News
TEN TYP MES PISZE: KOMPLEKS P(R)LAYBOYA
Kolejny felieton Tego Typa dla portalu t-mobile-music.pl.
Zbędne są jej rekwizyty w postaci kijków do nordic walkingu, nart, czy renifera przy boku. Każdy szczegół urody – blond włos, prosty nos, noga wysmukła, północnym genem rozciągnięta – podpowiada, że jest tutejsza. Norweżka na norweskim lotnisku. Jakakolwiek, na wpół debilna linijka startująca rozmowę zaczyna przychodzić mi na myśl – jest to myśl przefiltrowana ostrzeżeniem. Czy może poradą…
– Miałeś tu jakieś dymanie? – zapytałem tego samego dnia chłopaka z Polski, od lat w Skandynawii. Ani brzydal, ani super przystojny, słusznego wzrostu, z poczuciem humoru, gadką kleistą i okiem bystrym. Ów gentleman odparł. – To znaczy ja mam teraz dziewczynę. Ale to bez znaczenia. Dla norweskich dam jesteś Polakiem, jesteś jakiejś gorszej kategorii. Musiałbyś tu osiągnąć spory sukces, by coś zdziałać.
I o ile jestem sobie w stanie przetłumaczyć, że może to tylko tkwi w głowie tego ziomka, że może to projekcja jego obaw i wmówionego braku estymy – zarażam się tym łatwiej niż grypą. Mijam zatem blondynę, w drodze do samolotu zastanawiając się, ile we mnie zakompleksionego Polaczka. No, teraz to dużo. Myślę dalej: Czy to kac tylko? Czy może gdybym miał świeżo uprasowane spodnie, a nie wygniecione koncertem, przejarane melanżem sztany, but wyglancowany, nie przykurzony z deka… Czy może wtedy byłbym dość mocy, by hipotetyczny flirt poprowadzić skutecznie?
Wyautowany z elitarnego grona międzynarodowych playboyów, wsiadam do boeinga i zasypiam w przekonaniu, że NIE. W przekonaniu, że bogato inkrustowany kompleksami rodem z PRL-u duch mój nigdy (nigdy?) nie przekształci się w zdrowe, kompletne poczucie własne wartości, charakterystyczne dla chłopaków młodszych, Erasmusami trenowanych, mlekiem demokracji wykarmionych. Czemu? Wrócimy do tego później.
W Warszawie okazało się, że jasnowłosa maniurka nie czekała na business class do, dajmy na to, Hong Kongu. Zeszła na ląd tymi samymi schodami, co ja. Wizytuje moje miasto! Percepcja uległa zmianie w oka mgnieniu: tutaj mogę ją zaprosić na koncert, „pokazać jej nightlife”, służyć radą czego unikać, a co warto liznąć, skoro już w tym dziwnym kraju się znalazła. Już nie tak łatwo dałbym się spławić. Wydało mi się to na tyle błahe – samo ruszenie w konkury – że bezczelnie zacząłem sobie wyobrażać jak się jej pozbyć, gdyby nordic beauty nie wpasowała się w mój typ.
Pytanie o kompleks P(R)Layboya zahacza wbrew pozorom o kwestię głębszą niż płytkie, męskie ego. Dotyka, a w zasadzie nakłuwa nieprzyjemnie, temat kompetencji artysty za granicą. Hydraulik wszędzie podłączy rurę, chirurg potnie nieboraka w dowolnym kraju, zaś matematyk znajdzie rozwiązanie w międzynarodowym języku cyfr. Wspomniany na początku ziomek myślał „polaczkowo”, ale jego zawód (fachowiec na budowie) nie determinował go do tego. Jedynie tekściarz-wokalista skazany jest na dożywotni związek z ojczyzną, jeśli nie pragnie się przekwalifikować. Wyśpiewywane przez rodzimych bardów songi rzadko budziły emocje za granicą. Wyjątkiem jest death metal, co czyni tę sytuację jeszcze bardziej absurdalną. Pozostawiony wraz z piórem i gitarą (lub, bardziej współcześnie, laptopem i mikrofonem) bard rockandrollowy czy rapowy jest bezużyteczny w Liverpoolu, Oslo czy Los Angeles. Choćby dysponował najdroższym studiem, nie znajdzie rzeczy bezcennej dla artysty – zrozumienia i akceptacji. Z tego miejsca pragnę tchnąć nadzieję w dusze młodych i nieznanych malarzy, rzeźbiarzy, trębaczy, perkusistów, reżyserów, pianistów, DJ-ów, operatorów i rzeszy innych międzynarodowców. Sława bardów jest tylko lokalna, portfel ich zaś mówi językiem królów jednego państwa. Gdy spojrzysz na takiego, przykładowo, Mesa, jak peroruje w knajpie ze swoim fanem o ostatniej płycie, a niebrzydka kobieta pręży się przy jego boku – nie zazdrość mu. Jest tylko lokalnym zwierzęciem salonowym, rodzimym żbikiem, podczas gdy Ty – o ile sam nie jesteś bardem – możesz podbić lwią część pogrążonego w kryzysie świata. Fejm tekściarza ogranicza śmieszna, w skali globu, ilość ludzi, którym może się na coś przydać. Jego piosenka nie poprawi nastroju humorzastej Brazylijce. Refren nie wpadnie w ucho koneserowi rapu z Neapolu.
Nie gryź się zatem sukcesami barda, bo to jeden z bardziej ograniczonych zawodów. I dlatego tacy, jak on zostają tu na zawsze. Z miłością i nienawiścią do Polski – do końca. Życząc reszcie powodzenia w inwazji na świat nauki, sztuki i robót ręcznych.
źródło: t-mobile-music.pl.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
News
EsDeeKid – kim jest najbardziej tajemniczy raper 2025 roku
Raper z Liverpoolu robi błyskawiczną, światową karierę.
Maska, agresywny sound i Liverpool na ustach. EsDeeKid w kilka miesięcy przeszedł drogę z undergroundu na Billboard 200, a internet oszalał na punkcie jego rzekomego związku z Timothéem Chalametem. Faktów jest niewiele, hype ogromny – poniżej konkrety o raperze, który już kilkukrotnie odwiedził Polskę.
Brytyjski rap przeżywa wyraźne odbicie. Obok takich postaci jak fakemink, Jim Legxacy czy skaiwater, coraz mocniej przebija się nowa twarz – EsDeeKid. Zamaskowany, nieuchwytny, bez wywiadów i bez klasycznej promocji. Jego muzyka krąży głównie po TikToku i streamingu, ale skala zainteresowania dawno przestała być niszowa.
Liverpool, nie Londyn
EsDeeKid pochodzi z Liverpoolu i regularnie podkreśla to w numerach oraz mediach społecznościowych. W kawałku „4 Raws” rapuje: „Jestem śmieciem, wychowałem się w slumsach Liverpoolu, stary.”
Od SoundClouda do „Rebel”
Pierwsze ślady EsDeeKida w sieci to 2024 rok i remix „Black Beatles” Rae Sremmurda wrzucony na SoundClouda. Potem pojawiły się luźne numery, coraz mroczniejsze i bardziej agresywne. Przełomem był „Palaces”, który przekroczył 2 mln odsłuchów.
20 czerwca 2025 roku wyszedł debiutancki album „Rebel” – 11 numerów, w całości wyprodukowanych przez Wraith9. Płyta trafiła na Billboard 200, co jak na całkowicie zamaskowanego debiutanta z UK nie jest standardem.
„Phantom” zrobił robotę
Największym viralem okazał się numer „Phantom”. Utwór, oparty na rwanych bębnach i niepokojących syntezatorach, stał się tłem do setek memów i trailerów DIY. Efekt?
- ponad 70 mln streamów na Spotify.
- album „Rebel” notujący ok. 6,2 mln odsłuchów dziennie w szczycie.
Wcześniej uwagę przyciągnął też „LV Sandals” – wspólny numer z fakeminkiem i Rico Ace’em – ale to „Phantom” wyniósł EsDeeKida poziom wyżej.
Maska i teoria spiskowa
EsDeeKid zawsze występuje w kominiarce. Brak wywiadów i anonimowość uruchomiły internetową paranoję, że raperem jest… Timothée Chalamet.

Plotka zaczęła się od porównań twarzy, oczu i wspólnych elementów stylu. Oliwy do ognia dolał fakt, że obaj byli widziani w identycznym szaliku Alexander McQueen.
Fakty są takie:
- Chalamet bywa na koncertach fakeminka.
- otwarcie interesuje się rapem.
- 19 grudnia EsDeeKid i Chalamet zapowiedzieli remix „4 RAWS”, publikując wspólny teaser wideo.
- Panowie pojawili się razem na zdjęciu, co wyklucza, że to jedna osoba.
Najbliższy skład rapera
Krąg EsDeeKida jest wąski i konkretny: Wraith9 – producent całego „Rebel”, Rico Ace – cztery wspólne numery, fakemink – regularne kolaboracje od 2024 roku.
- EsDeeKid dostał też zielone światło z kilku stron sceny:
- support na koncercie Yung Lean w UK,
- wspólne zdjęcia i interakcje z Yeat,
- kontakty z Nettspendem i OsamaSonem,
- Jack Harlow słuchający „LV Sandals” publicznie.

Kim naprawdę jest EsDeeKid?
To wciąż otwarte pytanie. Nie potwierdzono jego tożsamości. Rolling Stone wspominał o rzekomym koncie CashApp na nazwisko „Damario Jones”, ale brak oficjalnego potwierdzenia. Sam raper napisał w sierpniu: – Zrobiłem to wszystko jako nastolatek.
Fani częściej wskazują inną teorię – że EsDeeKid wcześniej działał pod aliasem Dualspines, który zniknął po 2023 roku.

Co dalej z rozchwytywanym raperem?
EsDeeKid zapowiedział ośmioprzystankową trasę światową na początek 2026 roku – m.in. Nowy Jork, Chicago, Montreal i Sydney. Bilety na nowojorski Bowery Ballroom są wyprzedane, a ceny na rynku wtórnym sięgają 700-1000 dolarów.
Hype jest realny. Liczby się zgadzają. Reszta pozostaje niedopoweidziana.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
News
YouTube dusi rap? Żabson z Wizem Khalifą nie przebili bańki, a w cieniu rośnie anonimowy LEAF
Nie ma żadnego wizerunku i zaczyna wykręcać duże liczby na przekór algorytmom.
YouTube po raz kolejny przykręca śrubę zasięgom – i tym razem widać to czarno na białym. Doszliśmy do momentu, w którym -podobno – największa kooperacja w historii polskiego rapu nie jest w stanie przebić magicznej bariery 1 miliona wyświetleń w tydzień.
Mowa oczywiście o numerze Żabsona z Wizem Khalifą. Kawałek był mocno promowany, wspierany przez samego Wiza w social mediach, ma crossa z oficjalnym kanałem rapera z USA, a mimo to… po tygodniu nie przebił miliona odsłon na YouTube. Kilkadziesiąt milionów zasięgu Wiz Khalify rozbija się o algorytmową ścianę.
Jeszcze kilka lat temu taki numer robiłby milion w pierwszej dobie. Dziś? YouTube skutecznie odcina tlen wszystkim – bez względu na skalę, nazwiska i budżet promocji.
A tymczasem… anonim robi liczby
Na tym samym podwórku, w zupełnie innym klimacie, pojawia się tajemniczy gracz bez wizerunku – LEAF. Bez wywiadów, bez pokazywania twarzy, bez wielkiej machiny promocyjnej.
Jego debiutancki numer „Lew” z Hinolem PW po trzech tygodniach przekroczył pół miliona wyświetleń na YouTube. Jeden singiel wystarczył, żeby LEAF wskoczył na ponad 100 tysięcy miesięcznych słuchaczy na Spotify.
Gość świetnie śpiewa, nie ujawnia wizerunku i pozwala, żeby muzyka robiła robotę. Do tego ma już na koncie feat i pojawia się na nowej płycie Małacha.
Tego chłopaka warto mieć na radarze.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
News
Artur Szpilka w stroju więźnia – do walki wyprowadził go Kacper HTA
Udana walka pięściarza na gali KSW 113.
Artur Szpilka znów wygrał, a jego wejście do klatki było równie głośne jak sam nokaut. Podczas gali XT KSW 113 w Łodzi towarzyszył mu Kacper HTA.
Wspólne wyjścia Artura Szpilki i Kacpra HTA przestają być ciekawostką – to już stały element gal KSW. Tym razem pięściarz postawił na mocny, symboliczny obraz. W Atlas Arenie w Łodzi pojawił się w pomarańczowym stroju niebezpiecznego więźnia, a w drodze do ringu towarzyszył mu Kacper HTA, wykonując na żywo numer „Tommy Gun” wraz z ekipą Fonos, która też od samego początku towarzyszy Szpilce w wyjściach na ring.
Pojedynek Szpilki z Czechem, Michalem Martínkiem, był jednym z najmocniej promowanych starć gali XTB KSW 113. Walka odbyła się w królewskiej kategorii wagowej do 120,2 kg.
Decydujące momenty przyszły w drugiej rundzie. Szpilka trafił Martínka, posłał go na deski i natychmiast ruszył z serią ciosów. Sędzia przerwał pojedynek, a Polak dopisał do rekordu kolejne, bardzo konkretne zwycięstwo.
Warto odnotować, że w ubiegłym roku wyjście Szpilki do ringu w komorze gazowej zostało uznane przez branżowy serwis Sherdog – najlepszym wyjściem 2024 roku. Towarzyszył mu również wtedy Kacper HTA, który – jak się okazuje – stał za tym pomysłem.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
News
Taco Hemingway przejął listę TOP50 Polska: 7 milionów odsłuchów płyty w 24h
Duży sukces to mało powiedziane.
Niespodziewana premiera albumu „Latarnie wszędzie dawno zgasły” kompletnie zdominowała streaming. Taco Hemingway w ciągu jednej doby przejął polskie Spotify i dorzucił globalny wynik.
Dzisiejszy ranking Spotify Polska TOP50 wygląda jak prywatna playlista Taco. Nowa płyta wbiła 7 milionów odtworzeń w 24 godziny, a raper obsadził 16 numerów w TOP50 jednocześnie. Do tego dochodzi 100. miejsce na globalnej liście najczęściej streamowanych artystów na świecie, co jasno pokazuje skalę zasięgu.
- 16 utworów w TOP50 Spotify Polska
- 7 mln odsłuchów albumu w 24h
- 100 miejsce w globalnym rankingu artystów Spotify
Szczegóły nadchodzącej trasy rapera są dostępne tu: Taco Hemingway znów na Narodowym + największe hale.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
News
Żabson rozbił głowę Bedoesowi, ale nie wykorzystał tego medialnie
Młody Borek do dzisiaj ma bliznę po tym starciu.
Bedoes w nowym numerze „Kamień z serca” przyznał, że nosi bliznę na czole po bójce z Żabsonem. Teraz głos zabrał szef Internziomali.
W rozmowie z Tuba.FM Żabson jasno dał do zrozumienia, że nie ma zamiaru rozkładać tej historii na czynniki pierwsze ani robić z niej medialnego widowiska
– Prawda lubi ciszę. On tego nie nagłośnił, ja też nie. Nie wyobrażam sobie, żeby tę sytuację wykorzystać jakoś pod publikę – powiedział.

Temat wrócił, bo Bedoes sam odsłonił pewne kulisy zajścia w kawałku. W sieci od dawna krążyła wersja, że Żabson miał uderzyć Bedoesa głową, co skończyło się rozcięciem na czole Młodego Borka. Z kolei undergroundowy gracz Komil informował wówczas, że Bedoes miał wjechać do studia Żabsona w kilka samochodów ze sprzętem i celować w niego z gazowej repliki broni.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
-
News4 dni temuFu był w rozsypce po śmierci Pona. Wiemy, skąd przyszło wsparcie
-
News1 dzień temuSokół wspomina czasy, gdy był bezdomny i koczował na Dworcu Centralnym
-
News3 dni temuRumunia: Wiz Khalifa skazany na więzienie
-
News2 dni temuTaco Hemingway „Latarnie wszędzie dawno zgasły”- nowa pyta promowana na Narodowym
-
News3 dni temuWaldemar Kasta zrezygnował z gali w Moskwie. „Przerwałem udział w wydarzeniu na żywo”
-
News2 dni temuFagata u Maty na Torwarze. „Jest najlepszą raperką w Polsce”
-
News3 dni temuNatsu twierdzi, że Avi chciał ją poderwać. Fani piszą do rapera
-
teledysk1 dzień temuJongmen siedzi, a jego kumple wypuszczają „Ponad Mury”