Felieton
KOMENTARZ KAABANA: Beef Palucha z Fokusem

Jeżeli weźmiemy pod uwagę beefy, w których padła przynajmniej jedna odpowiedź, to chyba będzie to najkrótsza konfrontacja w historii polskiego rapu. Nawet jeżeli się mylę, to bezsprzecznie zajmie zaszczytne miejsce „najbardziej bekowej”. Najważniejsze, że potencjał ku temu płynie z obu stron, a nie jak to ma miejsce zazwyczaj – tylko z jednej.
Na początku ustalmy parę faktów, czyli przede wszystkim: od czego DOKŁADNIE się zaczęło? Wbrew opinii internetowych sezonowców konfliktu wcale nie rozpoczął Fokus, tylko Paluch. Konkretnie wszystko ma swój początek w kawałku „Wiarygodność”, który to znalazł się na poprzednim albumie poznaniaka.
https://www.youtube.com/watch?v=Ysg0l-grAJQ
Jak widać na załączonym obrazku, Paluch bardzo zdenerwował się faktem, że kolega ma więcej fejmu i nagrywa z Dodą. Standardowe pierdolenie o tym, że nie jest to rap itd. Fajnie, ale jeżeli serio tak uważa, to albo umknęły mu pewne fakty, albo owych faktów po prostu nie chce znać. Przecież w Stanach kolaboracje tego typu są NA PORZĄDKU DZIENNYM. U nas to wydarzenie na taką skalę, że trzeba o tym nagrywać piosenki.
Zrozumiałbym takie podejście, gdyby Paluch był zatwardziałym truskulem, bawiącym się cały czas w sampel + werbel. Tymczasem mówimy o raperze nagrywającym całe płyty pod newschoolowe bity i autorze takich wersów jak:
„Śmieszą mnie raperzy z zacofanym podejściem
Oni robią klasykę, a ja z progresem pobiegłem (pod rękę? Nigdy niewiem)
Ograniczeni przez pierdoloną dumę
Ja się jaram tym co dobre, oni tylko truskulem”
https://www.youtube.com/watch?v=PpJ6BQ2N8TM
No i jak to się ma do zarzutów w stronę Fokusa? Polecałbym się zdecydować. Nie twierdzę, że kolabo z Dodą rzuca na kolana, ale bez przesady, nie jest to żaden „Zodiak na melanżu”. Poza tym należy pamiętać, że jest to pewne przełamanie schematów (na naszym podwórku oczywiście), więc polecałbym jednak nie „ograniczać się przez pierdoloną dumę” tylko propsować ziomka i jarać się rosnącą popularnością rapu. A i pamiętać, że ta PRZEKŁADA SIĘ na pensję dla raperów!
Wstęp trochę zajął, a początkowo miałem go w ogóle nie pisać wychodząc z założenia, że wszyscy zainteresowani wiedzą, o co dokładnie się rozchodzi, jednak po przeczytaniu XX komentarzy o tym, że Fokus pierwszy zaczepia Palucha stwierdziłem, że przytoczenie faktów jest moim obowiązkiem.
„Syntetyczna mafia” miała premierę przeszło rok temu, Fokus zdecydował się na odpowiedź dopiero teraz. Nie wiem, dlaczego tak późno, ale bez wątpienia zrobił koledze zajebistą reklamę. Kombo w postaci „Jesteś bogiem” x „Rekontakt” zaowocuje dość poważnym wzrostem fejmu Palucha. Nawet, jeżeli będzie to fejm negatywny, to i tak zaistnieje i pozostanie w świadomości tak wielu słuchaczy, że wśród nich znajdzie się jakiś wycinek, który zajara się rapem Poznaniaka i „poda dalej”. Posłuchajmy więc „Afterparty”:
https://www.youtube.com/watch?v=Oufb1Cxz5fs
„Nigdy więcej nie mów do mnie takim tonem
jestem MC rozpierdolę cię w moment
technicznie to jesteś pionek
syntetycznie to tak miało być zrobione, co nie
tak to się robi to na południu ziomie
na nieosiągalnym dla ciebie poziomie
mój majk płonie, twój majk tonie
w chuj daleko ci kaleko do mnie, to twój koniec
smok na mikrofonie w złocistej koronie
w dłoni miałem spray ty jeździłeś na kolonie”
Pocisk jest wyraźny i dobrze, przynajmniej nie ma niedomówień jak np. przy okazji beefu Tede vs. Płomień. Pancze nie najwyższych lotów, raczej brzmi to jak jakieś demo/freestyle, ale wyszło jako luźny track, więc nie czepiam się. Tak czy inaczej Paluch musiał nieźle wyczekiwać odpowiedzi członka Pokahontaz, ponieważ w trymiga opublikował „Antyfokus”, który już w całości jest skierowany do adwersarza.
Trzeba przyznać, że diss stoi na całkiem niezłym poziomie, słychać wkurwienie w głosie Palucha, do tego celne punktowanie przeciwnika. Całość „ozdabia” naprawdę wkurwione video i zaczyna robić się niebezpiecznie… W tym momencie w samym beefie (pomijając to, na jakiej kanwie powstał) prowadził Paluch, wszystko wskazywało zaś na to, że Fokus przygotowuje się do odpowiedzi. I wtedy ktoś nadgorliwy (Fokus na 99% nie prowadzi samodzielnie swoich profili) zamieścił taki oto wpis na fanpage’u Smoka:
„ale się usmiałem 'dissem’ od syntetycznej szmaty.ide do sklepu zjeśc paluszki…”
I właśnie w tym momencie zaczęły dziać się dziwne rzeczy: najpierw w trybie przyśpieszonym poszło sprostowanie, że nie są to słowa Fokusa, tylko kogoś, kto prowadzi jego profil, a on sam nigdy nie nazwałby Palucha szmatą. Dość asekuracyjna postawa jak na kogoś, kto prowadzi beef. Rozumiem takie wycofywanie się, gdyby był tam zawarty tekst o ruchaniu matek/żon/sióstr, albo przynajmniej coś grubszego kalibru. Tak chyba komuś zabrakło jaj, co jest beką w świetle informacji o tym, kto zdecydował się na odgrzanie tego konfliktu.
Po tym – jakby nie patrzeć – dziwnym zdarzeniu w świat poszła jeszcze dziwniejsza informacja:
– „16ty ukryty track na Rekontakcie – „Beka” jest skierowany do hejterów, i NIE jest dissem w kierunku Palucha. Beef nie będzie miał kontynuacji. Sprawa została wyjaśniona i załatwiona między mną a Paluchem telefonicznie – nie będziemy nakręcać spirali nienawiści między nami, miastami, naszymi fanami”.
„Beka” „beką”, ale przecież beef dotyczył zupełnie innego utworu, nie hidden tracku z „Rekontaktu”! Do tego standardowa, nudna jak pizda gadka, że „hip hop łączy, a nie dzieli” z ust kogoś, kto tydzień wcześniej wypuścił ewidentny diss. Żenada.
Kiedy ring został posprzątany, a kibice zaczęli rozchodzić się do domów do głosu ponownie doszedł Paluch:
– „Wczoraj (poniedziałek) przez telefon Fokus zaproponował nagranie wspólnego kawałka…uznałem to za niesmaczny żart i kpinę delikatnie mówiąc. Następnie odstąpił od beefu. Nie jestem jednym z tych który pastwi się nad leżącym przeciwnikiem więc odpuszczam temat. Fokus chyba nie zrozumiał że beef opiera się na argumentach i to nie tylko kawałki i rymowanie i chyba dotarło do niego że może z tego być coś więcej niż tylko sprzeczka między nami. Skoro hip-hop ma łączyć a nie dzielić to skąd afterparty?? Beef is Beef. na reszte pytań odpowiedzcie sobie sami. Kumplami nie będziemy.
„nie ma jedności na scenie chyba że bujasz w obłokach”
Bez względu na to, czy Paluch faktycznie groził Fokusowi, to beka z tego drugiego, że proponował mu kawałek. I props dla poznaniaka za takie postawienie sprawy, chociaż koniunkturalizm podpowiadał nagranie wspólnego utworu z typem, który aktualnie jest na tapecie.
Jednak wróćmy jeszcze do tematu ewentualnych gróźb, zaraz po ukazaniu się powyższej informacji głos zabrała żona i menager Fokusa – Ana:
„Wy naprawdę myślicie, że Fokus nie chce wojny, bo nie ma argumentów lub boi się beefu? Rozwińcie wyobraźnie, od kiedy poznańska gangsterka potrafi załatwiać sprawy słownie? Hmm?”
„To jest jakby oczywiste, ziom, ziomek, brat, koleżka. Przypominam, że w ekipie koncertowej mamy również kobietę. Tu trzeba wszystko robić z głową, jak już pisałam – ktoś musi być mądrzejszy.”
Z jednej strony możliwe, że ktoś tu histeryzuje, z drugiej Paluch nigdy nie zdementował tych informacji. Ponadto przez jakiś czas byłem aktywnym userem Fokuspace i powiedzmy, że jako-tako znam zwyczaje tam panujące oraz (oczywiście na tyle, na ile się dało) śledziłem posty Any. Na podstawie tych (wiem, że wątpliwej jakości, ale zawsze jakichś) informacji jestem skłonny uwierzyć, że groźby pod adresem Fokusa i jego ferajny faktycznie padły. Może naprawdę „poznańska gangsterka” tak ma? Przypomnijmy sobie pojedynek sprzed 4 lat, gdzie stronami konfliktu byli Żurom oraz Peja. W ramach tejże walki Charlie P. nagrał znany filmik, w którym zakopuje na polu worek, w którym miała się znajdować głowa Żuroma. Może w Poznaniu standardem jest przenoszenie beefów na grunt fizyczny?
Jak pisałem wyżej – skłaniam się ku wersji, że Paluch faktycznie groził Fokusowi i jego ekipie koncertowej pobiciem. Jeżeli odnosiłby się do samego rapera to spoko, uważam to za dopuszczalne. Ale jak ktoś, kto sam ma żonę i dzieci, może odpierdalać takie akcje? Groźba musiała być naprawdę mocna, skoro Fokus wycofał się aż na takiej szybkości. W całej sytuacji stoję rzecz jasna po stronie członka Pokahontaz i pierdolenie typu „przestraszył się” jest tylko pierdoleniem, skoro na szali stało zdrowie jego żony/koleżanki to nic dziwnego, że postąpił tak, jak postąpił. Fokus też dodał do bekowozu swoje 3 grosze pt. „odgrzewam beef w momencie premiery filmu o mnie” oraz „proponuję wspólny kawałek ziomkowi, z którym mam beef”. No kurwa brak jakiekolwiek wyczucia. Jednak w świetle braku zdementowania pogróżek pod adresem kobiet przegranym tego beefu jest rzecz jasna Paluch, którego street credit powinien spaść do ujemnych wartości. To jednak się nie stanie, ponieważ dorobił się już pewnego fanbase’u, który pójdzie za nim w ogień. Niestety. Tekst miał być trochę ostrzejszy, ale boję się wpierdolu od wiadomej strony całego zamieszania.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Felieton
Bonus RPK nie chce być patusem z ulicy, więc wydaje płytę… „Głos ulicy” 👀 – felieton
Czego nie rozumiesz?

Bonus RPK postanowił zjeść ciastko i mieć ciastko. Jego działalność po wyjściu z więzienia jest pełna absurdów i sprzeczności.
BGU nie chciał trafić za kraty w związku z wyrokiem za handel narkotykami. W jednym momencie wszystkie antysystemowe hasła przez niego głoszone przestały mieć znaczenie i raper zaczął pojawiać się w mainstreamowych mediach, którymi do tej pory gardził. Przekonywał, że jest niewinny, ale oczy kota ze Shreka nie zrobiły wrażenia na organach ścigania.
Odsiedział niepełny wyrok z zasądzonych ponad 5 lat. Zaraz po wyjściu na wolność rozpoczęła się fala braku konsekwencji w jego działalności. Pokazywanie się z „kanapką hajsu”, kiedy chwilę wcześniej żebrało się każdą złotówkę. W tym przypadku fani szybko wyjaśnili flexownika, dając wyraz swojego niezadowolenia i rugając Bonusa na jego własnych profilach społecznościowych.

Chwilę później kolejna wtopa. Próba przyciągnięcia kupujących na preorder płyty poprzez fejkową ilość osób na stronie. Bonus postanowił ściemnić na stronie z preorderem, że zainteresowanie jego płytą jest naprawdę duże. Oczywiście był to fejk i obok przycisku „Kup teraz” był licznik z losowo pojawiającymi się cyframi, a nie z faktyczną liczbą osób, która była zainteresowana zakupem albumu. Może i kłamstewko, ale zawsze kłamstewko.
Janusz Schwertner znany ze swoich lewicowych poglądów, niedawno bronił polityki migracyjnej, a także atakował Grzegorza Brauna. Z drugiej strony Bonus, który kojarzył się zawsze z prawicowymi poglądami. Ulicznik z zasadami. Nie przeszkodziło mu to jednak w nawiązaniu współpracy z lewicowym dziennikarzem, który napisał mu książkę, żeby spieniężyć pobyt za kratami.
Grande Connection nazwał Bonusa, który trenował też jakiś czas temu z Matą (ojciec Marcin Matczak ma powiązania polityczne) – wspólnikiem systemu. Trudno nie odnieść takiego wrażenia po jego ostatnich ruchach, tym bardziej, że chce on oficjalnie zerwać z ulicą – o czym zaczyna opowiadać w wywiadach.

Najnowsze doniesienia od Bonusa są takie, że przeszkadza mu już bycie ulicznikiem.
– Nie chcę już być uważany za jakiegoś Bonusa-patusa, który siedzi w klimatach ulicznych i ma zamkniętą głowę. Jestem ojcem, mam dzieci, które są wychowane w zupełnie innych czasach. Kiedyś raper miał jakieś swoje ramy, poza które nie wychodził. Dzisiaj rap jest wszędzie. Jeżeli ktoś w tych ramach pozostał, to ciężko mu zaakceptować nową rzeczywistość – wyznał w rozmowie z Newonce.
Bonus dorósł, nie chce być uważany za patusa z bramy, bo taki wizerunek przeszkadza nie tylko w życiu prywatnym, ale też w interesach. Marki nie chcą być kojarzone ze złą ulicą, menelami i penerami. Dlatego szef Ciemnej Strefy włączył najzwyczajniej w świecie tryb „family friendly”. Swoja drogą – świetny ruch i szkoda, że tak późno.
Jak zatem łagodnie obejść się z wiernymi fanami, których przez dekady karmiło się prawilną gadką? Nazwać płytę „Głos ulicy”. To nie żart. Bonus z jednej strony odcina się od ulicy w wywiadach, a z drugiej zapowiada nową płytę zatytułowaną „Głos ulicy”. No chyba sezamkowej w tym wypadku.

Patrząc na kandydatów na prezydenta, dostawiłbym w najbliższej debacie jeszcze jeden pulpit, przy którym znalazłby się Pan Oliwier. Jest idealnym przykładem politycznego bełkotu: jedno mówi, drugie robi.
PS. Więzienie resocjalizuje. Przypadek Artysty Kombinatora potwierdza tę tezę, bo z antysystemowca stał się on przykładnym obywatelem, który nie chce być już ulicznikiem, ale jeszcze chociaż jedną nogą tam zostanie, żeby nie odciąć całkiem pępowiny, przez którą mógłby stracić płynność finansową . Człowiek zasad (zobacz).
Felieton
„Sentino przejął majówkę”. Kupionymi wyświetleniami czy botami od komentarzy? – felieton
Scamerski duet postanowił wypromować nowy numer i merch.

Sentino przeżywa drugą młodość, przejmuje majówkę w Polsce – informują rapowe media. Tymczasem to kolejny scam spod szyldu Sentino x Trueman i jego brzydka promocja.
Konflikt Sentino z Truemanem sprzed kilku tygodni był prawdopodobnie tylko sprytnym planem marketingowym dla kilku nagłówków. Chociaż wiemy, jaki jest Sebastian, to przemycanie przez Truemana co chwila informacji o „Casablance”, kiedy są pokłóceni od samego początku źle pachniało. Minęły zaledwie dwa tygodnie, a duet rusza z grubą promocją: nowego numeru, płyty i merchu! W tak krótkim czasie udało się to wszystko zorganizować czy może było to przygotowane już wcześniej? Teraz śmierdzi już tak, jakby w domu zaparkowała ci śmieciarka, a to dalej nie wszystko.
Większość ostatnich numerów Sentino po miesiącu od publikacji ma ok. 150 tys. wyświetleń na Youtube. Nagle pojawia się kawałek „Casablanca”, który otwiera promocję płyty „King Sento 2” i merchu z koszulkami. Po dwóch dniach ma prawie pół miliona odsłon. Dziwne, ale wystarczy spojrzeć do komentarzy, żeby poznać prawdę o tej promocji.

Numer od samego początku jest pompowany przez boty, które piszą także pod nim komentarze dla zwiększenia zasięgu poprzez interakcje. Nie są to tzw. wpisy premium pochodzące z Polski, bo te są kilka razy droższe od tych „turecko-azjatyckich”. To losowe komentarze po angielsku, które co kilka minut pojawiają się masowo pod klipem. Najczęściej powtarzające się to:
- „You just earned a new subscriber”
- „I can t stop smiling watching this”

Sentino jak Skolim?
Idziemy dalej. Za produkcje nowego numeru Sentino odpowiada Crackhouse. Bardzo bliscy współpracownicy Skolima, któremu Young Multi zarzucił niedawno, że kupił sobie karierę milionowymi wyświetleniami pod klipami. Dorzucamy do tego Truemana jako menagera i mamy scamerską drużynę marzeń.

Mimo tego, że nowy numer Sebastiana śmierdzi jak zgniłe jaja, laurka w zaprzyjaźnionych mediach musi się zgadzać:


Przy okazji polecam tekst na temat działalności Sentino i Truemana: Sentino spadł Truemanowi jak z nieba. Uwiarygadnia scamy.

Warszawa, miasto, gdzie to nie hajs był problemem, tylko do której dziwki pojechać na noc. Gdzie nowe perspektywy, przybierając kształt rysunkowych gwiazdek na nocnym niebie, wlewały się falami światła do naszych spojówek.
Było głośne, niespokojne, niebezpieczne, i choć w tamtym momencie wydawało się nam domem, było właściwie miejscem, by oddychać. Oddychać, ale nie tak zwyczajnie… Oddychać smogiem pełnym konopnego dymu i wydychać rap wypełniony marzeniami o luksusie
Pustelnik, poszukujący spokoju, mógłby go tu odnaleźć jedynie pośród gwaru, wśród szumu dostrzegając linie wewnętrznej ciszy oplatającej jego skronie jak bluszcz… Czemu wcześniej nie dostrzegłeś jej zasięgu? Spoglądał w dal!

A jego oczy? Jakby z bólu utkane, jakby z opalu wykute, wykształcone, by móc wyczuć to, co ukryte, jak opuszki niematerialnych palców, delikatnie muskające kształty pokoju, w którym leżała nago…
Ta, była idealna. Zawsze wolał drogie swemu sercu przyjaciółki od tanich dziwek z Mokotowa i proste towarzystwo złodziei z Woli, od lewackiej młodzieży w kolorowych strojach, towarzystwo starych gangsterów — zawsze uważał, że w pewnym sensie to zagrożenie, ale byli też tacy, których szanował. Na ogół trzeba się ich wystrzegać…
Naprawdę… Okradną was, zabiją, zniszczą wam życie — możecie być pewni. No chyba że macie jakieś w sobie to coś… Takie coś specjalnego, co oni też mają, ale nie wszyscy, którzy to mają, muszą być jak oni… Oni to nie my… My to nie oni…
– Kim oni są? – krzyczy policjant przesłuchujący Mahatmę. A ten tylko, uśmiechając się delikatnie, mówi tonem ledwie głośniejszym od szeptu:
– A kim są „Oni”?

Kondukt pogrzebowy, niczym strumień łez, niosąc z prądem kilkadziesiąt pękniętych serc, wlewał się przez bramę cmentarza.
Większa część osób wyszła zaraz po ceremonii — my jednak zostaliśmy.
Żadne z nas nie mogło się pogodzić, że postanowił odejść.
Zostawił po sobie pustkę, którą jak dziura w płucach do dziś dławi czasem mój oddech.
Żaden opis nie jest w stanie wyrazić cierpienia na obliczu jego matki, gdy zamykano trumnę
Ani wyrazu spojrzenia starego bandziora, gdy zrozumiał, że widzi go ostatni raz…
Dzwony zaczęły uderzać miarowo, a wiatr wybrzmiewał smutną pieśń…
Stary grabarz patrzał bez wyrazu na górę ziemi, którą trzeba było przysypać trumnę…
Za kilka dni postawią tam pomnik… Taki z prawdziwego zdarzenia…
Ale dziś wbili krzyż i położyli na nim kwiaty, by osłonić nagi kurchanik przed wzrokiem przechodniów.
Pomyślałem sobie, że chyba nawet kamieniarz nie przewidział takiego obrotu spraw…
Utwór i krótkie wyjaśnienie:
– Utwór dedykuje moim zmarłym przyjaciołom. Chciałem jeszcze raz zobaczyć was takich jak kiedyś, chciałem by wasze imiona nie poszły w zapomnienie, chciałem by to, że tak młodo odeszliście stało się lekcją dla moich słuchaczy. Lekcją, by cenić życie, a w nim to, co najważniejsze, czyli miłość i przyjaźń… Rest in Peace Bracia [*]… – komentuje GSP, publikując utwór „Wars-Sawa”.
Felieton
Tede i Young Leosia – kolaboracja, która się nie udała?
„Najlepiej brzmi wyciszone” – brzmi jeden z wielu krytycznych komentarzy.

Tede postanowił na nową płytę „Vox Veritatis” zaprosić same kobiety, wśród których usłyszymy Bambi, Modelki i Young Leosię. Singiel z tą ostatnią ukazał się kilka dni temu i już możemy go podsumować, a właściwie zrobili to słuchacze.
Zarzuty w stronę Tedego i Young Leosi
Zazwyczaj, gdzie się nie pojawi Young Leosia, tam mamy murowany hit z repeat value. Niestety, nie w tym przypadku. Po trzech dniach kawałek z Tede „Więcej miejsca” ma skromne jak na taki duet niecałe 50 tys. wyświetleń klipu. Wynik kiepski i trzeba to otwarcie przyznać. Widać to też po odbiorze: 2 tys. łapek w górę i 400 w dół daje pogląd na to, że coś jest na rzeczy. Po wejściu w komentarze już jest wszystko jasne.
Słuchacze zarzucają Tedemu i Leosi, że nie wykorzystali potencjału współpracy. Numer nie buja tak jak powinien, trudno jest cokolwiek zrozumieć. Pojawiają też wątpliwości co do dobrze zrealizowanego numeru pod względem technicznym, w szczególności do mixu. Teledysk także się większości nie spodobał.

Krytyka w kierunku „Możesz więcej” Tedego i Leosi
Oto kilka najczęściej lajkowanych komentarzy pod wspólnym singlem Tedego i Sary. Duet raczej nie będzie z nich zadowolony:
- Szczerze, ale to jest chu**we, klip to już żenada całkowita.
- Stary chłop i nie potrafi nagrać ani jednego kawałka bez wspomnienia o wyimaginowanych hejterach. Rent free.
- Najlepiej brzmi wyciszone.
- Szkoda zmarnowanego potencjału na kolabo, jakoś bez wyrazu ten kawałek. Taki po prostu poprawny. Bit też nudny. Z sentymentu włączyłem sobie „Szpanpan” dla porównania i realizacyjnie, dykcyjnie, tekstowo, bitowo – przepaść.
- Mimo najszczerszych chęci, niewiele rozumiem z części Tedego. Mix w tym kawałku oraz w TSTMF położony. Zapowiada się interesujący album z nawet niezłym replay value, ale niestety niedopracowany technicznie.
- nie rozumiem ani jednego słowa z tego utworu poza refrenem
- Kawałek na max dwa przesłuchania. Tedzik top1 dla mnie ale niektóre jego ostatnie kawałki to wielkie iks de.
Propsów jest niewiele
Pozytywnych wpisów na temat kawałka jest niewiele i są to raczej pojedyncze pozycje, które nie cieszą się zbyt dużą popularnością:
- Ale ta różnica w skillach to jest przepaść.
- Tede xYL jest Moc. banger. banger.
- Moja ulubiona piosenka musi być hitem.
- Super. zajebiste. Mam nadzieję, że kiedyś spotkam TDF-a jeden z ”NIELICZNYCH” Polskich Raperów, których na co dzień słucham.
Z Bambi poszło lepiej, ale też bez fajerwerków
Niedawno sporych echem odbiło się przekazanie przez Tedego „dziedzictwa melanżu” Bambi, czego efektem było nagranie przez tę dwójkę remixu kultowego numeru „Drin za drinem”. Ta wiadomość poszła szeroko w środowisku i spolaryzowała słuchaczy. Kiedy później ukazał się już wspomniany kawałek na kanale Baila Ella, nie wykręcił on jednak spektakularnych liczb. Ponownie obyło się bez viralowości, chociaż potencjał był duży.
Jak zauważył ktoś w komentarzach, to sympatyczne, że nowe pokolenie słuchaczy będzie bawiło się pod ten sam bit, co wiele pokoleń wstecz. Brakuje jednak tych szczytów list przebojów.


Od premiery najnowszej płyty Dwóch Sławów minęły już dwa miesiące. Zdążyłam się z nią solidnie osłuchać i dowiedzieć, co dobrze by było opisać. Opinie o projekcie – wprost mówiąc – nie są najlepsze, co duet wziął już na klatę. Moje zdanie jest jednak nieco inne więc zapraszam na łyżkę miodu w beczce dziegciu.
Kryzys wieku średniego?
Zacznę prosto z mostu – uwielbiam ten duet. Na ich wielowymiarowe metafory trzeba kupić drukarkę 3D. Zabawa słowem, luz i humor to cechy, które niewątpliwie muszę im przypisać i wcale nie muszą nikogo do tego przekonywać. Ale, co w sytuacji, gdy masz za sobą dziesięć lat punchline’ów, wszechobecnej beki i hashtagów, a fani czekają? Jasne, możesz zrobić kolejny taki sam album, który i tak nie ma podjazdu do debiutu. Stąd najnowszy projekt Astka i Rada jest totalnie zrozumiały – dajmy im działać i się rozwijać. Kryzys wieku średniego i te sprawy.
Zabawa formą
A tak serio – spodziewaliście się kiedyś, że łódzki duet mógłby zagrać swoje numery na imprezie Świętego Bassu albo zrobi manifest polityczny, który będziecie podśpiewywać pod prysznicem? Chcecie starych Sławów – włączcie „Ludzi Sztosów”, proste. I oczywiście – jak większość z Was – analizowałam ten album na Genusie, łapiąc się za głowę po wytłumaczeniu kolejnego wersu. Jednak… to było dekadę temu. Nikogo zatem nie powinno dziwić, że przyszedł u panów czas na zabawę formą, poniekąd wyniesioną z projektu club2020.
Najwyżej będzie stójka lub parter
Czy „Dobrze by było” jest krążkiem bez treści? Złośliwi powiedzieliby, że tak. Ale obiektywnie patrząc – numery „Myślałem, że będzie gorzej” czy wcześniej wspomniany bez nazwy „To nie jest kraj dla kabrioletów”, mają to, co tygryski lubią najbardziej. Jest więcej śpiewów, autotune’ów i wtyczek niż kiedykolwiek. I dobrze by było trochę odpuścić, wychillować i zaakceptować ten wytwór, spięty słuchaczu. A, że krążek buja i na żywo miałam okazję sama się przekonać na trasie – a jakże! – „Dobrze by było Tour”. Już 4 kwietnia w ich mothership (czytaj w Łodzi) zagrają finałowy koncert więc jeśli w domowym zaciszu denerwują Cię te chłopy, daj im szansę. Najwyżej będzie stójka lub parter.
-
News3 dni temu
Współpracownik DJ Hazela ujawnia: strzelił sobie w głowę
-
News5 dni temu
DJ Hazel nie żyje – legendarny polski artysta
-
News1 dzień temu
Shark – raperka polskiego pochodzenia we Włoszech. „Jestem złą gangsterką”
-
News2 dni temu
Peja, Kali, WSZ, Rahim na pogrzebie śp. brata Joki
-
News3 dni temu
Zmarł młody polski raper – informuje SBM Label
-
News2 dni temu
DJ Hazel zostanie pośmiertnie uhonorowany
-
Felieton1 dzień temu
Bonus RPK nie chce być patusem z ulicy, więc wydaje płytę… „Głos ulicy” 👀 – felieton
-
News5 dni temu
Sentino ujawnił swoje zarobki z muzyki