News
TELEDYSK: DMX – „I Don’t Dance” ft. Machine Gun Kelly

Pierwszy singiel ze zbliżającego się wielkimi krokami siódmego krążką DMX’a, który nosi tytuł „Undisputed”.
W utworze „I Don’t Dance” gościnnie pojawia się Machine Gun Kelly. Sceny do klipu były kręcone w nocnym klubie w LA.
Płyta „Undisputed” pierwotnie nosiła nazwę „Redemption of the Beast”. Ukaże się ona nakładem United Music Media Group – 28 sierpnia 2012 roku. Znana jest już część tracklisty:
„Bam, Bam, Bam” (produced by Caviar)
„Frankenstein” (produced by Caviar)
„I Don’t Dance” (featuring Machine Gun Kelly) (produced by J. R. Rotem)
„I Got Your Back” (produced by Caviar)
„I Get Scared”
„Keep Your Head Up”
Jak donoszą zagraniczne portale, na albumie mogą pojawić się tacy goście jak: Swizz Beatz, Eve, Busta Rhymes, Tyrese i Jennifer Hudson.
Jak był kręcony klip, czyli making of możecie sprawdzić tutaj.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

News
25 lat temu zadebiutowała Zipera. Koras z pewną ciekawostką
Fu, Koras i Pono wydali razem płytę ćwierć wieku temu.

Dokładnie 25 lat temu Zipera zaprezentowała album „O.N.F.R.”, który sprzedał się w ponad 10 tys. nakładzie.
Koras, jeden ze współtwórców Zipery, obok Pono i Fusznika, z okazji ćwierćwiecza, zdradził pewną ciekawostkę na temat tego albumu.
– 24 czerwca 2000 roku nakładem wytwórni muzycznej Baza Lebel w dystrybucji Pomaton EMI wypuściliśmy swój debiutancki album. Z ciekawostek front okładki zaprojektował Sebastian Imbierowicz znany jako DJ 600V – ujawnił.
O.N.F.R. to skrót od „Oparta na faktach rymonacja”.

Quebonafide przekonuje, że to jego ostatnie koncerty. Nie wróci do rapu i kończy z działalnością muzyczną.
Wiele osób nie dowierza, że 33-letni raper z Ciechanowa naprawdę zakończy na zawsze karierę. Dopytywany przez Krzysztofa Stanowskiego, czy zaraz nie pojawi się pod nową ksywką, albo zmieni zdanie i wróci do muzyki, Kuba zdecydowanie podkreśla:
– Kończę z muzyką, kończę z rapowaniem i nie planuję żadnych ruchów muzycznych. Nie pojawię się już – zapowiada.
Poniżej wideo:
Co doprowadziło Quebonafdie do zakończenia kariery
Poniżej jego pełna wypowiedź:
- Dzieje się płyta „Egzotyka”, którą wydaję w 2017 r. Po tej płycie dodałem na Instagramie wpis, że robię sobie przerwę. Nie było to w żaden sposób podszyte jakimiś zdaniami, że to jest koniec działalności czy cokolwiek innego. Po prostu padło tam określenie, że robię sobie przerwę – rozpoczął opowieść Quebo, podkreślając, że choć po śmierci Maca Millera był przybity, to tamto wydarzenie nie miało wpływu na jego decyzję.
- Przerwa była spowodowana tym, że dużo wtedy podróżowałem, chciałem złapać oddech, ktoś mi szepnął, żebym sobie odpoczął. W drugiej połowie tej przerwy zaczęliśmy robić Taconafide, które wyszło w 2018 r. Wyszły trzy single, skończyła się ta płyta, etap się zamknął. Do tego momentu nie pada nic o żadnym końcu. Kończę tę płytę i w mojej głowie pojawiła się myśl, że faktycznie doszedłem do takiego momentu, w którym trudno mi sobie wyobrazić, żeby poczuć jeszcze jakąś satysfakcję związaną z robieniem muzyki, ale w głowie nie byłem jeszcze deklaratywny – kontynuował raper.
- Miałem problem z pisaniem jakichś rzeczy, wykrwawiałem się, jak próbowałem cokolwiek zrobić. Nie miałem jakiegoś specjalnego pomysłu na koncepty. Generalnie wydawało mi się to wszystko strasznie nudne i w głowie miałem rozterki, że nie mam z tego frajdy, a nie chcę stać się jakimś narzekaczem. Miałem takie coś: złożę broń i dam sobie spokój. Nigdzie tego nie mówiłem tylko po prostu na jakiś czas dałem sobie spokój. Minęły niespełna dwa lata, zacząłem robić tę płytę, w którą byłem bardzo zaangażowany. Włożyłem w to bardzo dużo pracy. Pełniłem wtedy wiele funkcji w ramach tego materiału. To jest płyta, z której jestem bardzo zadowolony.
- Wypuszczając ten projekt, miałem w głowie takie coś: dobra, tym razem już nie odpuszczę i muszę to skontrować tak, że nie będę pompował żadnej bańki, nie będę robił żadnych oczekiwań. Chciałem przebić baloni oczekiwań, skontrować to, wypuścić kilka teledysków, najlepiej z zagranicznymi raperami, bo to było wtedy moją ambicją. Później się z niej wyleczyłem, ale miałem takie coś, że robiłem te numery. Pojechaliśmy zrobić pierwszy teledysk do „Teen Kasi”. Następny teledysk to było „Matcha Latte” z Mickiem Jenkinsem. Później wyszedł „Benz Dealer” z Tommym Cashem. W tym czasie zrobiłem sporo kawałków z różnymi zagranicznymi twórcami, z wieloma, których bardzo ceniłem. Byłem wtedy bardzo niezadowolony z siebie. Uważam, że te trzy utwory nie spotkały się z taką aprobatą, z jaką zazwyczaj spotykały się moje kawałki. Jako osoba uzależniona od tego, że mamy piramidkę i te schodki idą do góry, pomyślałem, że może to, czego ja chcę teraz i to, czego chcą odbiorcy, trochę się rozjeżdża, że może to nie ma sensu – mówił dalej Quebo, przyznając, że może brzmieć trochę jak koniunkturalista, który obraża się na to, że nie idzie mu tak, jak by chciał. – Nie do końca tak było, a może było. Z perspektywy czasu wiem, gdzie w tych kawałkach leżały błędy.
- Radość z robienia muzyki spadała. Jeździłem po Europie, brałem bity, cały czas byłem niezadowolony i miałem tak: dobra, nie będę się już z tym męczył. Po co mam to robić? Po co mam próbować nabierać kogoś, że wypuszczam utwory, z których jestem zadowolony, skoro tak nie jest. Doszło do tego, że mając zgromadzonych bardzo dużo utworów, stwierdziłem, że po co mam to trzymać? Skoro ludzie chcieli, to wypuściłem jeszcze jakieś niedokończone kawałki z dyktafonu, część jakichś starych kawałków, gdzie była wycięta moja zwrotka. Uznałem, że pozbawię się tego perfekcjonizmu, nie będę się na to napinał. Niech ludzi sobie to usłyszą. Mam jeszcze jakieś utwory, które ostatnio wygrzebałem, z projektów, które miały się wydarzyć, ale się nie wydarzą, gdzie miałem jakiś refren, gdzie coś tam było nagrane X lat temu. Zgadałem się z moimi kolegami, których twórczość też lubię i zgadaliśmy się: weźmy to na warsztat, ja po prostu dam ci to, zróbmy z tym coś fajnego. Mam np. utwór z Kazem Bałagane, mam jeszcze coś tam innego. Niektóre utwory oddałem komuś, niektóre napisałem komuś, trochę je przepisując itd. W tamtym czasie byłem już pogodzony, że wysypuję się ze wszystkiego, nie mam już nic w notatkach. Nie mam już głowy, która 24h myśli o tym, żeby coś rymować.
- Wyleczyłem się z tego i po „ROMANTIC PSYCHO”, powiedzmy, że jesteśmy już w 2022 r., w okolicach tej trasy, chwilę przed nią, miałem takie coś, że nie będę się już oszukiwał, pójdę w inną stronę i postaram się zrealizować w jakiejś innej dyscyplinie. Z ogromną ochotą zagrałem jeszcze tę trasę. Zmotywowała mnie produkcja. To była moja największa trasa, produkcyjnie miało to rozmach i czułem, że chcę to zrobić. Chwilę przed tym wypuściłem utwór, który faktycznie określiłem jako mój ostatni utwór rapowy, czyli „Refren trochę jak Lana Del Rey”. To faktycznie miał być mój ostatni utwór rapowy. Przyznaję się, złamałem to słowo w przypadku „Futuramy”, którą napisałem od nowa. Nie miałem wyjścia, bo bardzo chciałem skumulować zainteresowanie wokół tego ostatniego koncertu, który w przypadku tamtej trasy obiecałem ludziom jako ten ostatni slot. Niestety niefortunnie dzieliły je trzy lata, ale czasami rzeczy wymagają większej ilości czasu. Niefortunne było to, że ciągle było zapowiadanie i przekładanie. Ten koncert był przekładany przez jakieś dwa lata i wydaje mi się, że to wygenerowało takie zainteresowanie.
- Zagraliśmy tę trasę i w mojej głowie było takie wrażenie, że to jest ostatnia trasa, której przysługuje jeszcze ten jeden koncert jako Quebonafide. I zamykam to. Przy okazji trasy z Kizo złamałem to. Przyznaję, że miałem tam takie założenie trochę jak Robin Hood, czynnik był merkantylny – jadę, gram, cashuję postać Jakuba, bo skoro i tak miałem nic już nie robić i przerzucam się cały na inną dyscyplinę, to zawijam to wszystko. Nikogo to już nie zaboli. Jako Quebonafide odrzuciłem masę rzeczy, stwierdziłem, że trudno, ludzie się teraz trochę zdenerwują, ale wezmę tego Jakuba, zrobię parę rzeczy, skazuję za to trochę kwitu, spożytkuję go w czymś, co również dam ludziom. Zrobiłem to. To nie było dobrze zakomunikowane, więc słusznie dostałem lincz, że ile razy to zakończenie kariery. To był trochę cyniczny zabieg z mojej strony.
- Pozbyłem się wszystkich moich rzeczy muzycznych. Pozbyłem się katalogu, który wypożyczyłem, wytwórni, którą wcześniej zaniedbałem. To była moja kolejna motywacja, że zwijamy się z tego. Na koncertach ludzie dowiedzą się, jaki jest główny powód tego, że zwijam się z muzyki. Nie będziemy tego jeszcze spoilerować.

Wersy Quebonafdie o Sebastianie Fabijańskim załamały jego karierę. Do dzisiaj nie może się on przebić szerzej mimo coraz lepszych numerów. Raper z Ciechanowa nie żałuje tego ruchu.
W kawałku „SZUBIENICAPESTYCYDYBROŃ” Quebonafide zareagował na krytykę numeru „Candy” przez Fabijańskiego, puszczając w jego kierunku wersy: „Raperzy rozumiem, ale k***a Fabijański?!” Były to wersy, które mocno odcisnęły piętno na rapującym aktorze.
Quebonafide obecnie :”Fabijański ma predyspozycje do tego, by być raperem”
– Jeżeli to zmobilizowało Sebastiana Fabijańskiego do tego, żeby rapować dalej, a uważam, że jego aktualne utwory są naprawdę przyzwoite. Teksty są znacznie mniej pretensjonalne, niż były wcześniej. Myślę, że nie ma aż takiej chęci akceptacji w tych utworach, że troszeczkę się z tego wyleczył.
Nawijając tamten wers, wiedziałem, że to jest koleś, który ma predyspozycje do tego, by być raperem. Generalnie aktorzy mają predyspozycje do tego by być dobrymi muzykami, gdyby ktoś ich odpowiednio poprowadził. Nie wiem, czy w tym przypadku ktoś pomagał. Nie mówię, że ktoś tym sterował, ale pomagał, dawał rady itd., ale na pewno jest to znaczący postęp.
Trafiłem ostatnio na ten samochodowy kawałek, trafiłem na jeden freestyle’owy, na rapowanie w programie u Tedego. Później jeszcze widziałem teledysk, w którym ty bierzesz udział („HA TFU”). Tam też dobrze rapuje. To nie jest złe. Ma dobrą emisję głosu, ma prezencję, bo przecież wygląda dobrze – uważa Quebo.
Quebonafide nie żałuje
Krzysztof Stanowski zapytał swojego gościa, czy zastanawiał się nad tym, że jego wers może „pozamiatać” karierę Fabijańskiego.
– Nie zastanawiałem się nad tym. To był mój odwet. Lubię sobie wizualizować taki świat, w którym ludzie dostają to, na co zasługują. Uważam, że on w tamtym czasie na to zasłużył, a ja nie zasłużyłem. On wytoczył broń. Wystrzelił pierwszą rakietę. On był Izraelem – mówi. – Postanowiłem, że kontratak jest wymagany – dodaje.

Przypałowych wersów możemy się doszukać u wielu polskich raperów. Quebonafdie zapytany o linijki, które chętnie by wymazał, też wskazał jeden taki wers.
– Są takie wersy, które nie tyle wymazałbym gumką, ale bym zrewidował. Dziś np. myślałem sobie o wersie „Polscy stand-uperzy myślący, że są zabawni”. To był brzydki wers. (…) Dzisiaj lubię polską komedię. Mam dużo kolegów – komików. Wypisałbym się z tego wersu – przyznał w rozmowie z Krzysztofem Stanowskim.
Wers ten pochodzi z utworu „Przytobie”.
News
Quebo twierdzi, że włodarz Fame-u mijał się z prawdą w sprawie kwoty za walkę
„Proponowali mi takie kwoty”.

W ubiegłym roku Quebonafide ujawnił, że miał propozycję walki za 6 mln zł. Zdementował to Wojtek Gola. Raper w rozmowie z Krzysztofem Stanowskim potwierdził, że była taka oferta.
6 mln za walkę Quebonafide
Gola mówił w ubiegłym roku, że 6 mln zł za walkę to abstrakcyjna kwota, która się nie zepnie.
– Na polskie realia są to pieniądze, które… nie wiem, kto chciał to zrobić, ale chyba chciał po prostu wydać pieniądze, bo to jest abstrakcja. Na polski rynek? No jak? Przecież to się nie zepnie – ocenił włodarz Fame.
Quebonafide podtrzymuje, że taka oferta padła ze strony federacji i to za jedną walkę.
– Widziałem, że było jakieś dementi ze strony włodarzy, że oni mi nie proponowali kwot rzędu 5-6 mln zł. Proponowali mi takie kwoty i rozmawialiśmy o takich kwotach zarówno z nimi, jak i ich konkurencją – ujawnił raper w rozmowie na Kanale Zero.
Pomysł na walkę: Super Kwęk
Quebonafide miał wyjść do walki jako Jakub Grabowski i miał odgrywać rolę.
– Chciałem tam wyjść przypakowany jak Super Kwęk, w tych okularkach, z tatuażami i wielkimi plecami. Chciałem przygotować się tak, żeby jednym ciosem znokautować Friza czy kogoś. Ale później stanąłem przed lustrem i przeanalizowałem to. Nie żebym to jakoś poważnie analizował, to była raczej gra „a zobaczę, ile jeszcze mogą mi dać, trochę się dowartościuję”. Potem pomyślałem: usiądę na tej konferencji, będę wchodził w konwencję i pytał: „ej, gdzie tu jest najbliższy burdel? Chciałbym znaleźć twoją dziewczynę”. Przecież to brzmiałoby kuriozalnie – uważa.
Finalnie raper nie przyjął oferty.
-
News2 dni temu
Zero gości na płycie Małpy. Raper szczerze: „Wszyscy mi odmówili”
-
News4 dni temu
Kaczor o konflikcie z Peją. Dlaczego nie chce mieć z nim kontaktu?
-
News4 dni temu
Diox zaczął robić disco i został zmiażdżony przez fanów. „Kopiuje Skolima”
-
News2 dni temu
Peja na koncercie z flagą Palestyny. Raper nie uznaje państwowości Izraela
-
News3 dni temu
Topowy raper ujawnił, że zagra u Quebonafide na Narodowym
-
News1 dzień temu
Peja czy Tede – kto jest lepszym raperem według Kaczora
-
News4 dni temu
Alberto z gorszymi wyświetleniami niż podziemie. Trueman go wyśmiewa
-
News9 godzin temu
Inpost i Quebonafide rozczarowali. „Bajerant z Ciechanowa znów to zrobił”