Sprawdź nas też tutaj

Wywiad

Tu Gober: „W Irlandii panuje specyficzna atmosfera, która przypomina mi początki tego wszystkiego w Polsce”

Rozmawiamy z autorem płyty „Start”.

Opublikowany

 

Ostatnio miałem przyjemność recenzować najnowszy album Tu Gobera, dzisiaj natomiast zadałem mu parę pytań. Ten podziemny raper, od lat przebywa na emigracji gdzie nieustannie nagrywa, a także pisze książki. Porozmawialiśmy między innymi o „Starcie”, hiphopie w Irlandii, scratchach w 2020 roku, niekonwencjonalnym procesie twórczym oraz przyszłych planach, nie tylko muzycznych.

Raperów na emigracji wymieniłbym z pamięci przynajmniej dziesięciu. Nie przypominam sobie natomiast żadnej ksywki związanej z Irlandią. Jak tam kultura hip hopu się trzyma?

Gober: W mojej ocenie ta kultura ma się tutaj całkiem dobrze. Jest tutaj sporo polskich reprezentantów, a najlepiej widać to na większych koncertach, kiedy to pojawiają się tu mainstreamowi artyści z Polski i które supportowane są przez lokalne składy. W necie można znaleźć sporo klipów, z których wiele utrzymanych jest na naprawdę fajnym poziomie. Jest rap, wiem, że jest breakdance i jest też graffiti. Organizowane są tutaj graffiti jamy, na których polscy writerzy bombardują irlandzkie ściany, a potem odbywają się koncerty, gdzie można usłyszeć mc’s z różnych zakątków Irlandii. Jest to ścisłe podziemie, rzeczy tworzone własnym sumptem co zbliża nas bardzo do lokalnej sceny irlandzkiej, gdyż jest to tutaj kultura utrzymująca się w undergroundzie, która mimo to prężnie działa na różnych frontach. Panuje tu specyficzna atmosfera, która przypomina mi początki tego wszystkiego w Polsce, kiedy to czuło się bardzo ten vibe i liczyła się czysta zajawka.

Może stary się już robię, ale wzruszyłem się na dźwięk tylu scratchy. Wydaje mi się, że to powoli wymierający aspekt tej kultury. Skąd w takim razie tak dużo DJ Gondoka na „Starcie”?

Jak na średnią wieku reprezentantów rapu ja też już nie jestem najmłodszy (śmiech) i może to też miało wpływ na tak dużą ilość scratchy, bo nie ukrywam, że bardzo mocno jaram się tym elementem muzyki. Dj Gondek to mój braciak ze składu i oczywiście nie mogło zabraknąć go na tej płycie, która dzięki temu stylowo podobna jest do naszego wspólnego albumu „2XG”, gdzie również roi się od jego szalonych cutów i scratchy. Poza tym udowodnił on już dawno, że nie tylko klasyczne numery nadają się do scratchowania, ale leżą one znakomicie również na trapach i kombinacjach z rejonów downtempo. W jego wykonaniu jest to po prostu przesztos i jak się tego słucha, to ma się wrażenie, że w rytm tych scratchy dosłownie skacze ci obraz.

Odsłuchując twój najnowszy krążek odnoszę wrażenie, że robisz muzykę z misją przekazania czegoś odbiorcy. Czym to jest?

Przekaz miał zawsze dla mnie spore znaczenie i bardziej lub mniej świadomie często przemycało się w rapie jakieś wartościowe treści. Podczas pisania najczęściej przychodziło to mimowolnie, lecz zawsze opierało się na bazie własnych doświadczeń. Oczywiście luźny i nieskrępowany rap na bujających bitach też jest bardzo ważny i potrzebny, bo na imprezie nikt nie ma zamiaru wsłuchiwać się w jakieś głębsze treści, tylko po prostu dobrze bawić. Uważam, że nawet takie rapsy niosą ze sobą przekaz, by znaleźć czas na to aby zostawić gdzieś z tyłu problemy, porzucić stres i po prostu się wyluzować. Wracając do poważniejszych rozkmin, mówią, że lepiej uczyć się na cudzych błędach, aby uniknąć tych własnych. Myślę, że jest w tym wiele prawdy i sam zawsze cenię to czym, dzielą się w swej muzyce inni wykonawcy.  

Już wspomnieliśmy o twoim nietypowym dla rapera otoczeniu. W takim razie, jakie ma ono wpływ na Twoją muzykę?

Jest tutaj kilka rzeczy, które wpłynęły na mój rap. Jednym z nich jest na pewno brzmienie, gdyż podczas poszukiwania winyli na lokalnym rynku, nieraz zakupiłem krążki irlandzkich artystów. Wycięte z nich sample wykorzystane zostały na moich płytach i to na pewno je trochę wyróżnia. W kilku utworach można dosłyszeć się pewnej nostalgii, co nie miałoby miejsca, gdybym nigdy nie opuścił kraju. To właśnie tutaj spotkaliśmy się z Dj-em Gondkiem i gdyby nie emigracja to w ogóle nie powstałoby wiele rzeczy takich jak „2XG”, a skład STYL I STYKA nie byłby w takim składzie jak teraz. Również nie doszłoby do współpracy z artystą, który tworzy pod nazwą Miejski Raport i który do niedawna mieszkał w Dublinie – czyli nie powstałaby epka „Puszka Pandory”.  No i na pewno niektórzy goście, nigdy by się na moich płytach nie pojawili, gdybym tu nie zamieszkał. Są to Mc Rungus, w połowie Irlandczyk, a w drugiej Jamajczyk, bardzo utalentowany artysta, który tworzy w gatunkach reggae, jazz, hip-hop. Jest to Rob Kelly, jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci na irlandzkiej scenie i są to też Terawrizt i Solid oraz Rapodziady – bardzo spoko polski skład z Limerick-a, a także Pesto – raper z Hiszpanii, z którym kolabo udało mi się nawiązać przez ziomków, z którymi spotkałem się na koncertach w Szkocji.

Świetnym dopełnieniem twojej twórczości jest seria vlogów. Urzekł mnie szczególnie ten moment w sklepie z winylami, o czym z resztą przed chwilą wspomniałeś. Myślisz, że to bardziej efektowna forma dotarcia do słuchacza, niż popularniejsze w tej kwestii social media pokoju Instagrama?

Dzięki za miłe słowa. Szczerze mówiąc seria „Tak to wygląda” to pomysł, który narodził się w mojej głowie już dawno temu, niedługo po zamieszkaniu w Irlandii. Miasto Galway oraz cała jego okolica urzekły mnie wtedy swoim urokiem i atmosferą. Już wtedy – ponad dziesięć lat temu zacząłem kręcić pierwsze filmy, jednak z powodu marnego sprzętu i słabych umiejętności łączenia tego w porządną całość nigdy tego nie upubliczniłem. Bardziej niż do słuchacza, chciałem wtedy dotrzeć do widza, aby pokazać mu te rejony i samemu mieć dzięki temu fajną pamiątkę. Po latach, kiedy tego sprzętu nazbierało się trochę więcej i coś tam nauczyłem się składać, temat ten do mnie powrócił. W międzyczasie powstało wiele muzyki oraz archiwalnych filmów z różnych okresów jej tworzenia i jest to świetna okazja, aby się tym podzielić  i pokazać też jak to powstaje na bieżąco. Mimo wszystko taka forma plenerowa to jest coś, co mnie bardzo jara. Ludzie, natura, ciekawe rejony, lokalny folklor i różne dziedziny sztuki dają ciekawy miks, który urozmaica te filmy. Myślę, że zamiast jedynie czterech ścian studia warto pokazać coś więcej, tym bardziej że okolice mają ku temu ogromny potencjał.

„Start” to 12 pełnoprawnych numerów, dających łącznie 40 minut muzyki. Jak wyglądał jej proces twórczy? Dokładnie tyle ścieżek nagrałeś, czy jest to lista wyselekcjonowana?

Była to luźna i całkowicie swobodna zabawa muzyką. Z tego względu, że zajmuję się różnymi rzeczami, album ten powstawał około dwa lata w pełnym spokoju i bez ponagleń. Chociaż są to już pełnoprawne numer,y jest to wciąż underground, bo wydawnictwo Stylistuff Recordz to całkowicie niezależna formacja, gdzie nie ma jakichś sztywnych warunków, a nagrania powstawały w domowym studiu. Tym razem skupiłem się bardziej na tekstach oraz na poszukiwaniu bitów niż nad samą produkcją. Tylko dwa podkłady są moje, jeden jest Dj-a Gondka, a reszta pochodzi od różnych producentów, których poszukiwałem z pomocą soundclouda i innych portali. Myślę, że wyszła z tego ciekawa kompilacja, a przy okazji pojawiły się nowe znajomości, które na pewno przyniosą efekt na przyszłych albumach. Tak wiadomo, było kilka odrzutów, ale ogólnie nie było ich wiele, a taka suma wszystkich nagrań oddała treść, dokładnie jak sobie to założyłem. W obecnym czasie dwanaście numerów to i tak dużo, jeżeli spojrzymy na większość wydawanych płyt, a sam jako słuchacz lubię, kiedy na krążku jest max piętnaście utworów i to ze skitami, chyba, że jest to album podwójny to wtedy wiadomo, że więcej. Wracając do „Startu”, tym razem zależało mi, żeby wyciągnąć w miarę jak najlepsze brzmienie więc podjąłem współpracę z Dj-em Deszczu Strugi, który zajął się mixem i masteringiem. Okładkę zrobił mój człowiek PART, z którym bardzo dobrze mi się pracuje i projektuje on również grafiki do moich książek. Album został wydany w postaci dwuskrzydłowego digipacku i moim zdaniem prezentuje się bardzo godnie. Do trzech numerów powstały klipy, które złożyłem sam, gdyż jest to jedno z moich zainteresowań. Jeden w Galway oraz w mieście Limerick, drugi w irlandzkich górach Connemara, a trzeci w Polsce, w moim kochanym mieście – Lęborku.

Zahaczając jeszcze o temat vlogów, w bodajże drugim odcinku zapowiedział powrót składu Styl I Styka. Kiedy możemy się spodziewać pierwszych efektów tej współpracy?

Tak – powracamy w pełnym składzie i bardzo dużo roboty mamy już za sobą. Wyselekcjonowaliśmy bity i położyliśmy z Melnym zwrotki do około dziesięciu nagrań. Dj Gondek pracuje obecnie nad skreczami i muszę powiedzieć, że efekty są już naprawdę grube! Dokładnej daty premiery nie znamy, ale chcemy wydać tą płytę na wiosnę.

Jesteś nie tylko raperem, ale także pisarzem. Masz za sobą nawet dwie wydane książki na koncie. Większość naszych czytelników zapewne nie jest zaznajomiona z tą stroną Tu Gobera, także mógłbyś przybliżyć z czym musi się liczyć osoba sięgającą po jeden z egzemplarzy literatury twojego autorstwa?

Wciąż nie mogę się przyzwyczaić do tego miana tzn., że jestem pisarzem (śmiech). To brzmi tak bardzo poważnie… No ale cóż, będę musiał w końcu do tego przywyknąć, bo czuję, że dopiero się rozkręcam w tej dziedzinie. Jestem w trakcie pisania trzeciej książki, a pomysły mam już na kolejne i jest to coś, co daje mi przeogromną satysfakcję. Zawsze najbardziej jarały mnie powieści przygodowe, takie, które pochłaniają czytelnika, dużo się w nich dzieje i nie można się od nich oderwać. Właśnie taką drogą staram się podążać w swojej twórczości i chyba jakoś mi się to udaje. Moja pierwsza książka „Trzy sumienia”, która bardzo solidnie połączona jest z płytą „Dwa głosy”, nagraną wraz z Dj-em Gondkiem to coś w rodzaju powieści ulicznej, jeżeli w ogóle istnieje taka kategoria. Występuje tam przemoc, przestępstwa, narkotyki, a równocześnie szczera przyjaźń oraz głębokie refleksje młodych ludzi związane z otaczającym ich światem. Natomiast „Łobuzy” to typowa przygodówka, w której występują również elementy thrillera. Akcja tocząca się w latach 90-tych może przynieść wiele wspomnień osobą, które pamiętają tamte czasy. Jest to opowieść o grupce niesfornych dzieciaków, które po serii przygód w swym mieście postanawiają uciec z domów. Po tej decyzji przychodzi im walczyć o przetrwanie, gdyż gubią się oni daleko w gęstwinach lasu, a niebezpieczeństw czyha tam na nich naprawdę wiele.

Zaintrygował mnie też tytuł twojego najnowszego solowego wydawnictwa. „Start”, ale tak właściwie czego?

Jest to początek nowej drogi, którą obrałem. Pozbywszy się pewnych blokad, otworzyłem swoje horyzonty na nowe rzeczy w sferze artystycznej jak i duchowej. To nowy etap w życiu, nowe cele i wyzwania. W wyniku tego powstały i są realizowane moje vlogi. W wyniku też tego w ogóle doszło do takiego wywiadu jak ten, gdyż postanowiłem i dążę do tego by rzeczy, które tworzę dotarły do trochę większego grona niż moi stali odbiorcy, którzy są ze mną już od wielu lat. Jest to naprawdę niezła motywacja i świetne uczucie, zaczynać coś na nowo, mimo że jest się już w tej grze parę dobrych wiosen. Startujemy!

Poniżej jeden z singli promujących album „Start”:



Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

 

Wywiad

Spektakl „Adam” – losy ekscentrycznych bohaterów w świecie po katastrofie ekologicznej – wywiad

Rozmowa z Feno i Karoliną Czarnecką.

Opublikowany

 

Przez

Warszawska publiczność muzyczna i teatralna już niebawem będzie mogła zobaczyć spektakl “Adam” w teatrze Bohema House. O swoich rolach w tej muzycznej produkcji mówią Feno (Artur Barbachen) i Karolina Czarnecka, którzy wcielili się w ekscentryczną parę bohaterów, szukających swojego miejsca w świecie po apokalipsie. 

BH: Świat w spektaklu jest zniszczony. Nie wiadomo do końca co się stało, A Wy, jako aktorzy, jak sobie to wyobrażacie?

Feno: Doszło do  katastrofy. Możemy przypuszczać, że to ludzka cywilizacja spowodowała zniszczenie środowiska. Przeżyła tylko garstka ludzi. Dookoła jest pustynna sceneria. Tak to sobie wizualizujemy

BH: Spektakl nawiązuje do kinowych produkcji science fiction. Ale nie ma w nim niezłomnych bohaterów, którzy stawiają czoła zagrożeniu, żeby uratować ludzkość.

Feno: No to prawda, nie ma w nim superbohaterów, nie ma Avengersów (śmiech).

BH: Większość postaci zmaga się z osobistymi dramatami, które ich przytłaczają. Na tym tle wyróżniają się Lola i Lolek – postacie grane przez Was. Sprawiają wrażenie, jakby katastrofa oznaczała dla nich tylko ciekawą zmianę scenerii. Utwór “Ruina”, który razem wykonujecie, to bardzo mocna i trochę straszna deklaracja euforii w obliczu zniszczenia.

Feno: Tak naprawdę myślę, że to są postacie tragiczne. No bo cały ten ich sposób bycia, cieszenie się z końca świata, to – ja to tak interpretuję – to jest taka histeria. To jest sposób na wyparcie tego wszystkiego. Sądzę, że to jest skutek traumy, którą przeżyli w związku z tym, co się wydarzyło. Pod wpływem tego po prostu ześwirowali.

Sebastian Fabijański / Próba spektaklu „Adam”

Karolina Czarnecka: Myślę, że ten opis bardzo pasuje do Lolka. Lolek zareagował na sytuację w sposób rozpaczliwy i bardzo skrajny. Natomiast Lola jest bardziej racjonalna, szuka rozwiązania. Loli motywatorem jest znalezienie sposobu, żeby jakoś ocalić ludzkość, jakoś przetrwać, coś zrobić…  Myślę, że to jest ta część idealistyczna, którą ja jej daję – to jest wspólna część moja i tej postaci. Ich dynamika związku jest taka, że jemu odwala, a ona musi trzymać pion, bo wie, że jeśli ona by się rozpadła, to już byłby koniec dla nich obojga. Przy czym oboje są rzeczywiście ekscentryczni, wariaccy, szaleni. Wyrazem tego jest też to, że towarzyszy im robot (grany na scenie przez prawdziwego robota – przyp. BH), który jest częścią rodziny. Widać to też w kostiumach: Lolek i Lola zbierają i noszą ze sobą resztki przedmiotów, które mogą się przydać do budowy czegoś, co poprawi los ludzkości. Pozostałe postaci przeważnie mają swój indywidualny dylemat czy dramat, tymczasem Lolek i Lola są skupieni na całym świecie, myślą o stu rzeczach na raz.

BH: Adam to spektakl muzyczny. Wszyscy aktorzy są artystami, śpiewają piosenki. Feno, ty jesteś jednym z twórców oprawy muzycznej. Mówi się o tym “musical rapowy”. Czy to jest spektakl dla fanów rapu?

Feno: Muzyka jest bardzo różnorodna. To wynika podejrzewam z mojego stylu i ze stylu Sebastiana Fabijańskiego, który jest reżyserem spektaklu, autorem scenariusza i tekstów utworów. Pracujemy razem już drugi rok i wypracowujemy własne, nowe kierunki muzyczne. W zasadzie ani ja, ani Sebastian nie jesteśmy chyba twórcami dla typowego fana rapu, tylko raczej jesteśmy gdzieś z boku tego wszystkiego. To, co robimy, jest trochę bardziej eklektyczne, bardziej artystyczne, trochę bardziej napompowane wszelakim oniryzmem. Ale myślę, że fan rapu też się tu odnajdzie. Przy czym nie jest to muzyka popularna, do tańca, na imprezę, tylko jest to wpisane w jakąś konwencję, więc dla fanów dobrej historii i ambitniejszego brzmienia, powiedziałbym.

BH: Jesteś zadowolony z tego, jak to wyszło?

Feno: Jestem bardzo zadowolony. Uważam, że świetną robotę wykonaliśmy. Tak jak mówiłem, słychać bardzo różnorodne brzmienia. Jest tam np. utwór, który wykonujemy wszyscy wspólnie i nie umiem określić, do jakiego należy gatunku muzycznego. Gra tam siedem oddzielnych harmonii, czyli aktorzy śpiewają na siedem głosów.  Rap jest osią, za którą się trochę łapiemy. Ale wyszliśmy daleko poza ramy rapu. Po prostu bawimy się muzyką w jakiś ciekawy sposób. Poznaliśmy się z Sebastianem dlatego, że obaj trochę rapujemy, ale nie uważam, że jesteśmy raperami. I jestem mega zadowolony, bo te utwory naprawdę wyszły ciekawe. Bity, które dostarczył Mateusz Sumara (Ramzes) to są arcydzieła, a my jeszcze uzupełniliśmy to o kolejny stopień.

BH: Gracie spektakl w teatrze ekologicznym z przesłaniem dla ludzi, żeby szanowali swoje środowisko naturalne, z założenia z konkretnym przekazem. Może się więc pojawić pytanie…

Karolina Czarnecka: Czy nam jako aktorom nie przeszkadza ideologia?

BH: No… tak.

Karolina Czarnecka: Ja właściwie odkąd skończyłam szkołę, to byłam w teatrze, który był bardzo ideologiczny. Ja bym tutaj nie była, gdybym nie wierzyła w to, że trzeba ludziom o tym mówić. Interesują mnie rzeczy ważne. Ważne są dla mnie emocje – o nich mówię głównie w mojej autorskiej twórczości. Ale ważne są też te tematy, które poruszamy tutaj. Gdybym się ideologicznie nie zgadzała z tym przekazem, to nie brałabym udziału w tym projekcie.

Feno: Przekaz, misja, to jest centrum tego wszystkiego. Najpierw mamy przekaz, wokół tego budujemy fabułę, wokół tej fabuły tworzymy muzykę i w ten sposób powstaje takie szkatułkowe dzieło. Aczkolwiek ja znajduję się tu głównie z przyczyn artystycznych, a nie światopoglądowych i z tytułu tego, że uwielbiam pracować przy ambitnych projektach. To jest moim punktem wyjścia. A to, że robimy przy tym coś ładnego, idzie za tym jakaś fajna misja, jakiś przekaz, to mi się podoba. Nie jestem fanem wciskania ludziom jakiegoś przekazu, ale tutaj to jest podane subtelnie. Spektakl nie narzuca jakiejś narracji, tylko pozostawia odbiorcę z polem do własnej interpretacji i refleksji. I to jest super. Nie widzę powodu, dla którego nie mielibyśmy mówić ludziom o tym, że powinniśmy z respektem traktować planetę, na której żyjemy.

Karolina Czarnecka: Poza tym teatr Bohema House gra w namiocie cyrkowym, co dla mnie stanowi dodatkową magię, bo zawsze miałam sentyment do wizji zżytej, trochę rodzinnej trupy cyrkowej. To było dla mnie jakoś ekscytujące. No i dajemy z siebie wszystko, żeby jak najlepiej wypaść muzycznie.

Feno: Myślę, że wyróżniającą cechą spektaklu jest to, iż można podejść do niego jak do koncertu. Oczywiście można oglądać go jak historię, którą uzupełniają piosenki – tak jak zwykle w musicalu. Ale można też podejść odwrotnie. Bo utwory zostały skomponowane w taki sposób, że nawet jeśli oderwiemy je od narracji, to one są samodzielnymi bytami. Wydaje mi się, że najciekawszym sposobem patrzenia na to, jest właśnie taki sposób, że przychodzę na koncert, wokół którego jeszcze jest historia. Więc nawet, gdyby ktoś przespał historię, to będzie ukontentowany jak po dobrym koncercie. A przestrzał muzyczny jest szeroki, mimo że wszystko jest spójne brzmieniowo, to gatunkowo mamy pełną różnorodność – w jednym miejscu śpiewamy chórem, w innym mamy rockowe mocniejsze uderzenie, a jeszcze gdzie indziej rap. Myślę, że nawet jeśli ktoś nie jest fanem teatru, a jest fanem fajnych wydarzeń muzycznych, to jak najbardziej warto.

Spektakl “Adam” będzie miał prapremiery 25 i 26 lipca oraz premierę 27 lipca w Teatrze Ekologicznym Bohema House. Występują w nim: Sebastian Fabijański, Feno, Pono, Karolina Czarnecka, Katarzyna Granecka, Magdalena Dąbkowska/Wiktoria Kostrzewa, Łukasz Gocławski, Arkadiusz Pyć. Muzykę skomponowali Ramzes i Feno. Bilety dostępne są na stronie teatru: https://www.bohemahouse.pl/wydarzenia/adam/


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Syn Młynarza: „Tedego bym usunął ze sceny rapowej i freestyle’owej” – wywiad

Czym warszawski raper zawinił freestyle’owcowi?

Opublikowany

 

syn młynarza tede

Z Synem Młynarza spotkaliśmy się przypadkowo na Bitwie o Wrocław. Spontaniczna rozmowa, która jest preludium do dłuższego wywiadu miała wiele zwrotów akcji, a freestyle’owiec ujawnił m.in., dlaczego usunąłby Tedego ze sceny.

– Tedego bym usunął ze sceny raperskiej. To na pewno, bo strasznie mnie naobrażał. Nie pozdrawiam tego człowieka i koniecznie proszę to puścić. Tedego usunąłbym też ze sceny freestyle’owej – mówi Syn Młynarza w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl. – Szkoda, że matka go nie usunęła jak się rodził – dodał.

Syna Młynarza zapytaliśmy m.in. o Grande Connection, a także dowiedzieliśmy się, jak doszło do bitwy z Bandurą podczas słynnego streamu z Kizo.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Hip-hopowcy z Fabijańskim na czele zagrają w apokaliptycznym spektaklu – wywiad

„Adam” to muzyczna wyprawa w mroczną przyszłość.

Opublikowany

 

W lipcu odbędzie się premiera spektaklu Teatru Bohema House o kondycji człowieka w zdegenerowanym środowisku, kryzysie klimatycznym i spektakularnej oprawie muzycznej. W produkcji palce maczają m.in. Feno, Ramzes oraz Sebastian Fabijański, który jest reżyserem i odtwórcą głównej roli.

Spektakl, nad którym pracujesz w Teatrze Ekologicznym Bohema House, dotyka tematu degradacji środowiska i związanego z tym zagrożenia dla ludzkości. Czy to jest dla Ciebie dziś realny problem? Myślisz o kryzysie klimatycznym jako o kluczowym wyzwaniu dla ludzkości?

Sebastian Fabijański: Degradacja środowiska jest dla mnie realnym problemem. Wszyscy widzimy, jak jest. Wydaje mi się, że ludzie w pędzie, w natłoku obowiązków, w walce o przetrwanie, w wyścigu za materialnym bytem czy długowiecznością często tracą z oczu szerszą perspektywę. Nie interesuje ich to, co się dzieje z tą planetą, po której stąpamy. Konsumpcjonizm, koniunkturalizm to są modele życia, które zdominowały dzisiejszy świat. Wartości materialne stały się dla nas najważniejsze. A czy powinny być najważniejsze? Nie wydaje mi się. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że ciężko się w dzisiejszym świecie odnaleźć ludziom, którzy mówiąc kolokwialnie „olali system” i żyją według zupełnie innych wartości. Myślę, że to jest na większą skalę nierealne, bo trzeba jakoś w tej rzeczywistości się odnaleźć. Ubolewam nad tym, że to tak wygląda. Jest to przerażające. Czy kryzys klimatyczny jest kluczowym wyzwaniem? Kluczowym wyzwaniem dla ludzkości jesteśmy my sami.

Planujesz pokazać niesamowitą futurystyczną wizję w scenerii science fiction. Czy losy bohaterów sztuki są abstrakcyjne i odległe od doświadczeń dzisiejszych ludzi?

Nie są odległe. To, że spektakl opowiada historię, która dzieje się w jakiejś nieokreślonej przyszłości, to służy tylko osadzeniu ludzi w świecie, który jest upadły, którego nikt nie poznaje, który przeszedł apokalipsę. Moim zdaniem, nawet nie operując futurystycznymi wizjami jesteśmy w stanie utożsamić się z takim poczuciem, że świat jest upadły, postapokaliptyczny. Można powiedzieć, że COVID był trochę taką do pewnego stopnia apokalipsą. Chciałem to zmetaforyzować, żeby nie opowiadać o problemach dzisiejszych ludzi poprzez naturalistyczną czy też werystyczną próbę odwzorowania tego na scenie, ponieważ nie uważam tego za interesujące.

Spektakle w Bohema House do tej pory miały klasyczną musicalową oprawę muzyczną. To widowisko będzie podobno wyjątkowe pod tym względem. Jakiej muzyki mogą spodziewać się widzowie?

Warstwa muzyczna to jest moim zdaniem bardzo, bardzo mocna strona “Adama”. Na niej spektakl jest zbudowany. Mateusz Sumara, czyli Ramzes wykonał genialną robotę, która stanowiła dla mnie fundament tego spektaklu. Ja opowiedziałem mu mniej więcej, o czym chcę zrobić ten spektakl. Na tej podstawie on zrobił bity, wysłał mi i ja tak naprawdę do tego pisałem scenariusz. Potem na podstawie scenariusza napisałem do tej muzyki teksty utworów, które się pojawiają w spektaklu i nagrałem je z Arturem Barbachenem czyli z Feno. On też wykonał genialną robotę. Bez niego nie wyglądałoby to tak, jak wygląda. Całościowo warstwa muzyczna naprawdę wydaje się być bardzo mocno wznosząca ten projekt, nawet ponad to, czego się spodziewałem. Jaka to będzie konkretnie muzyka? Dużo tam będzie rapu, ale pojawia się też kilka bardzo mocnych utworów, które są w większości śpiewane, więc nie chciałbym tego jednoznacznie określać. Można powiedzieć, że jest to rapowy musical. Natomiast od razu zaznaczam, że rap nie jest tutaj kluczowy. Kluczowa po prostu jest muzyka sama w sobie.

Plakat spektaklu

Z jakim wnioskiem chcesz pozostawić widza po obejrzeniu sztuki?

Nie mam jednego wniosku, z którym planuję zostawić widzów. Chciałbym, żeby ten spektakl przede wszystkim poruszył, ale postaram się żeby chwilami też przestraszył, zirytował i rozśmieszył. Widz, który będzie wychodził w tego spektaklu, fajnie by było, żeby miał poczucie, że przeżył, w większym bądź mniejszym stopniu, pełne spektrum emocji. Zależy mi też, żeby przez chwile pomyślał o tym, kim jest w tym świecie i dla tego świata.

Co skłoniło Cię do tego, żeby swój debiut reżysera teatralnego zrealizować właśnie w Teatrze Ekologicznym Bohema House?

S.F.: Zainteresował mnie temat tej sztuki i możliwość artystycznej wypowiedzi w tak istotnej sprawie jak kondycja człowieka na tle kondycji świata i naszego środowiska. Ten spektakl pokazuje, jak kryzys świata, który nas otacza, wpływa na losy poszczególnych ludzi i wywołuje indywidualne dramaty. Życzę sobie tego, żeby mój debiut jako reżysera teatralnego przy okazji tego projektu był dla widza niezapomniany, a dla mnie, żeby był kolejnym fascynującym doświadczeniem w moim artystycznym życiu.

Premiera spektaklu „Adam”, na którym pojawią się również przedstawiciele naszej redakcji odbędzie się 27.07 o godzinie 19:00 w Teatrze Bohema House, Warszawa, ul. Smugowa 46A. Wejściówki są dostępne na bohemahouse.pl

Tytuł: Adam
Produkcja: Teatr Bohema House
Reżyseria: Sebastian Fabijański
W roli głównej: Sebastian Fabijański
Muzyka: Ramzes, Feno
Występują: Karolina Czarnecka, Magdalena Dąbkowska/Wiktoria Kostrzewa, Feno, Łukasz Gocławski, Katarzyna Granecka, Arkadiusz Pyć
Prapremiery: 25 i 26 lipca 2024 godz. 19.00
Premiera: 27 lipca 2024 godz. 19.00


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

VNM: „Nowa płyta na milion procent będzie w tym roku” – wywiad

Półtora godzinna rozmowa z Venomem i Gverillą.

Opublikowany

 

vnm wywiad

VNM w ostatnim czasie bardzo mocno ograniczał swoją medialną prezencję – zarówno w social mediach jak i w tych tradycyjnym i branżowych. Tym bardziej cieszy fakt, ze udało się nam porozmawiać z raperem. W maju odwiedziliśmy Venoma w jego studiu na warszawskiej Ochocie.

VNM: „Mam połowę płyty”

Ostatnią solową płytę VNM wydał ponad 3,5 roku temu, a masa komentarzy pod większością wideo z jego udziałem stoi właściwie pod jednym pytaniem: „Kiedy płyta?”. Nie mogliśmy więc nie zapytać o kolejny muzyczny projekt.

– W listopadzie mówiłem, że pierwszy kwartał. W następnym kwartale pewnie mówiłem, że drugi kwartał więc powiem szczerze: mam połowę płyty. Przez zawirowania zawodo-prywatne nagrywanie przesuwa się w czasie. (…) Tematy w większości mam wymyślone. Wystarczy wejść do studia i to nagrać. Nie będę teraz obiecywał żadnej daty, ale na sto… na milion procent będzie to ten rok – mówi Venom w rozmowie z Mikołajem Kmiecikiem dla GlamRap.pl.

Co zmieniło całe życie VNM-a, czy dalej słucha rapu, a także z czego żyje 40-letni raper, który nie wydaje muzyki? To wszystko w poniższej rozmowie.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Pawbeats: „Z Pateckim w ciągu 24 godzin byliśmy na 3 kontynentach” – wywiad

Z naczelnym memiarzem polskiej rapgry rozmawiamy m.in. o Zbigniewie Stonodze, Kubie Pateckim, Pihu, Biszu czy Bedoesie.

Opublikowany

 

pawbeats

Pawbeats, człowiek orkiestra, naczelny memiarz polskiego rapu, instrumentalista i alpinista. Z producentem spotkaliśmy się w Warszawie i poruszyliśmy szereg wątków od Bedoesa i Piha, po niepisane challenge z Kubą Pateckim.

– Kuba Patecki był moim partnerem na Ama Dablam. Zresztą wchodziliśmy na więcej rzeczy, spotykaliśmy się w Tatrach. Wymyśliliśmy sobie taki niepisany challenge, że w ciągu doby chcemy być na trzech kontynentach. I byliśmy w Afryce, Europie i Azji. Oblecieliśmy to tak, żeby wejść jeszcze na Synaj i zobaczyć wschód słońca – mówi producent w rozmowie z Luizą Di Felici dla GlamRap.pl.

W poniższej rozmowie Pawbeats wspomina jak nauczył się grać z nudów na pianinie, a także mówi o pierwszym spotkaniu z Biszem i Pihem, wspomina o bydgoskiej scenie rapowej: Bedoesie, Kloszardach i Emlebmacie. W wywiadzie przewijają się także ksywki: Tedego, Ewy Farny, Rahima, Fagaty, Zbigniewa Stonogi, Lordofonu czy Kizo.

Ponadto podczas rozmowy Luizy Di Felici z Pawbeatsem poruszono takie wątki jak:

  • Nauka gry na pianienie z nudów.
  • ZAIKS poniekąd wymusił na Pawbeatsie nauczenie się nut.
  • Pierwsze spotkanie z Pihem i Biszem.
  • Bydgoska scena rapowa: Bedoes, Kloszardzi i Emblemat.
  • Najcięższe połączenia artystów.
  • Nietypowe połączenia na scenie muzycznej.
  • Ania Dąbrowska, Tede, Ewa Farna, Rahim.
  • Tekst czy melodia.
  • Złoty chłopiec i kreowanie wizerunku.
  • Silne uniwersum Pawbeatsa.
  • Zbigniew Stonoga na scenie.
  • Tajemnicza postać.
  • Proteza nogi za złotą płytę.
  • Lęk przed ostrym jedzeniem, sauną oraz… lęk wysokości.
  • „Usłyszałem, że nigdy nie będę grał na żadnym instrumencie”.
  • Zdobywanie instrumentów podczas podróży.
  • Kuba Patecki, Mount Everest i wspólne szczyty.
  • Beka i bycie śmieszkiem.
  • Fagata, Kizo, Michał Bajor i Ich Troje.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Fazi: „Rap Żabsona i Bedoesa mi nie odpowiada” – wywiad

Rozmawiamy z weteranem sceny, który 30 lat temu kształtował polski rap.

Opublikowany

 

fazi bedoes żabson

Fazi nie przepada za nowoczesnym rapem, a w szczególności za takim, którego reprezentantami są np. Żabson czy Bedoes. W rozmowie ze Spawaczem poruszyliśmy wiele podobnych wątków dotyczących dzisiejszej sceny hip-hopowej.

Z weteranem sceny spotkaliśmy się we Wrocławiu z okazji koncertu Nagłego Ataku Spawacza. Z Fazim poruszyliśmy mnóstwo tematów. Czy Fazi ma szansę przegonić Tedego, czy jego córka zostanie raperką, kogo należy usunąć ze sceny czy kilkuletni odwyk rapera w Bośni i praca w kamieniołomie.

Ponadto podczas rozmowy Oskara Brzostowskiego z Fazim, zahaczono o takie wątki jak:

  • Czy Fazi ma szansę przegonić Tedego?
  • Pobyt w Bośni i praca w kamieniołomie
  • 50 lat i koniec kariery
  • Jego córka zostanie raperką?
  • Czy Fazi dobrze zarobił na rapie i się z niego utrzymuje
  • Współpraca z Mei
  • Najlepsze raperki w kraju
  • Kogo należy usunąć ze sceny?
  • Relacje z Paluchem i Sobotą
  • Josef Bratan czy Alberto?
  • Grande Connection to wybawienie dla sceny?
  • Konflikt z Cypisem
  • Fazi na włoskiej scenie
  • O Liberze i Doniu
  • Antyliroy i sprzedaż 150 tys. płyt


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Popularne

Copyright © Łukasz Kazek dla GlamRap.pl 2011-2024.
(Ta strona może używać Cookies, przeglądanie jej to zgoda na ich używanie.)

error: