News
TIARA THOMAS WRACA…. I RAPUJE (VIDEO)
Piosenkarka R&B wypuściła krótki klip, w którym zaprezentowała swoje umiejętności raperskie.
Tiara Thomas znana jest przede wszytkim z singla "Bad", w którym gościnnie możemy usłyszeć także Wale'a. Artystka powróciła na scenę w tym roku i zaprezentowała pięć nowych numerów w tym jeden klip. Teraz w sieci ukazał się jej kolejny kawałek "Fly As Hell"…. w któym rapuje.
Tiara przygotowuje się do wydania swojego debiutanckiego albumu "The Bad Influence".
https://www.youtube.com/watch?v=OYb_N_XEYas
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
News
Bambi to już nie bezbronna sarenka. Raperka z dwoma lampartami na smyczy
Raperka pokazała okładkę nowego projektu.
„Trap or die” to nadchodząca płyta Bambi, która ukaże się w pierwszym kwartale 2025 roku. Poznaliśmy okładkę wydawnictwa i poznaliśmy datę startu limitowanego preorderu.
Okładka „Trap or die”
– Za moich czasów Bambi to była bezbronna sarenka – napisała pod zdjęciem z okładką płyty jedna z fanek. Bambi kreuje się na froncie albumu na silną i niezależną artystkę. Widzimy ją jak idzie na smyczy z dwoma dzikimi lampartami, a na biodrach ma pas z wielkim napisem „Bambi”. Raperka zrezygnowała też z wierzchniego odzienia górnej części garderoby, bo na okładce występuje w samym biustonoszu i spódnicy.
Za zdjęcie do okładki odpowiada Wojtek Koziara, a za grafikę selfdemo.
5-dniowy preorder Bambi
Preoder albumu „Trap or die” ma potrwać od 14 do 19 stycznia. Tylko 5-dniowe okienko na możliwość zakupu płyty to odważny ruch marketingowy, ale jak pokazały zestawy Bambi w McDonald’s – sukces sprzedażowy jest w tak krótkim czasie bardzo możliwy. Wszystko zweryfikuje oczywiście sprzedażowe wydanie OLiSu, bo jak wiemy, fani nowej szkoły raperów nie są zbyt skłonni kupować fizycznych albumów i stawiają na streaming.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Rychu co roku dzieli się z fanami swoimi przemyśleniami i doświadczeniem związanym z rzuceniem picia. W styczniu raper świętuje 15 lat bez alkoholu.
Pod wpisem Rycha komentarz napisała m.in. jego małżonka Paulina: – „To Twój największy sukces. Jesteś Twardzielem”.
Poniżej cały komentarz Rycha:
– Dokładnie 15 lat temu zatrzymałem moją chorobę alkoholową. Innymi słowy przestałem być czynnym alkoholikiem. Mój nałóg nie otrzymał szansy postępu za sprawą podjęcia przeze mnie decyzji o zaprzestaniu picia. Ile przez ten czas wydarzyło się rzeczy dobrych, a nawet wspaniałych, nie sposób wyliczyć. Skłonność do rozpamiętywania wszystkiego co złe, często przesłaniała mi radość z rzeczy fajnych. Pogoda ducha, o którą tak bardzo zabiegałem przez te wszystkie lata, nie zawsze u mnie występowała. Często kończyło się na modlitwie o nią, trudniej jednak było sprawić, aby stała się faktem.
Dużo czasu zajęło mi zrozumienie, że to ja w gruncie rzeczy decyduję o własnym samopoczuciu. No ale jak o to zadbać, kiedy z zewnątrz wali w Ciebie tak wiele różnorodnych bodźców. Bodźców, które w wielu przypadkach mogą na to samopoczucie wpłynąć? A wpływ ten niekoniecznie wywoływał pozytywne emocje. Jak wiele czasu musiało upłynąć, żebym oswoił się ze świadomością, że rzeczoną pogodę ducha mam mieć pomimo wszystko, nawet jeśli na co dzień stykam się z rzeczami trudnymi, wymagającymi uwagi i wysiłku. Nie oszukujmy się. Problemy nie znikają, nawet jeśli przestajesz pić. One wręcz się uwypuklają, a droga ku trzeźwości to również, jeśli nie przede wszystkim, radzenie sobie z nimi w niepiciu, w oparciu o program i rozpoznanie swoich emocji. W chlaniu były tylko te złe. Kiedy przestałem, nauczyłem się je nazywać. W późniejszym czasie rozpoznawać. Jeszcze później, jak dobrze pamiętam, pojawiły się te dobre. Może zawsze gdzieś tam we mnie tkwiły, niestety przysypane tymi z gorszym odcieniem i zabarwieniem.
Kierowanie własnym życiem to w zasadzie nic innego, jak wzięcie się w garść i poukładanie swojego rozwalonego życia. Na wielu szczeblach. Rodzinnym, towarzyskim, zawodowym. Jak wiele na tej wojnie było strat, nie sposób mi zliczyć. Z czasem rany się goją. Straty stają się wspomnieniem, a praca nad sobą uzupełnia znaczące braki. Zdrowotne, moralne w końcu finansowe. Z 12 kroków tylko 2 mówią o alkoholu. Ten pierwszy i ostatni. W wyniku przebudzenia duchowego realizujesz program, którego z początku nie rozumiesz. Tak jak i samego przebudzenia. Cierpienie związane z niepiciem, które tak często pcha alkoholika po raz kolejny w objęcia butelki, z czasem ustępuje. Kiedy pojawi się prawdziwe pragnienie zaprzestania picia, dobrze wiemy, że czas kombinowania się właśnie zakończył. Żadnych złudzeń. Nie mogę pić normalnie i bezpiecznie w sposób kontrolowany. Nie nauczyli mnie tego ani na mityngach, ani na dziennej terapii.
Zatem chlanie nie jest już dla mnie. Powrót do picia to nic innego jak powielanie wcześniejszych schematów kosztem zdrowia zarówno fizycznego jak i psychicznego. To upokorzenie, strach, niepewność, lęk i kur***sko przytłaczająca samotność. To kolejny przystanek w kierunku autodestrukcji, by nie napisać samozagłady. Skoro nie nauczyłem się tam jak pić mniej, to może warto opowiedzieć, co z tego na samym początku wyniosłem? A choćby to, że kiedy chodzisz regularnie na mityngi, istnieje bardzo duża szansa, że twoja abstynencja znacznie wydłuży się w czasie. Zamiast kolejnych ciągów alkoholowych nabijesz te jakże ważne, kilka miesięcy bez przyjmowania toksyny. Kiedy regularnie parasz się jakimś zajęciem, to zawsze w jakimś stopniu przynosi efekty. Jeśli chodzi o mnie, to dużą rolę odgrywa (ła) tu kwestia osobistego zaangażowania. Chcesz mieć wynik? Pracuj. Nie chcesz ćwiczyć? Nie wypracujesz formy godnej mistrza. To w zasadzie bardzo prosta recepta.
Niestety nie wszystko przychodzi od razu. Najważniejsze, że ruszałem dupę na mityng nawet wtedy, gdy nie miałem na to najmniejszej ochoty lub gdy miałem wtedy w mojej opinii coś ważniejszego albo zwykle bardziej atrakcyjnego do roboty. Na szczęście jechałem w myśl zasady: „jak ci się nie chce, idź tym bardziej”. Tego nauczono mnie w AA. Mówiłem sobie: strasznie daleko mam na ten łazarski rejon z tej mojej wioski. Jeszcze trzeba wydać hajs na taryfę w obie strony, jak nikt mnie nie zgarnie. Zaraz, zaraz… A w chlaniu taksóweczki, wódeczka i panienki były darmowe? (śmiech). Tego typu zestawów porównawczych mógłbym tu zacytować przynajmniej kilka. Czego nauczyło mnie AA? Tego, że jesteśmy wspólnotą. Wspólnotą, która, dzieli się swoją siłą, doświadczeniem i nadzieją, aby rozwiązać nasz wspólny problem. By móc pomóc sobie oraz innym w zdrowieniu i trwać w trzeźwości. By móc pomóc innym alkoholikom tę trzeźwość również osiągnąć. Rocznica każdego z przyjaciół to nie tylko jego święto. To święto całej grupy. A każde zapicie nie jest tylko osobistą tragedią, a sprawą, którą żyjemy wszyscy. AA uczy mnie, jak nie oceniać i nie obwiniać zarówno siebie, jak i innych. I na pewno uczy mnie życia w prawdzie. Uczy też, jak nie zajmować się czyimiś sprawami, a zabrać się za własne podwórko w myśl zasady: „jak możesz pomóc innej osobie, skoro twój własny dom jest nieuporządkowany”.
Kiedy opuściła mnie obsesja picia, znalazłem nieco przestrzeni na resztę tych kroków, które nie mówią o chlaniu. To nic innego jak rozwój duchowy. Nie będę tego przybliżał, bo każdy ma jakieś swoje wyobrażenie na temat tego procesu. Ludziom ze wspólnoty nie muszę tego tłumaczyć. Ludziom spoza wspólnoty, raczej nie będę potrafił. Na mnie działa zarówno program, jak i same wypowiedzi podczas mityngów. Również te moje. Nikt lepiej mnie nie zrozumie niż drugi alkoholik. Nie muszę tłumaczyć tego, co sam niejednokrotnie przechodził, czy to w sferze emocjonalnej, czy kiedy choroba podstępnie rozwala ci żyćko, nawet gdy nie pijesz od lat. W kwestii lat. Jakiś czas już nie piję. Ten czas oduczył mnie pogoni za szczęściem. Szczęściem, które próbowałem łapać, gdy sięgałem po butelkę, która w złudny sposób fundowała mi jego namiastkę. Mój świat jest kolorowy i w miarę uporządkowany. Lubię czuć zadowolenie i radość, która często gości w moim serduchu. Czasem spotykam się z opiniami, że smutny ze mnie gość. Nie potrzebuję sztucznych podpórek w postaci chemii, żeby wciąż się szczerzyć i emanować tą niby radością. Uśmiech i radość rezerwuję dla najbliższych. Nie noszę masek i często mówię, jak jest. Nawet jeśli dziś mam słabszy dzień (to tylko przykład, bo ten dzień jest dla mnie szczególnie piękny), jutro może być najlepszy dzień mojego życia. To, co było wczoraj, jest już historią, a tym, co będzie nazajutrz, specjalnie się nie zamartwiam. Spokój wewnętrzny otrzymałem w AA. Sytuacje trudne nie wymagają u mnie natychmiastowych, impulsywnych reakcji lub rozwiązań, które wcześniej skutecznie komplikowały mi życie. Staram się być łagodny przede wszystkim dla siebie. Problemy rozwiązuje w miarę możliwości.
Jeśli mam na coś wpływ, to się tym zajmuję. Jest wiele rzeczy, na które wpływu nie mam, dlatego często gdy już to pojmę, to, zamiast walić głową w mur, po prostu odpuszczam. Nie narzekam na pogodę, bo każda jest dla mnie dobra. Jeśli pada, to zmoknę, ważne, że zaliczyłem spacerek. Jeśli ktoś nie potrafi rozmawiać, przerywa i wchodzi w zdanie, próbując wszystkich przekrzyczeć, to wiem, że czas na mnie, bo szkoda prądu. Tego nauczyło mnie AA. Wysłuchać wypowiedzi, nie przerywać i uszanować nawet jeśli się z nią nie zgadzam. Czy stosuję to również poza salą mityngową? Naturalnie się staram. Ale to trudne, bo to zasady wyniesione do świata zewnętrznego. Świata, który często pogrążony jest w chaosie, również komunikacyjnym. Czy czuję, że z każdym rokiem łagodnieję? Owszem. Wiem to od przyjaciół ze wspólnoty. Czy czyni mnie to pi*dą? W żadnym razie. Jeśli spotykam się z opinią, że ten dzisiejszy Rychu to już nie ten stary dobry Rychu co kiedyś, uwierzcie, że nic lepszego nie mogłem otrzymać. To tylko dowód na to, że jednak zapracowałem na zmianę, której po części chciałem, a która mocno mnie też zaskoczyła. Czy przychodząc do AA, myślałem o tym, że nie będę pił tak długo? W życiu. Czy miałem nadzieję, że przestanę pić? Owszem. Czy chciałem przestać pić? Z początku nie. Czy kiedy poczułem, że niepicie to sprawa dla mnie oczywista, zbliżyłem się do alkoholu? Zdecydowanie nie. Dopiero dziś, po latach, powolutku daje sobie przyzwolenie na uczestnictwo w zakrapianych imprezach, a jeśli mi to nie pasuje, po prostu wychodzę.
Trzeźwienie to proces polegający moim zdaniem na akceptacji faktu, że alkohol nie zniknie z powierzchni ziemi tylko dlatego, że zostałem alkoholikiem. Trzeźwienie to proces polegający na radzeniu sobie w trudnych sytuacjach, kiedy ten alkohol pojawi się na mojej drodze. Ale też na wyciąganiu wniosków. Od 15 lat obcuję z alkoholem z racji wykonywanej pracy zawodowej (w sumie to bardziej pasja, ale nie sposób tego nazwać jednoznacznie). Obcuję z nim na własnych warunkach. Nie traktuję tego jak wyzwanie ani sprawdzian. Głupotę zostawiłem za drzwiami starego życia. Zerwałem z alkoholem z całą siłą postanowienia. Staram się postępować odpowiedzialnie i rozważnie. Alkohol nie kieruje już moim życiem. To ja nim kieruję. Choć często wydaje mi się, że nie kieruję wcale. To kwestia dyspozycji dnia. Życzę sobie nie wytrwałości, a pogody ducha. Gdybym przez te wszystkie lata cierpiał z powodu tego, że nie piję, cóż by to było za życie? Picie mi się zwyczajnie nie kalkuluje. Wybrałem najlepiej, jak potrafiłem. Nie ciągnie mnie do starego życia ani tamtego Rycha. Już tam byłem i to przerabiałem.
Życie, jakie mam z swoimi plusami i minusami, jest obecnie najlepszym, jakie mogłem sobie zafundować. Chlanie to wyłącznie straty i to pod każdym względem. Widzę to w każdy weekend na każdym koncercie, przed każdym klubem i knajpą. To już nie moja bajka. Jeśli cuda się zdarzają, to trafiło i na mnie, bo nie wróżyłem sobie takiego scenariusza. Sam nie wiem, co dodać już na koniec. 30 lat na scenie, z czego połowa na czysto. Gdybym się wtedy nie zatrzymał, być może dziś byście tego nie przeczytali, bo zwyczajnie przestałbym istnieć. Życie kruche i szybko leci. Na karykaturę samego siebie też się nie pisałem. Dlatego jestem. Tu i teraz. Piętnastak!
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
News
The Weeknd zrealizował ze Spotify film koncertowy
Na koncert zaproszono czołówkę słuchaczy artysty.
The Weeknd to pierwszy artysta, który wspólnie ze Spotify zrealizował film koncertowy w ramach nowego cyklu „Billions Club Live”.
„Billions Club Live with The Weeknd: A Concert Film” trwa niespełna 50 minut i jest dostępny bezpośrednio w aplikacji Spotify.
Czołówka słuchaczy The Weeknd ze Spotify została zaproszona na nagranie kameralnego koncertu w grudniu w Santa Monica. W repertuarze pojawiły się największe hity artysty, które mają ponad miliard streamów, w tym „Can’t Feel My Face”, „The Hills”, „Earned It”, „I Feel It Coming” czy „Save Your Tears”.
The Weeknd ma obecnie aż 25 piosenek w elitarnym Spotify Billions Club, a singiel „Blinding Lights” z 2020 roku nieprzerwanie posiada tytuł utworu z największą liczbą streamów w Spotify.
Platforma zapowiada więcej dłuższych form wideo w aplikacji.
Nowa płyta „Hurry Up Tomorrow”
The Weeknd już wkrótce wyda nowy album. „Hurry Up Tomorrow” ukaże się 24 stycznia. Wydawnictwo to finał trylogii, na którą składają się wydane w 2020 „After Hours” oraz „Dawn FM” z 2022 roku. Artysta zapowiedział także pełnometrażowy film pod tym samym tytułem. Obraz trafi do kin w maju. The Weeknd jest współautorem scenariusza, a także pojawi się na ekranie u boku takich gwiazd jak Jenna Ortega i Barry Keoghan.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Brytyjski raper pochwalił się nowym tatuażem, który przechodzi przez całe jego ciało.
Central Cee z nową dziarą
Central Cee wytatuował sobie na lewym boku napis „death before dishonour”, co oznacza „śmierć przed hańbą”. Dziara zaczyna się pod pachą, a kończy przy stopie. Jego fani się podzielili się na tych, którym tatuaż przypadł do gustu i na tych, którym zdecydowanie nie odpowiada tego typu forma wyrażania siebie.
Poniżej wideo:
Przełomowa współpraca z Lil Baby
W tym roku Central Cee zyskał ogromne uznanie dzięki „BAND4BAND” – przełomowej kolaboracji z czołowym amerykańskim raperem Lil Baby. Utwór przez 12 tygodni utrzymywał się na brytyjskiej liście przebojów, osiągając 3. miejsce i gromadząc ponad 350 milionów streamów. Kolejnym sukcesem był gościnny występ Cee w utworze Ice Spice „Did It First”, który również znalazł się w pierwszej dwudziestce.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
News
Bonus RPK i Kubańczyk. Czy to ma prawo wypalić? PSR twierdzi, że tak
„Tworzą muzykę o całkowicie innym charakterze”.
Bonus RPK i Kubańczyk w jednym utworze. Taką kooperację zawiązał producent PSR, który szykuje się do wydania producenckiej płyty.
Bonus RPK z Kubańczykiem
Z historii wiemy, że współpraca BGU z Kubańczykiem wśród zatwardziałych fanów tego pierwszego budzi sporo emocji i polaryzuje jego odbiorców. PSR przekonuje jednak, że udało mu się stworzyć z tym duetem coś ciekawego.
– Tym razem do współpracy zaprosiłem Bonusa RPK oraz Kubańczyka, dwóch artystów którzy na co dzień tworzą muzykę o całkowicie innym charakterze. Ze swojej strony mogę Wam zagwarantować, że da się połączyć dwa tak odmienne bieguny muzyczne i stworzyć ciekawą kolaborację – informuje producent.
Wspólny utwór PSR-a, Kubańczyka i Bonusa RPK ukaże się 15 stycznia. Będzie to drugi singiel po „Indica” z Paluchem i Gibbsem zwiastujący producencki materiał PSR-a, który ukaże się nakładem D.A. Records.
PSR wykręcił z Paluchem i Gibbsem 6 mln streamów
Warto przy okazji wspomnieć o pierwszym singlu „Indica” PSR-a, który ukazał się w listopadzie. Gościnnie pojawili się w nim Paluch i Gibbs. Po dwóch miesiącach numer osiągnął status złotej płyty, wykręcając aż 6 mln streamów.
Czy wspólny numer Kubańczyka i Bonusa RPK dorówna tym liczbom, a może je przebije? Przekonamy się niebawem.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
News
Sentino nabrał wątpliwości, czy nagra coś z Malikiem
Na razie chyba nici ze wspólnego projektu.
Mniej więcej miesiąc temu pojawiły się sensacyjne informacje ze strony Sentino, że w 2025 roku wyjdzie jego wspólna płyta z Malikiem. Jednak kolejne tygodnie od ich ujawnienia nie przyniosły żadnych nowych przecieków na ten temat. Teraz wypowiedzi Sento o wspólnym projekcie są znacznie bardziej stonowane, co raczej nie wróży dobrze.
– Ja powiem wam szczerze. Ja wam to mówię oficjalnie. W przyszłym roku będzie płyta z Malikiem – wyjawił pod koniec 2024 r. Sentino. Można mieć wątpliwości, czy w momencie wypowiadania tych słów znajdował się w stanie pełnej trzeźwości, jednak wizja takiego albumu musiała rozgrzać głowy fanów obu raperów. Cokolwiek by na nim się nie znalazło i jaki by nie był jego poziom – zrobiłoby się o nim bardzo głośno.
Aktualne wypowiedzi Alvareza o nagrywaniu z Malikiem są już znacznie bardziej dyplomatyczne. Właściwie to można odnieść wrażenie, iż nic nie wskazuje, żeby miało do tego dojść w najbliższym czasie. – Czas pokaże, na pewno jestem na to chętny – wyjawił kurtuazyjnie Seba. Chwilę później pozdrowił Malika i przyznał, że miał z nim „czasami toksyczną, choć bliską relację i „zależało mu na tym, żeby się z nim pogodzić”.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
-
News4 dni temu
Tede skonfrontuje się ze swoim wrogiem po 20 latach
-
News3 dni temu
„To zestawienie świadczy o tym, że polski rap leży na ziemi w kałuży błota i dogorywa”
-
News4 dni temu
Sentino ruszył ze streamami na Kicku. Sprawdzamy, ile zarobił z donejtów i co się działo
-
News4 dni temu
Szpaku o Paluchu: „To jest synonim lojalności”
-
News5 dni temu
Tede ma propozycję dla Tomka Olejnika
-
News3 dni temu
Robert M. o powrocie Gangu Albanii: „Padłyby serwery na Spotify”
-
News3 dni temu
Broń rapera wypaliła w jego kieszeni podczas wywiadu
-
News3 dni temu
Sentino nabrał wątpliwości, czy nagra coś z Malikiem