? To wszystko w poniższej rozmowie.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Pawbeats: „Z Pateckim w ciągu 24 godzin byliśmy na 3 kontynentach” – wywiad

Z naczelnym memiarzem polskiej rapgry rozmawiamy m.in. o Zbigniewie Stonodze, Kubie Pateckim, Pihu, Biszu czy Bedoesie.

Opublikowany

 

pawbeats

Pawbeats, człowiek orkiestra, naczelny memiarz polskiego rapu, instrumentalista i alpinista. Z producentem spotkaliśmy się w Warszawie i poruszyliśmy szereg wątków od Bedoesa i Piha, po niepisane challenge z Kubą Pateckim.

– Kuba Patecki był moim partnerem na Ama Dablam. Zresztą wchodziliśmy na więcej rzeczy, spotykaliśmy się w Tatrach. Wymyśliliśmy sobie taki niepisany challenge, że w ciągu doby chcemy być na trzech kontynentach. I byliśmy w Afryce, Europie i Azji. Oblecieliśmy to tak, żeby wejść jeszcze na Synaj i zobaczyć wschód słońca – mówi producent w rozmowie z Luizą Di Felici dla GlamRap.pl.

W poniższej rozmowie Pawbeats wspomina jak nauczył się grać z nudów na pianinie, a także mówi o pierwszym spotkaniu z Biszem i Pihem, wspomina o bydgoskiej scenie rapowej: Bedoesie, Kloszardach i Emlebmacie. W wywiadzie przewijają się także ksywki: Tedego, Ewy Farny, Rahima, Fagaty, Zbigniewa Stonogi, Lordofonu czy Kizo.

Ponadto podczas rozmowy Luizy Di Felici z Pawbeatsem poruszono takie wątki jak:

  • Nauka gry na pianienie z nudów.
  • ZAIKS poniekąd wymusił na Pawbeatsie nauczenie się nut.
  • Pierwsze spotkanie z Pihem i Biszem.
  • Bydgoska scena rapowa: Bedoes, Kloszardzi i Emblemat.
  • Najcięższe połączenia artystów.
  • Nietypowe połączenia na scenie muzycznej.
  • Ania Dąbrowska, Tede, Ewa Farna, Rahim.
  • Tekst czy melodia.
  • Złoty chłopiec i kreowanie wizerunku.
  • Silne uniwersum Pawbeatsa.
  • Zbigniew Stonoga na scenie.
  • Tajemnicza postać.
  • Proteza nogi za złotą płytę.
  • Lęk przed ostrym jedzeniem, sauną oraz… lęk wysokości.
  • „Usłyszałem, że nigdy nie będę grał na żadnym instrumencie”.
  • Zdobywanie instrumentów podczas podróży.
  • Kuba Patecki, Mount Everest i wspólne szczyty.
  • Beka i bycie śmieszkiem.
  • Fagata, Kizo, Michał Bajor i Ich Troje.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Fazi: „Rap Żabsona i Bedoesa mi nie odpowiada” – wywiad

Rozmawiamy z weteranem sceny, który 30 lat temu kształtował polski rap.

Opublikowany

 

fazi bedoes żabson

Fazi nie przepada za nowoczesnym rapem, a w szczególności za takim, którego reprezentantami są np. Żabson czy Bedoes. W rozmowie ze Spawaczem poruszyliśmy wiele podobnych wątków dotyczących dzisiejszej sceny hip-hopowej.

Z weteranem sceny spotkaliśmy się we Wrocławiu z okazji koncertu Nagłego Ataku Spawacza. Z Fazim poruszyliśmy mnóstwo tematów. Czy Fazi ma szansę przegonić Tedego, czy jego córka zostanie raperką, kogo należy usunąć ze sceny czy kilkuletni odwyk rapera w Bośni i praca w kamieniołomie.

Ponadto podczas rozmowy Oskara Brzostowskiego z Fazim, zahaczono o takie wątki jak:

  • Czy Fazi ma szansę przegonić Tedego?
  • Pobyt w Bośni i praca w kamieniołomie
  • 50 lat i koniec kariery
  • Jego córka zostanie raperką?
  • Czy Fazi dobrze zarobił na rapie i się z niego utrzymuje
  • Współpraca z Mei
  • Najlepsze raperki w kraju
  • Kogo należy usunąć ze sceny?
  • Relacje z Paluchem i Sobotą
  • Josef Bratan czy Alberto?
  • Grande Connection to wybawienie dla sceny?
  • Konflikt z Cypisem
  • Fazi na włoskiej scenie
  • O Liberze i Doniu
  • Antyliroy i sprzedaż 150 tys. płyt


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Popularne

Copyright © Łukasz Kazek dla GlamRap.pl 2011-2024.
(Ta strona może używać Cookies, przeglądanie jej to zgoda na ich używanie.)

error: