Sprawdź nas też tutaj

Felieton

Co raper jest winny fanom? Rozkmina wokół nowej płyty O.S.T.R.’a |FELIETON

Opublikowany

 

alt

W zamian za zakupione płyty i bilety na koncert, za podniesione na nich w górę ręce, robiony hałas i recytowane zwrotki, fani dostają od raperów relacje z ich codziennego życia, często nawet z tych najbardziej osobistych przeżyć. Nie jest to żadna spisana transakcja obowiązująca każdego artystę, ale rzeczywiście w większości przypadków odbiorcy mają okazję poznać swojego ulubionego rapera aż do szpiku kości.

Siadając nad tym tekst, przesłuchałem właśnie po raz pierwszy najnowszą płytę Ostrego, „Życie po śmierci”. Nie czekałem na nią – tak jak wielu moich znajomych nie wiedziałem, czy chce słuchać więcej o minionych traumatycznych przejściach rapera, o których tak wiele opowiadał on na koncertach. Jednak w przeciwieństwie do nich rozumiem, czemu Ostry nagrał taki a nie inny krążek. Jest to jeden z raperów, którzy nawijają o tym, co aktualnie siedzi im w głowie, wylewają na papier myśli, które w momencie pisania płyty są dla nich najistotniejsze. A przecież całe życie Ostrego przez ostatnie półtora roku kręciło się wokół bólu, choroby a potem rehabilitacji. Jeśli chciał wydać na początku tego roku płytę, to po prostu musiała ona wyglądać tak a nie inaczej. Może to się podobać lub nie, ale trzeba to zrozumieć i uszanować.

 

Nie do końca jednak potrafię pojąć, czemu Ostry zapytany w wywiadzie dla T-mobile.pl o to, czy nie miał problemu z dzieleniem się na płycie tak osobistymi przeżyciami jak otarcie się o śmierć, odparł, że uznał to za swój obowiązek wobec fanów. Raper mówi, że fani to jego przyjaciele, że utrzymują oni jego rodzinę i dzieci i po prostu zasługują na to, by wiedzieć wszystko o tym, co się z nim działo w czasie nieobecności na scenie. Szczerze powiedziawszy, to słyszałem tę „śpiewkę” tysiąc razy na koncertach i nie chcę Ostrego oskarżać o naciąganie czy kłamstwo, ale ciągłe powtarzanie, że nas wszystkich tak strasznie kocha i tak wiele nam zawdzięcza brzmi po prostu mało wiarygodnie.

 

Może to ja jestem jakimś dziwnym odbiorcą, ale osobiście nigdy nie czułem, żeby któryś z ulubionych raperów był dla mnie przyjacielem. Nigdy też nie wymagałem od nich, żeby w kawałkach jakoś nadzwyczaj się przede mną otwierali – szanuje każdy sposób rapowej kreacji – od zdystansowanego Łony do opowiadającego prostu z mostu o swoim życiu Te-trisa. Zawsze czułem, że jedyne co ci goście są mi winni za to, że kupuje ich płyty i chodzę na koncerty, to przykładanie się w 100% do swojej roboty i oddawanie mi towaru najwyższej jakości. Właściwie działa to tak samo jak w przypadku krawca, czy warsztatu samochodowego – przecież raper to zawód jak każdy inny.

 

Gdyby więc O.S.T.R nie nagrał „Życia po śmierci, gdyby jedynie wspominał parokrotnie o chorobie na kolejnych krążkach lub gdyby w ogóle nie poruszał tego tematu w swoich tekstach, nie czułbym się w żaden sposób pokrzywdzony czy oszukany. Zrozumiałbym to w pełni, choć akurat po Adamie można było spodziewać się takiego albumu. Jednak potraficie sobie wyobrazić, że taki krążek wychodzi spod skrzydeł chociażby Łony? Pamiętacie jak jakiś czas temu doszukiwaliśmy się przyczyn absencji Małpy – czy dostaliśmy wtedy nagrane w studio jej wyjaśnienie? Każdy z raperów może nawijać o tym, o czym tylko ma ochotę – gdy woli niektóry sprawy przemilczeć, nie możemy mieć o to żadnych pretensji, a gdy chce opowiadać nam o każdym aspekcie swojego życia, też jedyne, co możemy zrobić, to kupić płytę bądź zaoszczędzić na niej te kilkadziesiąt złotych.

 

Sam wychodzę z podobnego założenia jak VNM i gdy słucham rapu, chcę widzieć jaki jego twórca jest w rzeczywistości. Lubię poznawać raperów poprzez ich płyty i teksty, choć na pewno dużo bardziej niż ich życie prywatne interesuje mnie sama muzyka. Ona rzeczywiście, jak mówi O.S.T.R jest nagrywana najczęściej  dla fanów, lecz nie po to, by spłacać im jakikolwiek dług wdzięczności, ale by raper mógł dzięki sprzedaży płyt i graniu koncertów zarobić na godne życie. Ja jednak jestem zdania, że muzyka ma największą wartość, gdy podczas pisania i nagrywania płyty artysta się od tych fanów zupełnie odetnie – zapomni, że może im być cokolwiek winien, nie będzie zastanawiał się jak odbiorą oni krążek i czy udadzą się po niego tłumnie do sklepów. Raper powinien robić muzykę nie tylko dla fanów (czytaj pieniędzy i sławy), ale przede wszystkim dla zajawki, dla siebie czy też dla swoich bliskich. Nie oszukujmy się – my, odbiorcy znaczymy w tym wszystkim zazwyczaj tyle, ile płacimy, ewentualnie ile krzyczymy na koncertach i ile propsujemy rapera w krótkiej rozmowie tuż po ich zakończeniu.

 

Tak więc, Panie Adamie, jeśli rzeczywiście kocha pan swoich fanów, to w moim przypadku niestety jest to miłość bez wzajemności. Przyjaciółmi chyba też nigdy nie będziemy –  jako człowiek znaczy Pan dla mnie tyle, co producent moich ulubionych słodyczy czy każdy z przechodniów, których codziennie mijam po drodze na uczelnię. A tak swoją drogą pańska najnowsza płyta bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła – kawał dobrego rapu. Oby tak dalej.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

 

Felieton

Ile Bonus RPK zapłacił za zwrotkę ziomka Eminema?

Napisaliśmy do amerykańskiego rapera w sprawie dogrania się na płytę.

Opublikowany

 

bonus rpk

W tym tygodniu gruchnęła wiadomość, że Bonus RPK zaprosił na płytę amerykańskiego rapera. To niecodzienne zjawisko, bo warszawiak lubi pracować zazwyczaj z lokalnymi ulicznikami. Ile kosztuje taka zwrotka?

Bonus RPK ma na feacie ziomka Eminema

Bonus RPK ujawnił tracklistę albumu „Kreator żywota”. W numerze „Odbijam” pojawił się amerykański raper Bizarre. Dla niewtajemniczonych, to członek nieaktywnej ekipy D12, której przewodzi Eminem. Pozostałymi gośćmi na krążku szefa Ciemnej Strefy są m.in. Słoń, Ero, Białas, Aleshen i Pezet.

Ile kosztuje zwrotka Bizarre z D12

Topowi amerykańscy raperzy biorą za zwrotkę ok. 100 tys. dolarów. Nie są to dane oficjalne, ale krążące zakulisowo. Łatwiej poznać stawki niezbyt popularnych artystów, trochę zapomnianych czy dinozaurów sceny. Tutaj szesnastki można kupić już za ok. 400-500 dolarów. Ile bierze Bizarre, którego usłyszmy na płycie Bonusa?

Żeby Bizarre dograł się komuś na płytę wystarczy do niego napisać… i zapłacić. Nic więcej. Raper w żaden sposób nie kryje się z tym, że sprzedaje swoje zwrotki zawodowo po całym świecie. W krótkim opisie na jego Instagramie w oczy rzuca się komunikat: „Kontakt w sprawie featuringów: bizarresworld@gmail.com”.

Napisałem do niego krótkiego meila: „Jestem popularnym raperem z Polski. Chciałbym, żebyś dograł mi się do kawałka. Ile za to bierzesz?” i załączyłem link do Spotify. Odpowiedź przyszła błyskawicznie, bo w niecałą minutę (!). Była konkretna, bez żadnych dodatkowych pytań:

– 1500 hundred – napisał Bizarre.

Nie czepiając się gramatyki, zwrotka Bizarre kosztuje 1500 dolarów, czyli ok. 6 tys. zł. Tyle trzeba zapłacić, żeby mieć na płycie amerykańskiego rapera, który jest ziomkiem Eminema. Chociaż podobno Bizarre to także legenda, jak Mafia Pruszkowska. Przynajmniej tak ktoś mu podpowiedział, żeby zarapował w numerze Bonusa.

Członek D12 był już na płycie polskiego rapera

Bonus RPK to nie pierwszy polski raper, który ma na feacie Bizarre. W 2008 roku udzielił się on na albumie „Kontrawersja” kaliskiego rapera Gorzkiego i to w obecności Stanisława Soyki. Gorzki to postać, której młodsi słuchacze mogą nie pamiętać, ale to prawdziwy weteran jeżeli chodzi o zagraniczne współprace. Na tej samej płycie pojawili się m.in. Akon, JT Bigga Figga, Killarmy czy Craig G.

Obecnie Gorzki udziela się bardziej charytatywnie, zapraszając często do współpracy zagranicznych weteranów rapu m.in. na imprezy, które organizuje z fundacją Pomaganie Jest Trendy.

Ile obecnie słuchaczy ma Bizarre

Do Bizarre mamy sentyment głównie przez jego udział w D12. Solowo nie osiągnął zbyt dużego sukcesu, ale cały czas nagrywa. Jego nowe numery oscylują w granicach 50 tys. streamów. W październiku wydał nawet nowy album „HGG4”. Miesięczna ilość jego słuchaczy na Spotify to 80 tys.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Felieton

PSR stoi za największymi rapowymi hitami. Czy jest niedoceniony? – felieton

Multiplatynowy producent bez wizerunku.

Opublikowany

 

psr producent rap

Matheo, Sir Michu, Kubi Producent czy powracający z drugą „Równonocą” Donatan, to postaci, które znane są w środowisku bardzo dobrze. Tymczasem mamy na scenie producenta, którego ksywkę każdy powinien kojarzyć, bo ma na koncie mnóstwo przebojów, ale nie posiada wizerunku medialnego.

Nie wyskakuje z lodówki

Mamy w Polsce kilka dużych ksywek producentów, którzy mają na koncie sporo solidnych przebojów, ale też w pełni wykształtowany wizerunek, który jest ich medialną marką. Tymczasem multiplatynowy PSR wydaje się funkcjonować w branży zupełnie inaczej. Praktycznie nie udziela wywiadów, nie wypowiada się na temat kolegów raperów i nie komentuje bieżących wydarzeń. Trudno powiązać go też z jakąś aferą. Kiedy próbujemy znaleźć cokolwiek na temat jego życia, odbijamy się od ściany. Po wpisaniu w Google frazy „Prod. PSR” otrzymamy wyniki z wyłącznie numerami z jego udziałem. PSR nie wyskakuje z lodówki. Nie funkcjonuje praktycznie nigdzie indziej niż w numerach, które produkuje.

Współpraca z największymi: hit za hitem

Będąc przy kawałkach, które wyprodukował, w oczy rzucają się od razu ogromne wyświetlenia. PSR maczał palce w kilku największych hitach, które osiągnęły multiplatynowe wyróżnienia i po kilkadziesiąt milionów odsłon. Poniżej kilka wyselekcjonowanych numerów z Youtube’a:

Paluch „Szaman” – 124 mln
Ganja Mafia „Gdy ujrzałem drogę” – 63 mln
Sobel „Bandyta” – 53 mln
ReTo ft. Avi „BMW” – 48 mln
Kali „Tu gdzie żyjemy” – 47 mln
KęKe „Zrobiłeś to chłopak” – 46 mln
Szpaku „W krainie czarów” – 36 mln
Kubańczyk „Lady Pank 2” – 25 mln

Niedoceniony producent, antycelebryta?

Hitmaker, który nie jest celebrytą na rapowym podwórku, to bardzo rzadki przypadek, szczególnie w branży rozrywkowej. O braku popularności Kamila na pewno świadczy jego Instagram, na którym ma zaledwie 7 tysięcy obserwujących. Patrząc na wielomilionowe hity, za którymi stoi, jest to liczba śmiesznie niska, ale wydaje się być w pełni odzwierciedleniem jego „medialnej” działalności. Trudno go bowiem znaleźć na kolorowych portalach, czyli tam gdzie toczą się największe internetowe dramy także z udziałem hip-hopowców.

PSR wydaje się wychodzić z założenia, żeby nie słuchać ksywek i nie przyzwyczajać słuchaczy do swojej osoby, tylko słuchać muzyki i oceniać twórczość przez jej pryzmat. To idealny przykład antycelebryty, którego pseudonim nie wyświetla się byle gdzie. Nie jest popularny, a jego twórczość wręcz odwrotnie – najwyższy wskaźnik repeat value. Czy to oznacza, że jest niedoceniony? Bynajmniej.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Felieton

Szpaku, PRO8L3M, VNM, Zeus, VBS, OSTR, Solar – co im siedzi w bani?

Cykl rapowo-naukowy z okazji Dnia Zdrowia Psychicznego.

Opublikowany

 

polscy raperzy: szpaku, vnm, zeus, ostr, solar

Memy, o tym, że jesteś dzisiejszą datą zalały nam wszelkie tablice, lekko przyćmiewając dzisiejszy dzień, a to taki w stylu WAŻNY. 10 października przypada Dzień Zdrowia Psychicznego, a jak wiemy – jest to lekko wycofany, ale niesamowicie kluczowy temat. Chociaż na pojedyncze zagadnienia powstały już artykuły, tak dzisiaj zapraszam na lekki zarys zaburzeń i chorób. By wszystkim nam żyło się łatwiej i bardziej świadomie.

Zacznijmy od małego sprostowania – w niniejszym tekście nie wspomnę o depresji, ADHD czy bipolarze. Dlaczego? Bo są to terminy powszechnie znane, a dwa ostatnie posiadają swoje osobne teksty. Depresja jest wielkim problemem, z którym (chociaż epizodycznie) miało do czynienia około 30-40% polskiego społeczeństwa. O tym jak działa, mówi się całkiem sporo stąd dzisiaj ominiemy ten temat, a skupimy się na innych, zamiecionych na drugi plan zaburzeniach. A jeśli interesuje Was choroba dwubiegunowa bądź nadpobudliwość, to odsyłam do wcześniejszych artykułów.

Żeby zachować pewną harmonię, będę wspominać o zaburzeniach wg klasyfikacji ICD-10. Dzieli ona różne dolegliwości na jedenaście różnych grup, dzięki czemu łatwiej się w nich połapać. I na początku wchodzimy w jeden z największych problemów nie tylko w branży hip-hopowej, ale i całej rozrywkowej. A mianowicie – wszelkie uzależnienia od alkoholu, papierosów, środków odurzających czy hazardu. A mogę podpiąć tutaj tyyyyyyyle numerów, że ciężko się zdecydować. Wiemy, jak działa ten nieszczęsny mechanizm więc lecimy dalej.

Proszę Państwa – schizofrenia. Albo znana nam wszystkim „TA JEDNA P*ERDOLONA SCHIZOFRENIA”. Ale z pomocą bardziej przychodzą mi Pawbeats, Rahim, Pih oraz Buka. We wspólnym numerze tworzą niestworzone (ależ gra słów) wizję, które nie mają racji bytu (albo przy naprawdę niesamowitym splocie wydarzeń). Chorzy mają swój odmienny świat, odległy od realistycznego spojrzenia na siebie czy inncyh. Rodzajów schizofrenii jest kilka, a najbardziej znana z nich jest paradoidalna (taki klasyk i podstawa).

Dalej zostając wokół postaci grajka z Bydgoszczy, mamy wszelakie zaburzenia nerwicowe. Marcin wielokrotnie mówił o swojej przypadłości a skończył rok z nerwicą i depresją także szef SBMu czyli Solar. I tutaj mamy podział na dwie grupy. Jedna to strcite zaburzenia związane z lękiem. Szpaku, który wymyślił sobie, że z reklamówką w kielni będzie bezpieczny robi popularną rzecz wśród osób borykającymy się z atakami paniki. W jego trakcie może dojść do hiperwentylacji stąd uspokojenie oddechu w torebce może znacząco pomóc. Na zaburzenia lękowe zalecany był znany i lubiany przez wszystkich Xanax. Fun fact – jest on coraz rzadziej zalecany przez swoje skutki uboczne, ale to użytkownikom pozamedycznym chyba niezbyt coś zmienia.

Drugi rodzaj to zaburzenia obsesyjno-kompulsywne, znane jako OCD albo nerwica natręctw. O.S.T.R. w trakcie „Ostatniej imprezy” mówi krótko – „”J*bana nerwica natręctw, modlę się wciąż o obojętność „. A czemuż tak? Do końca w sumie nie wiem. Bo OCD polega na obsesyjnym wręcz sprawdzaniu i kontrolowaniu wszystkiego. Ewentualnie o zapętleniu pewnych myśli. Rozpatrzyłam ten temat wraz z Księciem Mazowieckim z Hałastry, ale by nie wrzucać większej medycznej nomenklatury, zostańmy przy tym ładnym, familijnym opisie.

Kolejny punkt w klasyfikacji to „zaburzenia behawioralne”. Za tym tajemnicznym terminem kryją się schorzenia związane z odżywianiem i snem. Czyli takie podstawy żyćka. Kto nie słyszał o insomnii w polskim rapie, niech pierwszy rzuci kamień! Powody? W opór różnych. Od traumatycznych wydarzeń, przez przedawkowanie środkówym odurzających (czytaj koks czy mefedron), do przebodźcownia. Jak to ładnie podsumował Oskar83 – „Dość prochów na pewność, alkoholu na bezsenność / Kremu pod oczy na codzienność i pięciu kaw dziennie„. Przedawkowanie alkoholu czy kofeiny oczywiście też hamuje naszą wycieczkę w objęcia Morfeusza. A co z jedzonkiem?

Ano różnie. Zeus pytał „po co nam ten fałszywy obraz? Modelki z bulimią czy anoreksją„. I krótko to kolego podsumowałeś. Są to głównie zaburzenia, które sprawiają, że postrzegamy siebie inaczej. I co ciekawe – osoby otyłe też mogą mieć anoreksję. Jest to wersja atypowa, różniąca się od klasycznej jedynie faktem o niewystarczającej wadze. Te osoby też mogą być (a nawet i są) niedożywione, czują wstręt do jedzenia i panicznie boją się przytyć. A bulimia? Oxon ją miał gdy zjadał łaków i nimi rzygał. Przepraszam, że tak nieładnie, taki mamy hip-hop. Ale do meritum – chorzy wywołują wymioty by opróżnić żołądek i nie zwiększać wagi. Często łączy się to w przyszłości z napadami objadania, co napędza błędne koło.

No to teraz wchodzimy na głębokie wody. Zaburzenia osobowości, a parę ich wyróżniamy. W polskim rapie padają głównie dwa. Rip Scotty w hitowym numerze ze Szpakiem oddał jednemu z nich cały numer. A chodzi tutaj o osobowość typu borderline (tzw. borderkicie). Na pierwszy rzut oka jest to kopia choroby afektywnej dwubiegunowej, ale nie do końca tak jest. Przechodzenie nastrojem ze skrajności w skrajność łączy oba te tematy jednak równica leży u podstaw. Bipolar kwalifikujemy do zaburzeń nastroju, borderline natomiast – do zaburzeń osobowości. Wpływa on na podstawowe cechy i zachowania, nie tylko na samopoczucie. Osoby z tym typem mają większe skłonności do ryzykownych działań i autodestrukcji (w tym samookaleczania się). W przeciwieństwie do dwubiegunówki, nie znajdziemy na niego leków, co tylko może pokazać nam, jaki bajzel może siedzieć w głowie takiej osoby.

Druga strona medalu spod hasła „zaburzenia osobowości” to bycie narcyzem. I kto inny mógł tutaj paść niż VNM baby! Oczywiście bez żadnych uszczypliwości – Tomek sam się tak nazywa, a i nagrał numer pochwalny na swój temat. To wyczerpywałoby już cały akapit, ale pozwolę sobie doprowadzić go do końca. Często z tym zaburzeniem mają do czynienia ludzi niesamowicie chwaleni i wynoszeni na piedestał w dzieciństwie. W perspektywie dorosłego życia, mają pokłady samouwielbienia (niekiedy bez podstaw) i potrafią wykorzystywać innych dla swoich korzyści. Ale V jest mega spoko, polecam.

Słowem zakończenia – choroby i zaburzenia psychiczne często są romantyzowane. Wszelkie borderkicie czy osoby tonące w używkach szybciej trafią do grupy chorych niż wzorców społecznych. A współczucie im warto zamienić na realną pomoc. Ryby psują się od głowy, a gdy człowiekowi coś wejdzie na banie, może nie wyjść aż tak szybko. Ale wyjdzie. Nie warto wychodzić z kina kiedy gra seans. Dużo zdrówka dla nas wszystkich i dobry przekaz niech się niesie!


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Felieton

Kto „odrzucił krowę”? – wegetarianizm w cyklu rapowo-naukowym

Dzisiaj Światowy Dzień Wegetarianizmu.

Opublikowany

 

słoń oki bisz krowa wegetarianizm

Pierwszy października to nie tylko zakończenie wakacji dla studentów. To również Światowy Dzień Wegetarianizmu. Na czym polega wiemy wszyscy, jednak jak zdrowo przejść na tę dietę (przez niektórych nazywaną stylem życia)? I przede wszystkim – kto odrzucił mięso zamiast nim rzucać?

Zacznijmy od odpowiedzi na pytanie zadane w tytule artykułu. W numerze „Certified Lover” Oki rzuca następujące wersy: „Jakieś cztery lata temu przez nią odrzuciłem krowę / Kochamy zwierzęta, j*bać gadki oldschoolowe„. Tajemniczą „nią” jest oczywiście dziewczyna Oskara, która od wielu lat jest wegetarianką. Eksperci z Geniusa podają, że to właśnie wykluczenie z diety mięsa było głównym czynnikiem decydującym o niepodjęciu współpracy z McDonald’s. Jednak zostawmy to jako teorię spiskową. Wracając do głównego wątku – powodów do przyjęcia wegetarianizmu jest wiele. A przez to ma kilka swoich podgrup.

Najbardziej znana wersja to laktoowowegetarianizm. Oznacza to, że oprócz produktów pochodzenia zwierzęcego, w diecie mogą znajdować się produkty mleczne oraz jaja. A typowy piątkowy katolicki post od mięsa wcielony długoetapowo w życie to peskatarianizm. Jeśli oprócz ryb dopuszczamy też owoce morza i drób – mówimy o semiwegetarinizmie. Na to zdecydował się Opał rozliczając przeszłość i ograniczając mięso. Podobny ruch zastosował Taco Hemingway, który jada rzadziej wołowinę, raczej prosi lentil i przypadkiem jego mleko sojowe wylądowało na Stawki.

Minęły ponad dwie dekady XXI wieku także temat niejedzenia mięsa nie jest niczym zaskakuącym czy kontrowersyjnym (chyba, że pójdziesz na niedzielny obiad do babci). Warto skupić się na tym, by pomimo zabrania źródła białka, nie doszło do jego niedoborów. W tym wypadku niesamowitą opcją będą wszelkie warzywa strączkowe (fasola, soja, soczewica itd.). Główny powód? Mają dwa razy więcej tego makroskładnika niż chociażby uwielbiany przez kulturystów kurczak. A skoro już o rzucaniu ciężarami mowa – muszę oczywiście wspomnieć wers Bisza, „Nie ma lipy, choć na wege, nie na stekach” (pozdrawiam Pana Burneikę). Zaraz rozwinę wątek tegoż jegomościa jednak skończmy sekcje niedoborową. Dużym problemem wegetarian i weganów jest niedobór witaminy B12. Dlaczego? Bo znajduje się ona jedynie w produktach odzwierzęcych. Warto więc rozpocząć jej suplementacje gdyż bierze udział w procesie wytwarzania krwinek. A w połączeniu z niedoborem żelaza (co również jest bardzo często) może doprowadzić do osłabienia z perspektywą anemii.

Jak obiecałam, wracamy do rapera z Bydgoszczy. Od wielu lat wspiera wszelkie inicjatywy nagłaśniające problemy z ochroną zwierząt, warunkami w jakich prowdzone są hodowle i tym podobne. Współpracował m.in. z Gazetą.pl (przy spocie „Co słyszą wegetarianie i weganie”) czy z Międzynarodowym Ruchem Na Rzecz Zwierząt VIVA (przy kampanii „W jak wybór”, do której użyty był numer B.O.K. „Flaki). Z anegdotek – raz trafiłam na backstage Jarka gdzie organizator z jedzenia przyniósł mu i zespołowi… kilka paczek kabanosów.

W kampanie społeczne angażuje się również ekspert od ćwiartowania wszelkich zwłok, rzucania mięsem i hardcorowych wizji skaleczeń. Mowa tu oczywiście o Słoniu, który w opozycji do swojej postaci scenicznej należy do osób, którym dobro zwierząt nie jest obojętne. We współpracy z organizacją Otwarte Klatki zrealizował spot, który w cyniczny sposób zwraca uwagę na warunki hodowli drobiu.

Podsumowując – dbajcie o zdrówko i dobry przekaz niech się niesie!


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Felieton

Czy Sokół wcielił się w rolę „pożytecznego idioty” obecnej władzy? – felieton

Wszystko jest cudowne, a kraj płynie mlekiem i miodem.

Opublikowany

 

sokół głosuje wybory

Sokół od zawsze jest kojarzony z sympatyzowaniem ze środowiskiem Platformy Obywatelskiej. Jeżeli wywiad o konotacjach politycznych to z Bodnarem (w 2022 roku w TokFM) czy niedawny z Kamilem Dąbrową (bliskim współpracownikiem Trzaskowskiego), gdzie z góry wiadomo, jak będzie przebiegać rozmowa. Wyciągając wnioski z tej ostatniej z dużą dozą prawdopodobieństwa można założyć, że Sokół dyskretnie wcielił się w rolę „pożytecznego idioty” obecnej władzy, który udaje, że wszystko jest cudowne, a kraj płynie mlekiem i miodem.

Sokół miał dość długą przerwę od udzielania wywiadów, ale niedawno zrobił wyjątek i wybrał się na pogawędkę do Kamila Dąbrowy, rzecznika prasowego Warszawy, którego starsi słuchacze mogą kojarzyć z kultowej Radiostacji. Spory fragment rozmowy (skądinąd bardzo ciekawej) to zachwyty nad tym, jak zmienia się Warszawa (według Sokoła „jest różnorodna” i „zielona”). Generalnie przekaz jest taki, że wszystko git, trudno się do czegoś przyczepić. Tymczasem wystarczy spojrzeć na katastrofę mieszkaniową stolicy, żeby szybko zmienić tę optykę. Wiadomo, że włodarze miasta odpowiadają za to tylko w jakimś stopniu, ale dla porównania Stefan Starzyński potrafił po sobie zostawić 100 tysięcy mieszkań komunalnych przez 5 lat, gdy dla Trzaskowskiego, który dysponuje nieporównywalnie większym budżetem, szczytem jest zaledwie kilkaset rocznie.

Sokół ma łeb na karku i doskonale zdaje sobie sprawę, że bezpośrednia agitacja za Platformą w obecnych okolicznościach ich nieudolnych rządów, to stąpanie po cienkim lodzie, ale nawet przemilczanie tego, co obecnie dzieje się w kraju, to dla „demokratów” dużo. Jako ciekawostkę można przytoczyć fakt, że odwagi mu nie zabrakło podczas nagrywania utworu dla jednego z liderów „gangu obcinaczy palców”, ale obecnej, tragicznej sytuacji, zwłaszcza młodego pokolenia, komentować nie chce. Zresztą nie tylko Sokół stanowi tu regułę, bo dosłownie prawie cała scena jest cichociemna. I mimo iż w Polsce nic się nie zmieniło od czasu rządów PiS, kraj nadal gnije od środka, a rajem jest tylko dla deweloperów, banków i zachodnich korporacji, to właściwie nikomu to nie przeszkadza. O perspektywach szkoda nawet gadać, bo grozi to wpadnięciem w natychmiastową depresję. Na sam koniec rozmowy z Kamilem Dąbrową Narrator dostał raczej nieprzypadkowe pytanie, co woli: Marsz Niepodległości czy bieg niepodległości?

– Nie interesuje mnie żadna z tych rzeczy – skwitował krótko swój stosunek do tych imprez Sokół. Twórca Prosto zachował sporą dozę dyplomacji, jednak gdy spojrzymy na niedawne próby niszczenia tego patriotycznego zgromadzenia przez środowisko rządowe, trudno nie dostrzec wysublimowanej wrzutki. Z takim podejściem Warszawa ma szansę wkrótce odzyskać przedwojenny prymat „Paryża północy”, ale nie ze względu na architekturę, a zalew migrantów, który widać bez konieczności robienia badań socjologicznych.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Felieton

Polski rap to nastolatka z Daddy Issues – felieton

Mierna raperka płacze, że nie jest popularna jak Żabson i Multi.

Opublikowany

 

młody korden aljas
Młody Korden / Aljas

Doszedłem ostatnio do wniosku, że polski rap jest niczym niezrównoważona nastolatka w poważnym stadium „Daddy Issues”. Punkty wspólne? Chociażby poszukiwanie aprobaty i akceptacji gdzie popadnie. Szczególnie dotyczy to mainstreamowych graczy, którzy z całych sił próbują zgarnąć do siebie byle jakiego słuchacza. Z jednej strony obniżają masakrycznie tzw. próg wejścia poprzez spłycenie przekazu, formuły i techniki, aby tylko przekonać do siebie kolejne masy. Z drugiej strony natomiast jak zauważysz, że ich twórczość balansuje między miernym disco polo a bezpłciowym popem to się obrażą i będą tuptać nóżką. Jak dostatecznie mocno im podpadniesz to jeszcze posta wstawią o tym na Instagram. Ciężko mi zachować tutaj powagę, serio. Wyraźne są także problemy z autorytetem. Polski rap nie posiada tak właściwie już od dobrych kilku lat stricte rapowego wzorca. Osoby będące filarami tej muzyki z różnych powodów zeszły ze świecznika. Czasami z własnej woli, czasami z woli sceny. Fakt jest jednak faktem, aktualnie autorytety tej branży są zmienne bardziej niż obietnice polityków po wygranych wyborach. Wiecie czym skutkuje brak odpowiednich wzorców? Już tłumaczę.

Młody Korden, czyli jak nie być raperem

W SBM Label mają spory problem. Z ostatniej fali newcommerów nie udało im się zgarnąć dosłownie nikogo ciekawego. Za to cała rzesza rozpoznawalnych twarzy hucznie opuściła wytwórnię. I chyba ten fakt właśnie osoby zarządzające labelem wprawił w desperacje. A przynajmniej w to chcę wierzyć, bo inaczej nie da się wytłumaczyć zakontraktowania Kordena. Musicie wiedzieć, że jest to chłopak znany już przed laty w internecie, głównie ze scamów na markowe ubrania i noszenia samemu podróbek. No może człowiek z niego średni, ale za to muzyk… mierny. Opublikowany w ostatnim czasie utwór “808mafia” we współpracy z Białasem to absolutnie najgorsze co kiedykolwiek wypuściło SBM – a przez ostatnie kilkanaście lat konkurencja była w tej kwestii nie byle jaka. Chłopak nie dość, że poleciał kompletnie bez bitu, bez rymów, bez tempa, to nawinął zupełnie bezwartościową papkę. Sam Beezy za to zdaje się nawet dissować swojego podopiecznego w tym numerze. Polski Blueface? Nie tym razem. Przez chwilę nawet miałem nadzieję, że to skomplikowany proces marketingowy, który na podstawie kontrastu ma w przyszłości spowodować szok termiczny u słuchacza, kiedy to Korden już zacznie rapować z bitem. Chwilę potem moje nadzieje okazały się złudne.

W ostatnich tygodniach mój nowy ulubiony raper Młody Korden został również obrzucony pomidorami i zebrał łomot od Yung Adisza. Brzmi abstrakcyjnie? A jest śmieszniejsze jeszcze bardziej. Adisz owocnie skomentował swoje zachowanie podając masę argumentów tłumaczących jego postępowanie. W odpowiedzi otrzymał diss, z którego wynika tylko, że Korden nadal nie potrafi zbytnio w rap. Nic więcej. Praktycznie brak ustosunkowania do czegokolwiek. Za to wyrafinowane potwierdzenie braku muzycznych zdolności. No ale wiecie: normiki „nie skumajom”. Fenomenalna linia obrony. Weź tam Panie Solar zajmij się swoimi wychowankami, bo bez wujka nad głową sobie ewidentnie nie radzą.

Mierna raperka płacze, że nie jest popularna jak Żabson i Multi. Wśród ich fanów widzi dużo „homoerotyzmu”.

Kiedy tworzysz muzykę, której nikt nie słucha masz zasadniczo dwa wyjścia. Możesz szlifować swój warsztat dalej albo zrzucić swoje porażki na zły i okrutny świat. Już pewnie domyślacie się co wybrała Aljas podczas wywiadu dla Polskiego Radia Czwórka. Co prawda to cała ta rozmowa jest niczym istna wylęgarnia absurdalnie głupich wypowiedzi, ale ja pozwolę sobie skupić się jedynie na omówieniu poniższego a zaraz highlightowanego fragmentu. Pani Aljas stwierdza… że Żabson i Multi nie wybiliby się jako kobiety. Dlaczego? Bo mężczyźni mogą mówić i robić żenujące rzeczy, a kobiety już nie za bardzo. Przyznam, po usłyszeniu tej wypowiedzi musiałem przejść się parę razy po pokoju. No i dotąd nie wiem co durniejsze. Sama hipoteza? Stwierdzenie, że ich fani emanują homoerotyzmem? Wielkie zdziwienie, że odbiorca ma prawo akceptować (lub nie) pewne schematy? A może wymienione ksywki, które kompletnie przeczą temu, co mówi sama Aljas? Zdaje mi się, że to właśnie tutaj leży pies pogrzebany. Ta Pani tworzy muzykę około rapową, nie mając pojęcia o środowisku, które tak ochoczo próbuje zdobyć. Tylko po co nam ten bełkot na antenie publicznej radiostacji? Nasze podatki, jak zawsze są świetnie rozporządzane.

Obydwaj nagrywali z Sentino, a teraz pobili się na Stadionie Narodowym

Zarówno postać Olejnika, jak i Truemana poznaliście na GlamRapie przy okazji ich utworów muzycznych we współpracy z Sentino. Co ciekawe więc, na ostatniej gali Fame MMA odbywającej się na Stadionie Narodowym, doszło między nimi do rękoczynów. Jednak nie w klatce, a na widowni. Chociaż „rękoczyny” insynuują wymianę uderzeń to jedyne co się stało to kopnięcie w głowę Olejnika wykonane przez Truemana. Skąd ta agresja? Podobno Olejnik został zweryfikowany za zgrywanie gangusa i gonienie w grupie małolatów. Kiedy doszło do konfrontacji to „poszkodowany” Olejnik bał się wstać a jego jedyną linią obrony była własna dziewczyna. No nie wygląda to najlepiej. Zresztą mowa o typie, który popularność zyskał na skakaniu wokół Kamerzysty jak grzeczny pupilek. Nic gorszego już PRowo go nie spotka i tak. Cały czas nie rozumiem jakim cudem pojawił się on w tym środowisku. Dobrze, że prawdziwi Sicarios czuwają.

Podziemie silne jak nigdy się rozpada, więc dissują się hypemani

Rusina podpadł scenie. Jedni twierdzą, że za gadanie z „psami” a inni, że to kwestia zakulisowych konfliktów. Poważną konsekwencją tego było stracenie obserwacji na Instagramie od całej rzeszy artystów, z którymi jeszcze nie tak dawno tworzył on wspólne utwory. Czy to rozpad tak zwanego „podziemia silnego jak nigdy”? Absolutnie mnie to nie interesuje. Jednak sam beef wiszący w powietrzu między Rusiną a Vkiem mógłby przynieść już nam trochę stricte hip-hopowego kontentu. No i doszło ostatecznie do wymiany dissów między zwaśnionymi stronami. Tyle że wersami rzucać zaczęli hypemani wyżej wymienionych. Chyba nie tego spodziewała się scena, aczkolwiek dało to nam pogląd na  rzeczywisty powód tegoż konfliktu. Bez zaskoczeń poszło o krzywe akcje po mocniejszych używkach. Parafrazując klasyk – kogoś zmiotło z planszy.

Nigdy nie jest dobrze Wojtek

Powyższe przykłady to tylko kropla w morzu wypełnionym miernymi płytami, które wyszły w 2024. Albumów niby wychodzi coraz więcej, a paradoksalnie dobrej muzyki mamy coraz mniej. Były miesiące w tym roku, kiedy premier było 20 i ani jednej wartej pozycji do ponownego odtworzenia. Najlepiej wypadł dotychczas sierpień z „Generacją Cuzi” Kronkel Doma i „Barbarą” Vkiego. Do tego świetnie rozpoczęty wrzesień z “Największym Geekiem” Młodego Westa nawet dał mi nadzieję na lepszą końcówkę roku. Jednak niewiele już zostało zaplanowanych premier na ten 4 kwartał. To wszystko jest po prostu smutne.

Ten tekst będzie miał kontynuację.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Popularne

Copyright © Łukasz Kazek dla GlamRap.pl 2011-2024.
(Ta strona może używać Cookies, przeglądanie jej to zgoda na ich używanie.)

error: