Felieton
ROZKMINA: Po drugiej stronie lustra
Marzenia senne od zarania dziejów fascynowały ludzkość. Człowiek podejmował się interpretowania ich znaczenia w oparciu o przesądy, a potem starał się wyjaśnić ich funkcje za pomocą nauk racjonalnych, ale zagadka ich nie została do końca rozwikłana. Sny często stawały się inspiracją dla artystów, raperzy również nagrali kilka utworów poświęconych im oraz niezwykłym zjawiskom z nimi związanymi, opisując fantastyczny świat pełen nonsensu i absurdu, czasami w niczym nie ustępujący tak pod względem formy, jak i treści opisowi tego, co Alicja Z Krainy Czarów znalazła po drugiej stronie lustra.
Jednym z pierwszych naprawdę ciekawych utworów na temat sennej rzeczywistości jest jednozwrotkowa piosenka pt. ”Sen” z albumu WWO ”We Własnej Osobie” (2002). Zarapowany na klimatycznym, okraszonym chórkami bicie od Waco tekst utworu opowiada o realistycznym śnie, jakiego doświadczył pewnego razu Sokół. Marzenie zaczyna się przyjemnie, od wyrywania przypadkowo poznanych panienek, a kończy na przypomnieniu sobie przez rapera tego, że przecież ma dziewczynę. Piosenka po kilku latach od wydania doczekała się intrygującego, czarno-białego teledysku, który otrzymał dwie nagrody: Brązowy Off na festiwalu Offensiva, oraz na Yach Film za najlepsze zdjęcia.
Fokus w utworze ”Sny” opowiada z detalami o kilku swoich niesamowitych marzeniach sennych. Utwór zasługuje na uwagę ze względu na wspaniałą elokwencję z jaką raper snuje swe opowieści. Poszczególne składające się na zwrotki wersy przepełnione są wymyślnymi układami rymów, uwagę zwraca również zastosowanie w nim niezwykłych zależności brzmieniowych słów, przy zachowaniu pełnego sensu wypowiedzi. Fokus rymuje na przykład: ”Tak wspominam sny o których, nie zapominam w których/Stare opuszczone hale przecinają tory/A mury porastają wytrwale niczym korale struktury/Drzew których, konar za konarem pną się do góry/Małe detale niedbale niesie gdzieś podmuch wichury”. Za znakomity, sugestywny podkład do utworu odpowiada White House. Numer doczekał się ciekawego, animowane teledysku, i był piątym singlem promującym drugi solowy album rapera pt. ”Perwersje” (2011).
Koszmary senne zdarzają się wszystkim z nas. Umysł wizualizuje w nich nasze te skrywane, jak i jawne lęki, śnią nam się w nich więc przemoc, potwory, osoby z jakimi nie chcemy mieć więcej nic wspólnego, śmierć bliskich nam ludzi. Temat koszmarów został w Polskim rapie podjęty w wielkim stylu chyba tylko raz, przez Sokoła oraz Marysię Starostę na ich pierwszej płycie w utworze ”Polowanie Na Zło”. Raper opowiada w utworze o swoim najczarniejszym śnie: ”Miałem sen, czarniejszy niż kosmos/Gorszy od zła, wyraźniejszy niż ostrość/Ciekły azot był przy nim gorący/A ja śpiący byłem przytomniejszy od łowcy”. Koszmar zaczyna się od przyglądania się gwałceniu roześmianej kobiety przez kilku żołnierzy, a zaraz potem następuje jeszcze drastyczniejsza wizja w której ukazane jest dzieciństwo ofiary: ”Czas się zagiął i widziałem ją z matką/Miała sześć lat i to był gruby hardcore/Ojciec brał je obydwie do łóżka/Strzeliłem mu w łeb i nasiąkła poduszka”. Dalej jest już tylko coraz bardziej makabrycznie. Raper na przykład w pewnym momencie majaku staje się świadkiem zbrodni dzieciobójstwa, samemu również będąc mordowanym: ”Ktoś mnie szarpnął za ramię, byłem w wodzie/Obok mnie topił się mały chłopiec/Światło dziwnie łamało się bokiem/Zrozumiałem, że jesteśmy pod lodem/Miałem beton na nogach, lecz żyłem/A dzieciaka przytapiał ktoś kijem”. Sen kończy się spotkaniem z ciężarną kobietą noszącą w sobie zło. Zdecydowanie jest to najbardziej przerażający, sugestywny numer w Polskim Rapie. Nagrany został na ciężkim, absolutnie złowieszczym podkładzie autorstwa Shuko i Fonty of Hustle Heart, a Marysia Starosta wspaniale podkreśliła klimat piosenki chórkami.
Rzadkim, ale bardzo interesującym i niezwykłym zjawiskiem związanym ze śnieniem jest poczucie oddzielenia się od swojego ciała fizycznego duchem/świadomością (takie niefizyczne ciało nazywa się ciałem astralnym). Stan ten nazywa się eksterioryzacją albo OOBE (z ang. Out Of Body Experience – Doświadczenie Przebywania Poza Ciałem) i czasami udaje się osiągnąć zupełnie niechcący, ale można wywoływać go naumyślnie dzięki stosowaniu rozmaitych ćwiczeń pozwalające utrzymać umysł na granicy snu i jawy, aż do momentu, w którym ciao ogarnie tzw. paraliż przysenny – stan uniemożliwiający ciału poruszanie się w rzeczywistości zgodnie z ruchami wykonywanymi we śnie, takimi jak bieg czy skok. Podczas tego typu wyjść z ciała doświadcza się możliwości eksplorowania bez żadnych ograniczeń czasoprzestrzeni, a wszystko to przy zachowaniu zupełnego realizmu i świadomości. OOBE istnieje faktycznie, przedmiotem sporów pozostaje tylko to, czy stanowi jedynie niesamowitą formę snu, czy też jaźń naprawdę może oddzielić się od ciała fizycznego. Fenomenowi OOBE zostały poświęcone co najmniej trzy rapowe utwory, są na tyle interesujące, że warto im się przyjrzeć z bliska.
Ten Typ Mes w numerze ”Lecę do Ciebie” wraz z Hade (ZETENWUPE) zawartym na wydanej w 2011 roku specjalnej edycji albumu „Alkopoligamia: Zapiski Typa”, opowiadają o swoich podróżach astralnych. ”Arcymistrzowskie sny, wśród snów cymes, perełka/Gdy Morfeusz wyjmuje mi duszę, jak chustkę z pudełka/Jest lekka, ciało chrapie ciężko i wiem/Że mój duch może pofrunąć teraz tam, gdzie chce”. – Zaczyna Ten Typ, w pierwszej zwrotce opowiadając o odwiedzeniu dziewczyny, o której uwagę walczył z dużym poświęceniem przez długie lata. ”A teraz chwytam jej parapet i zerkam/Śpi, zębem czasu tknięta, wciąż ponętna/Pakowałem się w kłopoty, by zwrócić jej uwagę/Dziś nikt nie zwróci mi tych lat, na które eL kładę”. W drugiej zwrotce poszukuje byłego kolegi, który obciążył na komendzie policyjnej swoich znajomych zeznaniami: ”I gdy teraz o nim myślę, nie wiem gdzie pofrunąć/Choć to sen i grawitacja jakby zjarała skuna/I jak Cię spotkam, pucuj mi wszystkie szczegóły/Czemu zgiąłeś sztywny kręgosłup i prawilne reguły”. Hade w trzeciej zwrotce utworu nawija o doświadczeniu śmierci klinicznej, podczas którego również znalazł się poza swoim ciałem fizycznym: ”Ku wielkiej feldze w Mercedesie S-ce/Stojącym na podjeździe prywatnej willi w mieście/Nie śnię, mam inny lot, widzę wnętrze karetki/Szpital, zapis ilości alkoholu we krwi/Personel mnie wita strzykawką z wkładem/Potęgującym dawkę i tak już mocnych wrażeń”. Podczas pobytu ”w poza” MC wspomina również z sentymentem byłą dziewczynę, obecnie mającą dziecko z jego byłym kumplem.
Fisz w utworze ”Zaraz Wracam” z albumu ”Na Wylot” (2001) również poruszył temat podróży astralnych. Raper nawija o żałości fizyczności swego ciała obserwowanego z perspektywy całkowicie wolnego przecież ducha: ”Zostawiam swoje ciało/Chciało leżeć w bezruchu, więc tak zostało/Patrzę ma nie z góry/Na tę żałosną kombinację mięsa, kości/Czasami mam ochotę już nie wracać/Lecz mam kilka spraw do załatwienia”. Po powrocie jeszcze boleśniej odczuwa rozczarowanie ograniczeniami i przymiotami swej cielesności: ”A powrót nieco żałosny, bezlitosny los/Kiedy znów dźwigać muszę ten ogromny łeb, ten wielki nos”. Utwór jest nastrojowy, warto go posłuchać chociażby z uwagi na dość dokładny opis tego, jak opuścić swoje ciało fizyczne.

Na nowym albumie Kieleckiego rapera Mediuma pt. ”Graal” znalazł się utwór ”Astral”. Mniej więcej od połowy raper opisuje w nim religijną wizję, której dostąpił podczas paraliżu sennego. Pewnego razu obudził się ze snu nie mogąc się ruszyć i zobaczył na ścianie płonący krzyż, oraz usłyszał dochodzący zza zasłony głos samego Boga, powierzającego mu misję przekazania ludzkości jego słów. Stwórca kazał się nawracać ludzkości mówiąc, że czas jest bliski. Zapewnił również o realności diabła: ”To jest nakaz, wyprzyjcie się szatana/On jest realny, straszny, nie chcesz go zobaczyć/Nie chcesz personifikacji deformacji diabła”. Ekstazy religijne czasami zdarzają się ludziom praktykującym wychodzenie z ciała. Darek Sugier, jeden z czołowych polskich OOBEnautów (tak nazywa się ludzi praktykujących podróżowanie poza ciało) mający za sobą wieloletnią praktykę i trzy książki napisane na ich temat, podczas swoich ostatnich podróży poza ciało doświadczył religijnej ekstazy. Ostatnia jego książka mająca swą premierę w tym roku, pt. ”Reportaże Świętego Piotra”, w całości poświęcona jest jego spotkaniom z Bogiem Ojcem, Jezusem, Diabłem, wizytami w niebie oraz piekle. Człowiek ten twierdzi, że jest inkarnacją Świętego Piotra, oraz że otrzymał od Boga dar stygmatów. Zamieszcza na jednym z forów dyskusyjnych zdjęcia swoich dłoni, na których tworzą się dziwaczne wklęsłości, nawracając przy okazji ludzi na wiarę w Boga.
Z paraliżem sennym związane jest często wiele nieprzyjemnych wrażeń – uczucie zapadania się w łóżko, spadania, słyszenie nieprzyjemnych dźwięków (zgrzytów, dudnienia, trzeszczenia, pisków) oraz przerażające wizje rodem z najczarniejszych horrorów. Czasami na skutek zaburzeń snu lub prób eksterioryzacji ludzie budzą się w nocy nie mogąc się ruszyć, i doświadczają upiornych wizji. Często słyszą, jak ktoś włamuje się im do domu i spaceruje po nim, lub czują obcy, natarczywy dotyk. Paraliżowi sennemu sprzyja przyjecie podczas snu pozycji horyzontalnej, utrudniającej oddychanie. Umysł często wizualizuje wtedy zmorę siadającą na klatce piersiowej człowieka i duszącej go. Takie nocne majaki nazywane były wieczornicami lub dusiołkami, i prawdopodobnie dały początek ludowej wierze w demony. Z czasem, na wskutek stopniowo postępującej urbanizacji nastąpił zanik wiary w czarownice oraz inne magiczne istoty, i lęki związane z nimi ustąpiły tym bardziej fantastycznym, jak chociażby strachem przed lansowanymi w filmach SF najazdami przybyszów z obcych planet. Strach ten znalazł ujście właśnie w paraliżu sennym, czego dowodzi szereg typowych dla niego objawów, towarzyszących wrażeniom ludzi głęboko przekonanych o tym, że zostali uprowadzeni przez kosmitów, przeprowadzających na nich potem dziwaczne badania.

Takie kosmiczne porwanie opisuje Vixen w utworze ”UFO” kończącym jego najnowszy album ”Kontinuum”. Opis zdarzenia jest podany z najdrobniejszymi detalami na niepokojącym podkładzie autorstwa Vixena i Nalefa, i zawiera również wzmianki o symptomach typowych dla paraliżu sennego: ”Ja ciągle parter, sparaliżowane mam kończyny”, na zakończenie dodaje: ”Nagle czuję kłucie w mózgu, coraz większy amok/Chwilowy przypływ bólu jakby coś się wwiercało/I wracało do rozumu, chyba wraca mi tożsamość/aż ląduje w swoim łóżku, budzę się – czwarta rano!”. Chociaż raper podczas trwania swojej sennej przygody odczuwał zmęczenie i strach, miała ona pozytywne zakończenie, bowiem dane było mu zaznać poczucia jedności z całym stworzeniem: ”(…) Zaczęli się śmiać, i nagle poczułem tam, ze miłość wypełnia nas/Zrozumiałem że jedno jest wszystkim, wszystko jednym/Bo cały wszechświat w naszej świadomości jest zamknięty/To wlewa się we mnie wtedy, przenika każdy atom/Jesteśmy jednym, nie ważne człowiek, czy aligator/Na poziomie energii jesteśmy wspólną jaźnią/To nasza próżność zatarła naszą jednobarwność”. W innym utworze zawartym na płycie pt. ”Orły” raper wspomina o praktykowaniu OOBE: ”Odkrywam prawdę, gdy się tam przenoszę/Podróżując Astralnie po wewnętrznym kosmosie”.
Mam nadzieję, że omówione utwory pokazują dostatecznie dobitnie, że rzucanie się w objęcia Morfeusza może być bardziej przyjemne, niż to się wydaje większości ludzi. Jako że niesamowitość niektórych z opisanych w artykule zjawisk może budzić konsternację, zapraszam czytelników do samodzielnego zweryfikowania w praktyce swoich opinii na ich temat. Praktykuję od dosyć dawna OOBE, i stworzyłem jakiś czas temu poradnik, w którym zainteresowani znajdą szczegółowe wskazówki dotyczące tego, jak opuścić swoje ciało fizyczne podczas zasypiania na moim blogu.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Felieton
„Kutas Records” – żart Kuqe 2115 to tak naprawdę spory problem – felieton
Wspomniana wytwórnia istnieje, jest z Polski i ma pół miliona słuchaczy.
Kilka dni temu Kuqe 2115 opublikował żartobliwy film, w którym mówi, że odchodzi z 2115 Label na rzecz nowej wytwórni „Kutas Records”. Pośmialiśmy się z rzekomo czerstwego żartu, który tak naprawdę nie do końca był żartem. Jak sprawdziliśmy, wytwórnia „Kutas Records” istnieje, jest z Polski i podbija Spotify.
„Kutas Records” – o co w tym chodzi?
Na Youtube powstał kanał zatytułowany „Kutas Records”. Uśmiech na twarzy może budzić nie tylko nazwa kanału, ale także współgrające logo z plemnikiem. Od razu więc mamy jasny komunikat, że mamy do czynienia z trollingiem. Tylko ten żart powoli wymyka się spod kontroli, bo jest całkiem sprawnie zarządzany.
Kawałki, które pojawiają się na kanale mają zawsze podtekst erotyczny i są w pełni wygenerowane przez skrypt AI. Ich treść jest dość wulgarna, ale dla młodszych odbiorców może być interesująca i zabawna. Każdy kawałek jest dobrze opisany i ma wygenerowaną unikalną okładkę. Tytuły numerów, podobnie jak ich treść jest nacechowana seksualnie.
Oto kilka przykładów:
- Dariusz Jebadło – Podziemny Drąg
- Gejtos – Bóg Morza
- Cwelgar – Gejowski Łowca Potworów
- Johnny Cwel – NNN (Nie Orzech Listopad)
- Homo Erectus – Gejowski Jaskiniowiec II (prod. Kutas Records)

W ciągu roku, odkąd istnieje „wytwórnia” na Youtube wygenerowano 163 utwory, które łącznie mają ponad 4 mln wyświetleń.
Spotify podbite przez „Kutas Records”
Jeszcze większe cyfry żartobliwa wytwórnia wykręca na Spotify. Przed kilkoma dniami doszło do sytuacji, kiedy na pierwszych 15 miejsc najbardziej viralujących numerów aż 8 pochodziło z labelu „Kutas Records”. Na pierwszym miejscu mogliśmy zobaczyć „Antycznego Napaleńca”, który przebił już barierę 1 mln streamów.

Wytwórnia AI ma już blisko pół miliona słuchaczy na Spotify. To więcej niż Belmondo (300 tys.), Liroy (160 tys.) czy Ten Typ Mes (240 tys.). Niewiele więcej od żartownisiów ma np. O.S.T.R. (580 tys.), który jest w ciągu wydawniczym od ponad 25 lat.

Co więcej, kawałki wygenerowane przez AI zaczynają trafiać też do TOP 50 Polska. Wspomniany „Napaleniec” jest obecnie na 8. pozycji, wyprzedzając m.in. Malika Montanę, Kaza Bałagane czy Pezeta.

AI w muzyce – mamy problem
Sztucznie generowane kawałki i całe „wirtualne wytwórnie” oparte na AI to coraz większe wyzwanie dla branży muzycznej. Z jednej strony zalew tanich, żartobliwych produkcji obniża próg wejścia, ale z drugiej – rozmywa granice między twórczością a automatem.
To jest też problem dla słuchaczy, bo coraz częściej mają oni problem z odróżnieniem prawdziwej muzyki od algorytmicznej masówki. Branża stoi więc przed pytaniem, jak chronić kreatywność i unikalność w czasach, gdy muzykę można „wyklikać” w kilka sekund.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Felieton
Eminem ma polskie korzenie? Dokumenty wskazują na wieś pod Strzegomiem
„Pradziadek rapera wpisywał w dokumentach narodowość polską”.
Brzmi absurdalnie? Z dokumentów wynika, że jeden z największych raperów świata ma rodzinne powiązania z Polską. Według badań genealogicznych część przodków Eminema pochodzi z Dolnego Śląska.
Od lat w mediach powraca temat polskich korzeni Marshalla Mathersa. Wiele portali pisze wprost – pradziadek Eminema był Polakiem. Choć historia ta nigdy nie zyskała takiej popularności jak internetowe plotki o jego rzekomej niechęci do Polski, fakty wskazują, że raper rzeczywiście może mieć polskie pochodzenie.

Polskie korzenie Eminema
Jak ustalono, jeden z pradziadków Eminema od strony matki – Georg A. Scheinert – urodził się 29 stycznia 1851 roku we wsi Kostrza, znajdującej się dziś w gminie Strzegom (woj. dolnośląskie).
Miejscowość ta, znana z wydobycia granitu, należała wówczas do Prus i nosiła nazwę Häslicht. Przodkowie Eminema mieli być z nią związani od pokoleń. W dokumentach pojawiają się nazwiska Joseph Scheinert (ur. ok. 1825) i Ewa Wasuzki (1827–1901) – rodzice wspomnianego Georga. To właśnie nazwisko Wasuzki, zapisane błędnie przez amerykańskich urzędników imigracyjnych, może sugerować polskie pochodzenie matki przodka rapera.

Przodkowie rapera – „Ger Polish”
Sprawą zainteresował się Janusz Andrasz, autor bloga „Genealogiczne śledztwo”, który odnalazł szereg dokumentów potwierdzających ten trop. Jak wskazuje, część aktów metrykalnych nie zachowała się, jednak dostępne źródła sugerują, że przodkowie rapera rzeczywiście mogli pochodzić z terenów dzisiejszej Polski.
Co więcej, w amerykańskich spisach ludności z początku XX wieku pojawia się przy rodzinie Scheinert określenie „Ger Polish”, co tłumaczone jest jako narodowość polska, kraj pochodzenia – Niemcy.
– Znalazłem zagadkowo brzmiący wpis w spisie mieszkańców USA z 1910 r., gdzie w przypadku jednej z córek Georga (wspomnianego 3x pradziadka Eminema) – Marcie Scheinert, po mężu Roesch, w rubryce „Miejsce urodzenia ojca”, znajduje się zapis „Ger Polish”. Potem znalazłem analogiczną kartę ze spisu, dotyczącego samego Josepha Scheinerta, czyli jej ojca. I tu również pada określenie „Ger Polish„, które znalazło się zarówno w rubryce jego matki, czego można byłoby się spodziewać, mając na uwadze jej polsko brzmiące nazwisko Wasuzki, jak i w rubryce podającej pochodzenie ojca Georga – Josepha Scheinerta! – pisze badacz.

W Eminemie płynie polska krew?
Wnioski z przeprowadzonego śledztwa odnośnie „polskości Eminema” są niejednoznaczne, ale coś ewidentnie jest na rzeczy.
– Skoro urodzony w 1851 roku w pruskim Häslicht Georg Scheinert, mieszkając w USA już od 46 lat, wpisuje w roku 1910 jako swoją narodowość polską, to coś jednak na rzeczy musi być. Niestety, bez dostępu do metryk tej tajemnicy wyjaśnić się nie da. Przyznam, że na początku tego genealogicznego śledztwa myślałem, iż wzmianka o polskich korzeniach Eminema była pomyłką. Teraz jednak widzę, że to raczej tajemnica, która wciąż czeka na swoje rozwiązanie.
Choć metryki z XIX-wiecznej Kostrzy nie są dostępne online, odkryte zapisy pozwalają przypuszczać, że w żyłach Eminema rzeczywiście może płynąć kropla polskiej krwi.
Fakty kontra plotki
W przeciwieństwie do dawnych, nieprawdziwych historii o rzekomym spaleniu polskiej flagi przez Eminema czy jego niechęci do występów w Polsce, informacje o polskim pochodzeniu rapera mają częściowo podstawy w dostępnych dokumentach.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Felieton
Schwesta Ewa i Loredana – jedna z najbardziej wyczekiwanych kolaboracji od lat! – felieton
Polsko-niemiecko-albański mix, który może podbić rynek naszych zachodnich sąsiadów.
Fani komentują nieustannie sociale, upominając się o wyczekiwaną kolaborację dwóch kluczowych artystek w Niemczech. Kilka miesięcy temu pojawiły się filmiki jak Loredana czekała na Schwesta Ewę, przetrzymywaną dłużej przez celników na lotnisku. Wtedy pojawiły się pierwsze plotki na temat ich współpracy.
Takiego koktajlu nikt się jednak nie spodziewał. Można powiedzieć, że to muzyczne kamikadze przyprawiające o skoki ciśnienia. Jak mówi mój znajomy z Albanii: „Nie ma nic niebezpieczniejszego niż polsko-albański mix”. I chyba coś w tym jest.
Schwesta Ewa od dłuższego nie wypuściła żadnego nowego projektu i mocno ucichła w social mediach, zwłaszcza po tragicznej śmierci Xatar’a. Dużo osób oczekiwało od niej publicznego statementu, jednak ona przeżywała żałobę prywatnie.
Naturalnie, każdy z nas miał ochotę na nowe projekty jednej z najbardziej kontrowersyjnych raperek w Niemczech. W połowie października ukazała się świetna, nowa płyta rapera SSIO, wypromowana z resztą z wielkim sarkazmem, komizmem, rozmachem oraz zabawnymi i politycznymi reels, które viralowo latały w socialach. Niemiecki rynek nie widział jeszcze czegoś takiego, współtwórcą wizuali był jeden z najbardziej utalentowanych video makerów Mac Duke, który jest w połowie Polakiem. Raper zaprosił naszą rodaczkę m.in. na „Bitte keine Anzeige machen”, gdzie Ewa nawija do bardzo chilloutowego beatu:
Prześlizgam się przez system sprawiedliwości w szpilkach Versace
Wyślij laskę – Sandy do inspektora
Nancy do sędziego, gdzie uprawia seks na pieska
Albo duplikat Rolexa jako
akt wdzięczności za utracone dokumenty.
Fakt, że Ewa nie przebiera w słowach czyni ją jedną z najbardziej autentycznych postaci na niemieckiej scenie muzycznej. Do tematu bycia real odniosła się ostatnio Albanka, która w “Privileg” mocno krytykowała inne raperki i ich wizerunek, zarzucając im poniekąd kopiowanie jej osoby oraz wiele sztuczności. Loredana ma od wielu lat status gwiazdy, wybijając się typowymi chartowymi hitami. Już na początku kariery zyskała szybko popularność i uznanie. Niemcy potrzebowali nowej ikony damskiego rapu, kogoś kto nie tylko dobrze wygląda, ale potrafi faktycznie nawijać.
Jej burzliwy związek z raperem Mozzim, turbulentne sytuację życiowe, przeobraziły Albankę w artystkę, która odcięła się od starego brzmienia. King Lori mówi wprost, że ma dosyć robienia muzyki typowo pod label. Jej ostatni projekt jest osobisty, dlatego tak dobry. Prawda jest taka, że mimo komercyjnych początków Loredana jako jedna z nielicznych, autentycznie odzwierciedla wizerunek i definicję Hip-Hopu. Co ciekawe, nie pokazuje się w głębokich dekoltach czy kusych sukienkach, nie twerkuje na klipach, co jest w obecnych czasach dość unikalne.
Dwie silne kobiety – połączenie albańskiego i polskiego temperamentu to jedna z najbardziej ekscytujących kolaboracji od lat na niemieckim rynku muzycznym! Loredana i Schwesta Ewa w „Ihr möchtegern”.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Felieton
Koniec kariery Quebonafide to farsa. Jego fani to „Psikutasy”, ale bez „s” – felieton
Opluj, zdepcz, ale na koniec przeproś.
Każdy element końca rapowej kariery Quebonafide miał wtopę i jest szeroko krytykowany nawet przez jego fanów. Od wydarzenia online, przez koncert na Narodowym, po wysyłkę płyt.
Z polskimi raperami jest dokładnie tak, jak z polskimi politykami. Mogą odpi*rdolić największą kaszanę, a i tak za chwilę wszyscy o tym zapomną. Tak jest teraz chociażby z Popkiem, który po kilku miesiącach od afery z psem wrócił do mainstreamowych mediów, a Kuba Wojewódzki przywitał go jak króla. To samo dzieje się z Januszem Palikotem, który jest w trakcie ocieplania swojego wizerunku w mediach. Komentatorzy zastanawiają się np. ile kosztuje wybielenie się u Żurnalisty, u którego był ostatnio pseudo biznesmen z Biłgoraja.
Jeszcze inaczej jest z Quebonafide, bo fani rapu są jeszcze bardziej podatni na dymanie i można to robić długofalowo – spokojnie – oni wybaczą wszystko, bo mają wyjątkowo silną psychikę. Takie Psikutasy, ale bez „s” na końcu.
Zakończenie rapowej kariery Quebonafide poszło jak krew z nosa – wyjątkowo dużego nosa. Większość pewnie już nie pamięta, ale budowanie napięcia przed ostatnim koncertem trwało naprawdę długo, a balonik był napuchnięty jak konserwa po surstrommingu. Media i fani robili „ochy i achy” na każde pierdnięcie rapera, a Krętacz z Ciechanowa to sprytnie wykorzystywał. Kiedy jednak przyszedł moment, żeby powiedzieć „sprawdzam”. Po stronie artysty tego nie udźwignięto.
Wydarzenie online reklamowane jako coś ekskluzywnego, i żeby to obejrzeć wiele osób musiało się zwalniać z pracy – ma być za chwilę dostępne online w każdej chwili dla każdego – kiedy tylko będziesz miał na to czas. Awesome! To tak się da? Da, no chyba, że chciało się włączyć tryb dymania, to się nie dało, ale teraz już się będzie dało, bo Canal+ rzucił kilka monet.
Koncert na Narodowym był pokazem chciwości i braku szacunku dla fanów. Kupiłeś bilet na ostatni koncert, a tu bach! Dzień wcześniej 60 tys. osób zobaczy ten sam koncert – szybciej niż ty – wierny fan, który kupując bilet był przekonany o wyjątkowości ostatniego koncertu. Znów zwolniłeś się z roboty, żeby klikać F5 na stronie, próbując załapać się na wejściówkę. Jakby tego było mało, piątkowi koncertowicze zleakują go w sieci – tysiące TikToków i artykułów prasowych i brak efektu pierwszeństwa – znów zostałeś przegrywem, ale mimo wszystko dalej czujesz się kimś elitarnym. No tak, elitarnym przegrywem też można być.
To oczywiście nie wszystko, bo z boxem „Północ/Południe” jest jeszcze większa wtopa. Preorderowicze mieli dostać zakupione boxy pod koniec sierpnia. Mamy tydzień do listopada… i oświadczenie Dawida Szynola, że na boxy jeszcze…. poczekacie. Kilka tygodni.
Koniec, bo szkoda strzępić ryja. Ha tfu!

Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Felieton
Dawid Obserwator, na litość boską! „Nie miałem co jeść, mama robiła mi obiady” – felieton
Były raper dziękuje Bajorsonowi, a potem Bogu.
Dawid Obserwator to idealny przykład, jak swoim karczemnym zachowaniem można zaprzepaścić i tak ledwo funkcjonującą karierę rapera, by potem żalić się, że mama musiała mu gotować obiady, bo ten ma dwie lewe ręce i nie może iść do normalnej pracy.
Dawid Obserwator od zawsze był 3-ligowcem z przebłyskami wyświetleniowymi, bez perspektyw na większy zarobek z rapu, bo sprzedaż jego płyt oscylowała wokół błędu statystycznego, a koncerty można było policzyć na palcach jednej ręki. W przypadku ulicznych raperów trzeba być naprawdę topką, żeby mieć booking koncertowy, z którego można utrzymać się na poziomie. Nawet Peja, który jest weteranem przez lata był pomijany w line’upach największych hip-hopowych festiwali, bo według organizatorów uliczny rap nie nadawał się na taką imprezę i wprowadzał negatywny klimat.
„Boję się, że w rapie nie osiągnę więcej” – rapował w maju 2022 roku były zawodnik Step Records. Trzy miesiące później okazało się, że młody Dawid Obserwator próbował zrobić karierę polityczną w strukturach PiSu. Był jednym z twórców młodzieżówki tej partii w Wałbrzychu. Gryzło się to trochę z jego późniejszą karierę ulicznika, ale wciąż to było do przełknięcia przez jego garstkę fanów. Wystarczyło się przyznać, obrócić w żart, zrobić cokolwiek innego niż kłamać. Tymczasem Dawid postanowił brnąć w fejki, że nic takiego nie miało miejsca i tak właściwie znalazł się tam przypadkiem i było to jednorazowe, więc nie ma tematu. Większy reserach sprawił, że pojawiły zdjęcia Obserwatora z prominentnymi działaczami PiSu, a także wyszły na jaw dokumenty, że raper z ramienia partii Jarosława Kaczyńskiego zasiadał w komisjach obwodowych.
Ledwo zipiąca rapowa kariera Dawida załamała się na amen, bo nie był już wiarygodny dla swoich słuchaczy. Na odchodne zdissował GlamRap.pl bo opisał jego przeszłość polityczną i wytknął kłamstwa. A prawdziwy uliczny raper przecież taki nie jest, bo to nieskazitelny gracz i dobry chłopak, który zawsze dorzuci się do rakiety.
Wałbrzyski raper po załamaniu kariery bynajmniej nie poszedł do pracy. Wynika to z jego najnowszych statementów, bo teraz żali się, że nie miał co jeść i obiady musiała mu gotować mama. To kolejna bezczelna zagrywka byłego rapera, czyli branie ludzi na litość i jednoczesne chwalenie się wynikami w branży disco-polo. To trochę tak jakby ksiądz zrzucił sutannę, został najbardziej aktywnym ze Świadków Jehowy i odtrąbił sukces, żaląc się na brak gosposi.
– Chciałem podziękować wam z całego serca, ekipie siemano soprano i Bogu, i też przede wszystkim sobie kochani, bo jak mam mówić szczerze to rok temu byłem na dnie nie miałem co jeść mama mi przynosiła obiady. Zobaczcie, ile zrobiłem w rok. I to nie chodzi o to, że chcę się chwalić, ale skoro taki wulkanizator z Wałbrzycha może to wy też.
To zabawne jak szybko można przemianować się z rapera na disco-polowca. W którym momencie w głowie zachodzi ten proces, że zamiast sztywnym chłopakiem z ulicy jesteś zabawnym grajkiem do kotleta z narkotycznymi refrenami, którym do tej pory twoje środowisko gardziło. Money is bitch.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
-
News4 dni temuZnany muzyk ujawnił mroczne kulisy śmierci Pona
-
News5 dni temuKto z ZIP Składu nagłośnił zbiórkę dla córki Pona? Odpowiedź zaskakuje
-
News3 dni temuPeja zaskakuje – zdjęcie z Pelsonem i Doniem. „Spotkanie po latach”
-
News5 dni temuDiddy zrobił obiad dla 1000 współwięźniów. Gangsterów zagonił do garów
-
Felieton4 dni temu„Kutas Records” – żart Kuqe 2115 to tak naprawdę spory problem – felieton
-
News2 dni temuPrzemek Ferguson dissuje Filipka!
-
News1 dzień temuBezdomny Bastek dostał propozycję pracy. Jak zareagował?
-
News5 dni temuPo bójce z Żabsonem, Bedoes ma bliznę na głowie