Sprawdź nas też tutaj

Felieton

KOMENTARZ: Beef SB Maffiji ze Śliwą – newschool vs ulica

Opublikowany

 

Mamy świeży beef w polskim rapowym światku, którym zapewne żyje teraz wielu młodocianych sajkofanów obu formacji.

Zacznijmy od Aspiratio Crew, na potrzebę tego tekstu sprawdziłem uczestników tego moim zdaniem kiepskiego rapowego przedsięwzięcia i z całą odpowiedzialnością muszę stwierdzić, że stężenie łaków w tej ekipie sięga niebezpiecznego poziomu.

 

Lider – Śliwa, członek wytwórni Ryszarda Andrzejewskiego RPS Enterteyment można by rzec Pener Junior jest wierną kopią swojego rapowego ojca Peji, dzięki któremu udało mu się zdobyć rozpoznawalność w pewnych kręgach. Tekstowo jak i technicznie jest to przeciętny raper z punktu widzenia każdego świadomego słuchacza, ma swój fanbase który próbuje przebić się w komentarzach przez lawinę hejtów na swojego idola, który szczerze mówiąc porwał się z motyką na słońce. Fanbase tej grupy jest bardzo podobny do fanbase'u Ryśka, czyli w większości zbuntowani nastolatkowie z blokowisk i łysi jegomoście w esencji prawilności czyli w czapkach z daszkiem z nike, dresach MMA lub Limited (swoją drogą najgorszy ciuch ever) oraz słynnych kołczanach. Nikt kto w latach 90tych lub na początku nowego tysiąclecia słuchał Notoriousa B.I.G, Tupaca, Big L'a, Rakima, Run DMC czy EPMD nie weźmie na poważnie groźnych min, gróźb i żenujących punchy rzucany przez Śliwę w odpowiedzi na diss reprezentantów nowej szkoły.
 

Łatwo można sprawdzić czytając komentarze jacy ludzie trzymają stronę Aspiratio Crew w tym beefie, są to zazwyczaj młodzi słuchacze dla których "uliczność" rapera jest wyznacznikiem jego skillsów, przodują tutaj wulgarne komentarze pełne agresji i żalu, że ktoś odważył się podnieść rękawicę i pojechać z ich idolem. Najczęściej też są to wierni słuchacze raperów pokroju Chady czy Z.B.U.K.U czyli de facto produktów marketingowych dużych wytwórni nastawionych na jak największy zysk oraz ilość wyświetleń dzięki nachalnej promocji. W opozycji do poziomu jaki prezentują fani Śliwy trzeba postawić zwolenników obozu SB Maffiji, moim skromnym zdaniem obecnie jednej z najsilniejszych rapowych ekip w Polsce. Reprezentanci SB Maffiji to mieszanka wybuchowa, której nie trzeba nikomu przedstawiać, najbardziej na plus jest dla mnie różnorodność jaką prezentują poszczególni członkowie. Choćby Quebonafide bijący rekordy na OLiSie z niewybredną liryką, Tomb z niebanalnymi punchami i charakterystycznym dla niego offbeatem, spokojny i opanowany Solar oraz bezczelny Beezy. Jako ich fanbase mam na myśli ludzi, którzy potrafią docenić rym podwójny, dobry hashtag czy follow-up oraz odejście od samplowanych bitów na rzecz newschoolowych bangerów Lanka.

Wszystko zaczęło się od kawałka "Fake MC" w trzeciej zwrotce przez niejakiego Fishera zostaje zaczepiona cała ekipa, następnie nastawiony na promocję swojego nowego LP Śliwa umieszcza ten kawałek na swoim fanpage'u zaczepiając po raz kolejny SB Maffije nazywa ich pajacami oraz kurewkami do odstrzału. Solar z Białasem wspólnie łączą siły i dissują członka Apiratio Crew kawałkiem o nazwie "Go-tu-jemy Kompot".
Śliwa zapowiada swój diss trailerem (?) co już samo w sobie nosi znamiona apogeum żenady, a następnie puszcza do sieci kawałek zatytułowany "Lunch Time". Nie trudno ocenić kto dla kogo był tu obiadem, dla osób nieposiadających własnego zdania lub z tzw. chujem w uchu jako drogowskaz mogą posłużyć łapki na YouTube czy choćby same komentarze, ciężko wyłapać chociaż jedną ogarnięta osobę, która szczerze propsuje Śliwę. Zazwyczaj są to podludzie, o których wspominałem wcześniej albo mniej lub bardziej udane prowa. 

Na uwagę zasługują próby składania punchline'ów przez lidera AC. Przytoczę tutaj moje ulubione perełki
 

"Jak zwykle wbite mam w te wasze żarty
Białas jesteś grą? – chyba w karty"

"Solar jesteś kotem, no chyba kurwa w butach"
 

Myślę, że tych dwóch punchy nie trzeba komentować, kazać składać Śliwie wers bitewny to jak kazać sparaliżowanemu dziecku przebiec maraton.

"Solar, konasz, sto lat całemu AC
Wbijaj pod stół do nas, opierdol lache"

"Słuchajcie, będę z Ryszardem i całym gangiem kurwa dziesiątego w Wawie na Warsaw Challenge w waszym mieście, zapraszam, mam nadzieję że wpadniecie, może będziecie chcieli dyskutować, my na pewno nie. AC, speak nice, chuj wam w morde"

Na uwagę słuchacza zasługuje również wers o opierdalaniu lachy, tak sztywna ekipa proponuje Solarowi seks oralny podczas ich wspólnego toastu? Coś tu jest nie tak, lekki gay alert. Ocenę zostawiam słuchaczom.
Zabawna wydała mi się próba ustawki ze strony Śliwy podczas Warsaw Challenge, jest to typowe dla poznaniaków zachowanie, warto przypomnieć sobie czasy beefu Palucha z Fokusem, kiedy ten pierwszy groził wjazdem na koncert. Temperament Palucha utemperował dopiero Sentino.

Dużo lepiej prezentuje się kawałek nagrany przez rapera SolarBiałas, mianowicie "Go-tu-jemy Kompot". Wybrałem tutaj wersy które mi najbardziej przypadły do gustu 

"Śliwka, chcesz być jak Peja, a jesteś jak Wiśnia
Pruje się dziwka, a wszystko co o mnie wie to ksywka"

Jest to ewidentne nawiązanie do Wiśni, członka Ski-składu. W dissie chłopaków z SB Maffiji najbardziej spodobało mi się to, że swobodnie poruszali temat Ryśka nie zaczepiając go. Myślę, że tym razem obejdzie się bez odwoływania koncertów, ponieważ sam Peja napisał na swoim FP o "ciekawym beefie". Jak wiadomo beef to promocja, a promocja przekłada się na sprzedaż, co dla wytwórni RPS'a powinno być priorytetem, póki co  nie udało mu się wydać kogoś kto zagrzał miejsce na OLiSie.

"Na fejm Ci brak innej alternatywy
Nie mów o rapie bo za Ciebie wstyd mi
Ty kumasz tyle co Jeru na żywym
Biggiego usuwaj se z przedramienia
Nie będziesz królem se mordy wycierał
Choć Peja Cię wskazał jak Korwin Wiplera
Znaczysz tu tyle co propsy Libera"

Nawiązanie do legend po raz kolejny, Jeru the Damaja był honorowym goście programu Żywy Rap i jak wiadomo, pewnie niewiele zrozumiał w naszym języku, tak według Białasa wygląda pojmowanie rapu przez Śliwę. Ostatni wers zakończony drwiną z wykluczonego przez środowisko hip-hopowe Libera.

"W ogóle miałem Cię olać lamusie
Uliczny raperze co strzela fejsbukiem"

Bardzo trafny punchline obnażając prawdziwe zamiary Śliwy mianowicie wypromowanie płyty na beefie, skoro tak zależy mu na konfrontacji, uważa się za rapera ze street-creditem dlaczego kawałek ze stycznia udostępnił akurat teraz wyzywając Solara z Białasem? Moim zdaniem prawilniej byłoby nagrać diss i czekać na odpowiedź, a pierwszy strzał na tracku pochodził od chłopaków z SB Maffiji. Śliwa na swoim FP oczekuje od ludzi tych słów ale prosto w twarz, nie przeszkodziło mu to jednak obrażać na Facebooku Solara z Białasem oraz Tedego, z którego żartował, że jest kurwą stojącą przy trasie.

"Zbuku cie wyciągnął z grobu na 5 minut
Znów na cudzym hajpie błyszczysz i po chwili gaśniesz synuś
Na twoim fp chcą pluć na Ciebie
Weź ty dzieciaku już wróć na ziemię
Jak tak cie bolą tu nasze działania
To po co brałaś udział w hot16challange?"

Po raz kolejny przeciwnik został wypunktowany, mocne argumenty jeśli chodzi o kawałek ze Zbukiem. Swojego czasu wracając z festiwalu w pociągu miałem okazję siedzieć obok dziewczynki w wieku gimnazjalnym, drogę umilał mi właśnie kawałek Zbuka ze Śliwą lecący w jej słuchawkach kilkukrotnie. Po co Śliwa nagrywał swoją gorącą szesnastkę skoro pomysłodawcę wyzwania uważa za kurewkę? 

 

Póki co jest 2:0 dla SB, ponieważ odpowiedź Śliwy w moim odczuciu jest autodissem, czekam na kolejny kawałek od Solara z Białasem mam nadzieję, że z Tombem na feacie, który również został zaczepiony w tym beefie i swoje będzie miał do powiedzenia. Co do wygranej decyzja należy do słuchacza, pytając na Jeżyckim podwórku odpowiedź może paść tylko jedna, w większości miejsc nieskalanych patologią dowiemy się, że korona należy do SB Maffiji.

 

Przy okazji tego beefu warto przytoczyć wers z dissu Tedego na Płomień 81, mianowicie:

"Kto wygrał beef? Tede, Pezet czy Onar? Wygrał hip-hop jak mawiał Hirek Wrona"

W tym krótki tekście zamieściłem swoją subiektywną opinie, prócz wklejania freestyle'u Eldoki, lasek z kutasem i pizgania ze swoich matek zachęcam do dyskusji lub konstruktywnej krytyki mojej opinii w komentarzach.

__________

Tekst nadesłany przez czytelnika. *Cykl "Komentarz" jest subiektywną oceną wydarzeń ze świata Hip-Hopu. Jeżeli Ty również chcesz podjąć się jakiegoś tematu, który ma zostać opublikowany w tym cyklu, prześlij do nas gotowy tekst na adres kontakt@glamrap.pl


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

 

Felieton

Dwa Sławy – czy dobrze już było? – felieton

Zabawa formą vs wielowymiarowe metafory.

Opublikowany

 

dwa sławy

Od premiery najnowszej płyty Dwóch Sławów minęły już dwa miesiące. Zdążyłam się z nią solidnie osłuchać i dowiedzieć, co dobrze by było opisać. Opinie o projekcie – wprost mówiąc – nie są najlepsze, co duet wziął już na klatę. Moje zdanie jest jednak nieco inne więc zapraszam na łyżkę miodu w beczce dziegciu.

Kryzys wieku średniego?

Zacznę prosto z mostu – uwielbiam ten duet. Na ich wielowymiarowe metafory trzeba kupić drukarkę 3D. Zabawa słowem, luz i humor to cechy, które niewątpliwie muszę im przypisać i wcale nie muszą nikogo do tego przekonywać. Ale, co w sytuacji, gdy masz za sobą dziesięć lat punchline’ów, wszechobecnej beki i hashtagów, a fani czekają? Jasne, możesz zrobić kolejny taki sam album, który i tak nie ma podjazdu do debiutu. Stąd najnowszy projekt Astka i Rada jest totalnie zrozumiały – dajmy im działać i się rozwijać. Kryzys wieku średniego i te sprawy.

Zabawa formą

A tak serio – spodziewaliście się kiedyś, że łódzki duet mógłby zagrać swoje numery na imprezie Świętego Bassu albo zrobi manifest polityczny, który będziecie podśpiewywać pod prysznicem? Chcecie starych Sławów – włączcie „Ludzi Sztosów”, proste. I oczywiście – jak większość z Was – analizowałam ten album na Genusie, łapiąc się za głowę po wytłumaczeniu kolejnego wersu. Jednak… to było dekadę temu. Nikogo zatem nie powinno dziwić, że przyszedł u panów czas na zabawę formą, poniekąd wyniesioną z projektu club2020.

Najwyżej będzie stójka lub parter

Czy „Dobrze by było” jest krążkiem bez treści? Złośliwi powiedzieliby, że tak. Ale obiektywnie patrząc – numery „Myślałem, że będzie gorzej” czy wcześniej wspomniany bez nazwy „To nie jest kraj dla kabrioletów”, mają to, co tygryski lubią najbardziej. Jest więcej śpiewów, autotune’ów i wtyczek niż kiedykolwiek. I dobrze by było trochę odpuścić, wychillować i zaakceptować ten wytwór, spięty słuchaczu. A, że krążek buja i na żywo miałam okazję sama się przekonać na trasie – a jakże! – „Dobrze by było Tour”. Już 4 kwietnia w ich mothership (czytaj w Łodzi) zagrają finałowy koncert więc jeśli w domowym zaciszu denerwują Cię te chłopy, daj im szansę. Najwyżej będzie stójka lub parter.

Czytaj dalej

Felieton

Drugi koncert Quebonafide na Narodowym. Czy to jawne oszustwo? – felieton

Na pewno zachowanie nie po koleżeńsku.

Opublikowany

 

quebonafide

Organizacja pożegnalnego koncertu Quebonafide przypomina zabawę w kotka i myszkę. Na pewno jest brakiem poszanowania dla słuchaczy, którzy kupili bilet i właśnie się dowiedzieli, że ostatni koncert rapera będzie miał kilka dat.

Wyobraźmy sobie sytuację, że kupujemy limitowaną płytę artysty za 200 zł, który deklaruje, że nakład tysiąca sztuk nie będzie nigdy wznawiany. Tymczasem zamiast cieszyć się z „białego kruka” w domu dowiadujemy się jeszcze w dniu zakupu, że z powodu dużego zainteresowania płytą postanowiono dotłoczyć drugi tysiąc egzemplarzy. Podobne do tej sytuacje już się zdarzały, ale płyty były dotłaczane po kilku latach. Tym niemniej, mamy tu do czynienia ze złamaniem umowy między artystą a słuchaczem, czyli ze zwykłym oszustwem.

Pierwszy, drugi… i trzeci – „ostatni koncert” Quebonafide

Podobnie jest z koncertem Quebonafide. W przeciągu bardzo krótkiego czasu, słuchacze mogą czuć się oszukani i to aż dwukrotnie. Za pierwszym razem, kiedy „Ostatni koncert Quebonafide” miał się odbyć online. Po kilku tygodniach, kiedy wykupiono bilety na wydarzenie, dowiedzieliśmy się, że wcale nie będzie to ostatni koncert, bo ostatni odbędzie się dzień później na PGE Narodowym. Kombinacje alpejskie, przesuwanie startu sprzedaży zakupu biletu to temat na zupełnie oddzielny wątek, ale to co się dzisiaj wydarzyło i jak zostały potraktowane osoby, które kupiły bilety na wydarzenie online powinno skończyć się co najmniej bojkotem ze strony odbiorców.

To jednak nie koniec kpin ze słuchaczy.

Pierwszy, drugi i trzeci – „ostatni koncert” Quebonafide

Oszustwo na drugi koncert?

W czwartek, w zaledwie parę godzin bilety na ostatni koncert Quebonafide na Narodowym zostały wyprzedane. Jeżeli ktoś miał szczęście, to po kilku godzinach walki z systemem bileterii i zacinającej się stronie kupił bilety. To nic, że będzie siedział gdzieś za przysłowiowym filarem, w ósmym rzędzie z daleka od sceny. Miał świadomość i satysfakcję, że warto było się pomęczyć, bo miało to być jedyne takie wydarzenie – unikalne, tak przynajmniej go zapewniano. Więc zamiast wcisnąć „Esc” postanowił wziąć nawet to najsłabsze miejsce, bo będzie częścią historii. Nic bardziej mylnego.

Po kilku godzinach ogłoszono, że „ostatni koncert” Quebonafide będzie miał jeszcze jedną datę. Dzień wcześniej raper zagra jeszcze jeden koncert. Dzień wcześniej! Przecież to brzmi jak absurd. Tuż po zakupie biletu, zmieniane są zasady gry i umowy między raperem a słuchaczem. Wygląda to jak celowe działanie i wprowadzenie kupującego bilety w błąd. Który koncert więc będzie tym ostatnim. Ten 27 czy 28 czerwca?

Quebonafide z ostatniego koncertu robi sobie trasę koncertową, choć przy zakupie biletu z nikim się na to nie umawiał. Ba, sugerował unikalne i jedyne tego typu wydarzenie. Tymczasem osoby, które walczyły dzisiaj o bilety będą musiały pocieszyć się zmęczonym artystą po występie dzień wcześniej i zleakowanym koncertem na TikToku.

Opinie słuchaczy
Opinie słuchaczy
Opinie słuchaczy

Czytaj dalej

Felieton

Zaginiona córka Magika. Kamka z „Rap Generation” to przyszłość sceny? – felieton

Uczestniczka programu zdobyła uznanie jurorów i widzów.

Opublikowany

 

kamka

Za nami dwa pierwsze odcinki programu „Rap Generation”, po którym sporo emocji budzi Kamka – skromna raperka z klasycznym sznytem.

Kamka „zaginiona córka Magika”

Kamka wykonała w programie utwór „To nie GTA”. Spodobał się on Pezetowi, Malikowi i Leosi. Pierwsze recenzje występu Kamki wśród widzów są bardzo, ale to bardzo pozytywne – mówi się już wprost o nowej świeżości na scenie. Nie tylko komentatorzy hip-hopowi są pełni optymizmu, ale także słuchacze. Pod nagraniami z Kamką pojawiają się prawie same propsy:

  • Lepszego flow nie słyszałem w polskim rapie od lat.
  • Vibe jak Paktofonika.
  • Zaginiona córka Magika.
  • Malik jest w szoku, że można tak rymować.
  • Leosia w końcu usłyszała prawdziwy damski rap.
  • Rzadko mam ciary od muzy, dzięki młoda za emocje.

Czy Kamka to przyszłość sceny?

Pojawienie się newschoolu i nowej fali raperów zrewolucjonizowało scenę, ale nie spowodowało, że weterani tworzący klasyczny odłam zaczęli zdychać z głodu. Po kilku latach tryumfu młodej fali, dinozaury sceny zaczynają brać coraz głębszy oddech. Młodzi wracają do oldschoolu, co widać chociażby po ilości koncertów starych wyjadaczy. To też bardzo dobra wiadomość dla Kamki, która dała się poznać z klasycznej strony.

Najpopularniejsze raperki w kraju to twórcy newschoolowi, balansujący na granicy rapu i popu. Kamka jest ich przeciwieństwem i z automatu zdobyła przychylność sporej części odbiorców, którzy – powiedzmy sobie szczerze – nie przepadają za rapem Bambi, Young Leosię czy Oliwki Brazil. Dobrze poprowadzona Kamka może stać się jedną z głównych sił na polskiej scenie rapowej. To idealny czas na kobiecy trueschool – słuchacze o to zabiegają jak nigdy dotąd, rzygając cukierkowością i zbyt przesadną wulgarnością.

Kim jest Kamka

Kamka, czyli Kamila Podziewska to 20-latka pochodząca z Suwałk, która obecnie mieszka w Warszawie. Swoje numery publikuje od 1.5 roku, chociaż pierwsze teksty zaczęła pisać już w szkole podstawowej. W ostatnim czasie publikuje coraz więcej muzyki i nie boi się eksperymentować z różnymi gatunkami. Raperka może liczyć na wsparcie mamy, siostry, ojczyma i babci. Z tatą nie utrzymuje kontaktu.

Łączy rap z wojskiem

Kamila od lat interesuje się wojskowością. To studentka Akademii Sztuk Wojennych. Przez ostatnie dwa lata służy w Wojskach Obrony Terytorialnej: wyjeżdża na granice, poligony i ćwiczenia.

Czytaj dalej

Felieton

Sentino spadł Truemanowi jak z nieba. Uwiarygadnia scamy – felieton

„Udawany milioner, największy pozer i scamer”.

Opublikowany

 

trueman sentino
fot. kadr z wideo yt/TrueMan

Trueman został menagerem Sentino, pomógł wydać mu książkę, wypuścili razem płytę i przy jego medialności promuje swoje biznesy. Co najważniejsze – Sentino uwiarygadnia je, a ten może docierać do nowej grupy docelowej, którą łatwo scamować.

Trueman to postać pozująca na milionera, która uchodzi za płynnie poruszającego się po biznesach internetowych i kryptowalutowych. Za każdą z jego działalności ciągnie się jednak potężny smród, a na największych forach o zarabianiu w sieci jest określany przez użytkowników jako scamer, czyli oszust.

Sprzedawca ebooków

Początkowo internetowa działalność Truemana opierała się na tworzeniu filmów na temat innych twórców. Szybko jednak przeszedł do sprzedaży własnych ebooków. W 2020 roku ukazał się „Milioner 2021”. W ebooku obiecywał jak zarabiać setki złotych dziennie na afiliacji kont bankowych. Osoby, które dały się namówić na zakup magicznej wiedzy Truemana, twierdzą, że poradniki finansowego influencera to same ogólniki i oczywistości. Wszystko, co znajduje się w jego książkach, znajdziemy na pierwszym lepszym kanale o finansach.

I tak np. promowany przez niego projekt kryptowalutowy ScanDeFi okazał się być pump and dumpem, czyli oszustwem finansowym, który polega na sztucznym podbijaniu cen aktywów (w przypadku Truemana, cenę podbijały jego kontakty z influencerami), żeby potem na górce szybko je sprzedać, zostawiając innych inwestorów z bezwartościowymi udziałami. Na kryptowalucie zarobił oczywiście tylko Trueman, a straciły osoby, które mu uwierzyły, że zarobią. Z przekazów medialnych wiemy, że wzbogacił się na tym o ok. 180 tys. zł.

Punktem zwrotnym w jego karierze było podjęcie współpracy z Amadeuszem Ferrarim, który był idealnym uwiarygodnieniem działalności Truemana w sieci. Dzięki niemu mógł docierać do nowej grupy odbiorców i pomnażać na niej swój majątek. Jak sam mówił, w wieku 20 lat miał na koncie podobno 4 mln zł. Prowadził też rzekomo 12 firm. Jego nazwiska próżno jednak było szukać w KRS czy CEIDG, a jedyną działalność jaką miał, była ta otworzona w 2022 roku.

Trueman o sobie

„Oscamował tyle ludzi. Łapią się na to dzieciaki”

Wśród społeczności skupionej wokół zarabiania w Internecie Trueman jest spalony, mając opinię scamera, z którym nie warto wchodzić w żadną współpracę.

„Ten gość opiera się tylko na farmazonach. Łapią się na to dzieciaki, które myślą, że jak kupią ebooka to będą robić kasę jak ich idole z Internetu. Tu nie ma żadnej wartości.”

„Gościu przecież tyle ludzi oscamował, czy to na fake krypto, bukmacherka czy kij wie co jeszcze. Tak jak wszystko inne, zapewne jego aktualna działalność opiera się na wyłudzeniu jak największej kasy i rozpoczęcie kolejnego „biznesu”.”

Opinie o Truemanie na make-cash.pl

Sentino – uwiarygadniacz

Co więc można zrobić w sytuacji, kiedy branża nie chce mieć z tobą nic wspólnego? Poszukać odbiorców w innej, robiąc biznes na tych, którzy cię jeszcze nie znają i próbować założyć własną społeczność. Pomóc w tym może ten, który ma już wierną grupę fanów, czyli w tym przypadku Sentino.

Obecnie Trueman działa jako menager Sentino. Pomógł wydać mu książkę, razem również wydali płytę „BNP”. Współpraca z raperem otworzyła mu nowe możliwości i dotarcie do całkiem innej grupy odbiorców i to liczonej w setkach tysięcy. Bazując na stałej grupie słuchaczy Sentino i jego muzyki, Trueman chce spieniężyć swoją współpracę z raperem kolejnym biznesem – BNP.Global. To społeczność, która ma zrzeszać „scammerów, finesserów oraz hustlerów”.

Nowy biznes Truemana i Sentino

Sentino wydaje się być do tego idealną postacią, która od lat polaryzuje środowisko rapowe, ale ma też zaufane grono fanów. Panowie zaczęli właśnie promować nowy biznes, oczywiście pokazując jak bardzo są zarobieni, bo nic nie działa tak na wyobraźnię, jak kupno bransoletki za 20 tys. zł czy okularów za 5 tys. zł

Oferta BNP Global to zero konkretów i same ogólniki. Osoba, która zarabia na jakimś biznesie nie ujawnia swoich metod zarobków, chyba, że metodą na zarabianie jest sprzedawanie takich właśnie ebooków.

– Idziemy jeszcze po najdroższą torbę, która jest w Louis Vuitton dostępna, która jest w cenie samochodu polskiego rapera – mówi Sentino w pierwszym vlogu reklamowym, którego zadaniem jest napędzić jak największą ilość osób do zakupu dostępu do nowej platformy Truemana.

Niestety, po komentarzach widać, że współpraca Treumana z Sentino jest strzałem w dziesiątkę. Tylko nieliczni dopatrują się w ich biznesie czegoś niepokojącego. Dodatkowo jakiś czas temu pojawiła się informacja o pogodzeniu się Sentino z Malikiem i ich spotkaniu w Paryżu, do czego miał doprowadzić sam Trueman. Czy szef GM2L będzie kolejną osobą, która ma uwiarygadniać szemrane biznesy, czas pokaże.

Odbiorcami Truemana są teraz najwierniejsi fani Sebastiana

Czytaj dalej

Felieton

Lacazette ratuje niemiecki rap – felieton

Młodego rapera propsują m.in. Capital Bra, Celo, Abdi, Loredana i Kolja Goldstein.

Opublikowany

 

Przez

lacazette

Niemiecki rap od pewnego czasu nie ma zbyt wiele do zaoferowania i to samo zdanie podziela raperka Loredana. Ciężko robi się na sercu słuchaczy, nie ma co ściemniać, że niemiecka scena była po francuskiej jedną z najmocniejszych w Europie, a tu ledwie kilku artystów nadaje się do konsumpcji. Obecnie albumy wpadają w jedno ucho i tak samo szybko wylatują drugim. Treści oraz teksty nie trenują mózgu, nie bawią, ani nie intrygują. Jadąc w Sbahnie grzebiesz coś na telefonie i nawet nie wiesz, czego słuchasz. Do czasu aż pojawił się Lacazette, który zmusza odbiorcę do poświęcenia mu inkluzywnej uwagi.

„LID” – album roku 2024

Nazywa siebie samego ratunkiem niemieckiego rapu i raczej nie będzie musiał składać od tego apelacji. Nikt nie zarzuci mu niekompetencji albo ghostwritingu. Jego album “LID” bardzo szybko po premierze usytuował się na 5 miejscu top albumów. Muzyk nie był żadną wielką figurą undergroundu. Zrobiło się o nim bardziej głośno, kiedy kawałek “H&K” puszczał w samochodzie Capital Bra, co w pewnym stopniu pomogło newcomerowi na uzyskanie pierwszego rozgłosu. Typ pojawił się tak naprawdę znikąd i nie wiemy o nim zbyt dużo. Od początku wspierają go Gringo i Kalazh44, którzy propsują ciężką pracę chłopaka związanego z Labelem Baklava Music. Celo i Abdi w jednym z wywiadów również przychylnie odnieśli się do berlińczyka. Ten duet obok Haftiego, to ojcowie Straßenrap w Niemczech.

Okładka albumu „LID”

Milion euro zysku

Pochodzący ze Steglitz- Zehlendorf raper nie postawił na typową ścieżkę kariery. Zazwyczaj jako newbie robisz drop dwóch kawałków i czekasz po dobrze przyjętej premierze na deal z Universal albo Sony. Lacazette natomiast, nagrał aż 13 klipów w bardzo podobnej, ulicznej, zimnej stylistyce mrocznego Berlina, które na YouTube przyniosły mu ok. 1 miliona euro zysku. Estetyka dość już znana, ale przedstawiona w innej, ciekawej perspektywie, owiana tajemnicą i zawadiackim spojrzeniem muzyka.

Inteligentny uliczny rap

Lucky sprawił, że niemiecki rap dostarcza słuchaczowi i szerokiej grupie wiekowej odbiorców, dużej przyjemności. Streetrap doczekał się w końcu chwytliwych i inteligentnych wersów, przeplatanych ironicznym humorem. Grek lubi czasem znikąd wypuścić zaskakujący, humorystyczny punchline jak: “Dostawca jest Niemcem, ale biega jak Hakimi” (“Läufer ist Deutscher doch rennt wie Hakimi”) czy “Przyjdę do Twojego akwarium Cię wyłowić” (“Ich komm’ in dein Aquarium, dich rausfischen”), “Bycie mądrym jest niebezpieczne, niebezpieczne nie jest mądre” ( “Schlau sein ist gefährlich, gefährlich ist nicht schlau”).

Trafnych fraz posiada on tak wiele, że musiałabym zrobić dla was jakąś best of listę. Dykcja Lacazette jest wybitnie on point, dlatego myślę, że ze spokojem zrozumiecie jego teksty, nawet jeśli Wasz niemiecki nie jest na wygórowanym poziomie.

Lacazette

Wyróżnia się na monotonnej scenie niemieckiego rapu

Wallah! Na albumie nie znajdziecie autotune, za to solidne beaty w klasycznej stylistyce, uwaga to nie jest codeinowy rap, afrobeat albo hiphopop. Fabuła traktuje o dealowaniu i używkach, zarabianiu hajsu, refleksjach oraz demonach. Mimo to raper ugryzł ten temat w inny, swój sposób, bez monotonnych adlibów o double cup czy fat ass. Lucky postawił na dobrze napisane teksty, przekaz i porządny warsztat, co słychać przez to jak buduje zdania czy zgrabnie łączy rymy. W kunsztowny sposób akcentuje słowa, wyróżniając go tym pośród monotonnej sceny niemieckiego rapu. Po pierwszym odsłuchu jego twórczości byłam pewna, że to jakiś streetowo doświadczony, grubo po 30-tce typ. Bity są bardzo klasyczne jak na obecne czasy i trendy. Obecnie wielu niemieckich artystów, takich jak Loredana wrzucają na Instagram jego utwory. Respekt oddał mu także sam wielki Kolja Goldstein, który koleguje się z managerem Lacazette.

Lacazette

210 mln streamów

Zawadiacki i charyzmatyczny raper, który nazywa swoich słuchaczy Matrosen ma w sobie pewną aurę, która spodobała się szerszemu gronu odbiorców, dając mu 210 milionów streamów albumu na Spotify. Przywraca to wiarę w to, że ludzie są głodni dobrej muzyki, a album Luckiego leci non stop on repeat!

Beaty wyprodukowali min: jroc, 808swerve, Sam4prod, yung.rox, jaydon6jam, goldfinger030, murdsdrum, maccrazy1.

Lacazette „LID” – odsłuch albumu

Czytaj dalej

Popularne

Copyright © Łukasz Kazek dla GlamRap.pl 2011-2025.
(Ta strona może używać Cookies, przeglądanie jej to zgoda na ich używanie.)

error: