Wywiad
KęKę: „Mówię szczerze jak do tej pory, ale dogłębniej patrzę w siebie” |WYWIAD

Z KęKim rozmawialiśmy chwilę po jego występie na Wrocław Hip-Hop Festiwal. Poruszyliśmy temat minionego roku, ale też kwestii bieżących i planów dotyczących płyty.
KęKę zdradza między innymi szczegóły dotyczące nadchodzącego album. Zapraszamy do zapoznania się z wywiadem.
Cieszy udany 2015 rok i to, że wylądowałeś wysoko w podsumowaniach?
Zawodowo jestem bardzo zadowolony.
A prywatnie?
Prywatnie również. To był rok wielkich zmian dlatego był bardzo trudny, ale też niezwykle szczęśliwy.
Nawiązując do kawałka z mixtape’u Prosto – wziąłeś życie za mordę?
Może nie tyle, że za mordę. Widzisz, kawałek jest jaki jest, ale moja zwrotka jest taka, że niby za mordę, a tak naprawdę powolutku, małą łyżką. Nie żeby się nachapać. Nie wiem czy wziąłem życie za mordę. Raczej zobaczyłem pociąg na stacji, zatrzymałem go i teraz jadę na nim. Odnajduję się w nowych sytuacjach i staram się to robić dobrze.
Temat alkoholu był już pewnie dużo razy przemielony, dlatego chciałbym się krótko zapytać, co było najtrudniejsze w pokonaniu nałogu?
To jest taki nałóg, którego się nie pokonuje. Ja będę do końca życia alkoholikiem. Najtrudniej jest się przełamać i przyznać przed sobą, później najtrudniej jest się przełamać i przestać pić, później najtrudniej jest w tym wytrwać, później najtrudniej jest szukać czym to jest spowodowane, a później tak naprawdę wszystko jest trudno… To daje dużo radości, ale jest bardzo trudno. Świadomość, że do końca życia jest się uzależnionym i że ma się w głowie rzeczy, których normalny człowiek nie ma, to jest ciągła walka.
„Nowe rzeczy”, szczególnie w warstwie tekstowej, nie są najłatwiejsze w odbiorze. Z drugiej strony widziałem, że na twoim Instagramie pojawiło się więcej uśmiechu i kręcisz przysłowiową bekę. Czym to jest spowodowane?
To taka chęć odreagowania, bo niejednokrotnie miałem w życiu lepszy spokój ducha, żeby tej beki było więcej, ale wtedy jakoś tego nie robiłem. Teraz daje sobie trochę radości. Często jest tak, że jacyś komicy, którzy zawodowo muszą rozbawiać publiczność, prywatnie są bardzo ponurymi, smutnymi ludźmi.
Gural w ostatnim wywiadzie dla Vaibu powiedział, że nie ma ciśnienia, żeby robić z kimś rap. W odniesieniu do braku gości na twoich płytach chciałem się dowiedzieć czy masz podobnie?
Na dwóch pierwszych płytach nie było gości. Przy drugiej się zastanawiałem czy kogoś zaprosić. Na trzeciej już chciałem, ale mam na nią nagrane cztery numery i tam po prostu nie ma miejsca na gości. To co opisuje to moje życie i ciężko mi dopasować tam kogoś. To tak jakbyś poszedł do spowiedzi i ktoś obok ciebie klęknął i powiedział, że jeszcze coś dorzuci. Nie pasuje mi to, ale ostatnio już nagrywałem taki numer, w którym pięknie sobie wymyśliłem, że pomiędzy wersami, będzie fragment dośpiewywany – tyle że ja nie potrafię śpiewać. Zastanawiałem się czy kogoś zaprosić żeby to zrobił. Skończyło się tak, że gościa nie ma, ale wymyśliłem dopowiedzenia, które pasują jeszcze lepiej niż ten bridge. To moje ograniczenie w postaci gości sprawia, że jestem bardziej kreatywny i muszę dać z siebie 100%, bo ja jestem odpowiedzialny za całość albumu. Muszę wymyślać patenty i tematy, żaden z gości niczego mi nie dopowie. To wymaga więcej pracy, ale w mojej twórczości daje fajny efekt.
Przestudiowałeś już książkę „Podwójne dla opornych”?
Nie, nie było takiej (śmiech). Odnośnie rymów – czasem mi się zrymuje, czasem mi się nie zrymuje, czasem się bawię akcentami. Tylko, że jak mi się nie rymuje to ja to robię świadomie, bo mimo wszystko wydaje mi się, że to jest różnica jeżeli nie masz rymów, bo nie umiesz ich mieć, czy nie masz rymów bo nie chcesz ich mieć. To nie jest tak easy jakby się wydawało.
Mówisz, że zastanawiasz się nad podśpiewywaniem, nad różnymi patentami. Rozwijasz jakoś te umiejętności?
Na tyle na ile chcę i na tyle na ile to czuję. Jak czuję, że numer dobrze mi się piszę to nawet nie patrzę jak leci. Natomiast jeżeli chce jakoś inaczej popłynąć i jest fajna podziałka to staram się to robić. Wszystko zależy od potrzeb kawałka. Są numery, w których natłok czegoś by coś po prostu zepsuł. Jak słuchasz kogoś kto opowiada ciekawą historię to nie musi tego opowiadać w ciekawy sposób. Musi ją opowiadać pod siebie.
Podzieliłeś się ostatnio informacją, że nagrane masz cztery numery. Powiedz kiedy możemy się spodziewać pierwszego singla i czy płyta będzie ubrana w jakiś koncept?
Płyta od początku ma koncept. Może nie tyle co koncept, ale opowiada o moim ostatnim roku i o tym jak się czuję teraz. Ja wiem jak się czułem i te emocje miałem w głowie. Tyle, że pojawił się problem, bo jak już wyrzuciłem z siebie te emocje w dwóch kawałkach część tych emocji gdzieś znikła. Jakby ci to wytłumaczyć… Myślałem, że cała płyta będzie w jednym klimacie, bo wszystko o czym potrafiłem myśleć to te parę emocji. Myślałem, że to jest cały mój świat. Jak napisałem 2-3 numery to okazało się, że w miejsce tych emocji pojawiło się coś innego.
W takim momencie pojawia się kryzys twórczy?
Nie, po prostu myślałem, że na podstawie 3-4 emocji będę mógł napisać całą płytę, ale okazuje się, że w jednym kawałku zawarłem je wszystkie i teraz pora na coś innego. Nie mam kryzysu twórczego. Cały czas chcę pisać i piszę. Mówię szczerze jak do tej pory, ale dogłębniej patrzę w siebie.
Z rzeczy bieżących. Znowu jesteś „twarzą” singla Pawbeatsa. Powiedz jak dogadujesz się z nim i czy odpowiadają Ci takie podkłady?
Z Pawbeatsem dogaduje się dobrze – on jest na moich płytach, ja jestem na jego. Co do podkładów – jak byłyby w wielkiej paczce to nie byłby to mój pierwszy wybór. Natomiast podejrzewam, że nie napisałbym tego co napisałem na jego singlach w żadnym innym numerze. Takie podkłady otwierają mnie na jakieś konkretne przemyślenia – takie nostalgłe. Klimat bitów ukierunkował to o czym napisałem.
Będziesz rozwijać odzieżówkę, czy to bardziej zajawkowa opcja na single?
To jest tak, że ja to robię bo to ogarniam. Już miałem kilka propozycji żeby ktoś to robił za mnie, a ja się tylko pod tym podpisywał, ale ja tak nie chcę. Teraz mi przyszły czarne. Biorę sobie to do pralki, później idę rozwiesić na dół, później sobie wywlekam, później sprawdzam czy jest w porządku. Jeżeli jest w porządku to piszę do moich ludzi, że jest w porządku i lecimy z nadrukiem. Później mi przychodzi nadruk to ja sobie ten nadruk też ubiorę i przetestuje. Tak to wygląda, robię to bo robię. Póki robię to sam to nie będzie to masowe. Może jak spotkam kogoś kto nadaje na takich falach jak ja to się to jakoś rozwinie.
Każdemu z kim dzisiaj rozmawiam zadaje to pytanie. Ty już jesteś po koncercie na Wrocław Hip-Hop Festiwal. Powiedz dlaczego lubisz przyjeżdżać do Wrocławia?
Z Wrockiem mam parę miłych wspomnień. Raz, że grałem tutaj jak byłem przed pierwszą płytą. Nie koncertowałem wtedy jakoś strasznie, a tutaj miałem świetny odbiór i publikę. Dwa, że jak pamiętam jak tutaj przyjechałem pierwszy raz, a tutaj jest dużo uczelni, to widzieliśmy pełno młodych, uśmiechniętych ludzi. Wtedy nie widziałem posępnych twarzy i wzroku spod byka. Myślę sobie co oni kurwa wszyscy tacy weseli. Dla mnie to był spory przeskok z dwóch różnych rzeczywistości. Od tamtej pory mi się tak wkręciła ta anegdotka. Po za tym bardzo ładne miasto. Zawsze jak miałem czas to po nim trochę pośmigałem.
Dzięki za wywiad!
Dzięki
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Wywiad
Zdunekk z Rap Generation: „Mam nadzieję, że będę jak Arab po Żywym Rapie” – wywiad
Raperka pójdzie w stronę Oliwki Brazil czy Young Leosi?

Zdunekk dotarła do finału programu Rap Generation, pokazując wachlarz swoich umiejętności. Nie udało jej się jednak wygrać. Co zamierza robić dalej?
Ponad 10 lat temu w programie „Żywy Rap” realizowanym przez Hemp Gru, najmocniej wybił się Arab, choć to nie on wygrał rapowe show. Zdunekk ma nadzieję, że jej kariera rozwinie się podobnie.
– Nie chcę się też stawiać gdzieś najwyżej, bo to nie ja ten program wygrałam – mówi skromnie raperka w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.
Wywiad
Favst: „Każdy w Polsce powinien przesłuchać ten utwór”
Seria szybkich pytań do producenta, który zaangażowany jest w program „Rap Generation”.

Podczas spotkania prasowego programu „Rap Generation”, złapaliśmy się z Favstem, który odpowiedział na serię szybkich pytań.
Favst to jeden z producentów, który współpracuje z finalistami programu „Rap Generation”. To m.in. pod jego okiem uczestnicy show przygotowywali swoje numery, które zostaną zaprezentowane w finale. Wtedy też dowiemy się, kto zgarnie kontrakt z Warner Music Poland.
Tymczasem Favsta zapytaliśmy m.in. o to, co jest najbardziej przereklamowane w show-biznesie, jaki numer powinien przesłuchać każdy Polak czy, co jadł na śniadanie. Producent powiedział także, że w tym roku zamierza wydać coś „ciekawego i kontrowersyjnego”.
Poniżej wideo:
Rap Generation – odcinki
W każdym odcinku zobaczymy występy najbardziej obiecujących artystów, wyłonionych spośród ponad 800 zgłoszeń. Każdy uczestnik dostaje swoją szansę – 90 sekund na scenie, by przekonać do siebie jury. Zanim jednak wejdzie do gry, na ekranie pojawia się jego krótki profil, dzięki czemu widzowie mogą lepiej poznać jego historię.
Po każdym odcinku trzech najlepszych uczestników – tych, którzy zdobędą najwyższe oceny jurorów – przechodzi do kolejnego etapu i wprowadza się do RAP HOUSE. To tam zaczyna się prawdziwa walka o finał!
Odcinki są dostępne na platformie Prime Video.
- Piątek 7 marca – odc. 1-2
- Piątek 14 marca – odc. 3-4
- Piątek 21 marca – odc. 5-6
- Piątek 28 marca – odc. 7-8
Rap Generation – na czym polega
Każdy juror może przyznać maksymalnie 25 punktów w każdej kategorii, co oznacza, że najlepszy występ może zgarnąć 100 punktów. Średnia ocen jurorów wyświetla się w rankingu danego odcinka, pozwalając widzom i uczestnikom na bieżąco śledzić wyniki.
Jury ocenia uczestników w czterech kluczowych kategoriach:
- Technika – precyzja, rytm, dykcja
- Flow – styl, dynamika, swoboda na bicie
- Teksty – kreatywność, przekaz, zabawa słowem
- Charyzma – osobowość, energia, sceniczna pewność siebie
Goście specjalni i mentorzy
Gośćmi specjalnymi poszczególnych odcinków będą min. Tede, Włodi, Abradab, a także bardziej newschoolowi twórcy jak Oliwka Brazil i Bambi. Z producentów będą to: Czarny HiFi, Deemz, Favst, Matheo i Francis.
Warsztaty w Rap House poprowadzą Sir Mich, VNM i Mr. Polska.
Wywiad
Tau o Słoniu: „Nie poważam jego rapu, nie słucham” – wywiad
W rozmowie m.in. o: Tede, Ostrym, Kalim, Zbuku, Sariusie, Kacprze HTA i Grande Connection.

Z kieleckim raperem udało nam się nam porozmawiać na żywo pod koniec tamtego roku. Poniżej prezentujemy blisko godzinny zapis tej rozmowy, w której pada wiele ksywek i poruszono w nim kilka wartościowych tematów.
– Co myślę o rapie Słonia? Nie poważam. To znaczy nie słucham, bo mi się nie podoba – mówi Tau w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl. Podczas rozmowy Tau wymienia także pseudonim jeszcze jednego rapera, z którego rapem mu nie po drodze.
Kielczanin wypowiedział się też na temat własnej twórczości. Jak mówi, przez decyzję, którą podjął jest z urzędu pozbawiony pewnych narzędzi, które umożliwiłyby mu wywindować swoją twórczość jeszcze wyżej.
– Ja z uwagi na to, że poszedłem tą radyklaną ścieżką, nie mogę mieć w klipie agresji, przemocy, nie mogę nikogo upokarzać, nikomu ubliżać, nie mogę mieć dragów, klamek czy rozebranych kobiet (…) Jak się człowiek zastanowi i popatrzy na najbardziej popularne polskie teledyski, to jest treść tych hitów – tłumaczy.
Tau mówi w wywiadzie także o:
- Beefach Tedego
- Czy O.S.T.R. to jego kolega?
- Relacjach z Sariusem, Fabijańskim, Bezczelem i Zbukiem
- Nagrywkach z Kalim i Kacprem HTA
- O Grande Connection
- Dlaczego usunąłby siebie ze sceny?
Wywiad
Wujek Samo Zło: „Tede nie umie się bić? To nie do końca prawda” – wywiad
Godzinna rozmowa z Wujkiem m.in. na temat TVP, Jędkera, freestyle’u i nowej płyty.

Tede jest obecnie w epicentrum konfliktu z Szalonym Reporterem i Arkiem Tańculą, którzy chcą go namówić na walkę. Tymczasem na temat bitewnych umiejętności warszawskiego rapera wypowiedział się Wujek Samo Zło.
Pod koniec roku przeprowadziliśmy rozmowę na żywo z Wujkiem, w której oczywistym jest, że poruszyliśmy m.in. temat Tedego i ich konfliktu. – Tede miał opinię takiego, co się nie bije i jest c**ą, a w Lublinie miałem z nim taką akcję, że wiem, że nie jest to do końca prawda. Jest duży chłop i też potrafi machać rękami – mówi WSZ w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.
Czy Wujek chciałby zawalczyć z TDF-em? – Top nie jest moja waga, ale jakby przytył parę kilo, a ja bym schudnął, to może. Ale wolałbym załatwić to po rapowemu – tłumaczy.
Podczas rozmowy poruszyliśmy m.in. takie wątki jak:
- Zapowiedź dissu na Tedego.
- Praca w TVP i wynagrodzenie.
- Konflikt z Jędkerem i chęć walki.
- Najlepszy freestyle’owiec?
- Co WSZ ma wspólnego z Krzysztofem Rutkowskim i Mini Majkiem.
- Skąd ksywka Cygan.
Wywiad
Rabo: „Wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół” – wywiad
Rozmawiamy z raperem, który nagrał płytę inspirowaną znanymi bajkami.

W ubiegłą sobotę ukazał się album Rabo „Życie to nie bajka”. To twórca znanego kanału związanego z filmami animowanymi Disneya, Pixara i DreamWorks. Mieliśmy okazję porozmawiać z byłym dziennikarzem programu „Uwaga!” na temat jego projektu.
Polećmy klasykiem na początek – jak zaczęła się Twoja przygoda z rapem?
Cóż… okres, gdy miałem 9 lat i kolega przyniósł do szkoły Grupę Operacyjną pozwolę sobie pominąć (śmiech). Oficjalnie wszystko zaczęło się rok później, gdy ojczym pożyczył mi swoją empetrójkę, bym się nie nudził w autokarze podczas wycieczki szkolnej. Znajdowała się tam „Droga” od Hemp Gru, którą momentalnie się zachwyciłem. Potem już poszło. Ogólnie jestem z pokolenia dzieciaków, dla których rap był jak łyk świeżego powietrza w świecie przepełnionym smogiem. Gdybym na pewnym etapie nastoletniego życia nie usłyszał, że „Damy radę”, to nie wiem, czy bym dał. Gdybym nie podśpiewywał sobie, że „Bierzemy sprawy w swoje ręce” albo że „Każdą porażkę obracam w sukces”, to też pewnie wszystko wyglądałoby inaczej. Nie bez powodu czasem żartuję sobie, że wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół (śmiech). I coś w tym jest.
A skąd pomysł, by samemu zacząć rapować?
Od zawsze marzyłem, by być częścią tej kultury. Przez wiele lat prowadziłem kanał na YouTube, gdzie opowiadałem o różnych ciekawostkach, szokujących teoriach i absurdach związanych z filmami animowanymi, głównie ze stajni Disneya, Pixara i DreamWorks i gdy przekroczyłem magiczną barierę 100 000 subów, chciałem przygotować dla widzów coś specjalnego. Uznałem wtedy, że to dobra okazja, by zadebiutować i tak powstał utwór „Sto tysięcy powodów”. Odbiór był pozytywny, więc zacząłem doskonalić swój warsztat i dziś, po 5 latach od tamtego wydarzenia, myślę, że rozwinąłem się już na tyle, by przedstawić się szerszemu gronu słuchaczy.
No właśnie, niedawno do sieci trafiła Twoja EPka „Życie to nie bajka”, oparta na ciekawym patencie. Opowiedz o tym.
Od jakiegoś czasu kiełkował mi w głowie pomysł na płytę związaną z tym, czym zajmowałem się na co dzień. W końcu postanowiłem się za to zabrać i efektem tego jest album inspirowany znanymi animacjami, takimi jak „Toy Story”, „Auta” czy „Król Lew”. Bajki te stanowiły jednak jedynie punkt wyjścia do opowiadanych historii, dzięki czemu mogłem zgrabnie połączyć moje osobiste przeżycia z fabułą wspomnianych filmów. Przykładowo w utworze „Simba” opowiedziałem o swojej drodze do sukcesu, która ciągle trwa, niestety (śmiech). Refren oparłem na słynnej frazie Mufasy „Kiedyś to wszystko będzie Twoje”, którą kojarzy niemal każdy, a której, co ciekawe, Mufasa nigdy do Simby nie wypowiedział. Taki bajkowy efekt Mandeli.
Tu, gdzie jestem, konsekwentnie rządzi prawo dżungli
Walczę mężnie, bo lwie serce w mojej piersi dudni
Wygram ze złem, wsparcie wielkie mam od wiernych kumpli
Dzieło zwieńczę happy endem, będą ze mnie dumni!
Zanim jednak zdecydowałeś się wrócić do ksywki Rabo, wydałeś dwie EP-ki pod innym pseudonimem na osobnym kanale, którego prawie nikt nie zna.
I całe szczęście (śmiech). Faktycznie, w 2020 roku postanowiłem wypuścić pierwszą EP-kę, ale czułem podskórnie, że mimo iż teraz wydaje mi się to cudowne, to za parę lat zapewne będę wolał o tym zapomnieć. I faktycznie – dziś, gdy patrzę na swoje poprzednie projekty, na czele z tym starszym, to widzę, jak wiele rzeczy mógłbym zrobić lepiej. Ale cóż – chyba właśnie na tym polega rozwój. Ostatecznie dobrze mi zrobiło te parę lat w takim klasycznym podziemiu – miałem czas, by spokojnie progresować, a jednocześnie mało kto musiał być tego świadkiem (śmiech).
To teraz trochę z innej beczki – jak YouTuber trafia do redakcji Uwagi! TVN?
Faktycznie, jest to historia dość oryginalna. Niecałe 2 lata temu przechodziłem najgorszy okres mojego życia. To było chwilę po wypuszczeniu EPki „To The Ground”, która zresztą odzwierciedla ówczesny stan mojej psychiki. Z przyczyn niezależnych ode mnie, musiałem odejść jakiś czas wcześniej z YouTube’a, co wywróciło moje życie do góry nogami. Moim planem ₿ na życie był wtedy rynek kryptowalut, który jednak dał mi wielką lekcję pokory i plany bycia kryptomilionerem musiałem odłożyć na później. Ostatecznie znalazłem się w sytuacji, w której byłem bezrobotny, samotny i bez perspektyw. Wysłałem CV do wielu firm, by zaczepić się gdziekolwiek. Odpowiedziały mi dwie – jakieś Call Center i… McDonald’s (śmiech). Wybrałem pracę na słuchawce i – jak się potem okazało – ta jedna decyzja odmieniła moje życie.
Dlaczego? I jak to się łączy z pracą dziennikarza?
Już tłumaczę. W wielkim skrócie firma, w której zacząłem pracować, okazała się być jedną wielką kuźnią oszustów i prężnie działającą machiną okradającą starszych i schorowanych ludzi na grube miliony złotych. Gdy tylko zrozumiałem, w czym biorę udział, chciałem się zwolnić, ale ostatecznie tego nie zrobiłem. Uznałem, że więcej zdziałam, jeśli zostanę tam przez pewien czas, przemęczę się i zdobędę jak najwięcej dowodów na to, co tam się wyprawia. Ostatecznie wyszło lepiej, niż przypuszczałem. Odezwałem się do redakcji Uwagi! opisując całą sprawę i dostarczając im materiały. Podjęli temat i wspólnie zrealizowaliśmy 5-częściowy cykl reportaży o tytule „Szatańska Loża VIP”. Efekt był taki, że po pierwsze – złodziejska firma upadła, po drugie – wielu osobom odpowiedzialnym za ten niemoralny proceder postawiono zarzuty, a po trzecie – dostrzeżono we mnie potencjał i zaproszono do redakcji na staż. Reszta jest już historią. Szaloną, jak całe moje życie.
W takim razie gratuluję, dobra robota.
Dzięki. Swoją drogą na mojej najnowszej EP-ce nawiązuję do tych zdarzeń w kawałku „Pinokio”. Utwór ogólnie opowiada o poczuciu wyobcowania wśród rówieśników, o byciu niepasującym elementem układanki, ale także o potrzebie osiągnięcia wielkiego sukcesu, by mój Gepetto był ze mnie dumny i by nigdy mu niczego nie zabrakło. Myślę, że metafora jest zrozumiała dla wszystkich. Za to sama końcówka drugiej zwrotki jest właśnie o wspomnianej chwilę wcześniej historii. Pamiętam, że wszyscy przestrzegali mnie, bym się w to nie pakował, bo może stać mi się krzywda. Ja jednak miałem przekonanie, że w takich sytuacjach należy działać, nie bacząc na konsekwencje. I tak też zrobiłem. Na razie wszystko ze mną w porządku i mam nadzieję, że tak zostanie. A jeśli nie, to przynajmniej pozostanie po mnie muzyka.
Będę bronił starszych oraz kobiet, cóż
Nawet jak przypłacę to niejedną blizną
Nie chcę być prawdziwym chłopcem już
Od kiedy zostałem prawdziwym mężczyzną
-
News2 dni temu
Słuchacze zaniepokojeni wyglądem Joki podczas wywiadu
-
News3 dni temu
Walka Alberto z Taazym zakończona skandalem (wideo)
-
News5 dni temu
Ten Typ Mes atakuje Stasiaka i jego żonę
-
teledysk4 dni temu
Alberto uderza w Malika? „Wziąłem sobie sam, żaden ciapak mi nic nie dał”
-
News2 dni temu
Ten Typ Mes po latach atakuje Mezo i wyjaśnia dlaczego
-
News3 dni temu
Fryderyki: O.S.T.R. ze statuetką. Nie przyszedł jej odebrać
-
News3 dni temu
Robot „Mata 2040” na gali Fryderyków – rewolucyjny występ
-
News1 dzień temu
Kaczor o kumplach i zespole: „Wszyscy mnie zawiedli, tylko nie rodzina”