News
MES PISZE: NAJWIĘKSZE ASY POPU cz. 2
Przed Wami druga odsłona tekstu Mes’a dla T- mobile.
Kontynuując mało popularne latem podsumowania, przejdę do weselszej komnaty, gdzie wirtualnie nagrodzę ludzi, których nie znam, ale coś o nich wiem. Dwa tygodnie temu mogliście przeczytać o pięciu pałach lata, teraz najskromniejszy raper w Polsce zaprezentuje pięcioro popowych asów.
Subiektywne smrody podpisuję swoją reputacją i nazwiskiem, co dodaje mojemu zestawieniu oldskulowego aromatu (w dobie anonimowej krytyki wszystkiego). A zatem – smacznego!
5. Kelis
Popowym asem lata najlżejszej wagi zostanie ta sama dama, którą w ostatnim rankingu celowo nazwałem lady-pałą. Czy można być jednocześnie lady-pałą i asem (asicą)? Otóż tak. Kelis zboczyła w densową alejkę dopiero niedawno i szanse na to, że zdoła wyszorować utytłane w kale szpilki są spore. Artystka, która ryzykowała już w pierwszym teledysku (krzycząc o nienawiści i chodząc nago z kolorowym afro) nie może tak po prostu być pałą. Stoi za nią jakość lat minionych i nie należy o tym zapominać. Chcę mówić o Kelis ciepło, lecz z pretensją, gorzko, ale czule nosząc w pamięci wszystkie jej świetne piosenki. Nie chcę mówić (pisać) jednoznacznie – na to nie zasłużyła. Subiektywne smrody podpisuję swoją reputacją i nazwiskiem, co dodaje mojemu zestawieniu oldskulowego aromatu (w dobie anonimowej krytyki wszystkiego). A zatem – smacznego!
4. Aloe Blacc
Nie wiem jak temu gościowi udało się przebić, ale słychać go już nie tylko w niszowych rozgłośniach. Singel „I Need a Dollar” szlachetnie podryguje na falach radiowych całego kraju i moje niepotrafiące tańczyć stopy reagują wesołym przytupem – kibicuję skubańcowi. Moda na lata 60. wreszcie wypluła mężczyznę ze świetnym wokalem i tekstem niekoniecznie o miłości. Typ potrzebuje dolara, a w zamian podzieli się swoją historią. Proste i odkrywcze zarazem. Muzyka retropopowa, zmęczona Duffy, a nawet Adele (uwielbiam wokal, ale romantycznych tekstów o uczuciach od tej kobietki nie kupuję) potrzebowała chłopaczyny i Aloe odpowiedział na wezwanie w samą porę!
3. Katy Perry
Katy! Tylko trzymaj się z dala od bieda-house’u, a twoja karta w rękawie zawsze okaże się asem. Gdy inne pop-dziewczynki sięgają już tylko po maski jokerów i usiłują zabawiać nas densem (Kelly Rowland, Rihanna, wspomniana Kelis) Katy woli rozdawać talię w mniej plastikowym popie. Spokojnie, to nie jest tak, że mam plakaty pani Perry i stoję na koncertach w pierwszym rzędzie, ale pamiętajcie – pisząc to nurzam się w POPIE, a tutaj trafić na coś, co nie podjeżdża kupą jest niezwykle trudno. Szczególnie blisko szczytu gównianego kopca. Katy ma na koncie wiele ciekawych tekstów, a gdy była mniej znana udawało jej się ułożyć nawet tak niepoprawne linijki, jak „jesteś tak spedalony… mam nadzieję, że powiesisz się na swojej smyczy z H&M” [tłum. Typ]. Tego lata bywa banalna („California Gurls”), ale potem dla odmiany z premedytacją „zbrzydza się” na cały klip i wyśpiewuje zwrotki o zmelanżowanym piątku („Last Friday Night”). Nieźle pisze, śpiewa bez problemów, bawi się swoim wizerunkiem i unika densu. Dla tej dziewczyny brąz – choć nie wiem czy lubi.
2. Pink
Pink dawno temu chciała świrować białą divę r’n’b, ale na szczęście szybko wróciła do korzeni. A jej korzenie to Ameryka klasy B, Ameryka przaśna i otyła – choć sama Pink jest raczej gibka, reprezentuje swoje plemię lepiej niż niejeden country’owiec ze słomą w gębie. Różowa tkwi w popie obiema nogami, ale ucho ma rockowe, a język pełen jadu, podczas gdy ręce robią dziwne gesty (np. gdy bezczelnie udaje raperów mówiąc „check my flow, uh!” i nie wiadomo czy to diss, czy nawiązanie do czarnej kultury). Wersy o trudnym dzieciństwie, o jej wyobcowaniu w szkole, czy nieczułym mężu (i tenże mąż patrzy potem na nią dziwnie w teledysku) – to jest bardzo, bardzo niepopowe i cieszę się, że ktoś w Stanach wciąż chce to finansować. Pink to anty-Paris Hilton, która konsekwentnie umieszcza w swoich klipach ludzi brzydkich, smutnych, inaczej ubranych. Oczywiście, ci Amerykanie przychodzą potem na jej koncerty, ale ja nie czuję w tym wyrachowania, nie jest to tylko gra pod publikę – Różowa Dupa (stąd podobno ksywa) dużo ryzykuje stawiając w USA na wizerunek inny niż piękna, młoda i bogata. I za to drugie miejsce.
1. Amy Winehouse
O Amy napisano już prawie wszystko. Ciężar tematyczny tekstów vs lekkość śpiewu. Dystyngowane brzmienia retro kontra wersy o niechęci do odwyku od ćpania. To wszystko imponowało i kazało szanować tę artystkę, mimo dziesiątek potknięć. Pamiętajmy, to nie jest tak, że starczy teraz mieć lepszy głos (Adele) czy ciekawsze kompozycje i aranżacje, by taką postać jak Amy udało się zastąpić. To była diva retro pełną gębą, tak jak retro w Polsce są teksty Młynarskiego czy Maleńczuka przez tychże panów wykonywane: doskonałe w swojej relacji osobowość-tekst-głos. Niedzisiejsze, w dobie fatalnych zwrotek autorskich lub kobiet-instrumentów, piejących ze złotych klatek wyobraźni producenta i tekściarza. Amy była tym, co określam mianem „pełnego zestawu” i na szczycie zestawienia znaleźć się musiała.
PS. Czytając powyższe poczułem pukanie w ramię i gdy odwróciłem się, delirycznie wypatrując duszy, ujrzałem grubaska. Ten grubasek to Cee Lo Green, który spytał mnie, co ja sobie wyobrażam, wstawiając jakiegoś Aloe Blacca na czwarte miejsce, podczas gdy on robi to samo, tylko lepiej. Nie chcę dyskutować na kacu z duchem Mr Greena, więc napiszę: uwielbiam jego śpiew i wszechstronność, ale był zbyt wiele lat kozackim raperem, by teraz zwać go wokalistą popowym. Zawsze piona dla Cee Lo, Artysty wymykającego się Szuflandii!
Źródło: T-mobile
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
50 Cent znów uderza w Diddy’ego, komentując jego wygląd po aresztowaniu i pierwszych wizytach w sądzie.
W rozmowie z Us Weekly Curtis raper wrócił do momentu, w którym po raz pierwszy zobaczył materiały z udziałem Seana Combsa po zatrzymaniu. Jak przyznał, najbardziej zapadły mu w pamięć szkice z sali sądowej.
– Postarzał się w ekspresowym tempie – stwierdził. – Poszedł do więzienia, włosy miał kruczoczarne jak moje. A następnego dnia wyglądał już kompletnie inaczej. Widziałem tylko te rysunki z sali sądowej. Jak go narysowali, wyglądał jak szop pracz. Pomyślałem wtedy: kiedy to się stało? – dodał.
Wypowiedź padła przy okazji rozmowy o serialu dokumentalnym Netflixa „Sean Combs: The Reckoning”, którego 50 Cent jest producentem wykonawczym. Produkcja skupia się na narastającej liczbie oskarżeń oraz problemach prawnych twórcy Bad Boy Records. Choć temat jest poważny, Jackson nie odmówił sobie kolejnej publicznej szpileczki wbitej w wieloletniego rywala.
@usweekly 50 Cent gives his reaction to Diddy's shocking transformation from the courtroom to prison in an exclusive Us Weekly #coverstory ♬ original sound – Us Weekly
Raper odniósł się również do krążących spekulacji wokół samego dokumentu. Wspomniał między innymi o osobach z branży, które jego zdaniem powinny się w nim pojawić, oraz o pogłoskach dotyczących potencjalnego udziału członków rodziny Diddy’ego. Podkreślił też, jak szerokie konsekwencje dla całego środowiska mają obecne zarzuty wobec Combsa.
Jednym z najbardziej kontrowersyjnych wątków „The Reckoning” okazało się użycie niepublikowanych wcześniej nagrań z udziałem Diddy’ego. Do sprawy odniósł się jego wieloletni osobisty operator Michael Oberlies w rozmowie z Rolling Stone.
– Przez ponad dwa lata pracowaliśmy nad projektem poświęconym Diddy’emu. Materiały, o których mowa, nie zostały udostępnione przeze mnie ani przez nikogo upoważnionego do zarządzania archiwum Seana Combsa. Zrobiła to osoba trzecia, która zastępowała mnie przez trzy dni, gdy byłem poza stanem.
Oberlies zaznaczył również, że sytuacja nie miała związku z żadnym sporem kontraktowym, a wykorzystanie nagrań określił wprost jako „nieetyczne i nie do zaakceptowania”.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
News
French Montana i Max B wydają płytę, której tytułem nawiązują do Donalda Trumpa
Max B niedawno opuścił więzienie po 16 latach odsiadki.
French Montana i Max B wracają do wspólnej gry po latach ciszy. Na pierwszy ogień idzie numer, który już samym tytułem robi zamieszanie.
Duet wypuścił singiel „MAWA (Make America Wavy Again)”, zapowiadający wspólny projekt o tej samej nazwie. Kawałek trafił do sieci 12 grudnia wraz z dopracowanym klipem w reżyserii Kid Arta. Tytuł to oczywiste przekształcenie hasła „Make America Great Again”, którym posługiwał się Donald Trump, tym razem jednak przerobione na slangowy manifest „wavy” estetyki Maxa B.
French Montana i Max B podgrzewali atmosferę wokół numeru od początku grudnia. Na dwa dni przed premierą pokazali w sieci fragmenty z planu teledysku, dając fanom jasny sygnał, że długo wyczekiwany powrót jest już za rogiem.
„MAWA (Make America Wavy Again)” to pierwszy oficjalny przedsmak ich wspólnego projektu, który ma ukazać się 9 stycznia. Będzie to ich pierwszy wspólny mixtape od sześciu lat, ale nie jedyny materiał, nad którym obecnie pracują.
W listopadzie, krótko po wyjściu Maxa B z więzienia, raperzy zapowiedzieli kolejny projekt we wspólnym poście na Instagramie:
– Coke Wave ‘NARCOS’ 3.5 – 9 stycznia 2026. Sezon Coke Wavy oficjalnie wraca do gry.
Ten sam miesiąc przyniósł także oficjalny powrót Maxa B do muzyki. Raper był wielokrotnie widywany w studiu, a jego comebackowym numerem został singiel „No More Tricks”. Utwór miał otwierać album „Public Domain 7: The First Purge (Patient Zero)”, zapowiadany na 28 listopada, jednak projekt ostatecznie nie ujrzał światła dziennego.
W rozmowie z Billboardem Max B otwarcie mówił o powrocie do formy: – Zajmie mi chwilę, żeby pozbyć się tej rdzy. Nadchodzi moja muzyka, to się dzieje.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
News
Fergie świętuje z The Black Eyed Peas. Czy zespół wróci?
„W końcu udało się nam zasiąść przy jednym stole”.
Członkowie The Black Eyed Peas znów pojawili się razem w jednym kadrze. Wystarczyło jedno spotkanie, by uruchomić lawinę spekulacji o powrocie składu.
Fergie opublikowała w serwisie X zdjęcia z kameralnego spotkania urodzinowego, na którym pojawili się także will.i.am, apl.de.ap i Taboo. Na fotografiach widać uśmiechy, luźną atmosferę i wyraźną chemię, która momentalnie rozpaliła fanów grupy na całym świecie.
– W końcu udało się nam zasiąść przy jednym stole i wspólnie uczcić nasze okrągłe urodziny. To była wyjątkowa noc z moimi braćmi, pełna miłości – napisała Fergie.
Ten moment ma dodatkowy ciężar, biorąc pod uwagę historię zespołu. W 2017 roku Fergie zakończyła współpracę z The Black Eyed Peas, skupiając się na solowej karierze i życiu prywatnym. Pozostali członkowie kontynuowali działalność bez niej, regularnie wydając muzykę i koncertując. Przez lata temat ewentualnego powrotu pełnego składu pojawiał się wielokrotnie, ale zespół konsekwentnie unikał jednoznacznych deklaracji.
Pod postem natychmiast zaroiło się od komentarzy fanów, którzy domagają się nie tylko wspólnych zdjęć, ale też nowej muzyki i trasy koncertowej. Trudno się dziwić, skoro The Black Eyed Peas to autorzy hitów, które zdefiniowały pop i hip hop lat 2000., takich jak „Where Is the Love?”, „Boom Boom Pow” czy „I Gotta Feeling”.
Na razie nie padły żadne oficjalne zapowiedzi dotyczące reaktywacji zespołu. Jedno jest pewne: samo spotkanie wystarczyło, by przypomnieć, jak silna była i wciąż jest marka The Black Eyed Peas.
Finally got to break bread and celebrate our milestone birthdays together. What a special night with my brothers, filled with so much love 🫛🫛♥️♥️ pic.twitter.com/WLLnqqnHyC
— Fergie (@Fergie) December 13, 2025
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
News
Pablo Novacci: „Zostałem oszukany, jestem na dnie i z długami”
Raper skończył 33 lata, ale jak informuje, to najgorsze urodziny w jego życiu.
Raper i producent z Jeleniej Góry podzielił się ze słuchaczami smutnymi wieściami. Novacciemu nie poszło w biznesie – bo jak informuje – zaufał nieodpowiednim ludziom.
– Ogólnie to myślałem, że rok temu (12.12) miałem najgorsze urodziny w życiu, ale w tym roku te przebiją wszystko. Nie odbierajcie tego jako jakieś żalenie się, po prostu to najgorszy rok w moim całym życiu, jestem chodzącym zombie i jestem na samym dnie. Zostałem potężnie oszukany i wpieprzony w długi, w dodatku chcąc dobrze – napisał.
– Chciałem wrzucić numer na moje urodziny jak co roku to robię, ale bez ściemy zamuliłem bo nie miałem siły podnieść się z łóżka, a co dopiero coś tam klikać. Sorry, wrzucę na dniach, więc wyjdzie trochę później na Spotify, a na YouTube to zaraz mogę wrzucić w sumie – dajcie znać czy w ogóle chcecie. Muzyka to ostatnie co mi zostało, tak samo jak słuchacze. Jeszcze raz sorry za tak depresyjny post, ale jest jak jest, koniec z jakąkolwiek ściemą. 33 lata w dupę j*bane – dodał.
Pablo Novacci sporą część swojego życia spędził na Wyspach Brytyjskich. Współpracował ze śmietanką polskiej sceny hip-hopowej, m.in. z Białasem, Bedoesem, Koldim, Sentino, Smolastym, Sponsem, White 2115 czy Young Multim.

Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
The Game w rozmowie z Shannonem Sharpe’em bez wahania ogłosił się numerem jeden z Compton.
Podczas wizyty w programie Club Shay Shay raper wrócił do starej, ale zawsze gorącej dyskusji o hierarchii muzycznej swojego miasta. The Game postawił sprawę jasno i bez półśrodków:
– Zdecydowanie jestem najlepszym raperem z Compton – powiedział wprost, a chwilę później poszerzył tę tezę na całe Zachodnie Wybrzeże.
Raper przekonywał, że jego pozycja wynika z połączenia warsztatu i ulicznego doświadczenia:
– Nikt nie jest w stanie mnie przegadać. Każdy, kto się zna, to wie.
Game podkreślił technikę i autentyczność jako fundament swojej twórczości. Na koniec dorzucił jeszcze jedno zdanie, które tylko podgrzało atmosferę: – Jestem najlepszym raperem w tym mieście.
Fragment rozmowy szybko obiegł sieć po tym, jak udostępnił go DJ Akademiks na Instagramie. W komentarzach momentalnie pojawiło się nazwisko Kendricka Lamara, a fani podzielili się na obozy. Jedni bronili legendy Kendricka, inni przyklaskiwali Game’owi, część próbowała godzić oba światy.
Jeden z komentarzy zwrócił uwagę na ponadczasowość twórczości Lamara. – Kendrick jest najlepszy, a jego muzyka przetrwa, bo mówi o realnych sprawach, a nie tylko rzuca wyzwiskami – napisał fan. Pojawiły się też głosy, że choć The Game ma prawo do takiego zdania, wpływ Kendricka na tożsamość Compton jest nie do podważenia.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
-
News2 dni temuSokół ma pomysł, jak zabezpieczyć finansowo córkę Pona
-
News3 dni temuPopek odpiął wrotki – przemiana była chwilowa i wrócił do starych nawyków
-
News5 dni temuJeden z największych sklepów streetwear ogłosił upadłość
-
News4 dni temuWściekły Bastek odpowiada na komentarze, żeby poszedł do pracy
-
News17 godzin temuBudda zbudował platformę za 6 mln zł i dziękuje Pezetowi
-
News17 godzin temuTen Typ Mes z odklejką ostateczną? Połączył Tedego ze stanem wojennym
-
Singiel3 dni temuŻabson & Wiz Khalifa „Klasyk” – mistrzowska kolaboracja dostępna
-
News1 dzień temuTede nagrywa klip z Mandaryną – całkiem nowe „Ev’ry night”