News
Ten festiwal pokazał jak muzyce elektronicznej jest blisko do hip-hopu – relacja
Na Czeluście Festiwalu mogliśmy usłyszeć m.in. Quebonafide, Bedoesa, Solara i Białasa, Żabsona czy Gedza.
Ten festiwal pokazał jak muzyce elektronicznej jest blisko do hip-hopu oraz jak oba te nurty przenikają się i czerpią równocześnie z siebie. Strzałem w dziesiątkę było stworzenie festiwalu, na którym te dwa gatunki muzyczne będą mogły dać upust swoich możliwości.
Teraz będzie jeszcze ciekawiej, bo chyba nikt nie spodziewał się kolejek na ponad 100 metrów już od początkowych godzin festiwalu. Nie mam w zwyczaju pytać ludzi skąd przyjechali, ale dało się wyczuć, że Czeluści odwiedziło grono fanów z całej Polski. Nie czuję się jakoś mocno zakorzeniony w półświatku krakowskich klubowiczów, mimo to hasło "znaliśmy się z reorganizacji imprez" jest mi dobrze znane. W tym przypadku, żeby odnaleźć kogoś znajomego, nawet z widzenia, graniczyło z cudem. Najlepsze jest to, że stan tzw. oblężenia punktu odbioru opasek utrzymywał się przez kilka godzin. Naprawdę żal mi tych nieszczęśników, którzy chcieli zobaczyć swoich ulubieńców, a jedyne co im pozostało to nadzieja, że ktoś zaliczy jakąś obsuwę i jakimś cudem dotrą na czas pod scenę.
Nic bardziej mylnego, organizatorzy stanęli na wysokości zadania i pilnowali całej organizacji z najwyższą starannością. Na pewno należy im się szacunek, że już podczas pierwszej edycji ustrzegli się większych błędów i staranie od początku do końca ogarnęli tak szalony line up składający się z kilkudziesięciu muzyków. Niemniej jednak, największym nieszczęściem festiwalu można spokojnie nazwać klub Zet Pe Te, w którym odbywały się koncerty. Lokal mimo swoich gabarytów nie był przystosowany na tak dużą ilość uczestników. No chyba, że organizatorom dosłownie zależało na tym, żeby każdy uczestnik przekraczający jego bramy mógł poczuć się jak w czeluściach piekła, gdzie zaduch i żar przenikał się mimo uruchomienia kilku pokaźnych wentylatorów oraz podwojenia ich ilości kolejnego dnia festiwalu. Dobrze, że strefa ogródkowa była perfekcyjnie wyposażona w leżaki i spokojnie można było wychillować po pobycie w odmętach klubu.
Warunki atmosferyczne panujące wewnątrz w niczym jednak nie przeszkodziły uczestnikom wydarzenia, aby Ci mogli cieszyć się energią przekazywaną przez ich idoli. Przecież już podczas występu duetu SB otwierającego line up głównej sceny o absurdalnej godzinie 19:30 towarzyszył niesamowity vibe. Tutaj magia miała miejsce już od samego początku. Można pomyśleć – spoko, ekstra – jest na nich hypie, nic dziwnego, że ludzie dobrze się bawili na ich występie. Precedensem było to, iż na sali barowej równocześnie upust swoich możliwości dawali przedstawiciele nurtu elektronicznego, gdzie w mniejszej skali, ale równie dobrze bawili się pogujący uczestnicy Czeluści.
Tak już było do samego końca, niezależnie czy odwiedzało sie main stage czy też sale po drugiej stronie. Każdy kolejny występ był traktowany jako ten, który był wyczekiwany najbardziej. Nieważne czy na scenie występował JutrØ z Lindą, Forxst, Gedz, On_J, Sokos czy Pikers z Igim, kończąc na Quebonafide. Choć w sumie na koncercie tego ostatniego temperatura sięgnęła zenitu, a ilości wody i szampana wylane podczas jego występu spowodowały podniesienie się stanu Wisły, czego efektem były powodzie w północnej części kraju.
Nie do opisania – pierwszy dzień był istnym szaleństwem, które przerodziło się w czarną magię, gdy nad ranem najbardziej wytrwali mogli zostać pochłonięci przez Ruski Pop #KMWTW. Najgorsze, że trzeba było szybko się regenerować, bo już po kilkunastu godzinach, uczestników czekała kolejna, podwojona dawka emocji.
Prawie zapomniałem, podczas pierwszego dnia udało mi się spotkać część składu "robiącego sobie jaja z rapu". Chcieli porozmawiać z chłopcem "palącym małe dzieci", aczkolwiek było to niemożliwe, bo w iście angielskim stylu ulotnił się z terenu festiwalu. Szkoda, bo na przekór wszystkim raczej nie zapowiadało się na mordobicie, ale jak widać najlepiej szczekać w Internecie, a potem chodzić kanałami.
Drugi dzień – to ta sama energia lub nawet jeszcze większa spowodowana pozytywnymi emocjami dnia poprzedniego. To nic, że problemy techniczne sprawiły, iż Panele dyskusyjne się nie odbyły. Rekompensatą były występy na scenie plenerowej, gdzie swoje show zaprezentował Bedoes, który standardowo, jak na innych swoich koncertach, porwał tłumy oraz lokalnego bezdomnego, który wydawał się znać wszystkie teksty Borysa, gdyż z każdym kolejnym kawałkiem reagował jeszcze bardziej emocjonalnie.
A co działo się w środku? Na scenie barowej balował Jan-rapowanie, po drugiej stronie klubu Ka-meal tak oczarował publiczność, że w pewnym momencie na scenie pojawił się Kaz Bałagane, który reinkarnował się pod postacią jednego z fanów – dobrze, że nie dali mu mikrofonu, bo prędzej czy później na scenie pojawiliby się jeszcze Belmondo czy Oyche Doniz. Mimo kolejnych godzin, grający po sobie artyści utrzymywali standard, podnosząc go z każdą godziną. Występy hip-hopowców przeplatały się pomiędzy setami Da Vosk Docta, Ajgora, NØcnego czy w końcu samej Czeluści. Wszystko idealnie wyważone tak, że żaden uczestnik festiwalu nie mógł liczyć na nudę, a różnorodność w gatunkach prezentowanej muzyki pozwalała cieszyć się niecodziennymi dźwiękami, które na długo rozbrzmiewały w sercach uczestników wydarzenia.
Szkoda, że organizatorzy nie odważyli się na więcej koncertów plenerowych, a większość z nich odbywała się wewnątrz klubu. Taką ewentualność na pewno trzeba wziąć po uwagę przy kolejnej edycji, gdyż chętnych na takie przedsięwzięcie może nie pomieścić żaden hangar. Coś czuję, że następna edycja będzie trwała jeden dzień dłużej, gdyż taka dawka muzyki zasługuje na to żeby żaden występ danego artysty nie został pominięty. To co, w przyszłym roku Triduum Pijalne? Bardzo chętnie i liczę na to organizatorzy zaskoczą nas jeszcze bardziej niż przy debiucie. Poprzeczka jest postawiona dość wysoko.
Na koniec pozostaje nam czekać na zdjęcia oraz videorelacje z wydarzenia, gdyż ta pisemna nawet w najmniejszym stopniu nie obrazuje tego co działo się podczas Czeluści. Ci co śledzili nasz Instagram podczas relacji live, mogli poczuć jedynie namiastkę . Dla tych bardziej ciekawskich polecam poszukanie na YouTube filmików z festiwalu, które powoli zalewają sieć i niedługo wiele z nich stanie się klasykami ze względu na szalone historie czeluściowych wariatów.
Do zobaczenia za rok ze zdwojoną siłą! No i chyba spokojnie można zaryzykować stwierdzenie, że Czeluście już niedługo u Ciebie w mieście!
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Pod Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie stanęła 5-metrowa rzeźba przedstawiająca głowę Maty.
Znamy już wyniki tegorocznego Spotify Wrapped: po 4 latach Mata wrócił na podium, zostając najchętniej słuchanym artystą w Polsce. A że świętować można tylko na dwa sposoby – z rozmachem albo wcale – postanowiliśmy uczcić ten moment w naprawdę spektakularnym stylu – informuje Spotify.
Od 5 do 7 grudnia fani będą mogli wrócić wspomnieniami do letnich hitów tego roku i wejść prosto do świata 2039: ZŁOTE PIASKI. Przez trzy dni kultowy warszawski Pałac Kultury i Nauki zmieni się w miejsce spotkań największych fanów Maty. Odsłonięta zostanie gigantyczna, pięciometrowa rzeźba przedstawiająca głowę artysty, nawiązująca do okładki jego tegorocznej EP-ki, tworząc przyciągający wzrok, surrealistyczny hołd dla Złotych Piasków.

Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Przy Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie powstaje monumentalna głowa Maty z czerwonymi włosami. Ma to związek ze Spotify Wrapped 2025.
W 2025 roku najczęściej słuchanym artystą w Polsce był Mata. W związku z tym w centrum Warszawy powstaje wielka rzeźba głowy rapera. W czwartek wieczorem robotnicy ustawiali monument przy pomocy rusztowania.

Wielka głowa Maty ma uwydatnić to, kto rządzi obecnie w polskiej muzyce. Krytykancie mogą zaś stwierdzić po fryzurze rapera, że to Michał Wiśniewski sceny hip-hopowej.
Poniżej wideo:
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
News
Słoń kupił psa. Właściciel hodowli okazał się fanem rapera
Poznaniak to wielki miłośnik zwierząt.
Po tym tytule algorytmy wyszukiwarek zgłupieją, ale fakt jest faktem i i należy go odnotować – Słoń kupił psa – Rottweilera.
Z relacji poznańskiego rapera wiemy, że jest on wielkim miłośnikiem psów i kotów, których ma po kilka w swoim domu. Teraz Słoń został także właścicielem małego Salvatore’a z hodowli „Wolf’s Army”.
– Dziś do swojego domku wyjechał SALVATORE Wolf’s Army, synuś VULKANA i FIFI. Życzę Ci maluszku dużo zdrówka i najlepszego życia, abyś dał wiele radości w swojej nowej rodzinie – napisał gospodarz hodowli, który okazał się być fanem rapera.
– To dość dziwne uczucie, kiedy po psa przyjeżdża człowiek tworzący moje playlisty na YouTube. W każdym razie maluch się nasłuchał głosu swojego nowego taty w ramach socjalu – dodał.
Na dniach ukaże się nasza rozmowa z raperem, którą niedawno przeprowadziliśmy.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
News
3 kraje wycofują się z Eurowizji z powodu Izraela. Co z Polską?
Kolejne państwa również są bliskie bojkotu.
Hiszpania, Irlandia i Holandia wypadają z Eurowizji 2026 po tym, jak EBU otworzyła drzwi dla Izraela. Kilka kolejnych państw grozi tym samym.
Decyzja zapadła podczas czwartkowego zebrania Europejskiej Unii Nadawców w Genewie. EBU uznała, że nie będzie żadnego głosowania w sprawie dopuszczenia Izraela, co automatycznie daje temu krajowi zielone światło na występ w Wiedniu w 2026 roku.
Hiszpański nadawca publiczny nie czekał długo. RTVE opublikowało komunikat o wyjściu z konkursu, podkreślając:
– RTVE ogłosiło wycofanie się Hiszpanii z konkursu Eurowizji po głosowaniu, które odbyło się podczas 95. walnego zgromadzenia EBU w Genewie.
Rząd w Madrycie od miesięcy ostro krytykuje działania izraelskiego wojska w Strefie Gazy, podobnie jak znacząca część hiszpańskiej opinii publicznej.
Reuters podał, że do Hiszpanii dołączają Irlandia oraz Holandia. Oba kraje uznały, że nie zamierzają firmować decyzji EBU, która ignoruje protesty związane z konfliktem w Gazie.
Jeszcze zanim zapadła czwartkowa decyzja, Słowenia i Islandia dawały sygnały, że również mogą odpuścić Eurowizję, jeśli Izrael pojawi się na liście uczestników.
W Polsce sytuacja wygląda inaczej. Telewizja Polska już w listopadzie potwierdziła udział w konkursie i zapowiedziała, że nazwisko reprezentanta poznamy w połowie lutego.
Lol. Konkurs Eurowizji poświęcił trzy europejskie kraje, by Izrael, kraj nie leżący w Europie i DOKONUJĄCY LUDOBÓJSTWA mógł w nim pozostać. Mam nadzieję, że bojkot ich położy. pic.twitter.com/K8TjeT4gVC
— bruxa03 (@bruxa031) December 4, 2025
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
News
„Kanapki z hajsem” – Dorota Masłowska i absurdalne oskarżenia o kradzież
Była reprezentantka SBM Label twierdzi, że to ona wymyśliła tę frazę.
Dorota Masłowska, była zawodniczka SBM Label oskarżyła 25-letnią wokalistkę, że ukradła jej frazę „Kanapki z hajsem”, bo to ona ją wymyśliła. A tak naprawdę za tym tekstem stoi Kaz Bałagane.
Krótko po debiucie muzycznym Heli, szerzej kojarzonej jako Helena Englert, w sieci zrobiło się głośno. 25-latka wrzuciła numer „Pani domu” i w tekście rzuciła mocne hasło o tym, że prawdziwa pani domu robi „kanapki z hajsem”.
Nie wszystkim się to spodobało. Dorota Masłowska, autorka projektu Mister D i płyty „Społeczeństwo jest niemiłe” z 2014 roku, uznała, że ten fragment to jej własna fraza. Pisarka zażądała natychmiastowego usunięcia jej słów z utworu „Pani domu”.
Dorota Masłowska oskarża o kradzież
Oficjalne oświadczenie Mister D:
– HALO ŻĄDAM NATYCHMIASTOWEGO USUNIĘCIA MOJEJ FRAZY Z UTWORU „Pani domu” Helena Englert. Nie wiem, jak to zrobicie, chyba musicie cofnąć czas. Ale chcę by było jasne: to jest ordynarna kradzież. *”kanapki z hajsem” były błyskotliwe 10lat temu. Albo wcale. Jednak to ja je zrobiłam. Specyfika tego co piszę jest taka, że te różne frazy stosunkowo często trafiają do obiegu języka potocznego i artystycznego. Najczęściej jestem szczęśliwa i dumna, gdy młode artystki i artyści przetwarzają dalej moją sztukę swoją wyobraźnią. Niestety w tym wypadku tak nie jest. Już taka bida, że trzeba brać czyjeś i podawać jako swoje? – napisała Masłowska.
Hela odpowiada
Pani Doroto,
Przede wszystkim pragnę zaznaczyć, że pałam do Pani ogromnym szacunkiem. W związku z czym, żadne działanie z mojej strony nie ma prawa być wymierzone przeciwko Pani. Na celu miałam – proszę wybaczyć patetyzm – oddanie Pani hołdu. Byłam przekonana, że jako (o ile dobrze rozumiem Pani twórczość) fanka pastiszu, obrazoburczości i polskiego absurdu zrozumie to Pani.
Czerpanie z tego co kultowe i kulturotwórcze jest, moim zdaniem, nieodzowną częścią powstawania sztuki. Sztuki zaprzyjaźnionej z tym co wielkie, z tym co nadaje kolejny poziom interpretacyjny dla co poniektórych, bardziej obytych odbiorców. To ją wzbogaca, czyni nie tylko zabawną ale też świadomą, może nawet mądrą.
Niemniej, nie śmiałabym przypisywać sobie cudzych dokonań. Nie po to, to wszystko. Dlatego, jak mogła Pani zauważyć – przy każdej, czy to zdalnej czy też tete a tet sposobności – nagminnie zaznaczam, że to Pani jest matką popkulturowego sukcesu, funkcjonującej uprzednio w popkulturze frazy, o którą wszystko się rozchodzi. Nie pragnę Pani tego odbierać. Nie twierdzę, że jestem tą pierwszą. To miało być DLA Pani, nie przeciwko niej.
Przesyłam wiele miłości i życzliwości. Jest mi niezmiernie miło – bez względu na okoliczności – że mogłam do Pani napisać.
Helena
Frazy „Kanapki z hajsem używali” wcześniej Kaz Bałagane i Belmondo
Management Heli wystosował tez oficjalny komunikat do mediów:
– Mój utwór „Pani Domu” jest świadomym odniesieniem i hołdem dla Artystki, którą zawsze podziwiałam i szanowałam. Nie ukradłam „kanapek z hajsem”. Pisałam o tym w notce prasowej wypuszczonej przez moją wytwórnię, czyli Universal Music Polska. Fraza „Kanapki z hajsem” nie jest niczyją własnością. Już wcześniej używali jej inni, powszechnie szanowani (również przeze mnie) twórcy: Kaz Bałagane i Belmondo, a „money sandwich” od lat funkcjonuje w popkulturze. Zostawiając na chwilę merytorykę – włożyłam ogrom serca w mój debiut i jest mi po prostu po ludzku przykro, że jestem zmuszona go teraz bronić przed kimś, kogo tak bardzo szanuję.
Kto ukradł?
Wygląda na to, że pani Dorota Masłowska wpadła we własne sidła. W styczniu 2014 roku Kaz Bałagane i Belmondo wypuścili oficjalnie album „Sos, ciuchy i Borciuchy”, na którym pojawił się numer „Ayn Rand” (pierwsza publikacja rok 2013) z frazą „kanapka hajsu”. Dorota Masłowska numer „Hajs” z tą sama frazą umieściła na płycie „Społeczeństwo jest niemiłe” z lutego 2014, a wspomniany singiel ukazał się w marcu tego samego roku.
Wychodzi więc na to, że to Mister D zaczerpnęła jako pierwsza inspirację od Kazka.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
-
News4 dni temuZnany muzyk ujawnił mroczne kulisy śmierci Pona
-
News4 dni temuPeja zaskakuje – zdjęcie z Pelsonem i Doniem. „Spotkanie po latach”
-
Felieton5 dni temu„Kutas Records” – żart Kuqe 2115 to tak naprawdę spory problem – felieton
-
News1 dzień temuThe Nitrozyniak dissuje Boxdela, Gimpera i Wardęgę
-
News3 dni temuPrzemek Ferguson dissuje Filipka!
-
News2 dni temuBezdomny Bastek dostał propozycję pracy. Jak zareagował?
-
News4 dni temuBedoes o problemach psychicznych Sentino
-
News4 dni temuBastek jest bezdomny. Kliczu zabrał głos: „Próbowałem…”