Sprawdź nas też tutaj

Felieton

ROZKMINA: Niegroźny Wariat

Opublikowany

 

Piotr Kukulski, znany szerszemu gronu ludzi jako PK, swoimi nieudolnymi próbami zaistnienia w Polskim showbiznesie i na rapowej scenie przykuł uwagę mediów i odbiorców muzyki hip-hopowej, z uzależnieniem śledzących każdy jego, nieuchronnie prowadzący do potknięcia, ruch. Co sprawiło, że ludzie tak kochają go nienawidzić? Na czym polega jego fenomen? Czego w przyszłości możemy spodziewać się po tym celebrycie?

Jedną z najbardziej drażniących ludzi cech u PK jest jego ambiwalentny stosunek do krytyki. Raper twierdzi, że ludzie krytykują go, ponieważ zazdroszczą mu fortuny i siły przebicia, a nie ponieważ jego muzyka prezentuje rzeczywiście niski poziom wykonania. Chociaż niejednokrotnie twierdził, że krytyki się nie boi, wyłączył możliwość pozostawiania ocen – kciuków w górę i w dół – pod teledyskiem do swojego utworu nagranego wraz z Jazztą ”Siła Miasta” zamieszczonego w serwisie YouTube. Ostatnio też zabrał się on za walkę z osobami robiącymi sobie żarty z jego osoby – zamierza wyciągnąć konsekwencje prawne wobec wszystkich tych, którzy utworzyli na Facebook strony ośmieszające go. Osobiście zostałem zbanowany z powodu dodania pod wystosowanym przez niego na jego profilu oświadczeniem komentarza tylko i wyłącznie zwracającego uwagę na literówkę w przytoczonym przez niego powiedzeniu: ”Ten się simiej kto się śmieje ostatni”.

 

PK często obnosi się swoim majątkiem, twierdząc, że w USA normą jest propagowanie kultu pieniądza. Zapomina jednak przy tym o fakcie, iż tamtejsi raperzy rozbudowywali swój potencjał finansowy własną, ciężką pracą, a on trwoni majątek pozostawiony mu w spadku po ojcu, i gdyby urodził się jako ktokolwiek inny, wydając materiał taki jak do tej pory, nie dorobiłby się nawet marnych groszy którymi byłby sens obracać na giełdzie – z czego obecnie się utrzymuje. Do opisania postawy PK idealnie pasują wersy, którymi Peja podsumował Tedego w utworze ”Czas Hardkoru”: ”Panie bananie zawód – syn, etat w domu/Na maminym garnuszku, w razie czego, on ziomuś”.

 

W wypowiedziach tegoż MC wannabe przebija się jego kompleks USA. W swoich wypowiedziach w udzielanych wywiadach oraz fragmentach tekstów piosenek PK wiele razy mówił o tym, że Polska jest daleko za zachodem tak jeśli chodzi o standardy życia, jak i do niego podejście, co niemiłosiernie go drażni. W jednym z wpisów na swoim FanPage na Facebook napisał: ”Właśnie jadę sobie pociągiem pierwsza klasa, a jest brudno jak w chlewie nie chce myśleć jak wygląda klasa druga… To jest nie dopuszczalne ostatni raz pociągiem jechałem z 10 lat temu i nic się tu nie zmieniło dalej jest syf!!! Najgorsze jest to ze nic u nas nie jest takie jak na zachodzie ani drogi, pociągi, sklepy, urzędy, nawet porządku na ulicach nie mamy, wszędzie syf już nie mówiąc o przepisach drogowych i naszej policji… Rządzą nami w większości idioci, którzy na dodatek są ignorantami i myślą tylko o własnej kieszeni…To jest naprawdę smutne, mamy tak nieudolne rzady….:/ Chyba założę własna partie bo ktoś musi wyprowadzić ten kraj na zachodnie standardy!!!”. Jak powiedział, tak też zrobił – krótko po tym oświadczeniu utworzył na Facebook stronę pozostającego pod jego rządami ugrupowania politycznego pod nazwą ”PK – Partia Króla”. najwidoczniej muzyk uważa się za charyzmatycznego wizjonera, który jest w stanie przeprogramować umysły rodaków na inną mentalność. W nagranym wraz z Jazztą utworze ”Siła Miasta” nawija: ”Warszawa tak jest mała mieścina/(…) Dajmy miłość i niech się nam rozwija/Nowy York wtedy będzie dla nas tutaj”, co świadczy wręcz o jego antypolskości. Muzyk kilka dni po założeniu facebookowego profilu swojego ugrupowania politycznego usunął go, bez żadnego komentarza, nie okazując nawet wstydu z powodu popełnionej przez siebie wtopy.

Jakby tego było mało, PK cierpi również na zbyt duże ego. W ”Siła Miasta” rapuje: ”Witamy Ciebie ja tu jestem teraz Panem”, dalej dodając: ”Wszyscy mnie podziwiają spójrz w lewo popatrz w prawo/Wszyscy dopingują bo chcą słuchać tego w radio” i ”Piki na językach świata będę wszędzie/Na globie, weź uświadom to sobie, ta”. W utworze ”Chopin” rapuje o słynnym kompozytorze: ”Byłby dzisiaj mną/Jestem pewien ziom”. Na dodatek, bierze na poważnie listy mailowe pochodzące zapewne również od mężczyzn podających się za podziwiające go kobiety, przymierzając się nawet do wypuszczenia na rynek koszulek z napisem ”I Love PK” – a wszystko to pomimo tego, że sławę oraz pieniądze zawdzięcza przecież tylko rodzinie. Przesadnie wysokie mniemanie o własnej osobie sprawia również, ze bierze on na poważnie ludzi nazywających go ”Krulem” – o czym świadczyć może chociażby fakt, że swoje ugrupowanie polityczne nazwał właśnie ”Partią Króla”.

 

Żałosne jest również promowanie się na sławie swojej rodziny, do czego PK nieustannie się posuwa. Na polskim rynku wydawniczym oraz w podziemiu zaznaczyło swoją działalność wielu słabych MC’s, ale nie wywołują oni żadnych albo prawie żadnych emocji. PK jako syn Jarosława Kukulskiego i Moniki Borys, oraz brat Natalii Kukulskiej już z definicji przyciąga uwagę mediów – i wykorzystuje ten fakt, wywołując szum wokół własnej osoby, w konsekwencji stając się znanym z… bycia znanym, a nie dzięki własnym dokonaniom artystycznym. Może robi to z nadzieją, ze ostatecznie wyda naprawdę dobry rapowy album, który środowisko przyjmie z uznaniem, a rozgłos pomoże mu w sprzedaży go? Kolejność powinna być jednak z cała pewnością odwrotna: najpierw muzyka, potem promocja.

Podczas występu w audycji ”Ranne Kakao” w radio Roxy FM PK na prośbę prowadzącego pokazał swoje umiejętności składania rymów na wolno. Raper zdołał wyrzucić z siebie zaledwie osiem wersów tekstu, w dodatku zawierających zaledwie 4 rymy, czym udowodnił, że zwyczajnie nie potrafi tego robić. Wielu Polskich MC’s przyznaje się otwarcie do tego, ze nie nawijają oni na wolnym, ale PK jako jeden z chyba nielicznych zdolny jest do wykręcania się od rapowania w ten sposób pod pretekstem… nieprzespanej nocy. Po tym, jak PK zarapował w Roxy FM, uwaga znacznej części hejterów robiących od lat żarty z niesławnego freestyle Eldo skupiona została na nim, co świadczy dobitnie o jego nieudolności.

Nieliczne osoby czekające na koncerty PK-a prawdopodobnie poczują się nimi zawiedzeni, ponieważ budzi wątpliwości, czy zechce on uraczyć swoich poddanych samodzielnym wykonaniem swych utworów. W programie ”Dzień Dobry TVN” PK zarapował swój nowy, mający premierę zaledwie kilka dni wcześniej anglojęzyczny utwór ”Raise Ya Cup” z playbacku, i w dodatku nie w całości, a tylko pierwszą zwrotkę i refren. To żenujące do granic możliwości, że polski raper, który uważa się za zdolnego do podbicia szczytów światowych list przebojów po nagraniu piosenki w obcym języku nie potrafi wykonać jej samodzielnie. WuWunio nagrał kiedyś anglojęzyczny utwór ”Madafaka”, numer wyśmiewający MC’s z niebywałym parciem na szkło, w którym rapując łamaną angielszczyzną, nie siląc się na poprawną dykcję pokazał dobitnie, czym skończyć może się próba ”podrabiania Ameryki”. W muzyce hip-hopowej, w której szczególny nacisk kładzie się na autentyczność, PiKej jako artysta tworzący w języku innym niż ojczysty, i nie potrafiący odnaleźć się w Polskich realiach, skazany jest z góry na absolutną klęskę.

Również promowanie się na profilach światowej sławy MC’s nie przyniosło PiKejowi niczego dobrego. Zaczęło się od tego, że PK zamieścił na Facebookowych fanpage Dr. Dre pytanie o to, jakiego mikrofonu ten używa do nagrywania wokali, ponieważ zamierza kupić sobie taki sam. Chociaż drwinom z powodu owej zaczepki nie było końca, jakiś czas potem raper poszedł za ciosem i rozesłał linki do swojego anglojęzycznego utworu ”Raise Ya Cup” na profilach 50 Centa, Flo Ride’y, oraz Dr. Dre, licząc na to, że – jak sam powiedział – przyciągnie w ten sposób uwagę zagranicznych słuchaczy muzyki rap. Dla PK-a nie liczy się to, co o nim mówią; ważne, żeby w ogóle mówiono.

 

Gwoździem do trumny dla PK-a – czego on sam zdaje się nie być świadomym – było przyjęcie przez niego zaproponowanej mu przez internetowy SuperExpress fuchy przy robieniu wywiadów z gwiazdami muzyki Disco-Polo, na niedawnym festiwalu muzyki tanecznej w Ostródzie. Fakt podjęcia się przez niego takiego zadania świadczy chyba najdobitniej o tym, jak mocno spragniony jest on uwagi ludzi, będącej nawet sławą dla samej sławy.

Przyglądanie się wyczynom PK-a przypomina oglądanie filmu ”Raperzy z Malibu” – komedii, której główny bohater wywodzący się z realiów właściwie wykluczających możliwość jego udziału w rap grze, starał się usilnie zrobić karierę, z każdym krokiem doświadczając coraz większych upokorzeń. Mając na uwadze sposoby, w jakie PK starał się zrobić szum wokół własnej osoby w ciągu minionego roku, ciężko sobie wyobrazić, do czego jeszcze może się posunąć. Maryla Rodowicz, znana wszystkim polska piosenkarka, w następujący sposób wyraziła się o PK-u: ”On się sam podkłada. Sam prowokuje do takich komentarzy. Zachowuje się, powiedziałabym delikatnie, dość oryginalnie. Ale może to jest jego taka dziwna strategia. To jak Piotr się promuje w ostatecznym rozrachunku jest nieważne. Artysta na końcu jest rozliczany ze swoich produkcji. Jeżeli publiczność kupi jego muzykę, wówczas to, jak się zachowuje, nie będzie miało żadnego znaczenia.”. Raperzy nieco mniej przychylnie wypowiadają się na temat Krula; po tym, jak ten wykonał swój freestyle w radiu Roxy, duet Solar/Białas zamieścił jego tekst na swoim profilu FB dodając: ”Chyba już czas dać żyć Eldoce”, a Dwa Sławy w wywiadzie udzielonym dla Podsłuchalni powiedzieli: ”To gamoń, i należy go obrócić w niwecz, zanim złoży jaja”. PK starając się przeniknąć do świadomości ludzkiej na tak prymitywne sposoby jak wyżej przytoczone, splamił swoją godność i zapewne nigdy nie będzie traktowany przez środowisko hip-hopowe, ani ogół słuchaczy z nim luźniej związanych, poważnie. Przypadła mu rola maskotki, niegroźnego wariata, którego obecność w mediach zapewnia ludziom rozrywkę, ale prędzej czy później wszyscy zgodnie stwierdzą, że to, co robi, już dawno przestało być śmieszne, i odwrócą od niego swoją uwagę, przestając tracić czas na jego ani zabawne, ani poważne zachowania.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

 

Felieton

„Sentino przejął majówkę”. Kupionymi wyświetleniami czy botami od komentarzy? – felieton

Scamerski duet postanowił wypromować nowy numer i merch.

Opublikowany

 

Sentino przeżywa drugą młodość, przejmuje majówkę w Polsce – informują rapowe media. Tymczasem to kolejny scam spod szyldu Sentino x Trueman i jego brzydka promocja.

Konflikt Sentino z Truemanem sprzed kilku tygodni był prawdopodobnie tylko sprytnym planem marketingowym dla kilku nagłówków. Chociaż wiemy, jaki jest Sebastian, to przemycanie przez Truemana co chwila informacji o „Casablance”, kiedy są pokłóceni od samego początku źle pachniało. Minęły zaledwie dwa tygodnie, a duet rusza z grubą promocją: nowego numeru, płyty i merchu! W tak krótkim czasie udało się to wszystko zorganizować czy może było to przygotowane już wcześniej? Teraz śmierdzi już tak, jakby w domu zaparkowała ci śmieciarka, a to dalej nie wszystko.

Większość ostatnich numerów Sentino po miesiącu od publikacji ma ok. 150 tys. wyświetleń na Youtube. Nagle pojawia się kawałek „Casablanca”, który otwiera promocję płyty „King Sento 2” i merchu z koszulkami. Po dwóch dniach ma prawie pół miliona odsłon. Dziwne, ale wystarczy spojrzeć do komentarzy, żeby poznać prawdę o tej promocji.

Trapstar i jego wątpliwości

Numer od samego początku jest pompowany przez boty, które piszą także pod nim komentarze dla zwiększenia zasięgu poprzez interakcje. Nie są to tzw. wpisy premium pochodzące z Polski, bo te są kilka razy droższe od tych „turecko-azjatyckich”. To losowe komentarze po angielsku, które co kilka minut pojawiają się masowo pod klipem. Najczęściej powtarzające się to:

  • „You just earned a new subscriber”
  • „I can t stop smiling watching this”
Kupione komentarze pod klipem Sentino

Sentino jak Skolim?

Idziemy dalej. Za produkcje nowego numeru Sentino odpowiada Crackhouse. Bardzo bliscy współpracownicy Skolima, któremu Young Multi zarzucił niedawno, że kupił sobie karierę milionowymi wyświetleniami pod klipami. Dorzucamy do tego Truemana jako menagera i mamy scamerską drużynę marzeń.

Fani porównujący sytuację z Sentino do Skolima

Mimo tego, że nowy numer Sebastiana śmierdzi jak zgniłe jaja, laurka w zaprzyjaźnionych mediach musi się zgadzać:

Przy okazji polecam tekst na temat działalności Sentino i Truemana: Sentino spadł Truemanowi jak z nieba. Uwiarygadnia scamy.

Czytaj dalej

Felieton

GSP „Wars-Sawa” – felieton

„Kim oni są? – krzyczy policjant przesłuchujący Mahatmę”.

Opublikowany

 

Przez

gsp

Warszawa, miasto, gdzie to nie hajs był problemem, tylko do której dziwki pojechać na noc. Gdzie nowe perspektywy, przybierając kształt rysunkowych gwiazdek na nocnym niebie, wlewały się falami światła do naszych spojówek.

Było głośne, niespokojne, niebezpieczne, i choć w tamtym momencie wydawało się nam domem, było właściwie miejscem, by oddychać. Oddychać, ale nie tak zwyczajnie… Oddychać smogiem pełnym konopnego dymu i wydychać rap wypełniony marzeniami o luksusie

Pustelnik, poszukujący spokoju, mógłby go tu odnaleźć jedynie pośród gwaru, wśród szumu dostrzegając linie wewnętrznej ciszy oplatającej jego skronie jak bluszcz… Czemu wcześniej nie dostrzegłeś jej zasięgu? Spoglądał w dal!

A jego oczy? Jakby z bólu utkane, jakby z opalu wykute, wykształcone, by móc wyczuć to, co ukryte, jak opuszki niematerialnych palców, delikatnie muskające kształty pokoju, w którym leżała nago…

Ta, była idealna. Zawsze wolał drogie swemu sercu przyjaciółki od tanich dziwek z Mokotowa i proste towarzystwo złodziei z Woli, od lewackiej młodzieży w kolorowych strojach, towarzystwo starych gangsterów — zawsze uważał, że w pewnym sensie to zagrożenie, ale byli też tacy, których szanował. Na ogół trzeba się ich wystrzegać…

Naprawdę… Okradną was, zabiją, zniszczą wam życie — możecie być pewni. No chyba że macie jakieś w sobie to coś… Takie coś specjalnego, co oni też mają, ale nie wszyscy, którzy to mają, muszą być jak oni… Oni to nie my… My to nie oni…

– Kim oni są? – krzyczy policjant przesłuchujący Mahatmę. A ten tylko, uśmiechając się delikatnie, mówi tonem ledwie głośniejszym od szeptu:

– A kim są „Oni”?

Kondukt pogrzebowy, niczym strumień łez, niosąc z prądem kilkadziesiąt pękniętych serc, wlewał się przez bramę cmentarza.

Większa część osób wyszła zaraz po ceremonii — my jednak zostaliśmy.

Żadne z nas nie mogło się pogodzić, że postanowił odejść.

Zostawił po sobie pustkę, którą jak dziura w płucach do dziś dławi czasem mój oddech.
Żaden opis nie jest w stanie wyrazić cierpienia na obliczu jego matki, gdy zamykano trumnę

Ani wyrazu spojrzenia starego bandziora, gdy zrozumiał, że widzi go ostatni raz…

Dzwony zaczęły uderzać miarowo, a wiatr wybrzmiewał smutną pieśń…

Stary grabarz patrzał bez wyrazu na górę ziemi, którą trzeba było przysypać trumnę…

Za kilka dni postawią tam pomnik… Taki z prawdziwego zdarzenia…

Ale dziś wbili krzyż i położyli na nim kwiaty, by osłonić nagi kurchanik przed wzrokiem przechodniów.

Pomyślałem sobie, że chyba nawet kamieniarz nie przewidział takiego obrotu spraw…

Utwór i krótkie wyjaśnienie:

– Utwór dedykuje moim zmarłym przyjaciołom. Chciałem jeszcze raz zobaczyć was takich jak kiedyś, chciałem by wasze imiona nie poszły w zapomnienie, chciałem by to, że tak młodo odeszliście stało się lekcją dla moich słuchaczy. Lekcją, by cenić życie, a w nim to, co najważniejsze, czyli miłość i przyjaźń… Rest in Peace Bracia [*]… – komentuje GSP, publikując utwór „Wars-Sawa”.

Czytaj dalej

Felieton

Tede i Young Leosia – kolaboracja, która się nie udała?

„Najlepiej brzmi wyciszone” – brzmi jeden z wielu krytycznych komentarzy.

Opublikowany

 

tede young leosia

Tede postanowił na nową płytę „Vox Veritatis” zaprosić same kobiety, wśród których usłyszymy Bambi, Modelki i Young Leosię. Singiel z tą ostatnią ukazał się kilka dni temu i już możemy go podsumować, a właściwie zrobili to słuchacze.

Zarzuty w stronę Tedego i Young Leosi

Zazwyczaj, gdzie się nie pojawi Young Leosia, tam mamy murowany hit z repeat value. Niestety, nie w tym przypadku. Po trzech dniach kawałek z Tede „Więcej miejsca” ma skromne jak na taki duet niecałe 50 tys. wyświetleń klipu. Wynik kiepski i trzeba to otwarcie przyznać. Widać to też po odbiorze: 2 tys. łapek w górę i 400 w dół daje pogląd na to, że coś jest na rzeczy. Po wejściu w komentarze już jest wszystko jasne.

Słuchacze zarzucają Tedemu i Leosi, że nie wykorzystali potencjału współpracy. Numer nie buja tak jak powinien, trudno jest cokolwiek zrozumieć. Pojawiają też wątpliwości co do dobrze zrealizowanego numeru pod względem technicznym, w szczególności do mixu. Teledysk także się większości nie spodobał.

Statystyki klipu

Krytyka w kierunku „Możesz więcej” Tedego i Leosi

Oto kilka najczęściej lajkowanych komentarzy pod wspólnym singlem Tedego i Sary. Duet raczej nie będzie z nich zadowolony:

  • Szczerze, ale to jest chu**we, klip to już żenada całkowita.
  • Stary chłop i nie potrafi nagrać ani jednego kawałka bez wspomnienia o wyimaginowanych hejterach. Rent free.
  • Najlepiej brzmi wyciszone.
  • Szkoda zmarnowanego potencjału na kolabo, jakoś bez wyrazu ten kawałek. Taki po prostu poprawny. Bit też nudny. Z sentymentu włączyłem sobie „Szpanpan” dla porównania i realizacyjnie, dykcyjnie, tekstowo, bitowo – przepaść.
  • Mimo najszczerszych chęci, niewiele rozumiem z części Tedego. Mix w tym kawałku oraz w TSTMF położony. Zapowiada się interesujący album z nawet niezłym replay value, ale niestety niedopracowany technicznie.
  • nie rozumiem ani jednego słowa z tego utworu poza refrenem
  • Kawałek na max dwa przesłuchania. Tedzik top1 dla mnie ale niektóre jego ostatnie kawałki to wielkie iks de.

Propsów jest niewiele

Pozytywnych wpisów na temat kawałka jest niewiele i są to raczej pojedyncze pozycje, które nie cieszą się zbyt dużą popularnością:

  • Ale ta różnica w skillach to jest przepaść.
  • Tede xYL jest Moc. banger. banger.
  • Moja ulubiona piosenka musi być hitem.
  • Super. zajebiste. Mam nadzieję, że kiedyś spotkam TDF-a jeden z ”NIELICZNYCH” Polskich Raperów, których na co dzień słucham.

Z Bambi poszło lepiej, ale też bez fajerwerków

Niedawno sporych echem odbiło się przekazanie przez Tedego „dziedzictwa melanżu” Bambi, czego efektem było nagranie przez tę dwójkę remixu kultowego numeru „Drin za drinem”. Ta wiadomość poszła szeroko w środowisku i spolaryzowała słuchaczy. Kiedy później ukazał się już wspomniany kawałek na kanale Baila Ella, nie wykręcił on jednak spektakularnych liczb. Ponownie obyło się bez viralowości, chociaż potencjał był duży.

Jak zauważył ktoś w komentarzach, to sympatyczne, że nowe pokolenie słuchaczy będzie bawiło się pod ten sam bit, co wiele pokoleń wstecz. Brakuje jednak tych szczytów list przebojów.

Statystyki kooperacji Bambi i Tedego

Czytaj dalej

Felieton

Dwa Sławy – czy dobrze już było? – felieton

Zabawa formą vs wielowymiarowe metafory.

Opublikowany

 

dwa sławy

Od premiery najnowszej płyty Dwóch Sławów minęły już dwa miesiące. Zdążyłam się z nią solidnie osłuchać i dowiedzieć, co dobrze by było opisać. Opinie o projekcie – wprost mówiąc – nie są najlepsze, co duet wziął już na klatę. Moje zdanie jest jednak nieco inne więc zapraszam na łyżkę miodu w beczce dziegciu.

Kryzys wieku średniego?

Zacznę prosto z mostu – uwielbiam ten duet. Na ich wielowymiarowe metafory trzeba kupić drukarkę 3D. Zabawa słowem, luz i humor to cechy, które niewątpliwie muszę im przypisać i wcale nie muszą nikogo do tego przekonywać. Ale, co w sytuacji, gdy masz za sobą dziesięć lat punchline’ów, wszechobecnej beki i hashtagów, a fani czekają? Jasne, możesz zrobić kolejny taki sam album, który i tak nie ma podjazdu do debiutu. Stąd najnowszy projekt Astka i Rada jest totalnie zrozumiały – dajmy im działać i się rozwijać. Kryzys wieku średniego i te sprawy.

Zabawa formą

A tak serio – spodziewaliście się kiedyś, że łódzki duet mógłby zagrać swoje numery na imprezie Świętego Bassu albo zrobi manifest polityczny, który będziecie podśpiewywać pod prysznicem? Chcecie starych Sławów – włączcie „Ludzi Sztosów”, proste. I oczywiście – jak większość z Was – analizowałam ten album na Genusie, łapiąc się za głowę po wytłumaczeniu kolejnego wersu. Jednak… to było dekadę temu. Nikogo zatem nie powinno dziwić, że przyszedł u panów czas na zabawę formą, poniekąd wyniesioną z projektu club2020.

Najwyżej będzie stójka lub parter

Czy „Dobrze by było” jest krążkiem bez treści? Złośliwi powiedzieliby, że tak. Ale obiektywnie patrząc – numery „Myślałem, że będzie gorzej” czy wcześniej wspomniany bez nazwy „To nie jest kraj dla kabrioletów”, mają to, co tygryski lubią najbardziej. Jest więcej śpiewów, autotune’ów i wtyczek niż kiedykolwiek. I dobrze by było trochę odpuścić, wychillować i zaakceptować ten wytwór, spięty słuchaczu. A, że krążek buja i na żywo miałam okazję sama się przekonać na trasie – a jakże! – „Dobrze by było Tour”. Już 4 kwietnia w ich mothership (czytaj w Łodzi) zagrają finałowy koncert więc jeśli w domowym zaciszu denerwują Cię te chłopy, daj im szansę. Najwyżej będzie stójka lub parter.

Czytaj dalej

Felieton

Drugi koncert Quebonafide na Narodowym. Czy to jawne oszustwo? – felieton

Na pewno zachowanie nie po koleżeńsku.

Opublikowany

 

quebonafide

Organizacja pożegnalnego koncertu Quebonafide przypomina zabawę w kotka i myszkę. Na pewno jest brakiem poszanowania dla słuchaczy, którzy kupili bilet i właśnie się dowiedzieli, że ostatni koncert rapera będzie miał kilka dat.

Wyobraźmy sobie sytuację, że kupujemy limitowaną płytę artysty za 200 zł, który deklaruje, że nakład tysiąca sztuk nie będzie nigdy wznawiany. Tymczasem zamiast cieszyć się z „białego kruka” w domu dowiadujemy się jeszcze w dniu zakupu, że z powodu dużego zainteresowania płytą postanowiono dotłoczyć drugi tysiąc egzemplarzy. Podobne do tej sytuacje już się zdarzały, ale płyty były dotłaczane po kilku latach. Tym niemniej, mamy tu do czynienia ze złamaniem umowy między artystą a słuchaczem, czyli ze zwykłym oszustwem.

Pierwszy, drugi… i trzeci – „ostatni koncert” Quebonafide

Podobnie jest z koncertem Quebonafide. W przeciągu bardzo krótkiego czasu, słuchacze mogą czuć się oszukani i to aż dwukrotnie. Za pierwszym razem, kiedy „Ostatni koncert Quebonafide” miał się odbyć online. Po kilku tygodniach, kiedy wykupiono bilety na wydarzenie, dowiedzieliśmy się, że wcale nie będzie to ostatni koncert, bo ostatni odbędzie się dzień później na PGE Narodowym. Kombinacje alpejskie, przesuwanie startu sprzedaży zakupu biletu to temat na zupełnie oddzielny wątek, ale to co się dzisiaj wydarzyło i jak zostały potraktowane osoby, które kupiły bilety na wydarzenie online powinno skończyć się co najmniej bojkotem ze strony odbiorców.

To jednak nie koniec kpin ze słuchaczy.

Pierwszy, drugi i trzeci – „ostatni koncert” Quebonafide

Oszustwo na drugi koncert?

W czwartek, w zaledwie parę godzin bilety na ostatni koncert Quebonafide na Narodowym zostały wyprzedane. Jeżeli ktoś miał szczęście, to po kilku godzinach walki z systemem bileterii i zacinającej się stronie kupił bilety. To nic, że będzie siedział gdzieś za przysłowiowym filarem, w ósmym rzędzie z daleka od sceny. Miał świadomość i satysfakcję, że warto było się pomęczyć, bo miało to być jedyne takie wydarzenie – unikalne, tak przynajmniej go zapewniano. Więc zamiast wcisnąć „Esc” postanowił wziąć nawet to najsłabsze miejsce, bo będzie częścią historii. Nic bardziej mylnego.

Po kilku godzinach ogłoszono, że „ostatni koncert” Quebonafide będzie miał jeszcze jedną datę. Dzień wcześniej raper zagra jeszcze jeden koncert. Dzień wcześniej! Przecież to brzmi jak absurd. Tuż po zakupie biletu, zmieniane są zasady gry i umowy między raperem a słuchaczem. Wygląda to jak celowe działanie i wprowadzenie kupującego bilety w błąd. Który koncert więc będzie tym ostatnim. Ten 27 czy 28 czerwca?

Quebonafide z ostatniego koncertu robi sobie trasę koncertową, choć przy zakupie biletu z nikim się na to nie umawiał. Ba, sugerował unikalne i jedyne tego typu wydarzenie. Tymczasem osoby, które walczyły dzisiaj o bilety będą musiały pocieszyć się zmęczonym artystą po występie dzień wcześniej i zleakowanym koncertem na TikToku.

Opinie słuchaczy
Opinie słuchaczy
Opinie słuchaczy

Czytaj dalej

Popularne

Copyright © Łukasz Kazek dla GlamRap.pl 2011-2025.
(Ta strona może używać Cookies, przeglądanie jej to zgoda na ich używanie.)

error: