Felieton
ROZKMINA: Beef is Beef (cz.1)
Konflikty będące nieodłączną częścią życia codziennego, mają szczególną, bo artystyczną formę w świecie muzyki Hip-Hopowej, gdzie wykonawcy toczą ze sobą spory poprzez utwory muzyczne. Słowo Diss wywodzi się z angielskiego słowa Disrespect, oznaczającego Zniewagę. Raperzy najczęściej obrażają samych siebie, chociaż zdarza się im znieważyć bliską oponentowi osobę, swoją była dziewczynę, itd. Sposobów, na jakie można tego dokonać jest cała masa – począwszy od zwyczajnego nazwymyślania, przez kompromitujące parodiowanie czyjejś osoby, aż po błyskotliwe spuentowanie jej cech w wersie (tzw. punchline). Gdy osoba zbesztana z błotem odpowie agresorowi własnym utworem – można mówić o Beefie (ang. Sprzeczka), muzycznej kłótni. Świat Polskiego rapu obfituje w tego rodzaju wydarzenia, i zazwyczaj wywołują one w słuchaczach duże emocje. Zapraszam do przyjrzenia się najciekawszym z nich.
Bodajże pierwszym polskim dissem był numer ”Anty” nagrany Przez Nagły atak Spawacza wespół z Peją, zamieszczony na debiutanckim, wydanym w 1995 roku pod tym samym tytułem mini albumie grupy. Utwór nie zawierał w swojej warstwie tekstowej żadnych wyrafinowanych punchline’ow – Liroy został w nim zwyczajnie nawyzywany. Liczba słów uważanych powszechnie za obelżywe w tej kilkuminutowej piosence wyniosła ponad 70, co było, jak mniemam, czynnikiem decydującym o fenomenie tego utworu, który z miejsca stał się kultowy i rozsławił NAS oraz Peję. O popularności piosenki może doskonale świadczyć fakt, że 10 tysięcy sztuk fizycznego wydania materiału rozeszło się na pniu.
O małżonce kieleckiego rapera zarapowano: ”Twoja żona kurwa jest jebaną penerą/Ciągnie chuja wszystkim poznańskim gangsterom”. Grożono śmiercią jego bliskim: ”Ty jebany chuju ty jebany skurwysynu/Za tę profanację które odpierdalasz/Spotka cię solidna kurwa kara/Spalimy ci chałupę rozjebiemy twoją żonę/Zabijemy ci dziecko i zgwałcimy siorę”. Dostało się nawet rodzicom Liroya: ”Twój ojciec pener twoja matka kurwa/Cała twoja ekipa wpierdala gówna”.

23 listopada 1996 roku Liroy wydał mini album ”Bafangoo! Część 1”, na znacznej części składającej się na niego materiału odnosząc się do zaczepek ze strony Nagłego Ataku spawacza oraz Peji. W tytułowym utworze raper określa się ”Typem skurwysyna którego kocha nienawidzieć”. Nagły Atak Spawacza odpowiedział kieleckiemu MC utworem ”ANTY 2”, który nie zdobył jednak popularności i uznania równych temu, z jakim przyjęto pierwszy diss. Slums Attack również skierowało jeszcze jeden diss w stronę Liroya – utwór ”Modus Operandi” z minialbumu ”Mordercy” (1996). Tekst piosenki był wulgarny w stopniu zbliżonym do liryki ”Anty”. Peja wspominał po latach w utworze ”Czas Hardcoru”, że gościnny występ w tym hańbiącym kieleckiego rapera utworze był mu częściową przepustką do rozpoczęcia działalności w branży muzycznej: ”1996 podpisałem pierwszy kontrakt/Pomogła mi z pewnością z Anty Liroya zwrotka/Poprawka to był Anty i słuchała cała Polska”. Pomimo tego, jak Poznański raper natarł na Liroya, ten jako jeden z nielicznych wstawił się za nim podczas afery spowodowanej nawoływaniem przez poznaniaka do linczu na jednym z uczestników koncertu w Zielonej Górze 12 września 2009 roku, który obraził go wystawiając w górę środkowy palec.
Liroy powiedział wtedy: ”Ktoś idąc na koncert i wyciągając palec, prowokując pewne sytuacje musi się liczyć z tym, że to się może dla niego źle skończyć. Jeżeli ktoś chce (…) starać się z siebie robić ulicznika, a w zamian za to udawać że nie jest, no to co to jest? (…) On z jednej strony chciał być kozakiem, a z drugiej strony dostał wpiernicz, a teraz całą sytuację odwraca się kota ogonem. (…) Ktoś kto przychodzi do mnie do domu i pluje mi w twarz, może się liczyć z tym, że może się to dla niego źle skończyć. (…) Skoro on chciał wejść na ulicę, i się zachować jak na ulicy, no to dostał odpowiedź uliczną.”.
Peja wypowiedział się w mniej więcej tym samym czasie o kieleckim raperze w wywiadzie dla FlashGaduły: ”Stosunków nie mamy żadnych, generalnie przybiliśmy pionę w 2005 roku, W hotelu, oddawaliśmy krew dla młodego Pazury który rozpierdolił się w wypadku. Od razu przeszliśmy do konkretów: ”siema, co tam u Ciebie?”, nie rozkminialiśmy jakiś tam starych historii. Beef nie wynikł z jakiś kurwa specjalnych przekonań z mojej strony, po prostu dograłem się do demówki spawaczy, opierdolić chcieli kogoś na bicie no to generalnie napisałem na kolanie parę tam wersów, i przeszło to do historii tak naprawdę. Potem już podtrzymywałem swoje racje w tym Beefie. Trzeba jednak cokolwiek znaczyć żeby wkraść się w łaski kogoś takiego jak Ice-T, zrobić z nim sztamę, zagrać z nim kilka koncertów. Czy Liroy jest komercyjny? Myślę że rap na dzień dzisiejszy w ogóle nie jest komercyjny, i myślę, ze Liroy zawsze był postacią kontrowersyjną, tudzież barwną, jest opiniotwórczy, zawsze media chętnie sięgają po jego opinię, jest utytułowanym kolesiem jeśli chodzi o sprzedaż płyt, złoto, platyna, pierwszy raper R.P., Nie zamierzam tutaj wchodzić z cukrem tylko dla tego, ze stanął ostatnio po mojej stronie w pewnych sprawach, tylko że ten koleś znakomicie sobie radzi bez sceny Hip-Hop, ale dobrze byłoby, gdyby ukoronowaniem jego kariery były trasy koncertowe które nie są widoczne, i pewnie też w znacznym stopniu się do tego przyczyniłem wyprzedzając o lata świetlne zespoły z innych miast które potem docinały mu, ale poradził sobie wyśmienicie w branży rozrywkowej, tudzież showbiznesie, stanowi przykład na to, jak można zrobić coś z niczego, chłopak z podwórka wszedł na salony.”. Peja odwdzięczył się swemu jakby nie było koledze po fachu, stając po jego stronie kiedy został zdissowany przez Tedego w kawałku ”A.N.T.Y. II”. Peja w utworze ”dureń z TVN” zarapował: ”Pocisnąłeś Liroyowi, a chcesz wbić się na salony?/Już on ci na salonach odpowiednie promo zrobi”.
Bywa, że do Beefu dochodzi na wskutek pomyłki, sytuacji, w której ktoś mylnie weźmie wersy mające wydźwięk ogólny, za takie skierowane do jego osoby. Tak było w przypadku Tedego, który wziął sobie za mocno do serca słowa Onara w nagranym we współpracy z Nowatorem numerze ”Co Jest?” wydanym na albumie Płomień 81 ”Historie Z Sąsiedztwa” (2005). Onar rapował tam bardzo dwuznacznie: ’’Widzę klipy, słyszę hity, słyszę single/Nie chcę lipy, ja pierdolę ich nawijkę/Tych, którzy chcą być bardziej blisko niż u pana Jacka/Tych, którzy na podwórku sępią kiepa/Tych, którzy na podwórku myślą, że są gangsta/A ich flow nie leci tylko kurwa mać pełza”, i dalej: ”Bo bananowy dzieciak chce żyć jak na ulicy/Życie to największy skurwiel, który może cię przeliczyć”, dodając na zakończenie: ”Jeszcze słyszałem, że masz problem z „Weź to poczuj”/Bo mój ziom ruchał twoją dupę i mówiła – weź to poczuj”. Tede zareagował na te słowa wypuszczając luźny utwór pt. ”Zamknij Pysk”, pozbawiony wyjątkowo mocnych punch’y, a Płomień odbił piłeczkę w utworze ”Kiedy Powiem na Osiedlu”.
We wstępie do niego, Onar rzeczowo wyjaśnił Tedemu, że w ”Co Jest?” nie było wersów skierowanych w jego osobę, zapewniając, ze gdyby miał coś do niego, z cała pewnością użyłby jego ksywy. Określił również rzeczoną piosenkę jako Antyhejterską, a potem w wielkim stylu pojechał po przeciwniku w 3 zwrotkach. Zarzucił mu sprzedajność (”I nie myl komercji kurwa z dobrym smakiem/Bo sprzedał byś swój numer do reklamy podpasek”), udowodnił mu nieznajomość języka Polskiego (”Polemika, lepiej zażyj do słownika nie protestuj/Po Polsku mówi się „klaszcz” a nie „klaskaj” wieśku”), oraz wytknął niehonorowe prowadzenie Beefu (”Ty pierwszy ruszyłeś rzeczy których się nie rusza/Dziewczyna, rodzina, wyzywanie od lamusa”). W czwartej zwrotce numeru udzielił się Pezet, który wspomniał między innymi o tym, że planował nagrać z Tede wspólny utwór: ”Mieliśmy nagrać numer, czekała Polska/Miałem już nawet bit i tekst, ale wrzucam do kosza”.

Tede odpowiedział błyskawicznie, bo następnego dnia, kunsztownie odpowiadając na zarzut o nieumiejętność wysławiania się w naszym rodzimym języku, bawiąc się słowami: ’’Onar dla mnie ten ziomal to banał/Onal połączony oral i anal/Nora to miejsce gdzie na ciebie nagram/Nora to słowa Onar anagram” (w swoim wcześniejszym dissie na Tedego Onar wyraził dezaprobatę dla sposobu, w jaki podszedł do całej sprawy – że zamiast postarać się wyjaśnić całą sprawę prywatnie, ten od razu zaszył się w ”komorze” żeby nagrać ubliżający mu kawałek). Ciekawym fragmentem utworu jest również ten, w którym Tede parodiuje refren utworu Lerka i Onara pt. ”Weź to Poczuj”: ”O weź to poczuj, poczuj ciepło mojego moczu/O weź to poczuj, musisz poczuć mocz”. W odpowiedzi Plomień 81 nagrał numer pt. ”Knebel w Pysk”, zapowiadany jako ostatni numer z ich strony poświęcony osobie Tedego. Onar zarapował w odniesieniu do sposobu w jaki tamten igrał ze słowami bazując na jego ksywie: ”Mówiłeś coś oral i anal, jak dla mnie super/Twój rap ssie, a mój jeszcze rucha go w dupę”. Zarzucił mu też próbę wzbudzenia zainteresowania swoim, wydanym 22 czerwca 2006 roku albumem ”Esende Mylffon Hałas” poprzez wywołanie konfliktu: ”Grałeś promocyjny, było kilkadziesiąt osób/I nie pierdol, że ten beef to nie sposób rozgłosu/Przyznaj się do marketingu, porzuć te oszczerstwa/Płomień wyszedł w październiku, ty się prujesz w połowie czerwca”. Swoje trzy grosze dorzucił również Pezet, odnosząc się między innymi do zaśmiewania się przez Tedego z jego nagrywki z Sidneyem Polakiem, utworu ”Otwieram Wino”: ”Z Sidney’em i ziomami piję wódkę/A to wino zanim się ogarniesz wypiję z twoją dziewczyną”. Zakończył swoją zwrotkę równie błyskotliwie: ”Słyszałeś spadające gwiazdy, są dobrą wróżbą/Więc wypowiedz życzenie, kiedy patrzysz w lustro”. Tede wystosował jeszcze utwór ”3 Korony”, a Onar kontynuował Beef odpowiadając Tedemu na swoim solowym albumie ”Pod Prąd”, wydanym 1 października 2007 roku, w utworze pt. ”Śliski Parkiet”. Nawija w nim: ”Jestem z bloków wampirem a ty balasem/Krew z wack’ów pije a ty z podpasek”.
Tede odpowiedział numerem ”Mordo Ty Moja”, a Onar kawałkiem ”Teraz Ty Jesteś Pragnienie”, w którym pojechał oponentowi: ”Ej Tede sypiesz się jak dziwki z drogich dyskotek/Pełen tanich błyskotek jak choinka w święta/Dla mnie każda bitu pętla to na twoją szyję pętla”. Tede odpowiedział Onarowi ponownie na nielegalu ”Volumin IV: Pierdolę Was”, gdzie zamieścił dwie dissowe piosenki: ”Olej Onara” i ”Zwiiidy”, po czym Płomień 81 wydał diss ”Tam się Kurwa Patrz”, i beef dobiegł końca. Portal Hip-Hop.pl zrobił ankietę dotyczącą tego, kto według internautów wygrał spór; większość internautów uznała tryumf Onara. Co ciekawe, po kilku latach od zakończenia Beefu, Tede dogadał się z Pezetem, który udzielił się gościnnie w utworze ”Muzyka Miejska” zamieszczonym na jego albumie ”Fuck Tede” wydanym w 2010 roku.
Sam Pezet wypowiedział się o tym następująco: ”Mój konflikt z Tede zakończył się już jakiś czas temu (…) To że nagrałem z Tede, oprócz tego, że jest po prostu moją prywatną decyzją, z która nie miałem żadnego problemu, jest też chęcią pokazania Wam, słuchaczom, tego że nie muszą innych artystów stawiać na jednym, lub drugim froncie. Z Onarem jestem cały czas w przyjacielskich stosunkach i nie mam zamiaru występować przeciwko niemu, tym bardziej, że niedługo zaczynamy robić kolejną płytę Płomienia.”. Tede nie pogodził się z Onarem; szturchnął go jeszcze lekko w utworze „Bmw Radio” wydanym na swoim albumie ”Elliminati” (2013 rok), nawijając: ”Rapuje Krzychu Werte, Waldemar, 3W Kasta, Nawija Pezet (…) i Onar coś wykasłał”.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Felieton
„Kutas Records” – żart Kuqe 2115 to tak naprawdę spory problem – felieton
Wspomniana wytwórnia istnieje, jest z Polski i ma pół miliona słuchaczy.
Kilka dni temu Kuqe 2115 opublikował żartobliwy film, w którym mówi, że odchodzi z 2115 Label na rzecz nowej wytwórni „Kutas Records”. Pośmialiśmy się z rzekomo czerstwego żartu, który tak naprawdę nie do końca był żartem. Jak sprawdziliśmy, wytwórnia „Kutas Records” istnieje, jest z Polski i podbija Spotify.
„Kutas Records” – o co w tym chodzi?
Na Youtube powstał kanał zatytułowany „Kutas Records”. Uśmiech na twarzy może budzić nie tylko nazwa kanału, ale także współgrające logo z plemnikiem. Od razu więc mamy jasny komunikat, że mamy do czynienia z trollingiem. Tylko ten żart powoli wymyka się spod kontroli, bo jest całkiem sprawnie zarządzany.
Kawałki, które pojawiają się na kanale mają zawsze podtekst erotyczny i są w pełni wygenerowane przez skrypt AI. Ich treść jest dość wulgarna, ale dla młodszych odbiorców może być interesująca i zabawna. Każdy kawałek jest dobrze opisany i ma wygenerowaną unikalną okładkę. Tytuły numerów, podobnie jak ich treść jest nacechowana seksualnie.
Oto kilka przykładów:
- Dariusz Jebadło – Podziemny Drąg
- Gejtos – Bóg Morza
- Cwelgar – Gejowski Łowca Potworów
- Johnny Cwel – NNN (Nie Orzech Listopad)
- Homo Erectus – Gejowski Jaskiniowiec II (prod. Kutas Records)

W ciągu roku, odkąd istnieje „wytwórnia” na Youtube wygenerowano 163 utwory, które łącznie mają ponad 4 mln wyświetleń.
Spotify podbite przez „Kutas Records”
Jeszcze większe cyfry żartobliwa wytwórnia wykręca na Spotify. Przed kilkoma dniami doszło do sytuacji, kiedy na pierwszych 15 miejsc najbardziej viralujących numerów aż 8 pochodziło z labelu „Kutas Records”. Na pierwszym miejscu mogliśmy zobaczyć „Antycznego Napaleńca”, który przebił już barierę 1 mln streamów.

Wytwórnia AI ma już blisko pół miliona słuchaczy na Spotify. To więcej niż Belmondo (300 tys.), Liroy (160 tys.) czy Ten Typ Mes (240 tys.). Niewiele więcej od żartownisiów ma np. O.S.T.R. (580 tys.), który jest w ciągu wydawniczym od ponad 25 lat.

Co więcej, kawałki wygenerowane przez AI zaczynają trafiać też do TOP 50 Polska. Wspomniany „Napaleniec” jest obecnie na 8. pozycji, wyprzedzając m.in. Malika Montanę, Kaza Bałagane czy Pezeta.

AI w muzyce – mamy problem
Sztucznie generowane kawałki i całe „wirtualne wytwórnie” oparte na AI to coraz większe wyzwanie dla branży muzycznej. Z jednej strony zalew tanich, żartobliwych produkcji obniża próg wejścia, ale z drugiej – rozmywa granice między twórczością a automatem.
To jest też problem dla słuchaczy, bo coraz częściej mają oni problem z odróżnieniem prawdziwej muzyki od algorytmicznej masówki. Branża stoi więc przed pytaniem, jak chronić kreatywność i unikalność w czasach, gdy muzykę można „wyklikać” w kilka sekund.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Felieton
Eminem ma polskie korzenie? Dokumenty wskazują na wieś pod Strzegomiem
„Pradziadek rapera wpisywał w dokumentach narodowość polską”.
Brzmi absurdalnie? Z dokumentów wynika, że jeden z największych raperów świata ma rodzinne powiązania z Polską. Według badań genealogicznych część przodków Eminema pochodzi z Dolnego Śląska.
Od lat w mediach powraca temat polskich korzeni Marshalla Mathersa. Wiele portali pisze wprost – pradziadek Eminema był Polakiem. Choć historia ta nigdy nie zyskała takiej popularności jak internetowe plotki o jego rzekomej niechęci do Polski, fakty wskazują, że raper rzeczywiście może mieć polskie pochodzenie.

Polskie korzenie Eminema
Jak ustalono, jeden z pradziadków Eminema od strony matki – Georg A. Scheinert – urodził się 29 stycznia 1851 roku we wsi Kostrza, znajdującej się dziś w gminie Strzegom (woj. dolnośląskie).
Miejscowość ta, znana z wydobycia granitu, należała wówczas do Prus i nosiła nazwę Häslicht. Przodkowie Eminema mieli być z nią związani od pokoleń. W dokumentach pojawiają się nazwiska Joseph Scheinert (ur. ok. 1825) i Ewa Wasuzki (1827–1901) – rodzice wspomnianego Georga. To właśnie nazwisko Wasuzki, zapisane błędnie przez amerykańskich urzędników imigracyjnych, może sugerować polskie pochodzenie matki przodka rapera.

Przodkowie rapera – „Ger Polish”
Sprawą zainteresował się Janusz Andrasz, autor bloga „Genealogiczne śledztwo”, który odnalazł szereg dokumentów potwierdzających ten trop. Jak wskazuje, część aktów metrykalnych nie zachowała się, jednak dostępne źródła sugerują, że przodkowie rapera rzeczywiście mogli pochodzić z terenów dzisiejszej Polski.
Co więcej, w amerykańskich spisach ludności z początku XX wieku pojawia się przy rodzinie Scheinert określenie „Ger Polish”, co tłumaczone jest jako narodowość polska, kraj pochodzenia – Niemcy.
– Znalazłem zagadkowo brzmiący wpis w spisie mieszkańców USA z 1910 r., gdzie w przypadku jednej z córek Georga (wspomnianego 3x pradziadka Eminema) – Marcie Scheinert, po mężu Roesch, w rubryce „Miejsce urodzenia ojca”, znajduje się zapis „Ger Polish”. Potem znalazłem analogiczną kartę ze spisu, dotyczącego samego Josepha Scheinerta, czyli jej ojca. I tu również pada określenie „Ger Polish„, które znalazło się zarówno w rubryce jego matki, czego można byłoby się spodziewać, mając na uwadze jej polsko brzmiące nazwisko Wasuzki, jak i w rubryce podającej pochodzenie ojca Georga – Josepha Scheinerta! – pisze badacz.

W Eminemie płynie polska krew?
Wnioski z przeprowadzonego śledztwa odnośnie „polskości Eminema” są niejednoznaczne, ale coś ewidentnie jest na rzeczy.
– Skoro urodzony w 1851 roku w pruskim Häslicht Georg Scheinert, mieszkając w USA już od 46 lat, wpisuje w roku 1910 jako swoją narodowość polską, to coś jednak na rzeczy musi być. Niestety, bez dostępu do metryk tej tajemnicy wyjaśnić się nie da. Przyznam, że na początku tego genealogicznego śledztwa myślałem, iż wzmianka o polskich korzeniach Eminema była pomyłką. Teraz jednak widzę, że to raczej tajemnica, która wciąż czeka na swoje rozwiązanie.
Choć metryki z XIX-wiecznej Kostrzy nie są dostępne online, odkryte zapisy pozwalają przypuszczać, że w żyłach Eminema rzeczywiście może płynąć kropla polskiej krwi.
Fakty kontra plotki
W przeciwieństwie do dawnych, nieprawdziwych historii o rzekomym spaleniu polskiej flagi przez Eminema czy jego niechęci do występów w Polsce, informacje o polskim pochodzeniu rapera mają częściowo podstawy w dostępnych dokumentach.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Felieton
Schwesta Ewa i Loredana – jedna z najbardziej wyczekiwanych kolaboracji od lat! – felieton
Polsko-niemiecko-albański mix, który może podbić rynek naszych zachodnich sąsiadów.
Fani komentują nieustannie sociale, upominając się o wyczekiwaną kolaborację dwóch kluczowych artystek w Niemczech. Kilka miesięcy temu pojawiły się filmiki jak Loredana czekała na Schwesta Ewę, przetrzymywaną dłużej przez celników na lotnisku. Wtedy pojawiły się pierwsze plotki na temat ich współpracy.
Takiego koktajlu nikt się jednak nie spodziewał. Można powiedzieć, że to muzyczne kamikadze przyprawiające o skoki ciśnienia. Jak mówi mój znajomy z Albanii: „Nie ma nic niebezpieczniejszego niż polsko-albański mix”. I chyba coś w tym jest.
Schwesta Ewa od dłuższego nie wypuściła żadnego nowego projektu i mocno ucichła w social mediach, zwłaszcza po tragicznej śmierci Xatar’a. Dużo osób oczekiwało od niej publicznego statementu, jednak ona przeżywała żałobę prywatnie.
Naturalnie, każdy z nas miał ochotę na nowe projekty jednej z najbardziej kontrowersyjnych raperek w Niemczech. W połowie października ukazała się świetna, nowa płyta rapera SSIO, wypromowana z resztą z wielkim sarkazmem, komizmem, rozmachem oraz zabawnymi i politycznymi reels, które viralowo latały w socialach. Niemiecki rynek nie widział jeszcze czegoś takiego, współtwórcą wizuali był jeden z najbardziej utalentowanych video makerów Mac Duke, który jest w połowie Polakiem. Raper zaprosił naszą rodaczkę m.in. na „Bitte keine Anzeige machen”, gdzie Ewa nawija do bardzo chilloutowego beatu:
Prześlizgam się przez system sprawiedliwości w szpilkach Versace
Wyślij laskę – Sandy do inspektora
Nancy do sędziego, gdzie uprawia seks na pieska
Albo duplikat Rolexa jako
akt wdzięczności za utracone dokumenty.
Fakt, że Ewa nie przebiera w słowach czyni ją jedną z najbardziej autentycznych postaci na niemieckiej scenie muzycznej. Do tematu bycia real odniosła się ostatnio Albanka, która w “Privileg” mocno krytykowała inne raperki i ich wizerunek, zarzucając im poniekąd kopiowanie jej osoby oraz wiele sztuczności. Loredana ma od wielu lat status gwiazdy, wybijając się typowymi chartowymi hitami. Już na początku kariery zyskała szybko popularność i uznanie. Niemcy potrzebowali nowej ikony damskiego rapu, kogoś kto nie tylko dobrze wygląda, ale potrafi faktycznie nawijać.
Jej burzliwy związek z raperem Mozzim, turbulentne sytuację życiowe, przeobraziły Albankę w artystkę, która odcięła się od starego brzmienia. King Lori mówi wprost, że ma dosyć robienia muzyki typowo pod label. Jej ostatni projekt jest osobisty, dlatego tak dobry. Prawda jest taka, że mimo komercyjnych początków Loredana jako jedna z nielicznych, autentycznie odzwierciedla wizerunek i definicję Hip-Hopu. Co ciekawe, nie pokazuje się w głębokich dekoltach czy kusych sukienkach, nie twerkuje na klipach, co jest w obecnych czasach dość unikalne.
Dwie silne kobiety – połączenie albańskiego i polskiego temperamentu to jedna z najbardziej ekscytujących kolaboracji od lat na niemieckim rynku muzycznym! Loredana i Schwesta Ewa w „Ihr möchtegern”.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Felieton
Koniec kariery Quebonafide to farsa. Jego fani to „Psikutasy”, ale bez „s” – felieton
Opluj, zdepcz, ale na koniec przeproś.
Każdy element końca rapowej kariery Quebonafide miał wtopę i jest szeroko krytykowany nawet przez jego fanów. Od wydarzenia online, przez koncert na Narodowym, po wysyłkę płyt.
Z polskimi raperami jest dokładnie tak, jak z polskimi politykami. Mogą odpi*rdolić największą kaszanę, a i tak za chwilę wszyscy o tym zapomną. Tak jest teraz chociażby z Popkiem, który po kilku miesiącach od afery z psem wrócił do mainstreamowych mediów, a Kuba Wojewódzki przywitał go jak króla. To samo dzieje się z Januszem Palikotem, który jest w trakcie ocieplania swojego wizerunku w mediach. Komentatorzy zastanawiają się np. ile kosztuje wybielenie się u Żurnalisty, u którego był ostatnio pseudo biznesmen z Biłgoraja.
Jeszcze inaczej jest z Quebonafide, bo fani rapu są jeszcze bardziej podatni na dymanie i można to robić długofalowo – spokojnie – oni wybaczą wszystko, bo mają wyjątkowo silną psychikę. Takie Psikutasy, ale bez „s” na końcu.
Zakończenie rapowej kariery Quebonafide poszło jak krew z nosa – wyjątkowo dużego nosa. Większość pewnie już nie pamięta, ale budowanie napięcia przed ostatnim koncertem trwało naprawdę długo, a balonik był napuchnięty jak konserwa po surstrommingu. Media i fani robili „ochy i achy” na każde pierdnięcie rapera, a Krętacz z Ciechanowa to sprytnie wykorzystywał. Kiedy jednak przyszedł moment, żeby powiedzieć „sprawdzam”. Po stronie artysty tego nie udźwignięto.
Wydarzenie online reklamowane jako coś ekskluzywnego, i żeby to obejrzeć wiele osób musiało się zwalniać z pracy – ma być za chwilę dostępne online w każdej chwili dla każdego – kiedy tylko będziesz miał na to czas. Awesome! To tak się da? Da, no chyba, że chciało się włączyć tryb dymania, to się nie dało, ale teraz już się będzie dało, bo Canal+ rzucił kilka monet.
Koncert na Narodowym był pokazem chciwości i braku szacunku dla fanów. Kupiłeś bilet na ostatni koncert, a tu bach! Dzień wcześniej 60 tys. osób zobaczy ten sam koncert – szybciej niż ty – wierny fan, który kupując bilet był przekonany o wyjątkowości ostatniego koncertu. Znów zwolniłeś się z roboty, żeby klikać F5 na stronie, próbując załapać się na wejściówkę. Jakby tego było mało, piątkowi koncertowicze zleakują go w sieci – tysiące TikToków i artykułów prasowych i brak efektu pierwszeństwa – znów zostałeś przegrywem, ale mimo wszystko dalej czujesz się kimś elitarnym. No tak, elitarnym przegrywem też można być.
To oczywiście nie wszystko, bo z boxem „Północ/Południe” jest jeszcze większa wtopa. Preorderowicze mieli dostać zakupione boxy pod koniec sierpnia. Mamy tydzień do listopada… i oświadczenie Dawida Szynola, że na boxy jeszcze…. poczekacie. Kilka tygodni.
Koniec, bo szkoda strzępić ryja. Ha tfu!

Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Felieton
Dawid Obserwator, na litość boską! „Nie miałem co jeść, mama robiła mi obiady” – felieton
Były raper dziękuje Bajorsonowi, a potem Bogu.
Dawid Obserwator to idealny przykład, jak swoim karczemnym zachowaniem można zaprzepaścić i tak ledwo funkcjonującą karierę rapera, by potem żalić się, że mama musiała mu gotować obiady, bo ten ma dwie lewe ręce i nie może iść do normalnej pracy.
Dawid Obserwator od zawsze był 3-ligowcem z przebłyskami wyświetleniowymi, bez perspektyw na większy zarobek z rapu, bo sprzedaż jego płyt oscylowała wokół błędu statystycznego, a koncerty można było policzyć na palcach jednej ręki. W przypadku ulicznych raperów trzeba być naprawdę topką, żeby mieć booking koncertowy, z którego można utrzymać się na poziomie. Nawet Peja, który jest weteranem przez lata był pomijany w line’upach największych hip-hopowych festiwali, bo według organizatorów uliczny rap nie nadawał się na taką imprezę i wprowadzał negatywny klimat.
„Boję się, że w rapie nie osiągnę więcej” – rapował w maju 2022 roku były zawodnik Step Records. Trzy miesiące później okazało się, że młody Dawid Obserwator próbował zrobić karierę polityczną w strukturach PiSu. Był jednym z twórców młodzieżówki tej partii w Wałbrzychu. Gryzło się to trochę z jego późniejszą karierę ulicznika, ale wciąż to było do przełknięcia przez jego garstkę fanów. Wystarczyło się przyznać, obrócić w żart, zrobić cokolwiek innego niż kłamać. Tymczasem Dawid postanowił brnąć w fejki, że nic takiego nie miało miejsca i tak właściwie znalazł się tam przypadkiem i było to jednorazowe, więc nie ma tematu. Większy reserach sprawił, że pojawiły zdjęcia Obserwatora z prominentnymi działaczami PiSu, a także wyszły na jaw dokumenty, że raper z ramienia partii Jarosława Kaczyńskiego zasiadał w komisjach obwodowych.
Ledwo zipiąca rapowa kariera Dawida załamała się na amen, bo nie był już wiarygodny dla swoich słuchaczy. Na odchodne zdissował GlamRap.pl bo opisał jego przeszłość polityczną i wytknął kłamstwa. A prawdziwy uliczny raper przecież taki nie jest, bo to nieskazitelny gracz i dobry chłopak, który zawsze dorzuci się do rakiety.
Wałbrzyski raper po załamaniu kariery bynajmniej nie poszedł do pracy. Wynika to z jego najnowszych statementów, bo teraz żali się, że nie miał co jeść i obiady musiała mu gotować mama. To kolejna bezczelna zagrywka byłego rapera, czyli branie ludzi na litość i jednoczesne chwalenie się wynikami w branży disco-polo. To trochę tak jakby ksiądz zrzucił sutannę, został najbardziej aktywnym ze Świadków Jehowy i odtrąbił sukces, żaląc się na brak gosposi.
– Chciałem podziękować wam z całego serca, ekipie siemano soprano i Bogu, i też przede wszystkim sobie kochani, bo jak mam mówić szczerze to rok temu byłem na dnie nie miałem co jeść mama mi przynosiła obiady. Zobaczcie, ile zrobiłem w rok. I to nie chodzi o to, że chcę się chwalić, ale skoro taki wulkanizator z Wałbrzycha może to wy też.
To zabawne jak szybko można przemianować się z rapera na disco-polowca. W którym momencie w głowie zachodzi ten proces, że zamiast sztywnym chłopakiem z ulicy jesteś zabawnym grajkiem do kotleta z narkotycznymi refrenami, którym do tej pory twoje środowisko gardziło. Money is bitch.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
-
News4 dni temuZnany muzyk ujawnił mroczne kulisy śmierci Pona
-
News5 dni temuKto z ZIP Składu nagłośnił zbiórkę dla córki Pona? Odpowiedź zaskakuje
-
News3 dni temuPeja zaskakuje – zdjęcie z Pelsonem i Doniem. „Spotkanie po latach”
-
News5 dni temuDiddy zrobił obiad dla 1000 współwięźniów. Gangsterów zagonił do garów
-
Felieton4 dni temu„Kutas Records” – żart Kuqe 2115 to tak naprawdę spory problem – felieton
-
News2 dni temuPrzemek Ferguson dissuje Filipka!
-
News1 dzień temuBezdomny Bastek dostał propozycję pracy. Jak zareagował?
-
News5 dni temuPo bójce z Żabsonem, Bedoes ma bliznę na głowie