News
Alberto pręży muskuły przed Fame 24. Dotychczas wygrał tylko z Dubielem – felieton
Raper urodził się pod szczęśliwą gwiazdą. Znów dostał na przetarcie słabeusza.

Na konferencjach i tuż przed walkami Alberto lubi pozować na wojownika, który rozprawia się z rywalami w mgnieniu oka. Rzeczywistość bywa brutalna, bo raper ma na koncie zwycięską walkę tylko z Marcinem Dubielem, youtuberem, który ze sportem nie ma nic wspólnego. Teraz los znów się do niego uśmiechnął.
Rekord Alberto to śmiech na sali
Starszy z braci Simao wszedł po raz pierwszy do oktagonu w 2022 roku. Na przetarcie dostał Marcina Dubiela i pewnie tylko dlatego, że walka odbyła się w High League, gdzie medialnym włodarzem był Malik Montana. Wywołało to wtedy spore poruszenie, bo blisko 100 kg raper pozujący na gangstera o wzroście dochodzącym do 2 metrów otrzymał za przeciwnika wychudzonego youtubera, który sport jaki znał, to tylko ten Tedego.
Alberto oczywiście wygrał i była to jego jedyna wygrana dotychczas we freakfightach. W tym samym roku dostał łomot od Pawła Tyburskiego, a w kolejnym rozprawił się z nim Kubańczyk. Ostatnią walkę raper stoczył ponownie z Tyburskim w 2023. Tym razem w kickboxingu. Również przegrał.
Josef Bratan lepszym wojownikiem od brata
Zdecydowanie lepiej we freakfightach radzi sobie Josef Bratan. Od samego początku szedł jak przecinak wygrywając trzy pierwsze walki. Zatrzymał go dopiero Wiewiór. Później raper znów zaczął wygrywać – z Adrianem Polańskim i Dawidem Malczyńskim. Dwie ostatnie walki nie poszły po jego myśli – przegrał drugi raz z Wiewiórem, oraz z Taazym.
Na sobotniej gali Fame 24 Josef Bratan podejmie rękawice z Amadeuszem Ferrarim w boksie.
Alberto znów ma z górki – dostał debiutanta
Autor „Dwutaktu” wraca do freakfightów i los znów się do niego uśmiecha. Weźmie on udział w turnieju na Fame 24. Co za przypadek, że wylosował mu się najsłabszy zawodnik, który bierze udział w rozgrywkach. Malicha, który czasami również rapuje to oficjalnie debiutant, choć ma za sobą walkę w Triadzie. Alberto jest więc pewien swego i pręży muskuły.
– Jak typujecie cały turniej? Malicha widać, że twardy chłop, ale wchodzę i nokautuję go przed czasem, tylko kto w pół finale ze mną Tyburski czy Wrzosek? – pyta raper, zadowolony z wylosowanego przeciwnika.
To oczywiste, że Alberto ten pojedynek wygra. Jest bardziej doświadczony, wysportowany i ma bardzo dobre warunki fizyczne. Bukmacherzy obstawiają na jego wygraną 1:25, a na Malichę 3.10. Tak łatwy przeciwnik dobrze wróży na kolejną walkę, którą raper stoczy tego wieczoru. Czy dotrze do finału, przekonamy się w sobotę.

Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

News
Dlaczego Diox zrezygnował z „Benzo” i skąd się wziął tytuł płyty „Hifi Superstar”
Raper wyjaśnił w rozmowie z nami genezę tytułu nowego krążka.

Diox jest zadowolony z tego, jak wygląda obecna scena rapowa w Polsce, co może być dla niektórych całkiem dużym zaskoczeniem. Raper sam też szykuje nową płytę „Hifi Superstar”.
„Benzo” nie przeszło
Po pierwszych singlach wiemy, że nowa płyta Dioxa będzie mocno zróżnicowana. Mnie osobiście zastanowił tytuł krążka. Okazuje się, że początkowo jego nazwa miała być zupełnie inna.
– Pierwsza nazwa nadchodzącego albumu miała brzmieć „Benzo”, ale ze względu na kojarzenie się z lekami benzodiazepinowymi zrezygnowałem z niej i stanąłem przed ciężkim zadaniem – mówi Diox w rozmowie z GlamRap.pl.
Mamy kogoś bardziej HiFi od Dioxa?
Tytuł nowej płyty rapera był dziełem przypadku.
– Usłyszałem jakiś remix – chyba zespołu Modelki – nawiązujący do przeboju Banda i Wanda . Pomyślałem, że nikt nie jest bardziej Hifi w tym kraju niż ja. „Hifi Superstar brzmi idealnie – wyjaśnia genezę tytułu nadchodzącej płyty raper.
– Bałem się słowa “superstar”, żeby nie zostać butnie odebranym, ale raz się żyje. Dziesięć lat temu miałem koronę cierniową na okładce płyty. Nowa płyta jeśli nic nie zakłóci procesu mixów pojawi się na jesieni – październik / listopad. Do tego czasu postaram się wypuścić kilka singli, które mam nadzieję zainteresują odbiorców – zapowiada Dioxide.
W ostatnich tygodniach otrzymaliśmy od niego dwa single – „Brioni” oraz budzące wiele emocji „Lato”.
News
Temat migrantów z Afryki rozpalił Polskę. Raperzy już nie chcą ich bronić?
Raperzy nabrali wody w usta.

Najgorętszym tematem ostatnich dni stała się sytuacja na naszej zachodniej granicy. Pojawiło się wiele nagrań, z których niezbicie wynika, że niemieckie służby przerzucają do Polski gości niewiadomego pochodzenia. Przeglądając profile raperów znanych z życzliwego nastawienia do masowej migracji, próżno dziś tam szukać zachwytów do wspomnianych transportów. Czy to oznacza, że zmienili oni poglądy w tej sprawie, a może po prostu przekalkulowali, iż nie opłaca się już wychylać i dotykać tego problemu?
Nadwiślańscy raperzy przyzwyczaili, że są zupełnie niezainteresowani losem własnych rodaków i w żaden sposób nie wykorzystują zasięgów, żeby upomnieć się np. o nieustannie zwiększające się grono Polaków żyjących w ubóstwie, czy też chorych odciętych od coraz bardziej zdewastowanej służby zdrowia. Do jednego z nielicznych wyjątków na scenie należy Kaczy Proceder, który nawiązał do tych problemów podczas wywiadu u Winiego. Można natomiast znaleźć wiele historycznych wypowiedzi czy nawet utworów, które wyrażały ogromną troskę o Afrykańczyków i Azjatów szturmujących granice Europy.
Do największych zwolenników sprowadzania migrantów należeli: Gural, Łona, Mes i Vienio. – My, Polacy, dla bogatych krajow też jesteśmy imigrantami, dlatego powinniśmy być tak samo gościnni, jak inni byli dla nas – przekonywał reprezentant Molesty w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” w 2015 roku. – Powinniśmy ugościć tych ludzi – dorzucił wtedy Łona. W podobnym tonie utrzymane były wypowiedzi Gurala i Mesa. Twórca Alkopoligamii doceniał pracowitość migrantów w wydanym miesiąc temu singlu „Los nie chciał inaczej”. – A ci z Tadżykistanu czy Indii są najmniej wściekli. Przyjechali tu pracować, a nie oglądać Netflix – nawinął Mes. Natomiast Gural nagrał o tym piosenkę „Tratwa Meduzy”.
Czy w dobie ożywionej dyskusji na temat sytuacji na granicy z Niemcami głos raperów mógłby pomóc uspokoić nastroje społeczne? Trudno powiedzieć, czy brakuje im odwagi, czy też może przynajmniej część z nich zmieniła zdanie wraz z wiekiem. Póki co, największych zwolenników masowej migracji można dziś odnaleźć pośród „obozu demokratycznego”. Do przodowników dbania o interesy afrykańskich przybyszów należy m.in. poseł Koalicji Obywatelskiej Artur Łącki, czemu dał wyraz w sobotnim wpisie na X.
Banda oszołomów legitymuje na granicy ludzi i decyduje, kto może wjechaćdo Polski, a kto nie.
— Artur Łącki (@ArturLacki) June 28, 2025
Panie ministrze @TomaszSiemoniak, czy podległe Panu formacje mogą zrobić z tym porządek? Bo zaraz się okaże, że jak Policja przyjdzie po Ziobrę, to będzie go ochraniało jakieś RKW,…
News
Ile Quebonafide mógł zarobić na Narodowym – padła kwota
Media wyliczyły przychód z dwóch koncertów.

Quebonafide pożegnał się z fanami z wielkim rozmachem – dwukrotnie wypełnił PGE Narodowy, co mogło przełożyć się na przychody liczone w dziesiątkach milionów złotych.
Dwa razy Narodowy – miliony z biletów
Według szacunków Raportu Warszawskiego, stadion w Warszawie może pomieścić ok. 60 tys. widzów. Przy uśrednionej cenie biletu wynoszącej 240 zł, łączny przychód z biletów za dwa koncerty mógł sięgnąć nawet 28,7 mln zł. Oczywiście, to kwota brutto – artysta dzieli się zyskami m.in. z organizatorami, ekipą techniczną, managementem i zaproszonymi gośćmi.
Dochodowy merch pod stadionem
Przed koncertami pod stadionem działał tymczasowy sklep z limitowanym merchem Quebo – czapki, bluzy, plakaty i płyty rozchodziły się błyskawicznie, a w kolejce trzeba było spędzić nawet 2 godziny. Choć dokładnych liczb nie znamy, przy takim ruchu można założyć, że gadżety również przyniosły konkretne zyski.


Musical online za 99,99 zł
Kilka dni przed koncertami raper udostępnił też w sieci swój autorski musical. Dostęp do produkcji kosztował 99,99 zł. Nie podano oficjalnej liczby kupujących, ale liczba sięgnęła zapewne wielu tysięcy. W rozmowie z Kanałem Zero Quebo zdradził, że produkcja kosztowała go 5,5 mln zł.
– Włożyłem w to całe serce i sporo pieniędzy – mówił o musicalu.

Podczas naszej rozmowy Diox zauważył, że raperzy robią teraz batoniki, reklamują parówki i są wydawcami industry plantów, więc on nie ma czego się wstydzić nagrywając lightowy numer.
Zapytałem więc, co kłuje go w oczy na polskiej scenie i odpowiedź mnie zaskoczyła, bo po dłuższym namyśle współtwórca Hifi Bandy…. nie znalazł takich rzeczy. Zdziwiło mnie to, bo raperzy, którzy spadają na margines zazwyczaj mają w sobie sporo złości do młodszych kolegów, zazdroszcząc im sukcesu.
– Podoba mi się, w którą stronę to poszło, bo młodzi mogą wreszcie zarabiać z tego, co robią i przy okazji ciąć kupony dookoła ze swojej rozpoznawalności – mówi Diox w rozmowie z GlamRap.pl.
– To daje im rozwój i bezpieczeństwo z wykonywanego zawodu. To normalne, że czasami zbaczamy z kursu, żeby odkrywać nowy ląd. Taka jest natura człowieka. Wszyscy artyści, których cenię robią to, na co mają ochotę i ja też zamierzam iść taką drogą. Droga spełnienia siebie w pierwszej kolejności – dodaje.
Diox wymienia „kozaków” polskiej sceny
Raper jest zadowolony, w jakim kierunku to poszło i według niego tak być powinno, a przykładem tego są niżej wymienieni raperzy.
– Lubię naszą scenę rapową i uważam, że mamy naprawdę mocnych kozaków takich jak Malik Montana, Sentino, Kabe, itd. Scena się rozwija. Mainstream ma hajs, a młodzi o to walczą. Tak chyba powinno być. Są raperki, które zaczynają robić rap na poziomie, więc scena się rozwija. Jest dobrze – kończy wątek raper.
Nadchodzi „Hifi Superstar”
Autor „Nowego testamentu” jest aktualnie na etapie zbierania materiału na nową płytę „Hifi Superstar”. Skąd taki tytuł i kiedy możemy się jej spodziewać dowiecie się u nas w w najbliższych dniach z dalszej części naszej rozmowy.

Oki ponownie skoczył z dachu Narodowego na bungee. Rozkręcił też największe pogo na płycie stadionu.
Oki jest przykładem na to, że jeże też potrafią latać. Raper dwukrotnie w ciągu dwóch dni skoczył na bungee z dachu stadionu i powiedzmy sobie szczerze, niewielu raperów dokonałoby czegoś takiego.
Oki zapisał się też jako ten, który rozkręcił na pożegnalnym koncercie Quebonafide największe pogo. Podobnie jak skok na bungee, wygląda to bardzo spektakularnie.
Poniżej wideo:
-
News3 dni temu
Quebo na Narodowym: goście, brak Taco, bungee Okiego i dziwne zakończenie
-
News4 dni temu
Quebonafide z nową płytą. Goście: Sobel, Chivas i Oki
-
News4 dni temu
Robert Lewandowski na „koncercie online” Quebonafide – urywki
-
News1 dzień temu
Quebonafide tłumaczy, dlaczego uciekł + oficjalne pożegnanie
-
News3 dni temu
Skolim uruchomi własne stacje benzynowe
-
News3 dni temu
Ile kosztował musical Quebonafide? 4 lata pracy i 5,5 mln zł
-
News3 dni temu
Jednego z gości Quebo na Narodowym… nie było słychać
-
News1 dzień temu
Quebonafide na Narodowym – różnice między pierwszym a drugim koncertem