News
W CO GRA Z NAMI KANYE WEST?
Za kilka dni premiera jego nowej płyty, jaki będzie jej tytuł i czy to naprawdę aż tak ważne?
To niesamowite jak łatwo można poruszyć tłumy i wywołać kontrowersje tylko i wyłącznie tytułem albumu. Można to jeszcze zrozumieć gdyby nazwa płyty była kontrowersyjna, ale "So help me God", "Swish" i "Waves" nie są to słowa wyuzdane czy niestosowne, aby trzeba było nad nimi prowadzić debaty.
Przypadek Kanye Westa daje do myślenia czy w ogóle tytuł albumu ma jakiekolwiek znaczenie, bo wszystkie trzy przez niego do tej pory oficjalnie zaprezentowane nie mają raczej wspólnego mianownika. Wypada się także zastanowić czy debata nad nazwaniem płyty powinna zataczać takie kręgi, może lepiej byłoby już porozmawiać o głodzie na świecie, na pewno byłoby to bardziej wartościowe.
Jest w tym trochę hipokryzji, bo sami informujemy o zmianach nazwy albumu Westa, ale m.in. tego chcą słuchacze – każdej wiadomości na temat swojego ulubionego artysty, nawet tej jakim papierem się podciera, no, ale nie przekraczajmy granicy. Wracając do tytułu, w co gra z nami Kanye West?
Przy swoim poprzednim krążku "Yeezus" z 2013 roku, raper postawił na minimalizm, obyło sie bez sztucznego marketingu i dostaliśmy album praktycznie z miejsca. Tym razem taktyka Kanye'ego jest zupełnie inna, najprościej mówiąc zrobić jak najwięcej szumu. Początkowo jego nowa płyta została zatytułowana "So help me God". Miała to być kontynuacja wątku religijnego, dostaliśmy nawet grafikę przypominajacą okładkę. Przez kilka miesięcy żyliśmy w przekonaniu, że wiemy co w niedługim czasie będziemy trzymać w dłoniach, by w końcu dowiedzieć się na początku 2016, że nazwa została zastąpiona przez "Swish". Dodatkowo otrzymaliśmy dawkę buńczucznych zapowiedzi "To nie album roku, to album życia" a także "że to najlepszy album wszech czasów". Kanye przyzwyczaił nas już do swojego wybujałego ego, także wybaczamy, ale to wciąż nie koniec. Kilka do po zmianie tytułu następuje kolejna zmiana nazwy płyty – tym razem na "Waves". Wielu uznało to za profanację, a najbardziej krzyczał Wiz Khalifa, bo "wavy" według niego może być tylko Max B, raper z Harlemu z charakterystycznym brzmieniem, który notabene odsiaduje teraz wyrok 75 lat więzienia, i na którego muzyce wychował się Khalifa. Kanye West zareagował nerwowo, ale trzeba przyznać, ze ładnie wypunktował Khalifę i według mnie słusznie. Nie dajmy się zwariować, czy te pięć złożonych do siebie liter "Waves" są już na zawsze zarezerwowane i przypisane do konkretnej osoby? Fuck it! (jakby powiedział Fokus). A jak nazwie album "Shit" to też będziecie protestować czy jednak się z nim zgodzicie?
Zostawmy to na razie w spokoju i zastanówmy się nad pytaniem zadanym akapit wyżej. W co gra z nami West? Do premiery albumu zostało 9 dni. To jest czas, w którym wszystko powinno być dopięte na ostatni guzik, a album powinien być już dawno w tłoczni, a okładki i książeczka w drukarni.
W promocję płyty zaangażowana jest także żona naszego ulubieńca, Kim Kardashian. To od niej dowiedzieliśmy się, że w każdy piątek aż do premiery będziemy otrzymywać premierowe nagranie jej męża. Teraz Kim zadała fanom pytanie "Który według Ciebie tytuł albumu jest najlepszy?" i wymieniła ona po kolei "So help me god", "Swish" i 'Waves". Po co? Czy ma to jeszcze jakiekolwiek znaczenie, czy po prostu jest to jeszcze jeden news w serwisach informacyjnych o ty, że Kanye wydaje płytę i podgrzewanie atmosfery przed jej premierą? Ten ruch Kim można skwitować takim przykładem. Kilka dni temu jeden z polskich raperów napisał "Czy chcecie, żebym dograł zwrotkę na płytę rapera X?". Jeden z fanów mu odpowiedział, że "zwrotka na pewno jest już dawno dograna". Podobnie jest z ankietą Kim Kardashian, przecież tytuł albumu jest już dawno ustalony.

Osobiście liczę na jakieś nietypowe zakończenie tej kampanii marketingowej i rozważam kilka opcji m.in.wydanie albumu pod całkowicie innym tytułem, a może pod trzema różnymi tytułami? Jeżeli Kanye nas nie zaskoczy, to słabo…
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
News
EsDeeKid wyprzedził już Michaela Jacksona i kilku czołowych raperów
Każdego dnia słucha go coraz więcej osób.
EsDeeKid przeskoczył Michaela Jacksona pod względem dziennych odtworzeń na Spotify. Według zestawienia raper z Liverpoolu jest 54. najczęściej streamowanym artystą na platformie, a wśród raperów zajmuje 10. miejsce. Skok popularności zbiegł się z remixem „4 Raws”, przy którym pojawił się Timothée Chalamet.
– EsDeeKid jest obecnie 10. najczęściej słuchanym raperem na Spotify, notując obecnie więcej odtworzeń dziennie niż kilku czołowych artystów, takich jak np.:
- Michael Jackson
- BTS
- NBA YoungBoy
- Post Malone
EsDeeKid ma już blisko 15 mln słuchaczy na Spotify.
Zamieszanie wokół rapera podbiła sama współpraca z Chalametem przy „4 Raws”. Remix wpadł do sieci w momencie, gdy krążyły plotki, że aktor i EsDeeKid to ta sama osoba. Chalamet dolał oliwy do ognia podczas promocji filmu „Marty Supreme”, ucinając temat krótkim: – Bez komentarza. Wszystko wyjdzie na jaw w swoim czasie.
EsDeeKid is now the 10th most-streamed rapper on Spotify, currently pulling more daily streams than several major artists 🤯
— Kurrco (@Kurrco) December 22, 2025
Including:
▫️ Michael Jackson
▫️ BTS
▫️ NBA YoungBoy
▫️ Post Malone
➕ more pic.twitter.com/JFlgD5oou2
Teorie pojawiły się z tego, jak EsDeeKid funkcjonuje publicznie – maska na twarzy, żadnych wywiadów i pełna anonimowość. A mimo tego na koncie ma już numery, które stały się hitami – „4 Raws”, „Phantom” i „LV Sandals”. Do tego doszły cosigny od Fimiguerrero i Fakeminka, a po wersji „4 Raws” z Chalametem Drake zareagował w socialach, wrzucając kilka emoji lodu w komentarzu.
Więcej o nim piszemy tu: EsDeeKid – kim jest najbardziej tajemniczy raper 2025
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
News
Dziennikarka nie chce od 29 lat opublikować wywiadu z Tupakiem. W końcu wyjaśniła dlaczego
„On był wtedy wściekły”.
Angie Martinez nadal trzyma u siebie zaginiony wywiad z Tupakiem z 1996 roku, ale ma poważny problem z wypuszczeniem go do ludzi. Powód jest prosty – według niej raper w tamtym momencie był wściekły i mówił zbyt ostro o wielu osobach.
Temat wrócił, gdy Martinez rozmawiała z Charlamagne Tha Godem w poniedziałek 22 grudnia. Charlamagne zauważył, że od lat powodem blokady może być obawa, że wywiad jest zbyt ostry, a sama Martinez potwierdziła, że właśnie o to chodzi. Wywiad nagrano w czasie, gdy konflikt Wschód-Zachód był na pełnym ogniu. Według jej szacunków całość trwała około godziny i czterdziestu minut, ale na antenie poleciało kiedyś tylko 12 minut. Reszta nigdy nie została opublikowana.
Martinez przyznała wprost, że myśli o konsekwencjach dla ludzi, których Pac obgaduje na taśmie – i o tym, jak takie słowa zostaną odebrane po latach. – To pewnie dlatego nigdy nie wypuściłam tych taśm z Pakiem – bo myślę o ludziach, którzy mogą przez to ucierpieć, o których jest mowa na nagraniu, jak to do nich wróci. Dodała, że przez lata wielokrotnie wracała do całości i zna jej ciężar.

Z jej relacji wynika, że Pac nie ograniczał się do jednego konfliktu. – Są ludzie o których mówi, których już nie ma, nie tylko Biggi. To znaczy, są ludzie ze świata rapu, którzy zmarli, a on o nich mówi, i to nie w sposób, który byłby pomocny dla świata. On był wtedy wściekły. Miał dwadzieścia cztery lata, był w samym środku wojny. Więc jedzie po wszystkich.
Martinez nie ukrywa, że w wywiadzie są „brzydkie rzeczy” – i że takie ujęcia mogą nie być uczciwe wobec spuścizny rapera.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
News
Tau tłumaczy, że nie zdissował Taco Hemingwaya
„Mam wrażenie, że większość ludzi nie odsłuchała tego kawałka tylko zostawiła komentarz, dislajka i sobie poszła”.
„Wesołych świąt Taco Hemingway” to nie diss – tłumaczy Tau, który postanowił nagrać krytyczny numer w kierunku warszawskiego rapera po przesłuchaniu jego nowej płyty.
Według Tau’a, tak rozchwytywany nowy krążek Taco nie niesie żadnych pozytywnych wibracji – wręcz przeciwnie – to uosobienie negatywnych wartości. Raper postanowił wyjaśnić, że jego numer nie jest dissem, to tylko polemika i krytyka.
– Zdecydowana większość ludzi, która będzie zasiadała jutro do stołu wigilijnego, nie będzie wiedziała po co to zrobią. W sumie im się nie dziwię, bo też tak miałem, dopóki nie zrozumiałem, że to chodzi o Boże Narodzenie. Tak samo jak większość ludzi czyta nagłówki, a nie czyta artykułów – mówi Tau.
– Mój wczorajszy numer większość portali podłapała newsa i napisali, że „Tau nagrał diss na Taco Hemingwaya”. Mam wrażenie, że większość ludzi nie odsłuchała tego kawałka tylko zostawiła komentarz, dislajka i sobie poszła. Tymczasem nie ubliżam tam Taco Hemingwayowi. Argumentują, polemizuję, wyrażam krytykę dotyczącą jego twórczości, bo jako słuchacz, artysta, człowiek, obywatel – mam do tego prawo – dodaje.
Taco nie zareagował na „diss” Tau’a, zrobił to natomiast Bedoes.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
News
Fat Joe komentuje diss Young Bucka i mówi, że jego rywalowi brakuje gotówki
Wrócił stary konflikt.
Konflikt między Fat Joe a Young Buck znów na nagłówkach. Joe publicznie zakpił z nowego dissu Bucka i jego sytuacji finansowej, a ten odpowiedział.
Fat Joe postanowił dolać oliwy do ognia, komentując jeden z postów Young Bucka promujących diss „Cappucino”.
– Kupujcie ten numer, słyszałem, że jest w kiepskiej sytuacji – napisał Joe. Dorzucił też: – Nie powiedziałbym tego, gdyby to on nie zaczął.
Buck nie zostawił tego bez odpowiedzi. Wprost skontrował narrację rywala, podważając sens całej zaczepki.
– Jeśli ‘kiepsko’ znaczy posiadanie własnych masterów, wydawanie muzyki niezależnie, trzymanie się z dala od chaosu i odkładanie pieniędzy – to faktycznie, jest baaaardzo źle – odpisał. Na koniec podziękował słuchaczom za wsparcie i zachęcił do dalszego streamowania „Cappucino”.
Cała sprawa ma swoje źródło w niedawnej wypowiedzi Fat Joe. Raper wrócił tam do starego konfliktu z obozem G-Unit, twierdząc, że podczas jednego z festiwali jego ludzie mieli pobić Bucka po tym, jak ten „chciał coś ugrać” po koncercie. Joe mówił o tym bez ogródek, sugerując, że sprawa jest zamknięta i znana od lat.
Young Buck początkowo zareagował pół żartem, pół serio, publikując ironiczne posty. Na tym jednak się nie skończyło. Buck wypuścił pełnoprawny diss „Cappucino”.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
News
Sarius mówi o „blokadzie”, którą ma, żeby odezwać się do Guziora
„To naprawdę siedzi mocno w mojej głowie”.
Czy Sarius i Guzior jeszcze kiedyś razem nagrają? Częstochowski raper ujawnił przed naszymi kamerami, że ma „blokadę”, żeby odezwać się do gracza z Wrocławia.
– Spoko byłoby nagrać z Guziorem. Znam się z nim z 8 lat, mieliśmy też przelot tutaj we Wrocku. I tak mówię: „może byśmy coś zrobili?” A z drugiej strony coś mnie blokuje: „a może on ma wyj*bane?” Jak nie zapytasz, to się nie dowiesz. To naprawdę siedzi mocno w mojej głowie – mówi w rozmowie z Oskarem Brzostowskim.
Cały wywiad z Sariusem ukaże się na naszych łamach jeszcze przed świętami.
Poniżej wideo:
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
-
News2 dni temuTau nagrał diss „Wesołych Świąt” na Taco Hemingwaya
-
News3 dni temuYouTube dusi rap? Żabson z Wizem Khalifą nie przebili bańki, a w cieniu rośnie anonimowy LEAF
-
News3 dni temuTaco Hemingway w „Wydarzeniach” Polsatu
-
News1 dzień temuTaco Hemingway z 1. miejscem na świecie – historia dzieje się na naszych oczach
-
News24 godziny temuSokół pochwalił się sprzedażą swojej książki
-
News3 dni temuTaco Hemingway przejął listę TOP50 Polska: 7 milionów odsłuchów płyty w 24h
-
News1 dzień temuReakcja Bedoesa na diss Tau’a na Taco Hemingwaya
-
News23 godziny temuTaco Hemingway: 130 tys. biletów sprzedanych w 5 godzin