Wywiad
MVZR: „Największy grzech producentów to zaniżanie cen” |WYWIAD
MVZR, Elbląg Bejbi.
Jeden z najlepszych w swoim fachu w dodatku wygadany i nieprzebierający w słowach. Współpracował z najlepszymi, to także niesamowity digger, ale o tym dowiecie się już z naszej poniższej rozmowy.
Kiedy podjąłeś decyzję, żeby na poważnie zająć się produkcją muzyki?
MVZR: W wieku 15 lat chwyciłem za gitarę i założyliśmy z kuplami zespół, już wtedy bardziej kręciło nas komponowanie własnej muzyki, niż granie coverów. Od samego początku traktowałem to poważnie.
Kto był dla Ciebie największą inspiracją na początku twojej producenckiej drogi?
MVZR: Na początku wciąż były to inspiracje bardziej gitarowe, jednak gdy swoją uwagę skupiłem na elektronice, to duże piętno odcisnęła na mnie muzyka Nosaj Thing'a, Ryan'a Hemsworth'a, Clamsa Casino czy Kaytranady, oczywiście cały czas byłem na bieżąco ze wszystkimi innymi gatunkami, ale taka natura diggera.
W jakim programie rozpoczynałeś swoją przygodę z muzyką, a z czego korzystasz obecnie?
MVZR: Zaczynałem od Studio One traktując go bardziej jako stanowisko do pracy z instrumentami, nie wykorzystując wtyczek i nagrywając żywe instrumenty, z czasem jednak zacząłem przystosowywać DAW do swoich potrzeb wypracowując własne metody pracy, implementując wtyczki, sample, efekty. Do tej pory jestem wierny temu DAW'owi i myślę, że to raczej się nie zmieni.
Masz jakieś wykształcenie muzyczne czy raczej wszystko wynika z zajawki?
MVZR: Dostałem kiedyś propozycję uczenia się w szkole muzycznej, ale chyba byłem wówczas zbyt młody i nieokreślony względem tego co chcę w życiu robić, dlatego odmówiłem. Myślę, że jeśli chodzi o techniczne zagadnienia wiele umiejętności nabywałem po prostu grając w zespole i ćwicząc gitarowe umiejętności.
Z czego czerpiesz inspiracje podczas tworzenia bitu?
MVZR: Czynników, które na to wpływają jest cała masa, od aury panującej w danej chwili po pogodę czy moje fizyczne samopoczucie.
Wymień twoje największe wady i zalety jako producenta.
MVZR: Kiedy decyduję się na utwór z jakimś artystą to potrafię przekombinować warstwę instrumentalną. Wynika to ze snobistycznego podejścia do muzyki, które sam wykreowałem w sobie będąc dzieckiem. Bardzo lubiłem rzeczy przekombinowane, gardziłem ''piosenkowymi'' kompozycjami, miało być trudno i zaskakująco. W dalszym ciągu wiele radości daje mi taka muzyka, ale otworzyłem się też na inne sposoby postrzegania muzyki. Z drugiej strony nie traktuję tego jako wadę, bo jest to częścią mojej artystycznej tożsamości.
Gdybyś miał przedstawić się jako producent osobie, która nie zna twoich brzmień jakbyś scharakteryzował swój styl?
MVZR: Z pewnością moja muzyka jest bardzo eklektyczna, mam też słabość do cukierkowych, bubblegumowych brzmień. Staram się zabierać słuchacza w podróż, zaskakiwać i wyrażać emocionalnie. Jak usłyszysz MVZR'a to będziesz wiedział że to MVZR, nie ważne jaki to gatunek.
Jaki według Ciebie jest przepis na dobry bit?
MVZR: Znacie pewnie ten cytat ''Najważniejsza jest droga, nie cel podróży''; i to moim zdaniem jest idealny przepis. Jeśli kombinujesz, szukasz nowych rozwiązań, przeżywasz silne emocje podczas samego obcowania z muzyką to jesteś na dobrej drodze aby efektem ubocznym tego doświadczenia była zadowalająca Cię forma końcowa.
Wolisz produkować muzykę spokojną, działającą na emocje czy raczej bardziej odpowiada Ci bengerowe brzmienie?
MVZR: Nie ma dla mnie znaczenia to, co w danej chwili produkuję. Za każym razem jest to ta sama przyjemność.
Wśród raperów jak i producentów istnieje konkurencja. Jeśli byłbyś raperem i sam nie produkował na czyich bitach chciałbyś nawijać, oczywiście z naszego podwórka .
MVZR: Wszystko zależałoby od tego, jakim raperem bym był i jaka warstwa muzyczna obudowywałby idealnie to, o czym i w jaki sposób nawijam. Jako raper miałbym pewnie inne inspiracje i inaczej ukształtowałoby mnie to jako muzyka czy osobę, więc ciężko jest mi na to jednoznacznie odpowiedzieć. Cenię charakterystyczność więc działałbym pewnie z ludźmi którzy wypracowali swój styl. Gardzę type beatami jako formą wyrazu, jedyne w czym się sprawdzają to w szlifowaniu umiejętności technicznych.
Największy grzech producentów?
MVZR: Dawanie bitów za darmo licząc na promocje i zaniżanie cen.
Najbardziej irytująca rzecz wśród raperów, którzy korzystają z twoich produkcji.
MVZR: Na szczęście nie mam zbyt wiele do czynienia z raperami, a z tymi, z którymi robię muzykę dogaduje się idealnie.
Muzycznie, z którym raperem pracowało Ci się najlepiej i dlaczego?
MVZR: Z Pikersem, Matem, MFC, Beką KSH, Szamzem, Igim i mógłbym tak wymieniać. Większość ludzi, z którymi pracuję podziela moją radość z tworzenia muzyki, więc czy praca nad numerem trwa 15 minut czy 2 tygodnie sprawia mi to przyjemność.
Dla kogo nigdy nie zrobiłbyś bitu, a kto jest spełnieniem twoich producenckich marzeń?
MVZR: Pytanie raczej powinno być dla kogo bym zrobił. Polski rap jest w fatalnej kondycji jeśli chodzi o to co utrzymuje się na wierzchu. Podziemie zaś obfituje w często świetne odkrycia. Jednak dzieciaki są leniwe i nie kopią głęboko, dlatego chwytają za to co ma grubą promocję. Jak nie jadłeś nigdy dobrej wołowiny to powiesz, że parówki najlepsze. Dlatego Ci, których muzyka mnie odrzuca, a którzy zgłaszają się do mnie dostają zaporowe ceny. Jeśli jednak twój portfel sprosta temu wyzwaniu to poproszę o nie wspominanie mnie w tytule czy opisie. Marzenie to chyba zbyt mocne słowo, robie swoje, a jak uda się nagrać z kimś kogo cenię to spoko.
Gdybyś miał możliwość współpracy z muzykiem, z innego klimatu niż rap to z kim najchętniej połączyłbyś siły?
MVZR: Staram się pracować głownie z takimi artystami. Chętnie nagrałbym coś z Kali Uchis, Sevdalizą, Frankiem Ocean'em, Johnem Mayerem. Tych artystów naprawdę jest cała masa.
Myślisz, że producenci otrzymują odpowiednie finanse za swoją pracę?
MVZR: Wszystko zależy od tego, jak wyceniasz swoje produkcje czy bookingi. Niestety wyciągając średnią jest kiepsko, bo sami producenci psują rynek traktując raperów jak bożków, którzy biorąc ich bit dadzą im kilka followersów więcej na instagramie.
Czy raper powinien dzielić się tantiemami z producentem, gdy ich wspólny kawałek okazał się hitem?
MVZR: Wszystko zależy od ich wcześniejszych ustaleń.
Na koniec może kilka słów do fanów twojego brzmienia?
MVZR: Z fanami mojego brzmienia mam kontakt na co dzień ale liczę na to, że czytelnicy glamrapu pochwalą się klasycznie jakimiś fajnymi memami i zdjęciami dupeczek w komentarzach.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Rabo: „Wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół” – wywiad
Rozmawiamy z raperem, który nagrał płytę inspirowaną znanymi bajkami.
W ubiegłą sobotę ukazał się album Rabo „Życie to nie bajka”. To twórca znanego kanału związanego z filmami animowanymi Disneya, Pixara i DreamWorks. Mieliśmy okazję porozmawiać z byłym dziennikarzem programu „Uwaga!” na temat jego projektu.
Polećmy klasykiem na początek – jak zaczęła się Twoja przygoda z rapem?
Cóż… okres, gdy miałem 9 lat i kolega przyniósł do szkoły Grupę Operacyjną pozwolę sobie pominąć (śmiech). Oficjalnie wszystko zaczęło się rok później, gdy ojczym pożyczył mi swoją empetrójkę, bym się nie nudził w autokarze podczas wycieczki szkolnej. Znajdowała się tam „Droga” od Hemp Gru, którą momentalnie się zachwyciłem. Potem już poszło. Ogólnie jestem z pokolenia dzieciaków, dla których rap był jak łyk świeżego powietrza w świecie przepełnionym smogiem. Gdybym na pewnym etapie nastoletniego życia nie usłyszał, że „Damy radę”, to nie wiem, czy bym dał. Gdybym nie podśpiewywał sobie, że „Bierzemy sprawy w swoje ręce” albo że „Każdą porażkę obracam w sukces”, to też pewnie wszystko wyglądałoby inaczej. Nie bez powodu czasem żartuję sobie, że wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół (śmiech). I coś w tym jest.
A skąd pomysł, by samemu zacząć rapować?
Od zawsze marzyłem, by być częścią tej kultury. Przez wiele lat prowadziłem kanał na YouTube, gdzie opowiadałem o różnych ciekawostkach, szokujących teoriach i absurdach związanych z filmami animowanymi, głównie ze stajni Disneya, Pixara i DreamWorks i gdy przekroczyłem magiczną barierę 100 000 subów, chciałem przygotować dla widzów coś specjalnego. Uznałem wtedy, że to dobra okazja, by zadebiutować i tak powstał utwór „Sto tysięcy powodów”. Odbiór był pozytywny, więc zacząłem doskonalić swój warsztat i dziś, po 5 latach od tamtego wydarzenia, myślę, że rozwinąłem się już na tyle, by przedstawić się szerszemu gronu słuchaczy.
No właśnie, niedawno do sieci trafiła Twoja EPka „Życie to nie bajka”, oparta na ciekawym patencie. Opowiedz o tym.
Od jakiegoś czasu kiełkował mi w głowie pomysł na płytę związaną z tym, czym zajmowałem się na co dzień. W końcu postanowiłem się za to zabrać i efektem tego jest album inspirowany znanymi animacjami, takimi jak „Toy Story”, „Auta” czy „Król Lew”. Bajki te stanowiły jednak jedynie punkt wyjścia do opowiadanych historii, dzięki czemu mogłem zgrabnie połączyć moje osobiste przeżycia z fabułą wspomnianych filmów. Przykładowo w utworze „Simba” opowiedziałem o swojej drodze do sukcesu, która ciągle trwa, niestety (śmiech). Refren oparłem na słynnej frazie Mufasy „Kiedyś to wszystko będzie Twoje”, którą kojarzy niemal każdy, a której, co ciekawe, Mufasa nigdy do Simby nie wypowiedział. Taki bajkowy efekt Mandeli.
Tu, gdzie jestem, konsekwentnie rządzi prawo dżungli
Walczę mężnie, bo lwie serce w mojej piersi dudni
Wygram ze złem, wsparcie wielkie mam od wiernych kumpli
Dzieło zwieńczę happy endem, będą ze mnie dumni!
Zanim jednak zdecydowałeś się wrócić do ksywki Rabo, wydałeś dwie EP-ki pod innym pseudonimem na osobnym kanale, którego prawie nikt nie zna.
I całe szczęście (śmiech). Faktycznie, w 2020 roku postanowiłem wypuścić pierwszą EP-kę, ale czułem podskórnie, że mimo iż teraz wydaje mi się to cudowne, to za parę lat zapewne będę wolał o tym zapomnieć. I faktycznie – dziś, gdy patrzę na swoje poprzednie projekty, na czele z tym starszym, to widzę, jak wiele rzeczy mógłbym zrobić lepiej. Ale cóż – chyba właśnie na tym polega rozwój. Ostatecznie dobrze mi zrobiło te parę lat w takim klasycznym podziemiu – miałem czas, by spokojnie progresować, a jednocześnie mało kto musiał być tego świadkiem (śmiech).
To teraz trochę z innej beczki – jak YouTuber trafia do redakcji Uwagi! TVN?
Faktycznie, jest to historia dość oryginalna. Niecałe 2 lata temu przechodziłem najgorszy okres mojego życia. To było chwilę po wypuszczeniu EPki „To The Ground”, która zresztą odzwierciedla ówczesny stan mojej psychiki. Z przyczyn niezależnych ode mnie, musiałem odejść jakiś czas wcześniej z YouTube’a, co wywróciło moje życie do góry nogami. Moim planem ₿ na życie był wtedy rynek kryptowalut, który jednak dał mi wielką lekcję pokory i plany bycia kryptomilionerem musiałem odłożyć na później. Ostatecznie znalazłem się w sytuacji, w której byłem bezrobotny, samotny i bez perspektyw. Wysłałem CV do wielu firm, by zaczepić się gdziekolwiek. Odpowiedziały mi dwie – jakieś Call Center i… McDonald’s (śmiech). Wybrałem pracę na słuchawce i – jak się potem okazało – ta jedna decyzja odmieniła moje życie.
Dlaczego? I jak to się łączy z pracą dziennikarza?
Już tłumaczę. W wielkim skrócie firma, w której zacząłem pracować, okazała się być jedną wielką kuźnią oszustów i prężnie działającą machiną okradającą starszych i schorowanych ludzi na grube miliony złotych. Gdy tylko zrozumiałem, w czym biorę udział, chciałem się zwolnić, ale ostatecznie tego nie zrobiłem. Uznałem, że więcej zdziałam, jeśli zostanę tam przez pewien czas, przemęczę się i zdobędę jak najwięcej dowodów na to, co tam się wyprawia. Ostatecznie wyszło lepiej, niż przypuszczałem. Odezwałem się do redakcji Uwagi! opisując całą sprawę i dostarczając im materiały. Podjęli temat i wspólnie zrealizowaliśmy 5-częściowy cykl reportaży o tytule „Szatańska Loża VIP”. Efekt był taki, że po pierwsze – złodziejska firma upadła, po drugie – wielu osobom odpowiedzialnym za ten niemoralny proceder postawiono zarzuty, a po trzecie – dostrzeżono we mnie potencjał i zaproszono do redakcji na staż. Reszta jest już historią. Szaloną, jak całe moje życie.
W takim razie gratuluję, dobra robota.
Dzięki. Swoją drogą na mojej najnowszej EP-ce nawiązuję do tych zdarzeń w kawałku „Pinokio”. Utwór ogólnie opowiada o poczuciu wyobcowania wśród rówieśników, o byciu niepasującym elementem układanki, ale także o potrzebie osiągnięcia wielkiego sukcesu, by mój Gepetto był ze mnie dumny i by nigdy mu niczego nie zabrakło. Myślę, że metafora jest zrozumiała dla wszystkich. Za to sama końcówka drugiej zwrotki jest właśnie o wspomnianej chwilę wcześniej historii. Pamiętam, że wszyscy przestrzegali mnie, bym się w to nie pakował, bo może stać mi się krzywda. Ja jednak miałem przekonanie, że w takich sytuacjach należy działać, nie bacząc na konsekwencje. I tak też zrobiłem. Na razie wszystko ze mną w porządku i mam nadzieję, że tak zostanie. A jeśli nie, to przynajmniej pozostanie po mnie muzyka.
Będę bronił starszych oraz kobiet, cóż
Nawet jak przypłacę to niejedną blizną
Nie chcę być prawdziwym chłopcem już
Od kiedy zostałem prawdziwym mężczyzną
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Małpa: „Moja żona ma tatuaż z okładką płyty Łony” – wywiad
W rozmowie z Małpą padają także ksywki Otschodzi i Lil Konona.
Z okazji pojawienia się na rynku winylowej wersji kultowego albumu „Kilka numerów o czymś”, spotkaliśmy się z Małpą z Warszawie, żeby porozmawiać o jego debiucie, który w większości został napisany we Włoszech.
Chociaż Małpa nigdy tego nie ujawniał, nasza redakcyjna koleżanka opowiedziała podczas rozmowy pewną anegdotę związaną z żoną rapera, która posiada tatuaż z Łoną. – Ma kilka rapowych tatuaży – przyznał raper w rozmowie z Luizą Di Felici. Więcej na ten temat w poniższej rozmowie.
Poruszone wątki w wywiadzie:
- „Kilka numerów o czymś” powstało we Włoszech na Erasmusie.
- Czy Małpa inspirował się włoskimi artystami?
- Lil Konon i jego zakola
- Otsochodzi kupuje winyl za 12 tys. zł
- Praca na stacji benzynowej
- Dlaczego Małpa zniknął na 6 lat?
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Feno: „Young Leosia i Bambi to grzeczna muzyka, która trafia do dzieci” – wywiad
Jak i kiedy modli się Edzio, Pikers GOAT, Grande Connection i monetyzacja konfliktów freakfightami.
Nasza rozmowa z Feno to przede wszystkim tematy rapowe. Czy kobiecy rap w Polsce jest dobry? Tutaj raper wspomina o Bambi, Young Leosi i Oliwce Brazil.
– Mamy Young Leosię i Bambi. To są takie najpotężniejsze postacie. To jest taka grzeczna muzyka, która trafia do dzieci. Sanah i Julka Żugaj to ten sam case – mówi Feno w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.
– Mi rap się kojarzy z lekkim sk***ysyństwem. I takiej damskiej postaci jak Cardi B nie ma. No jest Oliwka i ma te skillsy, ale ewidentnie też jakieś problemy wizerunkowe. Żyjemy w post katolickim kraju, w którym nie ma akceptacji na jakieś jechanie w stylu Oliwki Brazil i obciąganie ku**sów – dodaje.
W rozmowie ponadto:
- Feno spotyka dwie małe dziewczynki, które są fankami Bambi
- Co myśli o Grande Connection
- Jak i kiedy modli się Edzio
- Kacper HTA i monetyzacja konfliktu freakfightami
- 10 tys. pomysłów Sebastiana Fabijańskiego
- Pikers to GOAT
- Najbardziej klimatyczny festiwal rapowy
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Mamy dość technicznego rapu? Koro: „Eripe, Tomb czy Golin wyczerpali tę formułę” – wywiad
Koro mówi o Young Leosi, Bambi, Grande Connection, Szpaku, White Widow i Taazym.
Podczas naszej rozmowy z Koro poruszyliśmy ciekawy wątek kalkulacji i warsztatu w polskim rapie. Czy w dzisiejszych czasach odbiorcy nie chcą słuchać już przekminionych wersów czy liczyć podwójnych i potrójnych rymów?
Koro „To nie rap się zmienia”
Jak twierdzi Koro, to nie rap się zmienia. – To raperzy zaczęli robić inny rodzaj muzyki. To nie chodzi o to, że rap się rozwija, bo on ma proste korzenie i prostą definicję, tylko ludzie otwierają się na coraz więcej rzeczy. W każdą stronę ta granica się przesuwa – mówi Koro w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.
Nie chcemy już słuchać rapu dobrego warsztatowo?
W większości wypadków rap odbił w stronę popu, śpiewanych refrenów i autotune’a. Bardzo nieliczni robią jeszcze rap stawiający na technikę.
– Dzisiaj młodzi raperzy nie muszą być dobrzy warsztatowo. Tacy gracze jak Eripe, Tomb, Quebo, Golin i jeszcze mógłbym wymienić parę ksywek, wyczerpali na tyle tę formułę, że ludzie mają dość. Żyjemy w takich czasach TikTokowych i przebodźcowanych, że ta muzyka ma być takim głaskaniem psychiki, żeby się wyluzować, a nie rozkminiać o co chodziło – twierdzi Koro. Czy to dobrze czy źle? Wśród fanów możemy dostrzec dwa główne obozy. Pierwszy, który krytykuje większość rzeczy wychodzących od młodych twórców i drugi, który jest zafascynowany każdym kawałkiem, którego głównym zadaniem jest wpaść w viral i największą rotację.
W poniższej rozmowie poruszyliśmy takie wątki jak: Young Leosia i Bambi nagrywają w szafie, działalność Grande Connection, dissy i beefy się nie kalkulują, konflikt Szpaka i White Widow, Taazy objawieniem freakfightów, co z walką na Fame MMA, a także, kiedy nowa płyta.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Pueblos (Bitwa o Południe): „Żyję z freestyle’u, to moje główne źródło utrzymania” – wywiad
Rozmawiamy z organizatorem Bitwy o Południe.
Wybraliśmy się na BOP9, gdzie mieliśmy zrobić relacje z wydarzenia, ale jak to z freestylem – zamiast relacji przeprowadziliśmy kilka mocnych wywiadów. Na pierwszy ogień rozmowa z Pueblosem – organizatorem Bitwy o Południe.
– Randomowi ludzie boją się BOP-u i boją się wystąpić. Wiedzą, że można się bardzo łatwo zbłaźnić, jak np. wchodzący teraz bez koszulki Syn Młynarza z flagą Kiribati – mówi w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl Pueblos.
Organizator Bitwy o Południe ujawnił przed naszymi kamerami m.in., że jako jedna z nielicznych osób, a może nawet jedyna utrzymuje się z organizowania bitew freestyle’owych. – To moje główne źródło utrzymania – przyznaje.
Z Pueblosem porozmawialiśmy m.in. o aktualnej sytuacji BOP-u i WBW i najbardziej przyszłościowych zawodnikach, którzy jeszcze namieszają we freestyle’u.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Tym razem przed naszymi kamerami zasiadł Sarius, z którym w ponad godzinnym wywiadzie poruszyliśmy mnóstwo tematów, także ten jeden z najbardziej grzejących, czyli niesnaski z Żabsonem.
Kilka tygodni temu między Sariusem z Żabsonem doszło do małego konfliktu, który miał zostać nie do końca zrozumiany przez słuchaczy. Sarius zdecydował się szczegółowo opisać, o co chodziło i dlaczego Żabson miał u niego dług.
Ponadto szef Antihype ujawnił, czy żałuje, że sytuacja z Gibbsem lub Deysem tak się potoczyły.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
-
News4 dni temu
Gangster, który pobił Wilka z Hemp Gru, opowiedział o tym przed kamerą
-
News2 dni temu
Ostatni koncert Quebonafide – wyciekła dokładna data
-
teledysk4 dni temu
Oliwka Brazil: „Dziewczyny z branży mają chcice jak zwierzęta”
-
News5 dni temu
Dlaczego Suja nie pracuje? Znamy odpowiedź
-
News9 godzin temu
Kali o powrocie Quebonafide: „Błagajcie go na kolanach…”
-
News4 dni temu
Bambi w dwa lata została rap superstar. Przegoniła nawet swoją szefową
-
News5 dni temu
Onet pisze o Jongmenie ukrywającym się w Dubaju przed polską policją
-
News5 dni temu
„Hip-hop umarł” – twierdzi znany polski producent