

Recenzja
Malik Montana – „Tijara”
Na tę stylówkę polski słuchacz nie jest chyba jeszcze do końca gotowy.
Jedna z najbardziej intrygujących postaci na polskiej scenie? Zdecydowanie. Wzbudzająca sporo, często bardzo skrajnych opinii? To też. Postać, której muzyka wyróżnia się na tle większości kolegów po fachu w kraju,? A i owszem. Po zmiksowaniu ze sobą tych trzech aspektów, powinniśmy mieć do czynienia z raperem, takim, który przynajmniej w teorii byłby na absolutnym topie na krajowym podwórku albo… kompletnie niedoceniony i pomijany przez większość słuchaczy.
Pierwsze, co rzuca się w oczy, to tracklista „Tijary”, która zawiera więcej numerów, niż razem wzięte „Naaajak” i „Haram Masari”. Czy w takim razie ilość tracków powinna zasugerować nam, że Malik Montana zechce pokazać dużo więcej niż na wcześniejszych projektach? Rozstrzał tematów nie jest zbyt szeroki, a jeżeli ktoś śledził wcześniejsze produkcje rapera i dodatkowo zaglądał na jego media społecznościowe, włączając do tego od czasu do czasu do obiadu jakiś jego wywiad, to raczej niczym nie powinien być zaskoczony. „Tijara” to płyta o nim – o jego bardzo specyficznym (z perspektywy zwykłego zjadacza chleba) podejściu do wielu życiowych spraw (na jakiej polskiej rapowej płycie słyszeliście jeszcze, że jej autor dwukrotnie w ciągu jednego tygodnia pojawia się na solarium i odświeża u fryzjera?), co nieco o jego ulicznej przeszłości i teraźniejszości, trochę o rodzinie i – a jakżeby inaczej – o tym, jakie błyskotki nosi na rękach, czym jeździ i jakie ilości pieniędzy nosi w kieszeniach. No właśnie, ponad 20 lat temu ulica ustaliła zasadę „po pierwsze nie dla sławy, po drugie nie dla pieniędzy”, a po tym czasie Malik, który prezentuje przecież dość uliczny styl z tą różnicą, że jest to opakowane w bardzo mainsteramową i przystępną formę, mówi niemal wprost, że jak najbardziej robi swoje i dla sławy i przede wszystkim dla pieniędzy.
Użyłem określenia „przystępna forma”. I tu zdecydowanie należy postawić spory plus, bo mimo – niejednokrotnie – ulicznej tematyki, z którą niekoniecznie każdy może się w jakikolwiek sposób utożsamiać, to numery są zrobione w taki sposób, że najzwyczajniej w świecie dobrze się ich słucha. Ogromna w tym zasługa refrenów, do których Malik ma spory talent, a także… jego maniery głosu. Mogłoby się wydawać, że będzie to utrudniać robienie kariery w Polsce, ale jak się okazuje można to w kapitalny sposób wykorzystać jako swój atut. Do tego Malik świadomie prowokuje i podśmiewa się z ludzi oceniających go negatywnie, używając popularnych w pewnych kręgach określeń dla osób z jego pochodzeniem – „ojciec lekarz, matka adwokat / ciekawe co powiedzą, że ich córkę robi ciapak” lub „Twoja dupa wali Cię po rogach z koziojebem”. No cóż, zdecydowanie trafione w punkt.
To, co od razu rzuca się w oczy (albo bardziej w uszy) w tekstach Malika, to jego – hmm – bezkompromisowość, i wulgarność chociaż można to też pewnie nazwać balansowaniem na granicy dobrego smaku. Delikatnie mówiąc, „Tijara” nie jest krążkiem, który puścisz przy mamie, bo i co jakiś czas mamy do czynienia z wersami w stylu „kurwo pluj mi na kutasa, jaja oblizuj” lub „seks z burdel mamą, dla mnie to dirty dancing / głębokie gardło mają ponoć te gęsi / ja sikam na kurwy, bo lubię bezcześcić”. Dla niektórych takie wersy mogą być zapewne barierą nie do przeskoczenia, ale według mnie tego typu linie, komponują się z wizerunkiem Montany i jakoś tak po prostu do niego pasują i nie potrafię wyobrazić sobie, by takie teksty pisał ktokolwiek inny na polskiej scenie. Ta wulgarna prostota w tekstach po prostu ma coś w sobie.
Żeby jednak nie było, że „Tijara” to tylko takie wersy, jak te powyżej. Dla przeciwwagi, potrafi pokazać też zupełnie inną stronę swojego życia i potrafi szczerze i z wyczuwalną w głosie pokorą zaśpiewać o (i dla) swojej mamie („Mamusiu…”), a także o dziecku („Idź Spać”), gdzie refren brzmi niemal jak kołysanka, w którym to wersy Malika przeplatają się z głosem syna, poprawionym nieco – a jakże – autotunem. Swoją drogą, jeżeli ktoś ma problem z tym, że raperzy zaczęli wprost mówić o zarabianiu pieniędzy, to polecam odpalić właśnie ten numer – pozwoli on spojrzeć nieco inaczej na pracę rapera.
Malik Montana to postać niejednoznaczna. Mimo, że na scenie jest już od kilku ładnych lat, to odnoszę wrażenie, że jest on trochę niedoceniany, a na jego stylówkę polski słuchacz nie jest chyba jeszcze do końca gotowy. Uliczna, może nawet nieco gangsterska przewózka z wersami, których najbardziej popularni raperzy w kraju raczej nie piszą, opakowane w trapowe, mainstreamowe brzmienie, które przez to może trafić dużo szerzej niż aktualnie. Do tego pamiętajmy, że Malik to wciąż świeża twarz i nadal muzycznie się rozwija – wystarczy wrócić na chwilę do debiutanckiego
„Haram Masari”, a następnie sprawdzić „Tijarę”, gdzie słychać dużo więcej luzu i dużo bardziej wyrazisty styl i coś mi się wydaje, że to jeszcze nie koniec rozwoju Malika. „Tijara” daje sporo frajdy ze słuchania i za tę frajdę, a do tego stylówkę jest to dla mnie krążek na 7.7/10.

-
News5 dni temu
Fame MMA: „Young Multi, witamy w rodzinie”
-
News2 dni temu
Popek dołączył do federacji Gromda
-
News2 dni temu
Malik Montana krytycznie o Fryderykach, Popkillerach i Eurowizji
-
News7 godzin temu
Pizza od Kizo w Żabce
-
News1 dzień temu
Quebonafide: „Rozważam zrobienie z siebie klauna na TikToku”
-
News14 godzin temu
Oliwka Brazil vs Young Multi – ostre słowa z obu stron i nowy konflikt
-
News3 dni temu
Arab ma problem z używkami? Raper znów był na odwyku
-
News4 dni temu
Gruppo Tredici wrócą? Weed Carrier nagrał numer z młodą piosenkarką
Brzydzi mnie ten typ. Tfuu jebane arabusy
Tego w żaden sposób nie można ocenić pozytywnie, człowiek, który jest produktem marketingowym, łączy na płycie wszystko, czyli tkliwe kawałki, hajs i maksymalnie wulgarne teksty, których mogą słuchać jedynie popierdolone bananowe dzieciaki. No bez jaj o tym sikaniu… fuck
Jak ma być doceniony jak składa rymy na poziomie 10 latka? Panie Autor, proszę…
wypierdalać z tym ciapatym śmieciem
Lol, ile glamrap bierze za pozytywną recenzję jakiegoś chłamu? Jak wydam płytkę disko polo to też się dogadamy, czy tylko dla rapu się kurwicie?
Na co Polski słuchacz nie jest gotowy? Na taką chujnie? To chyba dobrze, że nie jest. a wersy w stylu „kutasa ssie nawet twoja matka” czy coś w ten deseń to patologia. Jak i cała ta marna płyta.
niedlugo cie wyjasnie chlopaku. ciag siura za ta recenzje. beda lepy na lep.
No dajesz niezle niezle Malik Fontana, a tak na powaznie nie wiem kto to slucha
Świruje kasztan gangstera a to zwykła parówa i ten jego frajerski skład również.
Rozjebane
Masz otwory
płyta roku !
Niedawno jeszcze kazdy go propsował, parówy jebane
Polaki robaki po prostu.