Sprawdź nas też tutaj

Felieton

ROZKMINA: Beef is beef (cz.5)

Opublikowany

 

Do bardzo nietypowego muzycznego konfliktu doszło pomiędzy Peją a Żuromem latem 2008 roku. Nietypowego, bo rozegrał się on na przestrzeni niespełna dwóch miesięcy i nie do końca jasne są pobudki, z jakich Poznański MC zdecydował się odpowiedzieć na zaczepki skierowane w jego kierunku przez swojego przecież horrendalnie słabiej uzdolnionego kolegę po fachu, który przez taki obrót spraw zyskał tylko rozgłos.

Beef zapoczątkowany został przez Żuroma w utworze ”Mieliśmy Nagrać” promującym drugi jego solowy album pt. ”Poszukiwany (Rap z Celi i Wolności)” wydany 9 czerwca 2008 roku, w którym to utworze zdissował także Sokoła oraz Borixona, jak sam potem przyznał, chcąc wypromować się w ten sposób, co uznał za panującą w USA zdrową normę. Nie ulega jednak wątpliwości, że równie dobrym powodem do zaatakowania Poznaniaka z całą pewnością były dla niego osobiste porachunki. Żurom przywołał w tekście utworu zorganizowany przez niego Peji pobyt w hotelu, podczas którego miał on posunąć się do jego dewastacji oraz pobicia prostytutki: ”Do Ciebie w sumie nic nie mam/Oprócz tego, że nieładnie się zachowałeś/Kurwę najebałeś, bo sobie zasłużyła/Ale zaproszony, ugoszczony koncert należycie zapłacony/Hotel zostawiłeś kompletnie rozpierdolony”. Posunął się także do stwierdzenia, że taki stan rzeczy spowodowany był nadużywaniem przez Poznańskiego rapera środków psychoaktywnych oraz sterydów, zaznaczając również, że pozostałe mu zdrowie fizyczne zawdzięcza właśnie jemu, gdyż podczas wspólnego pobytu za granicą namówił kilku chcących dobrać się mu za skórę osiłków do porzucenia swych zamiarów. Podobnie jak w przypadku beefu pomiędzy Venomem a Jimsonem, w tym przypadku jedną z pobudek, z których Żurom zaatakował Peję, także okazała się niechęć tego drugiego do gościnnego udzielenia się w piosence. Żurom wspomniał: ”Nie chcesz się dograć z jakiś przyczyn, bo mnie już nie lubisz/Luzik, tylko powiedz to w oczy, a nie bełkotem się trudzisz/Jesteś zadufanym w sobie palantem i wielkim raperem/Którego trzeba wiele razy o wszystko prosić/Ja nie będę się kajał, dorośnij”. Peja do zarzutów Żuroma ustosunkował się w utworze ”Jedna Runda”, zarzucając mu przy okazji pazerność, brak lojalności, i pozerstwo. Do zarzutów o pobicie świadczących mu usługi panienki lekkich obyczajów odniósł się zgrabnie, powołując się na kodeks podwórkowy, wedle którego mówienie publicznie o tego typu sprawach stanowi dowód upadku zasad: ”Zapłaciłeś mi za koncert, pokój obrócony w pył/Co się stało dziwce, powinieneś zamknąć ryj/Powinieneś o tym wiedzieć, skoro jesteś taki git/Pewnych rzeczy się nie mówi, teraz za to się wstydź”. Poprosił go również o to, by ten przestał żywić wobec niego respekt za teksty jego piosenek, twierdząc, że z jego umysłowością nie może mieć na ich temat właściwego pojęcia. Peja podszedł do beefu w sposób merytoryczny, za powód obrania takiej właśnie taktyki podając prośbę swojego oponenta o to. Poznaniak skwitował ten fakt zabawnie, rymując: ”Dla mnie pseudo gangster Żurom, jest po prostu zwykłą… z cenzurą”.

 

Peja dla równowagi nagrał jednak jeszcze jeden utwór – zawierający ponad 50 wyrazów powszechnie uważanych za wulgarne ”Czysty Nokaut”, w którym chociaż głównie naubliżał swojemu przeciwnikowi, zawarł również bardzo interesujące wersy. ”I choć z pisania dissu lekko wyszedłem z wprawy/To dziś na pięćdziesiąt procent Cię rozkurwiam dla zabawy” – zarapował akcentując mizerny poziom muzyki tworzonej przez Warszawiaka, po czym dodał nawiązując do współtworzonego wiele lat wcześniej wraz z Wiśniowym duetu Ski Skład, który zakończył działalność w niejasnych okolicznościach: ”Bo ja błogosławię majk, a ty jak chcesz jaraj crack/Pozamiatane braap, kończę Cię jak Ski Skład!”. Na koniec piosenki Peja dokonał niezwykłego posunięcia – ogłosił ogólnopolski konkurs na najlepszy diss na Żuroma, oferując zwycięzcy możliwość nagrania z nim utworu na podkładzie DJ Decksa! Konkurs kończył się wraz z 1 września. „Przyszło ponad 300 dissów z czego kilkadziesiąt to zawodnicy pokroju Żuroma, ale mieliśmy tą świadomość, że do zabawy włączą się amatorzy, część disów było w formie tekstowej, jedni nagrywali bardziej inni mniej profesjonalnie. Są nawet dziewczyny. Szkoda tylko, że większość skupiła się na nieuzasadnionym bluzganiu, choć są też wyjątki. Wystarczyło zdissować go w dwóch lub 4 wersach, a reszta tekstu mogła na przykład: w pełni reprezentować umiejętności danego wykonawcy. Nikt jednak do tego w ten sposób nie podszedł. Ale są 3 utwory, które w ogóle nie zawierają tematu Żuroma. Te ekipy po prostu nie chciały go jechać nie znając osobiście, za to chcieli przedstawić nam swoje utwory z myślą o szerszej publikacji i to jest też fajna akcja. Z pośród całości wybraliśmy komisyjnie z Charliem 30 utworów, które według nas zasługują na uwagę. W niedalekiej przyszłości zamieścimy te utwory wraz z ankietą i to Wy słuchacze i fani hip hopu będziecie mogli wybrać zwycięzcę ponieważ mamy sprzeczne uczucia co do konkursowego kawałka numer 1, więc zostawiamy inicjatywę w waszych rękach” – powiedział Peja 6 września 2008 roku. Niestety, informacje odnośnie tego, kto wygrał konkurs, znane są tylko garstce osób – ponoć Peja zamieścił kiedyś na swoim kanale TouTube nieaktywny już filmik w którym przedstawił utwory faworytów, oraz wyłonił zwycięzcę. Niezależnie od tego, w internecie odsłuchać można wiele z nadesłanych na ów konkurs piosenek – większość z nich prezentuje jednak poziom tak żałośnie niski, że wzbudza zaledwie politowanie.

Żurom w odpowiedzi na dissy Peji nagrał utwór ”Druga runda”, w którym zawarł 8 zwrotek, przedstawiając w nich mocne, merytoryczne argumenty. Dziarsko odparł zarzuty Poznaniaka o cipowatość, nawijając zgodnie z prawdą: ”Mówię co myślę i dlatego mam jaja/Nie porównuj mnie do Mezia, to zwykła faja/Wielu myśli o tobie podobnie/Ale nie powie tego na głos, bo zlali by się w spodnie/Ja przynajmniej mam odwagę i chuja na to kładę/Że masz przewagę dalej z tobą jadę”. W przewrotny sposób wytknął mu także obraną przez niego rzekomo strategię marketingową: ”Szacunek ludzi ulicy chyba tylko z Poznania/Wymyśliłeś sobie hasło do zarabiania”. Na wysuniętą przez Poznaniaka propozycję stoczenia walki na ringu również nie pozostał głuchy: ”Chcesz się sprawdzić na ringu, nie ma sprawy/Nie boję się Ciebie, zrobię to dla zabawy/Przygotuję się kondycyjnie i sam Ci rzucę rękawice/Na razie poćwiczę, bo po sztucznym dopingu/Jesteś wirażka, poszła siłka poszła i maska/(…) Więc możesz trzymać mnie za słowo, rozegramy to na ringu honorowo/Przegram możliwe jednak nikt mi nie zarzuci tchórzostwa/A czas pokaże czy zadaniu sprostam”. Odparł również na zarzut Peji o koloryzowanie swojego życiorysu w tekstach piosenek i wypowiedziach, przypominając mu o tym, jak sam w numerze ”Głucha Noc” nawinął o tym, że został zatrzymany przez policję na dwie doby: ”Byłem poszukiwany, siedziałem i mam problemy z prawem/To o tym nagrywam więc na szczerość w moim rapie się nie porywaj/Nie pamiętasz już jak 48 na dołku przesiedziałeś/I o tym rymowałeś, straszną historię nam opowiedziałeś”. Peja nie odpowiedział na jego diss, ale Żuromski wystosował jeszcze jeden pojazd, w formie tracku pt. ”Chory Książę”. Zarapował tam: ”Szacunek ludzi ulicy? Chyba meneli bez pracy/Kiedyś może byłeś sobą, tworzyłeś prawdziwy rap/Teraz patologię wciskasz dzieciakom ruszającym w świat”. W swoje urodziny 30 lipca Żurom dostał od znajomego tort z wizerunkiem Rycha, który zjadł w opublikowanym w internecie filmiku, ogłaszając kulturalne zakończenie beefu.

 

Beef pomiędzy Żuromem a Peją był dziwaczny. Chociaż Żurom jest MC którego muzyki słuchać nie sposób dla przyjemności, bowiem nie posiada żadnego flow, a i rymuje często w sposób skrajnie banalny, stosując rymy czasownikowe, miał w konflikcie sporo racji. Peja jest za to nieporównywalnie lepszym raperem, jednak poza dissami, obrażał także przeciwnika publikując w internecie żenujące filmiki, samemu stając się obiektem drwin części odbiorców. Ostatecznie raperzy Ci nie spotkali się na ringu, chociaż przeniesienie konfliktu z płaszczyzny muzycznej na fizycznie bitewną wisiało w powietrzu, podgrzewając atmosferę. Żuromski na wskutek wdania się w konflikt z Peją zyskał uwagę słuchaczy oraz mediów, umożliwiającą mu nagłośnienie rzekomych pomówień, jakich stał się ofiarą. W styczniu 2008 roku został posądzony o sprzedaż Kieleckiemu gangsterowi 2 kg amfetaminy i 10 kilogramów marihuany, za co sąd rozpatrując jego sprawę po raz drugi orzekł go winnym popełnionego czynu, wymierzając w grudniu 2010 roku nieprawomocny wyrok 3 lat pozbawienia wolności, grzywnę w wysokości 20 tysięcy złotych, oraz przepadek korzyści majątkowej w wysokości 161 tysięcy złotych, jaką rzekomo uzyskał na drodze występku. W lutym 2012 roku sprawa została skierowana do ponownego rozpatrzenia przez sąd okręgowy w Kielcach. Żurom stanął utworzył akcję ”Stop Pomówieniom”, której celem funkcjonowania jest ”wprowadzenie zmian w prawie karnym w zakresie sankcjonowania pomówień”. Żuromski wystąpił nawet w nadawanym na żywo programie ”Państwo w Państwie” emitowanym na łamach telewizji Polsat News, w którym to programie poruszane są sprawy osób zrujnowanych przez niekompetentnych i/lub skorumpowanych urzędników., itd. Żurom żeby przykuć uwagę ludzi w trakcie nagrania podpalił się nawet na wizji!

 

Żuromski w przeciągu lat parał się wydawaniem rapowych albumów. Posiadał trzy wytwórnie płytowe, z których dwie zakończyły działalność przez jego problemy z prawem. Syndykat Dźwięku (ostatni album wydany nakładem ukazał się w 2005 roku), Terror Muzik (2008 rok) i Klasyk założony w 2011 i działający do dnia dzisiejszego. W 2006 roku Żuromski wszedł w posiadanie praw do wydawania tytułów należących pierwotnie do katalogu wytwórni RRX Krzysztofa Kozaka, które to prawa były kwestionowane na drodze sądowej, aż do ostatecznego przyznania mu ich dopiero 22 lipca 2013 roku! W międzyczasie przeciw Żuromowi toczyło się również postępowanie karne – był posądzony o handel narkotykami. Sam wypowiedział się na temat afery poprzez swój profil Facebook w ten sposób: ”Wiem już na dziś tyle, że komuś zależało by mnie zniszczyć i odebrać mi prawa do katalogu. Wymyślono aferę narkotykową z moim udziałem, przekupiono jakiegoś gangstera z Kielc („Jezus”) by podał jedynie moją ksywkę i by na podstawie pomówienia złapać mnie i wtrącić na lata do więzienia. Wrogowie nie przewidzieli, że dzięki Bogu moja siła psychiczna, chęć życia i wiara połączona z motywacją doprowadzą do tego, że walka moja o swoje życie, dzieci i majątku który posiadałem doprowadzi do tego punktu w którym się obecnie znajduję”. co ciekawe, Żurom stał się również właścicielem praw do wydawania na wyłączność dwóch albumów SLU, które to prawa odsprzedał: ”Płyta SLUMS ATTACK Zwykła Codzienność jak i SLUMS ATTACK Slums Attack zostały sprzedane firmie FONOGRAFIKA. Po raz trzeci informuję, że wszystko poszło jak należy.” – napisał na stronie swojej ostatniej płytowej wytwórni Klasyk 23 lipca 2013 roku. Wcześniej prawa do wydawania ”Slums Attack” posiadała wytwórnia PH Kopalnia, a ”Zwykła codzienność” – RRX. Jak widać, Żurom nie okazał się być złośliwym do tego stopnia, by zechcieć wydawać albumy swojego przeciwnika. A może po prostu obawiał się jakiś możliwie związanych z tym konsekwencji?…


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

 

Felieton

Drugi koncert Quebonafide na Narodowym. Czy to jawne oszustwo? – felieton

Na pewno zachowanie nie po koleżeńsku.

Opublikowany

 

quebonafide

Organizacja pożegnalnego koncertu Quebonafide przypomina zabawę w kotka i myszkę. Na pewno jest brakiem poszanowania dla słuchaczy, którzy kupili bilet i właśnie się dowiedzieli, że ostatni koncert rapera będzie miał kilka dat.

Wyobraźmy sobie sytuację, że kupujemy limitowaną płytę artysty za 200 zł, który deklaruje, że nakład tysiąca sztuk nie będzie nigdy wznawiany. Tymczasem zamiast cieszyć się z „białego kruka” w domu dowiadujemy się jeszcze w dniu zakupu, że z powodu dużego zainteresowania płytą postanowiono dotłoczyć drugi tysiąc egzemplarzy. Podobne do tej sytuacje już się zdarzały, ale płyty były dotłaczane po kilku latach. Tym niemniej, mamy tu do czynienia ze złamaniem umowy między artystą a słuchaczem, czyli ze zwykłym oszustwem.

Pierwszy, drugi… i trzeci – „ostatni koncert” Quebonafide

Podobnie jest z koncertem Quebonafide. W przeciągu bardzo krótkiego czasu, słuchacze mogą czuć się oszukani i to aż dwukrotnie. Za pierwszym razem, kiedy „Ostatni koncert Quebonafide” miał się odbyć online. Po kilku tygodniach, kiedy wykupiono bilety na wydarzenie, dowiedzieliśmy się, że wcale nie będzie to ostatni koncert, bo ostatni odbędzie się dzień później na PGE Narodowym. Kombinacje alpejskie, przesuwanie startu sprzedaży zakupu biletu to temat na zupełnie oddzielny wątek, ale to co się dzisiaj wydarzyło i jak zostały potraktowane osoby, które kupiły bilety na wydarzenie online powinno skończyć się co najmniej bojkotem ze strony odbiorców.

To jednak nie koniec kpin ze słuchaczy.

Pierwszy, drugi i trzeci – „ostatni koncert” Quebonafide

Oszustwo na drugi koncert?

W czwartek, w zaledwie parę godzin bilety na ostatni koncert Quebonafide na Narodowym zostały wyprzedane. Jeżeli ktoś miał szczęście, to po kilku godzinach walki z systemem bileterii i zacinającej się stronie kupił bilety. To nic, że będzie siedział gdzieś za przysłowiowym filarem, w ósmym rzędzie z daleka od sceny. Miał świadomość i satysfakcję, że warto było się pomęczyć, bo miało to być jedyne takie wydarzenie – unikalne, tak przynajmniej go zapewniano. Więc zamiast wcisnąć „Esc” postanowił wziąć nawet to najsłabsze miejsce, bo będzie częścią historii. Nic bardziej mylnego.

Po kilku godzinach ogłoszono, że „ostatni koncert” Quebonafide będzie miał jeszcze jedną datę. Dzień wcześniej raper zagra jeszcze jeden koncert. Dzień wcześniej! Przecież to brzmi jak absurd. Tuż po zakupie biletu, zmieniane są zasady gry i umowy między raperem a słuchaczem. Wygląda to jak celowe działanie i wprowadzenie kupującego bilety w błąd. Który koncert więc będzie tym ostatnim. Ten 27 czy 28 czerwca?

Quebonafide z ostatniego koncertu robi sobie trasę koncertową, choć przy zakupie biletu z nikim się na to nie umawiał. Ba, sugerował unikalne i jedyne tego typu wydarzenie. Tymczasem osoby, które walczyły dzisiaj o bilety będą musiały pocieszyć się zmęczonym artystą po występie dzień wcześniej i zleakowanym koncertem na TikToku.

Opinie słuchaczy
Opinie słuchaczy
Opinie słuchaczy


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Felieton

Zaginiona córka Magika. Kamka z „Rap Generation” to przyszłość sceny? – felieton

Uczestniczka programu zdobyła uznanie jurorów i widzów.

Opublikowany

 

kamka

Za nami dwa pierwsze odcinki programu „Rap Generation”, po którym sporo emocji budzi Kamka – skromna raperka z klasycznym sznytem.

Kamka „zaginiona córka Magika”

Kamka wykonała w programie utwór „To nie GTA”. Spodobał się on Pezetowi, Malikowi i Leosi. Pierwsze recenzje występu Kamki wśród widzów są bardzo, ale to bardzo pozytywne – mówi się już wprost o nowej świeżości na scenie. Nie tylko komentatorzy hip-hopowi są pełni optymizmu, ale także słuchacze. Pod nagraniami z Kamką pojawiają się prawie same propsy:

  • Lepszego flow nie słyszałem w polskim rapie od lat.
  • Vibe jak Paktofonika.
  • Zaginiona córka Magika.
  • Malik jest w szoku, że można tak rymować.
  • Leosia w końcu usłyszała prawdziwy damski rap.
  • Rzadko mam ciary od muzy, dzięki młoda za emocje.

Czy Kamka to przyszłość sceny?

Pojawienie się newschoolu i nowej fali raperów zrewolucjonizowało scenę, ale nie spowodowało, że weterani tworzący klasyczny odłam zaczęli zdychać z głodu. Po kilku latach tryumfu młodej fali, dinozaury sceny zaczynają brać coraz głębszy oddech. Młodzi wracają do oldschoolu, co widać chociażby po ilości koncertów starych wyjadaczy. To też bardzo dobra wiadomość dla Kamki, która dała się poznać z klasycznej strony.

Najpopularniejsze raperki w kraju to twórcy newschoolowi, balansujący na granicy rapu i popu. Kamka jest ich przeciwieństwem i z automatu zdobyła przychylność sporej części odbiorców, którzy – powiedzmy sobie szczerze – nie przepadają za rapem Bambi, Young Leosię czy Oliwki Brazil. Dobrze poprowadzona Kamka może stać się jedną z głównych sił na polskiej scenie rapowej. To idealny czas na kobiecy trueschool – słuchacze o to zabiegają jak nigdy dotąd, rzygając cukierkowością i zbyt przesadną wulgarnością.

Kim jest Kamka

Kamka, czyli Kamila Podziewska to 20-latka pochodząca z Suwałk, która obecnie mieszka w Warszawie. Swoje numery publikuje od 1.5 roku, chociaż pierwsze teksty zaczęła pisać już w szkole podstawowej. W ostatnim czasie publikuje coraz więcej muzyki i nie boi się eksperymentować z różnymi gatunkami. Raperka może liczyć na wsparcie mamy, siostry, ojczyma i babci. Z tatą nie utrzymuje kontaktu.

Łączy rap z wojskiem

Kamila od lat interesuje się wojskowością. To studentka Akademii Sztuk Wojennych. Przez ostatnie dwa lata służy w Wojskach Obrony Terytorialnej: wyjeżdża na granice, poligony i ćwiczenia.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Felieton

Sentino spadł Truemanowi jak z nieba. Uwiarygadnia scamy – felieton

„Udawany milioner, największy pozer i scamer”.

Opublikowany

 

trueman sentino
fot. kadr z wideo yt/TrueMan

Trueman został menagerem Sentino, pomógł wydać mu książkę, wypuścili razem płytę i przy jego medialności promuje swoje biznesy. Co najważniejsze – Sentino uwiarygadnia je, a ten może docierać do nowej grupy docelowej, którą łatwo scamować.

Trueman to postać pozująca na milionera, która uchodzi za płynnie poruszającego się po biznesach internetowych i kryptowalutowych. Za każdą z jego działalności ciągnie się jednak potężny smród, a na największych forach o zarabianiu w sieci jest określany przez użytkowników jako scamer, czyli oszust.

Sprzedawca ebooków

Początkowo internetowa działalność Truemana opierała się na tworzeniu filmów na temat innych twórców. Szybko jednak przeszedł do sprzedaży własnych ebooków. W 2020 roku ukazał się „Milioner 2021”. W ebooku obiecywał jak zarabiać setki złotych dziennie na afiliacji kont bankowych. Osoby, które dały się namówić na zakup magicznej wiedzy Truemana, twierdzą, że poradniki finansowego influencera to same ogólniki i oczywistości. Wszystko, co znajduje się w jego książkach, znajdziemy na pierwszym lepszym kanale o finansach.

I tak np. promowany przez niego projekt kryptowalutowy ScanDeFi okazał się być pump and dumpem, czyli oszustwem finansowym, który polega na sztucznym podbijaniu cen aktywów (w przypadku Truemana, cenę podbijały jego kontakty z influencerami), żeby potem na górce szybko je sprzedać, zostawiając innych inwestorów z bezwartościowymi udziałami. Na kryptowalucie zarobił oczywiście tylko Trueman, a straciły osoby, które mu uwierzyły, że zarobią. Z przekazów medialnych wiemy, że wzbogacił się na tym o ok. 180 tys. zł.

Punktem zwrotnym w jego karierze było podjęcie współpracy z Amadeuszem Ferrarim, który był idealnym uwiarygodnieniem działalności Truemana w sieci. Dzięki niemu mógł docierać do nowej grupy odbiorców i pomnażać na niej swój majątek. Jak sam mówił, w wieku 20 lat miał na koncie podobno 4 mln zł. Prowadził też rzekomo 12 firm. Jego nazwiska próżno jednak było szukać w KRS czy CEIDG, a jedyną działalność jaką miał, była ta otworzona w 2022 roku.

Trueman o sobie

„Oscamował tyle ludzi. Łapią się na to dzieciaki”

Wśród społeczności skupionej wokół zarabiania w Internecie Trueman jest spalony, mając opinię scamera, z którym nie warto wchodzić w żadną współpracę.

„Ten gość opiera się tylko na farmazonach. Łapią się na to dzieciaki, które myślą, że jak kupią ebooka to będą robić kasę jak ich idole z Internetu. Tu nie ma żadnej wartości.”

„Gościu przecież tyle ludzi oscamował, czy to na fake krypto, bukmacherka czy kij wie co jeszcze. Tak jak wszystko inne, zapewne jego aktualna działalność opiera się na wyłudzeniu jak największej kasy i rozpoczęcie kolejnego „biznesu”.”

Opinie o Truemanie na make-cash.pl

Sentino – uwiarygadniacz

Co więc można zrobić w sytuacji, kiedy branża nie chce mieć z tobą nic wspólnego? Poszukać odbiorców w innej, robiąc biznes na tych, którzy cię jeszcze nie znają i próbować założyć własną społeczność. Pomóc w tym może ten, który ma już wierną grupę fanów, czyli w tym przypadku Sentino.

Obecnie Trueman działa jako menager Sentino. Pomógł wydać mu książkę, razem również wydali płytę „BNP”. Współpraca z raperem otworzyła mu nowe możliwości i dotarcie do całkiem innej grupy odbiorców i to liczonej w setkach tysięcy. Bazując na stałej grupie słuchaczy Sentino i jego muzyki, Trueman chce spieniężyć swoją współpracę z raperem kolejnym biznesem – BNP.Global. To społeczność, która ma zrzeszać „scammerów, finesserów oraz hustlerów”.

Nowy biznes Truemana i Sentino

Sentino wydaje się być do tego idealną postacią, która od lat polaryzuje środowisko rapowe, ale ma też zaufane grono fanów. Panowie zaczęli właśnie promować nowy biznes, oczywiście pokazując jak bardzo są zarobieni, bo nic nie działa tak na wyobraźnię, jak kupno bransoletki za 20 tys. zł czy okularów za 5 tys. zł

Oferta BNP Global to zero konkretów i same ogólniki. Osoba, która zarabia na jakimś biznesie nie ujawnia swoich metod zarobków, chyba, że metodą na zarabianie jest sprzedawanie takich właśnie ebooków.

– Idziemy jeszcze po najdroższą torbę, która jest w Louis Vuitton dostępna, która jest w cenie samochodu polskiego rapera – mówi Sentino w pierwszym vlogu reklamowym, którego zadaniem jest napędzić jak największą ilość osób do zakupu dostępu do nowej platformy Truemana.

Niestety, po komentarzach widać, że współpraca Treumana z Sentino jest strzałem w dziesiątkę. Tylko nieliczni dopatrują się w ich biznesie czegoś niepokojącego. Dodatkowo jakiś czas temu pojawiła się informacja o pogodzeniu się Sentino z Malikiem i ich spotkaniu w Paryżu, do czego miał doprowadzić sam Trueman. Czy szef GM2L będzie kolejną osobą, która ma uwiarygadniać szemrane biznesy, czas pokaże.

Odbiorcami Truemana są teraz najwierniejsi fani Sebastiana


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Felieton

Lacazette ratuje niemiecki rap – felieton

Młodego rapera propsują m.in. Capital Bra, Celo, Abdi, Loredana i Kolja Goldstein.

Opublikowany

 

Przez

lacazette

Niemiecki rap od pewnego czasu nie ma zbyt wiele do zaoferowania i to samo zdanie podziela raperka Loredana. Ciężko robi się na sercu słuchaczy, nie ma co ściemniać, że niemiecka scena była po francuskiej jedną z najmocniejszych w Europie, a tu ledwie kilku artystów nadaje się do konsumpcji. Obecnie albumy wpadają w jedno ucho i tak samo szybko wylatują drugim. Treści oraz teksty nie trenują mózgu, nie bawią, ani nie intrygują. Jadąc w Sbahnie grzebiesz coś na telefonie i nawet nie wiesz, czego słuchasz. Do czasu aż pojawił się Lacazette, który zmusza odbiorcę do poświęcenia mu inkluzywnej uwagi.

„LID” – album roku 2024

Nazywa siebie samego ratunkiem niemieckiego rapu i raczej nie będzie musiał składać od tego apelacji. Nikt nie zarzuci mu niekompetencji albo ghostwritingu. Jego album “LID” bardzo szybko po premierze usytuował się na 5 miejscu top albumów. Muzyk nie był żadną wielką figurą undergroundu. Zrobiło się o nim bardziej głośno, kiedy kawałek “H&K” puszczał w samochodzie Capital Bra, co w pewnym stopniu pomogło newcomerowi na uzyskanie pierwszego rozgłosu. Typ pojawił się tak naprawdę znikąd i nie wiemy o nim zbyt dużo. Od początku wspierają go Gringo i Kalazh44, którzy propsują ciężką pracę chłopaka związanego z Labelem Baklava Music. Celo i Abdi w jednym z wywiadów również przychylnie odnieśli się do berlińczyka. Ten duet obok Haftiego, to ojcowie Straßenrap w Niemczech.

Okładka albumu „LID”

Milion euro zysku

Pochodzący ze Steglitz- Zehlendorf raper nie postawił na typową ścieżkę kariery. Zazwyczaj jako newbie robisz drop dwóch kawałków i czekasz po dobrze przyjętej premierze na deal z Universal albo Sony. Lacazette natomiast, nagrał aż 13 klipów w bardzo podobnej, ulicznej, zimnej stylistyce mrocznego Berlina, które na YouTube przyniosły mu ok. 1 miliona euro zysku. Estetyka dość już znana, ale przedstawiona w innej, ciekawej perspektywie, owiana tajemnicą i zawadiackim spojrzeniem muzyka.

Inteligentny uliczny rap

Lucky sprawił, że niemiecki rap dostarcza słuchaczowi i szerokiej grupie wiekowej odbiorców, dużej przyjemności. Streetrap doczekał się w końcu chwytliwych i inteligentnych wersów, przeplatanych ironicznym humorem. Grek lubi czasem znikąd wypuścić zaskakujący, humorystyczny punchline jak: “Dostawca jest Niemcem, ale biega jak Hakimi” (“Läufer ist Deutscher doch rennt wie Hakimi”) czy “Przyjdę do Twojego akwarium Cię wyłowić” (“Ich komm’ in dein Aquarium, dich rausfischen”), “Bycie mądrym jest niebezpieczne, niebezpieczne nie jest mądre” ( “Schlau sein ist gefährlich, gefährlich ist nicht schlau”).

Trafnych fraz posiada on tak wiele, że musiałabym zrobić dla was jakąś best of listę. Dykcja Lacazette jest wybitnie on point, dlatego myślę, że ze spokojem zrozumiecie jego teksty, nawet jeśli Wasz niemiecki nie jest na wygórowanym poziomie.

Lacazette

Wyróżnia się na monotonnej scenie niemieckiego rapu

Wallah! Na albumie nie znajdziecie autotune, za to solidne beaty w klasycznej stylistyce, uwaga to nie jest codeinowy rap, afrobeat albo hiphopop. Fabuła traktuje o dealowaniu i używkach, zarabianiu hajsu, refleksjach oraz demonach. Mimo to raper ugryzł ten temat w inny, swój sposób, bez monotonnych adlibów o double cup czy fat ass. Lucky postawił na dobrze napisane teksty, przekaz i porządny warsztat, co słychać przez to jak buduje zdania czy zgrabnie łączy rymy. W kunsztowny sposób akcentuje słowa, wyróżniając go tym pośród monotonnej sceny niemieckiego rapu. Po pierwszym odsłuchu jego twórczości byłam pewna, że to jakiś streetowo doświadczony, grubo po 30-tce typ. Bity są bardzo klasyczne jak na obecne czasy i trendy. Obecnie wielu niemieckich artystów, takich jak Loredana wrzucają na Instagram jego utwory. Respekt oddał mu także sam wielki Kolja Goldstein, który koleguje się z managerem Lacazette.

Lacazette

210 mln streamów

Zawadiacki i charyzmatyczny raper, który nazywa swoich słuchaczy Matrosen ma w sobie pewną aurę, która spodobała się szerszemu gronu odbiorców, dając mu 210 milionów streamów albumu na Spotify. Przywraca to wiarę w to, że ludzie są głodni dobrej muzyki, a album Luckiego leci non stop on repeat!

Beaty wyprodukowali min: jroc, 808swerve, Sam4prod, yung.rox, jaydon6jam, goldfinger030, murdsdrum, maccrazy1.

Lacazette „LID” – odsłuch albumu


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Felieton

Ile Bonus RPK zapłacił za zwrotkę ziomka Eminema?

Napisaliśmy do amerykańskiego rapera w sprawie dogrania się na płytę.

Opublikowany

 

bonus rpk

W tym tygodniu gruchnęła wiadomość, że Bonus RPK zaprosił na płytę amerykańskiego rapera. To niecodzienne zjawisko, bo warszawiak lubi pracować zazwyczaj z lokalnymi ulicznikami. Ile kosztuje taka zwrotka?

Bonus RPK ma na feacie ziomka Eminema

Bonus RPK ujawnił tracklistę albumu „Kreator żywota”. W numerze „Odbijam” pojawił się amerykański raper Bizarre. Dla niewtajemniczonych, to członek nieaktywnej ekipy D12, której przewodzi Eminem. Pozostałymi gośćmi na krążku szefa Ciemnej Strefy są m.in. Słoń, Ero, Białas, Aleshen i Pezet.

Ile kosztuje zwrotka Bizarre z D12

Topowi amerykańscy raperzy biorą za zwrotkę ok. 100 tys. dolarów. Nie są to dane oficjalne, ale krążące zakulisowo. Łatwiej poznać stawki niezbyt popularnych artystów, trochę zapomnianych czy dinozaurów sceny. Tutaj szesnastki można kupić już za ok. 400-500 dolarów. Ile bierze Bizarre, którego usłyszmy na płycie Bonusa?

Żeby Bizarre dograł się komuś na płytę wystarczy do niego napisać… i zapłacić. Nic więcej. Raper w żaden sposób nie kryje się z tym, że sprzedaje swoje zwrotki zawodowo po całym świecie. W krótkim opisie na jego Instagramie w oczy rzuca się komunikat: „Kontakt w sprawie featuringów: bizarresworld@gmail.com”.

Napisałem do niego krótkiego meila: „Jestem popularnym raperem z Polski. Chciałbym, żebyś dograł mi się do kawałka. Ile za to bierzesz?” i załączyłem link do Spotify. Odpowiedź przyszła błyskawicznie, bo w niecałą minutę (!). Była konkretna, bez żadnych dodatkowych pytań:

– 1500 hundred – napisał Bizarre.

Nie czepiając się gramatyki, zwrotka Bizarre kosztuje 1500 dolarów, czyli ok. 6 tys. zł. Tyle trzeba zapłacić, żeby mieć na płycie amerykańskiego rapera, który jest ziomkiem Eminema. Chociaż podobno Bizarre to także legenda, jak Mafia Pruszkowska. Przynajmniej tak ktoś mu podpowiedział, żeby zarapował w numerze Bonusa.

Członek D12 był już na płycie polskiego rapera

Bonus RPK to nie pierwszy polski raper, który ma na feacie Bizarre. W 2008 roku udzielił się on na albumie „Kontrawersja” kaliskiego rapera Gorzkiego i to w obecności Stanisława Soyki. Gorzki to postać, której młodsi słuchacze mogą nie pamiętać, ale to prawdziwy weteran jeżeli chodzi o zagraniczne współprace. Na tej samej płycie pojawili się m.in. Akon, JT Bigga Figga, Killarmy czy Craig G.

Obecnie Gorzki udziela się bardziej charytatywnie, zapraszając często do współpracy zagranicznych weteranów rapu m.in. na imprezy, które organizuje z fundacją Pomaganie Jest Trendy.

Ile obecnie słuchaczy ma Bizarre

Do Bizarre mamy sentyment głównie przez jego udział w D12. Solowo nie osiągnął zbyt dużego sukcesu, ale cały czas nagrywa. Jego nowe numery oscylują w granicach 50 tys. streamów. W październiku wydał nawet nowy album „HGG4”. Miesięczna ilość jego słuchaczy na Spotify to 80 tys.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Popularne

Copyright © Łukasz Kazek dla GlamRap.pl 2011-2025.
(Ta strona może używać Cookies, przeglądanie jej to zgoda na ich używanie.)

error: