Sprawdź nas też tutaj

News

TEN TYP MES PISZE: „SUFIT W KSZTAŁCIE PODESZWY”

Opublikowany

 

Kolejny felieton Tego Typa dla portalu T-mobile.

 

 

Zamierzała podać eskalopki w sosie chrzanowym. Do wczoraj nie wiedział czym są eskalopki. Eskimos, kilof, galop i baletki zrobiły ściepę na kancelarię wspólników pod swoimi nazwiskami? Kaja nie wyjaśniła mu etymologii słowa, opowiedziała za to o trudach zdobycia jedzenia w miejskiej dżungli ze swadą wytrawnego podróżnika.


On w tym czasie celebrował zdejmowanie okrycia wierzchniego po powrocie z roboty. Lubił te czynności, które nie zaburzały spirali bliskości, a jednak pozwalały na wykazanie się własną inwencją. Dziś rozwiązał prawy but szarpnięciem, zaś lewy – niespiesznym pociągnięciem. Marynarkę powiesił na wieszaku, ale już kurtkę – za haczyk nad kołnierzem. Zdania, które dobiegały z kuchni, nie były w pełni słyszalne, ale nie przeszkadzało mu to. Kaja wpadła do przedpokoju, wzrok miała rozbiegany. Stanęła naprzeciw niego, zmieniając stan skupienia spojrzeń. Stężały.

– No cześć. Kurtkę powiesiłeś jak szmatę, a marynarka oczywiście elegancko… – zaczęła wymieniać.
– Kaju, przecież…
– Przecież wiem – nie dała mu skończyć. – Marynarka jest od matki, to jasne, że dbasz. Kurtkę mogłeś powiesić tak samo.
Zamaszyście zerwała szmatę z pękatej pinezki, na której przed chwilą spoczęła w korytarzu.
– I powiesić – ciągnęła jego wybranka. – N a   m a r y n a r c e. Na  t y m  s a m y m wieszaku!
Ton jej głosu odbił się od ścian i utwardził tynk, który nie raz chciał już odpaść. Pan domu przełknął ślinę. Było to typowe przywitanie. Być może jedno z czulszych w tym tygodniu.
– Tak, mogłem, po prostu… kurtka się i tak nie gniecie, a marynarka… – wyjaśniał swoją strategię.
– Dobrze już, nieważne A r t u r… – Odparła poprawiając ciuchy, zarówno te zdjęte, jak i niedopięte lub zbyt dopięte na Arturze. Jej szatniarskie poprawki były naprawdę szybkie. Można by pomyśleć, że przeszukuje męża.
– Idź umyć ręce, bo oczywiście teraz wszystko na szybko. Na już, na już. Myślałam, że będziesz wcześniej…

 

 

Uspokoiła się nieco, zmiana tematu była konieczna. Jej poczucie władzy nie ograniczało braku wyrafinowania, a to nakazywało jej drążyć małe sprawy dość krótko, upajać się zwycięstwem bez przesady i oszczędzać energię na poważniejsze przewiny.
– Tak, przepraszam, ale oczywiście ci z dystrybucji szaleli na ostatnią chwilę. Dorota pewnie zaraz przyjdzie… – mówiąc to czmychnął do łazienki i bezszelestnie zamknął drzwi. W ogóle niewiele czynności wykonywał szelestnie. Szczególnie ostrożnie poruszał się, gdy wypełniał spacerami bezcenną godzinę między 16.15 (o której faktycznie kończył), a 17.15 (oficjalnie podawaną porą fajrantu).
Nie wszyscy sfrustrowani faceci odkręcają kran, przemywają twarz wodą i jelenio gapią się w lustro. Artur widział rozwiązanie w negatywie tej kliszy. Wielokrotnie, starannie, powoli wycierał dłonie. Wewnętrzne burty palców, błony między nimi. Nie można powiedzieć, by ktoś kiedyś przyłapał go na wilgotnym uścisku. Zabrzęczał domofon. Pani domu nacisnęła przycisk i podeszła pod drzwi łazienki.
– No chodź już, ku*wa! – krzyknęła Kaja. – Chodź już, jedzie na górę, domofon był.
Mijały cenne sekundy. Artur polerował mały palec lewej ręki bawełną z Ikei.
– A r t u r – syknęła. – Wyłaź  k u * w o, ona stoi  p o d   d r z w i a m i !

 

 

Dwadzieścia metrów i kilka warstw betonu dalej, ku górze wędrowała Dorota. Powielała tylko niektóre stereotypy dotyczące lesbijek. Krótkie włosy, spodnie niemal zawsze, bywa, że trampki. Ale nienachalny, lecz dający się zauważyć makijaż i zawadiackie dekolty nie dawały satysfakcji szowinistom, którzy poznali jej orientację.
Gdy królestwo Kai i Artura stanęło przed nią otworem rzekła ciepło:
– Cześć, kochana, cześć Artur!
– No cześć, wejdź proszę. Kaja zrobiła eskalopki, zaraz będą. Daj kurtkę, buty zostaw, zostaw błagam – przywitał ją Artur. Był serdeczny, a mocniejszy niż zwykle głos i energiczne gesty przećwiczył już lata wcześniej.
– Fajnie, bo trochę zgłodniałam – wyznała Dorota. Od czasów studiów spotykały się z Kają kilka razy do roku. Mąż koleżanki zupełnie nie przeszkadzał, mogli sprawnie rozluźniać atmosferę gadkami o branży. Z kolei Kaja była jedną z nielicznych kobiet hetero, których towarzystwo jej nie męczyło i gwarantowało dawkę mięsa. Uwielbiała mięso.
– Żebyś ty wobec mnie był taki charmant… – zalotnie powiedziała Kaja i objęła męża jedną ręką. Uśmiech nie schodził jej z twarzy.
– Bywam wielce charmant, ale teraz mam już ochotę skupić się na wytworach twoich talentów kulinarnych, kochanie – zdawało się, że to zdanie wypowiedział Hubert Urbański z dubbingiem Tomasza Knapika, ale to naprawdę był Artur.
Kaja żwawo potuptała do kuchni. Gdyby jeszcze podskoczyła, uratowałaby życie dwóm drobnoustrojom, gdyby dodała podśpiewywanie – nie pochłonęłaby wraz z wdechem tyle kurzu. Podskakują i podśpiewują jednak tylko prawdziwie zakochane dziewczyny.

 

 

 

Osiem i pół minuty później eskalopki wjechały do jadalni. Trzydzieści minut później rozmowa rozluźniła się dzięki dwóm wypowiedziom o branży Doroty i Artura oraz półtorej wypowiedzi o gotowaniu. Dorota była gotowa wytoczyć kaliber co najmniej tak duży, jak ich podtuczone żołądki.
– Ej, nie wiem czy słyszeliście wczoraj wywiad z jednym artystą… Na TVP Kultura. Nie? Była rozmowa z tym rzeźbiarzem i on, naje*any czy nie wiem, rozkręcił się i serwuje taką teorię: Znam kilku mężczyzn zwanych pantoflami. Zawsze uznawali tylko seks w związkach, żadnych układów czy jednorazowych sytuacji. Tylko związki, najlepiej długie, a jak nie, to dobrowolny celibat. Próbowali coś tam dupczyć, ale brakowało im uczucia i seks kulał. Ci faceci mieli, twierdził, wyraźną cechę kobiecą, czyli m o n o g a m i ę – tu Dorota na chwilę przerwała. – I znajdowali w końcu silne kobiety, które miały nad nimi władzę, to był jedyny rodzaj kobiet z jakimi się dogadywali. A te kobiety wyraźnie lubiły władzę i mogły z niej korzystać, dzięki wysoce rozwiniętej kobiecej naturze swoich chłopów. Mówił c h ł o p ó w, serio, egzemplarz z dziewiętnastego wieku. I dalej gwiazda rzeźby już w tym tonie, że ci faceci-pantofle, tak ich zwał, przestają być po czasie atrakcyjni dla swoich kobiet. Władza niby je kręci, ale już nie jak dawniej, a poczucie bezpieczeństwa im spowszedniało…
Zwilżyła usta winem, ale nie zamierzała robić dłuższej pauzy. Kaja zaczęła bawić się telefonem pod stołem, chcąc zmylić trop skojarzeń. Artur zrobił z dłoni tłuczek i ukręcał pięścią niewidzialną substancję. Żadne z nich nie miało jednak pomysłu, jak przerwać ten wywód w miarę naturalnie. Ich gość (czy należy napisać gościówa?) kontynuował.
– No i rzeźbiarz w te słowa, że oczywiście mówi tylko o pantoflach. O przypadkach poważnych, że facet kurtki nie zdejmie bez pozwolenia kobiety. Że co w ogóle!? I potem już tak popłynął, że według niego te panie nudziła władza, bo najpierw było namiętnie, bo oto spotkała się kobieta-monogamistka z kobiecą monogamistką, tylko w męskim ciele. Ale, że tak naprawdę… uważajcie! – Dorota zaczęła się śmiać. – Tak naprawdę te kobiety lecą na  z ł y c h  c h ł o p c ó w  i skrycie marzą o facetach, którzy mają opinię myśliwych. Pantofel zaczyna uwierać depczącą, nie tylko deptanego. No i że uważa facetów z wrodzoną monogamią za podejrzanych.

 

 

 

Gdy zapadła cisza, wszystkie składniki słowa eskalopki rozpierzchły się po żołądku jedynego mężczyzny przy stole.
– Sam jest podejrzany – wypalił gospodarz. Jednak w jego głosie mniej było już Tomasza Knapika, więcej Artura.
Kaja milczała ze spuszczoną głową. Zawiesiła się na folderze „wiadomości wysłane” w swoim telefonie. MMS ze zdjęciem jej waginy podpisany był „czeka byś porządnie ją zerżnął” i teraz zastanawiała się czy adresat, Dawid, dostrzegł czerwony lakier na jej paznokciach czy też, jak typowy samiec, za istotny szczegół na tym zdjęciu uznał tylko łechtaczkę.
Dorota patrzyła z niedowierzaniem przed siebie. Cały czas czekała na rozpoczęcie dyskusji z poglądami rzeźbiarza, nie chciała dźwigać całej konwersacji sama.
– Czekajcie sekundkę, przyniosę deser! – ochoczo oznajmiła pani domu i opuściła pokój.
Telewizor, który wyświetlał obraz „Czwórki” był wyciszony. Nagle na ekranie pojawił się raper Ten Typ Mes.
– Ooo nie… tego chu*a nie ścierpię – Artur ledwo powstrzymał uśmiech, bowiem chu* z telewizora dał mu wyczekiwany pretekst do zmiany tematu i poszukania pilota.
– Oesu, Mes… – Dorota zamieniła grymas niedowierzania na zwykłą odrazę. – Ciebie też irytuje ten buc?
Rozmowa, kula śniegu, która mogła spowodować lawinę, potoczyła się dalej, w głąb lasu słów, nikomu nie wyrządzając krzywdy.

źródło: t-mobile

 



Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

News

Max B po wyjściu zza krat wydał płytę. Goście: A$AP Rocky i French Montana

French Montana promuje jednocześnie wspólną płytę z raperem.

Opublikowany

 

max b

Max B wrócił na wolność 9 listopada, a teraz wypuszcza nowy album „Public Domain 7: The Purge (Patient Zero Deluxe)”. Na projekcie są m.in. A$AP Rocky i French Montana.

„Public Domain 7: The Purge” to kolejna odsłona serii „Public Domain” i pierwsze pełnowymiarowe wydawnictwo Maxa od wielu lat. Wersja „Patient Zero Deluxe” jest wypchana numerami i gośćmi – obok Rocky’ego i Frencha pojawiają się m.in. A Boogie Wit Da Hoodie, Lola Brooke, Red Cafe, a także pośmiertnie Chinx.

Nie ma tu tylko premierowego materiału. Max jedzie też na freestyle’u na znanych podkładach – bitach z „Pound Cake” (Drake i JAY-Z), „Get Ya Mind Right” (Jeezy) czy „Skills” (Gang Starr). To pokaz siły i przypomnienie, że „wavy” nie wyszedł z formy.

Jego poprzedni album „Negro Spirituals” wyszedł w 2021 r., kiedy Max jeszcze siedział. Raper spędził za kratami ok. 16 lat w związku ze sprawą z 2006 r. dotyczącą napadu, w którym zginął człowiek.

Po wyjściu z więzienia przywitał go French Montana, który wrzucił nagranie z ich spotkania i podpisał je: „Nie wymyślisz tego. Mój brat naprawdę wrócił do domu w moje urodziny. Alhamdulillah. Przeszedł to. Koniec z 'free you’.”

French pokazał też ujęcia ze studia i zapowiedział kolejny wspólny projekt z Maxem – „Coke Wave 3.5: NARCOS”, planowany na 9 stycznia 2026 r. Wcześniej wyszedł singiel „Make America Wavy Again”.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

News

Sentino, Avi i Kaz Bałagane zagrają na jednej scenie

Sentino wraca do koncertowania po 3-letniej przerwie.

Opublikowany

 

Przez

sentino avi kaz

Przyszły rok zweryfikuje plany Sentino odnośnie jego powrotu do koncertowania. Zapowiedziano już kilka koncertów z udziałem rapera, ale niczego nie możemy być pewni.

Autor serii albumów „Zabójstwo liryczne” przyzwyczaił nas do odwoływania koncertów w ostatniej chwili i podawania absurdalnych wymówek. W 2022 roku tuż przed występem w Krakowie nagrał film, w którym mówi, że jest 80 km od klubu, ale musi wracać do Warszawy, „bo pies ugryzł matkę w dłoń”.

Jak będzie tym razem czas zweryfikuje, bo kolejne wydarzenia z udziałem Sentino są promowane w sieci. Po styczniowych występach w klubach Energy 2000, raper ma się pojawić w Strefie 57 w Przytkowicach. Na scenie mają być obecni tego dnia również Kaz Bałagane i Avi. Kolejni raperzy mają zostać ogłoszeni wkrótce.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

News

Waco pokazał imponującą formę. Mógłby podbić freak-fighty?

Producent mocno przypakował.

Opublikowany

 

waco

Waco odsunął się medialnie na bok w ostatnich miesiącach, czym zawiedzeni są fani bezkompromisowych wywiadów. Jednak wiemy na pewno, że w tym czasie nie zasypywał on gruszek w popiele pod względem formy i pochwalił się efektami na Instagramie.

Waco przyzwyczaił, że nie bierze jeńców, gdy wraca wspomnieniami do starych czasów. Legendarny producent słynie z niespotykanej na scenie szczerości, przez co zyskał sympatię wielu słuchaczy, znużonych ciągłym strzelaniem w powietrze reprezentantów środowiska rapowego. Można zakładać w ciemno, że gdyby tylko chciał, pionier mógłby ujawnić jeszcze wiele ciekawych historii, zwłaszcza z czasu początków istnienia Prosto.

Predyspozycje charakteru Waco, potęgowane tym, że jego potencjał twórczy jest znacznie większy niż pieniądze, które zarobił na muzyce, są łakomym kąskiem dla wszystkich, którzy dają mu medialny głos. Właśnie przekonaliśmy się też, że talent producencki idzie w parze z jego formą fizyczną. Widać, że Waco nie przespał ostatnich kilkunastu miesięcy, więc czy miałby jeszcze szansę zwojować freaki? – Dawaj do Fame MMA, roz***dol kilku na raz – czytamy jeden z komentarzy pod postem. Pytanie, czy multiinstrumentalista podjąłby się wyzwania, gdyby padła propozycja walki?

@waco_producer NIE SAMĄ MUZYKĄ CZŁOWIEK ŻYJE #sport #box #gym #waco #trening ♬ Smooth Strut (Syn) – Ah2


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

News

Słoń i Sheller byli źli, że ludzie wpisywali sobie na FB, że uczęszczają do „WSRH”

„Nagle się okazało, że słucha nas sporo przysłowiowych czternastolatek”.

Opublikowany

 

wsrh słoń sheller

Akronim WSRH nie miał być żadnym „ruchem masowym”, a skończył jako żart, który realnie rozlał się po Polsce. W pewnym momencie setki osób miały na Facebooku wpisane, że „uczęszczają” do Wyższej Szkoły Robienia Hałasu. Słoń i Shellerini nie byli z tego zadowoleni.

Obecnie to zjawisko jest już dużo mniej popularne, ale był taki moment, że mnóstwo osób miało wpisane na FB: „Uczęszczał do: Wyższa Szkoła Robienia Hałasu”.

– Jak zdaliśmy sobie sprawę z tego, co się dzieje, to początkowo byliśmy z Shellerinim bardzo niezadowoleni. Po czasie zrozumiałem jednak, że tak jest ze wszystkim. Dla przykładu: otwiera się nowy klub. Klub jest niszowy i przychodzi do niego sto osób, które są z towarzystwa. Nie wpada tam nikt przypadkowy. Po czym bywalcy klubu zaczynają mówić o nowym miejscu swoim znajomym, przekonując, że grają tam najlepsi DJ-e i w ogóle jest super; klub nie musi wydać złamanego grosza na reklamę. Nagle się okazuje, że po dwóch miesiącach ze stu osób zrobiło się tysiąc, a po roku – trzy tysiące. To, co było alternatywne, staje się totalnym mainstreamem, a ci, co pamiętają początki klubu, narzekają: „Kiedyś było zaj*biście, a teraz wszyscy tu walą – mówił Słoń w rozmowie z Jackiem Balińskim w książce „To nie jest hip-hop. Rozmowy IV”.

WSRH przeszło dokładnie tę samą drogę: od podziemnego hasła, które rozumieli wtajemniczeni, do brandu kojarzonego szerzej niż samo środowisko, z którego wyszli. Nagle okazało się, że słuchają ich też osoby kompletnie spoza tej bańki.

– Byliśmy hardcore’owymi raperami z podziemia, aż nagle się okazało, że słucha nas sporo przysłowiowych czternastolatek, które w dodatku kupują nasze ciuchy, a ci, co mieli w tych bluzach chodzić, mówili, że nie chcą się z tym identyfikować. I… w sumie mnie to nie dziwi. Jak wychodziły najbardziej znane płyty Mobb Deepów, byłem chory na ten zespół; nie mogłem go słuchać, bo wszyscy słuchali Mobb Deepów. Płytę „Hell On Earth” pierwszy raz przesłuchałem w 2010 roku. Nie ściemniam. Historia zatoczyła koło”.

WSRH stało się przykładem tej samej historii, którą rap przerabiał już setki razy – tylko tu wyszło to szczególnie wyraźnie, bo mem z „uczęszczaniem” do fikcyjnej uczelni był u ludzi w profilach jak twarz pomazana markerem po dobrym melanżu.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

News

Hirek Wrona o Tau i jego dissie na Taco: „Argumenty rodem z piaskownicy”

Dziennikarzowi nie podoba się zachowanie kieleckiego rapera.

Opublikowany

 

Przez

Hirek Wrona w koszulce Stoprocent

Tau skrytykował Taco Hemingwaya, że jego nowa płyta jest zbyt mroczna i negatywna. Legendarny dziennikarz muzyczny Hirek Wrona nie podziela opinii kieleckiego gracza.

Hirek Wrona uważa, że Tau niepotrzebnie nagrał numer uderzający w Wąsacza i według niego mogło chodzić tylko o podbicie sobie popualrności.

– Pojawił się Tau i jego diss na Taco Hemingway. Zrobiło mi się smutno, że tak zdolny raper i producent jak Piotrek (Tau) sięgnął po argumenty rodem z piaskownicy, chyba tylko po to by podbić sobie klikalność… Trudno byłoby Taco zrozumieć kieleckie klimaty i nawijać o nich ponieważ tam nie mieszka i nie zna ich. Tak jak trudno jest zrozumieć Tau klimaty warszawskich osiedli, klubów i ogólnie stolicy ponieważ w WWA bywa, a nie stacjonuje na stałe. Każdy człowiek ma swoją drogę. Niekiedy łatwiejszą, innym razem jest na niej więcej zakrętów. Trzeba jednak z nadzieją patrzeć przed siebie, a nie wylewać publicznie żalu o coś tam. Siłę człowiek buduje na pokorze wobec innych i pracy z innymi. Tau ma swoich słuchaczy – Taco swoich. Nie zmusimy wilka do weganizmu. Nie ruszajmy natury. Niech sobie rozkwita i płynie własnym nurtem. Nie rozumiem po co powstał ten utwór. Choć ogólnie wiadomo, że „śpiewać każdy może, raz lepiej raz gorzej”. Nie sądzę by Taco Hemingway zareagował na tę pieśń – napisał dziennikarz.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Popularne

Copyright © Łukasz Kazek dla GlamRap.pl 2011-2025.
(Ta strona może używać Cookies, przeglądanie jej to zgoda na ich używanie.)

error: