Sprawdź nas też tutaj

Felieton

ROZKMINA: The Real Slim Shady

Opublikowany

 

Mało która postać działające na polskiej rapowej scenie – pomijając te, z których powszechnie ”toczy się bekę” – wywołuje tyle sprzecznych emocji, co Kaen. Jedni kochają go, drudzy – nienawidzą. Czemu zawdzięcza on rozgłos wokół swojej osoby i twórczości? Czy rzeczywiście, a jeśli tak, to czemu, zasługuje na miano polskiego Eminema, i w jakim sensie?

Koronnym dowodem bezdyskusyjnie potwierdzającym zarzuty, że Kaen przywłaszcza wypracowane przez Eminema patenty jest jego piosenka ”Mów mi D’ave” oraz zrealizowany do niej teledysk. Sam utwór – a w szczególności jego podkład muzyczny – utrzymany jest w stylistyce niezwykle zbliżonej do piosenki Eminema pt. ”Under the Influence” z albumu ”The Marshall Mathers LP”, zaś tekst obfituje w typowe dla Amerykanina jawnie pornograficzne wersy. Gdyby elementy te nie występowały w połączeniu ze sobą, można byłoby mówić o niezamierzonym efekcie, jednak ich konfiguracja nie pozostawia najmniejszych złudzeń co do tego, że Kaen zwyczajnie poszedł na skróty i zdecydował się na bezczelne powielenie konceptu Eminema. Jakby tego było mało, sam teledysk Polaka bazuje na pomysłach żywcem zerżniętych z klipów jego zagranicznego kolegi po fachu – nie tylko został utrzymany w komediowej konwencji, co oczywiście jeszcze mieściłoby się w granicach zaledwie inspiracji, ale zawiera odpowiedniki scen w nich ukazanych.

 

Doskonałym przykładem są m.in. wstawki w ”Mów mi D’ave” przedstawiające Kaena udzielającego wywiadu ”Jakubowi Mazowieckiemu”, podczas gdy Eminem w teledysku do ”Without Me” również pojawia się na planie Talk Show, ale w przebraniu swojej matki (na planie ”Jakuba Mazowieckiego” również pojawia się mężczyzna przebrany za kobietę!). Kaen w swoim teledysku wykonuje kopulacyjne ruchu kroczem, które Amerykanin również prezentuje w swoim klipie ”Without Me” podczas jazdy Bat Mobilem z Dr. Dre. Warty odnotowania jest również to, że Kaen paraduje w swoim klipie przebrany za bohatera filmu ”The Mask” – Stanleya Ipkissa w jego charakterystycznym, zielonym garniturze, zaś Eminem – ”Robina” z filmu ”Batman & Robin”. Inny skradziony Eminemowi przez Kaena i użyty w ”Mów mi D’ave” pomysł odbiorca odnajdzie w utworze ”We Made You” – warto porównać sobie przejścia występujące przed trzecimi zwrotkami w obu utworach. Na szczęście, wielu słuchaczy nie dało się ogłupić – utwór doczekał się masy krytycznych komentarzy ze strony jego odbiorców, którzy zarzucili Kaenowi plagiatowanie Eminema, oraz olbrzymiej ilości negatywnych ocen stanowiących 1/3 wszystkich oddanych. Tak rażące próby oparcia kariery na przywłaszczaniu sobie pomysłów Amerykańskiego MC zostały zauważone przez Hukosa, który wypowiedział się o Kaenie w bardzo konkretny sposób: ”Ostatnio wyszedł singiel Kaena „Mów mi D.ave” i poczułem się, jakby Eminem nagle nauczył się podobno najtrudniejszego języka świata, czyli języka polskiego. Identyczna stylistyka bitu, klip to totalny Em, tyle, że w wersji „bo to Polska, nie elegancja Francja”, a na koniec jeszcze patent z rozdwojeniem jaźni. To nie żaden hejt, bo gdyby odrzucić tą całą podjebaną ze Stanów otoczkę, odrzucić maskę a’la MF Doom i Sido, to nadal Kaen jest dobrym raperem, który umie rzucić podwójnym, a jego poziom szczerości zachęca do sprawdzenia kolejnych uzewnętrznień na bicie jego ego. Kaen szczerze nagramy coś wierzę, o ile posłuchasz Molesty „Xeroboj” i odnajdziesz siebie, bo szkoda Twego niewątpliwego talentu i czasu na podrabianie cudzych patentów. „Być kimś – być sobą”.


Próby ukrycia przez Kaena własnego kserobojstwa podczas odpowiadania na niewygodne pytania zadawane w wywiadach dają jasne pojęcie o tym, że ma swoich słuchaczy za kompletnych kretynów pozbawionych słuchu muzycznego i elementarnej wiedzy o rapie. Chociaż jawne kserowanie przez niego imidżu Eminema oraz jego stylu muzycznego kłuje w oczy i uszy, Kaen w zaparte twierdzi, że zarówno wizerunek który posiada, jak i sposób podejścia do muzyki stanowi efekt jego własnej, dojrzewającej latami inwencji twórczej. ”Maska jest moim alter ego. Stwierdziłem, że w niej mogę pozwolić sobie na dużo więcej jako artysta. Dla Alter ego nie ma tabu, nie ma rzeczy o której nie może nawinąć, nie ma żadnych zahamowań ani barier. Uciekając w wykreowany przez siebie świat, stopniowo tworzyłem tę postać, zrozumiałem, że stanie się moją bronią i tarczą jednocześnie. Człowieka da się zniszczyć, ale symbolu nie. Dlatego stworzyłem symbol. Maska odzwierciedla moją ciemniejszą stronę, którą wykreowało toksyczne otoczenie.”. – powiedział w jednym z wywiadów, udając chyba nieświadomego faktu, że dekadę wcześniej występowanie w masce było jednym z najsilniejszych znaków rozpoznawczych Eminema. W podobnie pokrętny sposób Kaen nakreślił także historię narodzenia się swojego alter-ego: ”KaeN jest szaleńcem, którego nie da się kontrolować. Jest nieobliczalny, nie wiadomo co wymyśli i kiedy dojdzie do eksplozji. Powstał z nadmiaru negatywnych emocji i rosnącego gniewu. W każdym z nas jest taki KaeN, który podsuwa nam co chwile jakieś szalone pomysły.”. Eminem wiele przecież lat wcześniej wypowiedział się na temat powstania Slim Shady’ego w niemal identyczny sposób – ”Slim Shady to wewnętrzny głos, diabelskie podszepty które słyszę w głowie. Rzeczy, o których nie powinienem myśleć. Oczekuję od swoich słuchaczy umiejętności rozróżniania, które rzeczy mówię na poważnie, a kiedy rżnę głupa. To dla tego wiele moich piosenek jest zabawnych. Mam pokręcone poczucie humoru.”. Zapytany o różnicę pomiędzy Eminemem a Slim Shadym powiedział po chwili zastanowienia z typowym dla siebie poczuciem humoru: ”Eminem pierdoli Ciebie, a Slim Shady pierdoli Ciebie i Twoją matkę!”, dając pojęcie o tym, że twór ten jest uosobieniem zła – nienawiści i agresji, co zresztą najlepiej udowodnił w swoich piosenkach.

 

Wielu znakomitych polskich raperów przyznaje się otwarcie do swojej sympatii wobec Eminema, i inspirowania się jego dokonaniami artystycznymi. Eldo powiedział: ”Ten biały chudzielec, który ledwo wydostał się z heroiny i jest teraz na odwyku zrobił niesamowitą płytę. Pod względem lirycznym to jest jakaś bajka. Chciałbym kiedyś zbliżyć się do takiego poziomu. Nie chodzi mi o flow, ponieważ Eminem zjada 99 procent raperów na świecie i nie jestem nawet w promilu tak dobry jak on. Jeżeli chodzi o lirykę i sposób pisania gramy jednak w tej samej lidze, w podobny sposób podchodzimy do tematu.”. Buka stwierdził: ”Od zawsze byłem fanem Eminema, więc poniekąd musiał być dla mnie inspiracją, jednak nigdy go, ani nikogo innego nie kopiowałem, ponieważ od samego początku ważna była dla mnie oryginalność i własny styl – chciałem robić coś totalnie innego od tego co robią wszyscy.”. Peja zapytany o jego stosunek do dissowania przez Eminema kobiet nie związanych ze środowiskiem hip-hopowym powiedział: ”Ja osobiście toleruję jego wybryki, bo wiem że ma spory potencjał i talent, a te rzeczy obronią się nawet przed największym gównem”. Vixen Beatz zapytany o to, jakie trzy płyty zabrał by ze sobą na bezludną wyspę zamieścił wśród nich ”Eminem Show”, dodając, że ”Hailie’s Song” jest najważniejszym utworem w jego życiu. Nawet sam PeKay przyznając się do uwielbienia żywionego wobec Amerykanina i inspirowania jego osiągnięciami nie posunął się choćby odrobinę do kopiowania jego stylu, i można śmiało założyć, że Kaen zasługuje na dużo większą od niego pogardę. Sam Kaen, zapytany o swój stosunek do ludzi porównujących go do Marshalla Mathersa, odpowiedział możliwie jak najbardziej lakonicznie i dziecinnie wymijająco jakby udając, ze nie rozumie sensu postawionej przed nim kwestii: ”Lubię Eminema z czasów, gdy był jeszcze blondynem, jest jednym z najlepszych raperów w historii, więc nie mam prawa do złości, gdy ktoś mnie do niego porównuje.”.

Zaczynając swoją przygodę z muzyką rap – między innymi dzięki osobie Eminema – pewien byłem tego, że środowisko hip-hopowe jest na tyle charakterne, że nie pozwoliłoby komukolwiek budować swojej kariery na zuchwałym kopiowaniu czyichkolwiek patentów czy stylu, a już zupełnie wykluczałem możliwość pojawienia się MC na tyle nonszalanckiego, że zdolnego do wcielania w swe życie artystyczne patentów postaci tak charakterystycznej i istotnej, jak Eminem. Los bywa jednak, jak widać, przewrotny – dzisiaj Kaen nie tylko może liczyć na występy gościnne u swoich teoretycznie nie pozbawionych zasad moralnych i uczciwości twórczej kolegów po fachu jak na przykład Kroolik Underwood, Słoń czy nawet Eripe, ale doczekał się również podpisania kontraktu w wytwórni Prosto założonej przez Sokoła zarzekającego się pomimo zarabiania na Kaenie-zło****ju, że pieniądze nie zawróciły mu w głowie. To, że Kaen ma wielu fanów, chociaż smutne, jest zupełnie naturalne, bowiem młodszej generacji odbiorców, która nie wychowała się na muzyce Slim Shady’ego brak jest stosownego materiału porównawczego, dzięki któremu mogłaby prawidłowo ukształtować swój pogląd na całe zamieszanie z Kaenem nazywanym polskim Eminemem. To żenujące, że kiedy Mezo albo Liber nagrywa piosenkę z wokalistką, zostaje wyklęty przez środowisko, zaś Kaen, co widać czarno na białym, kopiując bodajże najbarwniejszą postać w rapowym świecie może liczyć na promocję i wsparcie, podczas gdy zasługuje jak nikt inny na zepchnięcie na margines.

 

Znane i mądre powiedzenie mówi, że ”Nie wszystko złoto, co się świeci”. Kaen jest zaledwie marną podróbką, imitacją która w dodatku, mówiąc dalej metaforycznie, nie świeci samorodnym blaskiem, tylko światłem odbitym. Jest raperem potrafiącym tworzyć na porządnym poziomie technicznym i merytorycznym, co jest jednak w obecnych czasach na tyle powszechne, że gdyby nie czerpanie garściami z owoców kreatywnej pracy Eminema, pozostałby jednym z wielu MC’s nie przykuwających uwagi w sposób ponadprzeciętny.

 

Sam Eminem już na początku swojej muzycznej kariery był świadomy tego, że z czasem inni raperzy zechcą zyskać rozgłos poprzez kopiowanie go, o czym napisał promujący jego album ”The Marshall Mathers LP” utwór ”The Real Slim Shady” (”Prawdziwy Slim Shady”). W refrenie nawija: ”Jestem Slim Shady, tak jestem prawdziwy Shady/Wszyscy inni Slim Shady są tylko imitacją/Więc czy prawdziwy Slim Shady mógłby wstać?/Proszę wstać, proszę wstać?”. Raper zakończył jednak utwór słowami pełnymi przekornego zrozumienia dla kserobojów, mówiąc: ”Sądzę, że każdy z nas ma w sobie Slim Shady’ego”.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

 

Felieton

„Sentino przejął majówkę”. Kupionymi wyświetleniami czy botami od komentarzy? – felieton

Scamerski duet postanowił wypromować nowy numer i merch.

Opublikowany

 

Sentino przeżywa drugą młodość, przejmuje majówkę w Polsce – informują rapowe media. Tymczasem to kolejny scam spod szyldu Sentino x Trueman i jego brzydka promocja.

Konflikt Sentino z Truemanem sprzed kilku tygodni był prawdopodobnie tylko sprytnym planem marketingowym dla kilku nagłówków. Chociaż wiemy, jaki jest Sebastian, to przemycanie przez Truemana co chwila informacji o „Casablance”, kiedy są pokłóceni od samego początku źle pachniało. Minęły zaledwie dwa tygodnie, a duet rusza z grubą promocją: nowego numeru, płyty i merchu! W tak krótkim czasie udało się to wszystko zorganizować czy może było to przygotowane już wcześniej? Teraz śmierdzi już tak, jakby w domu zaparkowała ci śmieciarka, a to dalej nie wszystko.

Większość ostatnich numerów Sentino po miesiącu od publikacji ma ok. 150 tys. wyświetleń na Youtube. Nagle pojawia się kawałek „Casablanca”, który otwiera promocję płyty „King Sento 2” i merchu z koszulkami. Po dwóch dniach ma prawie pół miliona odsłon. Dziwne, ale wystarczy spojrzeć do komentarzy, żeby poznać prawdę o tej promocji.

Trapstar i jego wątpliwości

Numer od samego początku jest pompowany przez boty, które piszą także pod nim komentarze dla zwiększenia zasięgu poprzez interakcje. Nie są to tzw. wpisy premium pochodzące z Polski, bo te są kilka razy droższe od tych „turecko-azjatyckich”. To losowe komentarze po angielsku, które co kilka minut pojawiają się masowo pod klipem. Najczęściej powtarzające się to:

  • „You just earned a new subscriber”
  • „I can t stop smiling watching this”
Kupione komentarze pod klipem Sentino

Sentino jak Skolim?

Idziemy dalej. Za produkcje nowego numeru Sentino odpowiada Crackhouse. Bardzo bliscy współpracownicy Skolima, któremu Young Multi zarzucił niedawno, że kupił sobie karierę milionowymi wyświetleniami pod klipami. Dorzucamy do tego Truemana jako menagera i mamy scamerską drużynę marzeń.

Fani porównujący sytuację z Sentino do Skolima

Mimo tego, że nowy numer Sebastiana śmierdzi jak zgniłe jaja, laurka w zaprzyjaźnionych mediach musi się zgadzać:

Przy okazji polecam tekst na temat działalności Sentino i Truemana: Sentino spadł Truemanowi jak z nieba. Uwiarygadnia scamy.

Czytaj dalej

Felieton

GSP „Wars-Sawa” – felieton

„Kim oni są? – krzyczy policjant przesłuchujący Mahatmę”.

Opublikowany

 

Przez

gsp

Warszawa, miasto, gdzie to nie hajs był problemem, tylko do której dziwki pojechać na noc. Gdzie nowe perspektywy, przybierając kształt rysunkowych gwiazdek na nocnym niebie, wlewały się falami światła do naszych spojówek.

Było głośne, niespokojne, niebezpieczne, i choć w tamtym momencie wydawało się nam domem, było właściwie miejscem, by oddychać. Oddychać, ale nie tak zwyczajnie… Oddychać smogiem pełnym konopnego dymu i wydychać rap wypełniony marzeniami o luksusie

Pustelnik, poszukujący spokoju, mógłby go tu odnaleźć jedynie pośród gwaru, wśród szumu dostrzegając linie wewnętrznej ciszy oplatającej jego skronie jak bluszcz… Czemu wcześniej nie dostrzegłeś jej zasięgu? Spoglądał w dal!

A jego oczy? Jakby z bólu utkane, jakby z opalu wykute, wykształcone, by móc wyczuć to, co ukryte, jak opuszki niematerialnych palców, delikatnie muskające kształty pokoju, w którym leżała nago…

Ta, była idealna. Zawsze wolał drogie swemu sercu przyjaciółki od tanich dziwek z Mokotowa i proste towarzystwo złodziei z Woli, od lewackiej młodzieży w kolorowych strojach, towarzystwo starych gangsterów — zawsze uważał, że w pewnym sensie to zagrożenie, ale byli też tacy, których szanował. Na ogół trzeba się ich wystrzegać…

Naprawdę… Okradną was, zabiją, zniszczą wam życie — możecie być pewni. No chyba że macie jakieś w sobie to coś… Takie coś specjalnego, co oni też mają, ale nie wszyscy, którzy to mają, muszą być jak oni… Oni to nie my… My to nie oni…

– Kim oni są? – krzyczy policjant przesłuchujący Mahatmę. A ten tylko, uśmiechając się delikatnie, mówi tonem ledwie głośniejszym od szeptu:

– A kim są „Oni”?

Kondukt pogrzebowy, niczym strumień łez, niosąc z prądem kilkadziesiąt pękniętych serc, wlewał się przez bramę cmentarza.

Większa część osób wyszła zaraz po ceremonii — my jednak zostaliśmy.

Żadne z nas nie mogło się pogodzić, że postanowił odejść.

Zostawił po sobie pustkę, którą jak dziura w płucach do dziś dławi czasem mój oddech.
Żaden opis nie jest w stanie wyrazić cierpienia na obliczu jego matki, gdy zamykano trumnę

Ani wyrazu spojrzenia starego bandziora, gdy zrozumiał, że widzi go ostatni raz…

Dzwony zaczęły uderzać miarowo, a wiatr wybrzmiewał smutną pieśń…

Stary grabarz patrzał bez wyrazu na górę ziemi, którą trzeba było przysypać trumnę…

Za kilka dni postawią tam pomnik… Taki z prawdziwego zdarzenia…

Ale dziś wbili krzyż i położyli na nim kwiaty, by osłonić nagi kurchanik przed wzrokiem przechodniów.

Pomyślałem sobie, że chyba nawet kamieniarz nie przewidział takiego obrotu spraw…

Utwór i krótkie wyjaśnienie:

– Utwór dedykuje moim zmarłym przyjaciołom. Chciałem jeszcze raz zobaczyć was takich jak kiedyś, chciałem by wasze imiona nie poszły w zapomnienie, chciałem by to, że tak młodo odeszliście stało się lekcją dla moich słuchaczy. Lekcją, by cenić życie, a w nim to, co najważniejsze, czyli miłość i przyjaźń… Rest in Peace Bracia [*]… – komentuje GSP, publikując utwór „Wars-Sawa”.

Czytaj dalej

Felieton

Tede i Young Leosia – kolaboracja, która się nie udała?

„Najlepiej brzmi wyciszone” – brzmi jeden z wielu krytycznych komentarzy.

Opublikowany

 

tede young leosia

Tede postanowił na nową płytę „Vox Veritatis” zaprosić same kobiety, wśród których usłyszymy Bambi, Modelki i Young Leosię. Singiel z tą ostatnią ukazał się kilka dni temu i już możemy go podsumować, a właściwie zrobili to słuchacze.

Zarzuty w stronę Tedego i Young Leosi

Zazwyczaj, gdzie się nie pojawi Young Leosia, tam mamy murowany hit z repeat value. Niestety, nie w tym przypadku. Po trzech dniach kawałek z Tede „Więcej miejsca” ma skromne jak na taki duet niecałe 50 tys. wyświetleń klipu. Wynik kiepski i trzeba to otwarcie przyznać. Widać to też po odbiorze: 2 tys. łapek w górę i 400 w dół daje pogląd na to, że coś jest na rzeczy. Po wejściu w komentarze już jest wszystko jasne.

Słuchacze zarzucają Tedemu i Leosi, że nie wykorzystali potencjału współpracy. Numer nie buja tak jak powinien, trudno jest cokolwiek zrozumieć. Pojawiają też wątpliwości co do dobrze zrealizowanego numeru pod względem technicznym, w szczególności do mixu. Teledysk także się większości nie spodobał.

Statystyki klipu

Krytyka w kierunku „Możesz więcej” Tedego i Leosi

Oto kilka najczęściej lajkowanych komentarzy pod wspólnym singlem Tedego i Sary. Duet raczej nie będzie z nich zadowolony:

  • Szczerze, ale to jest chu**we, klip to już żenada całkowita.
  • Stary chłop i nie potrafi nagrać ani jednego kawałka bez wspomnienia o wyimaginowanych hejterach. Rent free.
  • Najlepiej brzmi wyciszone.
  • Szkoda zmarnowanego potencjału na kolabo, jakoś bez wyrazu ten kawałek. Taki po prostu poprawny. Bit też nudny. Z sentymentu włączyłem sobie „Szpanpan” dla porównania i realizacyjnie, dykcyjnie, tekstowo, bitowo – przepaść.
  • Mimo najszczerszych chęci, niewiele rozumiem z części Tedego. Mix w tym kawałku oraz w TSTMF położony. Zapowiada się interesujący album z nawet niezłym replay value, ale niestety niedopracowany technicznie.
  • nie rozumiem ani jednego słowa z tego utworu poza refrenem
  • Kawałek na max dwa przesłuchania. Tedzik top1 dla mnie ale niektóre jego ostatnie kawałki to wielkie iks de.

Propsów jest niewiele

Pozytywnych wpisów na temat kawałka jest niewiele i są to raczej pojedyncze pozycje, które nie cieszą się zbyt dużą popularnością:

  • Ale ta różnica w skillach to jest przepaść.
  • Tede xYL jest Moc. banger. banger.
  • Moja ulubiona piosenka musi być hitem.
  • Super. zajebiste. Mam nadzieję, że kiedyś spotkam TDF-a jeden z ”NIELICZNYCH” Polskich Raperów, których na co dzień słucham.

Z Bambi poszło lepiej, ale też bez fajerwerków

Niedawno sporych echem odbiło się przekazanie przez Tedego „dziedzictwa melanżu” Bambi, czego efektem było nagranie przez tę dwójkę remixu kultowego numeru „Drin za drinem”. Ta wiadomość poszła szeroko w środowisku i spolaryzowała słuchaczy. Kiedy później ukazał się już wspomniany kawałek na kanale Baila Ella, nie wykręcił on jednak spektakularnych liczb. Ponownie obyło się bez viralowości, chociaż potencjał był duży.

Jak zauważył ktoś w komentarzach, to sympatyczne, że nowe pokolenie słuchaczy będzie bawiło się pod ten sam bit, co wiele pokoleń wstecz. Brakuje jednak tych szczytów list przebojów.

Statystyki kooperacji Bambi i Tedego

Czytaj dalej

Felieton

Dwa Sławy – czy dobrze już było? – felieton

Zabawa formą vs wielowymiarowe metafory.

Opublikowany

 

dwa sławy

Od premiery najnowszej płyty Dwóch Sławów minęły już dwa miesiące. Zdążyłam się z nią solidnie osłuchać i dowiedzieć, co dobrze by było opisać. Opinie o projekcie – wprost mówiąc – nie są najlepsze, co duet wziął już na klatę. Moje zdanie jest jednak nieco inne więc zapraszam na łyżkę miodu w beczce dziegciu.

Kryzys wieku średniego?

Zacznę prosto z mostu – uwielbiam ten duet. Na ich wielowymiarowe metafory trzeba kupić drukarkę 3D. Zabawa słowem, luz i humor to cechy, które niewątpliwie muszę im przypisać i wcale nie muszą nikogo do tego przekonywać. Ale, co w sytuacji, gdy masz za sobą dziesięć lat punchline’ów, wszechobecnej beki i hashtagów, a fani czekają? Jasne, możesz zrobić kolejny taki sam album, który i tak nie ma podjazdu do debiutu. Stąd najnowszy projekt Astka i Rada jest totalnie zrozumiały – dajmy im działać i się rozwijać. Kryzys wieku średniego i te sprawy.

Zabawa formą

A tak serio – spodziewaliście się kiedyś, że łódzki duet mógłby zagrać swoje numery na imprezie Świętego Bassu albo zrobi manifest polityczny, który będziecie podśpiewywać pod prysznicem? Chcecie starych Sławów – włączcie „Ludzi Sztosów”, proste. I oczywiście – jak większość z Was – analizowałam ten album na Genusie, łapiąc się za głowę po wytłumaczeniu kolejnego wersu. Jednak… to było dekadę temu. Nikogo zatem nie powinno dziwić, że przyszedł u panów czas na zabawę formą, poniekąd wyniesioną z projektu club2020.

Najwyżej będzie stójka lub parter

Czy „Dobrze by było” jest krążkiem bez treści? Złośliwi powiedzieliby, że tak. Ale obiektywnie patrząc – numery „Myślałem, że będzie gorzej” czy wcześniej wspomniany bez nazwy „To nie jest kraj dla kabrioletów”, mają to, co tygryski lubią najbardziej. Jest więcej śpiewów, autotune’ów i wtyczek niż kiedykolwiek. I dobrze by było trochę odpuścić, wychillować i zaakceptować ten wytwór, spięty słuchaczu. A, że krążek buja i na żywo miałam okazję sama się przekonać na trasie – a jakże! – „Dobrze by było Tour”. Już 4 kwietnia w ich mothership (czytaj w Łodzi) zagrają finałowy koncert więc jeśli w domowym zaciszu denerwują Cię te chłopy, daj im szansę. Najwyżej będzie stójka lub parter.

Czytaj dalej

Felieton

Drugi koncert Quebonafide na Narodowym. Czy to jawne oszustwo? – felieton

Na pewno zachowanie nie po koleżeńsku.

Opublikowany

 

quebonafide

Organizacja pożegnalnego koncertu Quebonafide przypomina zabawę w kotka i myszkę. Na pewno jest brakiem poszanowania dla słuchaczy, którzy kupili bilet i właśnie się dowiedzieli, że ostatni koncert rapera będzie miał kilka dat.

Wyobraźmy sobie sytuację, że kupujemy limitowaną płytę artysty za 200 zł, który deklaruje, że nakład tysiąca sztuk nie będzie nigdy wznawiany. Tymczasem zamiast cieszyć się z „białego kruka” w domu dowiadujemy się jeszcze w dniu zakupu, że z powodu dużego zainteresowania płytą postanowiono dotłoczyć drugi tysiąc egzemplarzy. Podobne do tej sytuacje już się zdarzały, ale płyty były dotłaczane po kilku latach. Tym niemniej, mamy tu do czynienia ze złamaniem umowy między artystą a słuchaczem, czyli ze zwykłym oszustwem.

Pierwszy, drugi… i trzeci – „ostatni koncert” Quebonafide

Podobnie jest z koncertem Quebonafide. W przeciągu bardzo krótkiego czasu, słuchacze mogą czuć się oszukani i to aż dwukrotnie. Za pierwszym razem, kiedy „Ostatni koncert Quebonafide” miał się odbyć online. Po kilku tygodniach, kiedy wykupiono bilety na wydarzenie, dowiedzieliśmy się, że wcale nie będzie to ostatni koncert, bo ostatni odbędzie się dzień później na PGE Narodowym. Kombinacje alpejskie, przesuwanie startu sprzedaży zakupu biletu to temat na zupełnie oddzielny wątek, ale to co się dzisiaj wydarzyło i jak zostały potraktowane osoby, które kupiły bilety na wydarzenie online powinno skończyć się co najmniej bojkotem ze strony odbiorców.

To jednak nie koniec kpin ze słuchaczy.

Pierwszy, drugi i trzeci – „ostatni koncert” Quebonafide

Oszustwo na drugi koncert?

W czwartek, w zaledwie parę godzin bilety na ostatni koncert Quebonafide na Narodowym zostały wyprzedane. Jeżeli ktoś miał szczęście, to po kilku godzinach walki z systemem bileterii i zacinającej się stronie kupił bilety. To nic, że będzie siedział gdzieś za przysłowiowym filarem, w ósmym rzędzie z daleka od sceny. Miał świadomość i satysfakcję, że warto było się pomęczyć, bo miało to być jedyne takie wydarzenie – unikalne, tak przynajmniej go zapewniano. Więc zamiast wcisnąć „Esc” postanowił wziąć nawet to najsłabsze miejsce, bo będzie częścią historii. Nic bardziej mylnego.

Po kilku godzinach ogłoszono, że „ostatni koncert” Quebonafide będzie miał jeszcze jedną datę. Dzień wcześniej raper zagra jeszcze jeden koncert. Dzień wcześniej! Przecież to brzmi jak absurd. Tuż po zakupie biletu, zmieniane są zasady gry i umowy między raperem a słuchaczem. Wygląda to jak celowe działanie i wprowadzenie kupującego bilety w błąd. Który koncert więc będzie tym ostatnim. Ten 27 czy 28 czerwca?

Quebonafide z ostatniego koncertu robi sobie trasę koncertową, choć przy zakupie biletu z nikim się na to nie umawiał. Ba, sugerował unikalne i jedyne tego typu wydarzenie. Tymczasem osoby, które walczyły dzisiaj o bilety będą musiały pocieszyć się zmęczonym artystą po występie dzień wcześniej i zleakowanym koncertem na TikToku.

Opinie słuchaczy
Opinie słuchaczy
Opinie słuchaczy

Czytaj dalej

Popularne

Copyright © Łukasz Kazek dla GlamRap.pl 2011-2025.
(Ta strona może używać Cookies, przeglądanie jej to zgoda na ich używanie.)

error: