Felieton
Płyty, które się nie ukazały, a powinny | CZ.2
Piąty, niemal nieodłączny element hip hopu? No cóż, obsuwa dobiera się do wielu muzycznych przedsięwzięć, a w rapie zjawisko to otrzymało niemal kultową rangę.
Oczywiście większość zapowiadanych albumów, których tworzenie i zbieranie do kupy – delikatnie mówiąc – zajęło nieco więcej czasu niż pierwotnie zakładano doczekało swojej premiery, jednak niestety (lub stety) część projektów nie została sfinalizowana, a okazuje się, że czas nie był łaskawy dla wielu ciekawych albumów. Sprawdźcie więc drugą część naszego zestawienia.
Bengazi.
Przez pewien czas nie było wiadomo czym w ogóle jest ten "projekt Bengazi", który zapowiedział Gural. Jego nowa solówka? Wspólny album z innym raperem? Może jakaś sztywna kolaboracja na linii raper – producent? Okazało się jednak, że moda polegająca na wypluwaniu na rynek muzycznych składanek udzieliła się także szefowi Szpadyzor Records, a więc skrzyknął on swoich podopiecznych, zamknął w studio i przedstawił cały zarys projektu. Panowie od początku niespecjalnie narzucali sobie konkretne terminy, ale jak informował DGE, cały materiał w pewnym momencie miał być rzekomo na ukończeniu. W sieci zaczęły pojawiać się pierwsze single, które jednak zbyt wielkiego szumu nie wzbudziły, ale powiedzmy sobie szczerze – sam Gural i tak by tego projektu nie wyciągnął na wyżyny, a słuchanie albumu zasypanego zwrotkami Qlopa, Rafiego czy Shelleriniego do najprzyjemniejszych form rozrywki zdecydowanie nie należy.
Szanse na ukazanie się: Terminów nikt sobie nie narzucił, ale tak naprawdę kogo ten album obchodzi…?
Numer Raz – "Foreva" / "Numer, Kiedy Płyta?"
Czy Numera można uznawać jeszcze za aktywnego rapera? Ba, już sam fakt dopisywania określenia "aktywny" wzbudza ku temu spore podejrzenia. Obecnie 1/2 Warszafskiego Deszczu zaangażowane jest w dziennikarstwo muzyczne, prowadząc m.in. swoją radiową audycję i na razie nie zanosi się na to, by miałby to wszystko zostawić i wrócić na scenę z legalnym albumem. A od ostatniego minęło już przecież 7 lat! Co prawda po drodze wychodziły jakieś mixtape'y, ale umówmy się – do najbardziej płodnych raperów trudno Numera zaliczyć. Pierwsze zapowiedzi albumu pochodzą z okolic 2013 roku, kiedy to do sieci trafiło zdjęcie rapera, przedstawiającego swój ambitny plan działania dający do zrozumienia, że album warszawiaka jest raczej kwestią kilku miesięcy i zatytułowany wówczas krążek "Foreva" trafi do sklepów we wrześniu. Ostatecznie gówno z tego wyszło. W międzyczasie u rapera pojawiły się pewne problemy rodzinne, o czym informował chociażby Tede i zdradzał, że jego kolega owszem coś tam pisze i nagrywa, jednak efekty tej pracy nie są zbyt obiecujące, bowiem niemal wszystkie nagrane kawałki są utrzymane w straszliwie dołującym klimacie. W ubiegłym roku (także na samym początku) Numer zrobił po raz kolejny podejście do nagrania długogrającego albumu zapraszając do współpracy producentów, by Ci przesyłali mu zarówno klasyczne produkcje, jak i te określane jako "niuskulowe". Pod koniec roku, oprócz ogłoszenia tytułu i poszukiwania inspiracji na okładkę krążka, raper zarzekł się, że jeżeli do końca roku nie zbierze się w sobie na tyle, by doprowadzić do końca projekt "Numer, Kiedy Płyta?", to kończy karierę. 2016 rozpoczął się bez solówki Numera na sklepowych półkach.
Szanse na ukazanie się: Coś tam na tych dyskach twardych uchowało, więc może za 12 lat album się pojawi. Oczywiście zakładając jego ewentualny powrót z „rapowej emerytury”.
HiFi Banda.
Prawdopodobnie największą, lub jedną z największych bolączek wszelakich grup i zespołów muzycznych uprawiających dowolny gatunek jest konieczność stosowania kompromisu i studzenia ambicji jednostki na rzecz dobra wspólnego. Wiele świetnym zespołom niestety nie udało się godzić na takie wyrzeczenia i poświęcić się tylko i wyłącznie takiej formie twórczości, a co za tym szło, z czasem się one rozpadały. Na polskim rapowym podwórku taki syndrom dopadł kilka znanych ekip, m.in. warszawską HiFi Bandę. Diox, Hades, DJ Kebs i Czarny po sporym sukcesie, jakim był album "23:55" planowali wypuścić kolejny wspólny krążek w 2013 roku, były już także prowadzone konkretne działania w tym kierunku, a sam Diox ze stuprocentowym przekonaniem zapowiadał, że przed jego trzecią solówką ukaże się nowy album nagrany tylko we czwórkę, najpewniej bez żadnych gościnnych występów. Raper informował też, że mają już stworzone nieco nowej muzyki przeznaczonej na ten właśnie projekt i faktycznie – do pewnego momentu wszystko szło normalnym tokiem, w jakim zwykle powstają rapowe krążki, a i ukazał się także singiel "Otwórz Oczy". Fani czekali. Kolejne dni, tygodnie i miesiące upływały, a nowych szczegółów dotyczących albumu HiFi Bandy zaczynało brakować. Ciszę przerwał w końcu Czarny, który krótkim wpisem na Facebooku ogłosił, że w najbliższym czasie nowej płyty nie ma się co spodziewać, a na początku ubiegłego roku, Hades zapytany o najbliższe plany grupy odrzekł, że jego osoby na ewentualnej płycie składu na pewno nie będzie i niekoniecznie interesuje go co szykuje reszta jego kompanów. Cóż, na tych dwóch wypowiedziach jak na razie wszystko stanęło, nieznane są także powody konfliktu w zespole, chociaż w sieci krążą pewne niepotwierdzone plotki, jakoby problemy dotyczyły piątego członka grupy, który do tej pory był gdzieś z boku, a mianowicie… hajsu.
Szanse na ukazanie się: Na razie nikłe, ale nie takie powroty do studia świat widział.
Waldemar Kasta.
Kiedy kilka lat temu Waldemar Kasta ogłaszał zakończenie swojej rapowej kariery chyba mimo wszystko mało kto na poważnie brał te zapowiedzi. W końcu nie on pierwszy wyrażał frustrację niską sprzedażą płyt, niekiedy wątpliwym ich docenieniem z drugiej strony twórczym wypaleniem i brakiem sensu dalszego nagrywania, a ostatecznie irytacji całą rapową otoczką i niechęci do środowiska. I faktycznie – od 2011 roku wydane zwrotki rapera można było policzyć na palcach jednej dłoni, a po mikrofon sięgał jedynie sporadycznie, gdy faktycznie coś w środku go do tego zmuszało. Przekonał go wokal Cleo i wsparł wokalistkę na jej albumie z Donatanem, ale z kolei z możliwości pojawienia się na "Równonocy" konsekwentnie rezygnował. Zabawił się także przy okazji akcji Hot16Challenge, a w międzyczasie zaangażował się dodatkowo w projekt "Nowe Pokolenie 14/44" i to z grubsza tyle. Oczywiście nie było tak, że raper wyłączył mikrofon, założył kapcie i siadł sobie przed telewizor, a odchodził od niego tylko wtedy, gdy trzeba było akurat poprowadzić galę KSW, ale cały czas realizował się muzycznie rozwijając swoją nową kapelę i nagrywając album w klimatach… akustycznego grunge'u. Cóż, jak się okazało, Wall-E nie poszedł śladami chociażby Eisa i nie skończył z rapem raz na zawsze, a zachował się jak chociażby… Jay-Z. Krótko mówiąc – ogłosił swój powrót do rapu, po wcale nie tak długiej rozłące. Niby fajnie, no bo wiadomo, że Kasta to tona charyzmy i niepodrabialny głos, a także jeden z fundamentów całej rodzimej kultury, ale od czasu jego emocjonalnego wpisu na facebooku jesienią 2014 roku o płycie ani widu ani słychu. A czy rzeczywiście się ona ukaże? Raper miał podobno nagrywać wspólne numery z Kalibrem 44, tajemniczym gościem z zagranicy i – a jakże – Guralem, a wydaniem materiału zająć się miała wytwórnia Hustla Music. Chęci Waldek także ma, środki również się pojawiły, ale jak sam twierdzi – brakuje mu odpowiednich bitów i… weny.
Szanse na ukazanie się: Nieprędko.
Tehnikolor (Laikike1 x Bisz x Elhuana).
Pierwsza oficjalne info o tym projekcie wypłynęło od Laika pod koniec… 2012 roku i mimo, że Panowie nie mieli nagranego ani jednego utworu na album, to słuchacze i tak okrzyknęli to z miejsca klasykiem. Czytanie tego nadużywanego określenia wzbudza już raczej kpiący uśmiech na twarzy, a gdy Ci bardziej oderwani od rzeczywistości słuchacze potrafią jeszcze w punktach wymieniać co musi zostać spełnione, by będący w wyobrażeniach słuchaczy klasyk stał się faktem to odczucia z czytania tego ocierają się o zwyczajne zażenowanie. No dobra, w przypadku tego albumu nawet i ja wymiękłem. Ani Bisz ani Laik nie należą do moich ulubionych raperów, jednak potencjał jaki tkwi w tej kolaboracji jest – jak na polskie warunki – bardzo duży. Dwóch świetnych tekściarzy dla których rymowanie dla samego rymowania jest zwyczajną stratą czasu i mimo ewidentnych podobieństw (kolejne dna w tekstach zatrzymałyby się pewnie na podobnej liczbie), to także sporo ich dzieli. Bisz jako spokojny, bezkonfliktowy, nie do końca komfortowo czujący się w mediach koleżka, a z drugiej strony bezczelny Laik, krytykujący regularnie większość kolegów po fachu, mający prawdopodobnie taką samą liczbę hejterów co fanów. Zaraz, wróć. Nie "fanów", a może bardziej "wyznawców", w końcu sam raper określenie "fan" wykreślił ze swojego słownika. No dobrze, ale wróćmy do naszego Tehnikoloru. Cóż to miałby być za projekt? Panowie nie planowali nawijać o dupie Maryni, kimkolwiek by ta Marynia nie była, postanowili się wspiąć na jakieś większe wyżyny i założyli, że będzie to album ściśle koncepcyjny. Koncept także nie jest zbyt prosty, a Ci, którzy propsowali VNM-a za ciekawą ideę "Klaud N9jn" powinni posłuchać co wymyślili Bisz z Laikiem: "Bisz na tej płycie ma być Bogiem i mistrzem narracji. Ja natomiast będę zwykłym człowiekiem, który budzi się do życia bez uczuć i potrzeb. Nie potrzebujesz mieć np: ciepło w domu, nie potrzebujesz seksu, niczego. I ja to muszę rozkminić." Ciekawe? Pewnie, że ciekawe. Oczywiście napisanie czegoś takiego wymaga maksymalnej weny i skupienia i nie powstaje podczas luźnej wizyty w studio przy browarku i blancie z bojowym okrzykiem na ustach: "dobra kurwa, nagrywamy płytę". Sam Bisz w momencie swojego twórczego zastoju, którego zresztą przesadnie nie ukrywał, twierdził, że nie zamierza się w tekstach w żaden sposób powtarzać. No więc co w końcu stanie się z albumem? Raperzy pytani co jakiś czas zapewniają, że pomysł bynajmniej nie upadł, nadal chcą wspólny album nagrać, bity Elhuany czekają, więc może po premierze solówki Wilka Chodnikowego w końcu się zbiorą we trójkę i Tehnikolor zostanie stworzony.
Szanse na ukazanie się: Panowie zapewniają, że powstanie. Nie wiadomo czy za rok, dwa, pięć czy dziesięć ale powstanie. Więc pozostaje po prostu im wierzyć.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Felieton
„Kutas Records” – żart Kuqe 2115 to tak naprawdę spory problem – felieton
Wspomniana wytwórnia istnieje, jest z Polski i ma pół miliona słuchaczy.
Kilka dni temu Kuqe 2115 opublikował żartobliwy film, w którym mówi, że odchodzi z 2115 Label na rzecz nowej wytwórni „Kutas Records”. Pośmialiśmy się z rzekomo czerstwego żartu, który tak naprawdę nie do końca był żartem. Jak sprawdziliśmy, wytwórnia „Kutas Records” istnieje, jest z Polski i podbija Spotify.
„Kutas Records” – o co w tym chodzi?
Na Youtube powstał kanał zatytułowany „Kutas Records”. Uśmiech na twarzy może budzić nie tylko nazwa kanału, ale także współgrające logo z plemnikiem. Od razu więc mamy jasny komunikat, że mamy do czynienia z trollingiem. Tylko ten żart powoli wymyka się spod kontroli, bo jest całkiem sprawnie zarządzany.
Kawałki, które pojawiają się na kanale mają zawsze podtekst erotyczny i są w pełni wygenerowane przez skrypt AI. Ich treść jest dość wulgarna, ale dla młodszych odbiorców może być interesująca i zabawna. Każdy kawałek jest dobrze opisany i ma wygenerowaną unikalną okładkę. Tytuły numerów, podobnie jak ich treść jest nacechowana seksualnie.
Oto kilka przykładów:
- Dariusz Jebadło – Podziemny Drąg
- Gejtos – Bóg Morza
- Cwelgar – Gejowski Łowca Potworów
- Johnny Cwel – NNN (Nie Orzech Listopad)
- Homo Erectus – Gejowski Jaskiniowiec II (prod. Kutas Records)

W ciągu roku, odkąd istnieje „wytwórnia” na Youtube wygenerowano 163 utwory, które łącznie mają ponad 4 mln wyświetleń.
Spotify podbite przez „Kutas Records”
Jeszcze większe cyfry żartobliwa wytwórnia wykręca na Spotify. Przed kilkoma dniami doszło do sytuacji, kiedy na pierwszych 15 miejsc najbardziej viralujących numerów aż 8 pochodziło z labelu „Kutas Records”. Na pierwszym miejscu mogliśmy zobaczyć „Antycznego Napaleńca”, który przebił już barierę 1 mln streamów.

Wytwórnia AI ma już blisko pół miliona słuchaczy na Spotify. To więcej niż Belmondo (300 tys.), Liroy (160 tys.) czy Ten Typ Mes (240 tys.). Niewiele więcej od żartownisiów ma np. O.S.T.R. (580 tys.), który jest w ciągu wydawniczym od ponad 25 lat.

Co więcej, kawałki wygenerowane przez AI zaczynają trafiać też do TOP 50 Polska. Wspomniany „Napaleniec” jest obecnie na 8. pozycji, wyprzedzając m.in. Malika Montanę, Kaza Bałagane czy Pezeta.

AI w muzyce – mamy problem
Sztucznie generowane kawałki i całe „wirtualne wytwórnie” oparte na AI to coraz większe wyzwanie dla branży muzycznej. Z jednej strony zalew tanich, żartobliwych produkcji obniża próg wejścia, ale z drugiej – rozmywa granice między twórczością a automatem.
To jest też problem dla słuchaczy, bo coraz częściej mają oni problem z odróżnieniem prawdziwej muzyki od algorytmicznej masówki. Branża stoi więc przed pytaniem, jak chronić kreatywność i unikalność w czasach, gdy muzykę można „wyklikać” w kilka sekund.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Felieton
Eminem ma polskie korzenie? Dokumenty wskazują na wieś pod Strzegomiem
„Pradziadek rapera wpisywał w dokumentach narodowość polską”.
Brzmi absurdalnie? Z dokumentów wynika, że jeden z największych raperów świata ma rodzinne powiązania z Polską. Według badań genealogicznych część przodków Eminema pochodzi z Dolnego Śląska.
Od lat w mediach powraca temat polskich korzeni Marshalla Mathersa. Wiele portali pisze wprost – pradziadek Eminema był Polakiem. Choć historia ta nigdy nie zyskała takiej popularności jak internetowe plotki o jego rzekomej niechęci do Polski, fakty wskazują, że raper rzeczywiście może mieć polskie pochodzenie.

Polskie korzenie Eminema
Jak ustalono, jeden z pradziadków Eminema od strony matki – Georg A. Scheinert – urodził się 29 stycznia 1851 roku we wsi Kostrza, znajdującej się dziś w gminie Strzegom (woj. dolnośląskie).
Miejscowość ta, znana z wydobycia granitu, należała wówczas do Prus i nosiła nazwę Häslicht. Przodkowie Eminema mieli być z nią związani od pokoleń. W dokumentach pojawiają się nazwiska Joseph Scheinert (ur. ok. 1825) i Ewa Wasuzki (1827–1901) – rodzice wspomnianego Georga. To właśnie nazwisko Wasuzki, zapisane błędnie przez amerykańskich urzędników imigracyjnych, może sugerować polskie pochodzenie matki przodka rapera.

Przodkowie rapera – „Ger Polish”
Sprawą zainteresował się Janusz Andrasz, autor bloga „Genealogiczne śledztwo”, który odnalazł szereg dokumentów potwierdzających ten trop. Jak wskazuje, część aktów metrykalnych nie zachowała się, jednak dostępne źródła sugerują, że przodkowie rapera rzeczywiście mogli pochodzić z terenów dzisiejszej Polski.
Co więcej, w amerykańskich spisach ludności z początku XX wieku pojawia się przy rodzinie Scheinert określenie „Ger Polish”, co tłumaczone jest jako narodowość polska, kraj pochodzenia – Niemcy.
– Znalazłem zagadkowo brzmiący wpis w spisie mieszkańców USA z 1910 r., gdzie w przypadku jednej z córek Georga (wspomnianego 3x pradziadka Eminema) – Marcie Scheinert, po mężu Roesch, w rubryce „Miejsce urodzenia ojca”, znajduje się zapis „Ger Polish”. Potem znalazłem analogiczną kartę ze spisu, dotyczącego samego Josepha Scheinerta, czyli jej ojca. I tu również pada określenie „Ger Polish„, które znalazło się zarówno w rubryce jego matki, czego można byłoby się spodziewać, mając na uwadze jej polsko brzmiące nazwisko Wasuzki, jak i w rubryce podającej pochodzenie ojca Georga – Josepha Scheinerta! – pisze badacz.

W Eminemie płynie polska krew?
Wnioski z przeprowadzonego śledztwa odnośnie „polskości Eminema” są niejednoznaczne, ale coś ewidentnie jest na rzeczy.
– Skoro urodzony w 1851 roku w pruskim Häslicht Georg Scheinert, mieszkając w USA już od 46 lat, wpisuje w roku 1910 jako swoją narodowość polską, to coś jednak na rzeczy musi być. Niestety, bez dostępu do metryk tej tajemnicy wyjaśnić się nie da. Przyznam, że na początku tego genealogicznego śledztwa myślałem, iż wzmianka o polskich korzeniach Eminema była pomyłką. Teraz jednak widzę, że to raczej tajemnica, która wciąż czeka na swoje rozwiązanie.
Choć metryki z XIX-wiecznej Kostrzy nie są dostępne online, odkryte zapisy pozwalają przypuszczać, że w żyłach Eminema rzeczywiście może płynąć kropla polskiej krwi.
Fakty kontra plotki
W przeciwieństwie do dawnych, nieprawdziwych historii o rzekomym spaleniu polskiej flagi przez Eminema czy jego niechęci do występów w Polsce, informacje o polskim pochodzeniu rapera mają częściowo podstawy w dostępnych dokumentach.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Felieton
Schwesta Ewa i Loredana – jedna z najbardziej wyczekiwanych kolaboracji od lat! – felieton
Polsko-niemiecko-albański mix, który może podbić rynek naszych zachodnich sąsiadów.
Fani komentują nieustannie sociale, upominając się o wyczekiwaną kolaborację dwóch kluczowych artystek w Niemczech. Kilka miesięcy temu pojawiły się filmiki jak Loredana czekała na Schwesta Ewę, przetrzymywaną dłużej przez celników na lotnisku. Wtedy pojawiły się pierwsze plotki na temat ich współpracy.
Takiego koktajlu nikt się jednak nie spodziewał. Można powiedzieć, że to muzyczne kamikadze przyprawiające o skoki ciśnienia. Jak mówi mój znajomy z Albanii: „Nie ma nic niebezpieczniejszego niż polsko-albański mix”. I chyba coś w tym jest.
Schwesta Ewa od dłuższego nie wypuściła żadnego nowego projektu i mocno ucichła w social mediach, zwłaszcza po tragicznej śmierci Xatar’a. Dużo osób oczekiwało od niej publicznego statementu, jednak ona przeżywała żałobę prywatnie.
Naturalnie, każdy z nas miał ochotę na nowe projekty jednej z najbardziej kontrowersyjnych raperek w Niemczech. W połowie października ukazała się świetna, nowa płyta rapera SSIO, wypromowana z resztą z wielkim sarkazmem, komizmem, rozmachem oraz zabawnymi i politycznymi reels, które viralowo latały w socialach. Niemiecki rynek nie widział jeszcze czegoś takiego, współtwórcą wizuali był jeden z najbardziej utalentowanych video makerów Mac Duke, który jest w połowie Polakiem. Raper zaprosił naszą rodaczkę m.in. na „Bitte keine Anzeige machen”, gdzie Ewa nawija do bardzo chilloutowego beatu:
Prześlizgam się przez system sprawiedliwości w szpilkach Versace
Wyślij laskę – Sandy do inspektora
Nancy do sędziego, gdzie uprawia seks na pieska
Albo duplikat Rolexa jako
akt wdzięczności za utracone dokumenty.
Fakt, że Ewa nie przebiera w słowach czyni ją jedną z najbardziej autentycznych postaci na niemieckiej scenie muzycznej. Do tematu bycia real odniosła się ostatnio Albanka, która w “Privileg” mocno krytykowała inne raperki i ich wizerunek, zarzucając im poniekąd kopiowanie jej osoby oraz wiele sztuczności. Loredana ma od wielu lat status gwiazdy, wybijając się typowymi chartowymi hitami. Już na początku kariery zyskała szybko popularność i uznanie. Niemcy potrzebowali nowej ikony damskiego rapu, kogoś kto nie tylko dobrze wygląda, ale potrafi faktycznie nawijać.
Jej burzliwy związek z raperem Mozzim, turbulentne sytuację życiowe, przeobraziły Albankę w artystkę, która odcięła się od starego brzmienia. King Lori mówi wprost, że ma dosyć robienia muzyki typowo pod label. Jej ostatni projekt jest osobisty, dlatego tak dobry. Prawda jest taka, że mimo komercyjnych początków Loredana jako jedna z nielicznych, autentycznie odzwierciedla wizerunek i definicję Hip-Hopu. Co ciekawe, nie pokazuje się w głębokich dekoltach czy kusych sukienkach, nie twerkuje na klipach, co jest w obecnych czasach dość unikalne.
Dwie silne kobiety – połączenie albańskiego i polskiego temperamentu to jedna z najbardziej ekscytujących kolaboracji od lat na niemieckim rynku muzycznym! Loredana i Schwesta Ewa w „Ihr möchtegern”.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Felieton
Koniec kariery Quebonafide to farsa. Jego fani to „Psikutasy”, ale bez „s” – felieton
Opluj, zdepcz, ale na koniec przeproś.
Każdy element końca rapowej kariery Quebonafide miał wtopę i jest szeroko krytykowany nawet przez jego fanów. Od wydarzenia online, przez koncert na Narodowym, po wysyłkę płyt.
Z polskimi raperami jest dokładnie tak, jak z polskimi politykami. Mogą odpi*rdolić największą kaszanę, a i tak za chwilę wszyscy o tym zapomną. Tak jest teraz chociażby z Popkiem, który po kilku miesiącach od afery z psem wrócił do mainstreamowych mediów, a Kuba Wojewódzki przywitał go jak króla. To samo dzieje się z Januszem Palikotem, który jest w trakcie ocieplania swojego wizerunku w mediach. Komentatorzy zastanawiają się np. ile kosztuje wybielenie się u Żurnalisty, u którego był ostatnio pseudo biznesmen z Biłgoraja.
Jeszcze inaczej jest z Quebonafide, bo fani rapu są jeszcze bardziej podatni na dymanie i można to robić długofalowo – spokojnie – oni wybaczą wszystko, bo mają wyjątkowo silną psychikę. Takie Psikutasy, ale bez „s” na końcu.
Zakończenie rapowej kariery Quebonafide poszło jak krew z nosa – wyjątkowo dużego nosa. Większość pewnie już nie pamięta, ale budowanie napięcia przed ostatnim koncertem trwało naprawdę długo, a balonik był napuchnięty jak konserwa po surstrommingu. Media i fani robili „ochy i achy” na każde pierdnięcie rapera, a Krętacz z Ciechanowa to sprytnie wykorzystywał. Kiedy jednak przyszedł moment, żeby powiedzieć „sprawdzam”. Po stronie artysty tego nie udźwignięto.
Wydarzenie online reklamowane jako coś ekskluzywnego, i żeby to obejrzeć wiele osób musiało się zwalniać z pracy – ma być za chwilę dostępne online w każdej chwili dla każdego – kiedy tylko będziesz miał na to czas. Awesome! To tak się da? Da, no chyba, że chciało się włączyć tryb dymania, to się nie dało, ale teraz już się będzie dało, bo Canal+ rzucił kilka monet.
Koncert na Narodowym był pokazem chciwości i braku szacunku dla fanów. Kupiłeś bilet na ostatni koncert, a tu bach! Dzień wcześniej 60 tys. osób zobaczy ten sam koncert – szybciej niż ty – wierny fan, który kupując bilet był przekonany o wyjątkowości ostatniego koncertu. Znów zwolniłeś się z roboty, żeby klikać F5 na stronie, próbując załapać się na wejściówkę. Jakby tego było mało, piątkowi koncertowicze zleakują go w sieci – tysiące TikToków i artykułów prasowych i brak efektu pierwszeństwa – znów zostałeś przegrywem, ale mimo wszystko dalej czujesz się kimś elitarnym. No tak, elitarnym przegrywem też można być.
To oczywiście nie wszystko, bo z boxem „Północ/Południe” jest jeszcze większa wtopa. Preorderowicze mieli dostać zakupione boxy pod koniec sierpnia. Mamy tydzień do listopada… i oświadczenie Dawida Szynola, że na boxy jeszcze…. poczekacie. Kilka tygodni.
Koniec, bo szkoda strzępić ryja. Ha tfu!

Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Felieton
Dawid Obserwator, na litość boską! „Nie miałem co jeść, mama robiła mi obiady” – felieton
Były raper dziękuje Bajorsonowi, a potem Bogu.
Dawid Obserwator to idealny przykład, jak swoim karczemnym zachowaniem można zaprzepaścić i tak ledwo funkcjonującą karierę rapera, by potem żalić się, że mama musiała mu gotować obiady, bo ten ma dwie lewe ręce i nie może iść do normalnej pracy.
Dawid Obserwator od zawsze był 3-ligowcem z przebłyskami wyświetleniowymi, bez perspektyw na większy zarobek z rapu, bo sprzedaż jego płyt oscylowała wokół błędu statystycznego, a koncerty można było policzyć na palcach jednej ręki. W przypadku ulicznych raperów trzeba być naprawdę topką, żeby mieć booking koncertowy, z którego można utrzymać się na poziomie. Nawet Peja, który jest weteranem przez lata był pomijany w line’upach największych hip-hopowych festiwali, bo według organizatorów uliczny rap nie nadawał się na taką imprezę i wprowadzał negatywny klimat.
„Boję się, że w rapie nie osiągnę więcej” – rapował w maju 2022 roku były zawodnik Step Records. Trzy miesiące później okazało się, że młody Dawid Obserwator próbował zrobić karierę polityczną w strukturach PiSu. Był jednym z twórców młodzieżówki tej partii w Wałbrzychu. Gryzło się to trochę z jego późniejszą karierę ulicznika, ale wciąż to było do przełknięcia przez jego garstkę fanów. Wystarczyło się przyznać, obrócić w żart, zrobić cokolwiek innego niż kłamać. Tymczasem Dawid postanowił brnąć w fejki, że nic takiego nie miało miejsca i tak właściwie znalazł się tam przypadkiem i było to jednorazowe, więc nie ma tematu. Większy reserach sprawił, że pojawiły zdjęcia Obserwatora z prominentnymi działaczami PiSu, a także wyszły na jaw dokumenty, że raper z ramienia partii Jarosława Kaczyńskiego zasiadał w komisjach obwodowych.
Ledwo zipiąca rapowa kariera Dawida załamała się na amen, bo nie był już wiarygodny dla swoich słuchaczy. Na odchodne zdissował GlamRap.pl bo opisał jego przeszłość polityczną i wytknął kłamstwa. A prawdziwy uliczny raper przecież taki nie jest, bo to nieskazitelny gracz i dobry chłopak, który zawsze dorzuci się do rakiety.
Wałbrzyski raper po załamaniu kariery bynajmniej nie poszedł do pracy. Wynika to z jego najnowszych statementów, bo teraz żali się, że nie miał co jeść i obiady musiała mu gotować mama. To kolejna bezczelna zagrywka byłego rapera, czyli branie ludzi na litość i jednoczesne chwalenie się wynikami w branży disco-polo. To trochę tak jakby ksiądz zrzucił sutannę, został najbardziej aktywnym ze Świadków Jehowy i odtrąbił sukces, żaląc się na brak gosposi.
– Chciałem podziękować wam z całego serca, ekipie siemano soprano i Bogu, i też przede wszystkim sobie kochani, bo jak mam mówić szczerze to rok temu byłem na dnie nie miałem co jeść mama mi przynosiła obiady. Zobaczcie, ile zrobiłem w rok. I to nie chodzi o to, że chcę się chwalić, ale skoro taki wulkanizator z Wałbrzycha może to wy też.
To zabawne jak szybko można przemianować się z rapera na disco-polowca. W którym momencie w głowie zachodzi ten proces, że zamiast sztywnym chłopakiem z ulicy jesteś zabawnym grajkiem do kotleta z narkotycznymi refrenami, którym do tej pory twoje środowisko gardziło. Money is bitch.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
-
News4 dni temuZnany muzyk ujawnił mroczne kulisy śmierci Pona
-
News4 dni temuPeja zaskakuje – zdjęcie z Pelsonem i Doniem. „Spotkanie po latach”
-
Felieton5 dni temu„Kutas Records” – żart Kuqe 2115 to tak naprawdę spory problem – felieton
-
News1 dzień temuThe Nitrozyniak dissuje Boxdela, Gimpera i Wardęgę
-
News3 dni temuPrzemek Ferguson dissuje Filipka!
-
News2 dni temuBezdomny Bastek dostał propozycję pracy. Jak zareagował?
-
News4 dni temuBedoes o problemach psychicznych Sentino
-
News4 dni temuBastek jest bezdomny. Kliczu zabrał głos: „Próbowałem…”