Sprawdź nas też tutaj

Felieton

Malik Montana – der rewolucjonista

O polskim rapie w końcu usłyszą w Europie.

Opublikowany

 

Po opublikowaniu felietonów „Niemiecka scena rapowa z polskimi korzeniami” wszyscy spod byka zadawali mi pytanie, czy zapomniałam o Maliku Montanie? Halo?! Nie wiedziałam, czy traktować je na serio, więc odpowiadałam z uśmiechem na twarzy: easy. Byłam już wtedy pewna, że chciałabym zrobić małe case study na jego temat, bo zrewolucjonizowanie polskiej sceny muzycznej nie przeszło obok mnie obojętnie.

„Brudasem byłem, będę w oczach społeczeństwa, pewnie dlatego tak ich wk*rwia moja kariera”

W kulturze hip-hopowej pochodzenie, miejsce wychowania i perypetie za młodu mają zdecydowanie ważny punkt odniesienia podczas analizy osobowości oraz kariery. Malik Montana posiada polsko-afgańsko-greckie korzenie. Urodził się w Hamburgu oraz mieszkał tam do czternastego roku życia. W Niemczech nikogo nie dziwią mieszanki krwi. Multikulti w przeciwieństwie do Polski to żadne unikalne zjawisko. W Polsce niestety rasizm jest na dość powszechnym i dla mnie kompletnie niezrozumiałym poziomie. Kto z Was miał w latach 90-tych, w szkolnej klasie koleżankę czy kolegę mających inne niż polskie korzenie? Prawie nikt… no właśnie, tak wyglądały realia. Natomiast wielu miało jakoś zawsze dużo do powiedzenia na temat obcokrajowców już na długo przed falą słynnych wycieczek do Egiptu czy Dubaju. Każdy z nas zna słowo „ciapaty”, które tak naprawdę odnosi się do osób pochodzenia arabskiego, tureckiego, hinduskiego, afrykańskiego, romskiego, hiszpańskiego i nie mam pojęcia jeszcze, co ci ludzie klasyfikują w ten śmieszny box. Na pewno i dzisiaj znajdzie się ktoś, kto będzie miał problem z afgańsko-polsko-greckim pochodzeniem Malika. Raper już na starcie jako „odmieniec”, wykorzystał niezrozumiały dla ludzi o normalnych poglądach rasowych ten negatywizm społeczny „bycia ciapatym”. Hustler obrócił to w biznes i ku zdziwieniu innych na swoją korzyść, stając się międzynarodowym raperem wysokiej ligi. Mosa rozpoczął karierę w kraju, w którym przez dłuższy czas wszystko, co było inne niż nudny standard, było dziwne i rozumiane jako złe. Obecnie po części nadal tak jest, tylko nagle pojawił się typ, który otwarcie robi muzykę, której chcą słuchać w Niemczech czy innych krajach Europy. To, co za Odrą było normą i powszechnym trendem, który nabijał wyświetlenia oraz streamy, rozumiano u nas jako pruderyjną zabawę w „showbiznes”.

Malik Montana na początku swojej muzycznej drogi

Swoje pierwsze kroki w branży muzycznej Malik rozpoczął dość nietuzinkowo, bo od nagrywek w języku angielskim, które niestety nie zyskały wiele popularności, ale brzmiały całkiem dobrze. Kolaboracja z Diho z 2015 roku była takim pierwszym stabilniejszym początkiem wydawania rapsów po polsku. Czasy Big Poppa (przyznajmy szczerze dość średni feat. z Tede) to jeszcze takie miotanie się naszym rynku. Znajdowaliśmy się nawet nie blisko, lecz bardzo daleko, za tym, co działo się np. we Francji i Niemczech. 2016-2018 – niemieccy raperzy, a zwłaszcza imigranci – muzycznie bardzo płodnie wykorzystali, miksując różnego rodzaju style i zwiększając tempo swoich numerów, czyniąc je lubianymi kawałkami w Shisha barach czy klubach, a rola Spotify zaczęła bardzo wzrastać.

Jeśli chodzi o tzw. open minded proces, muzycznie i psychologicznie trwał on w Polsce dłużej niż w innych krajach. Rozmawiamy o kraju, w którym w 2022 roku jest nielegalna aborcja. Anyway, zawczasu w środowisku było jakieś niespokojne poruszenie portfeli i gęsto sypały się teksty, kto się sprzedał, a kto nie, albo kto kogo nie porobił na siano. Prywaty było sporo już od początków niezależnego budowania polskiej hip-hopowej sceny opartej na relacjach z ziomkami, znajomymi i starych koneksji z lat 90. Trzeba przyznać, że nasz rynek to dość przykładowy hustle z piwnicy, stworzony między zajawkowiczami, którzy rozwinęli hip-hop z własnego budżetu przez Youtube, koncerty, marki odzieżowe i w następstwie social media. Radio nas nie chciało, więc weszliśmy nie drzwiami, tylko oknami, co praktykuje zresztą też sam bohater moich rozważań. Tak czy siak, lubiano się powszechnie w klasycznej formie rapu i hasłach „hip hop is dead?”. Oczywiście, znajdywali się i też tacy, co reprezentowali bardziej otwarte poglądy, bo słuchali amerykańskiego i europejskiego rapu i szli z duchem czasu. Trend trap i kawałki „clap clap”, czyli czasy „Jojo” to jeszcze nieśmiałe początki w Polsce wprowadzania wszech światowych trendów w dzień powszedni. Szeroko komentowana przez słuchaczy, ale dobitniej przez samych raperów kwestia otwartości i „sprzedajności” z czasem będzie absurdem, jak jedzenie berlińskiego kebaba z polską kiełbą, bo trzeba trzymać się tradycji, ale z drugiej strony każdy chce więcej sosu.

„Co ten Malik odpi*rdala, co za poj*b”

Mosa z pewnością siebie podjął się na serio zadania wniesienia trendów do polskiej gospodarki muzycznej, jednak nie od razu w najwyższej formie. Początki to nieustanna podróż, a utwór „Pelikan” nie był najbardziej udanym kawałkiem w jego karierze. Był to jeszcze okres szukania solidnego i własnego flow. Jeden patent, który gra bardzo istotną rolę w tworzeniu bangerów są beaty. Malikowskie miały zawsze moc i potencjał hitów, nawet jak nawijał na ostrym autotune np. w „Baby same przyjdą”. W tym też kawałku sam powiedział o sobie dość trafnie jako „w polskim rapie objawienie”. Jego świadomość twórcza była już na dość wysokim poziomie, brakowało tylko ugruntowania flow i zastanowienia się nad tym, jak ugryźć street rap po polsku.

malik montana mr polska
Malik Montana i Mr. Polska

Bardzo sensowym pomysłem była kolaboracja z Mr. Polską, który przez wiele lat trząsł holenderską sceną i był jednym z najbardziej popularnych tam raperów. „Jagodzianki” wniosły powiew świeżości i przemyciły specyficzny styl holenderskiej sceny na naszą ziemię. Malika stylówka prezentowała się już wtedy bardzo „imigrancko”, co wywoływało u mnie pozytywny uśmiech na twarzy. Naturalnie fajny look w dobie social mediów i wizualnego marketingu to bardzo silny element packaging’u. Kolejnym przełomowym i ważnym akcentem, który na stałe zapisze się w historii polskiego rapu, jest „750” z Milonairem i Bonezem MC. Bardzo ważny feat nie tylko ze względu na to, że raper zdecydowanie zaliczył spory progres oraz zaprosił naprawdę ważnych raperów z niemieckiej sceny. Ten feat jest bardzo spójny, nie przypomina kolaboracji typu: sławny zagraniczny raper i jakiś tam polski raper. Wiecie, czasem da się wyczuć, czy coś ma wspólny vibe czy nie.

„Czas i pieniądz zweryfikował przyjaźnie. Z uśmiechem po plecach klepią, a chcą widzieć na dnie”

Podczas mojej rozmowy w 2015 roku z królem afrobeat’u Wizkid’em dowiedziałam się od niego, że ten gatunek za rok, dwa zrewolucjonizuje świat. Zgodziłam się bez zastanowienia z jego statementem i pomyślałam po chwili: jak teraz anty imigrancki kraj jakim jest Polska zacznie banglać rapsy do afrobeatów? Naturalnie sprawy potoczyły się zgodnie z przepowiednią Nigeryjczyka. Kiedy zaczął być modny w Europie i na świecie afrobeat byłam bardzo ciekawa jakie powstaną w Polsce produkcje muzyczne. Nie było lepszego kandydata na spróbowanie tematu. Montana oczywiście starał się iść z duchem czasu i dość gładko poradził sobie z nim w „Mona Lisa” , gdzie znanym słowem refrenu jest ta słynna kokaina. Street rap para się tematyką gangsterki powiązanej z dragami, robieniem hajsu, trochę więziennych odwołań, samochodów i lasek niezależnie w jakim kraju się go robi. Kwestią jest tylko forma w jaką się go ubierze, doda więcej kunsztu i sensowniejszego zabarwienia. Rynek na świecie uległ komercjalizacji idącej w większą ilość śpiewu, autotune’a i nie zawsze bardzo głębokie przekazy ubrane w górnolotne metafory. Natomiast zaczęto bawić się w sarkastyczne, chwytliwe i humorystyczne frazy. W numerach typu „Za pasem” Mosa trenował sobie różnego rodzaju melodie reggaeton i chwytliwe refreny, co będzie jego mocną zaletą w przyszłości. W międzyczasie ogromną niespodziankę sprawił solidnym i klasycznym „Skorpionem” z rozwalającym głowę featem. Kto by pomyślał, że legendarny ojciec niemieckiego street rapu nawinie gościnkę u polskiego artysty. Mind blowing! Ta kolaboracja znaczyła dla mnie więcej niż wszystkie kawałki Ghwasiego razem wzięte. Czapki z głów za próbę otworzenia uszu nie tylko Polakom na zagraniczny rynek, ale także Niemcom, i pokazanie, że w 2019 roku w Polsce zaczynamy pomału dorastać do pięt reszcie Europy (np. w Albanii powstawały mega produkcje i dobre klipy).

„Wczoraj pusty w ryj, a dzisiaj szampan i stek, słowa w złoto zamieniłem a życie w sen, słowa nic nie znaczą jak nie potwierdza gest”

Od jakiegoś czasu mieszkam już w Berlinie i obracam się standardowo w środowisku hip- hopowym. Podczas wspólnych rozmów o rapie ze znajomymi artystami czy fanami tej muzyki, często oczywiście z jakimiś już tam wiadomo większymi oczekiwaniami pytano mnie o to, abym pokazała coś z Polski. Tak było też pewnej soboty. Przyjemna noc na Kreuzbergu spędzona w towarzystwie turecko, arabsko, niemieckim w Späti (to taki „pimp my spożywyczy”, w których właścicielami są często imigranci. Gra się chętnie hip-hop, można czasem usiąść na ławce przy stole pod sklepem, jak i pod barem i po prostu spędzić czas ze znajomymi.

Zakręciliśmy się pod pewnym głośnym Späti naszego arabskiego kolegi. Fajka, gadka, cola zero i w końcu padło pytanie: „Goldie, puść jakiś polski rap”. Ja man – powiedziałam i za chwilę w centrum Kotti poleciał „Jungle Boyz”, a ludzie dookoła na ulicy, i na flexie nucili z uśmiechem na twarzy „Gestern Hartz-IV, heute Rolex am Arm”. Mad! W tymże utworze Malik rapuje dość sporo po niemiecku i jak nietrudno się domyślić wychodzi mu to bardzo gładko. To potwierdza dobry odbiór tego kawałka w Berlinie, a co ciekawe, nie było wśród nas Polonii. Dla wyjaśnienia ekscytacji publiki ważny jest sam przekaz tego wersu. Kreuzberg to turecka dzielnica, która była kiedyś uważana za ghetto. To tu też narodziła się kultura hip-hop. Natomiast Harz-IV to zasiłek socjalny drugiego stopnia dla bezrobotnych. W tym wypadku w Niemczech państwo płaci za Twoje mieszkanie, daje tobie pieniądze na minimalne przeżycie i opłaca ubezpieczenie zdrowotne. Na Kreuzbergu bardzo dużo posiadaczy luksusowych najnowszych Meroli są Turcy czy Arabowie na Harz-IV…, ale robią swoje interesy na boku i wożą się w Rolex’ach tłustymi brykami. Ciekawie. Pomyślałam, że Malik dostaje propsy nawet w Berku… To utwierdziło mnie w przekonaniu, że ten człowiek zmieni oblicze i image polskiej sceny. Jego starania w tym samym roku doceniono i zaproszono do bycia częścią soundtrack’u do filmu „Jak Zostałem Gangsterem”.

„Po tylu latach ciapaty numer jeden”!

2020 rok to zdecydowanie jeden z lepszych okresów w karierze rapera, który otworzył mu już oficjalnie kolejne furtki. Podczas wywiadów i rozmów nie krył swoich planów oraz powiązań z niemiecką sceną rapową, co uważam, dało mu możliwość przeniesienia zachodniej jakości na polski rynek. To również słychać w „Niedostępnym”, który jest wersją trendu Raf Camory.

Pewnego razu, podczas moich odwiedzin w 2020 roku w Poznaniu, siedziałam z kumplem w BMW z pancernymi szybami i nagle poleciały „Rundki”. Na początku track siadł mi dość średnio, potem obejrzałam klip… zobaczyłam featy, a potem uznałam go za ulubiony i przełomowy dla polskiej muzyki. Stary, byłam w Polsce, ale nie oglądałam typowo polskiego klipu. To było po prostu europejskie! Damn! W związku z kolejnym ruchem Montany w grze, który pozytywnie rozwalił głowę, było stworzenie już legit platformy, której szeregi zasilili artyści z różnymi etnicznie korzeniami na biało-czerwonym rynku rapowym. Mad ting! W mediach ukazał się news, że GM2L zasilili Alberto i Josef Bratan. Nie widziałam w Polsce jeszcze nigdy takiego multikulturowego labelu, nie było wcześniej także czarnoskórych raperów na naszym rynku, co dla wielu na pewno było sporym zdziwieniem. Polska nie jest państwem różnorodnym jak inne kraje europejskie pod względem etnicznym. Tego mi osobiście brakowało, osoby, która myśli poza box’em, kocha muzykę, a przy tym wie, jak dobrze ugryźć biznes. Wyśmienicie, że ten kraj zaczyna się w końcu normalizować i wzbogacać swoją scenę w coraz nowsze twarze oraz ludzi, którzy wiedzą, co to jest przemysł muzyczny.

Josef Bratan i Alberto – reprezentanci GM2L

Malik ma nosa do interesów i pływa sobie w tematyce marketingu jak bąbelki w szampanie. „GM2L nie kończy się tylko i wyłącznie na muzyce. Chcemy zbudować pewnego rodzaju movement, który będzie ludziom kojarzył się z całą kulturą miejską” –wyjaśnił podczas pewnego wywiadu raper. Umie dobrze zadbać o samego siebie, ale również wie, jak zrobić zdecydowany push nowych raperów w rynek. Jego podopieczni zostali wypromowani klasycznie, ale z budżetem. Malik przedstawił ich w swoich numerach i teledyskach. Bardzo korzystny i fair deal. Dobre plecy to zawsze podstawa. Pierwsze dostępne kawałki Alberto otrzymaliśmy w formie teledysków. Raper zaliczył także bardzo solidny i interesujący międzynarodowy feat z Mortel w „International”. Debiut Josefa Bratana można zaliczyć do równie dynamicznego i na petardzie. Bracia z afrykańskimi korzeniami szybko stanęli się twarzami polskiego drillu. Co nie ukrywajmy, jest przełamaniem też wszystkich dziwnych fobii obecnych w tym kraju.

Malik Montana stworzył bardzo silny Multikulti label z kolejnymi artystami jak: Kronkel Dom (Niemcy), Francuz Mordo (Francja) czy Bibič (pochodzenia bośniacko- tureckiego). Podczas gdy w Europie drill zaczęły tworzyć solidne ekipy jak np. Baby Gang z Włoch, Montana zaimportował do nas ten trend m.in. dzięki genialnemu „Wuwua” z Josefem Bratanem. Muszę tu osobiście przyznać, że tak jak znam polski rap, to najbardziej przełomowym rymem dla mnie, jako osoby, która nie ogarniała poglądowego ciemnogrodu w tym kraju był wers: „skurwysyny się patrzą, co to za bandyt fura, auto prowadzi murzyn, obok ziomek z podwórka…Wuwua”. Ciary! Oprócz pieczy nad labelem, w 2020 roku rozpoczęła się również era tłustych featów Malika Montany. „Mordo weź” z LX, członkiem słynnej nie tylko ze względu na muzykę, ale i poprzez kryminalne problemy 187 Strassenbande. Takie projekty pokazały, że Mosa posiada solidne kontakty i tworzy numery już z potencjałem światowego poziomu. Współpraca z Niemcem nie zakończyła się tylko na tym numerze, co słychać np. na „Es geht weiter”. Warto też wspomnieć o kolejnej międzynarodowej produkcji z Eight O „Kokain & Barbiepuppchen”.

„Pewne, że ważny jest sukces, ale ważniejszy jest honor. Dlatego możesz mnie nie lubić, ale ja i tak pozostanę sobą”

Pamiętamy wszyscy feat Palucha u Tovaritch’a, o wieści na temat tej kolaboracji byłam bardzo podekscytowana. Nie tylko dlatego, że uwielbiam robić trening siłowy podczas słuchania Tovaritch’a, ale ucieszył mnie fakt international kolabo. No i co, jakoś tak bezbarwnie to wyszło. Yuri, który prezentuje się bardzo solidnie gangstersko wbił do polski na klip, na którym widać było dość duży kontrast vibe’u między raperami. To po prostu nie siadło tak jak powinno. Niewykorzystany potencjał obrócił w sukces Malik. Klip nakręcony w „Artemis”, legendarnym klubie go go w Berlinie od razu przypadł nam do gustu. Sam beat od FRNKIE to majstersztyk. Raperzy do siebie pasują nie tylko wizualnie na klipie i mają naturalną chemię, bo obaj reprezentują to, o czym nawijają.

Na temat autentyczności raperów można napisać kolejną polemikę. Kto faktycznie kim jest czy tylko używa pewnego imagu, żeby robić muzykę, którą się jara to never ending story. W każdym razie moim zdaniem jest to jedna z najlepszych kolaboracji polsko-zagranicznych. Po prostu banger! Mosa w jednym z wywiadów wspomniał, że jara się bardzo francuską sceną i różnorakimi flow jakimi operują tam raperzy, no to czemu nie zrobić kolabo? Dobór gościa jakim był wszechstronnie utalentowany Sofian oddał pewnego rodzaju hołd francuskiej scenie. Owocem kolejnej kolaboracji jest polsko- francuskie „Click Clack Bang” ze świetnym Dossehem na feacie. Od momentu wydania „Rundek” nie tylko poleciały solidne gościnki, których mógłby pozazdrościć każdy polski raper. Ponadto Malik bardzo wysoko awansował pod względem swojego warsztatu i umiejętności, czego przykładem jest subtelny drillowy utwór „3 Telefony”, w którym wyraźnie bawi się flow. Pokazując znów wiele swoich twarzy, bez zawahania potwierdził swoją formę w bardzo egzotycznej kolaboracji.

Mata, Quebo i Malik – trzech muszkieterów, którzy są tak od siebie różni, ale tak spójni w swojej oryginalności, że razem skomponowali kolejny historyczny track „Papuga”. Malik nie zalicza już małych produkcyjnych wpadek jak na początku swojej kariery, tylko staje w szeregu z lirycznymi raperami, którzy nie reprezentują tej ulicznej strony hip-hopu i w dodatku promuje swój kolejny singiel w słynnej stacji JAM FM w berlińskim studio. Obserwuję naturalnie na Instagramie prowadzącą program Alishę Morgenstern i opadła mi kopara jak w jej story widziałam zapowiedź audycji z udziałem Malika Montany, który będzie promował swój singiel „Chodź” z Maxwellem (187 Strassenbande). Żaden polski raper nie wspiął się na szczyty promocji muzycznej na takim poziomie w Niemczech, umieszczając swoje nazwisko na bilbordzie w centrum Berlina przy okazji promocji „Brudasow” z wybitnym Farid Bangiem. Każdy ambitny człowiek, który ciężko pracuje na swój sukces lubi czasem zdobyć jakieś trofeum. Czas na udokumentowane rekordy, na które po ciężkim, wieloletnim hustlingu adekwatnie zasłużył. Po komercyjnym sukcesie Maty nikt nie spodziewał się, że to właśnie Malik pobije jego dokonanie, bo w ciągu doby „Jetlag” z DaChoyce odtworzono na Spotify 1 144 105 razy, jest to rekord polskojęzycznego utworu na tej platformie, który dotarł do top 50 na świecie. Teledysk nabił oczywiście wielomilionowe wyświetlenia i stał się medialnym sukcesem. Dobrą strategią Mosy jest to, że robi częste dropy. Pomiędzy pracą przy High League dopisał do swojego featuringowego menu współpracę ukraińsko-rosyjsko-niemiecką. Z Olexeshem kolaborował już kiedyś Paluch, natomiast kilka lat później to Olexesh zaprosił Malika na wspólny „Kurwas & Schaschlik”, które naliczyły satysfakcjonującą liczbę wyświetleń.

„Wiem, gdzie chcę iść, nie trzeba mi map, od zera na szczyt to brzmi dla mnie jak plan”

Malik Montana obrócił swoją „inność” w swoją złotą zaletę. Charyzmy przecież kupić się nie da. Sam wcielił w życie dewizę „Alles oder nix” . Dzięki wieloletniej styczności z niemiecką sceną rapową wiedział, jak robić muzykę, którą będą słuchać dilerzy z bramy, typy w samochodach, ludzie na imprezach i do czego dziewczyny będą trząść tyłkami w klubach. Jego wizje i sposób myślenia od początku wyprzedzały to, co działo się na polskiej scenie, a współpraca z Olkiem zapewniła mu produkcyjne wyżyny. Wypełnił lukę między ulicznym rapem, lirycznymi MC, a komercyjnym popytem. Jako jedyny posiada w swoim dorobku miażdżące głowę featuringi z międzynarodowymi raperami z pierwszych miejsc list przebojów, tworząc przy tym bezczelny street rap. To on sprowadził do Polski brzmienia z USA, Francji, Niemiec czy UK. Jeden z największych hustlerów polskiego rapu Malik Montana przytarł rogi nie tylko niedowiarkom, ale wszystkim rasistom, którzy nawet nim gardzili ze względu na jego pochodzenie. Nie każdy musi być fanem twórczości, ale nie da się go nie szanować. Jestem ciekawa, co przyniesie przyszłość. GO MALIK!

Amanda Nowaczyk aka Goldie @goldiethebossy


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

 

Felieton

Jak brzmią Pompeje? – sonda dookoła świata

Sprawdziłam kogo słuchają Włosi.

Opublikowany

 

sfera ebbasta quebonafide

Majówka 2024 jest już niestety tylko pięknym wspomnieniem, ale oprócz wyczekanego odpoczynku, mój pracoholizm popchnął mnie w stronę nowego projektu. Przechadzając się ulicami różnych miast i miasteczek we włoskiej Kampanii stwierdziłam, że chciałabym poznać ten region lepiej. A zdecydowanie lepiej poczuć klimat miejsca z lokalną muzyką niż tysięczny raz przesłuchując „Cytrynówkę” (pozdro V!). Czego zatem słucha się w Pompejach?

Zacznijmy od tego, jak wyglądały moje poszukiwania. Nauczona polskim podwórkiem za grupę docelową wybrałam młodych ludzi (na oko w zakresie wiekowym 16-30). Wniosek, który nasunął mi się po tym wszystkim był zaskakujący – rap we Włoszech nie jest aż tak popularny wśród młodzieży jak u nas. Kierując się jedynie moimi doświadczeniami (czego nie polecam) wychodzi na to, że częściej wybierane są bardziej melodyjne i śpiewane kierunki, co widać chociażby po topce utworów na Spotify (ale i tam znajdziemy często rapowane zwrotki).

Drugi wniosek jest taki, że Włosi niezbyt potrafią w angielski. Także moje językowe skille przydały się o wiele bardziej niż mi się wydawało. Kogo zatem słuchają mieszkańcy Pompejów? Zadawałam zazwyczaj dwa pytania – kto jest najpopularniejszy, a kto ich zdaniem najlepszy?

Patrząc na podsumowanie zeszłego roku na Spotify, najbardziej znanym włoskim raperem jest Sfera Ebbasta. Ta odpowiedź padła wśród moich ankietowanych cały… jeden raz. Zdecydowanie byłam nastawiona na wystąpienie tej postaci chociażby kilkukrotnie, a wielkimi nieobecnymi sondy zostali Rondodasosa, Shiva czy Ghali. Najczęściej wspominanym raperem był za to Geolier. Młody Włoch jest reprezentantem Neapolu, nie dziwi więc, że jest kochany w swoim regionie. Jego popularność wzrosła w ostatnim czasie dzięki zajęciu drugiego miejsca w prestiżowym konkursie Sanremo, gdzie zaprezentował numer „I P’ ME, TU P’ TE” (cokolwiek to znaczy).

Kolejną postacią często wspominaną przez respondentów był Capo Plaza i jest on kolejnym przykładem miłości do swoich ludzi. Włoch pochodzi z miejscowości Salerno, również leżącej w Kampanii (około godziny samochodem od Neapolu). Swój ostatni album wydał dwa lata temu, a zasłynął głównie dzięki temu numerowi:

Następny w kolejce jest Blanco – chociaż tutaj dyskutowałabym z tym, czy mamy do czynienia z raperem. W każdym razie artysta zasłynął głównie ze współpracy z Mahmoodem i ich przełomowym singlem „Brividi”, z którym wygrali wspomniane przeze mnie wcześniej Sanremo, a następnie pojechali na Eurowizję. W zeszłym roku zrobiło się o nim głośno jeszcze bardziej. W trakcie występu w konkursie jako gość specjalny, zaczął ze złości – spowodowanej niedziałającym odsłuchem – niszczyć przygotowaną scenografię. Maja rozmach skurczybyki.

Kończąc już powoli, wrzucam postacie, które padły, ale bez większego przekonania. Są to Gue Pequeno (trzy razy tłumaczono mi, jak się to czyta, a później okazało się, że gość skrócił swoją ksywę do Guè. I przyznam, że trafia do mnie najbardziej ze wszystkich wymienionych graczy), Marracash, Papa V oraz Vale Lambo. Dajcie znać w komentarzach, kogo Wy z włoskiej sceny słuchacie najczęściej. Arrivederci!


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Felieton

Widzieli we mnie zawód, dziś mam zawód raper – czyli co było przed hip-hopem

Zawody raperów, zanim zostali muzykami.

Opublikowany

 

łona w czarnym ubraniu na fotelu

Pokolenie naszych dziadków rozpoczęłoby ten tekst hasłem – niech się święci pierwszy maja! A, że dzień święty należy święcić to przy okazji odpalenia majówkowego grilla i otwarcia browarka, zebraliśmy dla Was zestawienie zawodów, których podejmowali się panowie raperzy przed sławą, pieniędzmi i wielką karierą. Kronikarskim obowiązkiem przypomnę – Kękę był listonoszem, a ReTo pracował w Big Starze, ale o tym dziś nie przeczytacie. Artykuł powstał ku pokrzepieniu serc, także jeśli jeszcze nie żyjesz z muzyki to luz mordeczko, jest jeszcze nadzieja.

Zaczniemy od połączenia, które szokuje, ale w ten pozytywny spokój. Oprócz pracy w korpo, Filipek ma za sobą karierę… menadżera przedszkola. Imagine trenować w schowku do bitew freestylowych by potem małe szkraby uczyły się nowych słów o mamie kolegi. Uniwersum na jakie nie zasługujemy.

Marzenie znienawidzonej koleżanki twojej ciotki o treści „żebyś cudze dzieci uczył” spełnił Edzio (i nie mam tu na myśli działalności tiktokowej, jakkolwiek podpinając ją pod to zdanie). Piotrek był nauczycielem WFu w podstawówce, a następnie w liceum. W pokoju nauczycielskim pojawiał się również Astek z duetu Dwa Sławy. On jednak uczył dzieciaki angielskiego i stresował je odmianą słowa „być”.

A będąc przy językach obcych – karierę tłumacza ma za sobą Taco Hemingway, a w swoim portfolio ma: tysiące CV /Umowy, instrukcje obsługi, raporty, regulaminy /Dokumentacje medyczne i wnioski o hajs unijny /Konspekty prac inżynierskich, ulotki i magazyny /(Co jeszcze?) Reklamy leków, parówek i margaryny.

Zawodem poważnym i poważanym trudził i trudzi się Łona. Adam jest prawnikiem specjalizującym się w dziedzinie prawa własności intelektualnej. Także jeśli ktoś nie chce Was dopisać do creditsów, better call Łona. Przedstawicielem grupy robotniczej natomiast będzie Dedis. Jako dumny Ślązak przez kilka lat pracował jako górnik.

Kolejną postacią, która imała się różnych miejsc pracy jest Avi. Jak sam nawija w numerze „Królestwo”: „Byłem studentem, dziennikarzem i cieciem /I jak meldowałem gości, czekałem aż pojadą /Żeby w spokoju móc pisać sobie teksty za ladą” (recepcjoniści wszelkich hoteli – łączmy się!). Cieciem, przed zostaniem Twoim nowym idolem, był też Janusz Walczuk. Oprócz tego pracował na kasie w kinie (przypuszczenia śmią podejrzewać Cinema City).

Raperzy w gastronomii to rzecz częstsza niż nam się wydaje

Ten obszar usług jest tak szeroki, że musi powstać dla niego osobny segment. Niejednokrotnie pewnie słyszeliście o przeszłości Palucha, który pracował jako sushi master. Zostając w tematyce kuchni japońskiej, Miły ATZ był odpowiedzialny za pierwsze danie. Miłosz pracował w ramenowni, z czym wiąże się poniższa anegdotka:

  • Mieliśmy świeży gar bulionu do ramenu i przysięgam, przyszła burza i próbuję ten rosół – jest kwaśny. 15 litrów bulionu poszło się j*bać.

Także pamiętajcie by podczas burzy nie robić zupki. Wracając jednak do głównego wątku – w gastro pracował również Opał, którego cały album „Ćma” powstawał na zmywaku. W wywiadzie z Żurnalistą, raper opowiadał też historię o podwójnym zatrudnieniu przy roznoszeniu ulotek. By zarobić więcej przy minimalnej liczbie poświęconego czasu, brał ulotki z dwóch różnych firm i roznosił je równocześnie. Sposobem!

Ale gastro to nie tylko jedzenie, ale i procentowe trunki. Za barem przez długi czas można było spotkać Rado Radosnego z duetu Dwa Sławy. Ale jeśli ominął Was ten czas, a chcielibyście popijać drinki z palemką tworzone przez hip-hopowe głowy to mam dobrą wiadomość dla Krakowiaków. Aktywny w zawodzie jest Oxon, ale o dokładną lokalizację musicie już sami powalczyć.

O wielu zarobkowych inwestycjach z wiadomych względów nie możemy Wam opowiedzieć. Trzeba sobie radzić w życiu, a podwórka wiedzą swoje. Ale, żeby nie było tak groźnie i na wpółlegalnie, Kaz Bałaganhe „pracował dwa tygodnie w Orange i to tyle”, a Quebo „spał na kasie kiedy miał nockę w Carrefour”. Ciężka praca popłaca, walczcie o marzenia by później typiara z GlamRapu pisała do Was dmy z zapytaniami do artykułu. Zimnego browarka i karkówki z grilla wysmażonej medium rare!


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Felieton

420 – święto marihuany w rapowym i medycznym aspekcie – felieton

Cykl rapowo-naukowy.

Opublikowany

 

belmondo marihuana

Chociaż różne rzeczy można podpiąć pod piąty niepisany element hip-hopu, jest pewna roślina, która bacznie konkuruje o to miano. Marihuana była, jest i zapewne będzie używką mocno utożsamianą z naszą kulturą. Z okazji dzisiejszego święta, podpytaliśmy o kilka kwestii Konopną Kliniką, by nieco przybliżyć Wam medyczne fakty dotyczące jarania blantów.

Sadzić, palić, zalegalizować – kto nie słyszał tego hasła, niech pierwszy rzuci kamieniem. Już od lat 80′ zeszłego wieku temat palenia tematu (to było silniejsze ode mnie) był głośny głównie za sprawą Liroya. Kto by pomyślał, że 40 lat później będzie on twarzą ruchu i konsultantem wszelkich ustaw walczących o depenalizację. Twórców pałających miłością i uzależnieniem do tej rośliny nie zliczę, a też nie prowadzimy spisu powszechnego. Zaczniemy więc od aktualnych norm prawnych byśmy wszyscy mogli spokojnie żyć sobie w oparach dymu.

Jak już wiemy na przykładzie Maty, aresztowanym można zostać za posiadanie 1,5 grama suszu konopnego. Wg obecnie panującego prawa, każda ilość marihuany jest nielegalna. ALE, że jesteśmy narodem kombinującym i potrafiącym wyjść z każdej sytuacji, również znaleźliśmy na to sposób. Jednak gdybyście przypadkowo wzięli ze sobą woreczek spod klubu Explosion i przypadkiem trafili w ręce mundurowych, Belmondawg wraz z prawnikiem-specjalistą nauczy w jaki sposób przedstawić sytuację.

Tak jak powiedział Młody G, oczywiście to w sytuacjach gdy nie macie przy sobie recepty. A co trzeba żeby taką zdobyć? Możecie zgłosić się do na przykład do Konopnej Kliniki, gdzie chętnie Wam pomogą i odpowiedzą na wszelkie pytania. Mnie chociażby pani Weronika Bystrzycka (współwłaścicielka podmiotu leczniczego Vedamed) wyjaśniła główną różnicę pomiędzy marihuaną przepisywaną przez lekarza, a tą kupioną w przypadkowym namiocie na festiwalu:

Różnice między medyczną a “nielegalną”, rekreacyjną marihuaną są znaczące. W przypadku medycznej marihuany, zawartość substancji aktywnych, takich jak np. THC i CBD, jest dokładnie określona i kontrolowana w każdej partii produktu. Tymczasem na czarnym rynku, zawartość tych kannabinoidów może być nieznana i niepewna. Co więcej, medyczna marihuana przechodzi rygorystyczne testy jakości, susz jest standaryzowany, a produkty niespełniające określonych norm nie trafiają do aptek. W przypadku kupowania suszu z czarnego rynku nigdy nie wiesz co dostajesz, czy susz nie był “psikany”, w jakich warunkach był przetrzymywany, jaka to odmiana itd.

Gdy już zdecydujemy się na receptę, mamy pewność, że inwestujemy w produkt lecznicy. Zostając przy Tonym Hawku tylko, że rapowym – miał on kiedyś podejrzenie ADHD, zaczął palić weed i teraz jest okej. Patrząc na badania, ma to zdecydowane potwierdzenie. Kannabinoidy są odpowiedzialne za zwiększenie produkcji dopaminy, co nawet w krótkotrwałym stopniu może zmniejszyć problemy z koncentracją czy bezsennością. Ale odwróćmy ten wątek na chwilę by nie było zbyt cukierkowo. Palenie marihuany podczas ciąży zwiększa ryzyko ADHD u potomstwa o 98%! Ale wiadomo – nie jest to jedyne zaburzenie, z którym możemy łączyć zioło. Z jakimi problemami najczęściej przychodzą pacjenci?

– Od początku prowadzenia naszego podmiotu, najwięcej pacjentów zgłasza się do nas z dolegliwościami bólowymi różnego pochodzenia, padaczką, parkinsonem, bezsennością. Pacjenci, szczególnie u których dolegliwości są przewlekłe, odczuwają ulgę, ich stan się poprawia.  

Ostatni przypadek pacjenta cierpiącego na padaczkę, któremu po ok. miesiącu od rozpoczęcia leczenia medyczną marihuaną znacząco zmniejszyły się ataki i wzrósł komfort życia daje realne nadzieje i naoczne efekty tego, jak medycyna naturalna może działać gdy zawodzą tradycyjne metody leczenia. Pacjent zgłosił się do nas mimo iż jego ówczesny lekarz prowadzący nie dawał mu szans na poprawę po wdrożeniu do leczenia medycznej marihuany. Inna pacjentka – cierpiąca na migreny z aurą; poprawa stanu nastąpiła po ok. 2 tygodniach i zmniejszyła się częstotliwość objawów oraz zostały mocno złagodzone. Marihuana ma głównie działanie przeciwbólowe i przeciwzapalne, a dobrze dobrana odmiana i właściwe dawkowanie mogą przynieść efekt terapeutyczny w krótkim czasie. 

Na koniec nasza ekspertka wspomniała o odmianach. Jeśli chcecie się poczuć jak Wasz idol, parę ładnych lat temu zebraliśmy tutaj zestawienie ulubionych czasoumilaczy różnych graczy. Wracając jednak do aspektów medycznych. Nie ma róży bez kolców, a ten artykuł nie ma być pomnikiem pochwalnym. Nie zapominajmy, że wciąż mówimy o używce podpiętej pod grupę narkotyków. Z jakimi skutkami ubocznymi mogą borykać się palacze?

Jeśli chodzi o skutki uboczne to pojawiają się one bardzo rzadko. Jeśli już występują to są one łagodne i krótkotrwałe. Najczęstsze skutki uboczne obejmują: poczucie zmęczenia, zaburzenia pamięci krótkotrwałe i koncentracji, początkową pobudkę lub lęk, suchość w jamie ustnej czy zmiany nastroju. Natomiast rzadsze skutki uboczne mogą obejmować pogorszenie problemów psychiatrycznych, takich jak psychozy lub zaburzenia nastroju; problemy z oddychaniem (szczególnie u osób z istniejącymi schorzeniami płucnymi). U osób młodych, nadużywanie marihuany może wpływać na rozwój mózgu, co może prowadzić do problemów z pamięcią i funkcjami poznawczymi, dlatego marihuana medyczna zalecana jest powyżej 20 roku życia.

Tak więc – jaka dawka jest najlepsza by móc się zrelaksować i następnego dnia wciąż być clean czystym jak woda?

To zależy to od kilku czynników, takich jak stan zdrowia, wiek, tolerancja na substancje czynne oraz forma spożycia. Dawkowanie jest każdorazowo ustalane indywidualnie przez lekarza podczas konsultacji na podstawie potrzeb i odpowiedzi pacjenta na leczenie i nie można przyjąć żadnych uniwersalnych “widełek” co do rekomendowanej dziennej dawki. 

Jeśli jesteście ciekawi innych kwestii dotyczących medyczniaka, klikajcie tutaj, a eksperci powiedzą Wam co i jak. Dbajmy o swoje zdrówko, dobry przekaz niech się niesie i sto lat dla wszystkich świętujących!


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Felieton

Rapowe kompendium wiedzy medycznej

Cykl rapowo-naukowy.

Opublikowany

 

Za nami już pięć odsłon cyklu, w którym rozświetlam Wam tematy medyczne (i około medyczne), które poruszane są przez naszych ukochanych twórców. Z okazji Światowego Dnia Zdrowia rozszerzymy lekko ten format i tym razem nie skupimy się na danej jednostce chorobowej, a na wszystkim co tylko wpadło mi na słuchawki i miało połączenie z moją działalnością. W skrócie – poniżej zebrałam wersy i numery, w których usłyszmy o różnych schorzeniach czy substancjach i w łatwy, szybki oraz przyjemny sposób postaram się przekazać, o co z nimi chodzi. Gotowi? Zaczynajmy!

27.fuckdemons x Szpaku – Zespół Cotarda

Zaczniemy od najmłodszego gracza w tym zestawieniu i rzadko spotykanego zaburzenia psychicznego. Jest ono nazywane również syndromem chodzącego trupa gdyż osoby, które zostały nim dotknięte, uważają że nie mają narządów, gniją, a ich ciało stopniowo się rozkłada. Często wiąże się to również z poczuciem winy wobec siebie i mocnym niepokojem. Rzadko kiedy zespół ten występuje samoistnie, najczęściej koreluje z depresją i schizofrenią. Co ciekawe, nie został on ujęty w klasyfikacji medycznej (czytaj – nie jest uznany za chorobę).

„Rap działa jak deca z clenem, jeżeli mam mierzyć siłę na zamiary” – Quebonafide w „Człowiek sztos”

Medyczna zajawka Quebo (czy może Jakuba Grabowskiego?) jest nam po części znana i nie raz znajdziemy u niego powiązane wstawki. Przy tym wersie cofnęliśmy się do 2014 roku i do featu u Dwóch Sławów. Raper z Ciechanowa w podanym wyżej wersie ma na myśli Decadurabolin i Clenbuterol. Ten pierwszy używany jest w trakcie leczenia osteoporozy (choroby zmniejszającej gęstość kości, przez co jest ona podatniejsza na złamania), a drugi to lek na astmę. Co zatem mają ze sobą wspólnego? Zaopatrują się w nie kulturyści – przyspieszają spalanie tkanki tłuszczowej i poprawiają metabolizm.

Mata – 2 Izoteki

Jeśli okres dojrzewania jest już dawno za Wami, mogliście minąć się z tym terminem. Izotek to jeden z najsilniejszych leków przeciwtrądzikowych. Co za tym idzie, posiada całą gamę skutków ubocznych, na czele z deformacją płodu. Tabletki jedynie dostępne na receptę stały się pewnego rodzaju punktem do odhaczenia wśród wchodzącej w dorosłość młodzieży.

„Zabije mnie arytmia, czy mnie porwie rytm ulicy” – Pezet/Noon – „Re-fleksje”

Ależ poetycko, co? Niemal każdemu z nas obił się o uszy termin „arytmia” i wie, że to coś tam z sercem. Rozszerzając tę wiedzę – jest to dokładnie nieregularne bicie serca. Bardzo często zmagają się z nim dzieci, ale nieznaczącym stopniu. Gdy mamy do czynienia z 100 lub więcej uderzeniami na minutę (w stanie spoczynku), jest to tachykardia, a gdy poniżej 60 – bradykardia. Powikłaniem związanym z arytmią może być m.in. migotanie przedsionków czy zespół chorej zatoki.

Opał – Oksytocyna

A zestawienie kończymy pozytywnym akcentem w postaci hormonu miłości, bo tym właśnie jest tajemnicze słowo w tytule numeru Łukasza. Co ciekawe, jest on regulowany przez dwa żeńskie hormony płciowe – stymulowany przez estrogen (odpowiedzialny za rozwój cech płciowych) i hamowany przez progesteron (w skrócie – ogarnia ciążę). Mężczyźni również go posiadają, ale w o wiele niższym stężeniu. Oksytocynę nazywa się też „hormonem przywiązania” – wpływa on nie tylko na pogłębienie więzi partnerów, ale i na relację matki z dzieckiem.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Felieton

Nypel i kryzys wieku wczesnego – felieton

Cykl rapowo-naukowy.

Opublikowany

 

nypel

Do sieci trafił wywiad Winiego z byłym reprezentantem SBM Label. Wielu z widzów zauważyło niepokojące, nieskładne wypowiedzi młodego rapera, na które jego rozmówca nie wiedział jak zareagować. Zaznaczmy, Nypel ma dopiero DZIEWIĘTNAŚCIE lat, a jego postać przebija się w świadomości polskiego słuchacza już od dłuższego czasu. Czy zatem takie zdania jak „czuję się jakbym miał 60 lat”, słusznie zostały wyśmiane? Zapraszam do kolejnej odsłony cyklu rapowo-naukowego.

W tytule użyłam określenia stworzonego przez braci Kacperczyk, które stało się tytułem ich drugiego albumu. Co prawda, ani w medycynie, ani w psychologii nie zostało ono potwierdzone i wprowadzone, jednak coraz częściej możemy spotkać uczucie niepokoju i wypalenia u osób naprawdę młodych. Rodzeństwo z miasta Perły Export w momencie wydania płyty miało zaledwie 23 i 22 lata, co za czasów naszych przodków było wiekiem beztroskim i dalekim od jakichkolwiek załamań. Jednakże patrząc na obecny styl życia osób wchodzących w dorosłość, nikogo już nie dziwi depresja, załamania nerwowe czy ataki paniki. I jest to przerażające.

Naukowcy z King’s College London oraz Univeristy College London przeprowadzili badania dotyczące uczucia poważnego niepokoju wśród młodych dorosłych. Wyniki niestety nie zaskakują – jeden na pięciu ankietowanych zaznaczył, że doświadczył tych emocji pod koniec 2022. Grupą badawczą było ponad 50 tysięcy osób w wieku 18-24. Jak podała jedna z doktorów biorących udział, dr Leonie Bros, poziom dobrostanu młodych anglików stale maleje. Wpływają na niego m.in. samoakceptacja, rozwój osobisty, autonomia czy pozytywne relacje z innymi.

Wracając jednak na nasze rodzime podwórko, a dokładniej do samochodu Winicjusza. Młody raper przyznał, że jest pod opieką specjalistów i przyjmuje odpowiednie leki. I w tym momencie pragnę Karolowi zaklaskać i życzyć mu dużo siły. Po raz pierwszy ktoś z pokolenia Z wypowiedział się z taką szczerością i w bezpośredni sposób na temat dotykający tak wielu i tak często przemilczany bądź wyśmiewany. Pozwolę sobie przytoczyć statystyki – 16% osób w pierwszych 6 latach dorosłości ma poważne objawy depresji, z lżejszą formą spotyka się aż 1/3 populacji. WHO szacuje, że do 2030 roku depresja będzie najczęściej występującą chorobą na świecie. Kosmos.

Nie wiemy, z czym dokładnie zmaga się Nypel, ale zastanawiający jest wątek derealizacji. Czym ona właściwie jest? To stan psychiczny, w którym osoba nie widzi świata w sposób realny oraz czuje się wyobcowana. Temat ten niedawno poruszył inny zawodnik – Waima. Co prawda, lekko starszy od głównego bohatera tekstu, ale wciąż jest to bardzo młody chłopak. Mateusz skończy w tym roku dopiero 20 lat, a już jest jednym z najważniejszych graczy w mainstreamie. Wracając jednak do samego numeru, odnosi się on do wejścia w nałóg. Konkretnie mówimy tutaj o marihuanie, ale nałogi są często powiązane z uwarunkowaniami genetycznymi. I tutaj znowu wrócimy do naszego głównego bohatera. W wywiadzie porusza on temat swojej mamy, z którą ograniczył kontakt przez jej chorobę alkoholową. Możemy zatem wywnioskować kolejny problem jakim jest DDA.

Ten tajemniczy skrót oznacza „Dorosłe Dziecko Alkoholika”. Syndrom ten ciągnie za sobą m.in. życie w permanentnym stresie, kontrolowanie siebie i innych czy izolację. Wiele z tych rzeczy pokrywa się z wypowiedziami Karola. Osoby te mają też problem z odnalezieniem swojej drogi w życiu, zwłaszcza na jej początku. Z ust młodego rapera pada wypowiedź na temat tego, że chciałby wreszcie być zwykłym gościem. Oczywiście, wiele nastolatków nie wie, gdzie chcą podążać. Patrząc jednak na wszystkie wymienione czynniki, nie warto bagatelizować tego problemu.

Wracając do pytania ze wstępu – czy młodzi ludzie mają prawo czuć się jak przysłowiowi sześćdziesięciolatkowie? Nasze społeczeństwo jest bardzo ciekawym zjawiskiem. Starzejemy się szybciej, ale dorastamy wolniej. Później opuszczamy domy rodzinne czy bierzemy śluby (o ile w ogóle bierzemy) niż pokolenia naszych rodziców. Zatem gdy pojawiają się takie jednostki, bardzo szybko rzucone na głęboką wodę, ciężko polemizować z ich uczuciem starości. Sukces w młodym wieku jest zdecydowanym przekleństwem i błogosławieństwem, czego dobrym przykładem będzie również kariera Sobla. Ale ten przypadek zostawimy już na inny raz.

Podsumowując cały tekst, mam świadomość, że jego odbiór w największej mierze zależy od wieku czytelnika. Abstrahując od tego – przykład Nypla jest niezwykle ciekawy i… tragiczny. Sława, rozpoznawalność, presja rówieśników, a z drugiej strony kontakty z idolami i marzenia koncertowe. Z całego serca życzę Karolowi i Wam wszystkim balansu, spokoju i równowagi. Nie bagatelizujmy problemów póki nie jest za późno. Dbajmy o swoje zdrówko i dobry przekaz niech się niesie!


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Felieton

Oki ma ADHD przed nazwiskiem, czyli nadpobudliwość vs polscy raperzy

Cykl rapowo-naukowy.

Opublikowany

 

Ponoć wszyscy mamy ADHD i PTSD (dzięki Solar). I chociaż te skróty brzmią znajomo, to rozwinięcie ich nie do końca znane jest społeczeństwu. Zostaniemy na pierwszym z nich, by skupić uwagę (o ironio) tylko na jednym temacie. Co zatem kryje się za tym skrótowcem? Attention Deficit Hyperactivity Disorder – po polsku tłumaczone jako zespół nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi. Szacuje się, że w Polsce boryka się z nim około milion osób, z czego bardzo duża część nie jest zdiagnozowana.

Belmondziak miał kiedyś podejrzenie ADHD (zaczął palić weed i teraz jest okej). Co zatem działo się u Młodego G? Głównym objawem – jak sama nazwa wskazuje – jest oczywiście nadpobudliwość i nadruchliwość. Dalej – idąc za skrótem – natkniemy się na problemy z koncentracją, które widoczne są już od najmłodszych lat. Często łączone są z zapominaniem o wielu kwestiach („ADHD nie pozwala mi was zapamiętać, albo po prostu jesteście w ch*j nudni” – Waima), roztargnieniu i braku organizacji. Osobom doświadczonym tym zespołem przypisuje się porywczość i lekkość w wyrażaniu myśli czy emocji. Widać jednak, że Pomorzanin wolał wybrać Centrum Medycy Konopnej niż zdrowia psychicznego, bo to właśnie psychiatra bądź psycholog jest odpowiedzialny za wystawienie diagnozy.

Gedziula zapytał Siri, komu podziękować ma za ADHD – także ja chętnie opowiem. Klasycznie, nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Nie zmienia to faktu, że większość przyczyn związanych jest z początkowymi etapami życia (bądź też etapu prenatalnego; wpływ ma picie alkoholu, palenie papierosów i zażywanie substancji psychoaktywnych przez ciężarną). Struktury mózgu dzieci z tym zaburzeniem nie rozwijają się w równym tempie, co powoduje zmiany neurologiczne. Wpływ ma też nieodpowiednia dieta w okresie dorastania czy zaniedbanie dzieciaka przez rodziców.

Cofnijmy się teraz do 2016 i numeru „Świetlik” od Deysa. Dawid nawija następujące wersy: „Chcieli włożyć we mnie ADHD, potem dysgrafię, dys ch*j wie co i dysleksję„. Krzywdzącym byłoby określenie, że choroba ta miała swój prime time mniej więcej w tamtym okresie. Prawdą jednak będzie fakt, że dopiero w latach 90. XX wieku została ona w Polsce uznana jako jednostka chorobowa. Dla porównania – bipolar (o którym poczytacie tutaj) udokumentowano wiek wcześniej.

Czymże byłby ten artykuł bez wspomnienia Zdechłego Osy i jego zachowań ADHDLGBTHWDP? Co prawda tekst jest na tyle chaotyczny, że jedyne co można z niego wynieść to muzyczna zajawka ojca rapera (perkusja świetna sprawa!). Jednak definitywnie impulsywność, której wrocławianinowi nie brakuje, jest symbolem tego zaburzenia. Skutkiem braku leczenia jest również trudność w funkcjonowaniu w społeczeństwie, a w bardziej hardcorowych sytuacjach wszelakie uzależnienia lub dodanie innych zaburzeń psychicznych do kolekcji. Często można spotkać się też ze słomianym multitaskingiem czy – jak to ładnie nazwał Medonet – pozorami wielozadaniowości.

Oczywiście długo można by rozmawiać jeszcze o ADHD, ale – jak ustaliliśmy – skupienie uwagi przez osoby z nadpobudliwością nie należy do najprostszych. Tutaj zatem postawmy kropkę. Dbajmy o siebie i dobry przekaz niech się niesie!


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Popularne

Copyright © Łukasz Kazek dla GlamRap.pl 2011-2024.
(Ta strona może używać Cookies, przeglądanie jej to zgoda na ich używanie.)

error: